Pięć latemu odeszła od Nas moja byla żona. Wyjechała za granicę. Zostałem z dwójką dzieci w wieku szkolnym. Dałem radę, pomimo tego, że moja była żona nie płaciła alimentów. Chcieć to móc 🙂 Nigdy też nie zabraniałem moim dzieciom kontaktu z ich matką. Jeździły do niej na święta i wakacje, na co dzień rozmawiały przez telefon. Półora roku temu moja córka skończyła szkołę podstawową i stwierdziła, że chce mieszkać z matką za granicą i tam kontynuować naukę. Pomyślałem – czemu nie, skoro dziecko tego pragnie… Tak więc zostałem na miejscu z moim 16 letnim synem. Córka odwiedza nas w ferie, wakacje i święta 🙂
Nigdy przed moimi dziećmi nie ukrywałem, że chcę jakoś fajnie ułożyć sobie życie. Od czasu do czasu spotykałem się z kimś i w końcu znalazłem tę osobę, której jak sądziłem – właśnie szukałem.
Zamieszkaliśmy razem, ale nie chciałem tworzyć rodziny patchworkowej. Po co? Skoro mój syn ma matkę… Chodziło mi raczej o dobry, ciepły dom z fajnymi relacjami.
Wkrótce okazało się, że spodziewamy się dziecka 🙂 Czułem się szczęśliwy i wniebowzięty. Całą ciążę przeżywałem razem z moją partnerką. Urodziliśmy razem cudownego synka – To wyjątkowe, niezapomniane przeżycie…
Zaraz po tym jak okazało się, że moja (dużo młosza ode mnie) partnerka jest w ciąży zaczęły się problemy na linii Ona-mój syn. Wiem, że to nie jest łatwe, być z kimś, kto ma dzieci z poprzedniego związku, ale zawsze starałem się rozumieć wszystkie trudności z tym związane i tak prowadzić sprawy domowe, aby raczej szukać nici porozumienia niż potencjalnych płaszczyzn konfliktowych. Zawsze służyłem wsparciem i całą swoją uwagę skupiłem na mojej partnerce i jej ciąży, którą bardzo kiepsko emocjonalnie znosiła…
Moja partnerka jednak chyba nigdy tak na prawdę nie zaakceptowała, że mam dzieci z poprzedniego związku. Do tego stopnia, że miała problem z długością przyjazdu do Nas mojej córki na wakacje.
Od samego początku zmierzała do tego, żeby mój syn nie mieszkał z nami.
Na początku chciała żeby zamieszkał w internacie, a potem zmieniła wersję, żebym wysłał go do jego matki. Pomijając już wszystko, aktualnie nie ma takiej możliwości, bo mój syn musi tutaj skończyć liceum, co najmniej z kilu powodów. Potem (czyli za dwa i pół roku) i tak wybiera się z własnej woli na studia za granicę.
Próbowaliśmy nawet korzystać z pomocy terapeutki. Nie wyszło. Moja partnerka zerwała wizyty, argumentując to tym, że pani psycholog na siłę chciała ją zmusić do bycia macochą.
‘Walka’ pomiedzy nami o mojego syna trwała przez całą praktycznie ciążę. W końcu, dwa tygodnie po urodzeniu małego synka usłyszałem ultimatum: albo On, albo ja…
Nie wiem jak można podjąć taką decyzję, toteż nie podjąłem jej. Kocham ich przecież wszystkich najbardziej na świecie. Ją jak życiową partnerkę a dzieci jak ojciec 🙂
Ostatecznie zabrała dwutygodniowe dziecko i wyprowadziła się do swoich rodziców. Zdębiałem… Znalazłem się w sytuacji dramatyczniej, której ani nigdy bym się nie spodziewał ani nigdy nie życzył. Nie wyobrażam sobie sytuacji bycia weekendowym tatusiem.
Nie sposób opisać wszystkich okoliczności, sytuacji, słów wypowiedzianch i emocjonalnych huśtawek. W sytuacji, w której okazało się, że jednak mój syn nieodwołalnie musi skończyć w kraju liceum znalazły się inne argumenty i racjonalizacje. A to praca, to alkohol albo to, że nie dojrzałem do założenia nowej rodziny i mam inną, odmienną wizję świata
Trudne to wszystko do ogarnięcia i bolesne.
Tak, jak kiedyś zostając samemu z dziećmi miałem pomysł na to co dalej, tak teraz zupełnie nie wiem…
Człowiekiem, tak jak i rodzicem się jest a nie bywa…
Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…
[QUOTE=szpilki;3119073]facet to jednak naiwne stworzenie
naiwność, zdaje się ma wymiar pejoratywny.
Wolę to widzieć jako szczerość intencji.
Życie z premedytacją ma taki sam sens i wymiar jak niezobowiązujący sex 🙂
powierzchownie, płytko, pobieżnie…
to jak Homo Erektus a nie Homo Sapiens
🙂
Dziękuję…
nie zajmuję się NLP.
Po prostu, to jeden z obszarów jakiejś tam wiedzy ogólnej.
To wszytstko 🙂
Przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi…
Robisz jakieś badania, piszesz pracę?;) Coś mi tu nie do końca pasuje…
a jak szla z tobą do łóżka to nie bala sie konsekwencji..?? nie no sorry ale dla mnie to jest jakies smieszne..
wiąze sie kobieta z dzieciatym, straszym od niej facetem, ktory swoje dzieci wychowuje. Panna wie o tym doskonale, wie tez ze mama dzieci wypiela sie na nie.. nie utrzymuje.. facet nie placze z tego powodu bo stac go samemu utrzymac swoje dzieciaki.. i tu nagle jak sie okazuje ze panna w ciązy jest ona stwierdza ze Ona nie chce ponosic konsekwencji jego przeszłosci?? nie no az mi sie normalnie slabo robi..
jak czytam o takich babach to mi momentami wstyt ze sama babą jestem…
i jak to skoncentrowac sie wyłącznie na nowej rodzinie..? a co ona ślepa byla ze ty masz dzieci? i nie zamiezasz sie ich pozbyć..
ciekawa jestem jakby do niej tak kiedyś ktoś powiedział.. jak by postąpiła…
Być może wolałbym tak, niż to co jest w tej chwili. Nawet największy wysiłek i trud każdego dnia rekompensuje jeden uśmiech dziecka. Zapewne wiesz, jak to jest… 🙂
doprecyzuj, bo zgubiłam sie w logice. prosze
być może wtedy ta sytuacja nie dotarła do Niej w całej rozciągłości, a jak docierała z czasem problem w niej eskalował.
Czasem mam wrażenie, że jak ostatecznie okazało się, że nie “pozbędę” się mojego starszego syna i nie ma szans przeforsować swojej koncepcji – po prostu uciekła…
Kilka razy słyszałem zarzut, że nie pozbędę się z domu mojego starszego syna i tym samym lekką rękę pozbędę się jej i najmłodszego, bo dla mnie liczą się tylko dzieci z poprzedniego związku.
To bardziej bolesne niż śmieszne, bo mając świadomość, że moje starsze dzieciaki są już prawie odchowane i niebawem wyfruną z gniazda (córka właściwie już wyfrunęła) chciałem skoncentrować się na nowej rodzinie.
naiwność właściwie równa się z głupotą.
Jeżeli jest we mnie jakakolwiek naiwność, to na pewno nie z głupoty. To raczej naiwność serca i szczerość intencji. Nie umiem żyć w związku z założeniem jakiejkolwiek premedytacji. Tam gdzie zaczyna się premedytacja – kończy się miłość, a ja wierzę w miłość 🙂
jesli to jest prawda co tutaj piszesz.. to nie moge sie powstrzymac zeby napisac ze ta twoja partnerka jak dla mnie jest albo głupia… albo niedojrzala emocjonalnie do zakladania rodziny…
a mowią..ze im starszy to mądrzejszy…
Niestety prawda…
Głupia z pewnością nie jest.
Być może jest niedojrzała…
Tak jak mi powiedziała nasza terapeutka: niech pan jej nie ocenia i nie ma żalu – Ona po prostu nie jest gotowa…
a to oznacza bezradność – nie ma chyba gorszego poczucia 🙂
I to najbardziej mnie martwi, bo czas ucieka nam wszystkim a życie nie znosi próżni. Nikt nie wiem, ile tego życia jeszcze zostało…
Nie wiem, co musi w życiu człowieka się stać, aby przyszło opamiętanie…
I oby nie było już za późno
🙂
ani słowa o głupocie
a to dobrze 🙂 bo już się zmartwiłem
Podobno rzeczy proste i szczere są najpiękniejsze 🙂
coraz bardziej nie ogarniam…
zapytam wprost 🙂
czego nie ogarniasz?
choć właściwie ja też nie ogarniam, z tym, że nie ogarniam niczego w tej kwestii i z kompletnego braku zrozumienia i jego potrzeby założyłem ten wątek
no dla mnie to cala ta zag,matwana historia jest co najmniej smieszna.. po drugim przeczytaniu staje sie załosna.. ( chodzi mi tu a zachowanie twojej partnerki..)
i nie obraz sie.. nie czuj sie niewiem.. zraniony jesli napisze coś przykrego.. ale dla mnie ta kobieta zachowuje sie głupio.
piszesz ze jest mądra, dojrzala i takie inne a ona zachowuje sie zupelnie na odwrót. wiedziala ze masz dzieci.. ze są one przy tobie, ok.. corka jest z matką.. ale to moge zrozumiec.. bo to dziewczynka..
wiedziala od początku na czym stoi..tak? wiedziala ze dla jej lepszego samopoczucia nie wyrzucisz syna z domu..
Jak szla z tobą do łozka to niewiedziala ze ciąza z tego moze być? Dopoki nie miala wlasnego dziecka to dzielila sie tobą z twoim synem.. jesli to dzieleniem mozna nazwac.. ale teraz jak sie pojawił wasz… Jej syn.. to już powstał problem. zrobila sie zazdrosna.. ze nie kochasz Tylko jej dziecka.. a le i swoje.. ale sądze ze jakbys np przystał na jej warunek.. to by za jakiś czas wytknela by ci ze starszego syna porzuciles..
no normalnie az wqe mnie sie trzesie jak czytam o takim podejsciu…
i te zyczenia odnosnie starszego syna. no Matko i corko.. czyje to jest dziecko..? jej?? nie.. to ja nie rozumiem.. jakim prawem ona mowi ze jego matka ma sie np dokladac do utrzymania go.. jakim?? drazni mnie takie wpieprzanie sie.. i pokazywanie kazdemu ze ma byc tak jak ja chce.
jesli jej przeszkadzał twoj syn.. twoja corka jak miala przyjechac.. to po jaką cholere wiązala sie z tobą..?? no nie ogarniam tego..?? Powinna sie cieszyc.. Albo przynajmniej szanowac to ze nie porzuciles swoich dzieci bo ci np wolny czas zabierały.. Albo ofgraniczyly cie za mocno.. a nie zyczyc sobie zebys je do matki wyslał..
nie no musze pooddychac bo sie zasapałam..
Nie ma tu nic, co mogłoby mnie ranić i dziękuję za wszystkie słowa. Z pewnością dzięki temu rozumiem i widzę więcej…
🙂
Po prostu traktwala faceta imprezowo- lozkowo a zakladac rodziny nie planowala. Przydazyla sie ciaza, probowali stworzyc rodzine i nie wyszlo. Co do jej wpieprzania sie w utrzymywanie starszego syna jakos mnie nie razi, odpowiedzialnosc powinna spoczywac na obu rodzicach za dziecko. Mysle ze prowadzili wspolne gospodarstwo i dlaczego mialaby swojemu dziecku czegos odmawiac skoro gdzies jest matka starszego syna i stac ja na pokrycie czesciowych kosztow utrzymania starszego syna. Autor watka pisal ze wzialby dodatkowa prace wiec rzadziej by go miala w domu wiec to nie placenie przez matke nie uchodzi tak calkiem bez znaczenia. A ja sie tak zastanawiam, pewnie duzo prawdy jest w tym co pisaly dziewczyny ze prawda i powod jej wyprowadzki musi byc gdzies po srodku… Moze ona sie zle czula w domu Twoim i Twoich dzieci…to wyrzucenie Waszych kotow a kupienie swojego… Niby sie rozchodzi o syna ale moze zaproponuj sprzedaz tego mieszkania a kupna dla was nowego. Syn pomieszka z Wami 2 lata a pozniej pojedzie na studia ale to bylyby jej katy, szafy, ona wybralaby farby do scian itd… ona bylaby PANIA a nie ty i Twoj syn… Tak aby czula sie u siebie… Nie wiem czy to ma sens ale moze latwiej byloby jej sie odnalezc w tej sytuacji, miala by swoje miejsce
A i co z malzenstwem??? moze ona nie chce tak na “kocia lape” moze boi sie zaangazowac…brakuje jej poczucia bezpieczenstwa. Boi sie zranienia wiec wolala uciec zanim ty ja zranisz… Rozmawialiscie o slubie?
Proponuje Ci wybrac sie do jakiegos dewelopera, znalezc ladne mieszkanie, kupic pierscionek i sie z nia umowic. Zabierz ja do tego mieszkania, wyznaj milosc, zapytaj czy urzadzi to mieszkanie dla waszej czwórki i naloz pierscionek na palec… 😉
Tak tylko jestem wstanie to ogarnac…. nie chodzi o syna chodzi o dowod milosci… Szybka wpadka…brak poczucia bezpieczenstwa. Widaomo ze syna nie wyrzucisz ale moze inny sposob okazania jej milosci cos pomoze. Tak aby wierzyla ze nie jestes z nia z obowiazku tylko naprawde ich kochasz.
Jak najbardziej słuszne co piszesz 🙂
Rozmawialiśy o budowie dwóch domów albo raczej bliźniaka – z jej rodzicami w ciagu najbliżeszgo roku. Wszyscy mieli fajną nadzieję, ale pod jednym warunkiem: będziemy w tym domu mieszkać z moimi teściami, ale bez mojego starszego syna – nie podjąłem się nawet komentowania tej kwestii. Powiedziałem tylko, że wspólny dom – OK.
Czy moje pozostałe dzieci miałyby do niego wstęp?
Nie wiem…
Na Wigilię jej dziakdowie i rodzice zaprosili mnie razem z moim starszym synem – to było miłe.
Jakoś każdy z jej rodziny szanuje moją przszłość poza moją Partnerką…
🙁
czytając o tym problemie widzę siebie
moim zdaniem ona nie czuje się kochana ważna i potrzebna czuje się zagrożona i niepewna Twoich uczuć
tak jak pisała koleżanka wyzej udowodnij jej ze jest najważniejsza KOBIETĄ w Twoim życiu, nie koniecznie pierścionkiem choć nie mowie ze nie ale może wystarczy kwiatek i szczera rozmowa w jakimś spokojnym i przytulnym miejscu..?
nie wierze w to ze jest perfidna i to zaplanowała bo gdyby tak bylo nie czekałaby to porodu tylko już w ciąży wyprowadzilaby sie..
mam identyczną sytuacje moj partner jest ode mnie starszy 15 lat mamy 1,5 rocznego Synka oraz on ma tez 17letniego syna z poprzedniego związku..
mialam i mam problem z tym ze syn jest ode mnie młodszy tylko o 7 lat nie szanuje mnie traktuje jak kolezanke nie jak kobiete swojego taty i matke przyrodniego brata..moj syn mial miesiac jak sie wyprowadzilam z tym ze on nie mieszkal z nami tylko w bloku naprzeciwko,a wyprowadzilam sie bo stwarzal problemy okradal nas uciekal od matki szwendal sie nie wiadomo gdzie przez 2,3 miesiące potem wracal matka go nie chciala przyjąc więc mieszkal u nas, z Twojej wypoewiedzi wynika ze Twoj Syn jest ułożony nie stwarza problemów..z przykroscią stwierdzam ze ojciec mojego dziecka jest alkoholikiem i caly problem byl na moich barkach takze poddalam sie
takie malutkie dziecko dla swiezo upieczonej i niedoswiadczonej mamy to wielki szok.. Napewno potrzebuje wsparcia i pomocy
przepraszam ze tak sie rozpisalam ale jezeli naprawde ją kochasz walcz rodzina jest najwazniejsza a dziecko bardzo potrzebuje ojca wiem to z własnego doświadczenia
Życzę Tobie dużo siły i wiary
Powodzenia.
Znasz odpowiedź na pytanie: Rodzicem się jest a nie bywa…