Juz po wszystkim i dzieki Bogu wszystko oki, ale nerwow sie najedlismy :-(( Odebralam Vicki z przedszkola, ta zaplakana, z pania w lazience. Okazuje sie, dzieci ubieraly sie w szatni do wyjscia, pzyszedl dziadek po wnuka z dzieckiem na reku, nie zauwazyl mojej Vicki- nie wiem dokladnie, czy sie o nia potkna, czy nie widzac jej, popchna ja, w kazdym razie mloda upadla, a rozschwiany dziadek ja przydeptal na karku :-(( Ma normalnie posiniaczony kark. Caly czas sie zastanawiam, jak to sie moglo stac, bo gdyby stana calym ciezarem, bylo by po niej- mam ciarki, jak sobie to wyobraze. Pani niby sie nia zajela, mala byla w takim szoku, ze nie mogli jej uspokoic- zrobila siusiu w majtki. Zastanawiam sie tylko, dlaczego do mnie nie zadzwonili- czy poprostu przyszlam szybko, ze nie zdarzyli, czy jezeli przyszlabym pozniej, czy by mnie poinformowali- musze to jeszcze wyjasnic!! Wiem, ze to niczyja wina, wypadek, ale jestem ogolnie zla- znow cos, co powoduje moje wahania zaufania co do jej grupy! Oczywiscie bylismy na ostrym sprawdzic, czy nic nie jest naruszone. Wszystko jest oki, tylko obrzek, sinaki i trzeba obserwowac. Przepraszam, musialam sie wyzalic.
49 odpowiedzi na pytanie: Staranowali mi dziecko w przedszkolu :-(((
Współczuję przeżyć małej i Tobie…
dobrze, że nic się nie stało
wypadek wypadkiem- jasne, moze sie zdarzyć
ale rzeczywiscie zastanawiające dlaczego nie zadzwonili
z drugiej strony- moze byli tak zajęci córką, ze było czasu na telefon
matko,ale masakra
współczuję przeżyć i Tobie i malutkiej:Buziaki:
No, mala byla poprostu przerazona! Po powrocie do domu z godzine lezala przykryta pierzyna i przytulona do mnie. Nic nie mowila, nic nie chciala- pozniej sie jakos zaczela juz normalnie zachowywac, ale bylam przerazona, plakalam, na sama mysl, co mogloby sie stac :-((
bidulka:(
przytulam, współczuje przezyć.
matko… wspołczuje przezyc
dziadek dziadkiem ale jak sie łazi, że dziecka nei widac toz to nie TIR…
tym bardziej, ze popchnał najpierw mała
ehhhh naprawde wspołczuje Tobie i małej przezyc
o kurcze nie fajnie…
dobrze, że wszystko ok
Współczuję córci i Wam przeżyć……….
Przeraziłam się jak przeczytałam twojego posta
To jakaś masakra, jak pomyślę co sie mogło stać mam ciarki na plecach.
Rany ja bym zrobiła straszna awanturę w p-lu,
przecież twoje dziecko mogło mieć złamany kart i umrzeć.
Boże, gdzie była opiekunka?
Dlaczego mała była sama w szatni,
czemu ten dziad do niej właził?
Ja bym chyba rozniosła przedszkole jak by coś takiego się stało.
Aż mi słabo jak pomyślę
dobrze że nie stało się nic gorszego
tulaski dla małej, musiała się bardzo wystraszyć
Jak mała?
Wiesz, Edysiu, zrobic afere jest najprosciej. Tylko pytanie, co to da i czy przyniesie jakies efekty- a jesli tak- czy beda one pozytywne, nie dla mnie, dla mojego dziecka. Akurat bylo kolo godziny 15- czesc dzieci ubierala sie do wyjscia na plac zabaw, po czesc przyszli juz rodzice. Zamieszanie w szatni- panie byly, widzialy. To byl typowy nieszczesliwy wypadek. Ladnie byloby ze strony tego faceta, zeby chodziaz przeprosil, podobno sam byl zszokowany.
Vicki czuje sie dzis lepiej, zostawilam ja w domu, jest wszystko oki. W czasie, kiedy odprowadzalam starsza, panie z przedszkola dzwonily 3 razy, ale nas nie zastaly. Ja zadzwonilam, powiedzialam, ze jest lepiej. Spytalam pani, czy powiadomilaby mnie, gdybym nie przyszla krotko po. Ona powiedziala, ze gdyby juz ja “oporzadzila”, zadzwonilaby do mnie, gdybym nie mogla przyjechac, sama pojechalaby z nia transportem medycznym na ostry dyzur.
Z jednej strony wiem, ze przedszkolanki nie maja bezposredniej winy, ale z drugiej, chcialabym, zeby z ich strony wyszla jakas “chec” zapobiegania takim wypadkom, i moze sprawa bylaby do omowienia na zebraniu rodzicow ktore sa zawsze we wrzesniu?? Jak myslicie, powinnam cos takiego zaproponowac??
Dzieki, jest dobrze. Mam nadzieje, ze jutro chetnie zostanie w przedszkolu.
To straaaaszne!
Współczuję i przytulam.
Myślisz, że mogłyby coś więcej zrobić? Oczywiście oprócz jeszcze uważniejszego pilnowania dzieci? Jeżeli widzisz, że jest jakaś szansa zminy “procedur” żeby nie było takiego zamieszania w szatni, to bym porozmawiała z innymi rodzicami. Jeśli nie to bym nie poruszała tej sprawy na zebraniu (bo ani to paniom nie ułatwi pracy, ani nie zapobiegnie niczemu, a tylko wywoła niepokój u innych rodziców).
Mam na mysli, ze wiele rodzicow, a przede wszystkim panow niestety, jak juz prowadzi za reke swoje dziecko, to zachowuje sie tak, jakby bylo tylko ono i poza nim innych dzieci nie bylo. Jakos uczulic rodzicow na przestrzeganie wiekszego bezpieczenstwa, zwlaszcza, ze maluszki placza sie pod nogami, np. gdy odbiera sie dzieci z podworka. Wiesz jak to jest, czlowiek, dopiero jak cos sie stanie, bierze problem powaznie. Poza tym, zreszta juz dzisiaj telefonicznie to z pania omawialam, w szatni jest pelno dekoracji, zwisa z sufitu na wyskosci glow rodzicow, ktore tez mogly by rozproszyc, bo facet pewnie zamiast pod nogi patrzec, patrzyl, zeby nie przywalic w cos glowa. A trzecie, to sprawa organizacyjna- albo wczesniej, przed “godzina szczytu” odbierania dzieci wyjsc na dwor, zeby nie bylo korkow w szatni. Nikogo nie chce obwiniac, karac, ale nie chce, zeby ta sprawa zostala potraktowana “przykro nam, stalo sie”. Trzeba z niej wyciagnac wnioski. To bylo szczescie w nieszczesciu- gdyby nie jakas nadludzka sila, moje dziecko mogloby niezyc!! Sama lekarka na ostrym byla w szoku, ze nic sie nie stalo powaznego, przy nadepnieciu na takie delikatne miejsce!
Oczywiście, wywalcz zakaz bezwzględnego wchodzenia rodziców do szatni dzieci.
Znasz odpowiedź na pytanie: Staranowali mi dziecko w przedszkolu :-(((