terroryści przy zasypianiu

Help!!!
Starsza córcia ma 6 lat i ciągle muszę ją usypiać. To chyba moja największa porażka wychowawcza. A teraz nie chcę następnego błedu, ale….
Lenka ma 4,5 miesiąca i zasypiała do tej pory tylko przy mnie na moim łóżku. Mam dość, bo wiem, że będzie tak samo, jak z Alą. Więc postanowiłam ją odkładać do łóżeczka. Walczę z nią 3 dzień. zasypia, owszem, ale płacze niemiłosiernie. Juz zaczynam wymiękać. jest jakiś sposób na nauczenie samodzielnego zasypiania takiego bączka????? Nie poddaje się i płacze dopóki nie wejdę do pokoju. Na jak długo ją tam zostawić? Mówią, żeby nie reagować od razu na płacz, a więc ile ma tak płakać 2 minuty, 10, czy 15????? Kto silniejszy???? Nie mam już siły, ale wiem, że jak się poddam, to nic z tego nie będzie. A jeśli się nie poddam, to w końcu się nauczy, czy będzie tak płakać non stop :-(((( czy ktoś ma jakieś doswiadczenia, jak nauczyc niemowlę samodzielnego zasypiania? Serce mi pęka :-((

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: terroryści przy zasypianiu

  1. Ja tylko napiszę, ze moje bliźniaki uwieklbiają łozeczka, służa im i do zabawy i do spania. Nie ma żadnego problemu z kładzieniem ich do łozeczka, sami wchodzą, gdy jedzą mleko(piją jeszcze z butli :(), lub gdy idą spać.
    Konrad nie był uczony usypiania, nigdy nie znosił łóżeczka.

    • Zamieszczone przez ulaluki
      Olieczko, chyba jest późno i nie ten umysł. Ale nie bardzo rozumiem Ciebie;)
      Nie wiem,czy 4 miesiace to za wcześnie, ja uczyłam w wieku 8 miesiecy, pamiętam że według Tracy bodajże to akurat wiek.
      Dlaczego budzi wątpliwości ta metoda, dokładnie dlatego, o czym pisze alutek, dziecko jest właściwie cały czas na rękach, nie ma czasu w ogóle “poczuć” łóżeczka.
      To jak ma się nauczyć samodzielnego usypiania?
      A co do podnoszenia, to uważam że wybór dowolny, mi się lepiej uczyło nie podnosząc.
      Oczywiście, że metoda samodzielnego usypiania nie jest łatwa, ja poległam przy pierwszym dziecku.

      Ja tylko piszę o swoich odczuciach, nie mam zamiaru krytykować ciebie, ani Twoich metod. Cały czas piszę, że mi się wydaje, bo Twojej metody nie wykorzystywałam
      A ty jakoś tak mnie atakujesz, a moze mi się wydaje…

      Jutro jeszcze może coś sensowniejszego napiszę…

      No jak ja Cię atakuję?? 🙂 No przestań, proszę.
      Absolutnie nie atakuję Ciebie, ani sposobu, jaki wybrałaś. Ten sposób również popieram! Popieram! Sama go teraz wykorzystuję, ale Melka jest starsza i bardziej tu chodzi o to, by nie dać jej się zmanipulować 🙂
      A dziecko ma szansę poczuć łóżeczko – możesz go odłożyć chociażby na sekundę, dwie. Ono wie, że jest odkładane, dlatego się drze.
      Tu chodzi o to, by zasnęło w nim samo, a nie o to, by w nim płakało.
      A jeśli robisz wszystko tak, jak trzeba, to wyczerpane w końcu zasypia – nie na rękach, ale w łózeczku.
      Pierwsze nasze podejście trwało 20 min. Po tym czasie włożyłam do kołyski, a ona już nie pisnęła, tylko pokręciła głową na boki i zamknęła oczy. Spała tylko 50 min., ale to był dobry sen 🙂
      Wieczorne zasypianie trwało b. krótko, bo była zmęczona i po cycku prawie zaraz zasnęła – podniosłam ja może kilka razy. Wtedy tez spała całe 4 godz, czego nigdy wcześniej nie zrobiła.

      Ja wierzę w skutecznosc obu sposobów, a każdy dopasowuje je do siebie.
      Też chodzi trochę o pomysłowość, bo nie trzeba się przecież sztywno trzymać ram czasowych – wchodzisz po 3 min., później po 5, po 7 itd.
      Możesz wejść właśnie po 1 minucie, by nie dać dziecku płakać zbyt długo.

      Kochana moja ty foremko 🙂
      Nie denerwuj się, ja na Ciebie nie napadam – ja raczej z tych spokojniejszych i mniej wyszczekanych jestem 🙂
      I wolę raczej niekonfliktowo 🙂
      Dobranoc wszystkim, do zobaczenia jutro.

      • Zamieszczone przez oliweczka
        Tu chodzi o to, by zasnęło w nim samo, a nie o to, by w nim płakało.
        A jeśli robisz wszystko tak, jak trzeba, to wyczerpane w końcu zasypia – nie na rękach, ale w łózeczku.

        No mnie też nie chodzi, o to żeby płakało, jak i nie o to, żeby wyczreoane płaczem zasnęło.
        Ale o to żeby zaczaiło, że łóżeczko jest do spania i zasypiania, a nie ręce.

        .

        Kochana moja ty foremko 🙂
        Nie denerwuj się, ja na Ciebie nie napadam – ja raczej z tych spokojniejszych i mniej wyszczekanych jestem 🙂
        I wolę raczej niekonfliktowo 🙂

        A nie przesadzaj, forum nie jest mnie w stanie zdenerwować:)
        Tylko lubię komfort dyskusji

        • Zamieszczone przez oliweczka
          Proszę, wytłumacz mi, kochana, dlaczego budzi twoje wątpliwości, hę? 🙂
          Czy dlatego, że dziecko powinno poczuć, że jest samo w łóżeczku, a twoja przy nim obecność tego nie zapewnia?
          A.

          oliweczka, dla mnie wlasnie ten kawalek jest watpliwy
          (wiem, pytanie nie bylo skierowane do mnie, ale odpowiem, OK?)

          moje pierwsze przemyslenie:
          w zasadzie zakladasz, ze dziecko czuje sie samtne w lozeczku
          a przeciez tak nie jest? lozeczko ma byc dla dziecka przyjaznym miejscem odpoczynku, oaza, gdzie moze spokojnie odwrocic sie od swiata i miec chwilke dla siebie samego (zdaniem mojej poloznej pokazywanie dziecku, ze zycia sklada sie rowniez z chwil sam na sam ze soba powinno zaczac sie od dnia urodzenia)

          moze bylo mi latwo, bo mialam te wlasnie polozna-cud kobiete, ktora poswiecila mi czas i wylozyla sprawy, ktore wydaja sie proste, a o ktorych czesto zapominamy
          dla dziecka swiat dziala inaczej niz dla doroslego:
          moj adachu chcial zasypiac przy cycku i general nie ze mna caly czas
          cycek w ustach i bycie na rekach u matki to byla jego gwarancja dobrego samopoczucia
          zasypial
          budzil sie, kiedy warunki nie byly spelnione (moment odkladania do lozeczka)
          czasami zasypial i dawal sie nawet odlozyc bez wybudzenia (rzadkie sytuacje)

          polozna poprosila mnie, zebym wyobrazila jego szok, kiedy budzil sie w zupelnie innym miejscu niz zasypial i w zapelnie innych warunkach (bez mamy, bez cycka, bez jego gwarancji bezpieczenstwa)
          osobiscie mysle, ze to bycie przy zasypianiu dziecka ma wszelkie szanse umacnic dziecko w przekonaniu, ze mama musi byc z nim caly czas (zbudzone i bez mamy bedzie panikowac pewnie jeszcze bardziej)

          dla mnie to byly potezne argumenty i kiedy w koncu je sobie na spokojnie w glowie poukladalam, zaczelam nauke od nowa i w koncu, mimo ze wcale nie przyszlo mi to latwo, odnioslam sukces
          tak, moje dziecko plakalo podczas nauki, tak zostawialam je same
          ale mialam w glowie jedna mysl: przeciez jestes tam bezpieczny, przeciez nic zlego sie tobie nie dzieje
          i powtarzalam mu to tysiackrotnie pewnym glosem, bez wahania

          mnie sie udalo raz na zawsze i do teraz kladziemy dzieciaki, spiewamy im kolysanke, calujemy na dobranoc i zostawiamy w pokoju, gdzie zasypiaja same

          • Zamieszczone przez kantalupa

            osobiscie mysle, ze to bycie przy zasypianiu dziecka ma wszelkie szanse umacnic dziecko w przekonaniu, ze mama musi byc z nim caly czas (zbudzone i bez mamy bedzie panikowac pewnie jeszcze bardziej)

            Niekoniecznie.
            Być może ta metoda jest nieco wolniejsza i łagodniejsza – bo najpierw uczysz dziecko, że ma zasnąć samo w łózeczku, ale przy Twojej obecności, która w tym młodym jeszcze wieku daje mu poczucie bezpieczeństwa. Jak już pisałam wyżej – 4 mczne niemowlę nie ma jeszcze zdolności przewidywania tego, że jak mama wyjdzie z pokoju, to za moment wróci. Jego poczucie bezpieczeństwa zostaje zachwiane w wypadku, kiedy jest pozostawione samo, by się wypłakać (czego wiem, ze Wy nie praktykujecie, bo wchodzicie np. po minucie, a nie zostawiacie dziecko na 15 min. Ale są osoby, które pozwalają dzieciom płakać znacznie dłużej).
            U nas to wyglądało tak:
            pierwsze kilka dni było ciężkich, bo oczywiście “gimnastykowałam” się zawzięcie – po 20/30 min. Amelka załapała o co chodzi już bodajże na 3 dzień i wtedy był taki przełom – miałam się poddac bo zal mi jej było strasznie, ale wtedy własnie zasypianie trwało krócej i zobaczyłam światełko w tunelu.
            Owszem, byłam cały czas przy niej, kiedy szła spać – kładłam do kołyski i czuwałam. Jak zaczynała płakać, próbowałam uspokoić, nie wyjmując jej. Wyjmowałam dopiero wtedy, gdy już była mocno wściekła i trudno jej było zapanować nad sobą.
            Po jakimś czasie nie musiałam w ogóle jej wyjmować, ale byłam z nią w pokoju na wszelki wypadek – siedziałam na kompie przeważnie, a ona sobie zasypiała sama, bez widoku mojej twarzy nad sobą.
            Za jakiś czas zostawiałam drzwi otwarte i wychodziłam, jak zasnęła, zamykałam.
            Ot, i cała filozofia 🙂
            Metoda ta jest też skuteczna i wydaje mi się, ze bardziej łagodna. Takie jest moje odczucie, jesli chodzi o zastosowanie jej u małych niemowląt.
            Dziecko też w tym przypadku “czuje” łóżeczko i tę swoją przestrzeń, tyle tylko, że jesteś przy nim na początku. Kiedy już kojarzy to miejsce z zasypianiem i dobrze się w nim czuje, nie ma potrzeby, by czuwać cały czas przy nim. Wtedy właśnie powoli opuszczamy pokój – ale w tym wypadku dziecko już wie, że jest pora spania, a to jest jego miejsce, w którym czuje się bezpieczne, a jeśli czuje się dobrze, to mamy też w sumie nie potrzebuje.

            Wiecie co, kobitki? Zauważyłam już, że im więcej rad dotyczących spania komuś daję, tym gorzej spi moje własne dziecko 🙂 Raz zadzwoniła do mnie jedna z moich lutówek, która też chciała nauczyć małą samodzielnego zasypiania i od tamtej pory miałam straszne problemy ze spaniem młodej.
            Dziś w nocy też się budziła kilkakrotnie, ale na szczęście zaraz sama zasypiała.
            Chyba wiec muszę przestać z Wami argumentować i ograniczyć się do podgladania postepów 🙂

            • Zamieszczone przez oliweczka
              Napisz może, jak wyglada wasz przykładowy dzien – o ktorej rano wstajecie, jedzenie, spanie – aż do wieczora.
              Zastanowimy sie i moze cos wymyslimy.

              Oliweczko.. A wiec tak:Nella wstaje miedzy 8h-9h,jedzonko,troche sie pobawimy i jak widze, ze zaczyna byc zmeczona i marudna klade ja do naszego lozka(w swoim za cholere w dzien nie chce usnac) i Z REGULY udaje jej sie zasnac na jakies 40min,potem okolo 13h jedzonko, zabawa… No i tu zaczynaja sie schody..bo wtedy wychodzimy na spacerek i mala na poczatku zasypia(albo raczej udaje, ze zasypia) i dopoki wozek jedzie spi/czuwa a gdy tylko sie zatrzymamy,albo wejdziemy do jakiegos sklepu,albo np cos zahalasuje budzi sie natychmiast i KONIEC ze spaniem:((I potem do wieczora nie udaje jej sie zasnac!Nastepne jedzonko okolo 16h30 i potem chyba chce zasnac.. Ale nie udaje jej sie!¨Wydaje mi sie, ze ona jest strasznie ciekawska i wrazliwa na wszystko co sie dzieje wokol niej..i z nadmiaru bodzcow nie moze “znalezc”snu(??????)
              Wieczorem klade ja do lozka,poglaskam po glowce,pomasuje brzuszek,opowiadam jej po cichutku rozne rzeczy typu, ze wszystkie dzieci spia, ze mama jest obok, ze bardzo ja kocham itp i zostawiam ja!!Na poczatku troche protestuje,czasami poplakuje,czasami pokrzykuje/oczywiscie przychodze do niej kilka razy,poglaskam,powiem troche bardziej stanowczym tonem, ze musi spac,pocaluje…i po jakies godzinie(czasami mniej czasami wiecej)udaje jej sie zasnac i spi do ok 4h.
              Na spanie wiczorne naprawde nie moge narzekac… Ale przyzwyczajalam ja od urodzenia.
              Tylko po poludniu moglaby troszke sie przespac…bo potem pada ze zmeczenia..i jest nieznosna!!
              Dodam, ze noszona na rekach…zasypia bez problemu

              • Widzę, ze Olioweczka jest specjalistą w dziedzinie “zasypianie” 🙂 i to mi dodaje otuchy i siły na przetrwanie może jakiegoś chwilowego kryzysu. Zbliża się pora spania i aż się boję pomyśleć, co będzie 🙂

                • Zamieszczone przez alutek
                  Widzę, ze Olioweczka jest specjalistą w dziedzinie “zasypianie” 🙂 i to mi dodaje otuchy i siły na przetrwanie może jakiegoś chwilowego kryzysu. Zbliża się pora spania i aż się boję pomyśleć, co będzie 🙂

                  Nie jestem żadną tam specjalistką – wiedziałam, że przez to moje wymądrzanie się będą takie skojarzenia 🙂
                  Jestem zwolenniczką metod Tracy Hogg, bo sama miałam ogromne problemy najpierw ze starszą córka, później z młodszą.
                  Starszą zaczęłam uczyć, jak skończyła rok, ale poddałam się, bo moja mama twierdziła, że lepiej jest dziecko nosić do spania, bo wtedy czuje sie bezpieczne i w ogóle.
                  Więc nosiłam, nie chciałam by płakała. Później leżałam przez długi czas z nią na łóżku, a ona skubała mi ręce :/ Boleśnie, nawet w szkarlatynie, którą przechodziłam :/
                  Później pół roku spałam ze skarpetkami na rękach, by ona nie mogła mieć do nich dostepu 🙂
                  Odzwyczaiła się, to zaczęła mi skubać uszy. Kazałam jej skubać swoje, ale ona wolała moje 🙂 Jakoś to też zwalczyłam.
                  Później spałam z nią w łóżku przez 6 mcy, gdzie łaziła mi po głowie i elektryzowała włosy swoja pizamą.
                  W końcu powiedziałam “dość”.
                  Najpierw zrobiłam porządek ze smokiem (też masakra była), a później zabrałam się za spanie.
                  Za radą książki siedziałam przez 2 tyg. na krześle przy jej łóżku podczas zasypiania – to samo po każdym jej nocnym obudzeniu. Musiała wiedzieć, że jestem i nigdzie się nie wybieram. Spałam z nosem między kolanami 🙂
                  Co kilka dni odsuwałam krzesło dalej w kierunku drzwi.
                  W końcu usiadłam na podłodze przy drzwiach i… tak już zostałam przez dłuższy czas.
                  Nie miałam odwagi wyjść – ale ona zasypiała szybko po kilku wierszykach, opowiadanych stamtad przeze mnie.
                  W końcu odważyłam się i powiedziałam jej, że bedę niedaleko w łazience i muszę wyprać sweter i zostawię drzwi otwarte. Ze jeka bedzie mnie potrzebowac, to przyjdę.
                  I tak łaziłam co chwilę, a ona mnie sprawdzała – wołałą co chwilę: “mama, jesteś w łazience?”; “tak, jestem w łazience”.
                  Stwierdziłam po kilku dniach, że znów dałam się “udupić” i teraz zamiast na podłodze, to siedzę na kiblu w łazience i wyjśc mi niedługo stamtąd nie da.
                  Więc powiedziałam jej, ze będę w pokoju i też co chwilę do niej musiałam łazić i upewniać, że siedzę na kanapie (“mama, siedzisz na kanapie?”). Ale siedzenie na kanapie w pokoju gościnnym i oglądanie TV to nie to samo, co siedzenie na ubikacji i obgryzanie skórek przy paznokciach 🙂
                  Tak było długo – wróciliśmy do Polski, a ona ciągle musiała mieć mnie gdzieś obok do zasypiania, w jakimś innym pokoju na górze.
                  Kiedy rok temu przeprowadziliśmy się do nowego domu, powiedziałam “teraz albo nigdy”. Wraz z nowym miejscem i pierwszą nocą wprowadziłam nową zasade – ja ci czytam bajki, daje buziaka, a ty zasypiasz sama w swoim pokoju. Ja ide na dol.
                  Udało się od razu, chociaż też mnie kilka razy wołała. Ale to już był pikuś.

                  Nie będę już pisać, czego się nauczyłam przy Amelce, ale metody Tracy podziałały świetnie na moje pierwsze dziecko, które było tak upierdliwe, że aż strach. Przeszłam z nią przez tyle możliwych opcji, że postanowiłam nie dać się drugiemu.
                  Przez pierwsze 4 mce nie było kolorowo, bo mała źle sypiała, a ja nie mogłam zbyt wiele zrobić (wg Tracy metoda, która tu podałam nie nadaje się dla niemowląt do 4 mca ze względu na zbytnia stymulację, wynikającą z podnoszenia i kładzenia).
                  I też z nią przerabiałam różne scenariusze – spała mi na brzuchu, na rękach, na ramieniu, całą noc z cyckiem w buzi, a mnie kręgosłup trzeszczał. Niemożliwa do zaśnięcia w dzień, walająca się po lezaczkach/bujaczkach/kołyskach, uspokajana wibracjami/kołysaniem/spiewaniem.
                  Miałam chyba coś w rodzaju delikatnej depresji, bo dziecko, które mi Bóg zesłał nie chciało normalnie w świecie spać – a to już drugi taki egzemplarz.
                  I na dodatek za nic nie chciała smoka, a darła się jak opętana czasami. Do tego dochodził niepokój, nadmierne gazy, bóle brzuszka, prężenie się i skaza białkowa pomimo mojej 100% diety…

                  Wiem, jak to jest mieć niespiące dziecko. Dlatego jeżeli mogę pomóc, to pomagam 🙂 Dużo czytałam, studiowałam forum zaklinaczkowe, zgłębiałam tajniki 🙂
                  Dziś nie jestem ekspertką, ani zadną specjalistką, tylko normalną kobitą, która czegoś tam po drodze się nauczyła.
                  I dzielę sie tym dziś z Tobą, byś i Ty mogła kiedyś zamienić te 2 godz. usypiania na buziaka i “dobranoc” 🙂

                  • Zamieszczone przez majowamama
                    A ja z uporem maniaka twierdzę, że dziecko powinno się kłaść bardzo zmęczone. Wtedy, kiedy ono na nos pada, a nie kiedy założylismy sobie że zaśnie 🙂

                    🙂
                    jest w tym dużo prawdy, ale są dzieci, które są nauczone zasypiania na rękach, wtedy to nawet mocno śpiące, nie usnie samo.
                    Później, jak się nauczy juz zasypiać samodzielnie, to rzeczywiście twoj sposob jest dobry.:)
                    Kiedy nie chce się moim dziciom spać, nie ma zmiłuj. No nie pójdą od razu. Są same zostawiane, gadają ze sobą, chicholą się. W końcu zasną, ale to długo trwa

                    Konrad zawsze był uspiany na rękach, albo u mnie, albo u babci. Inaczej nie zasnął
                    U męża nie.
                    Zostawiłam go z mężem, zasnął sam i to na podłodze.;)
                    Dziecko jest mądre i doskonale wie u kogo na co sobie może pozwolić.:)

                    • Kantalupa, ty wiesz, że ja zawsze i wszędzie sie z Tobą zgadzam?!:)

                      • Zamieszczone przez monikatok
                        Oliweczko.. A wiec tak:Nella wstaje miedzy 8h-9h,jedzonko,troche sie pobawimy i jak widze, ze zaczyna byc zmeczona i marudna klade ja do naszego lozka(w swoim za cholere w dzien nie chce usnac) i Z REGULY udaje jej sie zasnac na jakies 40min,potem okolo 13h jedzonko, zabawa… No i tu zaczynaja sie schody..bo wtedy wychodzimy na spacerek i mala na poczatku zasypia(albo raczej udaje, ze zasypia) i dopoki wozek jedzie spi/czuwa a gdy tylko sie zatrzymamy,albo wejdziemy do jakiegos sklepu,albo np cos zahalasuje budzi sie natychmiast i KONIEC ze spaniem:((I potem do wieczora nie udaje jej sie zasnac!Nastepne jedzonko okolo 16h30 i potem chyba chce zasnac.. Ale nie udaje jej sie!¨Wydaje mi sie, ze ona jest strasznie ciekawska i wrazliwa na wszystko co sie dzieje wokol niej..i z nadmiaru bodzcow nie moze “znalezc”snu(??????)
                        Wieczorem klade ja do lozka,poglaskam po glowce,pomasuje brzuszek,opowiadam jej po cichutku rozne rzeczy typu, ze wszystkie dzieci spia, ze mama jest obok, ze bardzo ja kocham itp i zostawiam ja!!Na poczatku troche protestuje,czasami poplakuje,czasami pokrzykuje/oczywiscie przychodze do niej kilka razy,poglaskam,powiem troche bardziej stanowczym tonem, ze musi spac,pocaluje…i po jakies godzinie(czasami mniej czasami wiecej)udaje jej sie zasnac i spi do ok 4h.
                        Na spanie wiczorne naprawde nie moge narzekac… Ale przyzwyczajalam ja od urodzenia.
                        Tylko po poludniu moglaby troszke sie przespac…bo potem pada ze zmeczenia..i jest nieznosna!!
                        Dodam, ze noszona na rekach…zasypia bez problemu

                        Odpisałam na prv.

                        Znasz odpowiedź na pytanie: terroryści przy zasypianiu

                        Dodaj komentarz

                        Angina u dwulatka

                        Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                        Czytaj dalej →

                        Mozarella w ciąży

                        Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                        Czytaj dalej →

                        Ile kosztuje żłobek?

                        Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                        Czytaj dalej →

                        Dziewczyny po cc – dreny

                        Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                        Czytaj dalej →

                        Meskie imie miedzynarodowe.

                        Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                        Czytaj dalej →

                        Wielotorbielowatość nerek

                        W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                        Czytaj dalej →

                        Ruchome kolano

                        Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                        Czytaj dalej →
                        Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                        Logo
                        Enable registration in settings - general