Dziewczyny, tak mnie nurtuje ostatnio problem męża jako takiego…
jestem cztery miesiące po porodzie, bywa lepiej, gorzej – nieraz nic nie zrobi, nieraz zaskoczy inwencją twórczą..
na spacerze z dzieckiem sam był ze cztery razy ( sam- nie znaczy z własnej inicjatywy)
pracuje 8 godzin, w pobliżu domu, więc tyleż go nie ma!!! pod tym wzgledem jest dobrze,ale zmęczony bywa “po mężowsku” czyli bardzo!!!
naczynia umyje ale tylko te w zasięgu wzroku
na zakupy pójdzie ale z kartką
ile kosztuje wędlina nie ma pojęcia
obiad dostaje ciepły i chyba myśli ze to jest naturalna sprawa taki obiad
uważa, żo on pracuje a ja SIEDZĘ W DOMU
sądzi, że jestem podła, bo kiedy on potrzebuje się wyszumieć na rowerze a ja pytam wtedy” a gdzie ja mam się wyszumieć i KIEDY”
zpytał raz- “co ty własciwie z nią robisz? jej się wszystko szybko nudz!!” (odkrywca!!!)
chce seksu bardzo często, mam wrażenie że o wiele częściej niż przed porodem!!!!
więcejw tej chwili nie pamietam,ale nie o to mi chodzi aby się tu wyzewnętrzniać na jego temat, jaki to mąz mi się trafif nieudany, po prostu: JA MAM TAKIE ŻYCIE NA CODZIEŃ
jeszcze go kocham
odpowiedzcie. chcę zobaczyć czy my jestesmy jeszcze normalną rodziną czy to juz jaka granica, którą jak już przekroczymy, to nie będzie odwrotu????
Anita i Zosia 20 03 04
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: “wkład” męża w życie rodzinne
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
dzieki. Ale chlop do pomocy tez by sie przydal[smutno]
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
ojej. a własnie mój mąż reke złamał. pewnie złosliwie :). no na szczescie nie reke ale kość w dłoni no ale gops na 5 tyg. koniec pomocy w domu…:((.
Re: Szczęściara ze mnie!
Podpisuje sie pod tym z rozmachem… Dodam jeszcze, ze moj maz wspiera mnie emocjonalnie i jest moim najlepszym przyjacielem :-).
I od 4 lat dzien w dzien (z kilkoma wyjatkami) robi dla nas sniadania i kolacje…, na ktore zreszta mnie zlapal 🙂
Jas (13.09.2003)
Re: Szczęściara ze mnie!
czytam…i wlasnym oczom nie wierze!!!
tylko pozazdroscic..
mimo wszystko nie wierze ze sa na swiecie tacy faceci..
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
coreczke masz przeslodka
taka tlusciutka..hihi
Ula i Adaś + Maciuś + Tomuś
Re: Szczęściara ze mnie!
Ja też myślałam że nie ma takich facetów – dopóki nie poznałam swojego męża 🙂
Pozdrawiam
Asia mama Oleńki (ur.22.07.2002)
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
Ja swoim mężem na początku byłam zachwycona. Dzieliliśmy się obowiązkami, na zmianę ktoś z nas gotował, a druga osoba zmywała po obiedzie. Jak pamiętam, nie było żadnych problemów. Ale się zmieniło… Co ciekawe po slubie. Otóż w prezencie ślubnym od swojej pracy (gdzie miałam już 3 letni staż) dostałam wymówienie!!! Szukanie pracy troszeczkę zajeło pracy, ale do tego czasu ja przejełam wszelkie obowiązki domowe – i to był moj błąd. Do łatwego szybko się można przyzwyczaić. Jedynie co naprawdę robi mój maż na rzecz domu to zakupy, ale te są raczej wynikiem tego, że swego czasu nie mogłam dzwigać i nawet bochenek chleba był nie do podniesienie przeze mnie. Tak się wiec utarło, że robi on sam – i dobrze, przynajmniej kupuje to na co ma ochotę.
Jeśli zaś chodzi o zajmowanie się synkiem, to czyni to bardzo ochoczo, ale szkoda, że tak krótko. Wielokrotnie wypominałam mu, że jest tatą na 15 min, bo z pracy wraca tuż przed kładzeniem synka spać (a wiem, że jak by chciał to pracę mógłby sobie jakoś tam przestawić w godzinach pracy – no może nie codziennie, ale zawsze coś!). W kazdą sobotę gra ze swoim zespołem i go nie ma w domu, bo po graniu omawia ważne!!! sprawy – przy piwie (a mnie trafia). Ech…
Ale jedno co ustaliłam – niedziela MUSI być z rodziną!!! Koniec i basta! Niech kombinuje, ale synek tez potrzebuje taty!
Po niedzieli potem mąż podpytuje czy wypoczełam, bo się zajmował synkiem… Ale jak ja mogłam, skoro to jedyny czas na sprzątanie. Chyba, że olewam porządki i idę wraz z chłopakami na spacer – ale potem się ciskam na bałagan.
Jak widzisz, większość tatusiów wymigająco podchodzi do pomocy domowej.
,
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
Co do spraw sercowo-łóżkowych to ja mam podobnie. Mąż mi zarzuca, że go nie kocham, nie przytualam itp.Zastanowiłam się nad jego słowami i istotnie, brak we mnie czulosci i naet na nia nie mam ochoty.Ale ja uważam, że w moim przypadku to nie tylko (o ile wogóle) kwestia hormonów, a zwykłego przemęczenia materiału. Jak już synek pójdzie spać, to ja marze by zająć się sobą, albo po prostu nic nie robić.
Ale podobnie jak ty łudzę się, że pewnego dnia nastanie odrodzenie naszego związku.
,
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
a ja uwazam ze to hormony. a to dlatego ze zaraz po porodzie miałam straszą ohote na sex. a byłam wykonczona fizycznie, obolała, miałam pociete krocze…. i jak to wyjasnic. pare dni minełe, hormony sie unormowały i ochota przeszła. ale juz mi chyba wróciła. jakos ostatnio robi sie lepiej, od kilku dni to nawet mysle o sexie. tylko ze meza nie ma bo wyjechał na 6 dni. pewnie jak wróci to mi przejdzie. no a to wynika z dni płodnych. juz dawno to zauwazyłam. były czasy ze wtedy zachowywałąm sie jak kotka w rui. dlatego ja teraz wiem ze kobietą rządzą hormony. moge byc wypoczeta i nic. a jak hormon pozwoli to i w nocy o północy.
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
Hi hi, to z tą ochotą to tak jak u mnie 🙂
Ania i dzieci
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
dla mnie sformułowanie, że mąż “pomaga” mniej, czy więcej w domu jest już czymś chorym. Jakie “pomaga”? A on to do hotelu przychodzi czy co? To nasze wspólne obowiązki! On jest w pracy, ja zajmuję się dzieckiem, ewentualnie, na spacerku mogę zrobić zakupy, czy przygotować obiad, jak malutka śpi. Reszą się dzielimy jak mężuśwraca do domku. Jedno zajmuje się córą, drugie sprząta, zmywa, gotuje czy coś tam. Kąpiemy ją razem, a usypia najczęściej on, wtedy ja wyprowadzam psa. Nie ma problemu, jak chcęiśćdo fryzjera, a ze znajomymi spotykamy sięnajczęściej razem i zabieramy Oliwkę. Teraz ja pracuję czasem na zlecenie, to już wogóle nie ma tematu. Jak muszę popracowaćw domu, mąż bardzo fajnie bawi się z córcią. Ostatnie dni, to mąż odbierał córę od dziadków, karmił, kąpał i kładł spać, bo ja wracałam ok 21.
Minka z Oliwią (19.11.03)
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
zgadzam sie z tobą. ja zupełnie nie rozumiem facetów którzy przychodza do domu i czekają az im sie poda. u nas tez wspólnota. z tym wyjątkiem ze ja mimo pracy w domu siedze duzo wiecej wiec z tego powodu i wiecej robie. w koncu jak mam czas, siłe i ochote to nie bede czekac az on z pracy wróci. ale w życiu nie słyszałam słowa skargo ze cos jest nie zrobione. on rozumie ze mi sie czasem nie chce. a ja rozumiem jego.
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
poczytałam….
i czy ja mogę narzekać?
dzieckiem się zajmuje, nakarmi, wykąpie, przewinie, uśpi
fakt, na spacery wychodzę ja, a po południu lub w weekendy oboje (różwnież oboje jeździmy z Krzysiem na rowerach)
jak trzeba zrobi zakupy
ostatnio pomył okna i poprał firanki
generelanie wysprzątał całą chałupę (kiedy byłam z Krzysiem u rodziców na wsi)
fakt, nie gotuje, ale herbatę czy kanapki też poda…
cholera, skoro z niego taki “ideał”, to czemu przez niego tak często ryczę?
[i]Ewa i Krzyś (19 mies.)
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
zwłaszcza przy trzech młodszych chłopakach
Paula i Borysek
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
u nas z tą pomocą bywało bardzo różnie (przeważnie jej nie otrzymywałam) teraz jest szansa na poprawę. od września idę do pracy i Młody zostanie z tatusiem na calutki dzień i nie będzie, że On nie ma akurat ochoty na zajmowanie się dziekciem – po prostu będzie musiał i myślę, że wyjdzie nam to na dobre. na własnej skórze przekona się, że opieka nad dzieckiem jest na tyle absorbująca, że należy wprowadzić rozsądny podział obowiązków
Paula i Borysek
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
to rozwiązanie naprawdę jest idealne..
tego mogłabym spróbować-ale u nas- nie do wykonania..
Anita i Zosia 20 03 04
Re: “wkład” męża w życie rodzinne
Kiedy wczoraj przeczytałam Twój opis opieki nad dzieckiem przez męża to tak jakbym widziała swoich chłopaków. Oczywiście przeczytałam to wszystko mężowi + opinie i odpowiedzi na co on stwierdził, że robimy jakieś polowanie na czarownice i jesteśmy kobiecym odpowiednikiem “męskiego szowinisty” i wogóle to on mi ZABRANIA czytania tego forum, bo tylko mnie buntujecie. Koń by się uśmiał… Mój mąż NIGDY nie był na spacerze sam z Tomkiem. Raz poszedł ze mną i drugi raz ze mną i z naszym kolegą.
Tydzień temu miałam urlop i chciałam iść do kosmetyczki. Nie byłam od czasu jeszcze przed ciążą. Oczywiście nie poszłam, bo gdybym chciała wtedy wyjść to bym musiała najpierw dziecko nakarmić i uśpić (żeby broń Boże się nie obudziło w czasie mojej nieobecności) a najlepiej to gdybym je zabrała ze sobą, więc musiałam się wybrać kiedyś po pracy tak, żebym zdążyła do domu zanim oni wrócą od babci.
Rano nigdy nie zmieni pieluchy tylko czeka na mnie aż wyjdę z łazienki, bo rano zawsze jest kupka, więc “od brudnej” roboty to jestem ja.
Dzisiaj ma urlop, ale i tak wywiózł dziecko do babci, żeby miec spokój. No i same powiedzcie czy nie powinnam go udusić?? a wogóle to masz jakąś teorię skąd się bierze ta nieporadność w opiece nad dziećmi? Mój mąż jest w stanie zrobić szafkę na buty a nie umie zająć się dzieckiem. I to nie dlatego, że ja mu na to nie pozwalałam, bo obydwoje pracujemy zawodowo, więc tak na prawdę tyle samo czasu nas nie ma w domu.
Po prostu ręce opadają…
Wioletta i Tomek 24.11.03
Znasz odpowiedź na pytanie: “wkład” męża w życie rodzinne