Jak już kiedyś wcześniej pisałam, wylądowałam 26.08. wylądowałam w szpitalu, bo miałam taki atak prawej nerki, że nie mogłam oddychać i myślałam że to skurcze. Ale z drugiej strony myślę sobie “Tylko z prawej strony? Takie krzywe skurcze?” Więc do szpitala. Kiedy tam wylądowałam, od razu podłączyli mnie pod KTG i już tak robili codziennie. Za każdym razem wykres pokazywał skurcze na maksa (100%), a ja ich nie czułam. Tzn. czułam jakieś ćmienie w dole brzucha, ale nawet mi one nie przeszkadzały i na pewno nie były bolesne. Poza tym lekarz też mi przepowiadał poród w sierpniu (po badaniu ginekologicznym). A ponieważ do domu miałam 40 km, to najpierw on doszedł do wniosku, że przetrzyma mnie dwa dni dłużej, niż bym mogła wyjść do domu. Oczywiście się zgodziłam. Ale minęły dwa dni, a wtedy ja poprosiłam, że może jeszcze zostanę. Zgodził się. I tak przeleżałam bez sensu w szpitalu dodatkowych 9 dni, bo dopiero w nocy z 08 na 09 września zaczęły mi się skurcze. O 8.00 rano poszłam na porodówkę z rozwarciem na 2 palce. Mój mąż był w pracy (60 km miał do szpitala) a chcieliśmy poród rodzinny. Zadzwoniłam po niego ok. 9.30. Od razu wyjechał z pracy. Jakieś 45 min. później przyszedł lekarz i stwierdził, że poród będzie bardzo szybko i nie wie, czy mąż zdąży przyjechać, bo rozwarcie robi się bardzo szybko. Ale na szczęście mąż dojechał. Rozwarcie na 10 palców miałam już przed godz. 12, no i skurcze parte. Parłam i parłam, a tu co główka troszkę wyjdzie, to zaraz się cofa. Dali mi oksytocynę na wywołanie częstszych, silniejszych i dłuższych skurczy partych. No i tak parłam następne 4 godz. Myślałam że się skończę. Ale w końcu stwierdzili, że niestety nic z tego nie będzie i cesarka. Zresztą ja już traciłam siły i zaczęłam się poddawać, bo stwierdziłam, że skoro przez 3 godz. parłam i nic, to chyba nie dam rady. Podjęli decyzje: CESARKA. Odetchnęłam z ulgą. Chociaż chciało mi się płakać, bo bardzo chciałam urodzić normalnie, tym bardziej, że było już tak niedaleko aby właśnie tak mój synek przyszedł na świat. Cesarkę miałam bardzo szybko, bo przygotowani byli na cięcie dla innej dziewczyny, ale ona nie miała skurczy. Więc poszłam na pierwszy ogień i już o 16.15 miałam syncia Natanka o wymiarach 3600 i 55 cm. Cudowny, owłosiony i taki kochany. Ma takie długie czarne włoski na główce. Przy cesarce okazało się, że mały nie urodziłby się normalnie, bo był źle ułożony. Nie mógł się wygiąć i wejść w kanał rodny. Trochę mi przykro, bo tak bardzo chciałam urodzić normalnie. Brakowało mi go przy mojej piersi po porodzie i mężusia przy głowie, przecinania przez niego pępowiny. Ale mówi się trudno. To tyle jeśli chodzi o mój poród.
Chciałam tylko napisać do dziewczyn przed porodami. Bóle porodowe są i bolą. Ale wierzcie mi – one są do wytrzymania. Ja nawet się z nich cieszyłam, bo wiedziałam, że już niedługo zobaczę mojego dzidziusia. Życzę Wam wszystkim szybkich porodów i niepamiętania o bólu.
Mycha i Fasolka (17.09.)
9 odpowiedzi na pytanie: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Gratuluję…wszystkiego najlepszego i powodzenia w byciu razem…….cieszę się, że masz zdrowego, kochanego synka- czy to nie cudowne uczucie?
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Gratuluję syneczka!
Cudownie jest byc mamusia i czuć zależność takiej małej istotki.
Życze Ci by Twój maluszek byl zdrów, spał jak najdłużej i malutko płakał!
,
Magda, Rafał i cudowny Albercik ur. 8.09.03
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Gratuluje syneczka!!!
Basia & Amelka o oczach jak karmelki – 07.09.2003
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Gratuluje synusia! Wiesz, chyba zalezy od kazdego z wytrzymaniem tych bolow porodowych, oraz mysle ze tu w stanach, kobiety od razu moga poprosic o znieczulenie (kazde ubezpieczenie zaplaci) wiec wiekszosc sie nawet nie mecza, bo od razu nic nie czuja. Ja bym chciala sprobowac naturalnie, do poki moge, a moze i wytrzymam? Odporna jestes. pozdrowka, Joasia z Kubusiem
Obmanowa
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Czytałam sobie Twojego posta i myślałam: jaka ekspresowa dziewczyna:-) Szkoda, że skończyło się cc. Gdyby Natanek ułozył się dobrze, miałabyś pewnie szybki i lekki poród.
Ale dobrze, że wszystko zakończyło się pomyślnie i nie zwlekali z cesarką.
Pozdrawiam Ciebie i dzidziusia:-)
Dorota mama Mikołaja (26.09.2003)
GRATULACJE!!!
Ekspresowy facet!!!! I DUŻY! W sam raz dla mojej grubej Helenki 🙂 Cesarka, nie cesarka, ważne że Dzidzia zdrowa i mama też! Witaj na świecie, Słoneczko i ogromne uściski dla mamy!
~~Agnieszka z Heleną przy cycu
~Agnieszka (38 tydzień!)
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Mysiu bardzo serdecznie gratuluje! I wiesz?
Bardzo spodobalo mi sie to Twoje zdanie na koncu ze nawet cieszylas sie z tych boli bo one zapowiadaly ze juz niedlugo zobaczysz synka. Chyba takie pozytywne nastawienie niesamowicie pomaga. Wszystko staje sie lzejsze jesli z usmiechem patrzymy na swiat wokol:)
Ciku i cikus(ia)
10 luty 2004
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
GRATULACJE!!! Życzę duuuużo zdrówka!
lunea i dzidzia (30.09)
Re: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za gratulacje i… muszę powiedzieć, że za tę jedną ofertę matrymonialną (!!!) od jednej z mamuś. Jak już się wgryzę w nowy podział dnia, to znowu zacznę częściej tu zaglądać. A tymczasem wszystkim życzę powodzenia i radości. Pa.
Mycha i Natanek (09.09.)
Znasz odpowiedź na pytanie: WRZEŚNIÓWKI – MAM SYNKA