Dziewczyny – czy stosujecie taką metodę wychowawczą?
Czy polega ona na tym że dziecku generalnie wszystko wolno i nie wolno go karać? Czy może się mylę?
Czy popieracie tą metodę?
Mi się wydaje że z takiego czegoś wyrastają po prostu chuligani lub mówiąc brzydko rozbestwione bachory – czy może się mylę?
Znowu – po raz kolejny miałam “przyjemność” gościć u siebie w pracy mamusię z synkiem już dość dużym (może nawet z 7 lat) takim co to w ciągu 5 minut zajrzał we wszystkie kąty, szuflady (!!! – zamkniete – otwierał!!!), wziął do ręki każdą rzecz leżącą na biurku, wylizał stół, wytarł tyłkiem podłogę- a mamusia cienkim głosikiem “kochanie zostaw, kochanie nie wolno” – oczywiście zerowa reakcja ze strony dziecka… oczywiście o “dzień dobry” czy “dowidzenia” to nawet nie wspominam.
O zgrozo takich osób spotykam bardzo dużo więc przypuszczam że to jakaś nowoczesna metoda wychowawcza.
No przecież gdyby moje dziecko sie tak zachowywało to bym się spaliła ze wstydu!
Myślałam ze jak będe miała swoje to inaczej będe na to patrzeć a tymczasem moje podejście jest jeszcze bardziej konserwatywne. Może (zapewne) się nie znam????
Agata i Ania (7.09.2004)
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Wychowanie bezstresowe…
Re: Wychowanie bezstresowe…
Może cię zaskoczę ale takie zachowanie Jasia jest jak najbardziej normalne i na czasie bo tak właśnie zachowują się 2-3 latki (zaznaczam do tego wieku mogę się wypowiadać) jedne mniej drugie bardziej charakternie. I nie jest to wynik tzw. bezstesowego wychowania bo w tym wieku nie mozna jeszcze stwierdzić “co wyrasta z tak wychowywanego dziecka tą metodą”.
Zachowanie Jasia przypomina mi bardzo zachowanie mojej Zu, tyle tylko że mam inne reakcje niż jego rodzice
–
Jas sie wydziera na rodziców, na obcych, nie mówi dzień dobry co najwyzej mówi idź stąd bo mnie wkurzasz.
–
to jak najbardziej normalne zachowania w tym wieku jak i wiele innych o których nie piszesz a które doświadczam jako mama 3-latka. a nasza rola pokazać im że takie zachowania są nie na miejscu ale to ciężka i żmudna praca
życze Ci bez problemowego dojrzewania emocjonalnego twojego dziecka, bo ktoś może być świadkiem tak paskudnego zachowania twojego 2 czy 3-latka i stwierdzi iż to wynik bezstesowego wychowania
Re: Wychowanie bezstresowe…
Hehe…oj! Mój mąż ma siostrzeńca, 3 lata…( ma jeszcze 2 siostry – 6 lat i 2 lata) Wszystkie są “bezstresowe”.Hmm, patrząc na nie, myślę sobię, że za to ich rodzice będą się stresować, oj będą!;)
Mały, jak przyjeżdza do nas, to tłucze szklanki, moje figurki, ogólna demolka. Matka – nic. W końcu dorwałam Pawełka i szeptem wyjaśniłam mu, że jak jeszcze raz zrobi coś mojemu psu, albo coś mi zniszczy, to go tak spiorę, że pożałuje:) Swoją drogą, takie bezstresowe wychowanie… No cóż, to bardzo niekulturalne! mi by było wstyd! nie wiem, czy to wynika z lenistwa tych rodziców? nie mówię, żeby lać dzieciaka, ale JAKOŚ reagować trzeba!
[obrazek] [Zobacz stronę]“><img src=”https://lilypie.com/baby1/051014/2/15/1/
Re: Wychowanie bezstresowe…
Niestety, mogę tylko potwierdzić. I też nie rozwijam, bo to inny temat.
pozdrawiamy
Dorota i Kuba (31.03.04)
Re: Wychowanie bezstresowe…
No i to opisane przeżycie z przeszłości jest dowodem na to, jak własne doświadczenia z dzieciństwa wpływają na naszą “filozofię wychowania”.
Zgadzam się z Tobą, że wychowanie dziecka jest zadaniem jego rodziców a szczególnie karcenie. Mi natomiast chodziło o pomoc rodzicom w stawianiu granic. Kiedy matka po raz kolejny mówi:”nie, nie wolno, nie ruszaj” jej słowa mają zupełnie inną wagę, niż “wiesz, tutaj pieski mają operacje, czasem robią siusiu albo kupkę, jest tu pełno bakterii i lepiej tego nie ruszać” albo “nie pozwalam majstrować przy moich szufladach” pani weterynarz. Mam nadzieję, że rozumiesz różnicę między karcącym flisakiem a traktującą dziecko “po ludzku” osobą, która nie zgadza sie na pewne jego zachowania?
Matki nie są wszechwiedzącymi cudotwórcami a autorytet pani doktor może czasem zdziałać cuda
A ja byłam już parę razy w sytuacji kiedy moje starania spełzały na niczym a słowa innej osoby wprawiały moje własne dziecko w osłupienie
Magda+Iga,Fi
Re: Wychowanie bezstresowe…
hmmmm………polemizowałabym……..
Pozdrawiam- Bratek- Michałowa mama (01.04.2004)
Re: Wychowanie bezstresowe…
Właśnie wygaszanie reakcji miałam na myśli!
Pozdrawiam- Bratek- Michałowa mama (01.04.2004)
Re: Wychowanie bezstresowe…
Mea culpa…
Musiałam Cię źle zrozumieć.
Pozdrawiam- Bratek- Michałowa mama (01.04.2004)
Re: Wychowanie bezstresowe…
Nie popieram takiej metody i masz rację że po takim wychowaniu wyrastają rozbestwione bachory.
Mam doświadczenie w wychowywaniu dzieci i wiem że takie zachowanie daje dziecku więcej złego niż dobrego.
LESZCZYNKA,Mati,Natka i Emi.
Edited by Leszczynka on 2005/03/03 21:19.
Re: Wychowanie bezstresowe…
Jesli to uważasz za normalne zachowanie dziecka to jestem w szoku. Za kilka lat strzeli matke w pysk i to tez będzie normalne zachowanie?
Wychowałam juz dwoje dzieci i moje sie tak nie zachowywały.
LESZCZYNKA,Mati,Natka i Emi.
Ogolnosci&filozofie
Czytam liczne posty i “przychodza mi do glowy rozne psie mysli”. Sprobuje je sobie tu jakos poukladac, bo inaczej chaos mnie wciagnie i pochlonie;)
1. W kwestii zasadniczej, czyli zachowania 7-latka: czy dziewczyny domyslajace sie silnej potrzeby poznawczej realizowanej poprzez wylizywanie stolu widzialy ostatnio jakies 7-letnie dziecko? Moze choc z daleka? Jesli nie – przypominam: takie kruszynki realizuja juz obowiazek szkolny, pare godzin dziennie spedzaja wsrod rowiesnikow rowniez wypelnionych po brzegi potrzebami poznawczymi (i wylacznie niekonwencjonalnymi pomyslami na ich zaspokojenie:)). Taka sytuacja wymusza kompromisy i ja takie ustepstwa obserwuje na co dzien – nikt tam nikogo zadnym glosikiem grzecznie nie poprosi o zmiane zachowania. I w takiej grupie szybciutko wylapuje sie najwazniejsze reguly. Jedna z nich jest na pewno szcunek dla czyjegos terytorium: i tego fizycznego (lawka, plecak, piornik) i psychicznego (nie nalezy przeginac z “zabawnymi” wystepami, jesli w gromadzie tylko mnie to bawi). Takie dzieciaki doskonale wyczuwaja atmosfere, ktora sprzyja – badz nie – roznym testom i egzaminom wytrzymalosci otoczenia.
2. Dawno temu na rozwojowej (psychologii) mily i madry facet opowiedzial nam o dwoch modelach rodzicow, ktorym nie wolno bylo brodzic po kostki po kaluzach i blocie. Otoz jedni z nich beda takze zakazywac takich zabaw dzieciom, bo “sami tego doswiadczyli i jakos wyrosli na normalnych ludzi”, a drudzy na sile wepchna dziecko w kazda napotkana kaluze, “bo to z pewnoscia niezwykla frajda, ktora ich samych w dziecinstwie ominela, wiec nie chociaz dziecko ma pelnie szczescia”. W konkluzji do tej historii mily psycholog stwierdzil: jedni i drudzy unieszczesliwia swoje dzieci. Nie chce mi sie teraz rozwijac mojej teorii (a posiadam takowa) na temat domyslania sie rodzicow, co w roznych sytuacjach moga czuc i myslec ich dzieci. Jednak traktowanie malego czlowieka jak istoty z innego swiata, w ktorym najwazniejsze sa czyjes niepohamowane impulsy, potrzeby i glod wrazen traci mi lekko jakimis zalami z wlasnego dziecinstwa.
3. Jednak troche mnie znosi w strone pobieznych analiz: zauwazylam, ze czesc dziewczyn apelujacych o wiecej tolerancji dla potrzeb rozwojowych to mamy jednego dziecka i to malego. Proponuje cwiczenie wyobrazni: kiedy powiecie swoim dzieciom, ze lezenie na ulicy bylo dotad fajne, ale teraz juz troche mniej? Macie juz jakis malo rujnujacy dziecieca psychike plan? A co zrobic w sytuacji wiecej niz jednego dziecka? Zostawic ubawione lezace i biec z glodnym niemowlakiem do domu? Usiasc obok i karmic? Czy naprawde w kazdym wieku i w kazdych okolicznosciach pozwolicie na to samo?
4. Jakos paradoksalnie wypada mi zestawienie teorii o prymacie potrzeb dziecka nad konwenansami ze szczegolowym opisem spojrzen biednych ludzi, ktorzy ulegaja stereotypom… No bo z jednej strony luz i prawda emocjonalna, a zdrugiej – lekka duma z bycia innym i “ponad” durne reguly.
5. Bylo o innych, teraz o sobie: jak widac w podpisie nie musze juz czekac na zaden krytyczny etap rozwojowy u moich dzieci, bo pare juz przerobilam. Ja akurat znam z praktyki moje zachowania w okreslonych sytuacjach i wiem na pewno, ze kazde z dzieci mam silne i inne od pozostalych. Nie wiem, co to znaczy “charakterne”. Nie wiem, bo dla mnie kazdy dzieciak ma charakter i kazdy madry rodzic ma najlepiej dopasowany klucz do swojej pociechy. Sa jakies “niecharakterne” i latwe w obsludze? Nie slyszalam. Jestem za to przekaonana, ze kazdy skok/kryzys/przelom w zyciu maluchow sluzy wlasnie ich rozwojowi. I swoja role rozumiem jako przewodnictwo w tym trudnym dla dziecka czasie – to ja mam mu wtedy pokazywac, jak poradzic sobie z gniewem, przezyc smutek, wyzloscic sie bez niszczenia ludzi i przedmiotow. To ja, a nie moje dziecko ide przodem. Nie mam byc dla niego partnerem, bo partnerzy wspieraja sie wzajemnie, a ja przeciez na moim 6-latku sie nie podepre. Jestem na tym swiecie kilkadziesiat lat i wiem mniej wiecej o co tu chodzi, wiec ta wiedza sie z moimi maluchami podziele w taki sposob, zeby im bylo dobrze wsrod ludzi. Swiat jest pelen oryginalow – ja mam w domu 3 sztuki, ktore musza sie nauczyc dostrzegac i szanowac reszte tej gromady.
Pozdrawiam.
Ola i dzieciaki (9, 6, 1)
Re: Ogolnosci&filozofie
Jaka mądra wypowiedź!!! Naprawdę ze szczerą przyjemnością czytałam;)) Odzywaj się do nas częściej!!!!
Pozdrawiam- Bratek- Michałowa mama (01.04.2004)
Re: Wychowanie bezstresowe…
hmmmm……. bedziemy polemizować ale za jakiś czas gdy chociaż w niewielkim % doświadczysz takich zachowań
Re: Ogolnosci&filozofie
Olu, nic dodać nic ująć!
pozdrawiam!
Ola z Natalią- 2.06.2003
Re: Wychowanie bezstresowe…
tak,to jo a cio?
Fajne mamy rękawicki no nie?
LESZCZYNKA,Mati,Natka i Emi.
Re: Ogolnosci&filozofie
Nic dodać nic ująć.
Podpisuje sie pod tym jako mama trójeczki,która przerobiła juz prawie wszystko,od kupki po pierwszą miłośc.Jeszcze czeka mnie tylko wesele.
LESZCZYNKA,Mati,Natka i Emi.
Re: Ogolnosci&filozofie
Swiete slowa !
a wracajac do tematu – rowniez polemizowalabym nad tym, czy rzucanie sie na srodku sklepu z gniewem to naturalny skok rozwojowy… bo ja takowego nie zaobserwowalam ani u siebie, ani u brata (a histeryk z niego niezly) ani u zadnych moich rowniesnikow, czy dzieci starszych lub mlodszych (czesto rozpieszczonych, a mimo wszystko!). byc moze dlatego ze w tamtych czasach niezanane bylo naszym rodzicom wychowanie bezstresowe
co do wyznaczania granic przez obca osobe – owszem zdarza sie czesto, ze dzieci (nie wszystkie) ze wstydu szybciej zareaguja na upomnienie obcej osoby. ale wydaje mi sie zupelnie niewlasciwe reagowanie takowej osoby, gdy nie reaguje jego wlasna matka, no bo w koncu od czego ona jest??? od tego zeby stac z boku i samej sie przygladac na ile pozwoli obca osoba jej synkowi sie “rozbescic” po calym gabinecie???i w koncu, skoro ona nie zna jakie OGOLNE zasady obowiazuje w SPOLECZENSTWIE (miedzy innymi – poszanowanie czyjejs wlasnosci, dobre zachowanie) no to skad o tym ma wiedziec dziecko?
byc moze sie myle, sama dopiero stoje na poczatku wyzwania jakim jest wychowywanie, ale nie zamierzam, nie chce, nie wyobrazam sobie, zeby to moje dziecko dyktowalo nam zasady w jakich mamy zyc! no bo skad ono moze miec o tym pojecie? i chyba wlasnie jedna z nich jest przede wszystkim szacunek ! nie uwazam jednoczesnie, aby “bezstresowe wychowanie” zblizalo mnie do tego osiagniecia
a oto przyklady “bezstresowego wychowania” jakim mialam okazje sie przygladnac :
– 3 letni synek znajomych wchodzi podczas naszych odwiedzin na lawe, wylewa po calym pokoju sok, zdejmuje na lawie spodnie, majtki, skarpetki! rodzice nie reaguja! w koncu moj maz zaczyna sie z nim bawic, zeby malca czyms zajac, abysmy my choc mogli pogadac, gdy malec bije go po glowie, maz mowi ” nie rob tak, to mnie boli, nie rob, mowilem ci juz” matka malca mowi do mnie “no tak, do porodu zostalo ci jeszcze 2 miesiace, w tym czasie twoj maz musi sie chyba wiele o wychowaniu nauczyc”. zdziwiona pytam ja “tak? a czego?”. “np. tego ze do dziecka nigdy nie rozpoczyna sie zdaniem negujacym” – chyba sie znajomej cos zle zakodowalo przy czytaniu ksiazek…
swoja droga malec obecnie ma prawie 5 lat i w dalszym ciagu w przedszkolu (przepraszam za wyrazenie) “robi w gacie” – nie tylko siku ale i kupke ! bo wie, ze w plecaku ma zapasowe spodenki i majtki, a przeciez tak fajnie sie bawi, to po co tracic czas na pojcie do toalety ! generalnie slodki, a jaka szkoda ze tak wychowany !
– 4letni malec nie pozwala nigdy zjesc swoim rodzicom i ich znajomym kolacji – po prostu rzuca pilka po glowach gosci. rekacja rodzicow – zerowa!!!!
-3 letnia corka znjamoych rozlala u mnie w domu sok z czarnych porzeczek na bialym dywanie – pomimo okazanej dezaprobaty i zalu nie doczekalam sie nawet slowa przepraszam – ani od dziewczynki, ani (co gorsza) od mamy!
to tyle
ale zem sie rozpisala
Ania+Gordan Dorian (05.10.2004)
Re: Wychowanie bezstresowe…
Tak krzyczenie na rodziców, na obcych, nie mówienie dzieńdobry, kazania rodzicom czy innym iść sobie stąd, w jednej chwili rozbrykany łobuziak za chwilę niesmiałe -uważam takie zachowanie za normalne u trzylatka. Każde dziecko jest indwidualnością jedne przechodzą takie etapy bardziej drugie mniej.
A dla mnie normalne zachowanie rodziców w takich sytuacjach to odpowiednie reagowanie a jakie to już zależy od rodziców i od dziecka
o strzelaniu matki w pysk Leszczynko nic nie pisałam!!!!!!!!
i nie naskakuj na mnie, dotyczytaj proszę i dopiero pisz.
Re: Wychowanie bezstresowe…
dopiero teraz dostałam tego posta 🙂 coś powolne to forum dziś :))
uffff
…. dziękuję za te słowa, bo już myślałam że jestem jakas “inna” ponieważ nie przechodziłam w dzieciństwie etapu histerycznego rzucania się na podłogę w sklepie :)… i tak mi się zdaje że “w naszych czasach” jakoś dzieci przeważnie nie przechodziły tego “etapu rozwoju”… dziwne co? 🙂
Agata i Ania (7.09.2004)
Re: Ogolnosci&filozofie
brakło mi słów na wyrażenie aprobaty i szacunku.
www
Znasz odpowiedź na pytanie: Wychowanie bezstresowe…