"związki na odległość"

co sądzicie o “związkach” na odległość?

widywanie sie raz na tydzien w weekend, na dwa tygodnie,
ma to racje bytu, znacie takie przypadki?

rozłąka spowodowana praca.

Strona 3 odpowiedzi na pytanie: "związki na odległość"

  1. Ja jestem całkowicie przeciw takim związkom, wiele moich znajomych małżeństw a także z rodziny (moi rodzice) nie przetrwało takiej próby. Racje bytu mają, owszem, tylko że często staje się tak, że żona (mąż) już nie wyobrażają bycia razem codziennie. Przykład moja kuzynka, mąż 6 tyg za granicą 2 tyg. w domu. Ona mówi, że nie wyobraża sobie by mieć go na codzień chociaż bardzo go kocha i życia bez niego też sobie nie wyobraża. Wybudowali już piękny dom, maja wypasiony samochód, on mówi, że jeszcze z rok i chciałby wrócić, wtedy dpiero może to małżeństwo się posypać.
    Pamiętam też jak kuzynka urodziła dziecko, jej mąż w niedziele wyjechał a ona w poniedziałek na porodówke, kiedy wrócił jego synek już się uśmiechał itp, ciężko było mu się odnaleźć, wraca do domu a tu dziecko o którym zupełnie nic nie wie. Mimo tego wszystkiego wyglądają na szczęśliwych ale może tylko wyglądają 😉

    • Pamiętam też jak kuzynka urodziła dziecko, jej mąż w niedziele wyjechał a ona w poniedziałek na porodówke, kiedy wrócił jego synek już się uśmiechał itp, ciężko było mu się odnaleźć, wraca do domu a tu dziecko o którym zupełnie nic nie wie.

      Ojej…dla mnie to jak separacja!
      Statystyki mówią, że mnóstwo małżeństw się rozpadło w Polsce z powodu wyjazdów za granicę do pracy.

      Mój mąż podjął decyzję o tym, że kończy obecną pracę ( choć jest dobra) bo właśnie DZIECI!No i ja:)
      Choć był moment, że chyba mu do głowy uderzyło i się trochę zapomniał… Ale go ustawiłam do pionu.

      • .. i te tirówki podrodze… już chyba lepiej jak jest marynarz na morzu bo tam tylko syreny:)

        • Zamieszczone przez awkaminska
          .. i te tirówki podrodze… już chyba lepiej jak jest marynarz na morzu bo tam tylko syreny:)

          A Ty myślisz, że skąd tylu gejów na statkach, co?:D
          A tirówki? haha… Aż tak nisko nie oceniam swojego faceta!:)

          • moi rodzice sie rozwiedli wlasnie dlatego, ze ojciec byl na kontraktach (afryka, europa zachodnia) a matka nie chciala z nim jechac. A ze czasy byly ze tak ujme restrykcyjne w kwestii przekraczania granic to bywal w domu raz na miesiac-dwa. Jak zjechal to sie okazalo ze zyja w dwoch roznych swiatach.

            Kompletnie roznych.

            • Zamieszczone przez aoh
              czyli sie da,
              kwestia czy przetrwamy,
              dziękuje za odpowiedzi,
              spróbujemy, najbardziej boje sie tęskoty dziecia za ojcem,
              niezla próba przed nami,
              ale takie zycie – wyzwania, próby czasu.
              No wlasnie czasu, on pokaze co dalej.

              Powodzenia życze i kciukaski trzymam co by sie dało :), bo da się ;).

              • Zamieszczone przez mamagosi
                Ja już wymiękam jesli chodzi związek na odległosc, mój chłopak jest kierowcą tira i widze go raz w tyg, wczesniej mi to nie przeszkadzało dopóki nie pojawiła się nasza córeczka, w najgorszych chwilach go nie ma kiedy go potrzebuje jego nie ma. Tak jest od 2,5 roku. Najpierw poród przedwczesny jestem z tym sama, dziecko się rodzi b.chore i nie dają jej szans na przezycie jestem sama, o wszystkich złych wiadomosciach musze sobie radzic sama z emocjami i starac sie byc silna dla córeczki która wywalczyła sobie życie, teraz znowu jestesmy chor od jakis 2 tyg, tydz w szpitalu i reszte w domu i co jestem sama mam już dosc takiego życia, wiec podziwiam takich ludzi którzy nie widzą sie dłużej ale wczesniej czy później to męczy i dużo osób nie chce się przyznawac ze jest inaczej. Pozdrawiam wszystkich

                Trzymam kciuki, zeby albo zmienił sie Wasz tryb życia, albo… żebyś się przyzwyczaiła.
                Powodzenia i zdrówka dla córeczki zyczę :).

                • Zamieszczone przez daga_j23
                  Ja też uważam, że nie jest to wskazane gdy w rodzinie są dzieci. Rodzic, który widuje dzieci tylko w weekendy lub jeszcze rzadziej praktycznie nie bierze udziału w ich wychowaniu, przyjeżdża jak “na gotowe”, może być tylko dumny z partnera, że tak dobrze sobie radzi (jeśli tak jest). W całym tygodniu jest tyle zdarzeń i “prób” wychowawczych, małe problemy i duże. Jeśli tylko jeden dorosły musi wymyślać metody wychowawcze dla wspólnego dziecka, to jaki autorytet ma u dziecka ten drugi rodzic? Nie da się przez telefon przekazać emocji z przedstawienia w przedszkolu, z radości pierwszych kroków, albo pierwszego dnia w szkole itd. Wtedy pewnie tworzy się podział, że rodzic bywający tylko w weekendy jest okupowany przez dziecko, jest mnóstwo radości i zabawy a jak mama mówi, że już pora spać to tatuś nieświadomy jak dziecko się zachowuje gdy pójdzie spać o 2 godziny później mówi “pobawimy się jeszcze trochę” a potem dziecko marudne, zasnąć nie może albo następnego dnia wstaje o nienaturalnej porze, no takie niby drobne problemy ale chodzi o to, że ten “wyjazdowy” rodzic nie jest już na bieżąco i nie ma “kwalifikacji” by ustalać rytm dnia dziecka, nie wie jakie kary na nie działają, nie wie co lubi maluch jeść. (no jeśli widzą się co weekend to jednak większość rodzic wie, ale i tak wieczorne rytuały to nie jego domena).
                  Myślę, że dorośli mogą sobie poradzić i przetrwać rozłąkę, ale powinna ona mieć jakieś ramy czasowe, bo nie jest definicją małżeństwa widzenie się raz na kilka miesięcy. A dzieci mają gorzej, bo nie rozumieją, czemu tak rzadko widzą tatusia (najczęściej to tatusia nie ma)..
                  Ale jakiś nie długi czas da radę, tak sądzę, jednak nie budowałabym swojej kariery kosztem rodziny.

                  Jest bardzo duzo racji w tym co piszesz- faktycznie wielu rzeczy nie da się przekazac przez telefon, foto relacje czy nawet film. Na pewno dziecko inaczej reaguje na takiego “niedzielnego” rodzica, z tym, ze u nas Olivka od poczatku innego życia/ stanu sytuacji nie zna, wiec nie cierpi (co nie znaczy, ze nie traci na braku obecności tatulka, bo na pewno traci niestety ;)). Plusem w całej tej sytuacji jest to, ze mężus jest maxymalnie wprowadzony w rytm dnia, przyzwyczajeń, nawyków, fochów 😉 Olivci i Jej rutyna dnia codziennego nie zmienia sie praktycznie gdy tatus przyjeżdza, zmieniaja się osoby, bo faktycznie tatuś jest wtedy od zabawy, “nauki”, większości spacerków, ale i od wieczornego rytuału czyli mycia ząbków, kapieli i układania do snu- żegnania wszystkich domowników,czytania bajek, przykrywania kołderką i gaszenia światła. Na pewno, gdy dziecku raptem “znika” z oczu jeden z rodzicow to moze być cos dziwnego, niepokojacego, smutnego, ale u nas mam nadzieję, jest to chleb powszedni również dla dziecka i mam nadzieję, ze nie odbije sie to na Jej psychice w przyszłości.

                  • da sie

                    mysmuy zaczynali od zwiazku na odleglosc, potem m przylecial i jyz zostal.
                    ae ciezko bylo.

                    ja odradzm.

                    • Zamieszczone przez anney
                      da sie

                      mysmuy zaczynali od zwiazku na odleglosc, potem m przylecial i jyz zostal.
                      ae ciezko bylo.

                      ja odradzm.

                      Ale dzieci nie było?
                      Bo ja są to już zuupełnie inna bajka!

                      • Zamieszczone przez anney
                        da sie

                        mysmuy zaczynali od zwiazku na odleglosc, potem m przylecial i jyz zostal.
                        ae ciezko bylo.

                        ja odradzm.

                        czasami sa takie sytuacje – nawet jezeli czegos nie chcemy musimy stawic temu czoła.
                        czas pokaze, jakby by nie było bedzie musiało byc dobrze 🙂

                        • Zamieszczone przez aoh
                          czasami sa takie sytuacje – nawet jezeli czegos nie chcemy musimy stawic temu czoła.
                          czas pokaze, jakby by nie było bedzie musiało byc dobrze 🙂

                          No ba! jak mus, to mus…można dać radę!
                          A mąż/Ty na długo wybywa?

                          • Zamieszczone przez lauidz
                            My z tych co 24h razem. Nie moge spac jak R wyjezdza… – jakos mi dziwnie samej w tym olbrzymim lozku…

                            Ja też należę do tych osób co nie potrafią być same…
                            Każdy wyjazd mojego męża (na dwa dni) przeżywam strasznie…
                            I tak mamy dla siebie wciąż za mało czasu… M. za długo pracuje i dzień dla nas zaczyna sie dopiero o 18.00…latem nawet ok 20.00.

                            Podziwiam szczerze osoby które decydują się na “związek na odległość”…

                            Ale fakt, to zależy od charakteru.

                            • Zamieszczone przez aoh
                              co sądzicie o “związkach” na odległość?

                              widywanie sie raz na tydzien w weekend, na dwa tygodnie,
                              ma to racje bytu, znacie takie przypadki?

                              rozłąka spowodowana praca.

                              Zupełnie nie dla mnie. Ciężko mi uwierzyć, że to może zdawać egzamin.

                              Z drugiej strony, czasem nie ma wyjścia… Pewnie są takie sytuacje, gdy jest to jedyna możliwość. Życzę każdemu w takiej sytuacji, żeby się jednak udało 🙂

                              • Zamieszczone przez aoh
                                czyli sie da,
                                kwestia czy przetrwamy,
                                dziękuje za odpowiedzi,
                                spróbujemy, najbardziej boje sie tęskoty dziecia za ojcem,
                                niezla próba przed nami,
                                ale takie zycie – wyzwania, próby czasu.
                                No wlasnie czasu, on pokaze co dalej.

                                Aniu,
                                POWODZENIA!

                                • Zamieszczone przez ahimsa
                                  No ba! jak mus, to mus…można dać radę!
                                  A mąż/Ty na długo wybywa?

                                  niemąz wyjezdza pod koniec marca narazie na kilka miechow, zobaczymy co dalej.

                                  • Zamieszczone przez molam
                                    Aniu,
                                    POWODZENIA!

                                    dzieki Olu.

                                    • Poznałam męża 13 lat temu i od tego czasu jesteśmy razem. Dzieliło nas 150 km, w związku z czym widywaliśmy sie co 2 tygodnie(czasem rzadziej). Było ciężko, ale na szczęście moi rodzice byli na tyle wyrozumiali,że pozwalali Jemu nocować u nas, kiedy przyjeżdżał. Wtedy ja spałam w pokoju rodziców na podłodze, a On w moim pokoju. Uczucie przetrwało i po 7 latach znajomości wzięliśmy ślub. Tęskniliśmy bardzo, ale się udało. Ale to było co innego, ponieważ nie byliśmy jeszcze małżeństwem. Każdy miał swoje zajęcia, szkołę, obowiązki. Kiedy 3,5 roku po ślubie mąż wyjechał do pracy do UK, nie było już tak łatwo. Wytrzymaliśmy 4 miesiące. Po tym czasie dojechałam z córeczką do męża.
                                      Mam za to bliską koleżankę, której mąż od kilku lat pracuje poza domem i bardzo rzadko się widują a jednak ich miłość trwa. Mają 4 małych dzieci. Wiem że koleżance jest ciężko, ale jakoś wytrzymują. Nie mają wyjścia.
                                      Myślę, że jest możliwa taka rozłąka, ja jednak nie polecam.

                                      • Zamieszczone przez aoh
                                        niemąz wyjezdza pod koniec marca narazie na kilka miechow, zobaczymy co dalej.

                                        No to zobaczycie oboje, jak się czujecie w tej sytuacji…pewnie wszystko się będzie układało na bieżąco.
                                        W razie czego dokoptuj do niemęża i już!

                                        • Znam… swój własny. Prawie skończyło się rozwodem.
                                          Dla mnie związek na odległość, to nie związek. Ja muszę mieć swojego mężczyznę na co dzień… zasypiać i budzić się przy nim (w wieeelkim skrócie).
                                          U moich bliskich koleżanek takie związki też nie za bardzo zdały egzamin…

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: "związki na odległość"

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general