Co byscie zrobiły…….

….gdybyscie pewnego pięknego dnia stwierdziły, ze zupełnie nie nadajecie się na zonę, na matkę, ze taki styl zycia Wam całkowicie nie odpowiada, ze rozminęlyscie się z tym co dla Was w zyciu wazne i pozwolilyscie się na własne zyczenie zamknać w klatce….
Co byscie zrobily….. Nie wiem, poszłybyscie do psychatry, udawałybyscie ze wszystko jest super i wszystko Wam odpowiada…..proszę o odpowiedzi…bede wdzięczna za wszystkie!!!!!

Niki & córcia 2,5 roku 🙂

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Co byscie zrobiły…….

  1. Re: Co byscie zrobiły….

    Wydaje mi się, że wiele jest takich osób, ale niewiele się do tego przyznaje..ja tak często myślę szczególnie ten okres zaczyna mi się około 2 tygodni przed @, z małymi przerwami pomiędzy 🙂 Ale to są chwile, w których mam jakieś tam doły, na pewno dodatkowo spowodowane obecną naszą sytuacją życiową. To potęguje takie myśli. Zastanawiam sie wtedy, czy to nie jest najprostsze stwierdzenie, nie nadaję się i koniec…bez próby jakiejś zmiany. Wiem, że jeśli tak rzeczywiście jest, to niełatwo zmienić całe dotychczasowe życie, bo w tym momencie jest to zmiana praktycznie o 180 stopni, ktos na tym by ucierpial…czasami zastanawiam sie, jak wygladaloby moje zycie w innym miejscu, byc moze samotnie…Zawsze moim marzeniem byl dom (czyli rodzina – maz, dziecko, dzieci), ale byly rowniez inne, ktorych wiem, ze nigdy nie zrealizuje…marzenia jeszcze z dziecinstwa, bardzo wczesnej mlodosci…
    Na pewno na takie mysli wplywa zmeczenie, w dodatku trudnosc w wykonywaniu czegos, na co mialo sie np. kiedys czas. Ja kiedys czytalam mnostwo ksiazek, teraz czesto nad nimi zasypiam, a bardzo do nich tesknie. Staram sie czytac, ale marze o takim dniu, gdy bede czytala non stop, bez przerwy, tak jak kiedys, jedna po drugiej. Ciezko o taki czas. Marze o polozeniu sie za przeproszeniem do gory tylkiem, tak bezmyslnie, bez zamartwiania sie o cokolwiek. O takim wyciszeniu sie z daleka. Ale z drugiej strony zastanawiam sie czy teraz potrafilabym to zrobic, np. wyjechac sama (gdybym miala taka mozliwość), pewnie usychalabym z tesknoty i wracala z powrotem z tego miejsca 🙂 Nie potrafilabym prawdziwie wypoczac.
    Jestem osoba, ktora troche boi sie zmian 🙁 Ale chyba tez nie potrafilabym udawac, to nie w moim stylu, nie poradzilabym sobie z natlokiem takich mysli i z cala taka sytuacja. Zjadlaby mnie od srodka. Moze wteyd rzeczywiscie zdecydowalabym sie na podjecie jakichs krokow do zmiany.
    Czasami gdy dopadaja mnie takie mysli, gdy czuje, ze wybuchne, gdy jest mi zle, nie chce mi sie odzywac (wtedy maz od razu wie, ze cos nie tak, gdy moja buzia sie zamyka na dluzej ), gdy jestem zdenerowowana i wlasnie stwierdzam, ze sie nie nadaje do niczego, kompletnie do niczego, to najczesciej siadam i rycze. Wyplakuje i wyrzucam z siebie to wszystko i jest mi lepiej 🙂
    A czasami po prostu siedze i mysle sobie o tym zdaniu “czlowiek nie wie co ma, dopoki tego nie straci” i wtedy najczesciej dochodze do wniosku, ze nie chcialabym sie jednak o tym przekonac…
    Pozdrawiam, mam nadzieje, ze to zle dni i deprecha jesienno-zimowa…

    Ania i

    • Re: Co byscie zrobiły….

      MNie sie notorycznie zdarza.
      NIekoniecznie w kontekscie matki, zony, gospodyni.
      Generalnie w zyciu.
      Co jakis czas dostrzegam, ze to, co robie ma sie nijak do tego, co chcialabym robic.
      Bo jakos nie umiem siedziec w miejscu.
      A kiedy sie takie niezadowolenie zdarza, robie z tym cos. I juz.
      Kiedy ciezko pracowalam i robilam tzw. kariere, po prostu zwalnialam tempa i zajmowalam sie przez chwile tylko soba.
      Tearz, kiedy jestem matka i zona pelnoetatowa, oddaje sie pasjom wieczorami.
      Byle nie stac w miejscu.
      W ten sposob najlatwiej mi walczyc z takimi stanami.

      • Re: Co byscie zrobiły….

        Niki ja bym porozmawiała z kimś bliskim, mezem, partnerem. Nie ukrywałabym swojego złego samopoczucia.
        Nie ważne w jakim temacie a juz na pewno w tak ważnym.
        Psychiatra to moze nie ale psycholog. Czasami taka rozmowa pomaga.

        Na razie mam tak, że kiedy siedzę w pracy to siezastanawiam co ja tu robię ponieważ czuję, ze cos mi umyka, ze za mało czasu spedzam z Jonkiem, ze moim powołaniem jest być z nim w domu ale… tak jak kiedys szpilki mi napisała, ze ja to jestem Kura Domowa :o))))))))) pewnie tak jest. Do chwili urodzenia sie Jonka nawet o to bym siebie nie podejrzewała.
        I musze Ci napisać, ze nigdy nie postrzegałam opieki nad nim czyli siedzienia w domu jak “zamkniecia w klatce”
        Brakuje mi teraz tych chwil. Bardzo.

        Oczywiscie to nie znaczy, że jezeli ktoś czuje inaczej to jest złą matką, zoną itp.
        Myślę, ze mamy swoje role w zyciu ale… dobrze jeżeli one pokrywaja sie z naszymi pragnieniami, wyobrażeniami.
        Kiedy przychodzi czas zmęczenia, zwątpienia myślę, ze dobrze jest wziac urlop :o))))))))))) nawet taki częściowy. Zgonić do prac domowych meża, poprosić o pomoc mame, teściową, przyjaciół by zajeli siedzieckiem, robić sobie i meżu wychodne itp.
        ODPOCZĄĆ

        Jonatan (20.04.2005)

        • Re: Co byscie zrobiły….

          To, co opisujesz, dzieje sie ze mna srednio raz na 2-3 miesiace.
          Co z tym robie?
          W chwilach tych najgorszych, obiecuje sobie, ze cos w swoim zyciu zmienie.
          Ale nie zmieniam nic.
          Mija mi.
          Do nastepnego razu,

          Ale na pewno dobrze byloby z kims zaufanym o tym pogadac.

          • Re: Co byscie zrobiły….

            W odpowiedzi na:


            Ehhh… Ale nie chodzi o to, nie chodzi o jedno wyjscie, o odpoczynek, o wakacje…. Tu chodzi o cos innego….to tak jakby humanista kiedys stwierdził, ze on jednak nie umie pisac ani interpretowac, ze jednak woli rozwiązywac zadania z matematyki… ( nie wiem jak to ująć)


            w tym przykładzie widać, ze humanista “wolałby” ale “wolenie” w zyciu zazwyczaj nie ma głosu. Zycie to taki czas kiedy często “wolę” nie ma racji bytu.
            Potrzeba “wolenia” ;o) moim zdaniem odzywa sie właśnie wtedy kiedy sytuacje, obowiazki nas przerastaja a my staramy sie im sprostać (co moim zdaniem świadczy tylko o jak najlepszych naszych predyspozycjach).
            Moze inaczej. Teraz kiedy jest dziecko, obowiązki, odpowiedzialnosć itp trudno jest sobie wyobrazić, że za jakis czas dziecko sie usamodzielni a nasze zycie będzie jeszcze troche trwać.
            Znam koleżanki mojej mamy, które studiuja na tzw Uniwersytecie Trzeciego Wieku :o) np malarstwo, literaturę itp.
            Właśnie te panie i panowie realizuja swoje ‘wolenie” teraz.

            Myślę, ze masz wybór. Miałaś go zawsze. Mozesz zostać lub uciec.
            Na każdym etapie swojego zycia.
            Jeżeli nie uciekasz teraz to moze warto zadać sobie pytanie dlaczego… a “odpowiedzialnosć” umieścic na końcu listy odpowiedzi.

            Jonatan (20.04.2005)

            • Re: Co byscie zrobiły….

              Kazda z nas chyba (?) przechodzi podobne kryzysy i ma te same watpliwosci. Potrzebujesz malej przerwy o rutyny, wyrwij sie z domu, popros meza lub kogos z rodziny aby zajal sie dzieckiem i polozyl mala spac a Ty nastepnego dnia ani sie obejrzysz i juz jak zatesknisz. Jesli stan sie by przedluzal mimo pomocy (doraznej) proponowalabym konsultacje specjalistyczna (poradnia rodzinna, psycholog).

              Zycze szybkiego wyjscia z dolka.

              dididi i… Ben & Mimi Co.

              • Re: Co byscie zrobiły….

                Mam tak samo.
                Czasami chcialabym rzucic wszystko w diably i uciec jak najdalej.I pewnie gdyby nie bylo dzieci to tak bym zrobila.
                Ale na szczescie je mam i patrzac na nie,takie mysli szybko wyparowuja mi z glowy.One wlasnie daja mi sile zeby pomimo przeciwnosci losu przec do przodu.
                Ja zadko mysle o sobie i zdaje sobie sprawe, ze to blad.
                Wiem tez co powinnam w swoim zycu zmienic,ale sie boje.
                Bardzo sie boje.

                Irena i

                • Re: Co byscie zrobiły….

                  Już mnie życie kopnęło… Przedwczoraj… Siniak został i coś nie chce zejść :-/

                  Pozdrawiam,

                  • Re: Co byscie zrobiły….

                    W odpowiedzi na:


                    I musze Ci napisać, ze nigdy nie postrzegałam opieki nad nim czyli siedzienia w domu jak “zamkniecia w klatce”


                    No widzisz….. A ja w sumie pracuję i nie spredzam z dzieckiem za wiele czasu, a mimo to tak czuję…jakbym siedziała z nią tylko w domu jestem pewna na 1000%, ze byalabym na lekach uspokajających….
                    Wszystko pieknie ladnie, ale musze to przyznac przed samą sobą ( bo siebie wkoncu nie oszukam), na te dwie wazne zyciowe role malżenstwo, macierzynstwo zdecydowalam się o niebo ZA WCZESNIE, wszystko w zyciu ma swoje miejsce, ma swój czas i jesli ocs sie robi w czasie niewłasciwym, to zazwyczaj skutki tego sa oplakane 🙁 niestety 🙁

                    Niki & córcia 2,5 roku 🙂

                    • Re: Co byscie zrobiły….

                      A może… to wcale nie chodzi o nasz wiek (ja jestem sporo od Ciebie starsza, na małżeństwo zdecydowałam się… średnio późno, na macieżyństwo zdecydowanie późno), tylko o wiek naszych pociech… Może 2,5 roku to ten czas, kiedy już hormony się uspokoiły, dziecię staje samodzielne, a my musimy pomyśleć, co ze sobą zrobić… Tak szukam “na ślepo”…

                      Pozdrawiam,

                      • Re: Co byscie zrobiły….

                        W odpowiedzi na:


                        macierzynstwo zdecydowalam się o niebo ZA WCZESNIE, wszystko w zyciu ma swoje miejsce, ma swój czas i jesli ocs sie robi w czasie niewłasciwym, to zazwyczaj skutki tego sa oplakane 🙁


                        Wiesz, wydaje mi się, że chyba tak naprawdę nikt nigdy nie wie kiedy ten czas jest najlepszy. Bo albo zawsze czegoś brakuje, albo chciałoby się jeszcze poszaleć, albo lepiej ustawić się finansowo, albo, albo…tych albo może być naprawdę dużo. Zawsze można powiedzieć, że ten czas być może jest czasem niewłaściwym, czy zdecydowaliśmy się na dziecko w wieku 30, 40 lat, czy też w bardzo wczesnej młodości tak po prostu wyszło. Podejrzewam, że ciężej jednak jest w tym ostatnim przykładzie, który przytoczyłam, gdy bardziej samo życie decyduje niż Ty sama (Ty oczywiście bez konkretnego wskazania). Ale też wcale tak nie musi być.
                        Nie wiem co Ci doradzić, ale według mnie tak zastanawiając się głęboko, to tak jak pisałam, zawsze może być jakieś “ale”… Bo kiedy tak naprawdę stwierdzimy, że to ten odpowiedni czas? Kiedy uznamy, ze się np. wyszalałyśmy, wyskakałyśmy, itp…że właśnie teraz jest czas na rodzinę?Kiedy jest ta granica, po której przekroczeniu możemy już uznać, że jesteśmy gotowe?

                        Ania i

                        • Re: Co byscie zrobiły….

                          nie wyobrażam sobie takiego uczucia
                          owszem, nieraz miewam gigantyczne doły, również związane z pracą, lub- kiedy wszytko się spiętrza, i wtedy wydaje mi się, ze już dłuzej nie dam rady prać, gotować, codziennie sprzatać i codzienie zajmować się Zosią..
                          ale nie umiem wyobrazić sobie chwili, kiedy nagle wszytko mnie przerasta.
                          Jestem mamą, żoną, gospodynią i kobietą pracy,
                          nie czuję się przez to przytłoczona, ba, chwilami jestem z siebie dumna!Ze wszytkiemu potrafię podołac, chociaż nie zawsze jest z górki….

                          • Re: Co byscie zrobiły….

                            a masz jakas szanse na SAMOTNY wyjazd na minimum tydzien? najlepiej bez telefonu… oderwij sie tak naprawde choc na te kilka(nascie) dni od meza, dziecka, pracy. postaraj sie jak najmniej z nimi w tym czasie kontaktowac, nie wis na telefonie – powinno pomoc w nabraniu dystansu do calej sytuacji, pomoze przekonac sie,czy naprawde pomylilas sie w zyciu, czy to tylko chwilowe uczucie…
                            do psychiatry, moim zdaniem, udawac sie nie musisz, a nawet nie powinnas.

                            pozdrawiam

                            ania i makary 🙂

                            • Re: Co byscie zrobiły….

                              W odpowiedzi na:


                              Kiedy jest ta granica, po której przekroczeniu możemy już uznać, że jesteśmy gotowe?


                              Hmmm… No to zalezy od czlowieka generalnie, ale jak dla mnie wyscie za mąż w wieku 22 lat i macierzynstwo w wieku 23 to bylo jenak za wczesnie….teraz patrze na to inaczej, troszke doroslam smak tego wszystkiego poznałam i stwierdzam dzis, ze powinnam sie w to “bawic” w wieku conajmniej 30-32 lat. Jasne, ze róznie w zyciu bywa, ale ja sama zdecydowalam, tak chcialam i wogole, ale musze przyznac ( choc nie jest to latwe) ze sie pospieszylam i ze inaczej powinnam byla to wszystko poukladac. I wcale nie jest to zadna depresja, zadne przemeczenie ( tak jak wspominalam nie pomoze tu wyjscie do kina ani wakacje), to sa moje autentyczne wnioski i przemyslenia, które powstaly na przestrzeni około roku ( moze nawet dluzej)

                              Niki & córcia 2,5 roku 🙂

                              • Re: Co byscie zrobiły….

                                Oj Aniu…byloby cudnie….pobyc SAMEJ, wyplakalabym wszystkie smutki w poduszke, ale to jest zupelnie, calkowicie nierealne niestety 🙁
                                Ja wogole jestem torche typem samotnika ( trochę pisze, bo generlanie uwielbiam towarzystwo, ale sa chwile kiedy chce pobyc sama, najlepiej zeby nikt do mnie sie nawet nie odzywal), a nawet na takie chwile w domu nie mam co liczyc..

                                Oj….rozmarzylam się takim wyjazdem…….. 🙂 , najlepiej na bezludna wyspę lub do jakiejs puszczy:)

                                Niki & córcia 2,5 roku 🙂

                                • Re: Co byscie zrobiły….

                                  Ehhh…bo ja wiem…..sama szukam doglebnej przyczyny moich mysli….

                                  Niki & córcia 2,5 roku 🙂

                                  • Re: Co byscie zrobiły….

                                    Mozna zawsze spróbowac, ale zaden przyjaciel nic mi nie doradzi w tej kwestii… Nie zmieni mojegos sposobu myslenia, odczuc, ani mojego zycia…. Musze sobie sama powoli z tym radzic i znaleźć w zyciu cos co mi sprawi jakąś radosc. (Chyba….tak sobie poczytałam Wasze wypowiedzi i doszlam do takich wniosków )

                                    Niki & córcia 2,5 roku 🙂

                                    • Re: Co byscie zrobiły….

                                      Mysle ze na forum jakas Pan Dyrektor jest to Ci da urlop, dziecia mozesz do mnie przywiesc na przechowanie na tydzien, zrzucimy sie na jakis tydzien w pipidówku dolnym w bieszczadach w samotni – wrócisz jak nowo narodzona.

                                      A na powaznie – cięzko jest cos radzic w takiej sytuacji, jezeli mozesz cos zmienic i wiesz ze będzie to dla Ciebie samej dobre to to tak czy inaczej zmienisz. Zycze powodzenia.

                                      A&M 04.03.2005

                                      • Re: Co byscie zrobiły….

                                        W odpowiedzi na:


                                        jezeli mozesz cos zmienic i wiesz ze będzie to dla Ciebie samej dobre to to tak czy inaczej zmienisz


                                        Tyle, ze majac rodzinę nie mogę brac pod uwage tylko tego co bedzie dobre dla mnie, musze wziąśc pod uwagę męza i dziecko…i tu jest pies pogrzebany…., nie bedzie to latwe…:/

                                        Dzieki aoh:)

                                        Niki & córcia 2,5 roku 🙂

                                        • Re: Co byscie zrobiły….

                                          W odpowiedzi na:


                                          Musze sobie sama powoli z tym radzic i znaleźć w zyciu cos co mi sprawi jakąś radosc.


                                          jak najbardziej.
                                          hobby, zajecie zupełnie nie zwiazane z domem, dzieckiem, pracą, mezem jak najbardziej… polecam

                                          Mam podobnie jak Ty.
                                          Lubię towarzystwo ale muszę miec gdzie sie przed nim schowac.
                                          Lubiesamotne chwile, lubie wówczas tak sobie od serca ze soba pogadać :o)))))))))

                                          Będzie dobrze, znajdziesz cos…

                                          Jonatan (20.04.2005)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Co byscie zrobiły…….

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general