Byłam w kinie na filmie “Musimy porozmawiać o Kevinie”. Dawno już nie widziałam tak szokującego, mocnego i trudnego filmu, podobnie zresztą jak cała sala wychodząca z seansu w milczeniu i chyba… szoku.
W Polsce film miał premierę dopiero niedawno więc jeszcze niewiele osób go widziało.
Ale może któraś z Was? Czy również miałyście podobne wrażenia?
Czy również nie mogłyście po nim spać?
Co możemy zrobić żeby uchronić nasze dzieci przed takim nieszczęściem, czy w ogóle mamy jakikolwiek wpływ na osobowość naszego dziecka?
Przecież każdy rodzi się i od pierwszych dni życia jest inny od pozostałych, jedne dzieci są ciche, grzeczne i wrażliwe a inne twarde, trudne i pewne siebie.
Czy błędy wychowawcze, które przecież w różnym stopniu wszyscy popełniamy mają aż tak ogromny wpływ na ich życie czy to raczej system wychowania, szkoła, koledzy, środowisko kształtuje dzieciaki?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Czy mamy wpływ na osobowość naszego dziecka?
tyle że ja mam małą różnice między dziećmi – co 2 lata i już od jakiegoś czasu super kontakt mają – bawią się i wydurniaja razem że hej 😉
u ciebie – jeśli doszłaby dziewczynka, różnica wieku byłaby spora i pytanie ile czasu musiałoby minąć by kontakt złapali (o ile wogóle ) – mówię tu o wspólnej zabawie
Bo 7-8 lat różnicy, to taki maluch do opieki i pomagania mamie w czynnościach różnych
potem jak facet ma 10 lat i mu się takie małe wredne plącze i płacze, może być różnie 😉
nie to żebym broń Boże odradzała… Ale pewnie sama się domyślasz że tak być może 😉 córa byłaby,,sama” i nie bardzo będzie miała sie z kim bawić
więc albo szybko załatwisz jej towarzystwo, albo dużo czasu będziesz spedzać na dywanie 😉
kurcze zaczęłam pisać, ale skasowałam
we łbie mi się kręci chyba antybiotyk zaczyna działać
przepraszam, idę legnąć, jutro wywód dokończę 🙂
czekam z niecierpliwością!!!:)
Zdrowia!
Mam 2 baby i chlopca. I te baby tak mlodemu potrafia miod wybrac, ze masakra. Czasami musze stawac w jego obronie,bo by mu zyc nie daly,mimo ze on jest 3 lata starszy od nich.Dziewczyny mocno sie z soba solidaryzuja, a Szymon woli chodzic swoimi sciezkami. U Szymona podoba mi sie to, ze mimo iz dziewczyny daja mu popalic to Mlody jest zawsze dwa kroki za nimi i pilnuje zeby im sie krzywda nie stala i pomaga im w kazdej chwili. Potrafi sie przyznac jak cos zawali mimo ze wie ze konsekwencje musi poniesc (wie, ze mniejsze beda jak sam sie przyzna)Dziewczynki typowe baby, takie trzpioty, lubia sie stroic,przebierac ciagle ze soba rywalizuja o moje wzgledy. Natalia klasowa prymuska,przytulasna, slucha od pierwszego razu. Emila miala lekkie problemy w szkole,ale juz jest lepiej,porazka to dla niej koniec swiata, musi byc pierwsza, jak cos nie idzie po jej mysli potrafi ostro dac w kosc. Ogolnie lubia sie i sa za soba. Wychowuje sie podobnie, zasady te same,detale troche rozne dla obu plci.
Ale mówimy o uczuciach, czyli miłości do dzieci, czy o ich wychowaniu, podejściu do nich?
Bo jasnym jest, że każde inaczej się wychowuje, ale siła, natężenie uczuć jest takie samo, nie? O to mi chodzi….
U nas i o te same zasady trudno.
Mały na wiecej moze sobie pozwolic, bo on histeryk i aferzysta jest, wiec dla sw. spokoju się mu czesto na costam pozwala (wcisnąc guzik do windy np.) kosztem Majki, która przezywa wewnętrznie, z kamienna twarzą i mało kto sie liczy z jej uczuciami.
I tak to działa bardzo, bardzo niesprawiedliwie.
Jako mama trójki, zgodzę się z tym, że kocha się dzieci tak samo mocno ale chyba z wiekiem dziecka ta miłość się zmienia.
Malucha kocha się bardziej bezwarunkowo, na więcej pozwala, cierpliwość jakaś taka bardziej elastyczna jest, ja przynajmniej tak miałam/mam, ze względem młodszego dziecka mam takie zalewające fale miłości gdzie się rozpływam, tulę, całuję, tarmoszę 😉
Ze starszymi już inaczej, tzn. wiadomo, że w ogień bym wskoczyła itp. ale taki starszak potrafi częściej zirytować, więcej się wymaga od niego/niej a foch potrafi mocno wkurzyć (mnie przynajmniej bo choć raczej cierpliwa jestem to ataki furii miewam ;)) choć z drugiej strony to właśnie po starszych dzieciach widać już jakieś efekty wychowania i więcej powodów do dumy z nich i zadowolenia z siebie, że te dzieci szczęśliwe chyba są.
Ja staram się nie różnicować i nie dawać odczuć, że Tobie wolno więcej a Tobie nie chociaż siłą rzeczy starszaki widzą, że najmłodszy ma taryfę ulgową ale wydaje mi się, że to akceptują.
Chociaż zgodzę się z tym, że nie ma jednego szablonu postępowania. Moje dzieci są skrajnie różne. Najstarszy to niemal ideał i to od urodzenia, najszybciej się rozwijał zawsze z całej trójki zarówno fizycznie jak i intelektualnie, jest pedantyczny i poukładany (czasem za bardzo), ambitny i wrażliwy (czasem nad), ciężko znosi porażki ale i największy kombinator i najmniej empatyczny i najbardziej samolubny.
Chociaż mam do niego słabość, może dlatego, że najstarszy i “uczył” mnie macierzyństwa, może dlatego, że urodził się w zamartwicy i ledwo przeżył poród.
Córka to łobuziara, żywiołowa, energiczna taka chłopczyca olewająca zakazy i kompletnie nie reagująca na kary itp., wszystko ma w d… ale też przytulaśna, wyznająca miłość na każdym kroku, oddałaby przysłowiową “ostatnią koszulę”, daje się też najstarszemu wykorzystywać czasem chociaż też mu potrafi nieźle za skórę zaleźć. Ma świetny kontakt z obojgiem braci.
No i najmłodszy, oj chyba będzie najtrudniej. Jako jedyny rzuca się na glebę ze złości, furiat nieziemski. Ale też przytulak największy, całuje, głaszcze czasem jak bluszcz jest. Jest jak ogień i woda. Raz chodzi swoimi ścieżkami i bez kija nie podchodź a raz misiek. Czuję, że będzie największym wyzwaniem wychowawczym 😉
Jasne, że nie da się dzieci traktowac identycznie, ale uważam że to jest zaleta, indywidualnie podchodzi się do potrzeb, zachowan dzieci.
Trudno mi uwierzyc, że tak drastycznie inaczej traktujemy dzieci, że np jedno dziecko wkracza na złą drogę, a drugie jest och i ach.
Do czego zmierzam… Pewnie jestem tu odosobniona, ale uważam że geny bardzo duże mają znaczenie i znacznie kształtuje człowieka. Nie umniejszam wychowania, ale wychowanie to nie wszystko.
Czytałam sporo artykułów, cześc psychologów również skłania się do tezy, że wychowanie nie jest najważniejsze.
To jest teza, ja k i to że wychowanie to podstawa, tylko to co nam się wydaje, bo przecież nie można tego udowodnic.
Chociaż kiedyś rozdzielano bliźniaków, brano ich do skrajnie innych rodzin, sprawdzano jakimi ludźmi byli już w dorosłym życiu(nielegalny eksperyment).
No i ci bliźniacy nadal mieli podobne charaktery.
myśle że nie można generalizowac….
bo ja na ten przykład mam odwrotnie…
córka dziecięciem będąc….. miła, mądra, niekrzykliwa, niepłaczliwa itd…..
syn w tym samym okresie zycia – drze sie, płacze, wymusza, histerie klasyczne urządza… takie z rzutem na podłogę i waleniem nogami w podłogę – pozbierac sie nie mogłam jak mi taki numer zafundował…
wszystko od nowa do przyswojenia
wiem jednak że gdyby on był chowany w takich samych warunkach jak córka, byłby spokojniejszy….. a tak jest szamotanina….. ja musiałam wrócic do pracy i tak młody wyladował u babci…
generalnie mam mały wpływ na wychowanie moich dzieci od 2 lat….co stwierdzam ze smutkiem – córka tez jakby gorsza sie stała…
najbardziej ich kocham jak rano patrze na nich jak śpią wtuleni w siebie…
jak tylko otworza oczy zaczyna sie orka
Ty mi powiedz co oni mają z tymi guzikami od windy
u mnie dokłądnie tak smao to wygląda….
i wiem jak ma przekichane córa, której ciągle tłumacze “zostaw, olej go, niedokuczaj, on jest mały, wiele nie rozumie, a Ty jesteś już taaaka mądra”
tak samo tłumaczylu moi rodzice mojemu bratu jak ja mu dawałm w kośc
teraz ma chłopak uraz (brat mój znaczy)
A tu kiedyś szpilki pisała(chyba), co mi się podobało.
Nie ma starszy, młodszy, wszyscy mają taką samą karę.
Ja też to stosuję, bo wiem, że starszy to nie znaczy mądrzejszy;)
to nie o karę chodzi….
tylko o to że ona daje się mu nakręcać, wiedząc jednak jakie mogą być konsekwencje
U mnie Emila jest taka histeryczna wszystko musi robic pierwsza,bo jak nie to nastapi koniec swiata:). Tez ustepowalam dla swietego spokoju,ale od jakiegos czasu nie daje sie i kaze jej ustapic na rzecz brata lub siostry. Ciezko idzie i ryku przy tym co niemiara, ale powoooooli daje efekty. Mloda musi wiedziec, ze oprocz niej jest jeszcze brat i siostra i trzeba sie z nimi liczyc. Na te jej ryki juz sie uodpornilam i pozwalam sie wybuczec do woli.
TEZ DLA ŚWIETEGO SPOKOJU MU ustepowałam….
ale skończyło sie dobre….. niech ryczy, trudno….. musi wiedzieć że nie jest pepkiem świata
gorzej że Babcia daje sie nabierac na takie ryki….. i dzieciak ma sprzeczne komunikaty…:(
Moje blizniaczki “charakterologicznie” sa skrajnie rozne,fizycznie bardzo podobne. W szkole chodza do osobnych klas.
no to przeciez napisalam – oboje kocham na zaboj i oboje calkowicie inaczej
tej milosci nie da sie wartosciowac – mniej/bardziej
No cóż mam tak samo:)
Może to te drugie z kolei dzieci to jakieś takie wyszczekane i hałaśliwe są 😉
U mnie też młoda ryczy
Babcie mamy na dole więc ja ryczy to ucieka do babci 😀 i u babci wymusza
moje drugie siedzi i klocki sklada
pomijajac oczywiscie malowniczy buncik
A mogłabyś w dwóch słowach to opisać?
Tzn czym różni się uczucie jednego do drugiego?
Bo jak widzisz, ja jakoś tego nie łapię 😉
widocznie nei musisz 😉
dodam ze meza kocham jeszcze inaczej, jeszcze inaczej wlasna siostre 😉
Nie chcesz gadać to nie
Właśnie próbowałam to wyciągnąć od męża, bo też twierdzi, że kocha inaczej, ale też nie umie, albo nie chce mi wytłumaczyć
Pogrubione rozumiem 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: Czy mamy wpływ na osobowość naszego dziecka?