Chciałabym was zapytać, jak jest z naszą tolerancją, co do dzieci chorych, rozwijających się wolniej, np ze zespołem Downa.
Czy zauważyłyście, że w jakich sposób, te dzieci są traktowane inaczej, np na placu zabaw. czy mamy szepczą, obgadują, odsuwają się, czy w inny sposób je inaczej traktują.
Takie pytanie nasunęło mi sie po przeczytaniu bloga ciku i któregoś posta olesi.
Dziewczyny skarżą się na brak tolerancji.
Ja do tej pory nie zauważyłam dyskryminacji. Na naszym placu zabaw jest mama z chłopcem w wieku około 8 lat. Rozwija się znacznie wolniej, ma gwałtowne reakcje. Przy porodzie niedotlenienie mózgu.
Mama jest sympatyczna, pogodna. Konradek bardzo ją lubi. Nie zauważyłam żeby byli jakoś odrzucani. Aczkolwiek, nie wiem jak ona to odczuwa.
Fakt, że zdarza mi się spoglądać na dziwne reakcje chłopca. Ale to chyba odruch bezwarunkowy. To nie tak, że gapię się bezsensownie.
Druga moja styczność z dzieckiem chorym, to chłopiec chory na Downa, w szpitalu, leżał obok nas.
Dzieci bawiły się wspólnie, nie zauważyłam niczego, co mogłoby mamę zranić.
Ostatni przypadek, na placu zabaw było dziecko bardzo ruchliwe, wszystkim zabierało zabawki, kłociło się, popychało na zjeżdżalni. Nie wiem, czy dziecko nadpobudliwe, czy “ciężko wychowawcze”. Tutaj mamy go upominały, odsuwały się. Największym problem jednak było to, że mama była na drugim końcu placu zabawy, nie reagowała. Ale jak miała reagować, jak w ogóle nie patrzyła co robi jej dziecko.
Zatem, jak jest u was? Może ja patrzę przez różowe okulary, albo jestem zbyt zajęta swoją trójką
61 odpowiedzi na pytanie: Dzieci rozwijające się inaczej, a my
Ja mam chrześniaka z Zespołem Downa, nie zauważyłam braku tolerancji a nawet bym powiedziała, że wszyscy są bardzo życzliwi, normalnie z jego rodzicami rozmawiają, na pewno nie ma głupich uśmieszków czy szeptania, zresztą mały chodzi do “normalnego” przedszkola a rozwija się o wiele wolniej, ma 7,5 roku rozwój 3-latka. Z tego co ciocia mówiła dzieci się nim opiekują. teraz Marcinek ma iść do szkoły, tu ciocia się martwi jak zostanie odebrany, ma wybór między szkoła specjalną lub indywidualne nauczanie, trudne do załatwienia w ich przypadku
moj sie rozwija inaczej- nie zauwazylam braku tolerancji. Moze i cos tam gadaja, ale nie slyszalm. Faktem natomiast jest, ze mielismy problemy z przyjeciem do przedszkola
To bardzo się cieszę, że nie jest tak źle z naszą tolerancja.
Bo już myślałam, że czegoś nie zauważam.
A o do przedszkola, to u nas problemem była alergia na mleko.
mamy sąsiadów na dzialce – mają corke, juz pelnoletnią z zespołem Downa…
z naszej strony na pewno nie ma braku tolerancji – nie wiem jak to wyglada w przypadku innych ludzi, nigdy nie słyszałam by się skarżyli…
jednak nie oszukujmy sie – generalizując uważam, że polskie społeczeństwo nie jest tolerancyjne i kropka.
Bruni, konkretnie podaj.
Spotykam dzieci na placu zabaw ktore sa z roznymi zaburzeniami. Ja i ci ktorzy akurat tam sa (z moich obserwacji) zachowuja sie normalni. Dla dzieci na pewno nie ma rozniccy. Ozywiscie Mihu pyta czemu tak a nie inaczej – bo chce wiedziec, bo jest dzieckiem – zawsze odpowiadam a co chodzi – i Michu dalej sie bawi z danym dzieckiem. irytuja mnie troche mamy dzieci nadpobudliwych, ktore nie reaguja jak ich dzieci zabieraja abawki i bija ich wlascicieli… Wtedy sie odwraam i wychodze. Jetem matka i nie pozwole zeby ktos za cichym pozwoleniem swojego rodzica walil moje dziecko po glowie jego wiaderkiem. Gdyba taka matka podeszla, przeprosila i zaproponowala ze moze pobawimy sie razem to inna sprawa.
Trochę mnie to rozbawiło. Konrad jest z tych walących po głowie, ale zawsze reaguję, po prostu karnie wracamy do domu.
Raczej teraz rzadko sie zdarza, żeby komuś coś zabierał, a tym bardziej bił.
Tylko swoje zabawki pilnuje, nie nawet nikomu dotknąć.
No wlasnie, to samo dotyczy dzieci zdrowych- brak reakcji rodzica na nieodpowiednie zachowanie. Wkurza jak rodzic dziecka, nazwijmy nietypowego, traktuje chorobe jako usprawiedliwienie dla wszystkich zachowan.
dokladnie.
Wlasnie wrocilam z placu zabaw i chcialam przywalic jednenu tatusiowi, ktory zabarl mojemu dwulatkowi pilke i walil ja o sciane tak zeby Michu nie mogl jaj zabrac ani zlapac… A moje dziecko chcialo pobawic sie ze swoim kolega z ktorym przyszedl. Michu byl smutny, ale co mial powiedziec 30 – letniemu facetowi??? No i tu do akcji wkroczylam ja – lwica broniac swego dziecka – facet cos burkna pod nosem i poszedl ze swoim dziecmi do domu, albo gdzies…
Chyba byl tez INNY.
No chyba tak:) Zupełnie nierozsądny, delikatnie mówiąc, mam na myśli oczywiście tatę.
Zgadzam się w zupełności
ja w ogóle ostatnio zauważam u siebie nadmiar asertywizmu…
jestem wobeC tego INNA.
OSTATNIO mialam przez to nieprzyjemną syt. w pracy, bo ksiegowa do mnie zadzwoniła i podczas gdy jej odpowiadałam na pytanie odłozyła słuchawke…
zeszlam, powiedzialam, że nie życzę sobie by rzucała słuchawke kiedy do niej mowie i dodałam dziekuje. odeszlam, a ona za mną z ‘ryjem’…z jej strony padły słowa ‘pierdole, kurwa, etc’ – ja zachowałam spokój, ona brneła, a ja wciąz to samo, że sobie nie życzę, że nie bede tolerowała chamstwa i braku kultury, że nie pozwalam by tak do mnie mówiła, a ona się tak rozjuszyła tym moim spokojem, ze mało zawału nie dostała:)
ludzie są… !@#$%^&*()_….
kiedyś bym się takim walnieciem słuchawki przejeła na tydzien, dusiła to w sobie…trawiła…
moja siostra jest osoba niepelnosprawna umyslowo,pracuje z osobami niepelnosprawnymi,pracowalam tez z dziecmi niepelnosprawnymi,dla mnie to nic innego,obcego,chorego…moze dlatego, ze od urodzenia siostry zyje w swiecie niepelnosprawnosci,ale fakt faktem niektorzy to potrafia zachowac sie wulgarnie nietaktownie… co do takich osob.u moich blizniakow w szkole czesto dzieci wyzywaja sie od DOWNOW,co mnie ostro wkurza,moje dzieci tez znaja niepelnosprawnosc i bardzo przezywaja jak dzieci sie wyzywaja i one reaguja normalnie majac stycznosc z osoba niepelnosprawna,ale to my dorosli powinnismy wyczulic swoje dzieci i odpowiednio je przystosowac jak maja i jak powinny sie zachowywac widzac kogos inaczej mowiacego,myslacego zachowujacego sie…
nauczam w szkole specjalnej, wiec sporo obserwacji mam.
przede wszystkim rzeczywistość bardzo sie zmienila przez ostatnie 20 – 30 lat. niepełnosprawne, uposledzone dzieciaki sa teraz o wiele bardziej “widoczne” niż kiedyś. dzieje sie tak m.in. dlatego, że znacznie obniżył sie wiek matek rodzących dzieciaki np. z ZD. młodzi rodzice wychowują dziecko inaczej, przede wszystkim dziecko “istnieje” w swiecie, jest wożone na wakacje, fotografowane, ubierane w sliczne ciuszki, zabierane do anikina itp. uwiezcie, ze kiedys tak nie było. dla wielu widok dziecka niepelnosprawnego przestaje być czymś wyjatkowym, bo spotykaja ich wiele. wydaje mi sie, za szczegolnie dobry jest odbior dziecka z ZD.
zmienia sie tez sposob nauczania – dzieciak z lekkim upośledzeniem, zd itp. trafiaja do klas integracyjnyc w szkolach masowych, w szkolach specjalnych nauczamy teraz głównie dzieciaki autystyczne, z uposledzeniami w stopniu umiarkowanym czy sprzężone.
mysle, ze największa nietolerancja spoleczne dotyka dzieci z wiekszym uposledzeniem, wiudoczną niezbornościa ruchów, ślinotokiem itp. nie raz slyszalam okrutne komentarze od ludzi, kiedy wychodzilismy z naszymi dziećmi na wycieczki.
moje osobiste dzieci problem tolerancji mają niejako “załatwiony”. jest to jedna z najjasniejszych stron mojej pracy: bywaja w mojej szkole, adam jezdzi ze mna na imprezy szkolne, wycieczki i naturalne dla niego jest, ze niektore dzieci inaczej chodzą, czy mowią.
Dzieci to rzeczywiście potrafią nieżle pastwić się nad innymi. Ileż to osób ma problem, nawet w doroslości, ze względu na dokuczanie w szkole.I to osoby zdrowe zupełnie. Wystarczy mały defekt i duża wrażliwość, dzieci szybko znajdują sobie kozła ofiarnego.
Tutaj właśnie nasza rodziców rola, przede wszystkich samemu nie naśmiewać się z inności, dzieci doskonale powielają zachowania rodziców.
Mam nadzieję, że moje dzieci nie będą dokuczać i sami nie będą ofiarami.
Moje doświadczenie: dzieci w obecności rodziców zachowują się dobrze. W grupie, bez rodziców to już całkiem co innego :(.
Jakiś czas temu miałam okazję rozmawiać z panią opiekującą się dzieckiem chorym na Zespół Downa. Spotykałyśmy się na placyku zabaw w pobliskim parku, powiedziała, że woli tutaj być z chłopcem bo jest ltu lepiej niż na placyku w okolicy ich zamieszkania…
Powiedziała, że często bywa tak, że chłopiec jest wytykany palcami, mamy zabierają swoje dzieci (zespół Downa był widoczny) komentują 🙁
… Niestety to co napisała Ciku u siebie na blogu było podobnym opisem.
Deklarujemy, ze jesteśmy społeczeństwem tolerancyjnym, ale jak przychodzi co do czego to okazuje się, że lepiej aby “chore” dziecko nie bawiło się z naszym…dyskretnie odsuwamy się, przechodzimy w inne miejsce.
Nie mówię, że wszyscy… Na szczęście nie !
Ale duża część niestety tak :(:(:(
zgadzam się.
Jeżeli dziecko w domu słyszy takie zwroty…to potem utrwala sobie taki stereotyp, a słowa w stylu “ale down” powszednieją.
Ja nigdy się nie odsunęłam od dziecka chorego i nie odsunę się na pewno, moje dzieci również będę uczyć, że inność nie jest czymś gorszym.
Bo niby dlaczego gorsze. Kto ustalił, powiedział, że “normalni” są lepsi. Inni i to wszystko
Mam głęboką nadzieję, że większość jednak jest osób tolerancyjnych, nie tylko z deklaracji
wiesz, to jest trochę jak z tolerancyjnością wobec innych ras, orientacji seksualnej czy wyznań…
nie mam nic przeciwko dopóki za blisko nie podchodzi 😉
Ja uważam, że nasze społeczeństwo się zmienia i stajemy się coraz bardziej tolerancyjni…i super!
Czasem mówimy tak bo nie wypada nic innego powiedzieć… Ale jak to się mówi, jak przyjdzie co do czego, to te nasze deklaracje nie są nic warte 🙁
Znasz odpowiedź na pytanie: Dzieci rozwijające się inaczej, a my