mam 9 miesięczną córkę, która przepada za babcią a moja tesciowa. Jak tylko wrocilam do domu z dzieckiem to wiedziałam ze bede miala problem. Zabierała mi mała na cale dnie przynosila tylko do karmienia i przewijania, jak jej zwrocilam uwage to sie obrazila lecz gdy tylko foch jej przeszedl wszystko wrocilo po stremu. Teraz mała ma 9 miiesięcy i jest jeszcze ghorzej gdy tylko tesciowa wychodzi mala za nia placze, ja moglabym nie istniec. Cały czas mowi mi jak mam mala ubierac, co jej jesc dawac. Mała ma skaze bielkowa i nie moze jesc wielu rzeczy pomimo to i mojego NIE moja tesciowa jej je wprowadza, uwazajac ze ja jestem mloda i wielu rzeczy nie wiem. Tlumaczy sie tym zekiedys dzieciom dawalo sie wszystko i byly zdrowe. Przychodzi rano do pokoju i gdy dziecko bawi sie w lozeczku grzecznie ta potrafi ja zabrac do siebie i pozniej gdy wychodzi do pracy oddaje mi dziecko i gdy ja mam cos do zrobienia makla juz tak grzecznie nie chce siedziec w lozecxzku. Niewiem co robic. Mowi malej ze nie ma mamy, podczas gdy ja siedze obok. Moj maz nie widzi problemu i tlumaczy tesciowa tym ze tyle czekala na dziewczynke bo ma 3 synow. Ja bym chciala zeby dziecko mialo jedna mame i wiedzialo kto nia jest. Bo jak narazie to tesciowa traktuje MOJE dziecko jak swoje, a Mała tesciowa jak matke.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Dziecko woli babcię ode mnie
IMO ma rację w tej konkretnej sprawie 🙂
Tyle, że takie zasady ustala się przed wspólnym zamieszkaniem.
a gdyby tak powiedzieć…
“To moze zaplanujmy wspólnie, bo ja chciałabym spędzić część świąt z bratem i ojcem….???”
Może efekt by był, a bez fochów i obrazy…
Dzięki za wyjaśnienie.
Jak dla mnie nadal najlepszą opcją jest wyprowadzka, bo się dziewczyno zamęczysz.
Powodzenia! Oby foch teściowej trwał jak najdłużej! (aczkolwiek taka zfochowana może Ci sporo problemów narobić…)
Też tak pomyślałam…
Tak jak dziewczyny radziły – wyprowadź się.
W tym momencie nie jesteś na równej pozycji z Teściową – mieszkasz w jej domu i to ona dyktuje warunki.
Nie wiem jak do tego doszło, że zamieszkaliście u teściów, czy były jakieś ustalenia na początku, czy to oni Was namawiali, czy to Wy zwaliliście się im (z dzieckiem) na głowę… Teraz to nie ważne. Możesz to próbować odkręcić, zamontować zamki w drzwiach, wyrywać dziecko teściowej z ręki, kłócić się z mężem jak podrzuci dziecko mamie, ale czy warto…?
Co do wyprowadzki – pytanie dodatkowe, to czy Ty jesteś na to gotowa (nie w sensie finansowym) – wyprowadzka będzie oznaczała, że sama (no z mężem – ale z tego co piszesz widać, że on lubi się mamą wysługiwać) będziesz się zajmować dzieckiem – i to 24 h na dobę… Ja tak mam i powiem Ci – ciężko.
Ale to cena “wolności” – nigdy nie miałam problemów z “radami” mamy czy teściowej, bo jak mi się cos nie podobało, a nie dałam rady przewalczyć, to brałam dzieci pod pachę i ograniczałam kontakt.
Bez przesady 😉
Tyle kobiet zajmuje się samodzielnie dzieckiem, a nawet dziećmi i sobie radzi 😉
a przynajmniej nikt im nie mówi jak mają żyć 🙂
My mieszkaliśmy 3 tygodnie z maleńkim dzieckiem u rodziców i mimo, że mama bardzo nam pomagała
cieszyłam się jak wróciliśmy do siebie i mogłam wszystko robić sama, po swojemu 🙂
No pewnie.
Już pisałam o wiele ważniejszy jest komfort psychiczny niż fizyczny.
Mam trójkę małych w sumie dzieci, radzę sobie.
Dokładnie 🙂
a to prawda
czasem inny ton może zdziałać niewyobrażalnie dużo
ale z drugiej strony ja mieszkając z moimi rodzicami pod koniec byłam w takim stanie psychicznym, że ciężko mi było racjonalnie reagować 😉
A więc co możemy Ci doradzić, jeżeli Ty sama nie postawisz się Stanowczo to nasze wywody na forum dużo nie pomogą.
Jeżeli Ja miałabym możliwość wyprowadzenia się od tej kobiety, to nie patrzyłabym na nic, tylko dawno by mnie tam nie było i męża zostawiłabym z mamusia i dała nogę razem z dzieckiem. A nie biadoliła że jest okropna. Jak jest okropna i odstawia gwiezdne wojny to się wieje.
Jednak trochę jesteście na ich utrzymaniu, skoro nie dokładacie się do rachunków za mieszkanie i media. To że gotujesz za swoje fundusze to żadna łaska, trudno żeby jeszcze jeść wam dawali, a pranie, gotowanie dla twojej rodziny napewno odbija się w rachunkach dla Twojej Teściowej.
Myślisz że jakbyś jej zapłaciła za pokój ( gdzie 400zł opłat za trzy osoby to kwota symboliczna) To Teściowa przestała by Cię torturować????
I ma racje ( chyba? w zależności ile zarabia), jednak jezeli ty nie pracujesz.
Oczywiście życzę Tobie jak najdłuższego małżeństwa i jak najbardziej udanego i szczęśliwego. Jednak jeżeli faktem zaistniałym jest to co nam opisałaś z Twoją teściową, to Jeżeli chodzi o mnie i moją Opinie to szczerzę wątpię aby twoje małżeństwo wytrzymało 3 lata przy kłotniach o mamusie. Poprostu nie wytrzymasz tego prędzej czy poźniej i tak to się skończy, a jeżeli synkowie w tym twój mąż nie mają odciętej pępowiny to tym bardziej twoje szanse i autorytet jako żony są marne, gdyż mamusia będzie na pierwszym miejscu zawsze i nie licz na to że mąż będzie w tej wojnie po twojej stronie.
Zastanów się nad tym… żeby zacząć pracować. Wtedy jest szansa że możecie się wyprowadzić od Teściowej, co napewno oczyści atmosferę między Tobą a mężem i będziesz miała spokój. Dzieciątko masz już duże, studia zaoczne, mogłabyś rozejrzeć się za pracą.
Siedząc tam dalej, możesz pogodzić się tylko z faktem zaistniałym jaki masz w chwili obecnej, bo tylko wyniesienie się z domu od Teściowej cokolwiek może zmienić.
Amen.
I TO SA MEGA SWIETNE ODPOWIEDZI I DOBRE RADY. POPROSTU ZABIERZ DZIECKO I SIE WYPROWADZ.
JA SIE PODPISUJE POD W/W ;)))))
nigdy przenigdy mieszkac z kimkolwiek ! ani z rodzicami, ani tesciami !!! ja mam normalnych i jednych i drugich a wolałabym w piwnicy mieszkac niż z nimi – mam nadzieję, że moje dziecko będzie myśleć podobnie.
po drugie : co to znaczy, że facet mówi, że sobie nie poradzicie????
więcej siły przebicia – nie prosić, pytać, itd – ustalić : ja robię tak i tak, tego nie robimy, teraz niech mama wyjdzie, bo spędzam czas z dzieckiem itd
a moze na poczatku Ci pasowało, że tesciowa wszystko robiła i miałaś luz? sork, że tak piszę, ale znam takie laski co wszystko mamusie za nie robią a potem się dziwią, że mają g… do powiedzenia. jak mi mama zaproponowala, żeby po porodzie do niej sie przeoriwadzić to myslalam że zdębieje
moje dziecko, moja rodizna, moj smrodek 🙂
Teściowa musi ( nawet przez stanowcze stwierdzenia – bez tłumaczenia się ) wreszcie pojąć że oni mają swoje życie i NIC nie może im narzucić, czy będą mieszkali u niej czy gdziekolwiek indziej.
Ja jestem całym sercem po stronie tej dziewczyny, mam taką samą “wspaniałą teściową” i bokiem wychodzi mi choćby jedna godzina z nią spędzona.
Odnośnie sytuacji z postów uważam że jeżeli Karina z pełnym przekonaniem i spokojem do skutku będzie wpajać teściowej odrębność swojej rodziny ( nawet kosztem tego ze za pierwszym, piątym czy dziesiątym razem się obrazi ) kiedyś to zaprocentuje i zacznie wreszcie ich małżeństwo szanować bo jak na razie to traktuje ich zupełnie jak małe dzieci. Może przez swój władczy charakter ale nie ma osoby której by się nie “złamało”.
Może pomógłby całkowity podział kosztów ( bo na przeprowadzkę nie zgadza się mąż) – tak jak wychodzi z liczników, każdy płaci za swoje, każdy gotuje dla siebie i każdy każdemu daje święty spokój.
I ja w odpowiedzi na zaplanowanie świąt powiedziałabym dosadnie – ” niech mama nie organizuje mi życia – sama dam sobie świetnie radę. Na święta mamy inne plany”
To byłby koniec dyskusji na dany temat.
wiesz są dwie strony medalu i nie zawsze można od razu iść na “swoje”, są przeróżne sytuacje w życiu i zwyczajnie trzeba nauczyć sobie z nimi radzić.
Karina teraz musi walczyć z teściową bo może wyjścia nie ma ( nie znamy sytuacji szczegółowo)
Ty możesz się cieszyć ze tak Ci cię ułozyło a z piwnicą to i tak pewnie przesadziłaś
Z tą siłą przebicia dokładnie się zgadzam – ja zrobiłabym podobnie.
nie
tzn może nie dosłownie – może nie miałam na myśli piwnicy jako miejsca, ale wolałabym w wynajętym pokoju, ale niezależnie.
ja mam nie wtrącających się rodziców i teściów, ale WG MNIE ( każdy ma prawo oceniać to po swojemu ) – takie wspólne mieszkanie się nigdy nie uda.
za bardzo cenię swoją niezależność, nawet przed ślubem mieszkaliśmy razem z małżem w małym mieszkanku i żadna inna wersja nie wchodziła w grę.
komuś może to pasowac, że dzieć z babcią spędza 90 % czasu – mi nie.
po takim stwierdzeniu myślę, że nie byłby to koniec dyskusji jednak…
wspólne mieszkanie to też wspólne planowanie…
a świeta wspólnie planują również te rodziny nie mieszkające wspólnie…może mam jakies idealistyczne spojrzenie, ale u nas się planuje, ze ten dzień tu, ten tam, a tean tam..tego dnia my u tych wy i tamtych a tego my wszyscy tu itp itd…
Dla mnie to byłby na pewno koniec dyskusji.
A co do teściowej to zanim zadecydowała że zrobią tak czy owak powinna najpierw zapytać jakie młodzi mają plany.
Co do ogólnego planowania to dla mnie wyjątkiem faktycznie sa jedynie święta. Moi rodzice nigdy nie narzucili mi czegokolwiek ( jeśli już próbowali to zrobić to reagowałam w porę) i zawsze jakiekolwiek plany poprzedały zapytaniem co myslimy na ten temat – u nas działa to w dwie strony – każdy szanuje swoją odrębną rodzinę.
Ale gdyby teściowa wyjechała mi z zaplanowaniem mojego czasu to by się grubo przeliczyła bo rządzić sobą nie pozwoliłabym nikomu.
Co do mieszkania razem to uważam że nikt nie jest “zrośnięty głową” żeby ciągle coś planować, na początku ustala się każdy szczegół ( ew jak w przypadku Kariny wprowadza sie zmiany z biegiem czasu) – obie strony przestrzegają zasad i wszyscy są zadowoleni.
Tutaj się nic nie ustala, bo tu rządzi Teściowa, a zasady są Teściowej inaczej będzie foch.
Wtedy wybrałabym focha
Dzięki 🙂
Ja tak z własnego doświadczenia niestety mówię…
Znasz odpowiedź na pytanie: Dziecko woli babcię ode mnie