jak to jest zdradzić supermęża…

jak “fajnie” jest być idiotką, czyli jak to jest zdradzić męża, który jest supermężem….
Witam,

postanowiłam podzielić się z Wami moim ostatnim i jedynym skokiem w bok…..który okazał się totalną porażką….

Wspaniale zycie, mąż, dzieci, rutyna…..i naszaklasa…..
…..ktoregos pieknego dnia zalogowlam sie tam i spotkalam kolege z lat szkolnych. on sie we mnie kiedys kochal a ja niekoniecznie…. Ale…. serce zabilo mocniej….. od maila do maila, od smsa do smsa, coraz czulej i czulej….. On od 4 miesięcy żonaty!!!! PARANOJA!!!!! Przez 4 miesiące było miło nawet baaaardzo, aż….. spedziliśmy ze sobą noc….. bylo cudownie, ale nad ranem zauwazylam ze cos jest nie tak. po prostu czułam podskórnie, że z jego strony wieje chłodem. Tłumaczył, że nie jest wylewny….. Ale jakoś wcześniej był…Zamilkł na tydzień, a wczesniej gadalismy kilka razy dziennie (nie jestesmy z jednego miasta) i calymi dniami smsowalismy…Gdy się odezwal stwierdzil ze nie potrafi tego wytlumaczyc co sie stalo, ze nie rozumie swojego postepowania i bardzo się zle czuje z tym jak to się wszystko potoczylo…..
Czuje się teraz jak ostatnia kretynka, bo tak po prawdzie, to on napieral na te spotkania, to on pisal czule slowa, to on pisal i mowil ze kocha….i ja to czulam… więc co się do cholery stało????!!!!!!!
z drugiej strony cieszę się ze to sie juz skonczylo, bo ja mam nauczkę na przyszlosc a i docenilam mojego męża za to, ze jest naprawde dobrym i czulym facetem jakich mało. a tamten…..zostanie wspomnieniem…..jak narazie bardzo bolesnym……….

Jeśli któraś z Was przeżyła coś podobnego, to proszę o wparcie miłym słowem, bo serce boli……

Strona 6 odpowiedzi na pytanie: jak to jest zdradzić supermęża…

  1. Ciapa- czyli kobiety do pracy! Właśnie ja się boję takiego układu jak ognia- takiej zależności typu ja w domu a mąż zarabia. Brr…

    • Zamieszczone przez ahimsa
      Ciapa- czyli kobiety do pracy! Właśnie ja się boję takiego układu jak ognia- takiej zależności typu ja w domu a mąż zarabia. Brr…

      🙂 tak kobiety do pracy… Ale czym innym jest chwilowy układ na ktory sie obie osoby zgadzaja tzn. mąż zarabia, a zona zajmuje sie dziecmi – a co innego wchodze stale w taka zalezność.
      Ja jestem stasznie niezlażena franca :D, tak że w kazdej chwili moge sie ewakuować i nie zostane na lodzie, co tez uważam, ze do konca nie jest dobre i wynika raczej z doświadczeń i mojej standardowo wpisanej w charakter nieufności, cóż zrobić… nobody perfect

      • a na internecie znalazłam takie kwiatki
        czyli jak śledzić zdardzajacego partnera:D

        • Zamieszczone przez ciapa
          🙂 tak kobiety do pracy… Ale czym innym jest chwilowy układ na ktory sie obie osoby zgadzaja tzn. mąż zarabia, a zona zajmuje sie dziecmi – a co innego wchodze stale w taka zalezność.
          Ja jestem stasznie niezlażena franca :D, tak że w kazdej chwili moge sie ewakuować i nie zostane na lodzie, co tez uważam, ze do konca nie jest dobre i wynika raczej z doświadczeń i mojej standardowo wpisanej w charakter nieufności, cóż zrobić… nobody perfect

          TERAZ na bank bym miała problem sama z dwójką dzieci;)
          Niezależność dla mnie jest WARUNKIEM do udanego związku!!!!! od zawsze!
          Inaczej scenariusze-jak Kantalupa pisała.

          • Zamieszczone przez ciapa
            a na internecie znalazłam takie kwiatki
            czyli jak śledzić zdardzajacego partnera:D

            Ło matko! Makabra 😀

            • Zamieszczone przez ciapa
              🙂 mnie tak wciagneła, ze zamiast siedziec i pisac mgr rozmyslam.
              połechcę Cię troszkę – bardzo mi sie podobaja Twoje przemyslenia i rozważania w tym wątku:D

              ciapa, wez nie lechtaj, bo sie czerwienie

              ale myslalam, ze od poczatku to bylo oczywiste, ze pomimo drobnych szczegolow, niewiele nas w kwestii zdrady dzieli

              nie moge tylko zgodzic sie z pochwala postu meza egipcjanki, bo najzwyczajniej nie spodobal mi sie jego ton
              no i ja naprawde chcialabym zupelnie szczerze nauczyc sie nie oceniac innych, a jesli juz, to robic to tak, zeby nie ublizyc (niestety, nie udaje mi sie, ale pracuje nad tym, ciezko!!!)

              a final historii?

              facet przez jakis czas zyje w takim szarpanym swiecie
              zona zadowolona, bo kochanke odstawil, dalej skupuje przyslowiowe juz teraz sofy
              facet teskni do kochanki, do jej prostego stylu bycia, do pasji, ktore dzielili
              probuje naklonic zone do podjecia jakiejs pasji, zabiera ja do egzotycznych krajow, kupuje jacht, probuje pokazac jej, czego mu brakowalo

              zona nie podziela pasji, co wiecej, jest wiecznie niezadowolona (widzialam na wlasne oczy, bylam z nimi na pewnym wyjezdzie mazurskim, gdzie ona zapowietrzala sie maksymalnie, kiedy on probowal zaciagnac ja do robienia czegos bardziej aktywnego niz kapiele sloneczne i zakupy w pobliskim miescie
              zreszta wlasnie na tym wyjezdzie poznalam wiele szczegolow z ich zycia, on sie jakos przede mna otworzyl, jezdzilam z nim rowerami po okolicy (ake to nie ja bylam kochanka, bron boze! i w naszych jazdah po okolicy nie bylo nieczego zdroznego, moze jakas desperacka proba szukania zrozumienia z jego strony)

              nie ukladalo im sie i tyle
              nawet dzieci mialy ich dosc

              starszy syn, ktorego dnia powiedzial ojcu wprost, ze krzywdza cala rodzine i jeszcze znajomych wciagaja w swoje problemy (n wiecznie probowal organizowac zycie, wspolne wyjazdy, wakacje, ona kaprysila, marudzila i radowala tylko wydajac pieniadze)

              po jakichs moze dwoch latach takiego zycia-niezycia facet odszedl i zostawil zonie i synom absolutnie wszystko
              lacznie z fantastycznie prosperujaca firma

              kochanka w tym czasie ulozyla juz sobie zycie, wiec nie do niej odszedl

              wynajal mieszkanie, buduje wszystko od nowa
              ma juz zdrowo ponad 40 lat, wiec nie idzie mu latwo, czesto brakuje mu codziennosci domu, ale nie mysli o powrocie
              boryka sie z wielkim zalem i bolem, ze przez tyle lat marnowal zycie wlasne i cudze
              ze zrobil z kobiety, ktora kiedys bardzo kochal nieuzyteczny bluszcz,
              ze jego dzieci juz jako nastolatkowie dostali gorzka lekcje w kwestii zwiazkow miedzyludzkich

              zona ma sie… sama nie wiem, chyba dosc dobrze
              starszy syn powoli dojrzewa do przejecia obowiazkow po ojcu (chodzi oczywiscie o firme)

              nie ma zadnej wielkiej milosci (a przynajmniej nie bylo zima, kiedy mialam z nimi ostatni kontakt), nikt nie jest szalenczo szczesliwy, nikt nie jest tragicznie nieszczesliwy
              tylko starszy syn liczy dni do skonczenia studiow, bo boi sie tragicznie, ze matka roztrwoni caly dorobek ojca

              • Zamieszczone przez kantalupa
                ciapa, wez nie lechtaj, bo sie czerwienie

                ale myslalam, ze od poczatku to bylo oczywiste, ze pomimo drobnych szczegolow, niewiele nas w kwestii zdrady dzieli

                nie moge tylko zgodzic sie z pochwala postu meza egipcjanki, bo najzwyczajniej nie spodobal mi sie jego ton
                no i ja naprawde chcialabym zupelnie szczerze nauczyc sie nie oceniac innych, a jesli juz, to robic to tak, zeby nie ublizyc (niestety, nie udaje mi sie, ale pracuje nad tym, ciezko!!!)

                a final historii?

                facet przez jakis czas zyje w takim szarpanym swiecie
                zona zadowolona, bo kochanke odstawil, dalej skupuje przyslowiowe juz teraz sofy
                facet teskni do kochanki, do jej prostego stylu bycia, do pasji, ktore dzielili
                probuje naklonic zone do podjecia jakiejs pasji, zabiera ja do egzotycznych krajow, kupuje jacht, probuje pokazac jej, czego mu brakowalo

                zona nie podziela pasji, co wiecej, jest wiecznie niezadowolona (widzialam na wlasne oczy, bylam z nimi na pewnym wyjezdzie mazurskim, gdzie ona zapowietrzala sie maksymalnie, kiedy on probowal zaciagnac ja do robienia czegos bardziej aktywnego niz kapiele sloneczne i zakupy w pobliskim miescie
                zreszta wlasnie na tym wyjezdzie poznalam wiele szczegolow z ich zycia, on sie jakos przede mna otworzyl, jezdzilam z nim rowerami po okolicy (ake to nie ja bylam kochanka, bron boze! i w naszych jazdah po okolicy nie bylo nieczego zdroznego, moze jakas desperacka proba szukania zrozumienia z jego strony)

                nie ukladalo im sie i tyle
                nawet dzieci mialy ich dosc

                starszy syn, ktorego dnia powiedzial ojcu wprost, ze krzywdza cala rodzine i jeszcze znajomych wciagaja w swoje problemy (n wiecznie probowal organizowac zycie, wspolne wyjazdy, wakacje, ona kaprysila, marudzila i radowala tylko wydajac pieniadze)

                po jakichs moze dwoch latach takiego zycia-niezycia facet odszedl i zostawil zonie i synom absolutnie wszystko
                lacznie z fantastycznie prosperujaca firma

                kochanka w tym czasie ulozyla juz sobie zycie, wiec nie do niej odszedl

                wynajal mieszkanie, buduje wszystko od nowa
                ma juz zdrowo ponad 40 lat, wiec nie idzie mu latwo, czesto brakuje mu codziennosci domu, ale nie mysli o powrocie
                boryka sie z wielkim zalem i bolem, ze przez tyle lat marnowal zycie wlasne i cudze
                ze zrobil z kobiety, ktora kiedys bardzo kochal nieuzyteczny bluszcz,
                ze jego dzieci juz jako nastolatkowie dostali gorzka lekcje w kwestii zwiazkow miedzyludzkich

                zona ma sie… sama nie wiem, chyba dosc dobrze
                starszy syn powoli dojrzewa do przejecia obowiazkow po ojcu (chodzi oczywiscie o firme)

                nie ma zadnej wielkiej milosci (a przynajmniej nie bylo zima, kiedy mialam z nimi ostatni kontakt), nikt nie jest szalenczo szczesliwy, nikt nie jest tragicznie nieszczesliwy
                tylko starszy syn liczy dni do skonczenia studiow, bo boi sie tragicznie, ze matka roztrwoni caly dorobek ojca

                Boże, jakie to smutne!
                Zal mi gościa. Szkoda, że wcześniej się nie rozstali…zaoszczędziliby sobie trochę życia. Szkoda, że nic z tym ten facet nie zrobił. Ale tez mu się nie dziwię- jest obowiązkowy i wybrał jakby nieszczęście dla poczucia obowiązku ( żona bluszcz, dzieci)

                Teraz dzieci dorosły a im zostało… No, mogło być lepiej.

                Czyli co? Jak jest mało prawdopodobne, że się coś zmieni to uciekać? Bo życie jedno mamy? Mimo dzieci i przysiąg? Pytam, bo ja założyłam, że choćby nie wiem co- to zostaję;)

                Oczywiście jest pewna granica dla tego “choćby”.

                • Zamieszczone przez ahimsa

                  Czyli co? Jak jest mało prawdopodobne, że się coś zmieni to uciekać? Bo życie jedno mamy? Mimo dzieci i przysiąg? Pytam, bo ja założyłam, że choćby nie wiem co- to zostaję;)

                  Oczywiście jest pewna granica dla tego “choćby”.

                  nie wiem…
                  najlepiej dobrze wybierac;)
                  jasno okreslac zasady
                  nie zdradzac
                  i nie dac sie zdradzic:)

                  jaki idealny swiat, co?

                  ps. kobiety do pracy, masowo!;)
                  ja juz licze dni, skreslam na kalendarzu, autentycznie!

                  • Uff… Ale wątek!:)

                    Pozostaje liczyć,że się “dobrze wybrało”;)

                    Myślę, że mam na to spore szanse. Ale życie jest życiem, prawda?
                    Już nigdy nie założę, że coś “na pewno”. Nauczyliśmy się, że życie robi takie zwroty akcji, że hej! ( mam na myśli te nasze śmierci w rodzinach)

                    • Kurcze przeczytałam cały watek…straszne to życie byc potrafi… tylko sami mu być taki pomagamy…ech jak napisałaś… trzeba wierzyć sie ze dobrze wybrało i nie tylko wierzyć ale i pracować nad tym cały czas…
                      ale wracając do historii kantalupy az mi sie nie chce wierzyć ze sa kobiety ( w ogóle ludzie) którzy tak lubia byc totalnie niepociumani…z drugiej strony to przecież takie wygodne…
                      w sumie znam tez pary które sa ze soba bo są…oboje sie ewidentnie meczaw zwiazku a nie potrafia go przerwac…

                      • kantalupa, a czy w niepodzielaniu pasji męża, innym pomysle na spedzanie urlopu (opalanie, shopping) upatrujesz kleski tego zwiazku?
                        kurde… bo to ja wlasnie jestem z tych nieaktywnych urlopowo kompletnie, a moj mąz na tyłku nie umie usiedzieć… wiecznie drzemy koty – faktycznie osoby patrzace z boku mogłyby paść na zawał, albo dojść do wniosku, że powinniśmy się chyba rozwieść, a my po prostu jestemy parą stworzoną z dwóch dość silnych osobowości – cieżko nam osiągnać kompromis:) (przyznam się nawet, że to ja jestem tą gorszą połową – od cholery z piekła rodem, a moj mąż jest człowiekiem o Anielskiej cierpliwosci do mnie).

                        pomimo to KOCHAMY się z całą pewnością… mamy takie punkty w życiu, które są tzw. stykami… Np. wspólne narty czemu nie, obejrzenie meczu też ok, tniemy w badmintona ostatnio i to co najważniejsze – mamy Filipa. choć dla wielu osób z problemami w zwiazku dzieci są na drugim planie, bo rozpatrują swój związek na zasadzie miłosci dwojga ludzi, to my z pewnością rozliczamy wszystko na troje – żyjemy w trójkącie:) są rzeczy, których on nienawidzi robić ze mną i takie, do których on mnie nie namówi…
                        kiedy mam słabszy dzień, doła, mąz mnie wkurza maxymalnie… to wystarczy, ze sobie pomyśle jakim jest ojcem, a potem to już mi wszystko przechodzi…
                        przy naszym stażu motyle zdarzają się raz na ruski rok, ale jesli się kogoś kocha bardzo mocno, to nie ma znaczenia, bo ważne są inne rzeczy… nie wyobrażam sobie miec innego męża (rachunek zysków i strat:D)…kiedyś bylismy parą zakochanych glupoli, dzisiaj jestesmy rodziną.
                        dziś rano usłyszałam, ze miłosc jest jak wisienka na pietrowym torcie, ale najpierw wspólnie trzeba zrobić tort:)

                        nie wybaczyłabym zdrady – pod żadną postacią… zwyczajnie nie umialabym zapomnieć i życ normalnie, udając że wszystko bedzie dobrze…
                        w miłosci i przyjaźni dużych przewinien (zdrad) nie wybaczam. nigdy.
                        poza hormonami, każdy z nas ma rozum (tak sądzę) i podobnie jak okazja czyni złodzieja, to i okazja może uczynić zdradę – ważne by myśleć, włączyć czerwoną lampkę, nie zachować się jak zwierzątko kierujące się popędem, istynktem… etc…
                        nie ma dla mnie tłumaczenia w stylu – dałam sie ponieść chwili, tak wyszło itp – trzeba to nazwać wprost – chcialam tego i stało się (majeranko, chcialaś tego…).

                        • Zamieszczone przez kantalupa

                          a final historii?

                          facet przez jakis czas zyje w takim szarpanym swiecie
                          zona zadowolona, bo kochanke odstawil, dalej skupuje przyslowiowe juz teraz sofy
                          facet teskni do kochanki, do jej prostego stylu bycia, do pasji, ktore dzielili
                          probuje naklonic zone do podjecia jakiejs pasji, zabiera ja do egzotycznych krajow, kupuje jacht, probuje pokazac jej, czego mu brakowalo

                          zona nie podziela pasji, co wiecej, jest wiecznie niezadowolona (widzialam na wlasne oczy, bylam z nimi na pewnym wyjezdzie mazurskim, gdzie ona zapowietrzala sie maksymalnie, kiedy on probowal zaciagnac ja do robienia czegos bardziej aktywnego niz kapiele sloneczne i zakupy w pobliskim miescie
                          zreszta wlasnie na tym wyjezdzie poznalam wiele szczegolow z ich zycia, on sie jakos przede mna otworzyl, jezdzilam z nim rowerami po okolicy (ake to nie ja bylam kochanka, bron boze! i w naszych jazdah po okolicy nie bylo nieczego zdroznego, moze jakas desperacka proba szukania zrozumienia z jego strony)

                          nie ukladalo im sie i tyle
                          nawet dzieci mialy ich dosc

                          starszy syn, ktorego dnia powiedzial ojcu wprost, ze krzywdza cala rodzine i jeszcze znajomych wciagaja w swoje problemy (n wiecznie probowal organizowac zycie, wspolne wyjazdy, wakacje, ona kaprysila, marudzila i radowala tylko wydajac pieniadze)

                          po jakichs moze dwoch latach takiego zycia-niezycia facet odszedl i zostawil zonie i synom absolutnie wszystko
                          lacznie z fantastycznie prosperujaca firma

                          kochanka w tym czasie ulozyla juz sobie zycie, wiec nie do niej odszedl

                          wynajal mieszkanie, buduje wszystko od nowa
                          ma juz zdrowo ponad 40 lat, wiec nie idzie mu latwo, czesto brakuje mu codziennosci domu, ale nie mysli o powrocie
                          boryka sie z wielkim zalem i bolem, ze przez tyle lat marnowal zycie wlasne i cudze
                          ze zrobil z kobiety, ktora kiedys bardzo kochal nieuzyteczny bluszcz,
                          ze jego dzieci juz jako nastolatkowie dostali gorzka lekcje w kwestii zwiazkow miedzyludzkich

                          zona ma sie… sama nie wiem, chyba dosc dobrze
                          starszy syn powoli dojrzewa do przejecia obowiazkow po ojcu (chodzi oczywiscie o firme)

                          nie ma zadnej wielkiej milosci (a przynajmniej nie bylo zima, kiedy mialam z nimi ostatni kontakt), nikt nie jest szalenczo szczesliwy, nikt nie jest tragicznie nieszczesliwy
                          tylko starszy syn liczy dni do skonczenia studiow, bo boi sie tragicznie, ze matka roztrwoni caly dorobek ojca

                          Smutne to, ale bardzo duzo jest ludzi uwiklanych w takie “puste”, toksyczne zwiazki…i brakuje im odwagi zeby odejść.
                          Też wierzę w monogamię, ale nie za wszelka cene, nie kosztem własnego “ja”.

                          • Zamieszczone przez ahimsa

                            Myślę, że mam na to spore szanse. Ale życie jest życiem, prawda?
                            Już nigdy nie założę, że coś “na pewno”….

                            No tak…statystyka jest brutalne…podnad 60-70 % ludzi w ciagu swjego całego małżeńskie zycie zdradza chociaz raz…

                            Życzę Wam aby w Waszmym przypadku to sie nie zdarzyło 😉
                            Może już wyczerpaliscie wszystkie statystyczne “nieszczęscia”, że tak powiem

                            • Zamieszczone przez bruni

                              nie wybaczyłabym zdrady – pod żadną postacią… zwyczajnie nie umialabym zapomnieć i życ normalnie, udając że wszystko bedzie dobrze…
                              w miłosci i przyjaźni dużych przewinien (zdrad) nie wybaczam. nigdy.
                              poza hormonami, każdy z nas ma rozum (tak sądzę) i podobnie jak okazja czyni złodzieja, to i okazja może uczynić zdradę – ważne by myśleć, włączyć czerwoną lampkę, nie zachować się jak zwierzątko kierujące się popędem, istynktem… etc…
                              nie ma dla mnie tłumaczenia w stylu – dałam sie ponieść chwili, tak wyszło itp – trzeba to nazwać wprost – chcialam tego i stało się (majeranko, chcialaś tego…).

                              Bruni…tak pieknie w tym poscie piszesz o Swojej rodzinie i o tym, że jak parzysz na synka to Ci serce mieknie…
                              Moim zdaniem… Nigdy nie mozemy przewidziec swojej reakcji, dopóki nas to nie spotka

                              • ciapa, zbyt dobrze znam siebie – wiem jaka byłaby moja reakcja na zdrade…
                                to byłby koniec natychmiastowy… nic by nie pomogło, nie uleczyło bólu… nie byłoby wspólnego jutra.

                                • Zamieszczone przez bruni
                                  kantalupa, a czy w niepodzielaniu pasji męża, innym pomysle na spedzanie urlopu (opalanie, shopping) upatrujesz kleski tego zwiazku?

                                  nie, zupelnie
                                  pisalam gdzies wczesniej, ze bledem – w moim odczucie – bylo niepodjecie jakichkolwiek krokow w momencie, kiedy zabraklo im tematow do rozmowy

                                  on szukal jakiejkolwiek metody na ponowne “rozkrecenie” tego zwiazku (czegos innego niz wieczne zaspakajanie finansowych potrzeb zony), ale ich naprawde wtedy juz nic, oprocz dzieci i zaleznosci finansowej, nie laczylo

                                  ja wiem, ze w zasadzie to bardzo duzo, ale nawet te dzieci nie mialy juz sily

                                  sama z dosiadczenia wiem rowniez, ze wspolne pasje to piekna sprawa, ale niekoniecznie warunek dobrego zwiazku
                                  musi byc jakis margines samodzielnosci w zwiazku, taki mi sie zdaje, cos co robie na wlasna reke
                                  i nie potrzebuje obecnosci partnera
                                  choc potrzebuje jego akceptacji

                                  poza tym, kurde, pod zadnym pozorem nikt nie da rady wyprowadzic wzoru na dobry zwiazek
                                  bo to znowu cos z drugim, trzecim, czwartym i dziesiatym dnem

                                  • Zamieszczone przez ciapa
                                    No tak…statystyka jest brutalne…podnad 60-70 % ludzi w ciagu swjego całego małżeńskie zycie zdradza chociaz raz…

                                    Życzę Wam aby w Waszmym przypadku to sie nie zdarzyło 😉
                                    Może już wyczerpaliscie wszystkie statystyczne “nieszczęscia”, że tak powiem

                                    Powinnaś napisać w “naszym”- chyba, że jesteś poza statystyką;)

                                    • pewnością rozliczamy wszystko na troje – żyjemy w trójkącie:)

                                      To ja żyję w czworokącie! 😀

                                      • Zamieszczone przez ahimsa
                                        Powinnaś napisać w “naszym”- chyba, że jesteś poza statystyką;)

                                        😉

                                        • Zamieszczone przez ahimsa
                                          TERAZ na bank bym miała problem sama z dwójką dzieci;)
                                          Niezależność dla mnie jest WARUNKIEM do udanego związku!!!!! od zawsze!
                                          Inaczej scenariusze-jak Kantalupa pisała.

                                          a na mnie zawsze mąż zarabiał dopiero od 2 lat pomagam jemu i żadnych scenariuszy nie mam:)zawsze wierzyłam,że bedzie dobrze:)W końcu w miłosci powinno byc zaufanie:)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: jak to jest zdradzić supermęża…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general