Kuchnia pięciu przemian

Wątek wydzielony z dyskusji https://dziecko-info.rodzice.pl/showthread.php?t=176664

Moderator

Dobrze, postaram się więc odpisywać w miarę możliwości.
Ale zastrzegam, że nie jestem żadnym specem i mogę coś pomylić albo zapomnieć, jak czegoś nie będę pewna to po prostu nie napiszę tego albo odeślę na stronę Ciesielskiej.
Wiedza Ciesielskiej jest na prawdę baaaardzo obszerna, poza oczywistymi dla niektórych stwierdzeniami na temat żywienia posiada ona ogromną wiedzę na temat ciała człowieka, wzajemnych oddziaływań poszczególnych narządów, zależności pomiędzy narządami. Mnie po przeczytaniu książek wszystko się poskładało, wyjaśniło.

Miwi – rzeczywiście tak jest, że niektóre dzieci intuicyjnie odrzucają niektóre produkty, które im szkodzą. Ale nie do końca tak jest, gdyby tak było to by prawie nie chorowały.
I tak: moje starsze dziecko do drugiego roku życia prawie nic nie chciało jeść – nie chciało Bebilonu, owoców, nic surowego, nie chciało żadnych soczków, kaszek ryżowych nie lubiło… Wtedy było super zdrowym dzieckiem poza skazą białkową która od czasu do czasu się ujawniała gdy zjadło trochę nabiału. Ale ja uważałam że to są wszystko bardzo zdrowe rzeczy i jakoś przemycałam. Az drugiego lata zaczęło jeść wszystko – najadło się na wakacjach kilogramy porzeczek z krzaka, piło butlami soczki Kubusie, ale to polubiła bardzo. A do tego doszły jogurty których nie lubiła ale niestety były jej przemycane przez mądrą mamusię. No i jeszcze kilka “zdrowych” rzeczy jak np woda mineralna…

Skończyło się lato (przyszła jesień – aktywność płuc) – i bum, nagły atak duszności i szpital. Potem poszło. I skąd takie choróbsko u dziecka które ja przecież tak zdrowo odżywiałam??? Potem dołączyły się żelki (słodycze) które uwielbiała, no bo jak nie dać dziecku, które dopiero co wyszło ze szpitala, jakiegoś “poprawiacza humoru”? A potem lawina kaszlów, katarów… A najgorsze było następne lato gdy zaczęła reagować na pyłki.

Ja jeszcze jak mała wyszła ze szpitala korzystałam z akupunktury (dla niej) i tylko dzieki temu pogotowie nie musiało przyjeżdzać w nocy, akupunktura pomagała bardzo ale tylko doraźnie, problem wracał i jakby nawet się nasilał.

Dopiero jak zaczęłam gotować pp wszystko powolutku zaczęło wracać do normy.

Kuchnia Cisielskiej uczy obserwować swoje ciało na każde nawet najmniejsze odchylenie od jadłospisu. Do tego dochodzi jeszcze sezonowość – między innymi latem używamy trochę więcej kwaśnego do zakwaszania zup czy owsianki bo tego potrzebują nasze wątroby.

Dla przykładu – wczoraj moja starsza odmówiła czegoś tam – bo za kwaśne było dla niej, kiedy ja to posmakowałam poczułam że to rzeczywiście był kwas, a przecież jedliśmy to samo całą wiosnę i lato ; dzisiaj rano moje dzieci odmówiły tej samej owsianki którą jadły przez ostatnie 5 miesięcy – bo tez za kwaśna, a mój mąż po zjedzeniu tejże owsianki miał zgagę. Po tych incydentach patrzę dziś na stronę Ciesielskiej, szukam, a tu jesień zaczyna się w połowie sierpnia! Czyli zmniejszamy ilość kwaśnego. Tak to organizmy reagują – są bardzo wyczulone.

Ale jest jeszcze takie zjawisko – trochę odwrotne – że organy w nierównowadze domagają się tego, co im szkodzi właśnie, dla przykładu osłabiona wątroba będzie domagała się dużych ilości kwaśnego, albo osłabiona śledziona (też odpowiada za odporność) będzie jęczeć po słodkie. Dlatego często jest tak, że dzieci które dużo chorują potrafią jeść tylko słodycze i pić soki. I to jest dramat.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Kuchnia pięciu przemian

  1. Na forum C wszyscy zgodnie podkreślają, że efekty tej kuchni NIE SĄ NATYCHMIASTOWE. Wprowadzanie pp wg Ciesielskiej wymaga cierpliwości i determinacji.

    Jak coś złego się dzieje (przeziębienie, kaszel, katar, duszności) to podstawą jest rosół (woł-ind) oraz kawa gotowana i owsianka, ew. imbirówka. Obiady bez mięsa przez jakieś 2-3 dni żeby dziecku nie utrudniać walki z chorobą (bo trawienie białka…). No i puree ziemniaczane z cebulą/czosnkiem.

    • Tak czytam wszystkie informacje dotyczące tej diety i się cieszę, że moje dziecko nie ma w tej chwili choroby w takim stanie, bym się musiała uciekać do tego typu postępowania. (Nie ma, bo przez konsekwentne unikanie alergenów udało się w znacznej mierze zlikwidować złe reakcje pokarmowe na wiele rzeczy.)
      My byśmy po prostu nie mogli stosować tej diety. U nas nie ma mowy o tym, bo w jakikolwiek sposób “przyzwyczajać organizm” do alergenu, bo dziecko poza objawami skórnymi (i nie tylko) reaguje drastycznym spadkiem wagi i od razu pojawiają się inne, z tym związane problemy.
      W diecie mowa jest o tym, by wykluczać gluten zastępując go np. mąką kukurydzianą, ryżową. Ale jak się weźmie pod uwagę fakt, że są dzieci, które poza glutenem nie mogą np. m.in w/w mąki, to już sprawa znacznie się komplikuje. Wiem, że jest to do obejścia, bo w tym temacie siedzę już 4 lata, ale nie oszukujmy się, nie wszystko da się zastąpić i nie wszystko da się zrobić np. z mąki gryczanej, amarantusa, tapioki, czy Quinoa.
      Każdy musi szukać rozwiązań odpowiednich dla własnego przypadku, bo nie wszystko jest dobre dla wszystkich. Nie należy też wierzyć, że coś rozwiąże w cudowny sposób nagle wszystkie nasze problemy, bo można się srodze rozczarować. Owszem, nie należy trwać bezczynnie, ale trzeba uważać by się nie zapętlić, bo depresje związane w niepowodzeniami mającymi związek z nowymi, wprowadzanymi metodami mogą być bardzo trudne do przetrwania i mogą wywrzeć zupełnie odwrotny skutek na nas i przynieść więcej szkody niż pożytku.
      Tak więc – wszystko jest dla ludzi, ale z rozwagą 😉

      • Nie wiem czy wyraziłam się jasno w moich postach na temat równoważenia potraw wszystkimi smakami.. może jeszcze słowo wyjaśnienia.
        Otóż wg Ciesielskiej właściwe równoważenie daje taki efekt, że dajmy na to marchewka, która dotychczas dziecko uczulała, duszona lub w zupie w towarzystwie innych warzyw w smaku ostrym, rozgrzewających (cebula, por, czosnek) i odpowiednich przypraw takich jak kurkuma, tymianek, imbir, cytryna (o tych p. C. bardzo dokładnie pisze w książkach i na forum, jak wpływają na poszczególne narządy) przestaje wywoływać alergię. Natomiast ta sama marchewka w surówce z jabłkiem (przykładowo) może powodować reakcję alergiczną. Oczywiście nie od razu się tak układa.

        Dokładnie tak samo było z moim młodszym dzieckiem – reagowało na plasterek wołowiny zjedzony przeze mnie samodzielnie, a na zrównoważony gulasz wołowy z przepisu z książki już nie. Czary mary…

        A do tego takie dania zrównoważone wzmacniają narządy i cały organizm. Dokładnie wyjaśnione jest to w książkach A. C.

        Przyznaję, że niektóre zasady pp Cies. trudno mi było od razu zrozumieć, zajęło mi to wiele czasu. A głównie dlatego, że wcześniejsza indoktrynacja nie pozwalała mi otworzyć oczu na inny punkt widzenia.

        • Przyznaję jeszcze, że nie wiem jak bym się zachowała, gdyby moje dziecko było uczulone na tak wiele produktów jak niektóre z waszych pociech.
          Możliwe, że podchodziłabym bardziej sceptycznie wobec kuchni A. C.
          Chyba miałam odrobinę szczęścia, że moje reagowało tylko na 4-5 i to takich, które spokojnie można było wyeliminować. A do tego alergia ta objawiała się tylko i wyłącznie skórnie no i kupy były trochę nie takie..

          • Zamieszczone przez kamieniek
            Nie wiem czy wyraziłam się jasno w moich postach na temat równoważenia potraw wszystkimi smakami.. może jeszcze słowo wyjaśnienia.
            Otóż wg Ciesielskiej właściwe równoważenie daje taki efekt, że dajmy na to marchewka, która dotychczas dziecko uczulała, duszona lub w zupie w towarzystwie innych warzyw w smaku ostrym, rozgrzewających (cebula, por, czosnek) i odpowiednich przypraw takich jak kurkuma, tymianek, imbir, cytryna (o tych p. C. bardzo dokładnie pisze w książkach i na forum, jak wpływają na poszczególne narządy) przestaje wywoływać alergię. Natomiast ta sama marchewka w surówce z jabłkiem (przykładowo) może powodować reakcję alergiczną. Oczywiście nie od razu się tak układa.

            Dokładnie tak samo było z moim młodszym dzieckiem – reagowało na plasterek wołowiny zjedzony przeze mnie samodzielnie, a na zrównoważony gulasz wołowy z przepisu z książki już nie. Czary mary…

            A do tego takie dania zrównoważone wzmacniają narządy i cały organizm. Dokładnie wyjaśnione jest to w książkach A. C.

            Przyznaję, że niektóre zasady pp Cies. trudno mi było od razu zrozumieć, zajęło mi to wiele czasu. A głównie dlatego, że wcześniejsza indoktrynacja nie pozwalała mi otworzyć oczu na inny punkt widzenia.

            Ja rozumiem, że wszystko czasem może zależeć od “towarzystwa” w jakim dany produkt się znajdzie, ale czasem po prostu nie da się czegoś w żaden sposób bezpiecznie podać. Moje dziecko np. nie może większości przypraw (o miodzie, koprze, imbirze, czy nawet pietruszce, selerze, pomidorach i ogórkach nie wspominając). Nie da się więc u niego wprowadzić takiej diety. Nawet gdybym bardzo chciała i na rzęsach stawała, to nie przeszłoby 🙁
            No, ale my to wybitny przypadek 😉

            • Zamieszczone przez Mata_Hari
              Ja rozumiem, że wszystko czasem może zależeć od “towarzystwa” w jakim dany produkt się znajdzie, ale czasem po prostu nie da się czegoś w żaden sposób bezpiecznie podać. Moje dziecko np. nie może większości przypraw (o miodzie, koprze, imbirze, czy nawet pietruszce, selerze, pomidorach i ogórkach nie wspominając). Nie da się więc u niego wprowadzić takiej diety. Nawet gdybym bardzo chciała i na rzęsach stawała, to nie przeszłoby 🙁
              No, ale my to wybitny przypadek 😉

              Ciekawa jestem co p. Ciesielska powiedziałaby na taki przypadek.
              Wiesz, ona udziela telefonicznych konsultacji.
              No i przyjmuje na konsultacje w Poznaniu.
              Ale chyba i tak już lepiej z twoim dziecięciem, na to wygląda.

              Ja zresztą już skończyłam swoje wywody ;), napisałam wszystko co wydawało mi sie ważne i może będzie kiedyś pomocne mamom które tu kiedyś zajrzą z dziećmi takie jak moje.

              • Acha Olencja, owsiankę p. Ciesielska każe skomponować tak aby nam smakowała, podstawowy przepis to:

                1,5 l wrzątku
                szczypta kurkumy
                łyżeczka masła
                kaszka kukurydziana (4 łyżki) – dla dorosłych można bez
                płatki owsiane górskie (8 łyżek)
                cynamon, kardamon, imbir (tyle ile potrzebujesz)
                1/2 łyżeczki soli
                łyżka soku z cytryny

                Na koniec powinna być jeszcze szczypta kurkumy, miód (ok 2 łyżek), szczypta imbiru żeby kończyć na ostrym. Ale ja daję już tylko miód.
                W ogóle daję więcej wszystkiego, bo ta oryginalna owsianka przelatuje przeze mnie w ciągu godziny:) MOja owsianka jest bardzo gęsta, trzyma się łyżki.

                Jeśli chcesz coś znaleźć w archiwum pp musisz wpisywać wyrazy bez końcówek “astm”, “owsiank”,.. wtedy coś tam w miarę sensownego można znaleźć, ale i tak dużo trzeba czytać zanim się trafi 🙂

                • Zamieszczone przez kamieniek
                  Acha Olencja, owsiankę p. Ciesielska każe skomponować tak aby nam smakowała, podstawowy przepis to:
                  …..

                  Dzięki Kamieniek 🙂

                  • Zapomniałam, owsiankę gotować małym dzieciom 40 minut (zmiksować),
                    a starym 20 minut a potem drugie tyle musi “odstać”.
                    Na biegunkę np podajemy kleik owsiankowy – to samo gotować 1 h ale podawać bez miodu. Kleikom ryżowym Ciesielska mówi NIE, bo ryż jest zimny. Informacje o kleiku co i dlaczego tez są w archiwum.

                    Acha, polecam jak ktoś ma ochotę poczytać posty Mamy Kaspianowej wpisując w wyszukiwarkę autora wypowiedzi “Kaspian”, dziewczyna miała dziecko z paskudnym azs – dziecko uczulone prawie na wszystko + gronkowiec + astma i furę innych problemów
                    .
                    Pozdrówka
                    K.

                    • Jeśli mogę jeszcze zaproponować to warto wpisać w wyszukiwarkę słowa “nadmiar wapnia” – wyskoczą bardzo ciekawe rzeczy do poczytania.

                      Patrzę teraz, że zrobił się to mój wątek, ale nic, to..

                      Powiem jeszcze o jednej kwestii – kto wie, czy nie najważniejszej – kwestii emocjonalności, którą A. C. wielokrotnie porusza w swoich wypowiedziach.
                      Może dla niektórych tutaj jest to sprawa oczywista, ale dla mnie nie była i chciałam o tym powiedzieć..
                      Otóż bardzo ważne są EMOCJE MATKI gdy dziecko choruje. U nas nastąpił przełom, gdy przestałam panikować, płakać, rwać włosy z głowy, zżymać się na los i wszystkich dookoła włączając w to swojego męża. Gdy moje dziecko miało ataki krtani w nocy i nie mogło złapać powietrza po prostu wyciszyłam się, zaakceptowałam chorobę swojego dziecka, grunt to opanowanie, spokój – a więc lekarstwo, zbożówka gotowana z przyprawami i przytulanie, całowanie, mówienie delikatnym ciepłym głosem..
                      Efekt był taki, że moje dziecko od tamtego momentu miało tylko 2-3 ataki krtani w nocy, a na drugi dzień już był tylko zwykły mokry kaszel, natomiast wcześniej zdarzały się starszej takie ataki kilka razy w miesiącu i nawet tydzień kaszlała krtanią.
                      Bardzo ładnie, a wręcz poetycko o emocjach pisze Renata z Lubonia (Rene) na stronie A. C. Muszę przyznać że ma wyjątkowy talent literacki:)

                      Pozdrowionka

                      • Zamieszczone przez kamieniek
                        milw – menu “Ciesielskich” dzieci jest takie:
                        po przebudzeniu kawa zbożowa gotowana z przyprawami i miodem (od ok roczku)

                        sniadanie – owsianka gotowana na wodzie z przyprawami, miodem, masłem, cytryną, – pycha jak dla mnie (przepis jest w książce i w archiwum też)

                        drugie sniadanie – chlebek czerstwy (3-4 dniowy, kupuję w całości bo krojony szybko pleśnieje) z dodatkiem typu jajko, odrobiną mięska z zupy, jakimś pasztecikiem własnej roboty (zrobionym z warzyw i mięsa rosołowego), albo pastą jajeczną, pastą mięsno-warzywną, ja daję też czasem ser kozi twardy (byle nie twarogowy bo jest kwaśny) – Ciesielska wprawdzie uważa, że wszystkie sery są smakiem kwaśnym – krowie czy kozie, jednak moja córa na niego nie reaguje, a na twarogowy kozi reaguje pokasływaniem.
                        Robię placki bananowe, placki dyniowe, omlety, naleśniki na kozim mleku, a czasem po prostu podaję zupę zamiast drugiego śniadania.
                        Dzieci pepowe jedzą polentę – kaszkę kukurydzianą ugotowaną “na sztywno” i zapieczoną w piekarniku, ale u mnie tej polenty nienawidzą więc używam kaszki kukurydzianej tylko do zagęszczania zup.

                        Zupa jest obowiązkowym posiłkiem każdego dnia – gęsta jarzynowa, byle nie kwaśna, na wywarze mięsno – kostnym (woł, indyk, jagnię, gęś), z cebulą, czosnkiem, marchewką i ziemniakami oraz innymi warzywami. O zupach poczytaj na forum – jest tam bardzo dużo informacji i przepisów tez się znajdzie. Wiem ze dzieci pepowe powinny zjadać zupę nawet 2-3 razy w ciągu dnia. Zupy gotowane na mięsie są bardzo lekkostrawne i wzmacniające.

                        Obiad – ziemniaki puree/kasza gryczana/kluski sląskie/polenta/kasza jęczmienna/ewentualnie kaszo-ryż (samego ryżu nie podajemy bo jest wychładzający)
                        gulasz lub inne mięsko byle było: wołowe/indycze/jagnięce/gęsie
                        (nie jadamy kurczaków bo kwaśne i wieprzowiny bo słone)
                        jarzynka do obiadu – gotowane jarzyny, a jakie to jest w książkach (byle nie kwaśne pomidory czy kapusta kiszona, warzyw kapustnych w ogóle malutko bo mają energię osłabiającą jelita i płuca). Buraki rzadko bo są silnie wychładzające, a jeśli już to tylko zasmażane (mnie bo burakach jeszcze niedawno “wysiadała” laktacja na dwa dni a moja córa pokasływała nazajutrz)

                        Na kolację dzieci do ok 3 lat zjadają owsiankę, a starsze – gęstą zupę jarzynową.

                        Acha, są jeszcze rosołki wołowo- indycze (szczególnie gdy dziecko niedomaga). Raz-dwa razy w tygodniu.

                        To tyle co zdołałam sobie przypomnieć.
                        Nie podajemy makaronów, pierogów bo są w smaku kwaśnym i osłabiają organizm, zakwaszają.

                        Warto na temat każdego produktu poczytać w archiwum forum wpisując nazwę w wyszukiwarkę.

                        Fajna ta dieta.
                        Moja po miodzie dostaje od razu wysypki która po 2 dniach to atak astmy.
                        Co do reszty, to zupełnie normalne jedzenie, które się w każdymchyba domu podaje.
                        Co w tym specjalnego.
                        Sory, ale ja tu nic nadzwyczajnego nie widze.

                        PS: MOja kaszy gryczanej nie ruszy.

                        • Zamieszczone przez Edysia
                          Fajna ta dieta.
                          Moja po miodzie dostaje od razu wysypki która po 2 dniach to atak astmy.
                          Co do reszty, to zupełnie normalne jedzenie, które się w każdymchyba domu podaje.
                          Co w tym specjalnego.
                          Sory, ale ja tu nic nadzwyczajnego nie widze.

                          PS: MOja kaszy gryczanej nie ruszy.

                          Edysiu, a czego Ty sie spodziewałaś, że Ciesielska każe jeść glony i jądra bawołu?
                          Oczywiście, że to jest zupełnie normalne jedzenie, ALE poza tym co napisałam nie można dziecku podać NIC INNEGO, żadnej zupki ogórkowej, surowego pomidorka (nawet plasterka), żadnego owocu, herbatki owocowej, jogurciku, żółtego serka, żadnego mleka, słodyczy, wypieków z mąki pszennej, bułki słodkiej, orzeszków, kurczaka itp itd

                          Poza tym jedzenie ma być ZRÓWNOWAŻONE wszystkimi smakami kwaśnym-gorzkim-słodkim-ostrym-słonym i odpowiednio przyprawione. Tej sztuki trzeba nauczyć się studiując przepisy A. Ciesielskiej.
                          Nie sądzę żeby taka sztuka była stosowana w każdym domu.

                          Acha – do picia specjalny napój sporządzony z 3 lub 5 składników-ziół (przepis w książce).

                          W sprawie miodu- jeśli twoja córka tak reaguje to można go zastąpić czymś innym byle nie białym cukrem. Ja wprowadzałam miód bardzo powoli, bo moja córka go nie chciała, nie wiem czy nie lubiła tego smaku czy jakoś jej szkodził, po prostu nie chciała picia z miodem. Tłumaczyłam sobie że miód jest z pyłków i może dlatego nie chciała, ale to chyba duże uproszczenie… W każdym razie teraz chciałaby wyjadać miód prosto ze słoika, tyle że kilka takich incydentów mogłoby się źle skończyć, bo nadmiar słodkiego też zaszkodzi (zastój) cokolwiek by to było.
                          Pozdro

                          • Zamieszczone przez Edysia
                            Pomidorów mogła by zjeśc całe kg ale w okresie, gdy nie ma kontaktu z alergenem nic jej nie jest
                            TAK TO DZIAŁA !!!!! rozumiesz.

                            Po zjedzeniu kwasnego czy innych rzeczy nie ma u niej zadnych reakcji, przez miesiace – tylko kontakt z alergenem powoduje atak !

                            Moje dzieci właśnie nie jedzą tych pomidorów po to, żeby nie mieć ataków astmy w sezonie pylenia. Tak to działa.

                            • Znalazłam jeszcze jeden cytat z A. Ciesielskiej:

                              “Przypomnę jeszcze, że w momencie, gdy zadziałamy czynnikiem skurczającym (zimno, stres, nadmiar kwaśnego, nadmiar wapnia, np. sery), powstaje w organizmie skurcz mięśni oraz niedotlenienie i niedokrwienie skóry, a także nadmierne uaktywnienie wątroby, serca i płuc. Wtedy właśnie pojawiają się sensacje skórne lub katary, kaszle, ataki astmatyczne – naszym zadaniem jest doprowadzenie do rozluźnienia, a nasze jedzenie, imbirówka, rosoły, czosnek tak właśnie działają”.

                              • Zamieszczone przez Edysia
                                … co z przedszkolem?

                                Dieta tak ale ja uwazam, ze nie mozna dac sie zwariowac i od czasu do czasu złamać zasadę.
                                Chociaz w urodziny dac dziecku tort do jedzenia czy paczka od czasu do czasu.

                                Ale tez nie moge za wszelką cene zabrac dziecku dzieciństwa i nie dawac mu nic, dla mnie nie tędy droga.
                                Wszystko z umiarem.

                                Do przedszkola moje dziecko chodzi z moim jedzeniem.

                                W sprawie dzieciństwa – trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co dla naszych dzieci oznacza udane dzieciństwo.

                                Poza tym pepowcy też dzielą się na ortodoksów i tych co “kombinują”. Ja należę do tych drugich. Kiedy na prawdę trzeba – podaję lek. Kiedy można – dam coś słodkiego, na co moje dziecko nie zareaguje (np znalazłam lizaki “bez cukru” na bazie syropu klonowego i glukozy, są też cukierki “ksylitolki”). Na prawdę nic ciekawego nie widzę w pączkach czy tłustym torcie. Dzieci pepowe AZS-y mają “swoje” słodycze, placki, naleśniki.. Na przykład pyszne kulki owsiane (z miodem i kakao), które zjadają nawet kilka sztuk dziennie i nic im po nich nie jest. Każdy wykombinuje coś dla swojego dziecka. Ja na urodziny swojej córy upiekłam specjalne ciasto bez mąki pszennej i cukru i udekorowałam jak tort. Było smaczne i bardzo ją ucieszyło.
                                Pepowcy na pewno nie zabierają dzieciom dzieciństwa jeśli o to ci chodziło.

                                • Miwi, dobrze że mi przypomniałaś o odstępstwach od diety..

                                  Niektóre odstępstwa od przepisów o których napisałam (np sok jabłkowy zamiast cytryny do owsianki) to był mój wybór podyktowany preferencjami rodziny lub wygodą i na moją odpowiedzialność, ponieważ A. C. takich rzeczy wyraźnie nie poleca. Tak jak nie poleca innych dodatków do owsianki typu rodzynki, tarte jabłko.
                                  Moje dzieci na szczęście z czasem same odrzucają te niewskazane produkty. Odrzuciły właśnie już sok jabłkowy w owsiance, wolą cytrynę, całe szczęście. 🙂

                                  K.

                                  • Znalazłam jeszcze dla zainteresowanych akuratny cytat z A. Ciesielskiej w sprawie równoważenia potraw:

                                    “Lecznicze działanie naszego pożywienia jest wówczas, gdy potrawa jest ZRÓWNOWAŻONA wszystkimi smakami, przyprawiona i ugotowana na ogniu. Inaczej dziecko zareaguje na samodzielny imbir, wołowinę, cytrynę czy miód, inaczej na całą potrawę, a jeszcze inaczej, gdy wyrzuci Pani z jadłospisu WSZYSTKO, co kwaśne-surowe-zimne, patrz tabelka z „Filozofii zdrowia”.”

                                    Pozdrawiam

                                    • a ja dzisiaj zrobilam kluski ślaskie i gulasz wieprzowy z przepisów p. Ciesielskiej i rodzina zajadała aż jej się uszy trzęsły.

                                      Wojtkowi zaserwowałam zupkę nr 3. Tez wyszła pyszna (jak na te niemowlece zupki), niestety dostał wysypki. Aczkolwiek nawet jak był tylko i wyłącznie na tym swoim pseudo mleku to tak srednio 3 razy w tygodniu go wysypywało, więc cięzko mi to wiązać z jedzeniem hmmm

                                      • Zamieszczone przez olencja
                                        a ja dzisiaj zrobilam kluski ślaskie i gulasz wieprzowy z przepisów p. Ciesielskiej i rodzina zajadała aż jej się uszy trzęsły.

                                        Wojtkowi zaserwowałam zupkę nr 3. Tez wyszła pyszna (jak na te niemowlece zupki), niestety dostał wysypki. Aczkolwiek nawet jak był tylko i wyłącznie na tym swoim pseudo mleku to tak srednio 3 razy w tygodniu go wysypywało, więc cięzko mi to wiązać z jedzeniem hmmm

                                        kluski są dobre 😀

                                        • Zamieszczone przez Klucha
                                          kluski są dobre 😀

                                          😉

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Kuchnia pięciu przemian

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general