Witam,
w mojej rodzinie jest świeżo upieczona mama. Jeszcze przed porodem umówiła się ze swoją mamą czyli babcią maleństwa, że babcia po porodzie będzie im pomagać. W dniu porodu babcia przyjechał i czekała w domu na świeżo upieczonych rodziców. Okazało się, że dzidzia dostała zółaczki i że wyjdą za tydzień. Pojechała do domu. W dniu wypisu córka zadzwoniła i powiedziała, że wychodzą. Babcia rzuciła wszystko i w przeciągu 2 godzin pojawiła się w szpitalu gdzie razem z ojecem dziecka odebrali dzidzię i mamę. Siedzi u nich juz miesiąc, sprzata, gotuje, pierze, córka ściąga wieczorem mleko, a babcia wstaje w nocy karmi je i uspokaja, no i podpiera się nosem ale twierdzi, że córce trzeba pomóc. A córka nie potrafi nawet zwykłego obiadu przygotować, ciagle jest zmęczona, chora, nie buja dziecka bo jest za ciężkie i będzie bolał ja kręgosłup. Tata dziecka zasypia w pracy, a księżniczka musi się wyspać żeby mieć mleko… Normalnie chyba to nienormalne???
Pzdr
Zbulwersowana
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Mama egoistka
Nie wszytkie babcie są takie miętkie 😉
Ja generalnie nie stawiam babć ponad opiekunkami (ani odwrotnie), tylko luźne uwagi sobie rzucam 😉
Opiekunka nie jest od wychowywania.
wracajac do nawiazania tematu…
ja od poczatku sama z mezem zajmowalam sie dzieckiem – pot po tylku ciekl a w nocy oczy na zapalki – rano maz 1000 litrow kawy a ja nos podpieralam o reke zeby tylko nie zasnac – a dodam ze dziecko mamy chore na alergie pokarmowa – wiec i moje odzywianie bylo cienkie – jadlam wszystko to co moga jesc dzieci bezglutenowe 😀
i nie wyobrazam sobie zeby moim dzieckiem zajmowala sie osoba trzecia – to ja je urodzilam i to ja jestem jego mama – i to ja musze sie nim zajmowac – no i teraz jestem w 2 ciezy i nie boje sie ze bedzie mi ciezko – bo wiem na ile nas z mezem stac i wiem ze sobie damy rade – po takiej szkole jaka przeszlismy z EWA ;]
ale nie moge powiedziec ze nigdy nie zajmowala sie moim dzieckiem mama czy tesciowa – bo byly takie momenty – np. jak mialam sesje… i dziekuje jej za to – ale bez przesady … nikt inny oprocz nas nie karmil Ewci, nie kapal, i nie gotowal nam
taki bliski kontakt z dzieckiem od samego poczatku buduje silna wiez z dzieckiem i dziecka z rodzicami… i jestem zwolenniczka wlasnie takiego modelu zycia – a pomoc oczywiscie ale w granicach normalnosci – jakas taka od czasu do czasu… zeby miec te 5 min dla siebie…
obyczaje i zasady babć są nam z grubsza znajome 😉
moja mama jest rewelacyjną babcią – nie pozwala sobie wejść na głowę; kiedy dzieć ma jeść (znaczy konkretnie – śniadanie, obiad, kolacja) – to je; i przed nie napasie go m&m’sami;
u teściowej moje dziecię żywi się kinderkami, m&m’sami i innymi zdrowymi inaczej rzeczami; ZAWSZE na dzień dobry dzieć dostaje reklamówkę słodyczy i teściowa każe się mamusi zapytać czy mu wolno zjeść :eek:; żeby nie wychodzić na jędzę odpuściłam – jak dzieć przez 2 dni raz na kilka miesięcy będzie się tylko czekoladą żywił to mu nie zaszkodzi, a i moje serducho zdrowsze będzie 😉
hmmm, czy my mamy wspolna tesciowa???tyle, ze moja mieszka zaaa blisko…
Ja uwazam ze od wychowania sa RODZICE, a dziadki to dziadki- oni sa do opieki ale takiej gdzie mozna pozwolic sobie na zabawe i czekolady… Ale oczywiscie wszytsko ma swoje normy, bo inaczej wojna!
Ale to rodzice powinni byc odpowiedzialni za wychowanie dzieci, ani przedszkole ani babcie czy nianie, smieszy mnie jak ktos mowi, ze babcia wychowuje dziecko…
Dla mnie to ta sytuacja jest chora. W koncu babcia powinna byc babcia a nie robic za matke tego dziecka. Bo to co robi ta babcia powinna robic matka. Rozumiem ze mozna wyreczyc troche zmeczona matke np. zrobic obiad, posprzatac, zajac sie na CHWILE dzieckiem, ale nie robic za peknoetetowa matke (no prawie, bo piersia nie karmi)
oby tylko pozniej babcia nie uwazala dziecka za swoje, bo ona go wychowala.
Dziwny uklad, ale jezeli im to odpowiada…
ja nie mialam (nie mam) pomocy rodziny ze wzgledu na odleglosc i jakos dalam rade…
o pomocy marzylam, ale pomocy a nie calodobowej opieki i wyreczaniu we wszystkim.
takie moje zdanie…
pozdrawiam:)
Ewcia moja teściowa też nie pozwala sobie ogólnie wejśc na głowę, posiłki muszą byc zjedzone, słodyczy dzieciak nie widzi, w większości dostosowuje się do moich przykazań, ale…
są jednak ale tak jak ostatnio bajki w tv przez całe 9 godzin prawie bo nie daj boze sie rozpłacze i zacznie kaszleć. Jak zwóciłam uwagę że rozpuszczają dzieciaka i nie wolno tak i to że jest chora to nie znaczy że trzeba jej na wszystko pozwalać. To usłyszalam od teścia ze oni są dziadkami i blebleble.
Skwitowalam to krótko “to mi potem nie opowiadajcie z żalem i ze skargą że dzieciak całe dnie przed tv!”
jakbys moja mame opisala:0
widzi Dawidka zaledwie2 -3 razy w roku, ale rozpieszcza Go w granicach normy. Wie co dla Niego bedzie dobre a co nie:)
Nie daje sobie wejsc na glowe – jak jest obiad to obiad a jak zabawa to zabawaitp. 🙂
czasami i opeiekunka wychowuje, no bo jak idziesz do pracy a zdiecko ma 1,5 roku lub mniej i jest z nianią 10 godzin to ona wychowuje. (ale niania ma perzewagę nad babcią tą że możesz ją wybrać, zmeinić, Ty płacisz i Ty wymagasz.. a babcia jak jest taka jest a poneiważ przychodzi za darmo to już raczej niewypada podskakiwac tylko dziękować)
Zazdroszczę takiej mamy naprawdę :-)Dla mnie to abstrakcja zajmowaliśmy się Olą z Andrzejem od początku sami. Obiecałam sobie że ja Oli samej nie zostawię i właśnie zostawie wszystko żeby jej pomóc 😉
Każdego szokuje coś innego…
czy wspólna?
moja się zatraciła w tej miłości do wnuka…
no mojej teściowej na głowie to dziecię siedzi 😉
i dlatego teściowa jest ukochańszą babcią, bo NIC nie wymaga 😉
Cześć Wiola 🙂
cześć Ula 😉
Co słychac? 😉
A ja miałam mamę do pomocy – i było dobrze. Przy pierwszym przez 3 mce. Pomagała mi prowadzić dom, pojść na spacer, przeprać coś. Sama wstawałam w nocy, kąpalam, usypiałam itp.
Do drugiego tez przyjechała mama- na 2 mce. Zatroszczyła sie, by starsza miała duzo fajnych zajęć, ugotowala czasem obiad. Małego sama obsługiwałam.
Ktoś by powiedział, że “ściagałam schorowana staruszkę do pomocy”, ale tak nie było. Mama mi pomogła tyle ile chciała, do dziś wspomina te dni jako trudne ale i przewspaniałe. Cieszyła się, ze jej zaufałam i ja swoim dzieciom chciałabym kiedyć tak samo pomóc.
Układ jaki mają matka i córka w takiej sytuacji wyjątkowy i nie warto tu wyliczać kto komu więcej daje.
Dla mnie cała ta sytuacja jest chora. Sama nie zgodziłabym się na to, zeby moja mama robiła u mnie w domu wszystko…bo to raczej dorosłe dzieci powinny pomagać rodzicow, a nie odwrotnie. Pomóc po porodzie owszem, ale z jakimś ograniczniekiem czasowym… No tylko, ze to nie jest moja mama, nie moja rodzina, nie moja sprawa… Jeśli im wszystkim jest dobrze, to bardzo fajnie, niech tak sobie żyją!! A jeśli babcia jest juz zmęczona to może zawsze powiedzieć basta i po sprawie. Przecież niekt niekogo do niczego nie zmusza.
Wolnoć Tomku w swoim domku
Awa- wtedy tak, na pewno b. wpływa na dzieci…tzn. może wpływać, bo często jest tak, że nie ma zapędów wychowawczych i już.
Moja dobra koleżanka jest opiekunką od 3 lat. Zajmuje się dzieckiem od 2 mies. życia i…zostaje z nią na kilka mies.! bo rodzice jadą do Nowej Zelandii film kręcić.
I wiem, że ona ma ogromny wpływ na te dzieci ( jest jeszcze chłopiec 9 lat)
Mają farta- bo dziewczyna jest na serio inteligentna i kocha te dzieciaki! sporo je nauczyła… Ale ja, jako matka, nigdy bym nie odpuściła aż tak!!!
To nie matka siedzi przy nich, jak mają goraczkę… Nie ona chodzi na przedstawienia w przedszkolu.
Nie wiem, co zrobią jak ona odejdzie. A stanie się tak już niedługo..
Znasz odpowiedź na pytanie: Mama egoistka