Tak sobie myje naczynia i mysle czy ktos podejmowal juz ten problem… ja nazwalam to schizy 😉 Mam kilka takich schiz z ktorych czesto smieje sie moj maz 😉 Nie jestem pedantem w zadnm wypadku ale sadze, ze mam ku temu spore predyspozycje 😉 niestety.
Najwieksza to schiza, ze na zlewie w kuchni nie moze byc widocznych kropelek wody 😉 zawsze je scieram 😉 Potrafie byc w kuchni i poprawiac za kazdym razem kiedy ktos ich nie zetrze 😉
W mieszkaniu musi byc zawsze (w miare)porzadek nie wyobrazam sobie nieladu(mowie tu o jakims ogromnym balaganie) bo wtedy jestem zla ;-))))) I nie moglabym skupic sie na zadnej innej rzeczy dopoki nie posprzatam. Z czym mialam problem kiedy urodzilam Zosie i nie bylam jeszcze tak zorganizowana jak teraz przy dwojce;-))))
Mysle i pewnie jeszcze by sie cos znalazlo no moze jeszcze to, ze czesto upewniam sie czy zakluczylam drzwi od damu ;-))))) wiedzac ze to zrobilam ale co tam sprawdzic nie zaszkodzi 😉
Acha, to juz taki nawyk czesto sprawdzam (jak jestem na zakupach, na spacerze) czy mam w torbie portfel i komorke potrafie to robic po kilka razy ;-)))) to silniejsze ode mnie. Ciekawa jestem czy jestem jedyna na swiecie ktora ma takie schizki ;-)))))) Pozdrawiam
)
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
No w szoku jestem
Twój post przypomniał mi o tym, że też mam z tymi naczyniami schizę, ale pisząc go nie wzorowałam się na nim. Mówiąc szczerze przeczytałam go i inne po prostu tylko po łebkach, bez wczytywania się w kolejności itd i napisałam swój.
Widać mamy wspólną schizę
Gacka i Julka 01.03.2004<img src=”/upload/30/61/_623438_n.jpg”>
Edited by gacka on 2006/08/24 22:57.
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Ale się uśmiałam z mężem- super ciekawy wątek i fajna ta Wasza rozbrajająca świrowata szczerość. Ze mną w przeszłości było znacznie gorzej ale pracowałam nad schizami by je wyplenić bo utrudniały mi życie do tego stopnia że już nie wyrabiałam- było tego istne mnóstwo. O obecnych, nowych lub szczątkowych pozostałościach starych zaraz opowiem.
Muszę przyznać, jednak wcześniej, że dziś rano po lekturze Waszych postów-już wtedy było dużo o sprzątaniu-mnie okropną bałaganiarę ruszyło wreszcie sumienie- popatrzyłam po całości mieszkania i wysprzątałam to wszystko o czym pisałyście- Wasze schizy popchnęły mnie ku porządkom.
Wyodkurzałam milimetr po milimetrze wszystko nawet kanapę i pod kanapą. Pościel, prześcieradła wywalilam do prania, ciuchy w 2 kolejnych porcjach też poszły do pralki i wszystko prałam na “intensywnie” a nie tak zwyczajnie jak dotąd. Poduchy, pościel wietrzyły się cały dzień na świeżym powietrzu, blaty, stoły umyłam,kuchnię wypucowalam na błysk, zlewozmywak też- zadbałam by nie było niestartych kropli. Poszłam kupić nowe gąbki i druciak do zlewozmywaka kuchennego- stare śmierdzące wyrzucilam. Wanny, zlewy, kibel -wszystko przeszło szorowanie. Zbierałam potem pojedyńczo każdy okruch na podłodze.
a moje schizy to:
– pozostałość koszmarnej schizy z przeszłości gdy to nie mogłam dotrzeć do domu kiedy to np: jadąc kolejką miejską widziałam z okna rozrzucony na chodniku peronu chleb i musiałam po prostu musiałam wysiąść z kolejki aby go podnieść, potem czekając na kolejną kolejkę. Podnosiłam też każdy najmniejszy kawałeczek chleba, ciastka na ulicy nawet idąc z kimś obcym i odkładałam na murek, trawnik itp. Czułam się przy tym jak wariatka ale musiałam to robić. Dzisiejsza forma tego wygląda tak, że gdy zepsuje nam się chleb w domu, pokryje pleśnią, stwardnieje, lub nie zjem kanapki w pracy to zamiast postarać się pozbyć tego w jakiś humanitarny sposób to magazynuję go na wierzchu w jakimś worku zastanawiając się co z nim zrobić dotąd aż się kompletnie pokryje mchem i wtedy już mąż się nie cacka tylko wynosi na śmietnik- przychodząc mi w ten sposób z pomocą. Ja jeszcze na odchodnym wołam za nim aby odłożył go koniecznie na murek bo może ktoś weźmie dla kur;
– w jedzeniu, które przygotowuję i mam zjeść koniecznie muszą występować dwa kolory(oprócz innych)- zielony i czerwony inaczej mi nie smakuje,a tak poza tym wszystko musi być kompozycją wizualną,
-mydło, płyn do naczyń, ręczniki w kuchni i w łazence- wszystko musi być pod kolor kafelek. Zrobiłam kiedyś mężowi karczemną awanturę gdy moją prośbę by kupił całą paczkę różowego mydła z zapachem owocu granatu zrozumiał jako polecenie zakupienia mydła w kolorze granatowym i kupił ciemno granatowe w ilości sztuk 8 do naszej różowej łazienki- rozdawałm później to mydło po rodzinie.
– odkładam regularnie pilota od telwizora na telewizorze jeśli leży na stole aby nie psuł harmonii i kompozycji kwiatowej, z którą na stole nie konweniuje;)mąż się wścieka bo musi ciągle pielgrzymować do telewizora po pilota,
-w ciągu dnia kilkanaście razy włączam komputer nawet tylko po to by sprawdzić czy nie dostalam jakiegoś emaila, odpowiedzi na posta na forum jednym czy drugim, oprócz tego podobnych nowin wyczekuję na komórce spoglądając na nią z kilkadzieści (bo kilkadziesiąt to może aż nie)razy dziennie.
-bardzo często gdy idę ulicą lub siedzę w autobusie grzebię w torebce bo ciągle znajduję jakiś powód by to robić a to sprawdzić komórkę a to spojrzeć w lusterko czy się nie rozmazałam a to tyle jeszcze powodów ile rzeczy w tej torebce a rzeczy mnóstwo.
– zdarza mi się jak każdemu rozmyślić idąc w jakimś kierunku ale nie zawrócę ot tak tylko odgrywam jakąś komedię, idę pewnie dalej i dopiero znajdując jakiś rozsądny powód zawrócenia np:podejdę do jakiegoś kiosku,popatrzę- nic nie kupię i dopiero wtedy zawracam żeby ewentualni ludzie widzący mnie nie odebrali mnie dziwnie, że tak nagle zmieniam kierunek.
– gromadzę całe mnóstwo często niepotrzebnych informacji, notatek, telefonów, zdań które czegoś tam dotyczyły ale już nawet sama nie wiem czego- i to na odzielnych małych karteczkach, których potem szkoda mi wyrzucić bo mogą się jeszcze przydać i zamiast przepisać to co w miarę potrzebne do jednego notesu, kompa porządkuję to na zasadzie wkładania w koszulki, siatki- i stawiam na półkach,
to na razie tyle;)
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Wow. Niezly post. 😉
Z ta komedia odgrywana przed ludzmi to nie ubawilas, choc nie mam pewnosci czy samej rez mi sie nie zdarzylo tak zrobic… :-))
mama majowego synka ’05
Re:…jak na razie Paula26 wygrywa;-)
Samej mi głupio
Stasiu 14.01.05 i Kasia 27.12.05
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
o matko, przypomniałam sobie, że też myję ręce po każdje czynności! A nawet jak zmyję naczynia, to potem idę do łazienki i myję ręce mydłem. Paranoja!
Dawcio 15.10.04
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
też tak robię… bosh.. jakie to męczące
często liczę też schody schodząc w dół ( zazwyczaj jest 8 na parterze przeważnie 9 )
dobrze, że mamy windę, trochę mi dzięki temu schiza zanikła
Bejka i Szy 25.01.2004
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
świetny wątek.
Miałczyńscy wszystkich krajów łączcie się !
Bejka i Szy 25.01.2004
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Mnie najbardziej do szału doprowadza nie zamknięta klapa od sedesu. Niestety mąż i syn tego nie robią ja natomiast nawet jak spuszczam wodę to zamykam kibel… mam wrażenie że zarazki rozpryskują sie po całej łazience.
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Nie ma co… Coraz bardziej lubię Twoje posty… humor mi poprawiają…
Kamelia z Michałkiem 14.08.2003 i marcową pijawką
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
No jak milutko czyta się takie posty
Od dziś Kochana będę je pisała z myślą o Tobie
Gacka i Julka 01.03.2004
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
A oglądałaś “Dzień Świra”? Polecam – ten to ma schizy
Basia, Jagoda 3l i chybasynek (33 tydzien)
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Ja kiedys duzo grałam w scrable i jak widzę tablicę rejestracyjna to układam wyrazy z literek – szkoda ze nie zawsze się da
A jak monsz nie odbiera telefonu to się strasznie negatywnie nakręcam i nachodzą mnie jakieś makabryczne myśli czy czasem coś złego mu sie nie stało.
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
He – te makabryczne myśli to mam od dziecka praktycznie – moja wyobraźnia w takich sytuacjach zaczyna pracować na maksymalnych obrotach i jej oczami widzę czasem straszne sceny.
Dziś tego znów doświadczyłam.
Byłam umówiona z moją mamą, która miała przyjść zaopiekować się Julką, bo musiałam wyskoczyć z domu. Wczoraj u niej był facet, który będzie jej kompa podłączał do internetu. Mama się spóźniała no więc ja już miałam wizję, że ten facet ją wczoraj zabił i dlatego nie przyszła.
I takich spraw mogłabym wyliczać, wyliczać…
Gacka i Julka 01.03.2004
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Z tymi porywami wyobraźni- makabrycznej zwłaszcza i kryminalnej 🙂 to mam to samo….od lat- motorem przewodnim wizji jest najczęściej strach o bliskich.
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
A wiecie że wszystko o czym piszecie to w mniejszym lub większym stopniu nerwica natręctw?
Ale dopóki się z tego śmiejecie to jest OK, ja swego czasu miałam koszmarne natręctwo liczenia pieniędzy w portfelu jak pobrałam z banku większą sumę. Potrafiłam kilka razy stawać na ulicy i ukradkiem przeliczać banknoty. Tak samo w pracy potrafiłam kilkanaście razy sprawdzać czy czy np. naniosłam zmiany w dokumencie itp. Chore….
Dobrze że każdy ma jakiegoś bzika, czuję się bardziej normalna;)
A i Ada.<img src=”/upload/31/80/_596103_n.jpg”>ps.friko.pl
Re: MAM PRZYWILEJ ;-))))))))
ooooo przypomiałas mi… Nienawidze czarnych skarpet(u siebie,mąż tylko nosi czarne)…..czarne to mam jedynie takie pończochowate do spodni i eleganckich butów ale z tej racji że ostatnio częściej biegam na sportowo to tylko białe albo zółte…żaden inny kolor nie wchodzi w gre…czarne mimo tego że ubrane 3 minuty wczesniej wydają mi sie już brudne….brrr
Monika i Marcinek (15.01.04)
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Witaj beatek
Uciekłaś nam z forum, a my tam dalej jesteśmy w dziale:
Chcę nawiązać kontakt z innymi mamami:Kwietniówki 2005
Wymieniamy nasze spostrzeżenia o naszych dzieciaczkach
Czekamy na Ciebie.
Moja Julcia urodziła się 18.04 zgodnie z terminem.
Pozdrawiam
Małgoś + Julia (18.04.2005)
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
O, ja też tak mam z tymi scenariuszami! Wypadki, jakies spotkania, sytuacje w pracy-wymyślam, jak się zachowam, co powiem etc.. No i jak ścielę łózko-prześcieradło musi byc idealnie połozone, bez zagnieceń etc Mąz się zawsze śmieje i pyta czy ma mi przynieść żelazko.. A ja nie usnę czując jakieś nierówności.. Min dlatego też nie spię w piżamie czy koszuli-nie wygodnie mi.. Pranie jak wieszam, to klamerki wybieram pod kolor ubran, które przytrzymują.. I zmieniam je, jak mąż źle powiesi…
Asia i Ola (3 latka 6 m-cy)
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Ja jak wysyłam córkę do dziadków na weekend czy męża w sobote do pracy staram się niegdy nie myślęć czegoś w stylu: jak ją widziałam ostatni raz to była ubrana w cos tam.. Słowo: OSTATNI raz jest dla mnie jakby kuszeniem losy i zaraz sie w myślach besztam i strasznie sie p-ilnuje, zeby tak nie mówić ani nie myśleć..
Asia i Ola (3 latka 6 m-cy)
Re: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))
Ale się śmiałam – czyli to powszechne, uff. Ja przeliczam czy słowa dzielą się przez 2 i 3, choć niczego to nie wnosi, ale tak sobie liczę. No i jak patrzę na jakiś budynek to zawsze liczę ile ma pięter, razem z parterem, nawet 2 piętrowy muszę w myślach przeliczyć “0, 1, 2″… Ło rany, czemu tak człowiek ma?
A z mniej psychicznych – często zostawiam na wpół zużyte chusteczki higieniczne gdzieś na półce i denerwuję się, że mi je mąż wyrzuca, bo przecież zaraz miałam ją zużyć!…
Daga i Emi 2l. 2m.
Znasz odpowiedź na pytanie: Moje(nasze) małe(duze) schizy ;-)))))