Witam. Podobnie jak wiele z was chcę mieć małego dzidziusia. Niestety po wielu staraniach okazało się, że jedyną szansą jest in vitro. Jestem po drugiej próbie. Za pierwszym razem nie udało się nam. 28 lisopada miałam transfer-4 jajeczka. Dzisiaj mija 8 dzień. Chciałam podzielić się moim samopoczuciem i zapytać sie, jak to było z Wami. Przez 3 pierwsze dni miałam jasnobrązowe plamienia(biorę Luteinę). Do wczoraj bardzo bolały mnie piersi i były nabrzmiałe, ciągle byłam zmęczona i osłabiona. Dużo spałam. Do tej pory byłam wulkanem energii. Naprzemian odczuwam napady zimna i gorąca. Wczoraj wieczorem bardzo bolała mnie głowa. Dzisiaj rano obudziłam się prawie bez bólu piersi i tryskająca energią. I to mnie zmartwiło. Po obiedzie jednak znowu poczułam osłabienie i musiałam się położyć. Piersi są wrażliwe, nabrzmiałe, ale nie bolą. Sama nie wiem co o tym mam myśleć. Może któraś z Was miała podobne doświadczenia. Test mogę przeprowadzić dopiero 10 grudnia. A czas płynie tak wolno.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Samopoczucie po in vitro
🙁 🙁 🙁
Trzymaj się.
przytulam Cie mocno
Przykro mi.
Szkoda, że tego nie można przewidzieć i obliczyć. Same niewiadome i czekanie, czekanie…. to okropne. Trzymam kciuki za następny raz!!!! 🙂
Zdzisiaj kochanie bardzo mi przykro echhhh to zycie czasami nas tak bardzo doswiadcza w te niedobre emocje…. A powiedz mi czy Ty jestes po 2 probie invitro czy teraz mialas criotransfer?
Zdzisia bardzo mi przykro i współczuję bardzo…. wiem co czujesz… domyślam się choć ja jeszcze do in vitro nie podeszłam bo za mało danych o naszej niepłodności wg doktorka z nOvum, ale mam za sobą 4 IUI z czego 3 z podwyższoną betą bądź testem z II kreseczkami a ciaża i tak 1-2 po terminie się kończyła…. utulam i proszę Cię – dla dobra WASZEGO skarbka który w końcu się pojawi – pozbieraj się nabierz sił i stawaj do Walki bo przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny!
nie wolno się poddawać i załamywać. jeśli nawet jest bardzo źle to spotka cię nagroda jeśli tylko będziesz wierzyć!
sos
kochane jestem pierwszy raz na tym forum i jest mi bardzo smutno:( jestem po drugim zaplodnieniu in vitro nie moge sie nikomu wygadac bo malo kto by mnie zrozumial, czekalismy z mezem na to upragnione dziecko latami nie wychodzilo wkoncu skierowano nas na badania a tu AZOSPERMIA:( i zaczelo sie przygotowania do in vitro pierwsze nie udane i jutro wyniki z nastepnego ale mam zle przeczucia strasznie boli mnie podbrzusze mam dola wydaje mi sie ze wszyscy moga miec dzieci oprucz mnie jestem rozzalona i rozdrazniona blagam o wsparcie
Asiu to ogromny ból. Ja co prawda mam nasza Basię o którą też troszkę się staraliśmy ale teraz jestem po dwóch transferach ivf w ramach walki o rodzeństwo dla niej. Nie udaje się. Gdyby jej nie było walczyłabym dalej… teraz muszę pamiętać, ze jest ona i nie mogę się bez końca oddawać staraniom.
Strasznie mi przykro z Twojego powodu, ale z mojej perspektywy mówię Ci, że jest o co walczyć. Walcz. Uda się!!! W końcu się udaje. Szkoda, że czasem to tak długo trwa, ale to jedyna warta wysiłku wojna tego świata. Wojna o własne dziecko. Nie trać nadziei… proszę Cię. Kiedyś zaświeci dla Was słoneczko i uśmiechniecie się szeroko do tych trudnych lat.
Ja też nie rozumiem dlaczego sie nie udaje, dlaczego ludzie pragnący dzieci nie mają ich a inni wcale nie liczący na potomstwo są zalewani płodnością…. nie rozumiem tego, ale teraz już nawet nie próbuję… to chyba sprawia życie lżejszym.
Trzymaj się cieplutko.
Ja tak bardzo szybciutko piszę, bo jedziemy do mojej mamy i właśnie jestem w wirze pakowania się…. ale nie umiałam przejść obojętnie koło Twojego postu!!
Droga Asiu
wiem, co czujesz. My też z mężem staramy się o dzidziusia od wielu lat.
Pierwsza próba in vitro w marcu tego roku nie powiodła się. Teraz jestem w trakcie przygotowań do drugiego zabiegu – 17.08 i też serce drży.
Jedno wiem na pewno – nie wolno się poddawać, choć jeden Bóg wie jak serce, umysł i ciało cierpią, kiedy tak się czeka i czeka z wytęsknieniem na cud. Nie trać nadziei kochana Asiu! Jesteśmy z Tobą! Uściski.
Asiu i Judytko wzruszyłam się waszymi postami! Zaciskam kciuki jak to tylko możliwe, ciepłe myśli przesyłam w waszą stronę… też mnie czeka walka.. starania nie przynoszą skutków.. teraz jeszcze ta tarczyca… wierzyć trzeba, ja to wiem i naprawdę staram się bardzo bardzo bardzo.. choć czasem sił brak…
Hej Asieńko!! Na każdego czeka jego szczęscie, jedynie my musimy dłużej poczekać i bardziej sie starać niż inne kobietki. Każda z nas nie raz ma porządnego doła i napadają nas nasze kobiece smuteczki, ale jest to jak najbardziej normalne. Jeśli przychodzą momenty, że potrebujesz płakać – płacz, jeśli potrzebujesz się wygadać – pisz. Jednakże pamiętaj o najważniejszym – NIE TRAĆ WIARY I NADZIEI!! Wszystko będzie dobrze i Twoje szczęście, Twój dzidziuś też Cię odnajdzie i trafi w Twoje kochające ramiona. Gorąco Ci tego życzę i trzymam kciuki za jak najszybsze dobre wieście
Hej słońce!! I jak u Ciebie po zabiegu??
Znasz odpowiedź na pytanie: Samopoczucie po in vitro