Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

Musiałam to w końcu powiedzieć – przepraszam że tu, no ale gdzie indziej? 😉
PROSZĘ NIE CZYTAĆ JEŚLI KTOŚ NIE MA OCHOTY 🙂

Nie wiem od czego zacząć.
Może od tego ze wiem, że za chwilę zobaczę garść wypowiedzi w stylu “nie mogę już wytrzymać w domu, siedzenie z dzieckiem mnie dobija, marzę o powrocie do pracy, nie wiem dlaczego narzekasz – ja Ci zazdroszczę…”:
Wiem, wiem, wiem…
Tylko że ja nie wiem co to znaczy “nudzić się z dzieckiem w domu” – i dlatego nigdy nie zrozumiem Was które mają tego powyżej uszu. I pewnie Wy nie zrozumiecie mnie – która marzę o siedzeniu w domu.
Codziennie, z dnia na dzień mocniej.
Myślałam, że zostawienie 2 tygodniowego dziecka i powrót do pracy będzie trudny. Nie było AŻ tak źle. Dało się przeżyć. Myślę że takiemu malutkiemu dziecku tak naprawdę nie zależy żeby zajmowała się nim akurat mama – ważne żeby jeść dali i pieluchę zmienili… a że mamy parę godzinek nie ma to co tam – nieważne – tata jest.
I tak odchorowałam depresją.
Myślałam, że skoro tak łatwo poszło to już problemów nie będzie.
Myliłam się bardzo.
Z dnia na dzień jest mi trudniej. Właśnie teraz – kiedy moje dziecko za chwilę skończy 11 miesięcy – właśnie teraz mnie bardzo potrzebuje, a ja potrzebuję jej!
Nikt tego nie widzi ale ryczę codziennie kiedy wychodzę z domu, co tam wychodzę – uciekam – bo dziecko biegnie za mną na czterech łapkach krzycząc rozpaczliwie, kiedy wracam przyklejamy się do siebie. Ania nadrabia utracony czas w nocy – potrafi bite 4 godzinny ssać moje piersi – tak jak było to dziś – i żadne smoczki czy inne zastępstwa nic nie pomagają. No więc leżę bez zmiany pozycji – rano jestem połamana i nieprzytomna. Wszystko co w domu robię w biegu – bo do pracy muszę zdążyć. Cierpi więc dom – bo nie ma szans żeby zrobione było wszystko i jak należy.
W pracy nie potrafię się skupić. Od miesięcy nie przeczytałam ani jednego czasopisma fachowego. Nie byłam na żadnym sympozjum, szkoleniu. Nie interesują mnie nowości. Nie dokształcam się. TAK BYĆ NIE może – w moim zawodzie – WIEM że jest to nieuczciwe wobec moich klientów. Mam wyrzuty sumienia. Pracę “odbębniam” – nie tak jak kiedyś – kiedy potrafiłam się zaangażować. To wbrew mnie. Wiem że powinnam przestać wykonywać tą pracę jeśli mam ją wykonywać w ten sposób. Moje ambicje całkowicie zmieniły punkt zaczepienia. I wcale się tego nie wstydzę.
Dodatkowo wykańcza mnie psychicznie prowadzenie własnej firmy. Mam nerwicę. Mam długi. Mam dosyć.
Marzę o tym żeby być matką – TYLKO MATKĄ. Myślę o kolejnym dziecku. Wiem że drugi raz do takiej sytuacji nie mogę dopuścić żeby wrócić tak wcześnie do pracy. Moja psychika tego nie wytrzyma.
Nie wiem co zrobić.
Z czego żyć?
Może jest na świecie kraj w którym płaca za bycie matką?Wyemigruję!
🙂
Myślę o zaczepieniu się w instytucji państwowej po to żeby z premedytacją zajść w ciążę i pójść na zwolnienie. Dodam że w ciąży z Anią przepracowałam całe 9 m-cy – pani w szpitalu “od papierków” nie mogła uwierzyć że jako 9-miesięczna ciężarówka nie przyszłam rodzić będąc na zwolnieniu. Powiedziała zę jeszcze takiego przypadku nie miała. Nie – pojechałam do szpitala prosto z pracy. Śmiałam się i wszyscy dookoła też że jestem pracocholiczką. Ale to nieprawda. Tak naprawdę to była tylko obawa o nasz byt, o firmę, o klientów (walczyłam o nich długo) – te które mają własny biznes wiedzą jak to jest. Macierzyński? Kasa z ZUSu nie wystarczyłaby nawet na czynsz za lokal który mimo że zamknięty trzeba by było opłacać…poza tym płacę składki nieterminowo – płacę jak mam z czego – więc nie przysługują mi ŻADNE świadczenia. Z ZUSu nie dostałam jeszcze ani złotówki…jestem już zdecydowana zamknąć firmę, bo i tak dochód mam z niej prawie żaden – ale co dalej.
Ale znowu mam dylemat że takie zatrudnienie się tylko po to żeby iść na zwolnienie to nieuczciwe wobec pracodawcy (instytucja państwowa). Nie chciałabym świnią być. Tym bardziej że potencjalny pracodawca którego mam na oku ma pecha bo ciągle mu jakieś babki w ciążę zachodzą albo odchodzą. A ja tylko bym statystyki w jego opinii na temat młodych matek podniosła…
Jeśli przestanę całkowicie pracować – nie starczy nam nawet na podstawowe opłaty. Mąż zarabia za mało. Poza tym nie jest zatrudniony – zarabia jako wolny strzelec. Więc co – on bez pracy i ja bez pracy? To już chyba w ogóle obgryzłabym wszystkie paznokcie – nawet te u nóg 🙂
Nie wiem co zrobić nie wiem – wiem jedno – odliczam minuty do powrotu do domu, w domu mam wyrzuty sumienia że muszę dzielić czas między porządki/gotowanie a zajmowanie się Anią. Poza tym często nie mam już na wszystko siły.
Tęsknię za moim dzieckiem!
JA CHCĘ Z NIĄ BYĆ CAŁĄ DOBĘ!
To niesprawiedliwe, że w naszym chorym kraju kobieta nie może decydować czy w danym momencie życia chce być matką czy spełniać się zawodowo. I zmuszona jest do jakichś chorych wyborów kompletnie niezgodnych z naturą.
No dobra – wiem że mam za duże wymagania od życia, wiem że sytuacja nie do rozwiązania, ale co się wypłaczę to się wypłaczę, na waszym dziewczyny ramieniu.
A marzy mi się mały domek, przed domkiem koza i osiołek pasące się na trawce, a w domku ja + CONAJMNIEJ 3 dzieci…
AMEN.

Agata i Ania (7.09.2004)

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

  1. rozumiem Cię w 100%

    tyle gwoli wstępu. Ale u mnie nie będzie długo. Potrafię zrozumiec, że do końca ciazy pracowałaś, bo ja tez miałam taki zamiar, ale niestety musiałam bezwględnie lezec całą ciąze – doskonale wiedziałam, że to oznacza mój zwodowy koniec w tej firmie i się nie pomyliłam, niestety, chociaż oddałam im 7 swoich lat, weekendy, wieczory i dni wolne… Niestety tez nie mogłam sobie pozwolic na siedzenie z dzieckiem w domu, bo…. kasa:-( Za coś trzeba zyc, zrobić opłaty za mieszkanie, spłacać kredyty, itd. Na swoje szczęscie spędziłam z Szymkiem całe 7 długich m-cy w domu (te weekendy w firmie zaprocentowały długim zaległym urlopem). I chociaz może nie do końca mam podobną sytuację, to mam te same odczucia: wolałabym siedzieć w domu z małym i z tą kozą:-))) Nie dlatego, że nie lubię swojej pracy – lubię, i owszem ale piekelnie tęsknię za synem i mam wyrzuty sumienia wielkie jak kosmos, że nie jestem z nim, kiedy mnie najbardziej potrzebuje. Kiedyś na jego pytanie : “dlaczego mnie oddajesz do babci?” odpowiem “bo pracuję na raty kredytu za pralkę:-)”
    Szczytne, co?
    Jak znajdziesz ten kraj, gdzie płacą matkom za bycie w domu z dzieckiem – daj bezwględnie znać:-)

    Beata + Szymek (25.04.2004)

    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

      Mimo ze jestem w calkiem odmiennej sutuacji niz Ty to Cie doskonale rozumie.Ja nie pracuje i nawet nie mysle o powrocie do pracy bo nie mam takiej potrzeby. Maz zarabia wystarczajaco i ustalilismy ze ja zaopiekuje sie dzieckiem sama.

      Jak wiesz dwa ostatnie miesiace spedzilam w Polsce i rzeczywiscie nie jest tam latwo zyc.Rzeczy dla dziecka jak np.pampersy sa drozsze niz tutaj a zarobki chyba raczej gorsze.
      Moj syn w Polsce chorowal i wiem ile pieniedzy zostawilam w aptechach.Z wieloma rzeczami rzecz ma sie podobnie.
      Moja siostra tez ma 11 miesiecznego synka i zdecydowala sie zostac na macierzynskim.Kosztem tego ze jest z dzieckiem w domu jest rozlaka z mezem.W marcu wyjechal do pracy za granica i wroci dopiero na Boze Narodzenie. Bardzo teskni za malym i traci mase rzeczy(nie bedzie nawet na 1 urodzinach synka)Przykre jest to ze trzeba podejmowac takie decyzje zeby zapewnic byt rodzinie.I nie mowie tu o plawieniu sie w luksusach ale o normalnym zyciu bez stresu ze zabraknie na chleb.
      Bardzo Ci wspolczuje ze jestes w takiej sytuacji.
      Trzymam kciuki zeby wszystko ulozylo sie jak najlepiej dla Ciebie i wierze ze tak wlasnie bedzie.

      Matthew10/9/2004

      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

        Oj, ja ci wcale nie napisze, ze zazdroszcze i wcale nie marze o powrocie do pracy. Moge napisac, ze szczerze ci wspolczuje i zapytac jak moge ci pomoc?? Jesli jest cos w czym mozna ci pomoc to napisz..
        Ja na sama mysl o powrocie do pracy dostawalam bialej goraczki, a plan byl taki ze wroce jak corcia bedzie miala 5 miesiecy. Przed ciaza cala sprawe macierzynstwa potwornie nie docenilam, nawet bedac w ciazy nie mialam pojecia co to instynkt macierzynski, myslalam, ze najzwyczajniej w swiecie wroce do przerwanych obowiazkow.. a to wcale tak nie jest, bo jak sie pojawia dziecko to kobieta staje sie Matka i to jej pierwszoplanowa rola, kazda inna rola jest mniej wazna.
        Mnie zwolniono z pracy poniewaz chcialam wybrac urlop wychowawczy i potem pracowac na niepelny etat. Finansowo wyszlam na tym dobrze i z perspektywy czasu ciesze sie ze tak sie stalo, chociaz tak nie planowalam, ale ciesze sie z kazdego dnia spedzonego z Milenka, doceniam kazda chwile bycia z nia. Juz sie w zyciu napracowalam i jeszcze napracuje.
        Czytalam wczesniej o twoim poznym urlopie macierzynskim (tuz przed porodem) i wczesnym powrocie do pracy, ale myslalam, ze tak chcialas, ze ty to prototyp Matki Polki i chcialam cie nawet pytac JAK TY TO ROBISZ??? ale widze, ze to wcale nie twoj wybor.

        Nie wiem co ci doradzic, bo tu w gre wchodza nie tylko checi, ale tez kwestie finansowe.. ale jesli masz swoja firme to moze DA sie jakos skrocic etat? Moze za dobra jestes i prowadzisz dzialalnosc charytatywna zamiast zarobkowej? To glupi zart, wiem..

        Trzymam za ciebie, na pewno znajdziesz jakies wyjscie.

        Bramka & Milenka

        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

          rozumiem Twój ból, ja już 8 miesięcy siedzę w domu z moją córeczką, (wcześniej pracowałam 6 lat w firmie, może pracoholiczką nie byłam ale i tak po 12-13 godzin nie było mnie w domu), wracając do tematu ja też nie nudzę sie będąc z córusią albo sie bawimy na naszym sypialnianym łóżku, albo ona sie bawi a ja cośkolwiek ogarniam mieszkanie lub gotuję, a gdy jest ciepło to po 5 godzin siedzimy na dworzu, spacerujemy po mieście. I jest mi cudownie że mogę z nią sie przytulać i ofiarować jej moją opiekę i uwagę i że moge patrzeć jak każdego dnia coś nowego robi. I też mam nadzieję ze kiedyś matki będą mogły być matkami, a nie dzielić czas na pracę zawodową w biurach i na dom, a dzieciom z kluczami na szyjach nikt nie poswięca tak potrzebnej im uwagi

          • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

            Od samego poczatku polozylam wszystko na jedna karte (no moze od szostego miesiaca ciazy kiedy zwolnilam sie z pracy) – kariere naukowa odsunelam na bardzo odlegly plan. I pomimo ze wczesniej bylam dosc mocno zakrecona swiatem terazniejszym (dwa kierunki na rza, trzy specjalizacje etc) ani troche nie zaluje roli kury domowej. Bardzo rzeklabym przypadla mi do gustu. Co prawda od czasu do czasu podbudowywuje swoje ego pracami na zlecenie i jest to raczej jedyny powod ich “brania”. Zegar biologiczny zaczal tykac i mnie nieuchronnie a jeszcze chcialbym sie z dwojeczka mala sie wyrobic 😉 nim powroce do starych nawykow – bo pewnie kiedys powroce choc mysle ze na zupelnie innych zasadach.
            W kwestii kur zupelnie Cie rozumiem 😉
            Panstwowka moze okazac sie bardzo zgrabnym rozwiazaniem.

            Toeris, Ala (14.09.03) i

            • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

              Napiszę krótko:

              Szymek ma prawie osiem miechów, za kilka tygodni wracam do pracy i jestem: przerażona, zdruzgotana, mam deprechę….etc

              I pomyśleć że przed ciążą wydawało mi się że nie mogę żyć bez pracy….

              Nie wyobrażam sobie jak poradziłabym sobie w Twojej sytuacji. Nie zazdroszczę, za to podziwiam Cię bardzo!

              Asia i Szymek( 7,5 mc)

              • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                Shibaa nie moge napisac, ze wiem co czujesz bo tak naprawde nie wiem – sama siedze w domciu. Choc czasami trace cierpliwosc, mam ochote rzucic wszystkim i isc gdzies w cholere na kilka godzin to tak naprawde wiem, ze kazda chwila jest niepowtarzalna i, ze warto czasami zacisnac zeby i byle do przodu :)… No ale nie o tym chcialam.
                Jestem przerazona sytuacja w Polsce – brakiem ochrony finansowej dla mam chcacych byc w domu z maluszkiem. Przez cala ciaze podziwialam to, ze jestes taka energiczna, ze pracujesz prawie do samego porodu- bylo mi az glupio, ze mi ciezko zwlec dupsko z kanapy a sa inne dziewczyny,ktore pracuja i to jak….:)
                My jestesmy zdecydowani na powrot do Polski w niedlugim czasie – ale im blizej godziny zero tym sie bardziej boje. tutaj z jednej pensji zyjemy, opalacamy wszystko i jeszcze odkladamy (czasami). W Polsce chyba nie bedzie tak rozowo.
                Widzisz zamiast Cie pocieszyc, wylewam swoje zale, to znak, ze trzeba konczyc. Trzymam kciuki abys podjela sluszna decyzje i zycze samych cudownych chwil z corcia!!!!!

                dAgI&MiA25.11.2004

                • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                  Kurcze – czytam to i ryczę, wyję jak wielki pies, bo uświadomiłam sobie dokładnie, że czuję to, co Ty.
                  I ta dzisiejsza rozmowa z moją mamą, która opiekuje się Julką, gdy ja wychodzę co rano z domu i znikam na 10 godzin – te jej słowa: “Musisz przyznać, że Ty naprawdę mało masz czasu na spędzanie go z Julką”.
                  Wiem, kurcze, wiem, że mam mało tego czasu, wiem, że moje dziecko tak naprawdę jest bardziej zżyte z moją mamą, że ja jestem dodatkiem. Owszem – Julka biegnie do mnie z wyciągniętymi rączkami, gdy wracam z pracy, wtuli się, ale za chwilkę szuka babci, a mi się serce kroi.
                  Są dni, że nienawidzę siebie za to, są dni, takie jak dziś – gdy nagle uświadamiam sobie ile tracę, ile straciłam, ale też ta cholerna niemoc, patowość sytuacji.
                  Nie dam rady teraz więcej napisać, powiem jedno – wiem, co czujesz, bo sama to przeżywam…

                  Duża (zapłakana) buźka

                  Mama Gacka i Julka (01.03.2004)

                  • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                    Rozumiem cię, chociaż jestem na wychowawczym do 1 września. Ja nie chcę wracać do pracy, ale muszę. Chciałabym zostać z Mikołajem i boję się tego powrotu. Nie wiem jak podzielę obowiązki domowe z nadrabianiem czasu w wychowaniu dziecka. Nie chcę być matką z doskoku.

                    Ela+Mikołaj (28.09.2004)

                    • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                      Oj, ciarki mnie przeszly po krzyzu i ryczec mi sie chce. Ja od 2 tygodni w pracy. Odbebniam 7 godzin (1 godz. na karmienie) i do domu. Julka z moja ciocia siedzi ale od wrzesnia bedzie na zmiane z opiekunka. kiedys myslalam ze powrot do pracy….to az sie bede rwala po takiej nieobecnosci, a jak juz Mala sie pojawila to wiedzialam ze bedzie inaczej, ale tez JAKOS poszlo. I tera zsie boje tego co Ty napisalas…Juleczka jest coraz starsza i bardziej do mnie przywiazana ico… zostana nam 3 godziny dziennie spedzone razem od “po pracy” do kapieli. Zebym chociaz do roku mogla z nia posiedziec, chociaz do pol.. ale nie ma takiej opcji w tej chwili. Ale..mialam Cie pocieszyc i co wyszlo… To juz nie probuje.
                      Trzymaj(my) sie cieplo,
                      pozdrawiam

                      Edyta i

                      Juleczka 12-03-2005

                      • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                        Ja jestem w całkiem odmiennej sytuacji, siedze w domu z młodym i wariuje, chce odmienności, pracy!!! Jeszcze do niedawna byłam szczęśliwa że spędzam każda chwilę z miom synem ale zmieniało sie to stopniowo, teraz wiem, chce odmiany, chcę do ludzi :)) musiałam to napisać. Ja tez nie wiem co to znaczy nudzić sie z dzieckiem w domu, bo jest zawsze cholernie duzo pracy 🙂

                        Tak naprawdę to każda z nas jest inna, ma inne potrzeby. Dla jednej kobiety szczytem samorealizacji będzie kariera zawodowa dla innej wychowanie dziecka, jeszcze inna będzie próbowała połączyć te dwie sprawy – co jest bardzo trudne czy wręcz niemozliwe, no chyba że jeden z elementów bedzie poszkodowany lub kobieta jest supermenką. Niestey życie składa sie z wyborów. To takie banalne co napisałam. I takie strasznie trudne…

                        • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                          A czy w USA jest ochrona dla Matek chcacych zostac w domu z dzieckiem, Dagus, ja o takiej nie wiem. Macierzynski 6 tygodni i do roboty, ech… ta ameryka!!!


                          Ania i Bianca

                          • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                            w sumie masz racje – ale ja patrze na to z takiej perspektywy, zobacz – urodzilam tu dziecko, jestem studentka z zagranicy, na wizie – nie mam ani zielonej karty ani obywatelstwa a i tak – opieke moje dziecko ma za darmo, leki za darmo, mleko w proszku za darmo, co miesiac dostaje czeki na nabial, soki – tez za darmo (nawet ja i moj maz mamy plan ubezpieczeniowy – prawie za free ). Nie sadze aby rzad w Polsce byl tak laskawy nawet dla obywateli. Nie wiem jak tutaj jest z wychowawczym, macierzynskim itp. bo nigdy nie bylam zatrudniona “tak na powaznie” .
                            Widzisz Aniu tu zle tam niedobrze- i co my zrobimy????? ciezkie zycie matki 🙂

                            dAgI&MiA25.11.2004

                            • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                              Bardzo poruszona jestem tym co przeczytałam.. Nic dodać nic ująć jesli chodzi o moje zdanie.
                              Niestety na straży mojego “dobra”,czyt. podjęcia pracy – jakiegoś wreszcie stażu pracy – czuwają obie babcie, i nie rozumieją co to znaczy oddać do żłobka, moje prawie już 2 letnie dziecko..
                              Nie miałam szans wcześniej, by pracować, a teraz spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba…
                              Dziecko było moją najbardziej jasną, chcianą, oczekiwaną i przemyślaną decyzją – kosztem zdrowia, pieniędzy itp.
                              A teraz mam raptem stać się mamuśka pracującą, z powodu również ZUS?
                              Nie mogę spac w nocy, bo godzina zero się przybliża, niech to będzie jeszcze mój skowyt…
                              Uwielbiałam czworonogi najbardziej na świecie do czasu pojawienia się moJego potomstwa..
                              Ściskam serdecznie,

                              MamaLuka

                              • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                                Masz szczescie, macie szczescie. My jak naprawde bylismy w potrzebie nie dostalismy nic, kompletnie nic. Choc Tosiek placi podatki itd. Nawet unemployment odrzucil petycje!!


                                Ania i Bianca

                                • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                                  W Ameryce dobrze jest byc albo bardzo bogatym albo bardzo biednym.Jesli jestes bogata to stac Cie na wszystko,jesli jestes biedna panstwo na Ciebie naklada. Najgorzej byc klasa srednia – wtedy dra z ciebie ile moga,a pomocy od panstwa zero.Ja musze za wszystko placic,a skoro place to musze pracowac,bo samo ubezpieczenie mojej rodziny to 12 tys.rocznie. Na szczescie 4 godzinki dziennie to nie jest horror,w kazdej chwili na telefon moge byc w domu,a i dla mnie jest to jakis odpoczynek psychiczny od codziennosci,dodaje mi to motywacji do normalnego zycia i bycia posrod ludzi.
                                  Jest dobrze ale i tak jak powracam do domu to lece jak na skrzydlach aby zobaczyc moje “kochane mordki” w domu(uwzgledniajac meza tez).

                                  Magda

                                  • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                                    Aniu, doszlam do wniosku, ze to nie tyle szczescie co Nowy Jork – tutaj chyba bardziej ida ze wszystkim na reke niz u Ciebie ( wiadomo NY – swiatowa stolica emigrantow ;))))). Znam Twoja sytuacje i naprawde CIE podziwiam za to, ze jestes silna i w ogole fajna babeczka . naprawde dopiero zaczelam doceniac to, ze Medicaid czy WIC naprawde nie raz mi tylek uratowaly.
                                    Ide lulac mojego, marudnego malucha. Nasz Robalek uczy sie intensywnie raczkowac i nie ma czasu na sen – oczka swedza, marudzi ale i tak zaciecie walczy
                                    ZAdzwonie do Ciebie jutro jak bedziesz miala chwilke.

                                    dAgI&MiA25.11.2004

                                    • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                                      wiec jeszcze raz: wypowiadam sie jako osoba mieszkajaca w NY ( bo wiadomo co stan, miasto to inny obyczaj), moze w pierszym poscie nie napisalam poprawnie – nie jestem ani bardzo bogata ani bardzo biedna – zyje nam sie dobrze – choc moj maz chcialby wykonywac prace zwiazana ze swoim zawodem a nie fizyczna jak teraz. W mojej odpowiedzi chodzilo mi o to, ze ja jako osoba, ktora w USA nie ma zadnych praw – jestem tylko na wizie- jesli przestane placic za szkole to dostaje bilet do polski a jednak – uzyskalam pomoc kiedy jej potrzebowalam.i za to jestem wdzieczna i o tym pisze. Nie jestem slepo zapatrzona w Ameryke, po prostu pisze, bazujac na swoim, wlasnym przykladzie . Tyle marudzenia 🙂

                                      dAgI&MiA25.11.2004

                                      • Re: Skowyt pracuja˛cej matki – BARDZO D?UGIE!

                                        Dzwon. W NY zawsze latwiej!!! Wiem, wiem!!


                                        Ania i Bianca

                                        • Re: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                          Witaj.
                                          Je reprezentuję tą drugą stronę – matki niepracujące.
                                          Nie narzekam na swoją sytuację, doceniam w pełni fakt że mogę cały dzień poświęcić swojemu Niuńkowi.
                                          Przeżywam koszmar wychodząc gdzieś bez niego, więc wyobrażam sobie przez co Wy z Anulką musicie przechodzić:(
                                          Niestety coś za coś…

                                          Życzę Ci jak najszybszego rozwiązania tego problemu, oby decyzje które podejmiesz były trafne. Bądźcie dzielne dziewczyny i cieszcie się każdą chwilą spędzoną razem.

                                          W naszym kraju jeszcze długo nic się w tej materii nie zmieni:(

                                          Aneta z Kingą i marcowym Igorkiem

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Skowyt pracującej matki – BARDZO DŁUGIE!

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general