kiedyś pisałam że mam problem z sąsiadami ([Zobacz stronę])bo ktoś mi notorycznie śmieci wrzucał do wózka Zuzanny….. wymyśliłam jak się dowiedzieć kto ma mieć u mnie krechę do końca swojego nędznego żywota, bo ktoś kto robi takie rzeczy musi być nędznym robakiem na organizmie społeczeństwa….
jak się po klatce schodowej walał jakiś papier, rozdeptany cukierek, gałązka itp to prędzej czy później lądował w wózku zaparkowanym na pierwszym półpiętrze…. akurat zmienili nam skrzynki na listy na takie zgodne z normami unijnymi, łatwo do nich wrzucić list czy innego śmiecia…
…plan był prosty:
co jakiś czas wrzucałam do skrzynki papier, czy liścia, zawsze komuś innemu, wszyscy sąsiedzi przeszli test a jedna sąsiadka to nawet pomyślnie bo ów śmieć znalazł się w wózku :D…. teraz tę “(tu wymienić niecenzuralny epitet)” mam na oku i jeszcze nie wiem co zrobię, ale nie odpuszczę….. wiem że prędzej czy później nadarzy się okazja by coś zrobić w tym kierunku…..
…. poczekam, cierpliwa jestem….
a co wy zrobiłybyście na mim miejscu????
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: śledztwo skończone, mam śmieciarę !!!!
u nas najwiecej miejsca zajmuje i najczesciej stoi wózek dziewczyny, która mieszka aż na parterze!
U nas dwa z parteru. Na szczęście jeden już zniknął 🙂 A drugi… no cóż, zastanawiam się, jak cała rodzina mieści się w maleńkim mieszkanku jakie mają, więc nawet by mi przez głowę nie przeszło, żeby tam jeszcze wózek upychać 😉
Z tym pierwszym wózkem to była inna sprawa. Dziewczyna mieszkała sama z dzieckiem w największym na klatce mieszkaniu, do tego duży balkon, ogród…ech… w jej sytuacji wolałabym trzymać wózek w domu bo
A. nie narażałabym się na śmieci w wózku
B. ułatwiłabym życie innym – starszym i np. takiej osobie jak ja teraz – z 3 piętra w budynku bez windy.
nie ma to jak porozmawiać z sąsiadami, bo człowiek kulturalnie chce wszystko załatwić
szczęściara ze mnie bo wóżkownię miałam na parterze, oooo szczęściara.
tyle że
– wózkownia cały czas zastawiana rowerami i jakimiś krzesełkami ogrodowymi
– wózek w wózkowni zastawiony rowerami sąsiadów z parteru – do szłau mnie to doprowadzało, aby wydostać wózek musiałam wytargać 3 rowery!
to poszedł kulturalny człowiek do jednej sasiadki i prosi o te krzesełka i rowerki dzieci – a ta z pyskiem, do drugiego sąsiada czy by nie mógł rowerów pod ścianę stawiać bo wózka nie moge z wózkowni wyprowadzić a dzieciaka na schodach musze klaść – sąsiad grzecznie przyjął do wiadomości obiecał że tak i na obiecankach sie skończyło.
na tym się skończyła moja kultura osobista.
Zuzia odchowana, wózka juz nie posiadam, ale Zuzia posiada rower, pyskujaca sasiadka dorobiła drugiego potomka, sąsiad też – ten zwrócił mi uwage ze rowerek dziecka trzymam w wózkowni. Ja mu na to tak wiem, pan też trzyma i to 3 duze, poradziłam sobie z pana rowerami to pan poradzi sobie z małym rowerkim stojącym pod ścianą :eek:.
I sąsiedzi sami sobie zaszkodzili….
Dajcie spokój z sąsiadami, ubolewam przez nich, że nie mieszkam w domku.
Wózki mam dwa,ale w piwnicy juz nieużywane, problemu nie było.
Problem był,że do córki koledzy przychodzą, że głośno, że widziały jak palili itd
Jak z maluchami wychodzę klatką, to wiedzą, że idziemy cicho, bo sąsiadki pod drzwiami stoją…
Ogólnie młodzi powinni z młodymi mieszkać, a nie stare dewoty, które zapomniały, że jeszcze niedawno ich dzieci biegały, a cudzych się czepiają…
jak jeszcze nie znałam mojego męża to jego ojciec chorował i K. siedział cały czas w domku, miał kilka komputerów (zlikwidowali z kolegą klub komputerowy bo im nie wypaliło) i przychodzili koledzy grać i dotrzymywać towarzystwa….. przyszło pismo ze spółdzieklni ze do K…skich za dużo ludzi przychodzi :eek:…. a czy to wina mojego małża że mieszkamy w ostatnim mieszkaniu i kto do nas przychodzi to musi minąć drzwi wszystkich????
…zgadzam się: młodzi powinni mieszkać z młodymi a nie wśród staruchów….. mam nadzieję, że ja taka nigdy nie będę i myślę że mam szanse na powodzenie bo teraz mam już silną świadomość tego co mnie drażni…
Pozdrówki 🙂
eeee tam
nie ma reguły
moi fajni sąsiedzi to młodzi ludzie
95% bloku była młoda, była bo już sie z niego wyprowadziłam 😀
Jak mieszkałam “ze staruchami” to spokój był…teraz nowe osiedle i…imprezy, hałasy, ble.
ci młodzi są okropni
jedni się skarżą że spać nie mogą przez nocne imprezy trwajace do samego rana z muzą na full, wkurwa dostają bo o 23.00 sąsiadowi przypomniało się ze mial wywierdzić dziurkę na obrazek.
drudzy że bachory spać im nie dają bo ryczą po nocach, lub kaca nie mogą nawet leczyć przez odgłosy skaczącego dzieciaka.
😀
Mlodzi pala papierosy na klatce, przyjmuja na klatce, pod moimi drzwiami – goszcza znajomych i gadaja tak godzinami, no i ta muzyka… zupelnie nie moich rytmow slucha dzisiejsza mlodziez 😉
Moje sie nie drą;)
No, niezbyt często…:D
ps. takie zakichany urok życia w bloku.:)
lepiej
młodzi w piwnicach orgie sobie urządzają
a tego wszystkiego starzy muszą słuchać
bo ściany w piwnicach takie cienkie są :p
strach iść po sloik z buraczkami na obiad 😀
do dziś wspominam te imprezy z sąsiadami 🙂
i pamiętam jak lukałam przez okna czy na sylwestra gdzieś wychodzą czy robią w domu 😀
nie no to są akurat plusy 😉
w sensie ze nie siedza wtedy na klatce 😉
a jak siedzą na klatce
to wywieś kartkę
“zapraszam do piwnicy”
aaaaa i pamietaj kluczyk zostawić 😀
Myśmy mieli w tym roku mega imprezę w Wigilię!!!! tzn. za ścianą:mad:
Taką z krzykami, muzą na full itd.
A rano wzięłam młoteczek i postukałam im w ścianę:D
Biedactwa, pewnie sie nie wyspały bo poszły spac o 5.00 nad ranem! Policja była i d… Nic sobie nie robili z tego! i tak co jakiś czas…
ciiiiiiiiii tylko nie mow głośno o tych buraczkach, bo jak się zwiedzą, to zagrycha będzie jak znalazł a Ty co mężowi do mielonego podasz, no?;)
mam tyle ze moglabym sklep otworzyć, mama była w transie buraczkowym 😀
Ale mi smaka narobiłaś!!! Dawaj tu szybko parę słoików do Gdyni;).
O to! To!
Znasz odpowiedź na pytanie: śledztwo skończone, mam śmieciarę !!!!