kiedyś pisałam że mam problem z sąsiadami ([Zobacz stronę])bo ktoś mi notorycznie śmieci wrzucał do wózka Zuzanny….. wymyśliłam jak się dowiedzieć kto ma mieć u mnie krechę do końca swojego nędznego żywota, bo ktoś kto robi takie rzeczy musi być nędznym robakiem na organizmie społeczeństwa….
jak się po klatce schodowej walał jakiś papier, rozdeptany cukierek, gałązka itp to prędzej czy później lądował w wózku zaparkowanym na pierwszym półpiętrze…. akurat zmienili nam skrzynki na listy na takie zgodne z normami unijnymi, łatwo do nich wrzucić list czy innego śmiecia…
…plan był prosty:
co jakiś czas wrzucałam do skrzynki papier, czy liścia, zawsze komuś innemu, wszyscy sąsiedzi przeszli test a jedna sąsiadka to nawet pomyślnie bo ów śmieć znalazł się w wózku :D…. teraz tę “(tu wymienić niecenzuralny epitet)” mam na oku i jeszcze nie wiem co zrobię, ale nie odpuszczę….. wiem że prędzej czy później nadarzy się okazja by coś zrobić w tym kierunku…..
…. poczekam, cierpliwa jestem….
a co wy zrobiłybyście na mim miejscu????
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: śledztwo skończone, mam śmieciarę !!!!
Ale nie wystawiasz na pół dnia?:p
Ja tekie cudo zobaczyłam w tym roku… Ale na szczęście już ich nie ma! wyniosły się brudasy:)
możesz nadal podrzucać papierki, ale moze lepiej jakieś ulotki? wtedy nikt się Ciebie nie czepi, że i Ty zaśmiecasz. Takich ulotek czasem znajduję parę u siebie w skrzynce i traktuję to oczywiście jak śmieć, ale to jednak coś innego niż liście.
Ale to chyba jakoś zaznaczona ta ulotka by musiała byc:D
moja sasiadka wystawia przed drzwi smierdzace papmersy, zawiniete w jednorazowke. Nie chce sobie robic wrogow wiec nic jeszcze nie powiedzialam ale momentami ciezko mi sie opanowac.
własnie, bo ulotki to i tak listonosz wrzuca wszystkim takie same… a tak nawiasem to już nie muszę, bo już wiem kto.. choć mój sposób nieco kontrowersyjny mi się wydaje sądząc po postach….. ale wazne że skuteczny 😀
Pozdrówki 🙂
ja tak wystawiam teraz… na chwilę; ale nie mam na piętrze sąsiadów na razie 😉
a w starej chałupie głupio mi było… i na balkon wystawiałam;
oj wiem coś o tym 😡
zapierdzielałam z 15 kg wózkiem + dziecko codziennie na 3 piętro, na 1 piętrze zawsze stał wózek sąsiadów, schodząc lub wchodząc musiałam najpierw znieść lub wnieść ich wózek potem swój :mad:myslałam że oszaleje, ze złości 😡 ale jest chyba tego dobra strona-udało mi sie zrzucić te 32 kg po porodzie 😉
kwestia współżycia z sąsiadkami
na poprzednim mieszkaniu, wieczorem worki były wystawiane, rano w drodze do pracy wyrzucane.
nooo chyba że coś capiło z wora to nie raczyłyśmy klatki tymi zapachami 😀
mieszkałayśmy na ostatnim piętrze
Wózek na klatce, hyhy… Ja musiałam chowac w małym mieszkanku, bo jak bym nie schowala, to by mi panowie z 4 wypalili dziury petami, gorsza wersja-wychodze rano z domu, a wózka już nie ma 😀 Zazdroszcze niemal tym, który mogą bez obaw zostawic, choć teraz własciwie już niebardzo, bo młoda z wózka dawno zrezygnowała:D
Oj to dla mnie akcja! 😉
Ja bym się z babą rozmówiła. Wyłożyła kawę na ławę – co zrobiłaś, jaki miałaś plan chytry itd (swoją drogą – gratulacje pomysłu!) Baba albo powidziałaby prosto w oczy co jej przeszkadza albo skupiła ogon jeśli robiła to z czystej złośliwości.
można lepiej
dla upewnienia jeszcze raz coś jej do skrzynki wrzucić 😉
w sumie nie głupie…
u mnie wozek na klatce i tak by dlugo nie postal i wiecej bym go nie zobaczyla 😉 w piwnicy byloby podobnie, wiec trzymam w mieszkaniu 36m2 😮 😉 dopoki winda dziala jest ok, gorzej jak sie kiedys zepsuje i bede musiala zapierdzielac na moje 7 pietro z 12 kg wozkiem i 10 kg dzieckiem…
zazdroszcze wszystkim dumnym posiadaczkom wozkowni:D
Ja zostawiam wozek na klatce, na dodatek blizniaczy:)
Fakt, ze zlozony. Nie widze specjalnie rozwiazania, ktore byloby dla mnie przyjecia.
Raz, ze z trojka dzieci trudno to wszystko taszczyc(chociaz znam mame, ktora wciaga wozek blizniaczy z dziecmi na czwarte pietro, wozek zupelnie sie rozklekotal,a kosztowal 1200), dwa nie mam miejsca w domu
Na szczescie tylko ja mam dzieci w klatce, nikomu specjalnie nie przeszkadza. Moze troche przy wejsciu do piwnicy, ale tylko drobinke. Zlozony niewiele miejsca zajmuje.
Mysle, ze wszystko z umiarem, rozsadkiem i wyrozumialoscia.
Superbasiek, twoj pomysl z wrzucaniem smieci do skrzynki nie wydaje mi sie az takim przestepstwem;)
Miałam tak samo. Żeby wynieść mój z piwnicy musiałam najpierw tamten wyprowadzić z klatki, bo dwa by się nie zmieściły, a potem po wystawieniu mojego z powrotem wstawić ten mieszkajacy w klatce. Trochę mnie to mierziło, bo samo wystawianie i chowanie własnego wózka nie należy do przyjemności, a jak do tego dochodzą przeszkody, to nie jest fajnie. Jednak dziewczyna, która go tam zostawiała woziła nim niespełna 2 letnie dziecko, była w ciąży i mieszkała na 4 pietrze i nie pomyślałabym nawet, żeby zwrócić jej uwagę, zeby nosiła go na górę. Jednak mam w klatce taką “sympatyczną” sąsiadkę, której wózek bardzo przeszkadzał, jak szła do piwnicy, to wypychała go z klatki i tak zostawiała na środku chodnika. To dopiero było świństwo. Najgorzej, jak ludzie nie umieją ze soba rozmawiać. Kiedyś też mieliśmy z nią zatargi i poszłam omówić temat, ale mi drzwi nie otworzyła.
Jeżeli chodzi o temat główny, to porozmawiałabym bardzo delikatnie i spokojnie z tą panią. Przede wsztystkim bym się zapytała, czy wózek jej przeszkadza. Starsi ludzie w takich przypadkach często chcą być tacy złoci i jest szansa, że powie, ze nie. Jeżeli będzie taka dobra, to mozna ponarzekać, że ktoś śmiecie wrzuca… Powodzenia.
dokładnie.
ale to przecież żaden dowód? Osoba ta mogła wyrzucić śmieć ze swojej skrzynki np. na podłogę pod nią, a tamten ktoś mógł wrzucić to do wózka…
🙂 o tym samym pomyslałam.
Powrzucałabym pare ulotek, papierków – jak sie okaze, że to ta kobieta, poszłabym do niej bezposrednio, powiedziałabym, że mam swiadków, że to ona wrzuca i jak jeszcze raz sie tak zdarzy to zgłaszam sprawe do administracji.
Dziewczyny jakośc strasznie wrażliwe tutaj na forum:D
Chamstwo i głupotę trzeba tępić!!! i juz
A co do wózków…dla mnie jest to sytuacja zrozumiała i jakos nigdy mi nie przeszkadzał stojacy na klatce wózek.
o ile nie komplikuje mi życia jw. to też mi nie przeszkadza.
Temat wózków spędzał mi sen z powiek. Klatka schodowa ciasna, ledwo 2 osoby się mijają i cztery wózki! Zgroza! Ale warunki u nas takie, że trudno wyobrazić sobie dogodne rozwiązanie. Gdy do administracji poszliśmy z petycją o przywrócenie wózkarni, usłyszeliśmy, że nie ma pomieszczeń, bo lokatorzy zajęli… A lokatorzy (średnia wieku 70 lat) niechętni do oddania, za to chętnie rzucali się, że przejść nie można. Ktoś kartkę wywiesił, że klatka to nie wózkarnia, ale pomieszczenia na wózkarnię oddać się nie kwapił. Ja w sumie też się wściekałam, jak z zakupami szłam. Ale sama wózek na klatce trzymałam… wyjścia nie było. Tyle, że wciągałam na półpiętro, żeby choć trochę innym życie ułatwić. No i u nas też zdarzały się śmieci w wózkach – np puszka po piwie 🙁 Wszyscy zaciskaliśmy zęby i wiedzieliśmy, że to nie potrwa wiecznie. No i nie potrwało 😀
Znasz odpowiedź na pytanie: śledztwo skończone, mam śmieciarę !!!!