jesli chodzi o jedzonko sloiczkowe… Naprawde mam ulge….i karmienie Adasia to wielka przyjemnosc…porownujac jak bylo z Marta…gotowalam dla niej bo chcialam byc super -mama !!! wszystko co najlepsze dla dziecka…i upocilam sie przy tych zupkach… A ona czasami zjadla a czasami plula dalej niz widziala….
a z Adasiem –po prostu dalam sobie na luz… Nie wiem czy to super dobrze czy zle..teraz jak taki wybor, przerozne smaki…ze ja bym z pewnoscia nie osianela takich potraw podczas gotowania wlasnorecznego….
i ile czasu zaoszczedze..i poswiece go maluszkowi…
czy jest wiecej sloiczkowych mam?
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: sloiczkowe mamy- czy sa zle?
no ale ile znasz matek ktore gotuja rownie roznorodnie co proponuja sloiczki
i sadze ze nawet te sloiczkowe po powiedzmuy ukonczeniu przez dziecko roku zaczynaja mu dawac to co same jedza – tak bylo ze mna
gotowalam tez czasem tak ze same sloiczki to nie byly ale jednak w przewadze
ja po prostu nie jestem za sloiczkami ani przeciw sloiczkom
jestem przeciw obwinianiu sie z powodu czegos takiego
ja teznie jestem, ani za ani przeciw..poprostu jest alternatywa.
a co do różnorodności…jeżeli chodzi o smak, to nadal obstaje przy tym, ze to złudnehmmm
ze sie podpisze
podoba mi sie to sformułowanie, myslę podobnie 🙂
Szymkowi gotowałam, posiłkowalam się słoiczkiem czasami… Tomkowi też będę gotować, ale pare słoiczków zawsze w domku będzie… Na wszelki wypadek…
“Słoiczkowe” mamy nie są złe tylko leniwe 😉
A tak serio – kupuję słoiczki. A mam Opiekunkę, więc i tak nie ja bym gotowała… Ale wydaje mi się, że w zimę, gdy są dostępne tylko mrozonki i smętne warzywa to wszystko jedno, czy dam zupę z data przydatności rok, czy ugotowane (czasem jeszcze zamrożone i ponownie ugotowane) stare warzywa…
Teraz Krzyś je już 2 obiady i robię tak, że ten mięsny dostaje ze słoiczka, a drugi to są gotowane świeże warzywa. My mamy dodatek do obiadu/kolacji, a on dostaje jako danie :).
Jak mam dostęp do swojskiego, niehormonalnego mięsa (rzadko :() to robię mu pulpety i pakuję w słoiczki i mam “wkładkę” do zupy, albo samodzielne danie. Bo gotować zupę i ją mielić, to dla mnie za dużo roboty ;).
nie są 🙂
częściej K. jadł ze słoików (bo barziej urozmaicone) niż gotowane; tu się wykazalam jedynie w sezonie letnim, gdzie miałam swoje warzywka… buraczkowych słoików wtedy nie było (sa teraz???), a młody zupę z burakiem wcinał;
nie czułam się winna podając słoiczki (mniej więcej do 12-14 mies.)
ja podobnie 🙂
się podpiszę 🙂
Ja gotowałam i drugiemu też mam zamiar. Bo:
– właściwie nie miałam wyjścia 😉 Ze 3 razy dla wygody chciałam mu dać coś ze słoiczka i za każdym razem kończyło sie okrutną wysypką (to samo danie przygotowane przeze mnie przechodziło bez problemów)
– przez cały rok mam dostęp do warzyw, jajek, mięska itd ze wsi i z działki
– nie wierzę, że to wszystko jest z najlepszych marchewek gotowanych na parze, po prostu nie wierzę… Czemu są reklamowane jako bez soli i cukru, skoro w składzie widzę cukier i sól? To samo z konserwantami, nie wiem jak teraz ale rok temu pojawił sie na słoiczkach odnośnik, że bez konserwantów ale w ramach norm unii, które to przewidują, ze ileś tam można tego wsadzić do zywności dla dzieci
– jeśli chodzi o róznorodość smaków podpisuję się pod katakus
– tak było dużo dużo taniej
– wcale gotowanie nie odbywało się kosztem czasu, który mogłabym spędzić z dzieckiem, bo wykorzystywałam czas jego drzemek na przygotowanie zupki
– bez problemu mogłam dostosować konsystencję potraw do jego potrzeb i przejść na zwykłe jedzenie
– moje przygotowanie danie też moge wsadzić do słoiczka i zabrać ze sobą, co często robiłam
– zupka taka juz dla ciut starszego starczała na 2-3 dni i mogłam ja mrozić 🙂
Co oczywiście nie oznacza, ze słoiczkowe mamy uważam za gorsze!!!! U nas było bez słoiczków i tyle 😉
Mikołaj jak tylko osiągnął wiek jedzeniowo-obiadkowy…. dostawał słoiczki….. w pewnym momencie około 6 miesiąca…. odmówił wspołpracy ze słoikami… i zabarałam się za gotowanie
teraz gotuję mu ogórkową pomidorówe, barszczyk….. wciąga aż miło….. szczególnie ta ogórkowa mu leży….
ze słoików dostaje owoce, jaogurty…..
nie uważam że słoiczkowanie jest złe albo dobre….. to tak jak z karmieniem piersią i butelkowaniem są za i przeciw…
Coś TY! ja tylko na słoikach, bo szkoda mi czasu ( którego zresztą nie mam!) na pichcenie zupek. A tam wszystko jest…i smaczne są nawet.
I nie mam absolutnie żadnych problemów z tym, że je słoiczki:) uważam je za boski wynalazek! Teraz Jeremi się już odstawił od słoików ( buu) pluje nimi i żąda normalnego jedzenia:) ma nie cały rok.
A ja najchętniej bym gotowała sama bo mam dostęp do warzyw z działki, no i koszty mniejsze wg mnie… Ale co z tego jak moje dziecko nie chce moich zup? Próbuję i próbuję i nic.. Więc co mam zrobić? Daję słoiczki.. Ale nie czuję się w związku z tym gorzej 😉
to ja mniej wiecej tak samo
dodam, ze Jonek zawsze jadł i nigdy nie grymasił.
Wcale az tak duzo czasu nie poswieca sie na gotowanie zupek. Robiąłm hurtem trzy słoiczki słusznej wielkosci i miałam na 4 dni np. Robiłam taka bazę warzywno – miesna. Modyfikowałam buraczkami, kalafiorem, brokułem itd.
czas poświecony maluszkowi?
Tak to też ten czas kiedy Jonek spał np.
Pewnie, ze zdarzyło sie kupno słoiczka ze sklepu ale nic stałego 🙂
Wołałam sama ugotowac i mieć pewnosć co tam jest.
Tak samo był oz deserkami., Robiałm i robie sama.
No właśnie, ja jestem Gerberowa mama i wcale się tego nie wstydzę. Nie mam swojej działki, nikt z mojej rodziny nie ma. Kiedys dałam dziecku brokuła kupionego na bazarze i skończyło się wysypką. Kupuję słoiczki: indyka, jagnięcinę, schabik itd. Dziecku smakuje a ja jestem szczęślliwa.
Pozdrawiam
ależ broń boże nie ma sie czego wstydzic 🙂
kiedys dałam Jonkowi brokuła i wymiotował bo było to dla niego za wcześnie. Teraz je pod każdą postacia 🙂
Gerbera z przekory własnie nie kupuję o ile siegam po słoiczki 🙂
A dlaczego akurat nie Gerbera? Myślałam, że to najpopularniejsza marka
ja chętniej kupowałam nutricie
a czy marchew ktorą kupujemy zimą w warzywniaku urosła w zimie czy też przeleżała w jakiejś spiżarni tracąc witaminy????……oto jest pytanie…..
No wiesz, najpopularniejsza pewnie jest, ale to tez jest kwestia smaczków naszych dzieci. Moje lubi gerbera zdecydowanie, próbowałam inne, ale nie cieszyły sie “wzięciem”, więc wróciliśmy do gerbera. A inne dzieci mogą lubić inne słoiczki, i też dobrze. A jeszcze inne jedzą wyłącznie mamine zupki (moje jest niechętne mojej kuchni)
Jeszcze z 4 lata temu to była najgorsza marka! Ohyyda! teraz się bbb zmieniła na lepsze!
Jeremi przestawił się ze słoików na nasze obiady;) ominęło mnie gotowanie specjalnych obiadków.
Znasz odpowiedź na pytanie: sloiczkowe mamy- czy sa zle?