no to ruszamy w nowym wąteczku:)
(mam nadzieję,że nie weszłam komuś w koncepcję założenia takowego:))
wypoczęci po wakacjach zacząliśmy drugi rok nauki w szkole.czeka nas komunia święta więc rok będzie obfitował w ciekawe wydarzenia:)
zapraszam
🙂
Strona 16 odpowiedzi na pytanie: drugą klasę czas zacząć….szkolno-komunijne pogaduszki…
Podglądnęłam sobie jaki plan mają dzieci w szkole do której za 2 lata poślemy dwie panny – więc jak która źle trafi to porażka jakaś będzie, bo ledwo świetlicę otworzą będzie [będą – jeśli w IV klasie może dziecko być zapisane do świetlicy] kwitła do południa, potem lekcje i dopiero ją [je] odbierzemy.
Osobiście nie widzę tego, by dziecko rano wyrwane ze snu, po połowie dnia umęczenia w świetlicy miało jeszcze kontaktować i skupiać się na lekcjach, że o prowiancie nie wspomnę – nawet jak im obiady wykupię 🙁
cieszę się że i u Was się wszystko poukładało 🙂 mój dzieć natomiast zafundował mi w zeszły piątek rozmowę z wychowawczynią w sprawie zachowania – rzecz jasna… WIERCI SIĘ, ODWRACA, POKRZYKUJE NA INNYCH a on twierdzi że: się kręci bo zrobił szybciej i: nudzi się! że podnosi głos bo: dzieci nie robią tego co Pani każe i on ich “ogarnia” 😉
No cóż rozmowa przeprowadzona, zobaczymy jakie efekty przyniesie 😉
Co do nauki – to trzymamy rękę na pulsie jeśli chodzi o matematykę ale Wych. twierdzi że wszystko super i nawet wytypowała go do takiego dodatkowego projektu dla dzieci zdolnych (zajęcia mat-przyrodnicze) 🙂
Eee, nie jest tak źle 🙂
Moje dzieci chodzą na zmiany i to dosłownie – jedno na rano, drugie na popołudnie. Zaprowadzam na 8 i często siedzą razem do 16, są dni kiedy wracają sami.
Wychodzą po porządnym śniadaniu, w szkole obiad i inne np. jabłko, wafelek.
Świetlica jest fajna, są konkursy, zajęcia dodatkowe.
Na razie nie narzekają 🙂
Ja tylko raz zaczynałam lekcje koło południa – w liceum;) pod koniec zajęć już nie funkcjonowałam sprawnie, jest ryzyko, ze panny odziedziczyły tą przypadłość;)
Mam coraz większego nerwa na całą tę komunię. Dzieć przytachał do domu książeczkę, w której to ma zbierać podpisy i pieczątki za uczestnictwo co niedzielę we mszach. Jeśli zaplanujemy wyjazd musi przynieść kartkę z potwierdzeniem, że była w kościele tam, gdzie sobie wyjechaliśmy. To już mi ciśnienie podniosło. Dziś kolejna kartka z informacją, że codziennie o 17:00 jest Różaniec dla dzieci komunijnych – oczywiście obecność obowiązkowa.
Lista modlitw i innych zagadnień wklejona do zeszytu – na szczęście rozłożona na poszczególne miesiące, ale zaliczenia nie odbywają się na religii tylko wyznaczony jest dzień i godziny, w których muszą te modlitwy zaliczać.
A na koniec hit – do dziś nie wiadomo, kiedy ta Komunia w ogóle jest. Podają dwie daty, ale jeszcze nie zdecydowali, ale rozliczenia już się zaczęły.
O ile rozumiem, że dziecko idące do Komunii powinno się do tego dnia przygotować o tyle nie rozumiem jak można rozliczać całą rodzinę z tego, czy we mszach uczestniczy? Dziecko samo do kościoła przecież nie chodzi (piszę o swoim), a więc brak pieczątki jest jednoznaczny z tym, że rodzina zostaje prześwietlona i opinia pewnie się wyrabia.
Przelało się u mnie dziś i musiałam sobie ulżyć
łączę się w bólu przedkomunijnym…..
to co podkreśliłam na czerwono u nas tez jest…:(:(:(
nie ma wprawdzie notesu na pieczątki ale na mszy szkolnej rozdają obrazki.marcin nie ma jeszcze ani jednego bo chodzimy póki co na msze w sobotę o 18.00.póki pogoda ładna to niedziele mamy wyjazdowe a msza o 11tej wyklucza wyjazd gdzies dalej… Nie będe dla godziny w kościele kwitła cały wolny dzień w mieście.jak tylko proboszcz zapyta dlaczego nie ma obrazków i nie chodzi na msze szkolne to ja mu powiem co myślę.
z różańcem też mam nerwy.pracuje do 18 lub 19 i nie ma bata żebym szła z nim.mąż tyle co wróci z pracy chciałby zjeść,odpocząć, zajrzec do lekcji a tu trzeba do kościoła lecieć. Na pewno nie będzie chodził codziennie.dzis był bo lekcji mało,ale jak bedzie miał dużo albo -jak jutro dentyste – to nie pójdzie….
oprócz przygotowań do komunii jest jeszcze szkoła i inne rzeczy do nauki i o tym chyba ktoś zapomniał…codzienny różaniec to dla mnie przegięcie….
U nas różanie dla dzieci jest tylko we wtorek i czwartek na godz. 17 i trwa dosłownie 20 minut
u nas 45 minut i średnia wieku 100 lat….
dziś jakieś %$^$%$%%$$ starsze panie miały pretensje do dzieci że sie wiercą w ławkach….
nabożeństwa w kaplicy bo kościół malują więc i miejsca mało…. A ksiądz prosił,żeby osoby niepracujące (starsze) chodziły na różaniec o 8 rano zwalniając miejsce dzieciom i…. jak grochem o ścianę… pełna kaplica geriatrii…:(:(:(
[h=1][/h]
Nosi mnie do tego stopnia, że z chęcią bym zrezygnowała z tej całej komunii, ale też wiem, że nie mogę tego dzieciakowi zrobić. A najgorsze jest to, że jak zacznę fikać to i tak na dziecku się skupi, bo siostra na religii na niej się wyżyje.
Nie ogarniam tego – czy oni naprawdę nie widzą, że zmuszając ludzi do uczestnictwa w życiu kościoła odsuwają co niektórych?
Wg mnie to, czy dzieć będzie na mszy lub Różańcu czy też nie powinno leżeć w sferze sumienia (czy to mojego jako rodzica czy też dziecka, które nie do końca kuma jeszcze o co w tym wszystkim chodzi), a nie jakieś pieczątki, podpisy, kolekcje obrazków i jeszcze tym warunkowane dopuszczenie do Komunii. Już drżę na myśl o roratach, poście, adwencie itd. Z kościoła nie będziemy wychodzić. Wrrrrr.
Powalające – miłość i szacunek do bliźniego bije na odległość Księdza nie posłuchają, dzieci im przeszkadzają, jest o czym po mszy pogadać. Żenada.
Moja córa tez chodzi codziennie na różaniec na 17 i trwa on 30 minut. Nie wiedze w tym nic złego,że dziecko często chodzi do koscioła(chodzi mi o przygotowania komunijne).Każdy inaczej do tego podchodzi i jego sprawa,nie mi oceniać.
Jestem wychowana tak,że co niedziele chodzę do kościoła i z córka tez tak robię.Z bliźniaczkami nie chodze,bo jeszcze sa za małe i jak z nimi byłam,to niestety mąż musiał zaraz na początku mszy wyjść z kościoła
Wiadomo,że dzieci nie do końca wiedzą i rozumieja z intencji mszy świętej,a co dopiero z komunii.Im ona kojarzy sie przedewszystkim z prezentami. Tłumacze córce,że nie o to chodzi,że dostanie prezenty,najważniejsza jest sama uroczystośc oraz przyjecie Jezusa do serca,choć on napewno już u niej jest w sercu.jak podrośnie bardziej to zrozumie,ale staram sie jej tłumaczyc.
Co do nauki w szkole,nie jest źle. Mieli sprawdzian na koniec września z części polnistyczniej,matematycznej. Poradzila sobie i jestem zadowolona.Lekturę tez zaliczyła,teraz musi wypożyczyć następną,a ma chyba “Pieciopsiaczki”.
U nas przygotowania do Komunii jeszcze nie ruszyły. Mamy młodego, fajnego księdza, który rozsądnie podchodzi do wszystkiego i nie wymaga nie wiadomo czego (przynajmniej na razie). Zaliczenia modlitw jeszcze się nie zaczęły, nie ma też zbierania obrazków z nabożeństw. Damian przyniósł karteczkę, że codziennie o 17 jest różaniec i że ksiądz zachęca do uczestnictwa, ale nam ta 17 w tygodniu w ogóle nie pasuje, bo trzy razy szkoła jest na popołudnie, a lekcje też trzeba kiedyś odrobić. Na pewno z raz pójdziemy, żeby wiedział na czym w ogóle ten różaniec polega.
Pytałam się Damiana co robią na tej religii. Powiedział, że w poniedziałek pomodlili się i poszli z księdzem na boisko grać w piłkę:)
Mam podobne zdanie. Też jestem prawie co niedzielę w kościele i moje dzieci też chodzą. U nas dla maluchów jest kącik z zabawkami. Mamusia się modli a mały się bawi. I wszyscy zadowoleni:)
U nas różaniec w miarę możliwości. Tak raz w tygodniu wskazane:)
Co do szkoły to jest dobrze. Choć wczoraj miała do napisania mini opowiadanie no i bez nerwów (jej) się nie obyło. No ale dała radę. Lektur dalej nie mają. Choć ja wczoraj małej zapowiedziałam, że codziennie będzie czytać jakiś fragment książeczki.
U Tymka pierwsza lektura: “Przygody Filonka Bezogonka”. Nawet się trochę wciągnął, ale nie na tyle, żeby czytać więcej niż się umawialiśmy ;).
U nasz’ Szewczyk Dratewka’ jest pierwszą lekturą.
Na razie D sama czyta, nie wiem czy ją przepytać potem czy coś zrozumiała, czy przeczytać dziecku jeszcze raz
Nie widzą.
Ja mam nadzieję, ze u nas nie będzie sprawdzania w jakikolwiek sposób obecności na tych cudach, bo do kościoła komunijnego mamy ponad 13km, więc jakby zostać po lekcjach to nie wiem o której w domu będziemy, a z kolei nie damy radę dojechać na taki różaniec na 16:30 do domu
u mnie dzieci dostają karteczki co niedziele aż do Komunii, można nie mieć chyba 2, taki przymus wy pomysł katechetki i księdza :/
mój mąż zraził sie do kościoła dzięki babci która jako kilkulatka ciągała go na wszystkie mozliwe msze,prawie codziennie zamiast bawić sie z kolegami jeździł z babcią do kościoła.jak juz miał coś do powiedzenia w tej kwestii to tak się zaparł,że nie chodził wcale bo jak słyszał “kościół” to miał dreszcze….
przecież nie o to chodzi żeby mieć wstręt i przymus do kościoła….
Ja na początku pytałam Tymka co było w kolejnych rozdziałach. Jak się zorientowałam, że czyta ze zrozumieniem to tylko czasem przed snem sobie o lekturze gadamy. Nie mogę tylko od niego wydusić do kiedy ma przeczytać.
My to mamy na październik, hehehe szerokie pojęcie, ale myślę że jak teraz wychowawczyni 2 tyg. nie będzie to omówią jak wróci.
Qrcze, wczoraj przed 19 skończyłyśmy lekcje odrabiać!!!!!!!!! a gdzie tu czas na odpoczynek i czytanie:( Jednak kicha jest jak się spędza tyle czasu w dojazdach
U nas różaniec obowiązkowy, z grupy 50dzieci chodzą całe 4 sztuki.Kościół prawie pusty,czekam,czy ksiądz zagrzmi w piatek na spotkaniu czy nie.Jeśli zagrzmi będę dziecko prowadzić nadal chociaż rozwala mi to całe popołudnie. Mała kończy lekcje o 16 pędem do domu szybki obiad i lecimy do koscioła,później do 20 odrabiamy zadania szok.Jeśli ksiadz nic nie powie nie będę tak gorliwie uczestniczyć w każdym różańcu,moje dziecko też musi miec chwile na chociażby nic nie robienie.Z całym szacunkiem dla ksiedza i kościoła oczywiście.Grudzień bedzie jeszcze ciekawszy,prosto ze szkoły bedziemy biegać na roraty,ale to akurat moje dziecko lubi więc damy rade.
Znasz odpowiedź na pytanie: drugą klasę czas zacząć….szkolno-komunijne pogaduszki…