dziecko do babci

ja mam pytanie, bo niewiem czy dobrze robie z tym że niechce podrzucać swojego dziecka babci itd.
My z dzieckiem wszędzie jeździmy i nam nigdy nie zawadzało i nie zawadza, ale moja teścowaciągle mi gada żebym jej zostawiła dziecko na pół dnia i ja się tym wymawiam że jeździmy z nią wszędzie. Teraz idziemy do kina no i chce żeby dziecko zostało się w domu a babcia jak chce to nie przyjedzie do nas.
Jestem przeciwniczką podrzucania dziecka, bo niedosyć że mamy nie ma to jeszcze w mało przebywanym miejscu.

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: dziecko do babci

  1. Zamieszczone przez kamila1986
    widzisz, ja mam czas na wszystko.
    Idąc do pracy i też odpoczywam w jakiś sposób od domowych obowiązków, po pracy zajmuje się domem, dzieckiem, mężem, nie ma tak że mnie cholera bieże że nie mogę czegoś zrobc przez dziecko. Mam jedno dziecko i spokojnie daje sobie rade jako matka, żona, kobieta, osoba pracująca!!! nie mam z tym problemu!!! Do dziadków też jeździmy i dziadki do nas, i nie tylko do dziadków. babcie ją pilnują na zmiane u nas w domu kiedy jestem w pracy, i moim zdaniem to na tyle się kończy że babcia niech zostanie babcią a mama mamą, kiedyś jak nasze mamy były małe to też były zabierane przez swoje mamy w redliny w pole i co jakoś się wychowały, teraz jest co raz więcej wygodnych ludzi i zamiast się wybrać gdzieś z dzieckiem to wolą je zostawić dla świętego spokoju u dziadków z myślą po co ciągną jak moge zostawić. Moje dziecko ma dobry kontakt z dziadkami i nie musi zostawać u nich na pół dnia żeby ten kontakt był.

    A co do tekstu Elzy 27, ja mam inne myślenie też na temat zahartowania dziecka. Jak byś pojechała do Anglii to byś się przeraziła, z 2 tyg dzieckiem wychodza do marketów i co jakoś się wychowują.Ja z 5 miesięcznym dzieckiem pojechałam do angliina pare dni i też nic jej się nie stało nawet nie chorowała, teraz też byliśmy i tez nie chorowała, porostu się uotporniła i jej nie przegrzewam, antybiotyk może miała raz, a takto nie mam z nią problemu zdrowotnego.
    Każdy ma swoją teorie je mam taką i nie mogę narzekać że dziecko mi choruje, a i nie zabieram dziecka tylko do marketów, na spacery chodzimy codziennie- i też potrafię wygospodarować czas na codzienne spacery z dzieckiem

    No właśnie może o to chodzi, że Twoja córka spędza pół dnia z babcią
    więc trudno, żebyś na drugie pół podrzucała ją znów pod opiekę babci
    Moja córka chodzi do przedszkola, popołudnia spędzamy razem, łikendy też,
    ale od czasu do czasu jedzie do dziadków bo po prostu są za sobą stęsknieni,
    chcą pobyć razem ze sobą
    I przez te wizyty nie czuję się “mniej matką”, wręcz przeciwnie
    wszyscy mają frajdę – dziecko, dziadkowie i rodzice, którzy też potrzebują trochę czasu sam na sam.
    A co do zabierania ze sobą dzieci w pole przez nasze matki, babki itp. – no nie oszukujmy się
    świat idzie do przodu, wszystko się zmienia
    kiedyś babki używały pieluch tetrowych i zupki przecierały przez sitko,
    niekoniecznie miałabym ochotę do tego wracać
    Wtedy nie było innej opcji i tak się żyło,
    teraz można inaczej
    A wizyta dziecka u dziadków nie robi z nas gorszych roziców.
    I pozwólmy też babciom i dziadkom być tymi babciami i dziadkami
    na odległość się nie da, dzieci też muszą mieć z nimi kontakt.
    Ja miło wspominam wizyty u dziadków ze swojego dzieciństwa 🙂
    i nie mam traumy, że mama mnie zawiozła na popołudnie lub nawet na ferie czy wakacje do babci 😉

    • Zamieszczone przez majowamama
      a w temacie głownym mam dokładnie tak samo jak autorka
      mój starszy syn pierwszy raz spędził beze mnie tydzien u babci (ale z ojcem własnym) jak miał 7 lat, maluchów tez nie mam potrzeby nigdzie podrzucac

      Tak z ciekawości zapytam, dziadkowie mieszkają blisko Was?:)

      • Zamieszczone przez kamila1986
        A co do zabierania dzieci do marketów to jestem za, ponieważ dziecko powinno się uotparniać na bakterie od małego. Moi znajomi nie zabierali dziecka do marketów to żadnych takich zgromadzeń i dziecko do tej pory choruje, a ma 3 lataka.

        Nie jest to regułą niestety, moja młodsza jeździła z nami wszędzie od 3 tygodnia życia, dziś ma 4 lata i choruje bardzo często odkąd poszła do przedszkola. Starszą owszem zostawiałam z dziadkami w początkowym okresie życia na czas zakupów, bo średnio uśmiechało mi się robienie zakupów z rozwrzeszczanym kolkowym dzieckiem (darła się do 3 m-ca życia… potem dziecko anioł:)). Po tym okresie też jeździłam z nią wszędzie, dziś ma 8 lat i też choruje – geny po mnie chyba…
        A w kwestii podrzucania, naszych rodziców mamy na miejscu i czasem zostawiamy u nich dzieci. Obydwoje pracujemy i czasem bez pomocy dziadków nie dalibyśmy rady. I nie czuję się z tego powodu gorszą matką :).

        • Zamieszczone przez Avocado
          czasem bez pomocy dziadków nie dalibyśmy rady. I nie czuję się z tego powodu gorszą matką :).

          Ja choć nie pracuję, podrzucam dzieci dziadkom i też absolutnie nie czuję się gorszą matką.

          Dziś wrócił do domu Patryk. Był 5 dni u moich rodziców. Po przywitaniu się z nami zapytał, czy zadzwonię po dziadka i babcię (moich teściów) bo się za nimi bardzo stęsknił… To chyba najlepiej świadczy o tym, jak dobry kontakt ma Patryk z dziadkami. Oczywiście teście byli u nas w ciągu 2 minut 😀

          • Zamieszczone przez Olusia
            Dziś wrócił do domu Patryk. Był 5 dni u moich rodziców. Po przywitaniu się z nami zapytał, czy zadzwonię po dziadka i babcię (moich teściów) bo się za nimi bardzo stęsknił… To chyba najlepiej świadczy o tym, jak dobry kontakt ma Patryk z dziadkami. Oczywiście teście byli u nas w ciągu 2 minut 😀

            Moja starsza córka (8 lat) też wybyła na 3 dni na “ferie” do dziadków (teściów), prosiła, prosiła i wyprosiła:D. Ja leżę z anginą, młodsza kończy anginę, jesteśmy chyba mało atrakcyjnym towarzystwem dla niej;).
            Moje córęta bardzo związane z dziadkami, rodzice mieszkają w tym samym domu, teściowie trochę dalej, często się spotykamy.

            • czekaj, ale to dziecko nie chce zostac z babcia czy ty nie chcesz dziecka zostawic?
              bo to fundamentalna roznica

              jak dziecko nie chce zostac, to w moich oczach generalnie w porzadku – dzieci bywaja rozne, jedne sa bardziej otwarte, inne ciut mniej
              ale jesli to ty widzisz problem, to w moich oczach juz jest problem sam w sobie, bo nie rozumiem, co zlego moze sie stac dziecku pod opieka babci w domu babci?

              moje bylyby podrzucane, gdyby nie fakt, ze nie mialam ich komu podrzucac
              w pewnym momencie dorobilam sie opiekunki i starszy (z mlodszym bylam w ciazy) jako moze poltoraroczniak (nawet chyba mniej, bo to byly poczatki ciazy) zaczal co drugi dzien spedzac z obcymi ludzmi
              jakze do przodu ruszyl socjalnie, nia umiem nawet slowami opisac
              nagle z mamusiowego synka stal sie rezolutnym bablem, ktory potrafi przywitac sie z kazdym i w kazdych okolicznosciach i z kazdym nawiazc kontakt
              cenne, przynajmniej dla mnie

              • niektóre laski mają taką tendencję – choćbym miala ze sobą zabrać do roboty to zabiorę, zobacz jaka jestem super i zaradna itp
                mamy im pomnik postawić czy jak? niektóre potrafią jeszcze z pretensją ” bo Wy to zawsze wychodzicie a my już 4 lata nie byliśmy na randce z mężem, a babcia pod nosem – no ale to by oznaczało, że potrzebuje pomocy itd
                koleżanka jak się umawiała z nami do knajpy to zabierała
                mam nadzieję, że nie to miała na myśli autorka postu, tylko po prostu wyraziła zdanie na temat obowiązku przy dziecku.

                • Zamieszczone przez krecik_75
                  mam nadzieję, że nie to miała na myśli autorka postu, tylko po prostu wyraziła zdanie na temat obowiązku przy dziecku.

                  Ja też… choć przyznam, że odniosłam wrażenie w stylu “patrzcie na mnie jaka jestem zaradna, radzę sobie ze wszystkim sama, reszta (korzystająca z pomocy osób trzecich) jest be”.
                  Ja jak wrócę z pracy do domu, po drodze zgarniając dzieci ze szkoły i przedszkola (nierzadko robiąc jeszcze zakupy), ogarnę (ogarniamy wspólnie z mężem) dom, gotowanie, prasowanie, lekcje, kolację, kąpiel i położenie dzieci spać, to przyznam, że jedyne na co mam ochotę to walnąć się do łóżka:). Na spacer zimową porą po godz. 18 rzadko mi się chce wychodzić, także tylko pozazdrościć autorce postu sił witalnych i ochoty na wszystko.

                  Marzy mi się praca na pół etatu, z obecnymi zarobkami:D.

                  • Zamieszczone przez Bep
                    Matko! Ależ my się często zgadzamy Babcie miały swoje 5 minut. Wychowały po 3 dzieci. Należy im się luz. Tym bardziej, że moja Mama robiła swego czasu za niańkę.

                    Chyba autorce nie chodzi o oszczędność babci, bo zostawia jej na pół dnia dziecko;)

                    Wszystko zależy od babci, są babcie co bardzo chetnie zajmują się wnukami, a są dla któych to trudność. Trzeba każdą sytuacją zaakceptować i uszanować.

                    A mnie to lotto, czy matka podrzuca dziecko babci,czy bierze np do supermarketu. (aczkolwiek trudno mi wyobrazić sobie dziecko na dorosłym filmie, w kinie).:)

                    Chyba nie od tego zależy, jakie to dziecko będzie w przyszłości.

                    • Zamieszczone przez majowamama
                      Się tak mocno nie irytuj, niektóre laski mają inaczej poukładane priorytety, to wszystko.

                      albo po prostu sumienia nie mają zawsze w trudnych sytuacjach kogoś wykorzystywać do pomocy i jak tylko mogą, starają się swoje problemy rozwiązywać samodzielnie…

                      Bo oprócz tego, że JA coś potrzebuję załatwić bez dziecka, to przy tym moi rodzice też mają swoje potrzeby – i ja szanuję ICH potrzeby co najmniej tak bardzo jak swoje, a czasem nawet bardziej – dlatego zanim im dzieci “podrzucę”, rozważam wszystkie dostępne inne opcje, nawet najmniej dla mnie wygodne. Po prostu tak już mam

                      I wierzę, że są dziadkowie, którzy często sami proszą, by im dzieci przywieźć – moi też czasem proszą… Ale w większości przypadków ja prosić muszę pierwsza i zanim to zrobię rozważam wszystkie inne możliwości.
                      Nie wiem, czy to ma coś wspólnego z moją zaradnością – może tak, ale pewnie bardziej z poczuciem, że moje życie i moje problemy są przede wszystkim MOJE i muszę je rozwiązywać sama. Bynajmniej nie ciągnę dzieci wszędzie za sobą po to tylko, by innym udowodnić jak sobie świetnie radzę 😉

                      • Zamieszczone przez morena
                        I wierzę, że są dziadkowie, którzy często sami proszą, by im dzieci przywieźć – moi też czasem proszą… Ale w większości przypadków ja prosić muszę pierwsza i zanim to zrobię rozważam wszystkie inne możliwości.

                        A ja zanim zacznę myśleć o innych rozwiązaniach to najpierw dzwonię do dziadków 🙂 Bywa i tak, że teść jest zmęczony i odmawia. Bywa i tak, że teściowa nie może wziąć dzieciaków bo ma coś do załatwienia. Ale to dlatego, że teściowie pracują. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby moi rodzice odmówili. Przeciwnie, mama często dzwoni i pyta kiedy przywieziemy Patryka. Moi rodzice oboje na emeryturze.

                        Pewnie inaczej myślą mamy, które pracują zawodowo a inaczej takie jak ja, które są np na wychowawczym. Nie wyobrażam sobie życia z dziećmi 24 godziny na dobę. Nie jestem niewolnikiem własnych dzieci. Potrzebuję też chwili dla siebie, dla męża, dla znajomych. Jeśli mogę zostawić dzieciaki pod taką fajną opieką to dlaczego mam z tego nieskorzystać? 🙂

                        • Zamieszczone przez majowamama
                          Się tak mocno nie irytuj, niektóre laski mają inaczej poukładane priorytety, to wszystko.
                          Nudny byłby swiat, gdyby wszyscy mysleli tak samo

                          Ja na przykład nie znoszę knajp, a na randki chodziłam przed ślubem.
                          I pomocy nie potrzebuję, a wręcz nie chcę.
                          To znacznie ułatwia mi chyba życie 😉

                          uważasz, że mnie to irytuje?? daruj sobie, nie znasz mnie więc nie wiesz co może mnie zirytować – napisałam swoje zdanie i tyle

                          w nosie mam jak kto żyje, uwierz mi, tylko niech te co mają inne priorytety nie uznają moich priorytetów za gorsze, bo każdemu wg potrzeb.

                          • ..

                            Bo oprócz tego, że JA coś potrzebuję załatwić bez dziecka, to przy tym moi rodzice też mają swoje potrzeby – i ja szanuję ICH potrzeby co najmniej tak bardzo jak swoje, a czasem nawet bardziej – dlatego zanim im dzieci “podrzucę”, rozważam wszystkie dostępne inne opcje, nawet najmniej dla mnie wygodne. Po prostu tak już mam

                            I wierzę, że są dziadkowie, którzy często sami proszą, by im dzieci przywieźć – moi też czasem proszą… Ale w większości przypadków ja prosić muszę pierwsza i zanim to zrobię rozważam wszystkie inne możliwości.
                            Nie wiem, czy to ma coś wspólnego z moją zaradnością – może tak, ale pewnie bardziej z poczuciem, że moje życie i moje problemy są przede wszystkim MOJE i muszę je rozwiązywać sama. Bynajmniej nie ciągnę dzieci wszędzie za sobą po to tylko, by innym udowodnić jak sobie świetnie radzę ;)[/qu

                            nigdynie podrzucam bez konsultacji, obie babcie proszą, żeby częściej przychodziła, a ma to miejsce 1- 2 w mcu zazwyczaj w wekend, mala sama chce u babc zostac, dla niej to rodzaj kolonii
                            a my wtedy spędzamy czas we dwoje, albo wychodzimy gdzieś, albo oglądamy jakiś film, kino, znajomi, knajpka, zalezy na co mamy cisnienie.

                            • Zamieszczone przez kamila1986
                              Tak, zapomniałam napisać ile moje dziecko ma (prawie 1,5 roku). Ja nie jestem za podrzucaniem, ponieważ byłam światkiem nie jednej takiej sytuacji, zaczeło się od tego że rodzice szli na impreze a dziecko do babci, w efekci końcowym nawet jak sprzątała w domu to dziecko do babci, więc wyszło tak że to dziecko nigdzie nie było, nic nie zobaczyło tylkko babcie. My ze swoim dzieckiem jeździmy wszędzie i nigdy nie była nam zawadą. To nie prawda że mam uprzedzenie do babci. Ja pracuje i z dzieckiem babci się zostają u nas, pnieważ jak pójdzie do babci bo już tak praktykowałam to przez pierwsze 2 godz było dobrze później jak się zorientowała że nas nie ma i jej zabawek, łóżeczka to juz marudziła, płakała i cały czas na ręcach. A jak babci się zostają u nas to nie ma czegoś takiego. Ja nie chce w jej oczach być złą mamą, bo mama idzie do pracy mnie zostawia, później dla świętgo spokoju zostawia mnie u babci-później będzie zła mama, ja cały czas twierdze że jak będzie miała te 4 lata może mniej (niemam orientacji kiedy dzieco już tak w pełni rozumie ) to jak mi powie że chce zostać u babci to ją zostawie i w tedy będze miała czas na to czy na tamto.

                              A co do zabierania dzieci do marketów to jestem za, ponieważ dziecko powinno się uotparniać na bakterie od małego. Moi znajomi nie zabierali dziecka do marketów to żadnych takich zgromadzeń i dziecko do tej pory choruje, a ma 3 lataka. Wcale,mnie nie przeraża widok malucha w galerii handlowej. My ze swoim dzieckiem nie jedzimy jak jest przeziębione, a żadko się zdarza. W anglii też jest zalecane żeby wychodzić z dzieckiem i go nie przegrzewać i dzieci żyją.

                              no ale cięzko zabrac roczne dziecko do kina, teatru albo na tańce czy wesele. ja bram dzieci wszędzie gdzie sie dało ale w pewnych sytuacjach dla ich lub mojego dobra zostawiałam je u babci. i nie swiadczy to o tym ze sobei nie radze. babcia to pierwsza instancja. jak nie moze to szukamy dalszych rozwiązań.

                              • Zamieszczone przez majowamama
                                W kwestii hipermarketu:
                                mialam ostatnio przyjemnośc z mamą i synkiem, który (w wieku 3 lat) był w hipermarkecie po raz pierwszy

                                i powiem krótko: cieszę się, że zabieram tam moje dzieci, są względnie oswojone i się przyzwoicie zachowują 😉

                                a w temacie głownym mam dokładnie tak samo jak autorka
                                mój starszy syn pierwszy raz spędził beze mnie tydzien u babci (ale z ojcem własnym) jak miał 7 lat, maluchów tez nie mam potrzeby nigdzie podrzucac
                                babcie sa fajne, jak przyjeżdżają do nas na dłużej, albo my do nich, ale wszyscy 😉

                                Zamieszczone przez Olusia
                                Ja podrzucam Patryka do babć od urodzenia. Ma świetny kontakt z dzadkami i babciami. Uważam, że nie ma w tym nic złego. Do dziś Patryk spędza u teściów ok 3-4 odziny dziennie. A teraz od poniedziałku jest u moich rodziców i nie chce na razie wracac 🙂
                                Z mężem nie mam problemu jeśli chcemy wyskoczyć na zakupy, do kina czy na imprezę. Milenka też będzie podrzucana dziadkom ale jak będzie ciut starsza.

                                Zamieszczone przez Bep
                                Matko! Ależ my się często zgadzamy Babcie miały swoje 5 minut. Wychowały po 3 dzieci. Należy im się luz. Tym bardziej, że moja Mama robiła swego czasu za niańkę. Najpierw do Starszego, potem do Młodszego. Nie mogłam na to patrzeć i eM poszedł do żłobka. Żałuję, że zabrałam Jej tyle czasu choć nigdy się nie skarżyła – wręcz przeciwnie. Sama chciała zostawać z chłopcami.
                                Teraz Babcia służy do kochania, rozpieszczania, całowania, zabaw wszelakich i pełnych uwielbienia westchnień!
                                W sytuacjach kryzysowych – dzieci chore, pingwin w lodówce – Babcia przyjeżdża to trochę, a my robimy szybkie zakupy, ale to raz na ruski rok… Ogólnie – nie ma podrzucania. Dzieci prawie zawsze i prawie wszędzie z nami. Moje dzieci – mój problem

                                ja tego troche nei ozumiem – jaki poblem, jakie podrzucanie – babcie sa dzieci rodziną i bez poblemu z nimi zostają… Nie rozumiem podejscia ze dzieci to poblem. moja mama sama zaofeowała sie z opieką nad B. nie powiem – skazyła sie czasem. jako ze ona odbiea ich z pl-a i szkoły co drugi dzień to ona ma wolne w weekendy i jej raczej nie posimy., w sytuacjach awaryjnych pomagają tesciowie. tak ja my pomagamy im jesli pomocy potrzebują i tak jak im pomagali nasi dziadkowie.

                                • Aborka dla mnie dzieci to nie problem. Ale problemem jest już załatwienie czegoś np w urzędzie z marudzącym maluchem w nosidełku i ciekawskim 4,5latkiem. Do tego jak się nie ma prawka czy samochodu to jazda autobusem z wózkiem to porażka. A zakupy? Nie wyobrażam sobie zakupów z Milenką w wózku i Patrykiem trzymanym za rękę… Dlatego ja dzieciaki wolę zostawić na 3-4 godziny. Im się krzywda nie dzieje a ja przynajmniej mam dwie ręce wolne i szybko i sprawnie mogę swoje sprawy załatwić.

                                  • Zamieszczone przez aborka
                                    babcia to pierwsza instancja. jak nie moze to szukamy dalszych rozwiązań.

                                    no widzisz, a u mnie jest to ostatnia instancja 🙂 jak już inne rozwiązania nie wchodzą w grę, to prosimy babcie.
                                    Ale to pewnie dlatego, że my naprawdę stale coś załatwiamy, ciągle w biegu i jakbym miała za każdym razem do babci wozić, to by u niej większość doby spędzały 😉 Może dlatego co do zasady taka samowystarczalna się zrobiłam,.

                                    • Zamieszczone przez majowamama
                                      ———-

                                      bardzo Cię proszę, żebyś nie “edytowała” moich postów i dołączałam swojego zdania do mojego.
                                      możesz przecież zwyczajnie odpowiedzieć na moj post, a nie dopisywać swoja mysl do mojego
                                      dziekuje

                                      • Zamieszczone przez aborka
                                        ja tego troche nei ozumiem – jaki poblem, jakie podrzucanie – babcie sa dzieci rodziną i bez poblemu z nimi zostają… Nie rozumiem podejscia ze dzieci to poblem.

                                        Jest to problem o tyle, że często utrudniają bądź przedłużają załatwienie różnych spraw – są niemile widziane w wielu sklepach (np. z płytkami bądź budowlanych), urzędach, bankach – ja to wiem, ale mimo wszystko wiele spraw załatwiam z nimi, bo tak jak już pisałam – mam tego tyle, że musiałabym je oddelegować do babci na stałe 😉 Przyzwyczaiłam się. I chyba już nie chciałabym inaczej – bo wtedy byłyby pewnie takie dni, kiedy bym prawie wcale dzieci nie widywała…

                                        • Zamieszczone przez Olusia
                                          Nie wyobrażam sobie zakupów z Milenką w wózku i Patrykiem trzymanym za rękę…

                                          ja mam takie co tydzień 🙂 – z dwójką biegających dzieci. Nie lubię tego, ale mus to mus… Ćwiczymy dzielnie co tydzień zasady zachowywania się w sklepie 😉 Coraz więcej łapią, więc może wkrótce będą się zachowywać w cywilizowany sposób

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: dziecko do babci

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general