Konkurs – Wygraj kosmetyki PAT&RUB SWEET

Weź udział w naszym konkursie i wygraj zestaw kosmetyków PAT&RUB SWEET, które zapewnią maluszkom doskonałą ochronę kosmetyczną już od pierwszego dnia życia.

Są takie momenty, kiedy maluch czuje się szczególnie dobrze? to m.in. chwile głaskania przez mamę. Taki masaż podczas i po kąpieli nastraja pozytywnie, uspokaja i wywołuje radosny uśmiech dziecka. Równie kojące i troskliwe jak opieka mamy są kosmetyki naturalne PAT&RUB SWEET, które zapewnią maluszkom doskonałą ochronę kosmetyczną od pierwszego dnia życia.

Mamy dla Was 10 zestawów z kosmetykami naturalnymi PAT&RUB SWEET. W skład każdego zestawu wchodzą: Oliwka PAT&RUB SWEET, Szampon/płyn do mycia ciała i włosów PAT&RUB SWEET, Krem ochronny do twarzy PAT&RUB SWEET.

Jeśli chcesz wygrać jedną z 10 nagród wystarczy, że w tym wątku konkursowym zamieścisz w kilku zdaniach wypowiedź na temat:

Moje wspomnienia z pierwszych dni w domu z dzieckiem.

Odpowiedź zamieść w tym wątku konkursowym.

Najciekawsze wypowiedzi nagrodzimy wyżej wymienionymi nagrodami.

Przeczytaj
Na odpowiedzi czekamy od 7 do 16 marca.

Więcej o konkursie i nagrodach przeczytasz

Strona 2 odpowiedzi na pytanie: Konkurs – Wygraj kosmetyki PAT&RUB SWEET

  1. Na Zoję czekałam długo. Po poronieniach, siedmiu ciążowych miesiącach leżenia plackiem – doczekałam się. Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy, oniemiałam z zachwytu. Gdy przystawiono mi ją do piersi – po raz pierwszy poczułam się nie tylko matką, ale kobietą.
    Brak dzieci w jakiś sposób naruszył moje poczucie wartości i kobiecości. Narodziny Zoi były więc nie tylko wielkim wydarzeniem rodzinnym, ale przełomem w moim życiu.
    Czułam się tak, jakbym wypiła szampana.
    Gdy ją karmiłam, myślałam o pięknych rzeczach, bo miałam wrażenie, że te myśli wraz z mlekiem spływają do jej środka. Gdy leżała w łóżeczku – najpierw szpitalnym, potem w domu – płakałam ze szczęścia, śpiewając jej kołysanki.
    Ale płakałam też ze strachu – dlaczego jest taka niespokojna? Z bólu – po cc nie dochodziłam do siebie wystarczająco szybko, a dziecko ma swoje prawa… Ze złości, gdy słyszałam “dobre rady”, takich,których akurat nie potrzebowałam.
    Czasem padałam ze zmęczenia, zasypiając z małą przy piersi.
    Ale gdy po wieczornej kapieli usypiałam Zojkę, nosząc ją dwie godziny na rękach, wrzeszczącą, marudzącą, wcale nie senną – i patrzyłam na zachód słońca, wyśpiewujac jej wszystkie znane mi piosenki – miałam poczucie, że nareszcie dotykam istoty życia, a nie ślizgam się po jego powierzchni, jak dotychczas.
    Moja córeczka lada dzień skończy 5 lat – a ja dokładnie pamiętam koniec ciąży, gdy nie bałam się już tak bardzo – i początek naszego bycia razem – i tak bardzo się cieszę, że dzięki niej mogę być matką oraz kobietą.I że Ona po prostu jest.

    • Nasz pierwszy syn, pierwsze dziecko-i my, studenciaki niemal 25letnia ja i 26 letni mąż:)

      Pamiętam dłuugą drogę do domu ( wydawała sie nieskonczenie długa) w deszczowy dzień.
      Noworodka odbieranego z okienka specjalnego w szpitalu, ekscytację kiedy Go ubierałam w kombinezon, ekscytację ogólna i ULGE- że oto po miesiacu spędzonym w szpitalu wychodzę “na wolność”- ze swoim pierwszym dzieckiem…
      Wreszcie byłam w domu po nieskończenie długim miesiącu leżenia na patologii ciąży!

      Potem postawienie fotelika z tłumoczkiem małym w środku na podłodze i…..co dalej?
      I tak się zaczęło nasze Nowe Zycie:)

      • Moja historia na początku wygląda jak u wielu innych mam. Ponieważ mialam cukrzycę ciążową mój lekarz wziął mnie do szpitala już tydzień przed planowanym terminem.W szpitalu okazało się że razem ze mną na oddziale będzie moja bratowa,która termin porodu miała o kilka dni później niż ja. Obie bardzo się cieszyłyśmy,że jesteśmy razem.Dzien przed terminem lekarz podjął decyzję o wywołaniu porodu. Po wielu godz. Na świat przyszła moja ukochana córeczka.Ależ byłam szczęśliwa i mimo ogromnego zmęczenia ciągle ją tulilam całowałam i przytulałam. Po powrocie do domu było jeszcze fajniej. Mąż pomagał mi jak tylko mógł.W każdej wolnej chwili zajmował się małą, zmieniał pieluszki,kaftaniki a nawet kąpał. Było super,nie mogliśmy nacieszyć się naszym malutkim szczęściem. Moją radość pogłębiał fakt,że za pary dni miał być następny maluszek. No i nadszedl ten dzień ale zamiast najszczęśliwszy był najgorszym dniem mojego życia.Dzieciątko mojej bratowej zmarło a ja popadłam w depresję. Ciągle płakałam,chodziłam smutna i bałam się,że coś podobnego spotka nas chociaż córeczka była okazem zdrowia. Nie potrafiłam cieszyć się, ze szczęścia jakie nas spotkało. Na szczęście mój mąż zachował zimną krew i pomógł mi się otrząsnąć i teraz jestem najszczęśliwszą mamą.

        • wspomnienia z pierwszych dni w domu z dzieckiem.

          wspomnienia? Niezapomniane do końca życia pomimo tego że nasze życie przewróciło się do góry nogami, szczególnie moje jako faceta żona po porodzie była bardzo oslabiona i większość obowiązków przejął tata czyli ja, ogromny strach przed pielęgnacją synka który urodził się jako wczesniak i był bardzo malutki w porównaniu z moimi ” grabami “, lecz stanąłem na wysokości zadania i nigdy nie zapomnę tych chwil. Nasz synek kończy właśnie 1,5 roku przede mną kolejne wyzwania

          • TACIERZYŃSTWO JEST THE BEST! 🙂

            Witam, jestem szczęśliwym tatą z niespełna dwuletnim stażem

            Gdy nasz synek pojawił się na świecie w szpitalu, byłem tak przejęty, że położna musiała mi przypominać o aparacie fotograficznym. Tak szybko minęły mi te 2 godziny spędzone na wilgotnym od łez powitaniu naszego synka Ksawusia. Nie mogłem się doczekać, kiedy wszyscy wrócimy do domku. Niestety synek dostał silnej żółtaczki i musiał tydzień leżeć w szpitalu. Gdy nasz skarb pojawił się w domu to dopiero się zaczęło! 🙂 Grzecznie odstąpiłem nasze małżeńskie łóżko na rzecz młodego obywatela i jego zmęczonej porodem mamusi.

            W mojej ojcowskiej głowie było milion pytań i wątpliwości!
            Ja taki duży on taki mały i bezbronny. Nasza kruszynka, cząstka żony i moja! Skarb największy i miłość najczulsza!
            Nasz syn – płaczący malec, nie mogący wyartykułować własnych potrzeb.
            Płacze!
            Dlaczego?
            Zadawałem sobie wciąż pytanie.
            Czy to niespodzianka w pieluszce?
            Czy może odzew głodomorka?

            Pytań milion odpowiedzi brak!

            Wszystko było pierwsze!
            Pierwsza samodzielna kąpiel!
            Pierwsza nieprzespana noc!
            Pierwszy atak kolki!
            Pierwszy spacer w promieniach wiosennego słońca!

            Chcąc wspierać moją żonkę wziąłem tygodniowy urlop tacierzyński, który był pełen niezapomnianych przygód. Po pierwsze nie wiedziałem, iż 2 tygodniowe maluszki robią kupki na odległość. Gdy zmieniałem synkowi pieluszkę to on wycelował z wysokości przewijaczka na łóżeczku wprost na moje najlepsze spodnie( na wysokości kolan). Jak to zrobił? Nie wiem! Pewno jakiś Mistrz mi rośnie, czy cóś!

            Do tacierzystwa nie można się przygotować. Nie nauczą tego poradniki czy dobre rady dziadków. Życie do doskonała nauka dla każdego rodzica. Każdy dzień to kolejne doświadczenie i kolejna lekcja rodzicielstwa, bo posiadanie dzieci to niesamowita przygoda!

            Uploaded with

            • Dla mnie ten moment był po prostu straszny. Gdyby nie pomoc mojej mamy, teściowej i przyjaciółki, nie wiem jak bym sobie poradziła. Męża całe dnie nie było w domu, ponieważ ma taką pracę, więc na pomoc jego nie mogłam liczyć. Jednak moje kochane kobietki spisały się na medal. Powiedziały i pokazały mi co i jak i już potem nie było problemu. Sam moment przebywania po raz pierwszy w domu z dzieckiem był wspaniały Moja rada dla młodych mam: Nie odrzucajcie pomocy najbliższych. Teściowa wcale nie jest zła Trzymam za przyszłe mamy kciuki

              • Pierwsze dni z moim synkiem upłynęły mi pod kryptonimem: “Karmienie piersią”. Już od początku ciąży bardzo chciałam karmić naturalnie, mimo, że w mojej rodzinie kobiety często miały zapalenie piersi po porodzie – również moja mama miała taki problem i ja z tego powodu byłam od razu “na butli”. Pomimo tego faktu byłam nastawiona optymistycznie i kupowałam gadżety pomocne przy karmieniu piersią- poduszkę fasolkę, kapturki do karmienia, herbatkę wspomagającą laktację, krem na obolałe sutki. Niestety byłam dobrej myśli tylko przez kilka godzin po porodzie, kiedy okazało się, że nie mam pokarmu. W szpitalu odwiedziła mnie konsultantka laktacyjna, ale i ona, tak jak wcześniej pielęgniarki rozłożyła przede mną ręce z bezradności. Mój synek zatem musiał pić mleko modyfikowane z butelki co 3 godziny po 30 ml i myślałam, że już tak pozostanie. Wychodząc ze szpitala lekarka wręczyła mi receptę na mleko modyfikowane. Byłam totalnie załamana, bo mój synek bardzo kwapił się do leżenia przy mamusi i miał silny odruch ssący. Na szczęście moja mama nie poddała się tak łatwo. Zakupiła laktator elektryczny i zaleciła mi ściągać pokarm, żeby udrożnić kanały mleczne. I wtedy nastąpił zwrot: ja będąc w domu poczułam się lepiej, bezpieczniej, dostałam dużą dawkę wsparcia od rodziny i uwierzyłam na nowo we własne siły, nie byłam już tak spięta i zdenerwowana jak w szpitalu. Następnego dnia, po dobie ściągania laktatorem nastąpił cud – dostałam nawał mleka, a moje dziecko było wniebowzięte, bo mogło wreszcie poleżeć sobie przy mnie i smakować do woli matczyne naturalne mleczko. Moja mama została zatem bohaterką misji “Karmienie piersią”, a ja jestem dzisiaj już na tym polu weteranką, gdyż karmię jeszcze mojego smyka, mimo iż miesiąc temu skończył 2 latka. Czasami mam ochotę odstawić go od piersi, ale wtedy mój synek buntuje się i mówi: “Mlecko mamusi jest pysne, słodziutkie” i jak tu mu odmówić? 🙂

                • Do domku przywiózł nas mąż. Wnieśliśmy dziecinkę do mieszkania w gondoli. Zaraz otworzyła oczka, ale tylko na chwilkę. Rozebraliśmy ją, no i chciałam przełożyć maleństwo do łóżeczka, by móc się ogarnąć i chwilę odpocząć, gdyż w szpitalu prawie nie spałam. Jakie było moje zdziwienie, gdy podeszłam do łóżeczka. Owszem było złożone, bo mąż jeszcze w czasie mojego porodu sms-ował, że właśnie je składa. No ale materacyk zamontowany na samym dole, jak na roczne dziecko, a nie jak dla noworodka. Okazało się, że mąż montował bez zastanowienia. Najlepsze jest to, że przy składaniu była z nim moja teściowa. I też mu nie zwróciła uwagi. Na początku trochę się zdenerwowałam, że nie wszystko gotowe na nasz przyjazd, ale po chwili opanowania wzięliśmy się do roboty i po 5 min. nasze ukochane maleństwo trafiło do swojego łóżeczka. Ale nie na długo, bo zaraz karmienie, przewijanie, karmienie, przewijanie…

                  • Moje wspomnienia z pierwszych dni w domu z dzieckiem

                    Moje pierwsze chwile z córeczką w domu były piękne,cudowne,wspaniałe,wyjątkowe 😀 i trwały aż 3 dni, dopóki nie pojawiły się regularne kolki i trwały aż 3 dłuuuugie miesiące,które wydawały się być wiecznością.
                    Natomiast przy drugim dziecku było zupełnie odwrotnie,bardzo się obawiałam tych pierwszych 3 miesięcy myśląc że sytuacja się powtórzy, a tu synuś nam zrobił taką niespodziankę
                    Zawsze uważałam że takie cichutkie,spokojne dzieciątka można oglądać tylko w filmie,teraz wiem że się myliłam.Dzieci bardzo różnią się między sobą a w szczególności moje:D

                    • To była jazda bez trzymanki!
                      Nigdy wcześniej nie miałam noworodka na rękach, nie potrafiłam przebrać, umyć

                      Gdy Mąż odebrał mnie ze szpitala i wróciliśmy do domu, postawiliśmy fotelik na podłodze i… rozpłakałam się z bezradności. przecież ta kruszynka była w 100% zależna od nas! Ogrom odpowiedzialności mnie przytłoczył. Potem M pojechał na zakupy, a ja zostałam z wydzierającą się w niebogłosy Agatką i poranionymi piersiami- wystraszona, obolała po cc. Z dnia na dzień było lepiej. Uczyliśmy się siebie. Głos Męża działał na córkę bardzo uspokajająco.
                      Wszystko samo się ułożyło:)
                      Na samo wspomnienie mam łzy w oczach i… ochotę na następnego dzidziusia.

                      • Już dwa miesiące jesteśmy tu,
                        bo przecież najlepiej jest razem w domu!
                        i mimo, że teraz jest już o wiele lżej
                        na początku lżej było mniej.

                        Do szpitala po córcię dumny tatuś przyjechał,
                        W domku piękny bukiet już na nas czekał,
                        I rosołek gorący i uśmiechy cioci
                        Ale zaraz trzeba brać się do roboty!

                        Ojej, chyba kupka! Jak trzeba przewinąć?!
                        A czy w kąpieli dziecko może z rąk się wywinąć?
                        Czy po jedzeniu trzeba pionizować?
                        A ten dziwny pępek? Czym go posmarować?

                        Tak dużo pytań i brak podpowiedzi
                        Trzeba znów stronkę rodzice.pl odwiedzić
                        Tam na wszystko radę znalazłyśmy
                        I wszystkiego jakoś się nauczyłyśmy!:)

                        • te słowa napisałam kilka dni po I porodzie:

                          Zanim zostałaś począta, pragnęłam Cię
                          Zanim się urodziłaś, kochałam Cię
                          Zanim minęła pierwsza minuta Twego życia byłam gotowa za Ciebie umrzeć….

                          A teraz to moje szczęście śpi sobie słodko, robiąc tak cudne minki, że nie mogę przestać się na nią patrzeć. Ból porodowy się zapomina, a każda chwila z własnym dzieckiem w 100% go wynagradza….

                          a te kilka dni po II:
                          ale to wszystko mija, gdy położą obok Ciebie małe cudo, które przez 9 miesięcy nosisz w sobie, kochasz od pierwszych 2 kreseczek…. potem ten maluszek spojrzy sie na Ciebie swoimi malutkimi czarnymi oczkami jakby już teraz chcial powiedzieć “mamo”, czasami uśmiecha się przez sen….
                          KOCHAM Cię synku

                          a teraz ten mały gość śpi sobie słodko, co jakiś czas budzi się na jedzenie,, czasami nie chce ssać cycusia, przez co stresuje mamę…. robi się coraz słodszy i dorośleje z dnia na dzień….

                          chyba po tych kilku latach nie zrobiłabym tego lepiej….
                          dzisiaj też kiedy to znowu przeczytałam mam łzy w oczach….

                          • Pierwsze dni w domu z małym Łukaszkiem,
                            naszym wyczekanym, słodkim bobaskiem,
                            były tak inne, tak zupełnie różne,
                            od tego co wymyśliliśmy z rodziną tłumnie…
                            Ja, tak odważna, pierwsza do wszystkiego,
                            tak strasznie się bałam kąpać Malutkiego!
                            Ręce mi drżały, więc wyręczył mnie Małżonek,
                            trzeba przyznać, że dzielnie wspierał swoją żonę.
                            Baliśmy się z kolek płaczu, a było go mało!
                            a opiekowanie się pępkiem – strachu dodało!
                            Obawialiśmy się karmienia, zupełnie bezpodstawnie,
                            lecz z kupkami popalić dał nam Łukasz ładnie!
                            Bo najpiękniejsze w dzieciach jest to, że zaskakują,
                            tym serca rodziców z łatwością ujmują…

                            • Pierwsze dni z Maciusiem?? To strach że sobie nie poradzę lub mój synek może być chory.. (tyle sie nasłuchalam, naczytałam, że strasznie sie tego bałam). Jednoczesnie cieszylam sie, że maluch jest już z nami, ze mogę go przytulić i głaskać….
                              Pamiętam równiez jak drugiego dnia kiedy byliśmy w domu, mielismy mnóstwo telefonów z propozycją odwiedzić i zobaczenia Maćiusia…. a my, razem z mężem bylismy strasznie zmęczeni.
                              Już pierwszego dnia odiwedzili ans teściowei, ciotki i wujkowie… mielismy dosyć. chciliśmy być sami i nacieszyć sie każdą chwilą, poznać naszego synka i sprawić aby czuł sie dobrze w nowym otoczeniu.
                              I co zrobilismy? Nagralismy sie na sekretrkach w telefonach ” witajcie, nie możemy odebrac telefonu, bo zajmujemy sie naszym największym skarbem. Kiedy maluch przyzywczai sie do nowego otoczenia odezwiemy sie do WAS”
                              I tak prze prawie tydzień czasu byliśmy sami, choć zmęczenie to szczesliwi, bo nikt nam nie przeszkadzał:)

                              Bo taka jest prawda, wiele osób chce od razu zobaczyć dziecko, nie myślac o tym, ze mamy są wymęczone jeszcze porodem i wygladają strasznie. Nie w głowach nam odiwedziny. a tatusiowie chcą dzielnie pomagać we wszystkim. Wstawanie w nocy jest rowniez męczące… a gdzie tu znelzc jeszcze siły na parzenie kawy gościom!?

                              • Moje wspomnienia z pierwszych dni w domu z dzieckiem pozwolę sobie opisać w formie listu…

                                “List z pierwszych dni w domu pełnych wspomnień… do mojego synka.

                                Marcinku !
                                Gdy zawitałam z Tobą do naszego domku spałeś.
                                Cała rodzinka była Tobą zafascynowana, nie bałam się o Ciebie, ponieważ wsparcie jakie miałam wokół, dawało mi bezpieczeństwo i radość.
                                Położyłam Cię do Twojego nowego łóżeczka, które czekało na Ciebie już ponad tydzień, rozpakowałam swoje rzeczy i usłyszałam od Twojego tatusia piękne słowa:
                                “Jestem z Ciebie dumny”… miałam łzy w oczach przepełnione szczęściem i miłością do Was obojga.
                                Odetchnęliśmy troszkę z emocji i obudziłeś się, nakarmiłam Cię, zmieniłam pieluszkę i ponownie usnąłeś.
                                Nadchodziły pierwsze wieczory i pierwsze kąpiele – czasem troszkę płakałeś, ale tylko troszkę ;), jednak nie bałam się…
                                Twój tatuś dzielnie trzymał Cię a ja myłam Twoje bardzo delikatne ciałko, Twoja babcia i dziadzio również dzielnie w kąpieli pomagali.
                                Po kąpieli zawsze cieplutko Cię ubrałam, zawinęłam w rożek, nakarmiłam i usypialeś.
                                Gdy spałeś wszyscy patrzyliśmy na Ciebie z wielkim zdumieniem i tak mijały pierwsze dni w domu z Tobą… spałeś jadłeś i dzielnie przybierałeś na wadze.
                                Szybciutko przyzwyczaiłeś się do świata zewnętrzengo, jakże innego niż ten, który miałeś przez 9 miesięcy, gdy Cię nosiłam pod serduszkiem i głaskałam brzuszek, abyś poczuł moją bliskość.
                                Myślałam, że przewrócisz mój świat do góry nogami, że będę pełna strachu i obawy jak sobie poradzę z Tobą w domu, ale tak nie było, zawdzięczam pomoc okazaną mi Twojemu troskliwemu tatusiowi i kochanym dziadkom.
                                Jesteś naszym jedynym synkiem, ale wiedz, że każdy dzień od dnia Twoich narodzin do dziś jest najszczęśliwszym dniem w moim życiu :).

                                Twoja mamusia :Kocham:

                                • moje pierwsze dni…

                                  Moje pierwsze Dni nadał trwają, Amelka ma miesiąc i 4 dni. Pamiętam, że najbardziej bałam się wyjścia ze szpitala… moja mama mieszka za granicą, teściowa 400 km dalej 🙂 Bałam się pozostania z dzieckiem sam na sam, że coś się stanie, a ja nie będę potrafiła mu pomóc, co będzie jak zle się poczuje… Pamiętam moje wejście do domu…. postawiłam dziecko na stole w nosidełku, usiedliśmy z mężem obok i spytałam się ” i co teraz? a co jak będzie płakac?” a mój mąż ” to siedźmy cicho, może się nie obudzi”. I siedzieliśmy tak w ciszy przez godzinę :). Kompletnie nie wiedziałam czy dam radę. Bałam się również o pielęgnację skórki tak małego dziecka (zresztą do teraz się boję, nie jestem do końca przekonana co do kosmetyków, które obecnie używam). Po ponad miesiącu bycia razem, nadal się siebie uczymy, a każdy dzień obfituje w nowe doświadczenia i emocje 🙂

                                  • Pamiętam ten dzień.5 stycznia wróciłam do domu z maleństwem. Cały dom pięknie wysprzątany a nad drzwiami wielki transparent z napisem”Witam moją rodzinkę”. To mój mąż zgotował nam takie gorące przywitanie i odtąd rozpoczeła się nasza podróż przez życie jak szczęśliwa rodzina. Pierwsze dni wypełniały emocje szczęścia i niepokoju o maleństwo. Codzienna dawka miłości wypełniała nasz wspólny dzień. Nawet mąż na przyjście synka wziął w pracy 3 tygodnie urlopu i mogliśmy ten czas wspólnie poświęcic synkowi. Pamiętam,kiedy za oknem ludzie opatuleni uciekali przed mrozem i sypiącym śniegiem a ja z wtulonym do piersi synkiem delektowałam się ciepłem wzajemnego uczucia. To niesamowite jak obecnośc męża może podnieśc na duchu i pomóc w przejściu przez początek połogu. Nocne wstawania do synka mnie wykańczały ale w dzień za to mąż zajmował się wszystkim. Nie należę do matek,które już od poczatku mają trudny start.Ja miałam wszystko i byłam szczęśliwa.Już od rana czekałam na wieczorny rytuał kąpieli synka,kiedy to maleńkie ciałko wkładałam ostrożnie do wanienki.Jego wiotkie ciałko i maleńki nosek sprawiał,że miałam ochotę tulic go całymi dniami.Zafascynowana życiem rodzinnym i wychowywaniem synka zrezygnowałam z pracy i rozpoczełam swoje nowe życie jako matka i żona.Odnalazłam się w tym doskonale i czuję się spełniona a każdy dzień zamiast od stresu że spóźnię się do pracy zaczynam od pocałowania synka w czółko i porannego spaceru. To najlepsza praca świata-wychowywanie synka.

                                    • To dni przepiękne, to dni wspaniałe,
                                      gdy w domu pod opieką ma się dziecko małe.
                                      Łzy radości do oczu mi napływają,
                                      gdy wspomnienia z tamtych czasów przede mną stają.
                                      Pierwsze me próby z malucha wychowaniem,
                                      uspokajaniem, w wózku bujaniem.
                                      W pokoju wszędzie małe ciuszki,
                                      moje ciało obejmują grubiutkie paluszki,
                                      pomieszczenia przepełnione pluszakami,
                                      książeczkami i smoczkami.
                                      Dom radością cały żyje,
                                      ciotka na szydełku czapeczkę szyje.
                                      Rodzina na każdym kroku wspiera,
                                      młody tato pieluchy przebiera.
                                      Wstaję by uciszyć malca w nocy,
                                      zajmuję się układaniem w kojcu kocy.
                                      Czas dla siebie znaleźć próbuję,
                                      ale to przy dziecku najlepiej się czuję.
                                      Początki nie raz trudne bywają,
                                      lecz wspomnienia bezkonkurencyjne po sobie zostawiają.

                                      • Pierwsze dni z Julką

                                        Pamiętam doskonale jak bardzo byłam szczęśliwa i jak bardzo…się bałam.
                                        Pierwszej nocy spałam może z 7 minut.
                                        Pierwszy dzień przesiedziałam niemal cały przy Julce i po prostu na nią patrzyłam. Nie mogłam się nacieszyć z jej istnienia i nie mogłam przestać się uśmiechać.
                                        Julka była niesamowicie grzecznym dzieckiem. Nie licząc pierwszej,każdą kolejną noc przesypiała całą. Nie budziła się jak powinna co kilka godzin na jedzenie,co wywołało mój niepokój. Na szczęście obawy okazały się całkowicie niesłuszne,bo mała po prostu wolała spać niż jeść.
                                        Pamiętam,gdy pewnego poranka,5 czy 6 dni po porodzie, zadzwoniła do mnie koleżanka z gratulacjami. Było ok.9 a my ciągle spałyśmy.Zaspanym głosem podziękowałam za gratulacje,na co ona z nieukrywaną radością i przekąsem zapytała:”Co,nieprzespane noce odsypiasz,nowo upieczona mamusiu?”. Odpowiedziałam jej,że przesypiamy całe noce a ona zadzwoniła za wcześnie,bo o tej porze Julka jeszcze nie wstaje. Następnego dnia moja przyjaciółka poinformowała mnie,że chodzi plotka,że z braku snu i przemęczenia zwariowałam i rozpowiadam,że mój noworodek nie budzi się w nocy 🙂
                                        I pamiętam jeszcze jak mama zrobiła na obiad dla rodzinki placki ziemniaczane z gulaszem i surówkę z pora.Dla mnie oczywiście miał być jakiś “mamusiowy” posiłek,ale nie umiałam się oprzeć. Na obżarstwie nakrył mnie Tata. Powiedział tylko:”I teraz dzieciak będzie miał kolki,bo Ty musisz się najeść”.
                                        Nie było żadnej kolki,ani tego dnia ani żadnego innego.
                                        Strach,który towarzyszył mi pierwszego dnia zniknął tak samo jak się pojawił a instynkt macierzyński,którego nie podejrzewałam u siebie znaleźć wybuchł z ogromną siłą.
                                        Pierwsze dni razem były najważniejszym sprawdzianem w moim życiu. Myślę,że całkiem dobrze go przeszłam.
                                        Julka ma dzisiaj prawie 6 lat. Nadal jest śpiochem i bardzo,ale to bardzo lubi placki ziemniaczane z gulaszem 🙂

                                        • 3 lata temu święta wielkanocne synuś przyszedł na świat ::) po świętach na luzie wyszliśmy ze szpitala pierwsze dni razem oczywiście partner wział wolne i był przez te najważniejsze dni z nami 🙂 kurcze pamiętam jak dziś na zmianę 24 na dobę czuwaliśmy przy malutkim baliśmy się go zostawić samego choć na sekundkę była to dla nas nowość nie wiedzieliśmy jak się zachować uczyliśmy się wszystkiego:) calutki czas patrzyliśmy na naszego maluszka i na siebie na zmianę to było takie cudne taki malutki człowieczek taaki nasz 🙂 nie mogliśmy się napatrzeć i nadziwić że On jest taki mały że potrzebuje tyle uwagi że taak bardzo go kochamy że zrobimy dla niego wszystko:) teraz czekamy na drugiego synka który też ma się urodzić na świeta wielkanocne co za zbieg okoliczniści 🙂 został juz miesiac. jeśli chodzi o opiękę boje się mniej niż z Piotrusiem bo już wiem co i jak 🙂

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Konkurs – Wygraj kosmetyki PAT&RUB SWEET

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general