mobing w szkole (wśród uczniów)

nie piszę w gimnazjum choć na chwilę obecną jest to 1 klasa gimnazjum.

wiem że się rozpisałam ale niepotrafiłam któcej a problem poważny (chyba) (za to przynam że cały tekst wrzuciłam do edytora by błedy spawrdził byście były w stanie to przeczytać :roll:)

Problem trwa w zasadzie od 1 klasy podstawówki (czyli 7-8 letnie grupa którą nazwę “elitą” stosowała mobing !!!!:eek: (J. zna dziewczynę która po 1 klasie przeniosła się do innej bo niewytrzymała)

byłam już u pani pedagog, była J., była u pni wychowawczyni i pani pedagog pani od WF-u która jako pierwsza nauczycielka zwróciła uwagę na problem… nie wiem czy sobie poradzą??? od pani pedago usłyszałam że będzie próbować i że to trudna pod tym względem klasa bo nie jestem piewrszą mamą…

J. trafiła do klasy 2 lata temu, w klasie była odrzucona przez wszystkich N., totalnie zagubiona, zakompleksiona, J. “na dzień dobry” usłyszała że tamta to taka a taka i nie należy się z nią zadawać…. Ale (niestety bo wyszło to źle dla J.) J. ma własne zdanie i się zaprzyjaźniła z N. co spowodowało że sama znalazła się poza marginesem :(… (od pani pedagog usłyszałam że po latach pracy nad N. dopiero gdy pojawiła się J. pani pedagog mogła przestać pracować nad N.))

później zaprzyjaźniła się z jeszcze z S. i sprawiła że N. i S. (choć się nie cierpiały zaprzyjaźniły się…. i odrzuciły: J. została sama i spadła na pozycję N.() (S. moim zdaniem ma potrzebę?*posiadania kogoś?*na wyłączność, kogoś kto ma dużo czasu dla S. a J. lubi mieć wiele znajomych + biegałą w tygdoniu do szkoły muzycznej dlatego N. okzazała się?*być?*jakby lepsza w tej materii:zawsze miała czas dla S.)…. później nastąpił podział klasy S. poszła w gimnazjum do klasy z innym językiem… ale N. jakby zyskała przychylność “elity” i boi się za bardzo być z J., boi się trafić na dawną pozycję choć obecna jej pozycja jest wynikiem tylko tego że “elita” chce zrobić wszystko by J. była sama a przez to słabsza, przez to łatwiej jej dokuczyć…

…. generalnie w klasie są 3 dziewczyny które?rządzą?, jak wyrazisz swoje zadanie (odmienne niż ich zdanie) jesteś WRÓG i należy ciebie tępić…. są perfidne i robią to tak by nikt nie mógł się przyczepić bo nie ma wyzwisk, tylko teoretycznie nieszkodliwe drobiazgi (nic zabronionego więc nawet sprawowanie nie może być obniżone)… (dla ciekawości napiszę że mama jednej z nich była u pani pedagog że 2 pozostałe dokuczają…)…. w gimnazjum przyszły nowe dziewczyny do klasy i choć nie zdążyły zamienić słowa z J. już trafiły do zespołu dokuczającego (nawet dziewczyna “totalnie wolny elektron” potrafi się przyłączać choć taka niby luzaczka co powtarza 1 klasę z powodu -chyba- wagarów)…

apogeum było na wf-ie przy podziale na grupy J. stała sama a 9 dziewczyn po drugiej stronie (nawet N. której J. pomogła :(), nikt nie odbijał piłki rzuconej przez J… + jeszcze kilka innych zachowań które zaniepokoiły wf-istkę…

to są drobiazgi… dzięki Bogu J. mi o wszystko mówi (chyba o wszystkim bo nawet o tym że koleżanki gadają z kolegami i długości ich penisów -od tak dowiedziała się gdy jedna z 3 w chwili słabości jej się zwierzała- więc skoro o takich rzeczach mi J. Opowiada to chyba o wszystkim ), na szczęście ma serdeczne, niezakompleksione przyjaciółki w równoległej klasie, które są dla niej wsparciem…

generalnie klasa pod przewodnictwem 3 gwiazd (“elity”) potrafi dokuczać na różne sposoby: ciuchy, a tata to Rumcajs (kiedyś mój mąż nieogolony poszedł po lekcje do jednej z 3 gwiazd i tam tak określił go do swojej córki ojciec dziewczynki a “Rumcajs” w slangu młodzieży to menel najgorszy )…. na wystawie antropologicznej ktoś wskazując na neandertalczyków krzyczał “tata J.” i przy wtórze radości ktoś inny pokazując neandertalkę “a to jej mama”… (ludzie w tej klasie są gotowi zrobić wiele by nie wypaść poza margines:()… kiedyś J. usłyszała “twoi rodzice na ciebie skąpią bo masz duży dom a nie masz fajnych ciuchów “…. brak reakcji powoduje znajdowanie innych docinek, ale trudni mieć od tak?na poczekaniu? odpowiednią reakcję…. w niektórych przypadkach nie wiemy z J, czy coś było przypadkiem czy celowym działaniem np. przeszkadzanie na lekcji gdy odpowiadała na ocenę akurat J.???? gdy klasa odpowiadała na było cicho a gdy zaczęła odpowiadać ona nagle zaczął się hałas… :(…. nawet chłopcy siedzący w ławce za nią potrafią ostentacyjnie maxymalnie odsunąć się z ławką do tyłu TO JEST CHORE!!!!!! (to są drobne gesty, do których zasadzie nie można się przyczepić ale jak spojrzeć całościowo to układa się w celowe działanie mające na celu dokuczyć :(, poniżyć :(, podlizać się “elicie”….. zniszczyć :()…

J. święta nie jest, ma swoje zdanie, ma często muchy w nosie, ale nie odwraca się od potrzebujących (przykład z J.), potrafi się świetnie bawić, być energiczna i radosna, wrażliwa, ma duźo (jak na ten wiek) zainteresowań, nie przejmuje się ciuchami a przynajmniej ma swój styl (chyba że za bardzo jej się do tych ciuchów klasa czepia :(), dobrze się uczy (także w szkole muzycznej od kiedy jest na gitarze, -niektóre z Was pamiętają “przygody ze znienawidzonymi skrzypcami” jakie miałyśmy-)… potrafi pracować w zespole (jeśli ten zespół chce z nią współpracować)… i ma na tyle mocy charakter by się nie poddać, ale ile wytrzyma???? a jeśli pani pedagog i wychowawczyni (też z pedagogicznym wykształceniem) nie dadzą sobie rady i ja przeniosę J. do innej klasy (bo wtedy stanę na rzęsach by przenieść) co się stanie gdy ofiarą stanie się słabsza osoba??? Jak daleko ta klasa się posunie (na razie są niewinne teksty tylko?TYLKO albo AŻ?)… ja jestem blisko mojego dziecka, pracuję w domu i jak wraca zaraz wiem co było w szkole, pytam zawsze też o atmosferę.. ale co jak ofiara nie będzie miała w domu wsparcia??? do czego taka klas może doprowadzić te grzeczne dziewczynki z tzw. (chyba) “normalnych rodzin”????

i czy jest szansa na zmiany w klasie skoro to trawa już tak długo!! Dlaczego nikt nie zadziałał wcześniej????

może macie pomysły na rozwiązanie problemu??? (ponad 2 lata temu rewelacyjnie doradzałyście mi by pozwolić J. niegrać na skrzypcach, dziecko odżyło, uczy się świetnie, nabrało pewności siebie i gra na ukochanej gitarze)

Strona 5 odpowiedzi na pytanie: mobing w szkole (wśród uczniów)

  1. Aga,a te rzęsy to rzeczywiście problem? Widoczne są bardzo, czy tylko dla J?
    Ja mam co prawda jedną białą, za to długą (obcinam regularnie, bo mi do oka wchodzi 😉 ), ale jakoś nigdy nie wpadłam na to, że to problem. Ani pod względem estetycznym, ani medycznym (a może powinnam?).
    Jeżeli u J są to kwestie estetyczne to bym olała malowanie henną i inne cuda tylko uświadomiła J, że ma jedyne i niepowtarzalne rzęsy w klasie, a wtedy to reszta będzie mogła skoczyć

    • Zamieszczone przez Klucha
      awka
      czytajac Twoje posty wyczytuję z nich (może się mylę)
      ale że więcej przemawia za tym aby Jagoda przeniosła się do tej drugiej klasy

      gdzieś tam napisałaś że gdy J. odejdzie z klasy tamte będą błyszczały, odczytuję to tak jakbyś traktowała to jak przegraną walkę. Nie mozesz do tego tak podchodzić. Najważniejsze jest Twoje dziecko.

      Jak dziś zachowywała się klasa wobec Jagody? Zmieniło się coś?

      w sumie rzeczywiście chyba wiecej przemawia za odejściem.. ”chyba” bo jak to będzie czas pokaże…

      odejście J. nietarktowała bym jako przegranej walki, ale boję się że ponieważ tamte przeprosiły są w oczach rówieśników wybielone… i boję się (mimo wszytsko) o N. która nie ma wsparcia w domu (choć J. twierdzi że N. wcale nie jest taka bezbronna jak się wydaje)

      • Zamieszczone przez marchewkowa
        Aga,a te rzęsy to rzeczywiście problem? Widoczne są bardzo, czy tylko dla J?
        Ja mam co prawda jedną białą, za to długą (obcinam regularnie, bo mi do oka wchodzi 😉 ), ale jakoś nigdy nie wpadłam na to, że to problem. Ani pod względem estetycznym, ani medycznym (a może powinnam?).
        Jeżeli u J są to kwestie estetyczne to bym olała malowanie henną i inne cuda tylko uświadomiła J, że ma jedyne i niepowtarzalne rzęsy w klasie, a wtedy to reszta będzie mogła skoczyć

        niestety coraz bardziej widoczne… te 5-6 rzęs dodaje nawet uroku i dla J. nie są one problemem samym w sobie bardziej jest dla niej problem że ktoś określa to jako coś obrzedliwego, a w tym wieku drobiazgi potrafią być problemem, szczególnie jak ejst ich dużo

        ( 2 tygodnie temu wmówiła którejś że sobie pofarbowała ;))

        • ja myslę, ze to nie rzęsy sa problemem, to wymówka.
          gdyby ich nie miała, “koleżanki” znalazłyby coś innego.
          Szczerze mówiąc uważam, ze naprawde dużo w tej sytuacji zależy
          od dorosłych, którzy opiekują sie tą klasą – wychowawcy, pedagoga, także
          chęci współpracy rodziców.

          • wiem że ani żesy ani ciuchy, anie włąsne zdanie…

            za godzinę spotkanie rano przeprowadziłąm z J. jakby wywida, dlaczego….
            główne uzasadneinei “CHCĘ BYĆ SOBĄ” “NIE CHCĘ SIĘ BAĆ że klasa zniwu zacznie mi dokuczać’… zauważyłamż e zarówno J. jak i ja zaczynamy być przewrażliwone doszukujemy się dociek w dorbazgach.. ale przeceiż te przewrażliwienei z czegoś wynika..

            mam problem z żołądkiem. jest całą spocone z nerwów… czuję wypieki na policzkach… mam ściśnięte gardło…

            … J. dziś powiedziałą mi coś co ją rozbawiło.. idzie wczoraj na PKS na gitarę i słyszy “Jagoda, Jagoda” “jagódki” takei mile wołanie aidzie grupka chłppaków z klasy A, nawet nie zna ich imion, śmieją się do niej i wołają… od taki drobiazg ale miły, parwda???? (albo normalny???)

            • awka, “wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma”.
              znasz?

              • no miałam się powstrzymać ale nie wytrzymam
                dlaczego nie przepiszesz jej do tej drugiej klasy skoro ma tam tylu przyjaciół?
                dla mnie najważniejsze by było moje dziecko i jego szczęście
                a wydaje mi się że dla twojego dziecka szczęściem jest być w tej klasie
                po co się męczyć????
                mam też przykre wspomnienia z podstawówki i wierz mi gdybym miała wybór…
                ja się nawet nie skarżyłam
                moich rodziców średnio to interesowało
                miałam mieć dobre oceny i tyle…….

                • Czytam ten wątek i głupieję.

                  Wybacz, ale mam wrażenie, że czytam nastolatkę a nie dorosłą matkę dzieciom.

                  Rozważasz czy zaszkodzą rzęsy, czy ciuchy czy co tam jeszcze.
                  Jakby to miało znaczenie – przecież jak się chce dokuczyć to powód zawsze się znajdzie.
                  A prawda przecież jest taka, że jak dziewczyna nie jest akceptowana w grupie to się tak łatwo nie zmieni.
                  Zaryzykuję stwierdzenie, że do końca szkoły może nie zdążyć wrosnąc w tę konkretna klasę.

                  Chce sie męczyć dla gitary – pozwól jej.
                  Chce zmienić klasę – niech zmieni.
                  Ale niech to będzie jej decyzja.

                  Nie pogłębiaj jej rozterek nastawieniem na takie rozkminianie w te i wewte,
                  bo robisz dzieciakowi bałagan w głowie.

                  Tak uważam.

                  • Zamieszczone przez Figa
                    Czytam ten wątek i głupieję.

                    Wybacz, ale mam wrażenie, że czytam nastolatkę a nie dorosłą matkę dzieciom.

                    Rozważasz czy zaszkodzą rzęsy, czy ciuchy czy co tam jeszcze.
                    Jakby to miało znaczenie – przecież jak się chce dokuczyć to powód zawsze się znajdzie.
                    A prawda przecież jest taka, że jak dziewczyna nie jest akceptowana w grupie to się tak łatwo nie zmieni.
                    Zaryzykuję stwierdzenie, że do końca szkoły może nie zdążyć wrosnąc w tę konkretna klasę.

                    Chce sie męczyć dla gitary – pozwól jej.
                    Chce zmienić klasę – niech zmieni.
                    Ale niech to będzie jej decyzja.

                    Nie pogłębiaj jej rozterek nastawieniem na takie rozkminianie w te i wewte,
                    bo robisz dzieciakowi bałagan w głowie.

                    Tak uważam.

                    no kurczę Figa wyraziłaś to co chciałam napisać w poprzednim poście
                    podpisuje się po tym

                    • Zamieszczone przez bruni
                      awka, “wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma”.
                      znasz?

                      wiem…. dlatego się boję i tego przeniesienia…

                      • Zamieszczone przez Figa
                        Czytam ten wątek i głupieję.

                        Wybacz, ale mam wrażenie, że czytam nastolatkę a nie dorosłą matkę dzieciom.

                        Rozważasz czy zaszkodzą rzęsy, czy ciuchy czy co tam jeszcze.
                        Jakby to miało znaczenie – przecież jak się chce dokuczyć to powód zawsze się znajdzie.

                        A prawda przecież jest taka, że jak dziewczyna nie jest akceptowana w grupie to się tak łatwo nie zmieni.

                        wiem że żęsy czy ciuchy nie mają parwo zaszkodzić…. ale gdy ma się naście lat drobiazgi neiistotne jeśli są powodem dogryzania stają się problemem.. dla J też nie, ale jeśli ejst to powód KOLEJNY dogryzanie już jest problemem… Gdybym niestarała się wejść w rozumowanie nastolatki być może dotarło by do mnie gdyby już było za późno…

                        Zamieszczone przez Figa
                        Zaryzykuję stwierdzenie, że do końca szkoły może nie zdążyć wrosnąc w tę konkretna klasę.

                        Chce sie męczyć dla gitary – pozwól jej.
                        Chce zmienić klasę – niech zmieni.
                        Ale niech to będzie jej decyzja. Nie pogłębiaj jej rozterek nastawieniem na takie rozkminianie w te i wewte, bo robisz dzieciakowi bałagan w głowie.

                        decyzja ma należeć do niej… właśnie wróciłam z zebrania panie obiecują pracę nad kalsą… mówiły jaka to słaba klsa ta A, 18 chłopaków, klasa nazbierana z którą trudno jest prowadzić lekcje, klasa w której dziewczynki gdzieś znikneły zdominowane przez chłopaków…

                        • Zamieszczone przez awkaminska
                          Gdybym niestarała się wejść w rozumowanie nastolatki być może dotarło by do mnie gdyby już było za późno…

                          Moim zdaniem to wczuwanie niesie Cię w takim oto kierunku,
                          że przestajesz być matką_opoką_i_wsparciem, która daje dziecku siłę i poczucie bezpieczeństwa,
                          a zaczynasz być drugą nastolatką, która pogłębia wątpliwości i rozdarcie córki.
                          Na początku ok, wczuwanie się było potrzebne, teraz przeszkadza. IMO.

                          Gdybym to ja znalazła się teraz na twoim miejscu, powiedziałabym dziecku, że:
                          – nie ma co liczyć że sytuacja w tej klasie zmieni się radykalnie (bo te zmiany obecne to moim zdaniem są chwilowe) – a przynajmniej nieprędko
                          – nigdzie nie będzie idealnie
                          – zna wszelkie dostępne “za” i “przeciw” – teraz musi podjąć jakąś decyzję np. w ciągu 2 tygodni.
                          – w każdej decyzji ją poprę i wesprę, bo to jej dobro jest dla mnie najważniejsze.

                          Iiii niech się dzieje wola nieba.

                          • Zamieszczone przez Figa
                            Moim zdaniem to wczuwanie niesie Cię w takim oto kierunku,
                            że przestajesz być matką_opoką_i_wsparciem, która daje dziecku siłę i poczucie bezpieczeństwa,
                            a zaczynasz być drugą nastolatką, która pogłębia wątpliwości i rozdarcie córki.
                            Na początku ok, wczuwanie się było potrzebne, teraz przeszkadza. IMO.

                            Gdybym to ja znalazła się teraz na twoim miejscu, powiedziałabym dziecku, że:
                            nie ma co liczyć że sytuacja w tej klasie zmieni się radykalnie (bo te zmiany obecne to moim zdaniem są chwilowe) – a przynajmniej nieprędko
                            – nigdzie nie będzie idealnie
                            – zna wszelkie dostępne “za” i “przeciw” – teraz musi podjąć jakąś decyzję np. w ciągu 2 tygodni.
                            – w każdej decyzji ją poprę i wesprę, bo to jej dobro jest dla mnie najważniejsze.

                            tak właśnie czynię… Wam zaś relacjonuję na bierząco i jedno to to co Wam piszę a drugie co jej mówię.. wgłębianie się w myślenie nastolatki jest czymś co pomaga zrozumeić sytuację, która gdy spojży się okiem dorosłego wyda się śmieszna, bo co to zaproblemy są, głupie i nieważne… aby zobaczyć problem, który jest czymś ogólnym trzeba znaleźć wszystkie pozornie nieważne drobiazgi, które go tworzą…

                            nie robię jej mętliku “NIE WIEM CO Z TYM ZROBIC I BOJĘ SIĘ” to mogę pisać tu na forum…

                            gdybym nie była matką OPOKĄ dziecko by nie przyszło do mnie z problem, ale wie też potrafię spojżeć jej okiem i ją zrozumieć… naprawdę mało matek nastolatek potrafią tak spojżeć często są tylko opokami wspaniałymi opokami ale niepotrafią w porę dojżeć problemu bo dzieci traktują je jak kogoś kto napewno ich niezrozumie… trudno gdzieś znaleźć złoty środek…

                            • Sledze, ale nie mam czasu pisac. Teraz tez z gory przepraszam, jednym palcem z pociagu na tel stukam. Na szybko co mi do glowy przyszlo czytajac: obiektywizm. Oczywiscie, ze nie jestes, zadna matka by nie byla. Faktem jest, ze dyrektor, wychowawca, pedagog problem widza I chca rozwiazac, wiec problem jest bez, nie tylko Ty, czy jagoda go dostrzegacie. Czy jagoda ma w tym swoj udzial?no pewnie tez jakis ma. Faktem jest, ze nie odnajduje sie w tej konkretnej kl, czas spedza z druga. Gdzies padlo stwierdzenie, ze przeniesienie nie rozwiaze problemu kl. Jak najbardziej. Ale to Nie Ty jestes od rozwiazywania tego problemu, twoim problemem jest J. Dyrektor deklaruje pomoc, prace nad klasa. Ale co to znaczy? Tak konkretnie, przekladajac na dzialania? Powiedzial co kryje sie pod enigmatycznym zdaniem: bedziemy pracowac? Przedstawil jakis plan? Np raz w tyg godzina z psychologiem? Wyjazd integracyjny, wspolna praca nad jakims wiekszym projektem ( tak sobie od czApy rzucam). Ja sie zgaddam z figa. Zmiany nie beda widoczne od razu. Moze ich wogole nie byc. I chociaz wiem, ze jak sie chce I ma pomysl I wie jeszcze do tego jak, to z dzieciakami wiele mozna zrobic. To musisz sie tez liczyc z porazka I jej kosztami.

                              • Zamieszczone przez tora
                                Dyrektor deklaruje pomoc, prace nad klasa. Ale co to znaczy? Tak konkretnie, przekladajac na dzialania? Powiedzial co kryje sie pod enigmatycznym zdaniem: bedziemy pracowac? Przedstawil jakis plan? Np raz w tyg godzina z psychologiem? Wyjazd integracyjny, wspolna praca nad jakims wiekszym projektem ( tak sobie od czApy rzucam). Ja sie zgaddam z figa. Zmiany nie beda widoczne od razu. Moze ich wogole nie byc. I chociaz wiem, ze jak sie chce I ma pomysl I wie jeszcze do tego jak, to z dzieciakami wiele mozna zrobic. To musisz sie tez liczyc z porazka I jej kosztami.

                                niesety muszę się przyznać do braku obiektywizmu mimo stawania na głowie by widzieć obiektywnie….

                                pani dyrektor generalnie postawiła sytuację na nogi… a wychowawczyni ma także wykształcenie i doświadczenie zawodowe w pracy pedagoga szkolenego, wie co robi i podobno można jej zaufać jako wychowawcy… co chą robić??? “wspierać J. w jej indywiualnści i mocnej, silnej postawie, wpsierać tę postawę i wzmacaniać bo jest wyjątkowa” + praca nad klasą, nad empatią klasy, nad otwieraniem uczńów na potrzeby innych nad tym by rozumieli co inni czują… Uważają że mimo iż mimo że 15 osób ejst z jednej kalsy to teraz ejst nowy etap i one wiedząc o problemi mogą swtorzyć fajną klasę z tej klasy. J. ma co tydzień spotykać się z panią pedagog i relacjonować.. one uważają J. za pracowitą zdolą uczennicę do tego odważną i ze swoim własnym zdaniem powiedziały że to że zwróciła uwagę na problem świadczy że się niepoddaje…. choć wiedzą że J. też nie jest święta i nad sobą też musi trochę pracować, dając szansę na akceptację…

                                już z J. rozmawialiśmy: zostanie jeśli znajdzie w tej klasie bratnią duszę, silną, bratnią duszę (teoretycznie jest taka dziewczyna… ale ja nie chcę by było to takie “na siłę” taki wentyl bezpieczeństwa jak N. czy S. jeśli ma to być tak jak w przypadku N i S to lepiej niech się przenosi…)

                                • Zamieszczone przez majowamama
                                  wczuj się tez wobec tego równiez w rolę innych nastolatak i zastanów się, czy da się kogos polubic na siłę? Czy da się zyc w zgodzie z kolezanką, za którą mocno stoi matka, nauczyciele i pedagog szkolny? Czy nie myślisz, ze Twoja córka po tym wszystkim będzie przez wiodącą grupę postrzegana jeszcze gorzej?
                                  Oczywiscie mozna powiedziec, że matka nie powinna stac z załozonymi rękami podczas gdy jej dziecku dzieje się krzywda, ale czy takie metody cos są w stanie naprawic?

                                  czyli nic nie robić??? i niech rządzi siła selekcji naturalnej, mocne jednostki przetrwają, słabe albo się podaddzą i znikną w szarej masie albo niech się powieszą (w eksterlanych przypadkach o których czasem słyszymyw TV)???

                                  Zamieszczone przez majowamama
                                  A własne dziecko w sytuacji Twojej J przeniosłabym do innej klasy/szkoły i wówczas miałabym jasnosc w kim lezy problem.

                                  tu jest jasność… problem był przed pojawiniem się J. i już od więcej niż 2 lat p. pedagog pracuje z osobami z klasy (choć przyznam że średnio jej to wychodzi)

                                  Zamieszczone przez majowamama
                                  Mój syn w gimnazjum miał “kolezankę” nie lubianą przez klasę. Jak czytam to, co piszesz, to jakbym widziała tamtą dziewczynkę. (…)Mój syn nie byl bezposrednio zaangazowany w problem,

                                  Jesteś pewna że dziewczynka była nielubiana przez klasę??? a może tylko przez klika osób wiodących, którym reszta (łącznie z Twoim synem) bała się przeciwstawić… (u J. jest tak że dużo osób ją lubi w klasie ale bali się to pokazać, pokazanie że się lubi outslaidera, bycie dla niego życzliwym było równoznaczne ze staniem się outslaiderem, tak jak przeżyła to J. podając rękę odrzuconej prze klasę N.)… Niestety wielu rodziców mówi “moje dziecko nie było bezposrednio zaangazowane w problem” a ja powiem BYŁO przez obojętność i starch, przez brak odwagi by przeciwstawić się gromadzie która robi coś nie tak.. niestety tak wielu rodziców dziś wychowuje dzieci 🙁 zgodnie z zasadą “nie mieszaj się”, “niewychylaj się”…

                                  Zamieszczone przez majowamama
                                  Wg. mojego odczucia problem leżał w tej rodzinie. Nie w dziecku. To oni tworzyli i wyolbrzymiali problem chcąc za wszelką cenę uchronic córkę przed złem całego swiata, a jednoczesnie budowali w niej przekonanie, że wszyscy w koło są źli.

                                  problem z mobbingiem wydaje się być problemem nieistotnym, bo dotyczy drobaizgów, śmiesznych drobiazgów, a rodzice w oczach rodziców “oprawców” w 99% bądę wydawali się nadopiekuńczymi i wyolbrzymiąjącymi problem… wiem o tym. mój mąż tych problemow nawet nie widział bo są to śmieszne rzeczy, ja też nakazaywała olewanie ale tego się zrobiło za dużo, rodzic agresora lub osoby obojętnej z otoczenia agresora niezauważy że wogle jest coś nie tak :(… i to jest problem…

                                  • Zamieszczone przez awkaminska
                                    niesety muszę się przyznać do braku obiektywizmu mimo stawania na głowie by widzieć obiektywnie….

                                    pani dyrektor generalnie postawiła sytuację na nogi… a wychowawczyni ma także wykształcenie i doświadczenie zawodowe w pracy pedagoga szkolenego, wie co robi i podobno można jej zaufać jako wychowawcy… co chą robić??? “wspierać J. w jej indywiualnści i mocnej, silnej postawie, wpsierać tę postawę i wzmacaniać bo jest wyjątkowa” + praca nad klasą, nad empatią klasy, nad otwieraniem uczńów na potrzeby innych nad tym by rozumieli co inni czują… Uważają że mimo iż mimo że 15 osób ejst z jednej kalsy to teraz ejst nowy etap i one wiedząc o problemi mogą swtorzyć fajną klasę z tej klasy. J. ma co tydzień spotykać się z panią pedagog i relacjonować.. one uważają J. za pracowitą zdolą uczennicę do tego odważną i ze swoim własnym zdaniem powiedziały że to że zwróciła uwagę na problem świadczy że się niepoddaje…. choć wiedzą że J. też nie jest święta i nad sobą też musi trochę pracować, dając szansę na akceptację…

                                    już z J. rozmawialiśmy: zostanie jeśli znajdzie w tej klasie bratnią duszę, silną, bratnią duszę (teoretycznie jest taka dziewczyna… ale ja nie chcę by było to takie “na siłę” taki wentyl bezpieczeństwa jak N. czy S. jeśli ma to być tak jak w przypadku N i S to lepiej niech się przenosi…)

                                    jezeli to ma polegac jedynie na cotygodniowym zdawaniu relacji z tego co sie dzieje w kl, to dla mnie kula w plot.
                                    pracowac trzeba z cala klasa. jest cos w tym kierunku robione? nie mam na mysli jednorazowej pogadanki, ale jakiejs serii spotkan, czy nie wiem co tam sobie pedagog wymysli, ale cos, co bedzie jakims ciagiem, caloscia.

                                    • Zamieszczone przez majowamama
                                      Nie pisze tego żeby podcinać Ci skrzydła, ale dlatego, żebys spróbowała spojrzec na sprawę również z drugiej strony i ufac przez pryzmat ludzkich mozliwosci i zdrowego rozsądku. Zwłaszcza nauczycielom i pedagogom szkolnym.

                                      jak ma zaufac, skoro wyniki pracy pedagoga z uczniami z tej kl od 2 lat sa mizerne?

                                      • ja myślę że padagog nie ma planu działania bardziej taki plan ma pani wychowawczyni (anglistka i pedago w jednym)

                                        …. a J. jak chorągewka. wczoraj po teatrze (wróciła po22) że kalsa fajna się zrobiła, dziś mówi że fajna ale dodaje że 2 lata temu też już robiła się fajna… i słyszę “mamo ja chyab jednak się przeniosę”… to jej wybór… ale i nei dziwię się wahaniom… mimo wszytsko…

                                        zaprzyjaźniona nauczycielka pocieszyła mnie że jeśłid ziecko ma pęd do zdobywania wiedzy taki jak J. to poradzi sobię i w kalsie teoretycznie słabej… no i tam ejst sparwdzona i polonistka i matematyczka, których klasy (czy te teoretycznie słabe czy też te mądre) mają jednakowy poziom na klasówkach, z parc domowych czy na egzaminach…

                                        • Zamieszczone przez majowamama
                                          no ja własnie w tym kontekście, bo
                                          widze sporą wiare autorki w poprawe sytuacji
                                          nauczyciele i pedagodzy maja wg. mnie niewielkie mozliwosci działania, albo inaczej: mozliwosci spore, a chęci i kompetencje mizerne

                                          powiedzmy sobie że zawsze staram się widziec pozytywy (choć podobnie jak Wy czy mój m. nie wierzymy że nagle zdarzy się cud, chyba że wychowawczyni okaże się geniuszem)…. decyzja należy do J. ja na ile potrafię analizuję obie klasy:

                                          klasa “B” obecna: mała i jest nadzieja na zmiany (ta wychowawczyni poradziła sobie z niejedną klasą), ale “na ile łatwo zmienić coś co siedziało tyle czasu?”, w małej klasie łatwo uczyć…. ale do końca nie widoamo na ile sobei znajdzie przyjaciela (jest jak pisałam dziewczynaka ale nie chcę by było to po prostu złapania się kogoś i tworzenie na siłę przyjaciela)

                                          klasa “A”: inny rodzaj dziewczyn, ma tam 2 przyjaciółki sparwdzone, klasa się kształtuje i nie wiadomo jak się ukształtuje do końca, co do nauki (ma 2 wspaniałe, sparwdzone nauczycielki od głównych przedmiotów; ale trudno zapanować nad motłochem tak licznym, pdobno raz już odmówili pisania sprawdzianu), tam ejst zbieranina także z poza rejonu (i etraz pytanie czy zostali przyjęci wszystcy co chcieli byle by utorzyć klasę czy też p. dyrektor patrzyła na wyniki nauki potencjalnych chłopaków do przyjęcia do klasy, teoretycznei szkołą J. ma wyższy poziom i rodzice wolą posłać czsto do niej choć z poza rejonu, np. w kalsie J. jest nowa dziewczyna z b. dobrymi wynikami nauki)

                                          co jest lepsze????? nikt tego nei wie to czas pokaże

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: mobing w szkole (wśród uczniów)

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general