moralnosc (niektorych) katolikow

nie moge nie wrzucic linku, niesamowicie oburzaja mnie takie historie.

[Zobacz stronę]

Strona 6 odpowiedzi na pytanie: moralnosc (niektorych) katolikow

  1. Zamieszczone przez ulaluki

    Tak jak od nauczycieli więcej się wymaga, bo dają swiadectwo młodzieży, tak od księzy podobnie.
    Oczywiście każdy popełnia błędy, ja to wiem, ale nie rozumiem czemu mamy o nich nie rozmawiać?

    Wg mnie tylko podobnie, ale jednak inaczej.

    Nauczyciel naucza przedmiotu, do tego wychowuje w pewnych godzinach i granicach, a nastepnie zegna ucznia teoretycznie na cale zycie i nie oferuje mu juz zadnej poslugi 😉 Chyba ze korepetytor 😉 Nie ingeruje (przynajmniej nie z definicji swego zawodu) w to, jaki ktos ma swiatopoglad, preferencje seksualne itp. osobiste sprawy.
    Ksiądz działa na innej płaszczyźnie – prywatnej, duchowej, w calej istocie istnienia. Przy nim nauczyciel to obcy czlowiek (nie konkretny nauczyciel, bo na pewno niektorzy sa bliscy, ale chodzi mi o zalozenia instytucji obu tych grup). Nauczyciel daje promocje do klasy, ksiadz droge do zycia wiecznego i recepte na cale zycie doczesne. Jest blisko (nie jeden, ale instytucja), aż po powierzenie mu swoich największych sekretów w ramach spowiedzi. Naucza moralności sugerujac nawet, jakie mamy miec myśli, a jakich nie (nie spotkałam się z tym w praktyce nauczycielskiej). Poucza, które myśli są złe, wkracza w życie prywatne. Jest bliżej i dłużej w życiu rodziny, która powiedzmy naprawdę należy do swojej parafii. Można by długo o różnicach, o misji, o powołaniu, o odbiorze i oczekiwaniu wobec tych dwóch ludzi.
    Z nauczycielem można przejść przez szkołę bez zawierania żadnej relacji prócz zdystansowanej obecności na lekcji i nie będzie to złamaniem zasad. Bez drogowskazów księdza, bez opowiadania mu o tym, czym się zgrzeszyło – nie jest się uczciwym katolikiem. Jemu trzeba zaufac, z definicji jego “przeznaczenia”. Jak nie ufasz nauczycielowi, mozesz nadal spokojnie przez szkole przejsc, czasami nawet z sukcesami 🙂
    W Kosciele trzeba sie otworzyc, bo spowiadać się trzeba (mówię akurat o spowiedzi nie dlatego, by jej coś zarzucać, ale dlatego, że jest dla mnie przykładem dającym pojęcie o tym, jak inne są relacje między człowiekiem i szkołą a człowiekiem i Kościołem).
    Co więcej tego nauczyciela i tak się w wielu przypadkach nie szanuje, nawet go jeszcze nie znając (i tu wystarczy poczytać forum – niesłusznie któraś z Was napisała, że za małe na to mamy dzieci, bo dyskusje wszelakie sa od lat i byly bardzo ciekawe opinie), wystarczy, że ktoś o innym napisze, a wychodzi nasza opinia o nauczycielach, wyniesiona z własnej młodości. Nauczyciel to wróg, a robienie mu kawałów to sport. I czasami ten nauczyciel podtrzymuje takie przekonanie, bo ma wszystko gdzieś i jest nieciekawym człowiekiem, byleby coś tam przekazać. I czasami np. jest chłodnym człowiekiem, nie umie trzymać dyscypliny, goni ucznia wokół klasy pośród śmiechu ogólnego, a jest za to takim za matematykiem i tak nauczy, że do końca życia nie zapomnę… I w ogóle nie miało dla mnie znaczenia, że ta pani miała dziwne zycie rodzinne (nie do nasladowania raczej, a mieszkala przy szkole) i czasami zaglądała do kieliszka (po pracy), że miała niepoukładaną sytuacje w domu i że goniła mojego kolegę po klasie. I nawet jeśli nie była ciepła osobą, typem co to klasę zabierze na wycieczkę i pogada po lekcjach, to była nauczycielem rewelacyjnym! I tyle mi wystarczy, jako nauczyciel nie krzywdziła dzieci. Choć jej życie nie było łatwe, jej osobowość – nie kojarzyła się chyba z pracą z dziećmi. Uczyła systematyczności i odpowiedzialności… rewelacyjnie tlumaczyla i nikogo nie upokarzała (jak gonila, to bylo raczej upokarzajace dla niej…)
    Czego innego jednak oczekuje się od księdza… Który nie wykłada nam matematyki, tylko moralne prawdy posunięte aż do granicy naszych myśli.
    Spowiada nas z tego… W naturalny sposob chcemy go widziec bez grzechu… Ma być przynajmniej kimś, kto się stara zyc tak, jak mowi.
    I to nie na 5 lat szkoly. Tylko na cale zycie.

    I kiedy tak nie jestczyli czasami 😉 ), kiedy on im wiecej tuszuje swoich grzechow, tym wiecej wymaga od innych, upokarzajac czlowieka albo bezpisrednio raniac, wtedy zaczyna sie bol.
    To jest bol traumatyczny w wielu przypadkach, dlatego trudno o tym zapomniec.

    Bywa i taki ból w szkole… Bywa i wiekszy…
    Jednak jak nauczyciel po pracy pije, to najwyzej sie mlodzian z niego pousmiecha, a i tak oceni to, czy w pracy jest prowadzona dobrze lekcje, a nie czy pan byl wczoraj w knajpie. Co wiecej, pan byc moze nie bedzie zaprzeczal, wiec nie wyjdzie na hipokryte (choc znam nauczycieli, ktory za nic na swiecie publicznie nie wypija ani lampki wina, bo wg nich nie wypada przy ludziach…).

    Celowo podaje przyklad picia, bo uwazam, ze wiele zalu wobec slug Kosciola bierze sie z drobnych spraw dnia codziennego. Nie kazdy ma do czynienia z pedofilem, na szczescie. Ale takie naglasniane sprawy trafiaja na podatny grunt zalu i rozdraznienia ludzi zranionych trafiajacą w ludzi hipokryzją niektorych duchownych. Taką własnie jak to, że 50 % obsady jakiejs plebanii ma dzieci, a naucza o czystosci i upokarza pare bioraca slub kosciely po kilku latach zycia z cywilnym…

    • Zamieszczone przez kropka.
      Znowu uważam, że to krzywdząca generalizacja.
      Jakie środowisko księży?
      Ci, co ukrywają robią źle. Całe środowisko nie ukrywa.
      To, że nie słyszałaś, to nie znaczy, że takich przypadków nie ma.
      Po prostu mniej się o tym pisze…
      Taki sam problem jest wśród lekarzy ukrywających różne rzeczy, prawników…
      Ale chyba nie wszyscy tak robią??

      Oczywista oczywistość.
      Czy to nie jest chwytanie za słówka?
      Czy to pytanie retoryczne, jak mniemam, wynika z wiary, że możliwe jest, że ktoś ma tu na myśli każdego pojedynczego księdza?
      A jesli nie, to czy ktos celowo uogólnia, żeby kogos wprowadzić w błąd i zrobić księżom złą opinię?
      czy z jakiego innego powodu pojawiają się ogólne stwierdzenia?
      Dlaczego niemal za każdym razem, gdy ktoś pisze “księża”, słyszy pytanie, czy wszyscy księża?
      Napisano, ze wszyscy?

      Moze zrobmy ankiete, raz na zawsze dowiedzmy sie, czy ktos na forum uwaza, ze wszyscy przedstawiciele danej grupy robia to czy tamto.

      A potem przyjmijmy, ze jak ktos pisze, ze nauczyciele go skrzywdzili, to ma na mysli tych, ktorych spotkal i nie musi pisac, ze nie wszyscy, zeby ktos nie zapytal po raz kolejny, czy to aby nie jest generalizowanie.

      Językowa poprawnośc polityczna utrudniajaca wymianę mysli miedzy osobami, ktore maja imho dosc podobne poglady, ale i tak calosc skupi sie na tym, by pobabrać sie w szczegolach.

      • Zamieszczone przez aborka
        tu nie chodzi o jednostkowosc przypadków (bo takie znowy jednostkowe nie są) tylko o to że śodowisko księzy to ukrywa. natomiast nic nie słyszalam o nauczycielu pedofilu chronionym przez grono pedagogiczne….

        litosci

        Bo nauczyciele lepiej chronią i prawda nie wyszła na jaw :/

        Jak nauczyciel chroni kolege pedofila albo uzywajacego przemocy, to jest zlym czlowiekiem. Zakladam, ze tacy tez sie znajduja, zlych ludzi pelno wszedzie (uwaga, uogolnienie! ok, pelno wszedzie poza tym forum 😉 ).

        Jesli to robi, to zle wykonuje swoj zawod i nie zasluguje na resztki zaufania… (bo nauczyciele mają je ogromne 😉 toż to są straznicy rozbuchanych marzeń, Cerbery 😉 młodziez i rodzice wpatrzeni w nich jak w obrazki 😉 ) Ale nadal jednak twierdze, ze glownym oczkiwaniem wobec nauczyciela jest cos innego (na pewno to sprawa indywidualna, ja pisze tylko o tym, z czym sie zazwyczaj spotykam).
        Zaden z rodzicow moich uczniow, a pracuje w zawodzie od kilkunastu lat, nie wymagal ode mnie wychowywania w stopniu konkretnym ani konkretnego prowadzenia sie mojego lub wskazania dziecku zyciowej drogi w sposob determinujacy. Owszem, byl kiedys tatus, ktory przyszedl, mowiac: “Niech pani cos z nim zrobi, bo ja juz nie moge, on mnie ciagle oklamuje” – ale to byl glos rozpaczy po wielu latach bledow ojca, ktory kryl sprawki dziecka przed szkola, az sam sie doigral…

        Lecz generalne oczekiwania to nauka, oceny, opieka na pewien czas, wychowawnie patriotyczne i spoleczne no i oczywiscie oczekiwaniem jest profesjonalizm w opiece nad dzieckiem. Nie spodziewa sie po mnie przecietny rodzic wychowania jego dziecka (nastolatka!) na dobrego czlowieka i naprostowywania jego bledow wychowawczych (nie mowie ani slowa o tym, czy ja poczuwam sie do takiej misji – po prostu rodzice pytaja o oceny i czy dzieć jest grzeczny 😉 ). Dosc rzadko sa tez oczekiwania, ze jeden nauczyciel podkopie drugiego, bedzie go sprawdzal, pilnowal.

        Dlatego nauczyciel, ktory chroni pedofila, zawodzi wg mnie po prostu przede wszystkim jako czlowiek – jak kazdy czlowiek, ktory krylby pedofila. Gdyby nie byl nauczycielem, zawiodlby tak samo… Moralnie ten czlowiek nie stoi ponad innymi, nie rozlicza ich z czystosci sumien… czesto nie oczekuje sie, by o tych sumieniach w ogole mowil.
        A ksiadz zajmuje sie taka działką… ze zatajanie tego w imię czegokolwiek… wydaje mi sie porażką nie tylko ludzką… nawet nie wiem, jak to ująć… – jak mozna potem innych moralnosci uczyc i tlumaczyc droge do nieba!? ja nie wiem, jak majac swiadomosc aktow pedofilii mozna wyjsc przed wiernych i celebrowac msze albo udzielac sakramentu spowiedzi…
        I mam nadzieje, ze takich przypadkow swiadomego zatuszowania jest minimum… i ze jesli jest jakies milczenie, to raczej ze strachu przed wiedza… moze niektorzy maja watpliwosci o czyms i wola wierzyc, ze jest ok… albo ze ktos zlozyl klamliwe zeznania… albo ze to sie nie powtorzy… nie wiem, co jeszcze… ale swiadome tuszowanie tego przez osoby uczace nas moralnosci w kategoriach zycia wiecznego i drogi ku niemu – to wydaje mi sie straszne… 🙁

        Podobnie mysle o ludziach, ktorzy broniliby takiego ksiedza, czy nie tylko ksiedza, jakigokolwiek pedofila.
        A dlaczego temat o moralnosci niektorych katolikow?
        Bo nie ma co sie dziwic, ze kanibale jedza ludzi. To ich moralnosci nie przeczy.

        • Zamieszczone przez kropka.

          Na marginesie, katecheta, to chyba nauczyciel, więc jeśli robi coś niewłaściwego, to podlega takim samym sankcjom, jak np. nauczyciel biologii.
          Czy się mylę? Nie siedzę aż tak w systemie edukacji. Przyjdzie fachowiec, to się wypowie 😉

          To chyba nie ja 😉
          O ile nic nie zmieniło się w ciągu ostatnich 5 lat, to powiem tak: katechetę najtrudniej ruszyć.
          Dyrektor zatrudnia tego, którego wskaże ksiądz i zwolni tego, ktorego wskaze ksiadz. Nierzadko ksiadz wyznaczy, kto ile ma miec godzin. I to słyszałam na własne uczy, gdy ksiadz przydzielał godziny katechetom i obwieszczał im, z jakiego idą klucza (ta pani ma godziny, bo wyszła za maz, ta nie, bo za długo to narzeczenstwo trwa – jak wezmiesz slub, to pogadamy, a tamta traci godziny, bo znalazla sobie 5 godzin w innej szkole, wiec jest obrotna; a reszte godzin dostanie wikary, bo ta szkola jest blizej od poprzedniej, w ktorej pracowal).
          Katechete na lekcji wizytuje ksiądz (jakis odpowiedni do tego, nie z jego parafii).

          Kiedy w okolicznej szkole byl problem z katechetą, problem juz bardzo gleboki, bo przez okna z klasy wylatywaly wcale nie male elementy jej wyposażenia (np. kilka kaloryferow), w ogole nad pania wszystko latalo, a ona tylko krzyczala i przy tym filmik z koszem na glowie wydaje mi sie drobiazgiem, to katecheci pozostali zwrocili sie ze sprawa do ksiedza i biskupa o cofniecie misji temu katechecie. Dyrektor nie mial nic do gadania.

          Tzn. moze by mogl zlozyc skarge do kuratorium, ale na kogo? Na siebie i to jaki ma balagan w szkole?
          A trzeba bylo juz naprawde wiele zajsc, by katecheci pozostali zwrocili sie przeciwko jednemu “ze swoich” i nie byla to prosta decyzja…

          • Zamieszczone przez Lea
            Wg mnie tylko podobnie, ale jednak inaczej.

            Nauczyciel naucza przedmiotu, do tego wychowuje w pewnych godzinach i granicach, a nastepnie zegna ucznia teoretycznie na cale zycie i nie oferuje mu juz zadnej poslugi 😉 Chyba ze korepetytor 😉 Nie ingeruje (przynajmniej nie z definicji swego zawodu) w to, jaki ktos ma swiatopoglad, preferencje seksualne itp. osobiste sprawy.
            Ksiądz działa na innej płaszczyźnie – prywatnej, duchowej, w calej istocie istnienia. Przy nim nauczyciel to obcy czlowiek (nie konkretny nauczyciel, bo na pewno niektorzy sa bliscy, ale chodzi mi o zalozenia instytucji obu tych grup). Nauczyciel daje promocje do klasy, ksiadz droge do zycia wiecznego i recepte na cale zycie doczesne. Jest blisko (nie jeden, ale instytucja), aż po powierzenie mu swoich największych sekretów w ramach spowiedzi. Naucza moralności sugerujac nawet, jakie mamy miec myśli, a jakich nie (nie spotkałam się z tym w praktyce nauczycielskiej). Poucza, które myśli są złe, wkracza w życie prywatne. Jest bliżej i dłużej w życiu rodziny, która powiedzmy naprawdę należy do swojej parafii. Można by długo o różnicach, o misji, o powołaniu, o odbiorze i oczekiwaniu wobec tych dwóch ludzi.
            Z nauczycielem można przejść przez szkołę bez zawierania żadnej relacji prócz zdystansowanej obecności na lekcji i nie będzie to złamaniem zasad. Bez drogowskazów księdza, bez opowiadania mu o tym, czym się zgrzeszyło – nie jest się uczciwym katolikiem. Jemu trzeba zaufac, z definicji jego “przeznaczenia”. Jak nie ufasz nauczycielowi, mozesz nadal spokojnie przez szkole przejsc, czasami nawet z sukcesami 🙂
            W Kosciele trzeba sie otworzyc, bo spowiadać się trzeba (mówię akurat o spowiedzi nie dlatego, by jej coś zarzucać, ale dlatego, że jest dla mnie przykładem dającym pojęcie o tym, jak inne są relacje między człowiekiem i szkołą a człowiekiem i Kościołem).
            Co więcej tego nauczyciela i tak się w wielu przypadkach nie szanuje, nawet go jeszcze nie znając (i tu wystarczy poczytać forum – niesłusznie któraś z Was napisała, że za małe na to mamy dzieci, bo dyskusje wszelakie sa od lat i byly bardzo ciekawe opinie), wystarczy, że ktoś o innym napisze, a wychodzi nasza opinia o nauczycielach, wyniesiona z własnej młodości. Nauczyciel to wróg, a robienie mu kawałów to sport. I czasami ten nauczyciel podtrzymuje takie przekonanie, bo ma wszystko gdzieś i jest nieciekawym człowiekiem, byleby coś tam przekazać. I czasami np. jest chłodnym człowiekiem, nie umie trzymać dyscypliny, goni ucznia wokół klasy pośród śmiechu ogólnego, a jest za to takim za matematykiem i tak nauczy, że do końca życia nie zapomnę… I w ogóle nie miało dla mnie znaczenia, że ta pani miała dziwne zycie rodzinne (nie do nasladowania raczej, a mieszkala przy szkole) i czasami zaglądała do kieliszka (po pracy), że miała niepoukładaną sytuacje w domu i że goniła mojego kolegę po klasie. I nawet jeśli nie była ciepła osobą, typem co to klasę zabierze na wycieczkę i pogada po lekcjach, to była nauczycielem rewelacyjnym! I tyle mi wystarczy, jako nauczyciel nie krzywdziła dzieci. Choć jej życie nie było łatwe, jej osobowość – nie kojarzyła się chyba z pracą z dziećmi. Uczyła systematyczności i odpowiedzialności… rewelacyjnie tlumaczyla i nikogo nie upokarzała (jak gonila, to bylo raczej upokarzajace dla niej…)
            Czego innego jednak oczekuje się od księdza… Który nie wykłada nam matematyki, tylko moralne prawdy posunięte aż do granicy naszych myśli.
            Spowiada nas z tego… W naturalny sposob chcemy go widziec bez grzechu… Ma być przynajmniej kimś, kto się stara zyc tak, jak mowi.
            I to nie na 5 lat szkoly. Tylko na cale zycie.

            I kiedy tak nie jestczyli czasami 😉 ), kiedy on im wiecej tuszuje swoich grzechow, tym wiecej wymaga od innych, upokarzajac czlowieka albo bezpisrednio raniac, wtedy zaczyna sie bol.
            To jest bol traumatyczny w wielu przypadkach, dlatego trudno o tym zapomniec.

            Bywa i taki ból w szkole… Bywa i wiekszy…
            Jednak jak nauczyciel po pracy pije, to najwyzej sie mlodzian z niego pousmiecha, a i tak oceni to, czy w pracy jest prowadzona dobrze lekcje, a nie czy pan byl wczoraj w knajpie. Co wiecej, pan byc moze nie bedzie zaprzeczal, wiec nie wyjdzie na hipokryte (choc znam nauczycieli, ktory za nic na swiecie publicznie nie wypija ani lampki wina, bo wg nich nie wypada przy ludziach…).

            Celowo podaje przyklad picia, bo uwazam, ze wiele zalu wobec slug Kosciola bierze sie z drobnych spraw dnia codziennego. Nie kazdy ma do czynienia z pedofilem, na szczescie. Ale takie naglasniane sprawy trafiaja na podatny grunt zalu i rozdraznienia ludzi zranionych trafiajacą w ludzi hipokryzją niektorych duchownych. Taką własnie jak to, że 50 % obsady jakiejs plebanii ma dzieci, a naucza o czystosci i upokarza pare bioraca slub kosciely po kilku latach zycia z cywilnym…

            Lea, bardzo dużo napisałaś.:)
            Pomału odniosę się co do niektórych spraw.
            Może za mało czytam forum, ale jakoś rzadko napotykam się na opinie o nauczycielach, chętnie bym poczytała.
            (No może w pogaducham któraś wspomni, ale długiej dyskusji nie pamiętam)

            Mówisz, że nauczyciel musi być dobrym nauczycielem, dobrze tłumaczyć, a prywatność nie ma znaczenia.
            W podstawówce miałam nauczycielea od wufu. Wszyscy nim byli zachwyceni.
            Potem ktoąś go zobaczył pijanego, zaczęto coraz więcej o tym mówić, w koncu była obiegowa opinia, że alkoholik(nie wiem czy to była praqwda, raczej tak). No i stracił szacunek, chłopcy zaczęli dogadywac na temat pijanstwa.
            Koeljny przypadek, niedawno czytłam o zwolnionym nauczycielu, który grał w zespole chyba metalowym (albo któreś odmianie), śpiewał treści powszechnie nieakceptowane(chyba satanistyczne, ale nie chcę przekręcać).

            Inna nauczycielka jakies tresci seksualne umieszczała w necie, młodzież wyśledziła, nauczycielkę zwolniono, przypadkó można mnożyć.

            Ja doprawdy rozumiem różnicę między nauczycielem a księdzem, zupełnie inna materia nauczania, ja to wiem.

            To było bardzo uproszczone porównanie, ale moim zdaniem nauczyciel pełnej swobody nie ma. Jestem pewna, że aferą byłoby, gdyby uczniowie zobaczyli zataczającego się nauczyciela, nawet po godzinavh. Może by się “obronił”, zależy od charakteru.

            Zaznaczam, porównanie do księdza jest wielkim uogólnieniem.

            Lea, nie wiem, czy dobrze zrozumiałam.

            Dla mnie brak dyscypliny wyklucza dobre nauczanie.

            • Zamieszczone przez Lea

              Zaden z rodzicow moich uczniow, a pracuje w zawodzie od kilkunastu lat, nie wymagal ode mnie wychowywania w stopniu konkretnym ani konkretnego prowadzenia sie mojego lub wskazania dziecku zyciowej drogi w sposob determinujacy. Owszem, byl kiedys tatus, ktory przyszedl, mowiac: “Niech pani cos z nim zrobi, bo ja juz nie moge, on mnie ciagle oklamuje” – ale to byl glos rozpaczy po wielu latach bledow ojca, ktory kryl sprawki dziecka przed szkola, az sam sie doigral…

              .

              Naprawdę?

              U nas bardzo często rodzice maj pretensje, że nie umiemy im pomóc w wychowaniu dziecka.

              Zresztą często staramy się pomóc, na ile możemy.

              Szkołą ma i funkcję wychowawaczą, wiadomo że trudno porównywać do roli rodzica.

              Nauczyciel rzeczywiście często jest nielubiany, więc uczniowie bardzo chętnie by podjęli temat, gdy nauczyciel nie jest “kryształowy’:)

              Póxniej napiszę więcej, bo moje dzieci dokazuja(dlatego tak szybko piszę i niedokładnie)

              • Zamieszczone przez ulaluki

                Mówisz, że nauczyciel musi być dobrym nauczycielem, dobrze tłumaczyć, a prywatność nie ma znaczenia.

                Tak mówię?

                Ani tak nie myślę, ani tak nie mówię.

                W jakimś stopniu prywatność ma znaczenie w niemal każdej profesji.
                Ale nauczyciel nie musi swoim życiem w każdym calu poświadczać treści, których naucza. I raczej nie utrzymuje, że się z nimi zgadza i nimi żyje.

                Nauczyciel nie ma pełnej swobody?
                No jasne, że nie. A kto ma? 😉

                Szefowa nie lubi brunetów, zobaczy Cię z brunetem i i jesteś zwolniona w każdym zawodzie 😉 (bzdurny przykład, ale chodzi o mechanizm)

                Przykład pani i obscenicznych zdjęć – imho w wielu zawodach jest nie na miejscu.
                Reszta to lokalne przypadki – a nie oficjalna droga postepowania.
                Znam nauczyciela – wokaliste metalowego zespolu, tresci ma bardzo niegrzeczne, kto by zreszta zrozumial tresci w growlu 😉 pracuje w zawodzie, nawet bys sie zdziwila, w jakiej placowce 😉
                Swoja droga nie mam go za dobrego nauczyciela, ale nie z powodu jego hobby 😉

                Smiechy z popijajacego nauczyciela?
                Wiesz, znam dobrze grupe uczniow, ktorzy robili sobie smiechy z wlosow nauczycielki, doszlo do podpalenia nawet. Tez nie miala autorytetu, a zawinila oschloscia i fryzurą.
                W tym zawodzie narazisz sie na smiesznosc czymkolwiek, szczegolnie jak bedziesz reagowal na to napuszeniem.
                Do tego nie trzeba byc alkoholikiem. Z pewnej pani cala szkola ma bekę, bo ma wade wymowy… I oczywiście do tego jest bardzo poważna, wg uczniów po prostu prosi sie o smiech. Uczy swietnie, jest najlepsza w swojej dziedzinie i ma wielki posłuch, cisza i strach na lekcji. Doceniaja, gdy koncza szkole. Ale zanim to nastapi, wysmiewaja okrutnie.

                • Zamieszczone przez ulaluki

                  Dla mnie brak dyscypliny wyklucza dobre nauczanie.

                  Nie umiem sie odniesc, bo nie wiem, co masz na mysli, piszac o braku dyscypliny.
                  Wg mnie to moze miec rozne odcienie.
                  Ale nie znam sie, nas ucza ostatnio, ze slowo dyscyplina to pojecie przestarzale w warsztacie pracy z uczniami.

                  Jesli masz na mysli brak – w sensie brak całkowity, zero, czyli nie ma posluchu, nie ma żadnej komunikacji, to oczywiscie nie ma dobrego nauczania.

                  Jesli masz na mysli szwankowanie tego, to sie nie zgodze, bo bywa roznie.

                  • Zamieszczone przez ulaluki
                    Naprawdę?

                    U nas bardzo często rodzice maj pretensje, że nie umiemy im pomóc w wychowaniu dziecka.

                    Może my umiemy pomóc? 😉

                    Głupi żart, przepraszam.

                    Naprawdę nie spotykam takich pretensji w swojej pracy wychowawczej.
                    Pretensje sa rózne, żeby nie było, że się chwalę. O wychowanie – nie.
                    Bywa, ze są pretensje o jego nadmiar. Nie do mnie, ale bylo parę takich spraw. Że uczymy zachowania wyręczając rodziców i sie wtrącamy. Z ciekawszych pretensji pamiętam tę o kapcie w szkole – czemu ich brak 😉 oraz aferę alkoholową – po co my tropimy czy w szkole ktos pije, bo nawet gdyby, to ja, tata, pozwalam (autentyk! i nie mowil tego alkoholik tylko rodzic z rodzaju tych, ktorzy zawsze maja racje, a to jest moje dziecko i moja sprawa i zrobie wszystko, by mialo ocene wzorową 😉 a pani ktora złapała go na tym popijaniu na przerwie to jest sfustrowana i niech sie do wychowania dziecka mi nie wpierdziela )

                    Zamieszczone przez ulaluki

                    Zresztą często staramy się pomóc, na ile możemy.

                    Szkołą ma i funkcję wychowawaczą, wiadomo że trudno porównywać do roli rodzica.

                    Przecież to sa podstawy, to oczywiste, że szkoła ma taką funkcję.
                    Podkreślałam w swojej wypowiedzi, że nie piszę o tym, co ja staram się realizować ani jakie mam wg mnie zadania, tylko co czuję ze strony innych – jakie oczekiwania, z jakimi się uwagami spotykam.

                    Nie pisałam o tym, jakie są funkcje szkoły i jak je realizować ani jak dobrze nauczać, ani jak być dobrym nauczycielem.
                    Pisałam o pewnych oczekiwaniach, stąd opisałam mojego nauczyciela, a nie koleżankę z pracy. Pisalam z pozycji osoby oczekujacej czegos od szkoly.
                    A wychowanie – w zakresie spolecznym, patriotycznym – jak juz pisalam. W zakresie fukncjonowania w grupie – tego bym oczekiwala np. jako matka.

                    • [QUOTE=Lea;2631914] Tak mówię?

                      Ani tak nie myślę, ani tak nie mówię.

                      Lea, wiem że mogłam pokręcić. Twoje posty zazwyczaj czytam dwa, trzy razy, wtedy odpisuję(są długie no i poprawnie napisane:)), a teraz czytałam tylko raz;)

                      W jakimś stopniu prywatność ma znaczenie w niemal każdej profesji.
                      Ale nauczyciel nie musi swoim życiem w każdym calu poświadczać treści, których naucza. I raczej nie utrzymuje, że się z nimi zgadza i nimi żyje.

                      Nauczyciel nie ma pełnej swobody?
                      No jasne, że nie. A kto ma? 😉

                      Szefowa nie lubi brunetów, zobaczy Cię z brunetem i i jesteś zwolniona w każdym zawodzie 😉 (bzdurny przykład, ale chodzi o mechanizm)

                      Przykład pani i obscenicznych zdjęć – imho w wielu zawodach jest nie na miejscu.
                      Reszta to lokalne przypadki – a nie oficjalna droga postepowania.
                      Znam nauczyciela – wokaliste metalowego zespolu, tresci ma bardzo niegrzeczne, kto by zreszta zrozumial tresci w growlu 😉 pracuje w zawodzie, nawet bys sie zdziwila, w jakiej placowce 😉
                      Swoja droga nie mam go za dobrego nauczyciela, ale nie z powodu jego hobby 😉

                      Smiechy z popijajacego nauczyciela?
                      Wiesz, znam dobrze grupe uczniow, ktorzy robili sobie smiechy z wlosow nauczycielki, doszlo do podpalenia nawet. Tez nie miala autorytetu, a zawinila oschloscia i fryzurą.
                      W tym zawodzie narazisz sie na smiesznosc czymkolwiek, szczegolnie jak bedziesz reagowal na to napuszeniem.
                      Do tego nie trzeba byc alkoholikiem. Z pewnej pani cala szkola ma bekę, bo ma wade wymowy… I oczywiście do tego jest bardzo poważna, wg uczniów po prostu prosi sie o smiech. Uczy swietnie, jest najlepsza w swojej dziedzinie i ma wielki posłuch, cisza i strach na lekcji. Doceniaja, gdy koncza szkole. Ale zanim to nastapi, wysmiewaja okrutnie.

                      Myślałam, o tym, że w żadnym zawodzie (niemal każdym;)) nie ma zupełniej swobody, ale według mnie nauczyciel jednak ma jej mniej od osoby np pracującej w biurze.
                      Tak jak mówiłam, są zwalniani nauczyciele, gdy łamią jakieś normy.

                      Druga rzecz.
                      Znam wielu rodziców, młodych, którzy twierdzą że nie chcieli by nauczyciela-homoseksualistę.

                      Fryzura, czy wada wymowy(nie wiem jak z polonistami)trochę inaczej wygląda, jak jest prześmiewana, moż zachowanie psychiczne.
                      Ja nie odnoszę się, czy słusznie, czy nie, ale z moich obserwacji wynika, że nauczyciel powinien zachowywać jakieś normy spoełczne, inaczej ma probelmy, bo dyrektor, bo rodzice, bo uczniowie się skarżą.

                      • Zamieszczone przez Lea
                        Nie umiem sie odniesc, bo nie wiem, co masz na mysli, piszac o braku dyscypliny.
                        Wg mnie to moze miec rozne odcienie.
                        Ale nie znam sie, nas ucza ostatnio, ze slowo dyscyplina to pojecie przestarzale w warsztacie pracy z uczniami.

                        Jesli masz na mysli brak – w sensie brak całkowity, zero, czyli nie ma posluchu, nie ma żadnej komunikacji, to oczywiscie nie ma dobrego nauczania.

                        Jesli masz na mysli szwankowanie tego, to sie nie zgodze, bo bywa roznie.

                        Myśląc o braku dyscypliny, myślałam nauczyciel sobie, dzieci sobie.:)

                          • Ula, pewnie się rozminiemy, bo ja planuję niedługo się oddalić.

                            Generalnie zwięźle chciałabym podsumować: nie chodzi mi o realne misje tych zawodów.

                            Ani o to, czy nauczyciel ma wychowywać, ani o to, czy księdza osądzi Bóg (sprawa tez poruszana w tym wątku).
                            Moja pisanina to wynik przemyśleń, czemu ludzi tak bardzo boli to, co czasami się w KK wykrywa.

                            Bo to inna sfera życia. Nie pamiętam, aby nauczyciele mnie uczący dotarli jakoś do mojej duchowości. Dwoje było dla mnie autorytetami, ale jakoś tak… zupełnie nieżyciowo w sensie sfery duchowej, światopoglądowej. Od księży oczekiwałam więcej, bo docierali do innej sfery mojego ja i inną sferę inspirowali do przemyśleń. Szkoła przy wierze to sprawa marginalna…

                            A że dobrze by było, aby nauczyciel nie upijał się na ulicy i nie rozbierał w Internecie, to oczywiste (i w paru innych zawodach także). Jednak wg mnie nauczyciel w wielu szkołach ma prawo do normalnego życia po prostu, a nie życia w świętości (choć fakt, koleżanka w wiejskiej szkole miała problem, jak poszła wydoić krowę z ciekawości, cała wieś plotkowała, ze to nie wypada 😉 )
                            Jak uczyłam dzieci, czym jest UE, to chyba nie czuły się potem oszukane, że ja głosowałam przeciw 😉 Mam prawo w szkole do moich poglądów, których nie muszę wywlekać, bo jak nie, to będę hipokrytką. Gdy uczę o “Biblii”, nie ma znaczenia, jakie jest moje wierzenie.

                            U księdza to wszystko jawi się jako jedność, która jakoś powinna grać…
                            Ludzie zrozumieją, gdy on walczy z pokusami, słabościami – to może go do nich zbliżać. Ale jeśli on będzie udawał świętego, grzmiał o grzechach innych, a sam się dopuszczał czegoś tak ohydnego jak pedofilia… u osoby uczącej miłości i Boga?
                            IMHo to dlatego tak mocno zapada w pamięć, porusza i dlatego ludzie o tym mówią…

                            • Zamieszczone przez Lea

                              A że dobrze by było, aby nauczyciel nie upijał się na ulicy i nie rozbierał w Internecie, to oczywiste (i w paru innych zawodach także). Jednak wg mnie nauczyciel w wielu szkołach ma prawo do normalnego życia po prostu, a nie życia w świętości (choć fakt, koleżanka w wiejskiej szkole miała problem, jak poszła wydoić krowę z ciekawości, cała wieś plotkowała, ze to nie wypada 😉 )
                              Jak uczyłam dzieci, czym jest UE, to chyba nie czuły się potem oszukane, że ja głosowałam przeciw 😉 Mam prawo w szkole do moich poglądów, których nie muszę wywlekać, bo jak nie, to będę hipokrytką. Gdy uczę o “Biblii”, nie ma znaczenia, jakie jest moje wierzenie.

                              U księdza to wszystko jawi się jako jedność, która jakoś powinna grać…
                              Ludzie zrozumieją, gdy on walczy z pokusami, słabościami – to może go do nich zbliżać. Ale jeśli on będzie udawał świętego, grzmiał o grzechach innych, a sam się dopuszczał czegoś tak ohydnego jak pedofilia… u osoby uczącej miłości i Boga?
                              IMHo to dlatego tak mocno zapada w pamięć, porusza i dlatego ludzie o tym mówią…

                              No i chyba niewielki wkład wniose do Twojego wywodu bo sie podpisze o tu 🙂

                              Nasuneła mi sie jeszcze taka mysl…
                              Ksiadz jako taki jest tworem sztucznym, nienaturalnym (mam nadzieje, ze nikogo nie obrazam własnie). Pod instytucje Ksiedza zostało dorobione wiele zasad, tradycji. On jako posrednik miedzy ludzmi a Bogiem, jedyny przez którego mozna sie zwracac do Boga o odpuszczenie grzechów itd. Bardzo długi czas tylko ksiadz potrafił czytac Biblie bo tylko ona albo umiałczytac albo była po łacinie.
                              Sama Biblia nie ustanawia (mowa o NT) takiej instytucji.
                              Owszem sa biskupi, sa nauczyciele, sa diakoni ale to wszystko dotyczy albo słuzby nauczania albo słuzby któa organizuje zycie Koscioła.
                              Kapłani pod których KK podciaga ksiezy byli w ST w NT zostali “zniesieni” przez ofiare Jezusa na Krzyzu.
                              Wg mnie to bardzo istotna róznica.
                              Wg mnie nic co jest sztuczne, nienaturalne z definicji nie jest oparte na zdrowych zasadach nie bedzie funkcjonowac własciwie.

                              • Zamieszczone przez ulaluki

                                Fryzura, czy wada wymowy(nie wiem jak z polonistami)trochę inaczej wygląda, jak jest prześmiewana, moż zachowanie psychiczne.
                                Ja nie odnoszę się, czy słusznie, czy nie, ale z moich obserwacji wynika, że nauczyciel powinien zachowywać jakieś normy spoełczne, inaczej ma probelmy, bo dyrektor, bo rodzice, bo uczniowie się skarżą.

                                Coś się pokisiło z cytowaniem, więc tylko kawałek cytuję.

                                Wymagania to naprawdę sprawa względna, podałam Ci już przykład – Ty znasz metala zwolnionego, ja pracującego. Znam też pijącego w pracy inspektora BHP.
                                I znam panią z biura zwolnioną z powodu tak banalnego, ze w szkole w ogóle by to nie było czyniące i pracowałaby dalej.

                                Nauczyciel jest oczywiscie oceniany – paradoksalnie czesciej niz jego uczen 😉 Wiecej ma zapewne ocen dziennie wystawionych slownie i w mysli.
                                Ale oficjalne prowadzenie sie i skargi to sprawa mimo wszystko dosc wzgledna. Jak i to, że niedosyt to raz, a pójście z tym gdzieś to dwa.
                                Niezadowolenie uczniow z tego, ze nauczyciel spiewa growlem po godzinach bedzie mniejsze, jesli bedzie dobrze uczyl, a dyrekcja nie jest z tych, co spanikuje po pierwszej uwadze. I wg mnie gdyby to byl jedyny powod zwolnienia, to ten nauczyciel w innej placowce by sie obronil, i mialby szanse na wiele dobrych opinii u uczniow a i u rodzicow (bo znam rodzicow, ktorzy nie myla metalowych piosenek ze stylem zycia i zarażaneim dzieci destrukcją).
                                Poza tym jesli taki nauczyciel bedzie jednak zwolniony, to z powodow innych, niz te, ktore wchodza w gre przy ksiedzu…. imho…
                                Myslisz, ze bylby to osobisty zawod wobec tego pana? Raczej stereotyp, ze ubiera sie na czarno i pewnie tresci satanistyczne przemyca mojemu dziecku. Precz z tej szkoly.
                                Ale czy ja wiem, czy takie rozczarowanie nim, jak przy rozczarowaniu ksiedzem i tym, ze jest kryty przez innych? Po prostu rodzic wolalby innego nauczyciela.

                                A mnie chodzi o to, czemu bledy ksiezy sa tak mocno zapamietywane, czemu nas tak poruszaja.
                                Bardziej niz nauczyciele.
                                Ba, dosc akceptowane sa zwiazki miedzy bylym uczniem i nauczycielem (mam na mysli rozne płcie 😉 i osoby pełnoletnie).

                                • Zamieszczone przez ulaluki
                                  Myśląc o braku dyscypliny, myślałam nauczyciel sobie, dzieci sobie.:)

                                  Wolalam sie upewnic, poniewaz pisalam o pani uczacej matematyki, ktora uczniow gonila wokol klasy 😉
                                  No wiec ona miala problem z dyscyplina, tzn. o ile rozumiec to jako np. brak absolutnego posluchu 😉
                                  Jej srodkiem dydaktycznym byl doniosly glos, moze nie krzyk, ale na granicy, wypalała sie przy nas. Ale nie bylo totalnej jazdy, wiekszych numerow czy chamstwa. na pewno jednak w klasie byl szmer a ja na pewno na tych lekcjach duzo rysowalam i pisalam lisciki, wiec nie bylo idealnie 😉 pamietam, że zeszyty od matematyki mialam najbardziej zagryzmolone “od konca”, czyli wtedy życie towarzyskie kwitło intensywnie 😉

                                  Mimo to byla genialnym dydaktykiem matematyki (po kimś w końcu pasję przejęłam 😉 ). To nie tylko moje zdanie.

                                  • Zamieszczone przez Olinja
                                    No i chyba niewielki wkład wniose do Twojego wywodu bo sie podpisze o tu 🙂

                                    Nasuneła mi sie jeszcze taka mysl…
                                    Ksiadz jako taki jest tworem sztucznym, nienaturalnym (mam nadzieje, ze nikogo nie obrazam własnie). Pod instytucje Ksiedza zostało dorobione wiele zasad, tradycji. On jako posrednik miedzy ludzmi a Bogiem, jedyny przez którego mozna sie zwracac do Boga o odpuszczenie grzechów itd. Bardzo długi czas tylko ksiadz potrafił czytac Biblie bo tylko ona albo umiałczytac albo była po łacinie.
                                    Sama Biblia nie ustanawia (mowa o NT) takiej instytucji.
                                    Owszem sa biskupi, sa nauczyciele, sa diakoni ale to wszystko dotyczy albo słuzby nauczania albo słuzby któa organizuje zycie Koscioła.
                                    Kapłani pod których KK podciaga ksiezy byli w ST w NT zostali “zniesieni” przez ofiare Jezusa na Krzyzu.
                                    Wg mnie to bardzo istotna róznica.
                                    Wg mnie nic co jest sztuczne, nienaturalne z definicji nie jest oparte na zdrowych zasadach nie bedzie funkcjonowac własciwie.

                                    To już inne ujęcie od tego, powiedzmy, społecznego, jakie dostrzegam, ale rozumiem.
                                    jak już patrzeć od tej strony, to np. podałaś informację (chyba Ty) o planowanym zniesieniu celibatu.

                                    Po 1., mam pytanie, skąd ta wiadomość? Zaciekawiło mnie, że to jest już tak zaawansowane/ Może chodzi tylko o wypowiedź czyjąś, że może, może?
                                    Czy jest coś więcej?
                                    Bo z tego rodzi się moje drugie pytanie, takie trochę a propos sztucznych tworów, o których pisałaś:

                                    a więc
                                    po 2., jak widzieć naturalność czegoś, pośrednictwa, nieomylności, dogmatyczną – a zatem i wiarygodność tego w oczach ludu, gdy zmienia się kluczowe zasady na oczach wiernych?
                                    Powiem Ci, że bardzo frapuje mnie ta sprawa z celibatem, na zasadzie może nieco nieładnej ciekawości, jak oni by to kiedyś załatwili, jak wytłumaczyli, by zachować wiarygodność.
                                    W przeszłości zmieniano wiele spraw kluczowych w tej wierze, ale to były inne czasy…
                                    Jak dziś ludzie przyjęli by to zniesienie celibatu?

                                    Tak, wiem, oczekuje tego wielu księzy
                                    i wielu wiernych
                                    ale ide o zaklad
                                    ze gdyby już owo oczekiwanie zostało spełnione
                                    naraz głośniejsze stałyby się głosy sprzeciwu
                                    wobec zmianie tego, co żywe było przez wieki

                                    Bo jakże to tak… tylu ksiezy przez to mialo pokusy, a tylu może nie zdecydowało się na tę drogę, bo chciało mieć rodzinę
                                    tylu cierpiało
                                    a teraz już ma być inaczej, inne zasady?
                                    dlaczego zmieniane?
                                    czy w słusznym imieniu, czy w podążaniu za modą?

                                    Takich głosów bym się spodziewała… I podkreślenia wtedy sztuczności właśnie tego posrednika miedzy Bogiem a czlowiekiem; posrednika, o ktorym sam KK nie wie, jak on ma wygladac…

                                    • Zamieszczone przez Lea
                                      Coś się pokisiło z cytowaniem, więc tylko kawałek cytuję.

                                      Wymagania to naprawdę sprawa względna, podałam Ci już przykład – Ty znasz metala zwolnionego, ja pracującego. Znam też pijącego w pracy inspektora BHP.
                                      I znam panią z biura zwolnioną z powodu tak banalnego, ze w szkole w ogóle by to nie było czyniące i pracowałaby dalej.

                                      Nauczyciel jest oczywiscie oceniany – paradoksalnie czesciej niz jego uczen 😉 Wiecej ma zapewne ocen dziennie wystawionych slownie i w mysli.
                                      Ale oficjalne prowadzenie sie i skargi to sprawa mimo wszystko dosc wzgledna. Jak i to, że niedosyt to raz, a pójście z tym gdzieś to dwa.
                                      Niezadowolenie uczniow z tego, ze nauczyciel spiewa growlem po godzinach bedzie mniejsze, jesli bedzie dobrze uczyl, a dyrekcja nie jest z tych, co spanikuje po pierwszej uwadze. I wg mnie gdyby to byl jedyny powod zwolnienia, to ten nauczyciel w innej placowce by sie obronil, i mialby szanse na wiele dobrych opinii u uczniow a i u rodzicow (bo znam rodzicow, ktorzy nie myla metalowych piosenek ze stylem zycia i zarażaneim dzieci destrukcją).
                                      Poza tym jesli taki nauczyciel bedzie jednak zwolniony, to z powodow innych, niz te, ktore wchodza w gre przy ksiedzu…. imho…
                                      Myslisz, ze bylby to osobisty zawod wobec tego pana? Raczej stereotyp, ze ubiera sie na czarno i pewnie tresci satanistyczne przemyca mojemu dziecku. Precz z tej szkoly.
                                      Ale czy ja wiem, czy takie rozczarowanie nim, jak przy rozczarowaniu ksiedzem i tym, ze jest kryty przez innych? Po prostu rodzic wolalby innego nauczyciela.

                                      A mnie chodzi o to, czemu bledy ksiezy sa tak mocno zapamietywane, czemu nas tak poruszaja.
                                      Bardziej niz nauczyciele.
                                      Ba, dosc akceptowane sa zwiazki miedzy bylym uczniem i nauczycielem (mam na mysli rozne płcie 😉 i osoby pełnoletnie).

                                      Lea, jak tak króciutko, to nie chodzi o to że metalowiec nauczyciel, tylko destrukcyjne teksty, nawołujące do agresji. Może znajdę link, podam.

                                      Lea, ja sie z Tobą zgadzam, że rola nauczyciela i ksiedza jest inna, zdecydowanie.
                                      Błędy księdza pamiętam, nauczycieli też. Tylko w innej materii.

                                      Tak sobie myślę, czy ateista uczący religii byłby wiarygodny?

                                      • Zamieszczone przez ulaluki
                                        Lea, jak tak króciutko, to nie chodzi o to że metalowiec nauczyciel, tylko destrukcyjne teksty, nawołujące do agresji. Może znajdę link, podam.

                                        Lea, ja sie z Tobą zgadzam, że rola nauczyciela i ksiedza jest inna, zdecydowanie.
                                        Błędy księdza pamiętam, nauczycieli też. Tylko w innej materii.

                                        Tak sobie myślę, czy ateista uczący religii byłby wiarygodny?

                                        Metalem i jego odbiorem wśród społeczności szkolnej (dużej i małej, po nauczycieli i rodziców) zajmowałam się na potrzeby szkolne, że się tak wyrażę 😉

                                        Stąd moje przeświadczenie, że w tejże świadomości najczęściej metal = satanizm. Zresztą wystarczy zapytać katechetkę co oznacza ubieranie się na czarno. Poda Ci wszystko, łącznie z kocim menu 😉

                                        Przepraszam więc za nieporozumienie, oczywiście słowa metalowiec użyłam ogólnie, żeby podeszło pod obu omawianych panów. A zarazem metalowiec własnie to samo zło w niektórych kręgach. Naprawdę, czasami wystarczy pójść do (nie każdego, oczywiście, ale ja znam taki) kościoła, by się tego dowiedzieć, kto jest metalem, czyli satanistą – po nazwiskach 😉

                                        Zresztą czy tylko metal ma destrukcyjne teksty?
                                        Zależy, jak się tego słucha. Gdy słucham “Die, die, die my darling” Metallici, to choć rozumiem słowa, postrzegam ten kawałek zdecydowanie inaczej niż by to zrobił poszukiwacz nawoływań do przemocy 😉
                                        Że już nie wspomnę o tekstach pewnej niemieckiej kapeli

                                        • Zamieszczone przez ulaluki

                                          Tak sobie myślę, czy ateista uczący religii byłby wiarygodny?

                                          Ale religia nie jest przedmiotem wiedzowym, tylko wiąże się z wierzeniem.
                                          To nie jest religioznawstwo.

                                          Same tematy z religii w gimnazjum brzmią jak fragmenty kazań. Uczniowie z katechetą biora udział w praktykach religijnych. Ten przedmiot w obecnym kształcie to zajęcia z wiary. To tak, jakby w kościele ateista kazania wygłaszał.
                                          Chyba nie tyle kwestia wiarygodności, co wymagań strony organizującej te zajęcia. Wiarygodności uczącego wobec biskupa, który daje mu misję na nauczanie religii.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: moralnosc (niektorych) katolikow

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general