Po obejrzeniu dziś Armageddonu (małż jak zobaczył co jest w programie “o,kochanie będzie twój ulubiony film ” a ja na to “który??? ” 😀 ), postanowiłam się dowiedzieć jakie są Wasze filmy które możecie oglądać non stop 😀
Ja mam pięć takich i nic ich do tej pory nie jest w stanie przebić Kolejność przypadkowa
1.Armageddon
2. Twierdza
3. Skazani na Shawshank
4.Zielona Mila
5.Apollo 13
A ponad piątkę,dopisuję pod wpływem postu Fridy,filmy które zawsze z przyjemnością obejrzę 🙂
Forrest Gump
Zapach Kobiety
Podwójne Życie Weroniki
Siedem
Waleczne Serce
Filadelfia
Ostatni Samuraj
Inni
Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Najulubieńsze filmy czyli takie które nigdy Wam się nie znudzą :)
oby na lepsze 😀
A ja jestem chyba jakaś dziwna,bo nie mam takich filmów-no chyba, ze serial Alternatywy 4-ten mi się chyba nigdy nie znudzi:)
z zalozenie nie ogladam melodramtaow, horrorow, filmow wojennych, omijam tematyke holocaustu.
i nie dlaego ze jestem ignorantem tylko szanuje swoja psychike.
mam duze obciazenie stresem na co dzien, kazdy plan jaki sobie zrobie dluzej niz na 2h jest torpedowany – zyje na hustawce. nie jestem fanka efektow specjalnych, krwawych rzezni – szybciej siegne po pornosa i popacze na pomyslowosc ludzka w materii krecenia seksu. to jest dopiero kopalnia dobrego humoru.
z kina ambitnego przez duze A chyba wyroslam- w sensie nie mam potrzeby umartwiania sie ludzka krzywda i nieszczesciem – wole sensacje z dobrym tempem, duza strzelanina i cietym dowcipem. mierza mnie bledy logiczne i dziury scenariuszowe – ostatnio mnie ucieszylo jak piraci po walce z oceanem, falami, wezami wodnymi weszli na poklad statku i za uszami mieli suche papierosy 😀
tak samo mam z ksiazka – ksiazka ma mnie oderwac, przeniesc w cudza rzeczywistosc ale tu juz wymagam sensu i logiki na wyzszy poziomie niz w kinie. nie trawie grafomanstwa.
blisko mi do interpretacji usianki – mamy pewnie podobne zycie zawodowe i musimy znosic podobny poziom ludzkiej glupoty.
Z filmami mam podobnie jak MMs z muzyka.
Dramaty oglądam niemal wyłcznie, kiedy w życiu odechciewa mi się wszystkiego. Tak, żeby przypomniec sobie co w życiu jest ważne.
Nie sądzę, aby poziom “poukładania” życia miał wpływ na gusta filmowe/literackie. Każdy (za wyjątkiem sytuacji losowych bądź ewidentnych przypadków, kiedy coś go przerosło) ma życie dostosowane do własnej wytrzymałosci. Coś dla jednego jest nudną rutyną, dla drugiego czystym szaleństwem. To co oglądamy to kwestia wrażliwości oraz jakieś potrzeby, której szukamy w filmie, zainteresować, odpowiedzi.
ale ja nie pisałam,że patrzę na wszystko co możliwe,też nie lubię filmów wojennych gdzie leje się krew i giną ludzie -za dużo złego się dzieje na świecie,żeby sobie jeszcze dostarczać wrażeń…horrorów nie lubię bo potem boję się iść w nocy siku melodramaty są zbyt ckliwe,choć kilka w życiu widziałam… i nie umarłam tak samo jak przeżyłam Greya i nie zaszkodziła mi ta lektura…ot taka ciekawostka niższych lotów
patrząc z perspektywy Twojej pracy i Twojego trybu życia pewnie wszyscy pracujący od pn do pt od 10- 18 wiodą nuuuuudne i przewidywalne życie…. No ale co zrobić…..jeden lubi matkę,drugi lubi córkę….
uwierz mi ale nawet w mojej “zwykłej “pracy też napotykam na ludzka głupotę i nic na to nie poradzę….
nikt nie oglądał Blue Jasmin??
Monika – nie umniejszam roli zadnej pracy – wszyscy jestemy jednym organizmem i kazdy ma role
to raczej kwestia roznicy tempermentow – RAZ w zyciu pracowalam 8-16 – wytrzymalam 10 miesiecy i wszyscy sie patrzyli na mnie jak na skonczona idiotke bo robilam wszystko za wszystkich nieobecnych – niegdy nie odmawialam i uczylam sie od kazdego. nie tylko moje obowiazki i koniec.
tak – praca 9-17 by mnie zabila – potrzebuje wyzwan zawodowych, to mi dostarcza adrenaliny, zycie prywatne – zyje z czlowiekiem ktory do zycia potrzebuje wyzwan – do kompletu kocham podroze i jak moge to sie realizuje. pomine drobiazgi jak jazda samochodem terenowym, jazda wyscigowka po torze czy gokarty.
owszem moj kalendarz wyglada.. jak wyglada
nie trawie powtarzalnosci – nie jestem w stanie przebrnac przez 3-cia ksiazke harlana cobena bo jest powtarzalna i przewidywalna.
ale rozumiem, ze sa ludzie, ktorzy cenia stabilizacje, powtarzalnosci i przewidywalnosc – to w koncu podstawa poczucia bezpieczenstwa.
i mysle ze troche to wlasnie kreuje nasze gusty filmowe/literackie.
i jeszcze raz- wszyscy jestemy potrzebni – w koncu nawet grafoman powinien miec publike.
jakbysmy bylo wszyscy od linijki byloby.. nudno.
nie ogladalam blue jasmin, a ze recenzje skrajne to chyba zrozumiale – film szeroko reklamowany jako komedia, z tego co zdazylam sie zorientowac jest komedia tak samo jak….stalowe magnolie, moze ze dwa razy ktos sie zasmial na ekranie;) podejrzewam ze jak ktos oczekuje komedii w stylu bena stillera itp, tk sie mocno zawiedzie:)
w ogole wydaje mi sie ze filmy woodego allena nie do konca wyczerpuja pojecie ‘komedii’, przynajmniej w moim odczuciu.
To zapraszam do nas, mój Piotrek codziennie musi oglądać przynajmniej jeden odcinek:) Znamy na pamięć diaogi
Tak sobie czytam i nie mogę się zgodzić, że poszukiwanie emocji w filmach czy książkach świadczy o nudnym czy tez stabilnym życiu. To po prostu inny świat, jakaś inna część nas, każdy ma w końcu wyobraźnię i chce czasem jej użyć. Życie tylko dniem codziennym to jest dopiero nuda i stabilizacja. Fakt, że jak ma się intensywne życie to można nie mieć czasu na lekturę czy oglądanie. Ale żeby nie mieć chęci? Nie.
Tak sobie próbuję przypomnieć, czy cokolwiek oglądałam kilka razy. Chyba nie. No może “Miasteczko Twin Peaks”.
Ja mam jednak inaczej z tymi dramatami niż piszecie.
Uwielbiam filmy, które pięknie, trafnie, przenikliwie, wiarygodnie, głęboko pokazują emocje. Jak dramat jest tylko o dramacie, nieszczęściu i ma wyciskać łzy – nie lubię, ale np “Fortepian” jest dla mnie głównie o miłości – do mężczyzny, do muzyki, ciepieniu, tęsknocie, zaufaniu. Takie filmy mogę oglądać wiele razy.
Lubię też strasznie science-fiction, dobre fantasy, filmy akcji z dobrą fabułą, nałogowo oglądam seriale. Ale takie mogę tylko jeden raz, drugi raz nie dam rady obejrzeć.
a gdzie to wyczytalas?
ja oglądałam…
i mi sie podobało…
ale mi się wszystko Allena podoba….
moja lista będzie taka:
Allen – własciwie wszystko – szczególnie lata 70- 80
Usia – do Bondów dopisałabym Tożsamość Bourne’a i kolejne części…..mogę oglądać w kółko….
Machulski – prawie wszystko
masz wiadość, love actually, kiedy harry spotkał sally, bezsennośc w seattle i notting hill – to obowiązkowe
Lubię się czasami upodlić tak do końca w zależności od nastroju – Domem Złym itp….. cały czas nie moge się zabrać za Drogówkę
czy też….. Pianistą, Listą Szindlera, CHłopcem w pasiastej pidżamie itp…
Tak samo mam z książkami……….
Te oba bardzo ciężkie
chyba mam nudne zycie teraz dosyc, ale nie zmienilo mi sie specjalnie nastawienie – zestaw ulubionych filmow ten sam.
osobiscie – choc to malo logiczne – lubie sobie dolozyc ciezki film nawet do najciezszej sytuacji zyciowej – nie jakos zupelnie swiadomie, ale jakby ta wspomniana korelacja nie istnieje w moim zyciu
kilka filmow zostawialo we mnie takie rozterki, ze odbijalo mi sie nimi badzo dlugo, glownie takie, w ktorych byla naga przemoc – reqiem dla snu, dom zly czy dogville. wszystkie trzy obejrzalam, kiedy nie brakowalo mi wrazen w zyciu, ale ogladanie ich nie bylo dla mnie jakims aktem masochizmu – chyba zwyczajnie – jak pisalam – ogladam filmy w oderwaniu od codziennosci
nawet chyba sie pokusze o zgola inna interpretacje tutaj – przy czym widze, ze to akurat sprawa jednostkowa – ja tak mam, co nie znaczy, ze inni tez – kiedy mam spokojniejsze zycie, jakos bardziej mnie emocjonalne filmy dotykaja
obejrzalam kilka dni temu ladunek 200 (ktos wspomnial na forum, wiec obejrzalam) i roztrzasam go do dzis, szczegolnie w chwilach, kiedy nie mam specjalnie zajecia, nachodzi mnie gdzies w tyle glowy i trzesie – swoja droga nokrutnie przerazajacy film
ufff, a wpadlam tylko, zeby napisac, ze do kolekcji dorzucam eternal sunshine of the spotless mind, ktory niechcacy obejrzalam wczoraj
i being john malkovich – chyba mine natchnal ten watek i odgrzewam wszystkie stare przeboje filmowe
na dzisiaj zaplanowalam man on the moon
Ładny tytuł, chętnie spojrzę 🙂 Mój M namawia mnie na pulp fiction, on uwielbia.
Ładny tytuł, chętnie spojrzę 🙂 Mój M namawia mnie na pulp fiction, on uwielbia.
Ładny tytuł, chętnie spojrzę 🙂 Mój M namawia mnie na pulp fiction, on uwielbia.
Dziewczyny, jestescie kopalnia pomyslow:) chetnie sobie przypomne niektóre filmy:) zaczne od poczatku listy. Rodzice na 102 nie widzialas Pulp Fiction Tarantino? koniecznie nadrob zaleglosci. Swietny film, rezyser to mistrz
A ja kocham “Czarny kot, bialy kot” Kusturicy i “Karmel” – mogłabym w kółko oglądać.
Znasz odpowiedź na pytanie: Najulubieńsze filmy czyli takie które nigdy Wam się nie znudzą :)