lekarz na poczatku ciazy zapewniał mnie ze bede miala cesarke ze wzgledu ze mam przepuchline nad pępkową a teraz gdy jestem w 31 tygodniu ciazy powiedzial mi ze bedzie lepiej jak bede rodzic naturalnie i nie wiem co o tym myslec?? cieszyc sie, czy cokolwiek?? poradzcie mi cos i opiszcie podobne sytuacje. Z góry dziekuje
Strona 10 odpowiedzi na pytanie: poród naturalny czy cesarka co jest lepsze?
nie miał zastrzeżeń, powiedział tylko że poród będzie tak jakby pod większą kontrolą (albo ja tak zrozumiałam) bo pierwsze było cc, no i wpadłam do szpitala z hasłem poród sn po cięciu, położna była już zawczasu przez niego powiadomiona zę mogę się zjawić
rozumiem że Zuzię rodziłaś też przez cc? pewnie Twój wywiad był inny, czymś obciążony (po Twojej stronie?), u mnie w każdym bądź razie wskazanie do cc pojawiło się nagle (spadające tętno przez kilka dni intensywnej obserwacji)
serio? mnie rozwierające dopadły znienacka zaczynając się czyszczonkiem kiszek :p i w ciągu 2.5 godzin zrobiły mi rozwarcie z opuszka na 9 cm parte miałam 2, na drugim urodziła sie Kryśka i to była ulga bo wreszcie mogłam działać
A, Wrocek już jest z tego znany…rzeźnia nr 5.
No to ja rozwierające miałam 12h;) i potem już “tylko” godzinę partych…
ps. DZIS mijają właśnie 4 lata od tego czasu:)
brrr
najserdeczniejsze życzenia 😀
Zuźke wyciągali przez spadki tętna (na monitorze ostatnia wartość jaką pamiętam to 46), w 31tc. Jej wady rozwojowe nie były bezpośrednim wskazaniem do cc i prof. na karowej gdybał sobie, czy sn…czy cc…jeżeli dotrwamy jak najdłużej w dwupaku. Tydzień leżałam na trakcie pod stalym monitoringiem i wstawać nie mogłam.
A przy Natce, to miałam:
-paciorkowca (mimo antybotykoterapii w szpitalu, dopiero ostatni posiew wyszedł jałowy, a młoda i tak się z nim urodziła);
– arytmia ciążowa;
– dziecko ponad 4kg;
– obciążony wywiad (ciąża to była 3 w papierach, a domu jakoś nikt za mną nie łkał w poduchę),
– ze względu na moją psyche… Stwierdził, że za bardzo będę chciała poród kontrolować, a to nierealne, a jeśli cokolwiek by zaczęło przebiegać nie tak, to bym zeszła w tym szpitalu. phi! Myślał, że mnie na tyle poznał
A ja potrafiłam 10 razy przelecieć szpital przed ktg z nadzieją, że coś się zacznie i urodzę sn
W końcu po prawie 2 tygodniach na patologii otrzymał smsa: “To mój ostatni dzień tutaj, jeżeli jutro nie wyjmą ze mnie dziecka, to wychodzę na własne rządanie. Z poważaniem, pańska najbardziej upierdliwa pacjentka”. No i ją wyjęli, a ja się poddałam
dziewczyny ale ciagle byla mowa o naturalnym porodzie a cc ale nie o przypadkach nagłych i nie o błedach lekarzy itp….
oczywiste dla mnie ze jak kobieta nie moze urodzić bo dziecku tetno spad na przykład to lepsza a wręcz wskazana cesarka ale jezeli poród normalnie przebiega to po co cc
oj to było tych przyczyn trochę z Natką, a Twoje miotanie się przed jej urodzeniem dobrze pamiętam 😀
słusznie ale najsmutniejsze jest to że przyszła mama często nawet nie chce spróbować, przypadki nagłe są wspominane jako przykład prawdziwych i niepodważalnych wskazań, żeby może coś pewnym osobom uświadomić (że m.in. takie przypadki rozwiązuje się cc a nie bo ja się boję i już albo co się będę męczyć więc życzę sobie żeby mnie pokroili)
Kata i masz tu racje i zgadzam sie z toba w 100 %
Z tym baniem się, to podciągnęłabym pod wskazania do CC. Oczywiście nie takie tam banie się zwykłe, bo to chyba większość ciężarówek czuje, ale są dziewczyny, które panicznie boją się porodu i bólu. A w PL ze znieczuleniem średnio, więc nie wykluczałabym strachu grupowo…
Strach przed bólem- bezpośrednie wskazanie do znieczulenia, ale nie cc:)
I tu też kwestia “obrotności” kobiety. Dla chcącego nic trudnego- wybrać lekarza ze szpitala, gdzie ze znieczuleniem nie ma większych problemów. Dokłady wywiad, można pójść do szpitala, można nawet się spotkać z anestezjologiem w szpitalu. Ja należę do tych osób, co to uważają, że nie ma rzeczy nie do pokonania. Trzeba trochę popracować głową i połazic tu i tam.
Rozumiem natomiast zakwalifikowanie strachu kobiet, których dzieci zmarły w trakcie porodu lub rodziły martwe dzieci. Jednakże, tu uważam, że lekarz prowadzący powinien odegrać ogromną rolę, aby jego pacjentka przezwyciężyła strach. ale znów pojawia się “niestety”, bo lekarze dla świętego spokoju wyślą ją na stół. I nie podejmą próby pomocy pacjentce.
Ech…system bym zmieniła i porodówki by były ekstra, zostali by tylko świetni lekarze,a nie konowały, położne chodziłby uśmiechnięte, znieczulenie dostępne, rodzisz jak chcesz. Fajnie, co?;) Aaa…i nie byłoby praktycznie cc:D
Zgadzam się. Co do strachu jako powód do znieczulenia a nie krojenia. A co do wyboru, to nie u nas, we Wro. Po raz kolejny ogłoszono, że wreszcie bedzie mozliwosć znieczulania w jedynym szpitalu na Brochowie. Poprzednim razem niby była ale tylko od 8 do 15 a i tak jakoś się rozmyło.
Moja koleżanka wybyła rodzić z Wrocka do małego Wałbrzycha ze względu na możliwość znieczulenia właśnie No więc chcieć nie zawsze znaczy móc, zależy też od warunków…
A pomarzyć, to pomarzę chętnie…dla mnie to na tyle nierealne, że jedynym sensownym rozwiazaniem na szczęście dla mnie dostępnym okazał się poród w domu.
oj tak!
Generalnie duużo brakuje w tej materii jeszcze! kobiety sie boj rodzić sn-bo często jest rzeźnia po prostu. A szkoda- bo to na serio przezycie z tych mega mega!:)
amen
Dyskusja nadal trwa 🙂
Tak sobie myślałam o tych operacjach na “życzenie”, albo z wyboru pacjentki i tak naprawdę jest ich cała masa.
Plastyczne, no tu rozumiem luzik, nikt się specjalnie nie bulwersuje, bo jeśli nie są powypadkowe lub tym podobne, pacjent płaci za nie sam.
Ale w wielu przypadkach lekarze pozwalają pacjentowi decydować o tym, czy będzie krojony, czy nie i jestem ciekawa, czy to też was tak bulwersuje?
Przypadki z mojego “ogródka” – mama ma torbiel w głowie, nie zdecydowała się na operację, stwierdziła, że tylko w razie bezpośredniego zagrożenia życia – ma taką kartkę w dokumentach zawsze przy sobie.
Lekarz pozwolił jej samej podjąć decyzję i podjęła taką.
Mój mąż – zdecydował się na przeszczep nerwu, choć wiedział, że szanse powodzenia to jakieś 30% i półroczna rehabilitacja.
Operacja nie przyniosła skutków, mógłby dalej próbować – płaciłby za to NFZ 🙂 – ale teraz nie chce, bo szkoda mu tych 6 miesięcy po operacji.
Nie zdecydował się też na rekonstrukcję wiązadeł – teoretycznie wskazania medyczne są, wiązadła podkolanowe pozrywane, lekarz pozwolił mu wybrać.
Ja – zdecydowałam się kilka razy na grzebanie w moim stawie skokowym, to odrobinę poprawiło mój komfort użytkowania nogi (w sumie chyba 3 operacje, w których to ja podjęłam decyzję, lekarz zostawiał to dla mnie, wszystkie na NFZ), nie zdecydowałam się na rekonstrukcję wiązadeł.
Mój tata zdecydował się na operację, która mogła przedłużyć mu życie, ale jednocześnie była dla tego życia ogromnym zagrożeniem (przy chorobie nowotworowej), operację przeżył, ale na niewiele się zdała.
Wiele razy lekarze zostawiają tę decyzję nam – pacjentom – nie rozumiem więc, dlaczego tak duże jest Wasze oburzenie, w sytuacji, gdy to kobieta mogłaby decydować się na cc?
a która z tych operacji była wykonywana bez przyczyn medycznych?
chyba żadna i tu masz odpowiedź na pytanie
czy gdyby Twój Mąż miał zdrową sprawną nogę i zechciałby sobie ją zoperować, myślisz że lekarze by to zrobili?
zwróc uwagę,że cały świat medyczny dąży do ograniczenia ingerencji chirurgicznych, mam tu namyśli operacje bez użycia skalpela np. laparoskopie, więc chyba jasne jest,że jeżeli można uniknąć tego typu zabiegu to się tą drogę wybiera, poród siłami natury jest właśnie taką drogą
aaa co do tego,że pozwalają decydować pacjentowi wybierać czy będzie krojony czy nie to chyba jednak nie zawsze tak jest i jest to wybór pewnej drogi leczenia, poród nie jest “usuwaniem choroby”
i tak się jeszcze zastanawiam…..fizjologicznie człowiek jest stworzony do porodów sn, trzeba sie też zastanowić co z budową ciała kobiecego jeśli przestaniemy rodzić tzw.dołem?
hmm… po części zgadzam się z każdą z Was, dziewczyny! Moja historia: rodziłam Filipka 23 godziny, skurcze miałam piękne, mocne i regularne… przez 8 godzin co minutę… nie miałam znieczulenia. Ból do wytrzymania, choć cierpiałam bardzo… Rozwarcie postępowało bardzo wolno mimo masażu szyjki (bardzo bolesnego) wykonywanego 3 razy przez lekarza… doczołgałam się do 7 cm… po 2 godzinach ponowne sprawdzenie rozwarcia a tam 6 cm… skurcze słabsze, tętno skacze. CESARKA. Godz. 1.50. Uśpili mnie całkowicie, zanim na dobre usnęłam czułam, jak mnie tną i wyciągają Małego. Później się obudziłam już na sali pooperacyjnej. Lekarz stwierdził, że nie urodziłabym naturalnie… Operacja ze wskazań, pilna. Dla mnie to było wybawienie i dziękowałam Bogu, że lekarz podjął taką właśnie decyzję. Ale… cieszę się, że dane mi było próbować naturalnego porodu. Nie zdecydowałabym się na cesarkę na życzenie w te ciąży. Miałam mocne przeświadczenie, że dam radę. Niestety nie dałam- i chyba stąd jest moralniak u mnie- że nie dałam rady urodzić swojego Dziecka sn. Wiem, że drugi poród może być zupełnie inny ale po tym co przeszłam i czego doświadczyłam wiem, że przy drugiej ciąży zdecyduję się od razu na cesarkę. I w pewnym sensie można to uznać za cesarkę na życzenie…
@Wasyl – znieczulenie jak najbardziej, ale czasem zdarza się ktoś, kto dziecko chce mieć, w ciąże zajdzie, poród się zbliża, a dziewczyna spać nie może po nocach, mdleje, itd. Wiem, że dla chcącego nic trudnego, pewnie można coś znaleźć, ale… Nie wszyscy mają tyle siły i samozaparcia. Czasem coś po prostu nie wyjdzie, i rzeczywiście “lekarz” jeszcze naskoczy z tekstem: proszę się nie drzeć, bo inne rodzące się boją”.
Nie zrozumcie mnie źle – sama rodziłam SN, i bardzo bałam się, że CC się przyplącze, za kilka miesięcy będę mieć powtórkę z rozrywki – też mam nadzieję na SN, i jeszcze znowu będę bronić się przed znieczuleniem, bo lekarka mi na siłę wciska. Ale… są sytuacje, kiedy powinno się dawać ciężarówce wybór. Przy bliźniakach np. Wszystkie mamy bliźniaków, które znam, rodziły albo przez CC, albo pierwsze SN, drugie CC. Te od CC zwykle klasyfikowano jako ciąże zagrożone “po znajomości”, zwykle po latach starań i IVF, ale te co rodziły pół-SN, pluły sobie w brodę, bo miały przyjemność przeżyć oba porody na raz.
Moje dziewczynki przyszły na świat przez cc. Te operacje uratowały im życie – Zoja była ułożona poprzecznie, stąd decyzja – potem okazało się, że dwukrotnie była owinięta pępowiną, dlatego pewnie nie ułożyła się prawidłowo do porodu. Przy Milce było przedwczesne oderwanie łożyska.
Teoretycznie nie powinnam mieć żadnych “moralniaków” – przy pierwszej i drugiej ciąży chciałam rodzić sn, a cc były ze wskazań medycznych.
A jednak – żal mi. Że nawet jak jest to bolesne i kończy się czasem jakimiś komplikacjami (pęknięcie krocza itp) – to jest to przeżycie, którego już nie doświadczę. Że nie dotknęłam tej tajemnicy dawania życia w sposób naturalny 😉 Że moje poglądy na poród były inne…
Ale mam zdrowe dzieci – i to jest najważniejsze, więc wypada mi się z tym tylko pogodzić.
A cc – są plusy (dużo!), ale i minusy – spore ryzyko komplikacji, dłuższe odzyskiwanie sprawności…
Gdybym mogła jednak wybierać – to tylko sn 🙂
A mi nie żal, Werki prawdopodobnie by tu nie było jakby jakiś nawiedzony lekarz kazał rodzić – albo próbować donosić ciążę. Jestem wdzięczna za cc, dziękuję, że moje dzieci żyją! Jak sobie przypomnę końcówkę ciąży z drugą to mam ciary i łzy w oczach
Cud narodzin się dokonał – a że laski wyszły inną dziurą, no cóż;)
Znasz odpowiedź na pytanie: poród naturalny czy cesarka co jest lepsze?