od kiedy urodziłam druga córeczkę (2 lata temu) i jestem z dzieciakami w domu, zrobiło sie bardzo nerwowowo. Mąż zaczął własnie swoja firme, której poświęcił całą energię, ja zajeta domem, obowiązkami i dzieciakami powoli dostawałam szału, że nigdy go nie ma w domu, że wszytko musze sama zrobić, że wszytko jest na mojej głowie. Jak wracał z pracy kładł sie nieprzytomny i odpoczywał. W tej chwili pracuje mniej, lae pierwsze co robi po przekroczeniu domu, to odpoczynek- chce,żeby mu dac obiad, kolacje pod nosek, najlepiej poprzytulać, pochwalić a wieczorem dobry sex. Nie mam niestety na to ochoty, wszytko musze za niego robić, bo nawet gacie swoje gdzieś rzuci na środku, tak sie przyzwyczaił, że wszytko będzie zrobione, ze stołu posprzatane-do zmywarki włożone itp. Jeszcze pomagam mu w firmie, bo pewnie sam by sobie nigdy nie poradził, a le przeciez to nic. najgorszym problemem w tym wszytkim jest to, że staję sie agresywna- denerwują mnie dzieci, ich płacz, marudzenie- zaczynam sie drzeć, one też, czasami to myślę, że wyjdę z siebie. Nie bije dzieciaków,choć kilka razy dostały juz klapsy. Nie daje sobie z tym rady, wkurza mnie wszytko i nie wiem, jak sie uspokoić, bo żal mi dzieciaczków, bo pewnie uczą ssię złego zachowania ode mnie. Nie wiem, co robić, rozmowy z mężem kończą się zwalaniem winy na mnie, za wszytko, on jest zły, bo ja nie jestem dobra itp. Czy powinnam iść do psychologa, brać jakieś psychoyropy? Boje się,że nie bede umiała nad soba zapanować, bo moja złość odbija sie przede wszystkim na dzieciach
Iza- Kasia (5) Ania (2)
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: agresja rodzi agresję
ahimsa, ja też zostawiłam Bartka jak miał 7 m-cy na dwa dni, i jak mnie zobaczył to…uderzył w straszny ryk. Ale trzy miesiące potem nie było żadnych z tym problemów (został z Tatą, więc wszystko niby po staremu). Teraz bym go raczej na dłużej niż dwa dni nie zostawiła, mimo, że on cygańskie dziecko.
A na dwa tygodnie… No nie, bez względu na zaufanie do mojej mamy, naszej niani (zdecydowanie jest ode mnie w niektórych sprawach lepszą “wychowawczynią”)…dwa tygodnie to za długo.
Ale mam znajomych, którzy kilka razy w roku urywają się na tydzień – dwa sami, zostawiając dwójkę maluchów u babci.
Na pewno wypoczywają nieźle, gorzej z babcią, która jest po dwóch zawałach i ciężko chora, no i też pieniędzy jej na te dzieci nie zostawiają. Ale skoro to jest za “porozumieniem stron”…poza dziećmi, bo dzieci nikt nie pyta oczywiście. Ale może takie zachowania to ekstremum, przegięcie w drugą stronę?
Z tatą to nie same:) Tata absolutnie zaufany!;)) :p
Zostawiłam Jeremia w końcu na caałe 5 dni, jak miał 5 mies. 😉
Chłopaki dali radę. Potem młody był obrażony ale mu przeszło:)
Nie jest szokujące. Mam tak samo.
Nie pojechałabym bez Baśki na wakacje, bo one jej też się należą, a dla mnie byłyby stracone, bo ryczałabym cały czas z tęsknoty. Ot tyle!
Ale też nie zazdroszczę tym, którzy tak potrafią! 🙂
Ahimsa, czemu ja nigdy się nie mogę z Tobą zgodzić:)?!
Pozwól żyć innym, jak chcą, nie oceniaj.
Ja rozumiem, że nie chcesz z kimś zostawić dzieci, masz prawo. Nic nam do tego.
Skoro ty szczęśliwa i dzieciaki.
Ale czemu innych oceniasz, którzy np zostawiają dzieci, czy u babci, czy u niani?!
Nikomu nie dzieje się krzywda, ich wola, nic nam też do tego.
Nie przeczytałam, pisząc tego posta, Twojej odpowiedzi do kantalupy.
Czyli hardcore było, w odniesieniu do Ciebie.
Zrozumiałam, cytowany Twój post, jak kantalupa.
Czyli już nie musisz mi odpowiadać na wcześniejszy post:).
Przeczytałam, co odpisałaś kantalupie:)
a ja mam na odwrót, nie pojechalabym z tak malym dzieckiem na wakacje, bo uwazam to za kompletny bezsens (w moim przypadku oczywiscie), nie wypoczelabym, musialabym byc o 20 w hotelu czy gdzie indziej, bo mala musialby isc spac, pieluchy, karmienie, grymaszenie, czyli wszystko co na codzien, oj, dziekuje za takie wakacje, wlasnie podziwiam rodziców, ktorzy wybieraja sie z dziecmi (malymi), ja oczywiscie, jak mala bedzie wieksza, wtedy tak, bo i ona cos zapamieta, a ja tez odpoczne, teraz skoro mam mame ktore uwielbia z mala siedziec czemu nie? poplacze pol godziny i mi przejdzie, ja bede miala udane wakacje, a dziecko sie nie na meczy….i tak jest dla mnie dobrze. dziecko nie jest moja prawa reka bez ktorej nigdzie nie moge sie ruszyc, ja to jedna sprawa ona druga. Maz jest takiego samego zdania.
zgadzam się, dziecko to nie moja prawa ręka, ale tak jest że takie maleństwo (mówię tu o twoim kiedy je pierwszy raz zostawiłaś u babci wyjeżdżając na wakacje) potrzebuje matki dzień w dzień.
Uważam że żeby pojechać na wakacje trzeba swoje odczekać (aż dziecko będzie większe i zostanie u babci lub będzie je można zabrać ze sobą) a nie hop siup parę miesięcy i już zostawiam małego niemowlaka bo mi się chce odpocząć. A co gdyby dziecko to bardzo mocno przeżyło, ten brak matki?
Starszemu wytłumaczę gdzie jadę i ono wie i się nie boi że matki zabrakło.
Małe nie rozumie niestety i może przeżyć straszny szok.
wiem co masz na mysli, ale sie z toba nie zgodzę, i nadal uwazam ze dziecko nie jest czescia mnie (doslownie) ze nie mam prawa odpoczac SAMA, z reszta osoby z mojego otoczenia nie maja takich dylematów jak Wy, normalnie zostawiaja dzieci i nic im zlego sie nie dzieje, zostawiaja czasem od tak, zeby pare dni pobyc sami w domu nigdzie nie musza wyjezdzac, z reszta moja szwagierka jest teraz za granica z dzieckiem, ale chca przywiesc mala do dziadków a sami pracowac jakis czas, dziecko bedzie bez matki, ale ja nie uwazam ze to cos “zlego” rozumiem ich, i ja sama nie mam zadnych obiekcji przed zostawieniem malej u dziadkow jesli ja chce odpoczac, -szczesliwa matka, to dobra matka- i wiem jak bardzo polepszylo mi sie samopoczucie po powrocie z wakacji, nie zmienimy z mezem zdania, bedziemy jezdzic sami dopoki mala sie NIE NADAJE takie podróze.
ps. nie jestem zeshizowana na punkcie wlasnego dziecka i uwazam to za zdrowe podejscie.
Ty może nie odczujesz ale czy dziecko też nie odczuje?
a ja sie gleboko nad tym zastanawiam
bo mam wrazenie, ze trudniej jest zostawic starsze dziecko, ktore jest przyzwyczajone do wszechobecnej mamy/taty
wydaje mi sie, ze generalnie cala ta dyskusja to targ bez wspolnej monety
bo kazdy powinien robic to, co uwaza za sluszne i co jest mu na reke, rozwazywszy wszystkie za i przeciw
pierwsza noc, ktora spedzilam bez adacha, to noc, kiedy urodzil sie alek
i teraz widze, ze zdecydowanie za pozno (inna sprawa, ze nie mialam tutaj nikogo, wiec jakby w zasadzie nie mialam wyboru)
pamietam, kiedy byl niemowleciem, nie odstepowalam go na krok, zostawienie go z mezem na dwie godziny bylo dla mnie wielkim wyrzeczeniem
jednoczesnie bylam przemeczona do granic mozliwosci, adachu nie byl spokojnym niemowleciem
z perspektywy czasu widze, ze uleglam wszechogarniajacej teorii, ze dziecko i matka sa nierozlaczni i bylam na kazde jego zawolanie, tak obecna w jego otoczeniu, ze w zasadzie traktowal mnie jako kawalek siebie samego
a wszystko wbrew samej siebie, bo jestem egzemplarzem, dla ktorego godzina w samotnosci to wymog wrecz higieniczny
ten rozziew pomiedzy oczekiwaniami innych a moimi wlasnymi potrzebami doprowadzil mnie do depresji, ktora na pewno nie miala pozytywnego wplywu na dziecko
dziecko nie potrzebuje calodobowej matki, ktora ledwie je zauwaza, obwinia za swoje uwiazanie, nudzi sie z nim, siedzi na forum tylem do dziecka, nie wiem, mam nadzieje, ze czujecie, o co mi chodzi w generalnym pojeciu
dziecko potrzebuje matki, ktora spedza z nim czas, ale tez daje mozliwosc samodzielnego rozwoju
te przemyslenia bardzo pomogly mi w opiece nad drugim dzieckiem
i w moim przypadku przyniosly niesamowite efekty
jakkolwiek samodzielny jest adach, jest zdecydowanie bardziej przyzwyczajony do obecnsci ktoregos z nas przy nim, jest, ogolnie mowiac znaczenie bardziej wymagajacy
alek to mala zosia-samosia, dziecko znacznie bardziej od adacha odwazne, bardziej radosne i otwarte
gosiek, rozpisalam sie pod twoim postem, ale tylko pierwszy fragment jest kontynuacja tego, co napisalas;)
wracajac do sedna, wydaje mi sie, ze tak naprawde trudno powiedziec jakie sa potrzeby dziecka i czy musi ono spedzac czas z matka bez przerwy; w koncu ojciec, ten drugi rodzic, wychodzi z domu do pracy, jezdzi w delegacje, pojawia sie i znika z zycia niemowlecia i niczego mu nie tlumaczy
a jednak nie zaburza to relacji ojciec-dziecko
znowu: niech kazdy rozwazy swoja sytuacje, swoje i dziecka potrzeby i zadecyduje o sobie
a ci co krytykuja?
zawsze sie ktos taki znajdzie;)
Ale dlatego my nie jeździmy do hoteli tylko na działkę gdzie jest spokój i cisza. Odwiedzają nas znajomi z dziećmi. Baśka jest tam bardzo szczęśliwa i my też. Jeżdzimy z nią na rowerach, chodzimy na spcery a jak wieczorkiem pójdzie spać to mamy czas dla siebie i to jest naprawdę wolny czas, bo daleki od obowiązków domowych. Zabieramy ze sobą nasze trzy koty i psa i tak fajnie patrzeć jak są zadowolone.
A podstawową zaletą jest to jak widzę zachownie Basi po tygodniu czy dwóch spędzonych ze mną. Bardzo się wycisza, robi się grzeczna i kochana… ma mamę tylko dla siebie przez cały ten czas. To dziecku jest potrzebne i mi też. Daleko mam do pracy, więc nie ma mnie w domu 10 godzin dziennie minimum. Takiemu szkrabowi brak mamy. Nie mogłabym pojechać bez niej.
Może też taki układ mi pasuje, bo ja lubię pojechać tam gdzie nie ma tłoku, zaludnionych plaż i dyskotek na każdym rogu. Mam potrzebę wyciszenia i wypoczynku. Gdybym chciała poimprezować to pewnie byłoby to trudniejsze… ale to nie jest w kręgu moich zainteresowań. Wyszłam za mąż mając prawie 30 lat a wcześniej poszalałam zdrowo 😀 mam przesyt i może stąd takie preferencje.
Tak jak Kantalupa nie raz pisała każdemu wg potrzeb
i dobrze, bo szlag by mnie trafił gdyby wszyscy do mojego lasu przyjechali. 😀
moje dziecko jest tak (niestety) nauczone, ze nie zasnie jak ktos spi obk w tym samym pokoju, ona spi spokojnie gdy ma caly pokoj dla siebie, moja Gabryska nie jest zbytnio przywiazana do kogokolwiek, jest taka “zosią- samosią” mam wrazenie ze zbyt “dojrzala” na swoje poltora roku, a moze ma taki okres teraz w zyciu, wszystko sama itp.dlatego nie mam nic przeciw jak mam ja zostawic u mamy(!) i nie rozpaczam z tego powodu, bo wiem ze mala bedzie znowu ze mna za pare dni, a popadanie w histerie, tez nie wychodzi nikomu na dobre,
Kantalupa ma racje, niech kazdy robi tak jak uwaza.
aaaaa chyba widze ze ty pracujesz? tak? bo ja siedze z nia 24 godziny na dobe….
ja też uważam że nie jestem zeschizowana i że mam zdrowe podejście 🙂
jak jeszcze trochę pożyję to się przekonam 🙂 Na razie mam takie zdanie że łatwiej mi będzie zostawić starsze dziecko niż małe niemowlę
Ale ty mówisz tu o kontaktach codziennych, ojciec chodzi do pracy i wraca, ja gdzieś wychodzę i wracam. ten kontakt cały czas jest, nie całodobowy ale jest. a to co innego wg mnie niż takie coś kiedy kontakt z rodzicami urywa się kompletnie na 2 tyg
No!! Myślę, że to jest kluczowy punkt. Gdybym przebywała z Basią 24 h to pewnie też inaczej bym do tego podchodziła. Może tak może nie. Trudno gdybać. Teraz mi brakuje jej a i widzę, że jeszcze bardziej brakuje jej mnie. Tak jak napisałam widać to po tym jak sie zmienia na korzyść po czasie spędzonym ze mną.
Kiedy miałam sporo nadgodzin, bo mieliśmy ważny projekt i widziałam ją godzinę dziennie… czasem dwie. Dla mnie to było traumatyczne, a Basia zrobiła się niegrzeczna, płaczliwa i histeryczna. Ewidentny syndrom pracującej mamy. Dobrze, że mój mąż ma więcej luzu. Czas spędzony z Tata też jest dla niej ważny, ale ewidentnie ja jestem jej potrzebna aby ukoić jej duszyczkę. Może to stereotyp, że dziecko tak potrzebuje mamy, ale moje raczej podpada pod ten stereotyp, więc trzeba jej przychylic nieba. I robię to z wielka przyjemnością spędzając z nią wakacje… i z sierściuszkami też!! 🙂
Ja mysle że najważniejsze żeby dziecko mialo zapewnione poczucie bezpieczeństwa jezeli wiemy ze u dziadków np czuje się dobrze i bezpiecznie to oki mysle że moze zostać natomiast na jak długo to chyba zalezy od wielu dziecka, mysle ze moją 9 letnia córke spokojnie na tydzień bez wyrzutów zostawiam i jade, na dłuzej jeżeli to jest jej wolą np jedzie do cioci czy babci na wakacje i jest jej tam tak dobrze że chce zostać dłuzej ie widze problemu tęsknie ale ona ma prawo do własnego życia, ale Szymona który ma roczek zostawic mogłabym na 24 godziny no góra 48 godz ale pewnie dzwoniłabym za często 😉 i powiem wam że planuje wyjazd z meżem na jeden dzień z noclegiem czyli Szymon został by z babcia na jedną noc, ja poprostu muszę się wyrwać z domu i oderwac od dzieci choc na chwilę bo tego wymaga moja psychika, pewnie ze sie troszke będę martwić pewnie ze niebędę nigdy do końca wyluzowana bo niestety gdzy pojawiaja sie dzieci to zamyka sie pewna “klapka” i postrzegania świata zmienia sie diametralnie(to taki skutek uboczny 😉 ) ale ja tez jestm człowiekiem, jednostką, istotą i tez mam potrzeby i myśle że nie moge tak do końca zapomniec o sobie i oddac się bez reszty tylko dzieciom bo chyba nikomu to na dobre nie wyjdzie, jestem na skraju depresji spowodowanej pojawieniem sie drugiego dziecka i wiem ze musze nabrac dystansu, bo w takim stanie jakim jestem teraz nie jestem najlepsza matką…..
Nie wiem na ile ma to sen co napisałam ale trudno 😉
Zgadzam się z tym co napisała kantalupa kazdemu wg potrzeb każdy jest w końcu kowalem swojego losu a żadna z nas pewnie nie bedzie do końca pewna czy dobrze robi…
To u mnie jest na odwrót;)
Mat od zawsze był taki “samodzielny”, wręcz wydawało mi się, że mnie wcale nie potrzebuje. Zostawał jako niemolę chętnie niemal z każdym.
Nikogo się nie bał, do wszystkich uśmiechał.
Jak miał 2 tyg. wyjechałam na kilka dni sama- został z tatą.
Teraz mam taką przytulankę- ale ja tego bardzo chciałam! Bo zabrakło mi przy pierwszym.
I z rozkoszą pozwalam się “terroryzować”;)))
Bo to zaraz minie…Jeremiu przestanie być niemowlęciem lada moment i tak w kóncu pójdzie własnymi drogami. Nie chcę sobie tego słodkiego czasu we dwoje skracać. Choć i tak zostało mi tylko z 3 mies. i do pracy.
Jak zwykle się z Tobą zgodzę.
Bardzo mądrze to napisałaś.
Oczywiście, że każdy robi, jak uważa, ale jak się umówimy, że każdemu wg potrzeb, to na pewno trzeba uwzględnić potrzeby dziecka. I opiekuna.
Nie wiem, Kantalupa, czy im starsze tym trudniej, pewnie zależy od dziecka i jego rozwoju. Jeśli starsze po raz pierwszy przeżywa rozstanie, to na pewno mu trudniej niż maluchowi, np. czteromiesięcznemu, który jeszcze potrafi zapomnieć o kimś takim jak mama, jak ona zniknie z pola widzenia.
A z drugiej strony myślę, że jeśli dziecko potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi, jak np. mój Bartek, i powolutku od małego mogłam go przyzwyczajać do zostawania z babcią np., to pewnie za kilka lat, a może rok, będę mogła pomyśleć o zostawieniu go na tydzień właśnie z osobą, do której jest przyzwyczajony. Może to głupie, ale ja też myślę w kontekście moich rodziców i teścia, że starsze dziecko jest bardziej samodzielne, bardziej komunikatywne, lepiej i dłużej śpi (taką mam nadzieję) – i opieka nad nim jest po prostu łatwiejsza. A zostawić nawet najbardziej kochającej babci wnuki na długo, to – w zależności od babci – może być dla niej obciążenie. Jeśli dla matek/ojców jest? Moja mama, kobieta w sile wieku, bardzo aktywna fizycznie, notorycznie się nie wysypia jak B u niej śpi, bo czuwa przy nim. No tak ma i już. Nie wyobrażam sobie, że przez tydzień moglaby nie spać. Z drugiej strony, może by sobie odpuściła wreszcie. Ale oboje uwielbiają te wspólne wieczory, które czasami są co tydzień a czasem raz w miesiącu, ale się zdarzają.
Ale ja tak jak Ahimsa mam egzemplarz “światowy”, po co mama właściwie…:) i też marzę strasznie o przytulasku 🙂 drugim… No może trzecim 🙂 – zresztą ja też do przylep nie należałam…
Ahimsa, im więcej piszesz, tym bardziej Cię rozumiem – na początku myślałam, że jesteś przeciwna zasadniczo zostawianiu dzieci komukolwiek na dłużej, bo należy się umartwiać, ale mam teraz wrażenie, że po prostu nie masz takiej możliwości. No i to jest zrozumiałe jak najbardziej!
Zasadniczo to bym miała…obie babcie chętne, jedna nawet bardzo! Tylko,że ja im nie ufam i tyle. Opiekunce też bym nie zostawiła na np. kilka dni. Dlatego na pocz. pisałam, że nie umiem ich zostawić. Bo nie umiem;)
Ale mam ku temu jakieś tam przesłanki.
Znasz odpowiedź na pytanie: agresja rodzi agresję