Już się gubię…
Nie wiem czy wypowiedziane niby w żarcie b. pogardliwe słowa to nietrafiony żart czy celowa zniewaga… Ale o ile jeden się może wymsknąć to ileś tam już nie.
Daję tu upust swej frustracji, bo trafiłam na wampirów energetycznych, ludzi super wykształconych, dobrze zarabiających, wydawałoby się subtelnych i kulturalnych.
A tu-niespodzianka:(
Wróciłam wczoraj do domu z takiej wizyty- i mąż się przeraził, bo wyglądałam, jakbym 3 dni nie spała! a ja się tak właśnie czułam. Wystarczyła godzinka u tych ludzi i moja energia spadła do zerowego poziomu.
Wampiry? karmią się innymi? pasą swe ego kosztem innych?
Po raz pierwszy doświadczyłam tak wyraźnego spadku sił-jakby ktoś wtyczkę mi wyciągnął!:eek:
Co mam zrobić? powiedzieć prosto z mostu? olać i przestać się widywać?
Widywać się nadal, ale bardzo na dystans? ja ich na serio b. lubiłam…
ale już jestem za stara na ciągnięcie wampirycznych znajomości.
Dziś się zbieram psych. do kupy ( to dziwne, bo ja raczej mam twardą d…)
i leczę kacora, bo poszłam się “leczyć” do dobrej kumpelki i jakoś tak wyszło;)
Ale pozostał cholerny niesmak z tej historii…można się aż tak pomylić?
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: Toksyczni znajomi
Nadal moge o nich powiedziec dużo dobrego:0
Ze są subtelni ( ale tylko dla siebie), że mają dobry gust, że są ciekawi, że dobrze się gada…o ile nie zaczną pytać, czy zamierzam “na taśmie rypać”…
Opowiadam, że chcemy pozwiedzać to tu to tam… Na to oni ; kochanie…JAK DOBRZE, ZE MY NIE MUSIMY NIGDZIE JEŹDZIC I ŻE MAMY TAAAKĄ FAJNA PRACE I NIE MUSIMY PODBIJAC KARTY O 7.00-to do mojego etatu.
Zeby nie było- ja też nie podbijam karty w fabryce;)
Intuicja… A wiesz, że moje pierwsze wrażenie było na nie?
Ja już jestem zła…już chyba etap troski mam za sobą.
Podejrzewam, że na chwilkę się zmitygują a potem zacznie się od nowa…
ps. mają syna w wieku jeremia i podejrzewam, że jesteśmy im potrzebni po to by mogli jechać po młodym, by się móc pokarmić energetycznie.
Wiecie- a nasz syn to…co? wasz nie chodzi do tego prywatnego przedszkola? nieee…to my mamy jednak inny uład!
PS. O RANY, SORKI ŻE WAM SIĘ TU WYŻYGAŁAM, ALE WCIĄŻ TO PRZETRAWIAM!
🙂
ja czytam co pisałaś do Kotuś o tym że synalka mają że porównuję że ich dziecko do prywatnego no cóż… chyba dupki i tyle… rzeczywiście szkoda słów o jeśłi walą coś*na temat pracy, domu gustu ale jak zcazyna się*porównywanie dzieci… no cóż już widzę co z tego dziecka wyroście….
Mam/miałam takich znajomych.
Najpierw byli super.
Potem się zmieniło… nadal ich lubiłam, ale coś im się poprzewracało i było tak jak piszesz o swoich.
Lekko ograniczyłam kontakty.
Po paru tekstach wśród większego grona zupełnie ograniczyłam ich kontakt z innymi moimi znajomymi.
Trochę przemyślałam i większość po mnie spływa (mąż nie wiem jak to robi, ale po nim cały czas spływało).
I jest nawet fajnie. Dzieci się lubią.
Ale z większą przyjaźnią się nie wyrywam.
Wiecie co,ale takie porównywanie dzieci jest dość częste i wielu robi to w czystej nieświadomosci nie zdając sobie sparwy,że tym rani. Przykre to jest.
Teraz on jest mały…więc nie ma jak rywalizować ( w ogóle z czym? z kim?!)
Więc odpuszczają temat dzieci… Ale jestem pewna, że zaczną…bo tak funkcjonują ze wszystkim.
Wieczne porównania- oczywiście zawsze są naj naj naj…:)
I niech im będzie! co będę psuć im dobre samopoczucie? ale toleruje takie głupoty dopóki nie wejdą do mojego ogródka..dopóki nie zaczną dowartościowywać się moim kosztem.
Do tej pory te ich naj naj naj traktowałam jak nieszkodliwe wariactwo.
nieprzepraszaj od tego to forum jest od tego jest ten wątek… ja np. mam ochotę wyżalić się na tę osobę z rodziny co tego królika dała w prezencie.. ale narazie sobie odpuszcam.. powiem tyle że testy wykażą czy Jagody choroby i astma nie jest wynikiem tego królika… a ta pinda szawgierka tak się obraziła że mi się krolik niepodobała że na święta 2 słów nienapisałą i jak wysłałm fotki z urodzin Dagny to też*zimnych 2 slów nienapisała pinda… wrrrrrryyyyy.. ale żalić się bedę po testach… (jak sobie pomyś lę że przyczyniłą się*do tego*że pół półrocza zdiecko i chorowało, że każdy katar to ja mam ścisk żołądka czy dalej czegoś nie będzie, jak sobie pomyślę o sterydach i zaleglościach w szkole to mam ochotę oczy wydrapać)….
no to ja się*wyżaliłam teraz…
Miałam (zaznaczę, że użyłam czasu przeszłego…) taką jedną koleżankę. Godzina z nią tak mnie wyczerpywała, że nie wiedziałam, jak się nazywam. Jak zapominałam przed spotkaniem sobie zrobić mentalną ochronę przed nią, to po byłam wrakiem. Ona robiła to nieświadomie, jestem tego pewna, ale… mnie i tak się to nie podobało, zaprzestałam tych spotkań. Nie wolno żerować na innych!
dokładnie jeśli ta znajomość jest dość znośna to najlepiej zająć takie stanowisko,żeby po prostu spływało:)Kiedyś też bardziej brałam wszystko do serca teraz wiele rzeczy olewam:)
Na serio???aż taki brak empatii????
Bo jak ktoś mówi, że mój syn/córka to najpiękniej śpiewa w caałym przedszkolu albo, że mówi płynnie w 3 językach- to ja mówię; suuper!
I tyle:) ale jeśli zaczyna się jakieś biegi przez płotki- kto szybciej, kto gorszy- to ja wysiadam.
Awa- na zdrowie!:)
Wiesz co, to bardziej chodzi o wywoływanie reakcji u innych ludzi pewnymi działaniami i czerpanie z tego korzyści (np. energetycznych). Jedno robią to ciągle narzekając, albo zwracając nasza uwagę, jak to oni źle się czują (dobrze im robi nasza uwaga, opieka, współczucie), jeszcze inni będą krzyczeć, albo bić, wzbudzając w nas poczucie lęku i krzywdy… a jeszcze inni rzucając kąsliwe uwagi… Sporo jest takich osób, którzy mają określone sposoby pozyskiwania energii dla siebie, może nie nazwałabym ich wampirami energetycznymi, ale… coś w tym jest.
Swiata nie zbawisz…:)
To fakt! ale mi po prostu przykro.
Wyszłam od nich słaaaba! myślałam, że zasnę w domu natychmiast!!!
Pierwszy raz w życiu aż taki odpływ sił!
masz rację,że durnowate to jest:D
mam koleżankę,dobra dziewczyna:)ale ma straszną słabośc mówienia o swoich dzieciach jakie to one są wspaniałe,cudowne i oh i ah i powiem Ci,że kiedy ją spotkam po prostu wysłuchuję ją,a o swoich dzieciach zero opowieści choć moje są wspanialsze:D
a może własmnie tak ja kurczak powinnas na jakiś czas odpuścić ich sobie i następne spotkania zaczać z innym spojrzeniem.Wiesz…często tak jest, ze wróg kiedy znajdzie wrażliwą ofiarę po prostu wyzywa się na niej,a jeśli nic nie wskóra głupim gadaniem zaprzestaje swoje durnowate działaniahmmm
No ba!:)
I robisz dobrze…też bym tak zrobiła.
Ale gdyby ona zaczęła poniżać Twoje dzieci by dowartościować swoje- to już nie jest ok.
Ale ja NIC po sobie nie dałam poznać!
Znam to – my wychodziliśmy głodni. I niezmiennie kłóciliśmy się w drodze powrotnej.
Jak zauważyliśmy prawidłowość, to już teraz po ruszeniu któreś rzuca coś w stylu: wracamy od x…, więc czas na kłótnię (mąż jeszcze dodaje : nie ma szans na seks, piję piwo jak dojedziemy). I jest ok.
My w sumie teraz nie narzekamy na znajomość – chyba przeczekaliśmy “najgorsze”,albo się uodporniliśmy. Ale zapowiadało się na dozgonną miłość i kicha…
Znasz odpowiedź na pytanie: Toksyczni znajomi