Czy was krępuje?

Czułości, całowanie innych par w waszej obecności?
Pytanie nasunęło mi się po dwóch sytuacji:
– młodzież szkolna często daje upust różnym czułościom, no i nauczyciele twierdzą, że ich to krępuje.
Ja “złapałam” jedną parkę-gimnazjalistów na całowaniu w szatni, jakoś mnie to nie “ruszyło”:)

Druga sprawa jest znacznie “mocniejsza”.:)

W mojm bloku pewna para współżyje często tak od 12-15.
Pani niezwykle jest głośna, ludzie z ulicy stają i przyglądają się.;)
)
Robotnicy, gdy ta kobieta głośno wydaje dzieki włączają traktor(chyba ich peszy)

Ja się już przyzwyczaiłam, :).

A czy, was krępują sytuacje, gdy para w miejscach publicznych, przy was okazuje sobie czułości, nieco więcej niż trzymanie za rękę?

No i czy dźwięki z czyjeś sypiali was krępują?

Strona 4 odpowiedzi na pytanie: Czy was krępuje?

  1. Zamieszczone przez bruni

    bywa;)

    słowo klucz – bywa.

    • Zamieszczone przez szpilki
      swiki.

      skad sie bierze potrzeba manifestowania publicznego swojegi uczucia i namietnosci??
      czy 3h poza domem to zbyt długo na trzymanie manifestacji na wodzy?
      dla mnie to wyglda (np. posrodku marketu pomiedzy srajtaśmą a karma dla psa) jak obsikiwanie terenu. co o ile w przypadku nastolatków jestem w stanie pojąć – bo to ich pierwsze uniesienia, dziewczyny, faceci i oni właśnie obsikuja teren i chwala sie zdobycza, o tyle w świecie dojrzałych wydaje mi sie e pewne rzeczy są oczywiste.

      no i czy w domu tez tak łazisz za chłopem i co chwile to buziaczek, klapsik w dupke, jezyczek, oczko, przytyczek, przytul mnie misiu, tak bardzo cie kocham?

      no i dobrze to napisałaś 😉

      Bywa, że chodzę albo On chodzi ale tylko w domu, nie wyobrażam sobie tego przy obcych jeszcze raz podkreślę potrzeba intymności, a nie manifestacji

      Ja nawet jako nastolatka tego nie robiłam, dziwna jestem?

      • Zamieszczone przez Vievioorka
        no i dobrze to napisałaś 😉

        Bywa, że chodzę albo On chodzi ale tylko w domu, nie wyobrażam sobie tego przy obcych jeszcze raz podkreślę potrzeba intymności, a nie manifestacji

        Ja nawet jako nastolatka tego nie robiłam, dziwna jestem?

        Dla jednych pewnie dziwna, dla mnie nie, bo mam podobnie. O ile u nastolatków – tak jak pisze Szpilki – takie zachowania są nazwijmy to normą, są zakochani, pierwsze uniesienia, czują potrzebę chwalenia się tym i pewnie też nierzadko robią to dla szpanu, pod publikę, dla udowodnienia kumplowi/kumpeli (co już wg mnie fajne nie jest, bo gra się tutaj na uczuciach tej drugiej strony), o tyle gorzej mi się akceptuje takie zachowania w wykonaniu ludzi dorosłych, którzy mogą nad swoimi potrzebami panować i powinni wiedzieć, że pewnych rzeczy po prostu nie wypada robić – szczególnie w towarzystwie. I nie mam tutaj na myśli czułego objęcia, pocałunku, przytulenia, złapania za rękę.

        • Zamieszczone przez gacka
          Dla jednych pewnie dziwna, dla mnie nie, bo mam podobnie. O ile u nastolatków – tak jak pisze Szpilki – takie zachowania są nazwijmy to normą, są zakochani, pierwsze uniesienia, czują potrzebę chwalenia się tym i pewnie też nierzadko robią to dla szpanu, pod publikę, dla udowodnienia kumplowi/kumpeli (co już wg mnie fajne nie jest, bo gra się tutaj na uczuciach tej drugiej strony), o tyle gorzej mi się akceptuje takie zachowania w wykonaniu ludzi dorosłych, którzy mogą nad swoimi potrzebami panować i powinni wiedzieć, że pewnych rzeczy po prostu nie wypada robić – szczególnie w towarzystwie. I nie mam tutaj na myśli czułego objęcia, pocałunku, przytulenia, złapania za rękę.

          Zgadzam się.
          Młodych-nastolatków świat jest zupełnie inny, hormony mocno buzują no i silna presja rówieśnicza.

          • Zamieszczone przez bruni
            tyle, ze Twój sie nie zalogował i sie nie żali;)
            i nie musisz mu udoskonalać pożycia, by zachować “twarz”…
            bo jak “NIE” to szantaż, ze na forumie napisze, że sezon na dobre żonkile się skończył;)

            Czyżby Bruni została spacyfikowana 🙂 jakoś mi się wierzyć nie chce

            To się mogą teraz inni mężowie zalogować, muszę mojego od kompa odstawić :Nie nie:

            • Tak jeszcze teraz myślę o innej rzeczy – dla mnie czasami krępujące, może nawet bardzo drażniące jest to, w jaki sposób ludzie mówią o sprawach związanych z seksem, z uczuciami, ze współżyciem (rozumianym jako akt). Miałam kiedyś znajomą, która praktycznie każdy temat potrafiła sprowadzić do spraw seks, współżycie itd. Można było mówić o pogodzie, a jej momentalnie w głowie zapalały się styki – seks.
              Obleśnym wydało mi się to, jak opowiadała kiedyś o tym jak została przyłapana przez przyszłych teściów na uprawianiu seksu w pokoju jej przyszłego męża. Opis tego był naprawdę poniżej wszelkich norm przyzwoitości – była wymieniona pozycja, opisywała, że robili to na dywanie, a jak teść czy teściowa weszli do pokoju to nie pozostało jej nic innego jak zawisnąć okrakiem, z wypiętymi pośladkami nam facetem z kapiącą na jego brzuch spermą. Jeszcze może jakoś bym to zniosła, gdybym żyła z tą osobą w zażyłych stosunkach, ale naprawdę niewiele nas łączyło, a takimi opisami raczyła mnie przy byle okazji i widać było, że ją to bardzo bawi, może nawet podnieca

              • Zamieszczone przez bruni
                SZCZERZE?
                bywa;)
                ja za nim, on za mną…

                wiem, wiem, nie do mnie było pytanie…

                No w końcu ktoś, kto rozumie

                Mojemu mężowi łąpy wciąż się kleją i szczerze- tak, obściskujemy się w domu, puszczamy oczka i całujemy się;)

                Natomiast- jakoś nie specjalnie mam ochotę tak się zachowywać na zewenątrz! pakowanie sobie jęzora przy ludziach- uważam za niesmaczne i żenujące. I nie świadczy to o kulturze. Bo intymne sprawy są z nazwy właśnie po to intymne, by je sobie praktykować…..w intymności;)

                • Zamieszczone przez Zuzia81
                  Czyżby Bruni została spacyfikowana 🙂 jakoś mi się wierzyć nie chce

                  To się mogą teraz inni mężowie zalogować, muszę mojego od kompa odstawić :Nie nie:

                  W sumie to już się wielu zalogowało, ale się nie wypowiadają…

                  a w temacie postu: to się zgadzam, że miłość musi się wyszumieć tylko czy wszyscy muszą patrzeć na grę wstępną…

                  • a co do odgłosów podoba mi się text tory

                    Zamieszczone przez tora
                    podobno dobry sex to taki, po ktorym nawet sasiedzi na papierosa wychodza

                    Dla mnie nietaktem jest wywlekać sprawy łóżkowe w towarzystwie, opowiadać o swoich problemach, żalić się na żonę czy męża….,
                    opowiadać ze szczegółami o swoich intymnych sprawach…

                    • Zamieszczone przez FacetToŚwinia
                      a co do odgłosów podoba mi się text tory

                      jak wracam do domu z rejsu, to wysyłam sms-a :
                      ..Kochanie łóżko z sypialni do przedpokoju, dzieci do babci….

                      (sąsiadów często słyszę więc i oni pewnie nas też..zwłaszcza przez pierwszy tydzień po powrocie )

                      … Ale “ślinić” się w obecności znajomych to trochę przegięcie…

                      Dla mnie nietaktem jest wywlekać sprawy łóżkowe w towarzystwie, opowiadać o swoich problemach, żalić się na żonę czy męża….,
                      opowiadać ze szczegółami o swoich intymnych sprawach

                      Nietakt to jedno a dwa, że taki opowiadacz sam sobie robi wstyd

                      • to co ma się odbywać “w sypianlni” niech tam pozostanie…takie moje zdanie,
                        ignorowałam normalne odgłosy z sypialni sąsiadów… Natomiast to o czym pisze szpila doprowadza mnie do szału

                        obściskujący się gimnazjaliści – normalka…się kochają i tyle

                        • jak mieszkałam w bloku zdarzało się słyszeć to i owo. bardziej wkurzały mnie niewybredne teksty małżusia do żoneczki, szczególnie słyszalne w łazience, koleś darł japę jak popapraniec.

                          • Zamieszczone przez szpilki
                            swiki.

                            skad sie bierze potrzeba manifestowania publicznego swojegi uczucia i namietnosci??
                            czy 3h poza domem to zbyt długo na trzymanie manifestacji na wodzy?
                            dla mnie to wyglda (np. posrodku marketu pomiedzy srajtaśmą a karma dla psa) jak obsikiwanie terenu. co o ile w przypadku nastolatków jestem w stanie pojąć – bo to ich pierwsze uniesienia, dziewczyny, faceci i oni właśnie obsikuja teren i chwala sie zdobycza, o tyle w świecie dojrzałych wydaje mi sie e pewne rzeczy są oczywiste.

                            no i czy w domu tez tak łazisz za chłopem i co chwile to buziaczek, klapsik w dupke, jezyczek, oczko, przytyczek, przytul mnie misiu, tak bardzo cie kocham?

                            przepraszam, watek mi gdzies umknal i nie widzialam tej wypowiedzi…

                            nie wiem skad bierze sie taka potrzeba ale poprostu nie rozumie i nie godze sie z tym dlaczego wlasnie w swiecie jak to ujelac “dojrzalych” pewnych rzeczy juz nie wypada ( i nie chodzi mi tylko o obsciskywanie sie, tylko wlasnie ze juz nie wypada- wyskoczyc do knajpy ze znajomymi (w pewwnym wieku juz tylko domowy – why), spiewac na cala ulice (nie bedac pijanym) szalec na dyskotece (oj jaka dyskoteka – przeciez jestem za stara….) itd itd. I zeby nie bylo, bo sama tak nie robie (tzn nie obsciskuje sie, bo reszte tak), ale chyba glownie przez meza bo on tego nie lubi (on wlasnie z tych – przestan bo ludzie patrza nawet jak nikogo nei ma i ciemno a jak bylismy mlodzi to mu nic nie przeszkadzalo…) a ja nie widze nic zlego w maniefestowaniu i okazywaniu swoich uczuc. Owszem takie wsytawianie jezorow i lizanie sie jest poprostu obrzydliwe i nie wazne czy robia to smarkacze czy dorosli, ale okazywanie w jakikolwiek inny sposob zainteresowania swoim partnerem jest jakl najbardziej – piekne. I wlasnie dla mnei im dluzej ludzie sa ze soba, tym bardziej mi sie to podoba, bo wydaje mi sie ze wlasnie to jest niesamowite ze po tylu latach Ci ludzie maja w sobie jeszcze takie uczucia – zainteresowanie, nie tylko takie na zasadzie no jestesmy razem mamy dzieci wiec no musi byc, tylko takie prawdziwe nadal zywe i gorace. I nie przeszkadza mi jak w moi znajomi w moim towarzystwie podszczypuja sie, caluja itp. Ale jak pewnie zauwazylyscie, moje spojrzenie na swiat jest “inne” i nie robie tego by byc kontrowersyjna i zrwacac na sikupiac na sobie uwage (no moze troche);) Jestem zadowolona z zycia (mimo ze Polka jestem) nie narzekam na zarobki (jestem nauczycielka wiec kazdy wie ile zarabiam) uwielbiam mojego szkraba i nawet te nieprzespane ostatnio noce nie sa az takie zle (no nie powiem ze jest genialnie, ale nie bede plakala) i ogolnie malo narzekam. Sama sobie radze z moimi problemami, nie popadam w depresje nawet jak mi cholernie zle i zycie kopie mnie w tylek, to mowie sobie ze musi byc w koncu lepiej i dwigam sie i ide dalej
                            (izeby nikt nie mowil ze nie wiem co to problemy, bo zycie niestety od malego mnie doswiadczalo) i cieszy mnie czyjes szczescie i uwielbiam na nie patrzec a jeszcze lepiej jak moge w nim uczestniczyc. OT

                            • Zamieszczone przez ulaluki
                              No i czy dźwięki z czyjeś sypiali was krępują?

                              Kiedyś w hotelu jak pracowałam, to pomieszkiwała u nas latem [okna na oścież pootwierane] taka głośna parka, póki innych gości nie było to luz – mieliśmy niezły ubaw z innymi pracownikami, ale jak zamieszkali inni goście, to im już to przeszkadzało, trzeba było interweniować i robić ludziom stosunek przerywany

                              • Zamieszczone przez swiki

                                Owszem takie wsytawianie jezorow i lizanie sie jest poprostu obrzydliwe i nie wazne czy robia to smarkacze czy dorosli, ale okazywanie w jakikolwiek inny sposob zainteresowania swoim partnerem jest jakl najbardziej – piekne. I wlasnie dla mnei im dluzej ludzie sa ze soba, tym bardziej mi sie to podoba, bo wydaje mi sie ze wlasnie to jest niesamowite ze po tylu latach Ci ludzie maja w sobie jeszcze takie uczucia – zainteresowanie, nie tylko takie na zasadzie no jestesmy razem mamy dzieci wiec no musi byc, tylko takie prawdziwe nadal zywe i gorace. I nie przeszkadza mi jak w moi znajomi w moim towarzystwie podszczypuja sie, caluja itp.

                                mam wrazenie, ze sie nie rozumiemy. nie przeszkadzaja mi gesty. przeszkadza mi, kiedy ktos sie ze mna umawia, a potem ignoruje.

                                Zamieszczone przez swiki

                                nie wiem skad bierze sie taka potrzeba ale poprostu nie rozumie i nie godze sie z tym dlaczego wlasnie w swiecie jak to ujelac “dojrzalych” pewnych rzeczy juz nie wypada ( i nie chodzi mi tylko o obsciskywanie sie, tylko wlasnie ze juz nie wypada- wyskoczyc do knajpy ze znajomymi (w pewwnym wieku juz tylko domowy – why), spiewac na cala ulice (nie bedac pijanym) szalec na dyskotece (oj jaka dyskoteka – przeciez jestem za stara….) itd itd.

                                Zamieszczone przez swiki

                                Ale jak pewnie zauwazylyscie, moje spojrzenie na swiat jest “inne” i nie robie tego by byc kontrowersyjna i zrwacac na sikupiac na sobie uwage (no moze troche);) Jestem zadowolona z zycia (mimo ze Polka jestem) nie narzekam na zarobki (jestem nauczycielka wiec kazdy wie ile zarabiam) uwielbiam mojego szkraba i nawet te nieprzespane ostatnio noce nie sa az takie zle (no nie powiem ze jest genialnie, ale nie bede plakala) i ogolnie malo narzekam. Sama sobie radze z moimi problemami, nie popadam w depresje nawet jak mi cholernie zle i zycie kopie mnie w tylek, to mowie sobie ze musi byc w koncu lepiej i dwigam sie i ide dalej
                                (izeby nikt nie mowil ze nie wiem co to problemy, bo zycie niestety od malego mnie doswiadczalo) i cieszy mnie czyjes szczescie i uwielbiam na nie patrzec a jeszcze lepiej jak moge w nim uczestniczyc. OT

                                tego wogole nie kumam. co ma publiczne calowanie sie do tej calej reszty?

                                no faktycznie, nie uprawiam publicznej widocznej gry wstepnej. (bo tak mniej widocznie, to zdarza sie nam porozumiewawczo wymienic wzrokiem, musnac dlon, delikatnie objac;)

                                ale, nie przeszkadza mi to w chodzieniu do kina, knajpy ze znajomymi, koncerty, uprawianie sportow..
                                no fakt, jako ze male dzieci, nie imprezuje jak za czasow studenckich, ale nadal korzystam z zycia i mam nadzieje, jak tylko tymo lekko podrosnie zdjac na ten przyklad odwieszona na kolek paralotnie, czy na wiosne ruszyc do pobliskiego klubu zeglarskiego.

                                faktycznie. wrzeszczec na ulicy jakos mi sie nie chce. moze dlatego, ze z wiekiem coraz bardziej dostrzgam potrzeby innych, w nocy wole nie budzic niedospanych i nie informowac ich o tym, ze sie dobrze bawie.
                                ale to taka kolej rzeczy chyba?
                                juz nie sikam w majtki, jak to zdarzalo mi sie, kiedy bylam dzieckiem, nie chodze z pepkiem na wierzchu i nie uciekam przed kanarami w tramwaju, nie pije taniego sikacza, jak to za czasow studenckiech bywalo, (kiedy to chronicznie brakowalo do pierwszego) paru innych rzeczy jeszcze nie robie i przyznam, ze nie myslalam o tym w kategoriach ze nie wypada. w moim odczuciu przeszlam na kolejny etap. nie sikam, bo niewygodnie w zasikanych majtach a i przeziebic sie mozna, nie ganiam z pepkiem, bo mi sie jakos tak porobilo, ze ciagle mi zimno, a i brzuch nie ten;) jezdze samochodem, a proste wina juz tak nie wchodza jak niegdys.
                                nie wiem co ci powiedziec. jezeli to sa dla ciebie oznaki starosci, to tak, pewnie sie zestarzalam 😉

                                Zamieszczone przez swiki

                                Ale jak pewnie zauwazylyscie, moje spojrzenie na swiat jest “inne” Jestem zadowolona z zycia (mimo ze Polka jestem) nie narzekam na zarobki (jestem nauczycielka wiec kazdy wie ile zarabiam) uwielbiam mojego szkraba i nawet te nieprzespane ostatnio noce nie sa az takie zle (no nie powiem ze jest genialnie, ale nie bede plakala) i ogolnie malo narzekam. Sama sobie radze z moimi problemami, nie popadam w depresje nawet jak mi cholernie zle i zycie kopie mnie w tylek, to mowie sobie ze musi byc w koncu lepiej i dwigam sie i ide dalej
                                (izeby nikt nie mowil ze nie wiem co to problemy, bo zycie niestety od malego mnie doswiadczalo) i cieszy mnie czyjes szczescie i uwielbiam na nie patrzec a jeszcze lepiej jak moge w nim uczestniczyc. OT

                                tego tez nie rozumiem, jak to sie ma do publicznego calowania. wyglada tak, jakbys uwazala, ze jesli ktos nie jest na tyle spontaniczny, zeby sie publicznie calowac, jest po prostu malkontentem i tyle. jego zycie to cieple kapcie, a na szalenstwo to go zdecydowanie nie stac. tak ten fragment wlasnie odebralam.
                                nie podoba mi sie tez splycanie problemu depresji.
                                ludzie nie popadaja w depresje, bo im tak wygodnie i ponarzekac sobie lubia.
                                depresja, to bardzo powazna choroba, ktora zdarza sie, ze niefajnie sie konczy. czasami wymaga dlugiego leczenia.
                                i nie trzeba miec specjalnych problemow w zyciu, zeby na nia zapasc. to min chemia mozgu. fajnie ze ci sie nie zdarzyla. bo bol duszy bywa tak ogromny, ze staje sie fizyczny i chory “chodzi z bolu po scianach” i wyje, bynajmniej nie z radosci.

                                • Zamieszczone przez tora
                                  mam wrazenie, ze sie nie rozumiemy. nie przeszkadzaja mi gesty. przeszkadza mi, kiedy ktos sie ze mna umawia, a potem ignoruje.

                                  tego wogole nie kumam. co ma publiczne calowanie sie do tej calej reszty?

                                  no faktycznie, nie uprawiam publicznej widocznej gry wstepnej. (bo tak mniej widocznie, to zdarza sie nam porozumiewawczo wymienic wzrokiem, musnac dlon, delikatnie objac;)

                                  ale, nie przeszkadza mi to w chodzieniu do kina, knajpy ze znajomymi, koncerty, uprawianie sportow..
                                  no fakt, jako ze male dzieci, nie imprezuje jak za czasow studenckich, ale nadal korzystam z zycia i mam nadzieje, jak tylko tymo lekko podrosnie zdjac na ten przyklad odwieszona na kolek paralotnie, czy na wiosne ruszyc do pobliskiego klubu zeglarskiego.

                                  faktycznie. wrzeszczec na ulicy jakos mi sie nie chce. moze dlatego, ze z wiekiem coraz bardziej dostrzgam potrzeby innych, w nocy wole nie budzic niedospanych i nie informowac ich o tym, ze sie dobrze bawie.
                                  ale to taka kolej rzeczy chyba?
                                  juz nie sikam w majtki, jak to zdarzalo mi sie, kiedy bylam dzieckiem, nie chodze z pepkiem na wierzchu i nie uciekam przed kanarami w tramwaju, nie pije taniego sikacza, jak to za czasow studenckiech bywalo, (kiedy to chronicznie brakowalo do pierwszego) paru innych rzeczy jeszcze nie robie i przyznam, ze nie myslalam o tym w kategoriach ze nie wypada. w moim odczuciu przeszlam na kolejny etap. nie sikam, bo niewygodnie w zasikanych majtach a i przeziebic sie mozna, nie ganiam z pepkiem, bo mi sie jakos tak porobilo, ze ciagle mi zimno, a i brzuch nie ten;) jezdze samochodem, a proste wina juz tak nie wchodza jak niegdys.
                                  nie wiem co ci powiedziec. jezeli to sa dla ciebie oznaki starosci, to tak, pewnie sie zestarzalam 😉

                                  tego tez nie rozumiem, jak to sie ma do publicznego calowania. wyglada tak, jakbys uwazala, ze jesli ktos nie jest na tyle spontaniczny, zeby sie publicznie calowac, jest po prostu malkontentem i tyle. jego zycie to cieple kapcie, a na szalenstwo to go zdecydowanie nie stac. tak ten fragment wlasnie odebralam.
                                  nie podoba mi sie tez splycanie problemu depresji.
                                  ludzie nie popadaja w depresje, bo im tak wygodnie i ponarzekac sobie lubia.
                                  depresja, to bardzo powazna choroba, ktora zdarza sie, ze niefajnie sie konczy. czasami wymaga dlugiego leczenia.
                                  i nie trzeba miec specjalnych problemow w zyciu, zeby na nia zapasc. to min chemia mozgu. fajnie ze ci sie nie zdarzyla. bo bol duszy bywa tak ogromny, ze staje sie fizyczny i chory “chodzi z bolu po scianach” i wyje, bynajmniej nie z radosci.

                                  amen

                                  • Zamieszczone przez swiki
                                    my tez mielismy takich znajomych ale mi to nie przeszkadzalo, znalismy sie bardzo dobrze, kupe lat i jakos tak to bylo oczywiscte, ze oni tak na siebie reaguja mimo ze sa ze soba lat kupe, nawet to fajne bylo, ze nadal sa soba tak zafascynowani i nie krepuja sie tego, byli nad wyraz otwarci wrecz bym tak powiedziala a i tak uwielbialismy to a ich otwartosc tak jakos tez musze powiedziec ze powodowala, ze my stalismy sie tez moze jakos berdziej otwarci na pewne sprawy. Kwestia wlasnie moze na ile dobrzy sa Ci znajomi i jakie mamy do tego podejscie. Aha mysle ze jezeli by mieli ochote bardzo na cos, to Ci nasi znajomi by sie nie krepowali, tylk osami skorzystali z sypialnie (albo raczej z wc, bo sypialani to dla nich nudnawym miejscem byla ;))
                                    :

                                    mamy takich znajomych, znamy się masę czasu, blisko i nic mnie w ich obecności nie krępuje ani nie przeszkadza – inny poziom żartów po prostu, między sobą – znaczy międzyparowo – też różne żarty wymieniamy i nikt się nie obraża, nikt nie czuje się zazdrosny itd. Zawsze się śmieję, że jak jakiś wielokąt to tylko z nimi 😉

                                    Nie krępują mnie zachowania o jakich piszecie, może mam inne granice dobrego smaku. Na imprezach różne rzeczy się działy, teraz może już ciut inaczej, ale nie wyobrażam sobie żebym miała gorszyć się bo znajomi się pocałowali. Nam też się zdarza – mój mąż generalnie z tych co mu ciężko łapki przy sobie trzymać. I tak szpilki, w domu także często się dotykamy, dla mnie fizyczny kontakt to coś ważnego i staram się żeby nie znikł z naszego życia, nawet jeśli jesteśmy te 10 lat razem 😉

                                    • Zamieszczone przez tora
                                      mam wrazenie, ze sie nie rozumiemy. nie przeszkadzaja mi gesty. przeszkadza mi, kiedy ktos sie ze mna umawia, a potem ignoruje.

                                      ]
                                      jezeli z kims sie umawiasz to wtedy na spotkaniu nie odbierasz telefonu? nie rozmawiasz jzu nikim innym na imprezie niz tylko z osoba ktora Cie zaprosila itd? Przeciez to dokladnie to samo, czyli wg Ciebie ognorujesz kogos bo odebralas tel czy pocalowalas sie- umawiam sie z kims ale c w tym zlego ze na moment oderwe sie? Zreszta rzadko zdazaja sie tzw trojkaty, ale wtedy wiadomo nawet jezeli, to ta 3 osoba mu sie sie z tym liczyc, ze moze sie czuc jakos bardziej obco.

                                      Zamieszczone przez tora

                                      tego wogole nie kumam. co ma publiczne calowanie sie do tej calej reszty?

                                      No to rzeczywiscie nie rozumiemy sie, badz nie czyta ktoras z nas wszystkich wypowiedzi – bo sami piszecie ze to juz nie wypada, bo wiek itd, wiec pytam wlasnie – dlaczego nie wypada. I co w tym zlego jest, ze jest ktos szczesliwy, czy nie potrafimy cieszysc sie ze szczescie inncyh, musimy im wszystko burzyc, bo nie wypada?

                                      Zamieszczone przez tora

                                      no faktycznie, nie uprawiam publicznej widocznej gry wstepnej. (bo tak mniej widocznie, to zdarza sie nam porozumiewawczo wymienic wzrokiem, musnac dlon, delikatnie objac;)

                                      no ale dla niektorych to moze byc juz uznane za nietaktowne, komus nawet to moze przeszkadzac, wiec gdzie jest ta granica i dlaczego np Ty masz ja ustalac?

                                      Zamieszczone przez tora

                                      ale, nie przeszkadza mi to w chodzieniu do kina, knajpy ze znajomymi, koncerty, uprawianie sportow..
                                      no fakt, jako ze male dzieci, nie imprezuje jak za czasow studenckich, ale nadal korzystam z zycia i mam nadzieje, jak tylko tymo lekko podrosnie zdjac na ten przyklad odwieszona na kolek paralotnie, czy na wiosne ruszyc do pobliskiego klubu zeglarskiego.

                                      faktycznie. wrzeszczec na ulicy jakos mi sie nie chce. moze dlatego, ze z wiekiem coraz bardziej dostrzgam potrzeby innych, w nocy wole nie budzic niedospanych i nie informowac ich o tym, ze sie dobrze bawie.
                                      ale to taka kolej rzeczy chyba?
                                      juz nie sikam w majtki, jak to zdarzalo mi sie, kiedy bylam dzieckiem, nie chodze z pepkiem na wierzchu i nie uciekam przed kanarami w tramwaju, nie pije taniego sikacza, jak to za czasow studenckiech bywalo, (kiedy to chronicznie brakowalo do pierwszego) paru innych rzeczy jeszcze nie robie i przyznam, ze nie myslalam o tym w kategoriach ze nie wypada. w moim odczuciu przeszlam na kolejny etap. nie sikam, bo niewygodnie w zasikanych majtach a i przeziebic sie mozna, nie ganiam z pepkiem, bo mi sie jakos tak porobilo, ze ciagle mi zimno, a i brzuch nie ten;) jezdze samochodem, a proste wina juz tak nie wchodza jak niegdys.
                                      nie wiem co ci powiedziec. jezeli to sa dla ciebie oznaki starosci, to tak, pewnie sie zestarzalam 😉

                                      Koncerty – bywam czesto (tzn dopoki dziecko sie nie urodzilo, ale jak da nam wychodzic, to nei zamierzam sobie odpuszczac) i musze stwierdzic, ze eliminujac koncerty wielkich gwiazd, to na malych koncertach srednia wieku nie przekracza lat 18. Przeciez nadal kochamy taka muzyke, wiec czemu nei idziemy na koncert (powtarzam, nie super gwiazdy) bo co – bo nie wypada? Nie wiem co ma do tego wszystkieg osikanie w majtki (to raczej nie jest powiazane z szlanstwem, tylko raczej niedojrzalym organizmem – ale jezeli dla Cie bie to samo – no to bylas niezle wylozowan, bo ja w majty przestalam sikac jak mialam kilka miesiecy 😉 a skoro Ty pozniej na tyle ze sama zadecydowalas – no to juz nie dyskutuje w takim razie – cieniara ze mnie, zero luzu 😉 A powaznie, no to wlasnie, nie chodzis z pepkiem na wierchu bo Ci zimno, ale wlasnie krytykowane jest to, ze chodzi kolezanka w Twoim wieku, bo ma taka ochote i wlansie dlaczego – nie jest jej zimno ma ladny brzuch i chce sie nim pochwalic wiec dlaczego zabraniamy jej tego, wysmiewamy, krytykujemy???

                                      Zamieszczone przez tora

                                      tego tez nie rozumiem, jak to sie ma do publicznego calowania. wyglada tak, jakbys uwazala, ze jesli ktos nie jest na tyle spontaniczny, zeby sie publicznie calowac, jest po prostu malkontentem i tyle. jego zycie to cieple kapcie, a na szalenstwo to go zdecydowanie nie stac. tak ten fragment wlasnie odebralam.
                                      nie podoba mi sie tez splycanie problemu depresji.
                                      ludzie nie popadaja w depresje, bo im tak wygodnie i ponarzekac sobie lubia.
                                      depresja, to bardzo powazna choroba, ktora zdarza sie, ze niefajnie sie konczy. czasami wymaga dlugiego leczenia.
                                      i nie trzeba miec specjalnych problemow w zyciu, zeby na nia zapasc. to min chemia mozgu. fajnie ze ci sie nie zdarzyla. bo bol duszy bywa tak ogromny, ze staje sie fizyczny i chory “chodzi z bolu po scianach” i wyje, bynajmniej nie z radosci.

                                      Nie uwazam ze jesli ktos nie jest na tyle spntaniczny, aby publicznie sie calowac, to ze on jest gorszy, nudny, czy malkontentem, ale takze nei uwazam, ze jak ktos to robi, to jest to cos zlego. Nie uwazam ze jak kots caluje sie w mojej obecnosci to mnie lekcewazy i swiadczy to o zlym wychowaniu. I moze moje fragmenty wypowiedzi sa nie na temat, ale tak zaglebiajac sie odeszlam momentami, (gadula jestem cholerna, i tak czasem zbaczam 😉 ) ale ogolnie i w skrocie chodzi mi caly czas o to samo, z czym bije sie strasznie:
                                      dlaczego w penym wieku czegos nie wypada? Dlaczego ustalamy takie ramy? I dlaczego jezeli nam to nie odpowiada to tak strasznie za to krytykujemy innych (mni chodzi mi o to calowanie, ale nie tylko), przeciez kazdy jest inny i ma prawo zyc jak mu sie podoba, pod warunkiem ze nie krzywdzi innych. Czy naprawde to takie straszne ze w Waszej obecnosci ktos sie caluje, ubywa Was, dzieje sie cos zlego? Czy naprawd eskoro te osoby o tym nie wiedza ze nie wypada, to taktem jest wogole zwracac im uwage (no wlasnie, czy wypada komus zwracac uwage? – powiecie ze tak, ale ktos inny powie ze nie, kto ma racje) Wiem – zakrecilam, ale ciezko jest tu dyskutowac 😉

                                      • swiki, to ja mam chyba podobne podejście i rozumiem o czym mówisz 🙂

                                        • Zamieszczone przez vieshack
                                          mamy takich znajomych, znamy się masę czasu, blisko i nic mnie w ich obecności nie krępuje ani nie przeszkadza – inny poziom żartów po prostu, między sobą – znaczy międzyparowo – też różne żarty wymieniamy i nikt się nie obraża, nikt nie czuje się zazdrosny itd. Zawsze się śmieję, że jak jakiś wielokąt to tylko z nimi 😉

                                          Nie krępują mnie zachowania o jakich piszecie, może mam inne granice dobrego smaku. Na imprezach różne rzeczy się działy, teraz może już ciut inaczej, ale nie wyobrażam sobie żebym miała gorszyć się bo znajomi się pocałowali. Nam też się zdarza – mój mąż generalnie z tych co mu ciężko łapki przy sobie trzymać. I tak szpilki, w domu także często się dotykamy, dla mnie fizyczny kontakt to coś ważnego i staram się żeby nie znikł z naszego życia, nawet jeśli jesteśmy te 10 lat razem 😉

                                          Tez mielismy takich znajomych – to byla piekna przyjazn i wlasnie taka zupelnie luzna, nie ograniczalismy sie, nie bylo ze moze nie wypada i wlasnie bylo super. Mieli ochote na seks jak bylismy na wakacjach to szli do swojego namiotu i nam to nie przeszkadzalo, ze wiemy ze to robia (przeszkadzalo mi tylko ze na moim spiworze hehehehe ) ze nie do konca sa cicho. Siedzielismy razem w knajpie i mialam w nosie gleboko ze caluja sie tak, ze az goraco robi sie w powietrzu, ze on jak to piszecie “gniecie” jej cycki, mialam w tym czasei obok towarzystwo wiec mialam sie do kogo odezwac (no chyba ze kolejny problem – nudzimy sie wtedy bo nie mamy juz o czym rozmawiac z mezem – facetem – no tak, to moze byc wtedy klopotliwa, taka zupelna cisza 😉 ale tu problemu nei nalzey szukac w calujacej sie parze tylko w swoim zwiazku ). I hehe jak wielokat to tez tylko z nimi, niestetety juz nie do zrealizowania (hahahahahaha). Moze to wlansie kwestia jakies mentalnosci, moze towarzystwa w ktorym bywamy, moze… nie wiem, ja uwielbiam rockendrol i uwielbiam takie zachowania, uwielbiam szalenczosc i spontanicznosc ale nie krytykuje i nie oceniam jak ktos taki nie jest.

                                          Zamieszczone przez vieshack
                                          swiki, to ja mam chyba podobne podejście i rozumiem o czym mówisz 🙂

                                          No a ja w pelni rozumie Ciebie 😉 A jezeli moge spytac ile masz lat? Bo byc moze jeszcze mloda bardzo jestes i nagle sie okaze, ze poprostu ja sie nie zestarzalam tak jak powinnam, bo ja w tym roku 30 koncze, czyli niby stateczna kobieta powinna byc ze mnie, co wlasnie burzy sie na widok calujacych sie smarkaczy (aha przed kanarami tez juz nie uciekam – stac mnie na bilety – taka rozniaca ;)) a taniego wina niegdy nie pilam, jakos nie imponowalo mi to, wolalam piwka sie napic lub coca cole (ale bylo takie piwo 10,5 – moje ulubiona dawno dawno temu ;))

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Czy was krępuje?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general