Cześć Dziewczyny! 🙂
zgodnie z sugestią zakładam osobny wątek na mój przypadek. Dzisiaj zaczęłam przygotowania do in vitro. 2 dc cyklu i po ocenie przez Panią dr moja ilość drobnych pęcherzyków dobrze wróży, więc dostałam na razie gonal 900 w dawce 150 do wstrzykiwania codziennie przez 4 dni, w piątek mam zgłosić się na wizytę i zrobić poziom estradiolu i po tym postanowi co dalej z lekami. Co i w jakiej dawce. Wstępnie zaplanowaną mam Cetrotide 0.25. Robienie zastrzyku z pena to rzeczywiście żadna filozofia, trochę się tego bałam po pierwszej dawce czuję lekkie pieczenie w jajniku, chociaż sama już nie wiem czy to raczej nie jest autosugestia, czy rzeczywiście hormony zaczynają robić swoje.
Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny, które rozpoczęły swoje protokoły albo dopiero planują czekam z niecierpliwością na radosne wieści z Waszych wątków, licząc że za jakiś miesiąc i ja będę mogła się cieszyć. Pozdrawiam serdecznie. Kolejne informacje postaram się umieszczać na bieżąco.
Strona 26 odpowiedzi na pytanie: In vitro po raz pierwszy
mmi80 a ja już chciałam gratulować bo suwaczek widzę, za wynik oczywiście pozytywny!
ito co tam u Ciebie? jak przygotowania? jak samopoczucie? wiesz, że nie puszczę tak długo aż bąbel/ bąbelki Cię od środka nie skopią?
Ito, co u Ciebie… trzymam kciuki:) olbrzymie.
Wiecie dziewczyny na razie to w sumie nic
minął właśnie 5 tydzień mojego dziwnego cyklu (po ciąży biochemicznej), nie wiem kiedy i czy w ogóle była owu, (w typowym terminie nie było nawet słychu) i kiedy w końcu przyjdzie @, pojawiły się niby jej zwiastuny ale dalej cisza…….
a jak się w końcu zacznie cykl, mam brać clo od 4-8 dc a potem monitoring owu i przygotowania do criotransferu.
Strasznie mi się dłuży……. nie mogę się już doczekać, czytam o tym, jak długi może być cykl po ciąży biochemicznej i może być to zarówno 4 tyg. ale i 8 tyg. – pozostaje mi tylko czekać.
Samopoczucie świetne, poradziłam sobie z tym co było, czekam na nowe….
mając nadzieję, że będzie to upragniony maluszek albo nawet dwa
oby cykl po ciąży biochemicznej był jak najkrótszy!!!!!! No i żebyś od nowa mogła startować z pozytywnym wynikiem tym razem 🙂
Ja po transferze nie miałam żadnego plamienia i zamartwiałam się, że powinno być jakby było zagnieżdżenie zarodka/ów. I co? Jestem w ciąży. Różnie to bywa…..
Witajcie:)
Ech… mam dość już tej Norwegii… Pobrali krew ale wynik dostanę dopiero pod koniec tygodnia:(
Oni tu sami nic nie wiedzą i na niczym się chyba nie znają.
Byłam u lekarza z tym moim przeziębieniem i okazało się, że złapałam jakiegoś wirusa:( Lekarz powiedział, że nic mi nie przepisze z powodu tej przypuszczalnej ciąży. Natomiast dzwoniłam do znajomej położnej w Polsce. Wyśle mi Duomox, ponoć kobiety w ciąży mogą brać ten antybiotyk. Mam powiększone węzły chłonne, boli mnie cała szyja i gardło, chodzę zawinięta szalikiem… Na szczęście nie mam gorączki.
Kiedy zapytałam lekarza czy mogę zrobić badanie bety, stwierdził, że się nie opłaca i lepiej czekać na wynik z pon. Tutaj krew wysyłają do innych miejscowości: do Tromso albo Hammerfestu oddalonych od mojej miejscowości od 200 do 500 km!!
Nerwy mi tez napsuli z poczty i apteki. Kończył mi się Progestan i zamówiłam sobie w aptece w Tromso, tam gdzie miałam transfer, słuchajcie czekałam ponad tydzień i nic nie przyszło. Wczoraj odebrałam, cudem, dzwoniąc do apteki i pytając się o numer paczki. Przez 2 dni nie miałam Progestanu więc wzięłam Crinone, mam nadzieję, że się nic nie stanie. Crinone miałam przepisany kiedy miałam mieć transfer świeżego zarodka, ale do tego nie doszło przez hiperstymulację. Nie mogłam się dodzwonić do Tromso, żeby choć ktokolwiek kompetentny mi odpowiedział, czy robię dobrze!
Jak to było powiedziane na początku przez lekarza: trzeba żyć bezstresowo… a własnie oni najwięcej tego stresu mi dostarczają:(
Mmi80 to rzeczywiście specyficzne podejście w tej norweskiej służbie zdrowia Wytrwałości życzę w tej kwestii.
A poza tym to zdrowia mnóstwo dla Ciebie, za test. W sumie to możesz spróbować już ze zwykłym sikańcem
Ito, próbowałam wczoraj z sikańcem i to mnie też dobiło: jakiś trefny test kupiłam, bo nic nie pokazał, ani jednej kreseczki!!! Pusto!!!
Nie dziękuję za kciuki, żeby nie zapeszyć:)
A jak u Was dziewczyny???
Pozdrowionka
nawet sikaniec zawiódł, pod górkę na całej linii
nie pozostaje nic tylko czekać na wynik bety,
u mnie dalej cisza
:((((((((((((((((((((((((((((
witaj mmi80, tak tu codzinnie zaglądam i obserwuję co tam u ciebie słychać. Czemu jesteś smutna? To tylko przygnębienie czy może masz już wyniki?
Niestety wynik wyszedł negatywny, nie mam już czym płakać. Najgorsze jest to, że nie wiem jak, kiedy i dlaczego tak się stało… Zastanawiam się nad powrotnym leczeniem w Polsce… choć zostało mi jeszcze 5 mrozaczków…
Boże, nie zniosę tego, uszczypnijcie mnie, czy to koszmar? Przecież wszystko było dobrze, były 2 zarodki, czemu chociaż jeden się nie przyjął??? Już nie myślę normalnie…
bardzo mi przykro kochana
Spróbuj może jeszcze raz tam u siebie, skoro masz jeszcze 5 śnieżynek, a jeśli kolejna próba się nie powiedzie to może wtedy warto wrócić i leczyć się w Polsce. Tu przynajmniej nie czeka się tydzień na wyniki, a więc i trochę mniej stresu jest.
Mam nadzieję, że kolejna próba będzie udana… wiem, że ci trudno, ale trzeba wierzyć
U mnie było podobnie. Moje 2 zarodki w pierwszej próbie się nie przyjęły. Myślałam, że na 100% się uda. I…….. To jest straszne uczucie. Czułam się, jakby mnie przejechał walec. Ale to nie koniec świata.
Trzeba trochę odczekać. Moja klinika kazała zrobić 4 miesiące przerwy. Za drugim razem udało się podwójnie, czego i Tobie z całego serca życzę.
tulę, przykro mi:( i trzymam kciuki abyś jak najszybciej się pozbierała i aby następnym razem udało się, może nawet podwójnie jak u alex;) główka do góry! będziesz mamą!
Powiem tak…. nigdy nie można być pewnym… niczego….. jesteśmy z mężem zupełnie zdrowi i ani pierwszy transfer ani criotransfer się nie udału… za to 4 miesiące później zaszłam naturalnie w ciążę w 36 cyklu starań… dlaczego… tego nie wie nikt… dużo gdybania ale pewności nie ma dlaczego…
Spokój, wiara i optymizm to chyba to o co trzeba zadbać…. uda się… w końcu się uda…. zobaczysz!! 🙂
Kochana, przykro mi że się nie udało 🙁
nie wiem czy to Cię teraz będzie w stanie pocieszyć, ale jak spojrzysz na sytuację trochę spokojniej to pomyśl, że in vitro to tylko pewien procent szans nigdy 100% zresztą podobnie jak naturalne ciąże. Masz jeszcze 5 zarodków, które czekają na Ciebie, daj sobie szansę i próbuj skoro masz z czym. Skonsultuj to z lekarzem i idź za ciosem.
I jeszcze jedno, tak z mojej perspektywy, to że nie doszło do zagnieżdżenia jest zdecydowanie bardziej znośne niż np.: ciąża biochemiczna lub nierozwijanie się pęcherzyka. Kiedy od razu miałam negatywny wynik łatwiej mi było dojść do siebie, niż po tym jak miałam tlącą się nadzieję przy rosnącej becie (słabo bo słabo ale jednak).
Mocno Cię przytulam i życzę dużo siły wewnętrznej na podniesienie głowy i zmierzenie się ponowne z tym wyzwaniem jakim jest bycie w ciąży.
Dziewczyny, nareszcie jest @ po 48 dniach początek cyklu, w którym jak dobrze pójdzie podchodzimy do criotransferu
teraz od soboty mam brać Clo przez 5 dni i monitoring. Nigdy go nie brałam nie mam pojęcia jak mój organizm na niego zareaguje.
Strasznie się cieszę, że w końcu się ruszyło.
Pozdrawiam i mocne kciuki za wszystkie starające się
No to kciuki za kolejny cykl!
Ito za dwie krechy!
Znasz odpowiedź na pytanie: In vitro po raz pierwszy