No właśnie, jak zaakceptować ten fakt?
Wyszłam za mąż za palacza, ale po kilku latach małżeństwa okazało się, że nie jestem w stanie tego do końca zaakceptować. Mąż podejmował kilka prób rzucenia, ale bezskutecznie. On po prostu nie chce przestać palić tylko robi mi złudne nadzieje, podejmując kolejne nieudane próby. Te próby trwają już 2 lata. Daje sobie przyklejać plasterki mówi, że chce rzucić, że zrobi to dla mnie bo mnie kocha itd. Jak tylko kończy się kuracja to wraca do nałogu. Oczywiście na początku skutecznie się kryje, ale z czasem wychodzi mu to coraz gorzej i w końcu zaczyna przynosić papierosy do domu, które ja znajduję.
Przez te 2 lata przyzwyczaiłam się do tego, że jednak codziennie nie czuję od niego papierosów, że w domu nie ma popielniczki, że nie ma dymu, który musielibyśmy wdychać, że nie śmierdzi.
Jestem teraz w ciąży i właśnie mamy za sobą kolejną kurację plasterkową. Myślałam, że może tym razem będzie mu zależało bardziej. Miałam jednak ostatnio jakieś podejrzenia i niestety, znalazłam w jego kieszeni paczkę papierosów w większości wypaloną. Pewnie niektórzy oburzą się, że sprawdzam mu kieszenie, ale po tylu jego obietnicach niestety już nie mam do niego zaufania.
Nie wiem co mam teraz robić, czy utrzymywać dotychczasowe stanowisko i próbować jeszcze prosić go o kolejną próbę rzucenia, czy sobie odpuścić i skazać się na życie, które mi nie odpowiada, życie z okropnie śmierdzącym człowiekiem – PALACZEM!
126 odpowiedzi na pytanie: Jak żyć z palaczem?
no poruszyło mnie to
mój mąż pali
próbował, nawet przez 8 mies. juz nie palił
ale zmiana pracy i stres z tym związany spowodował, ze do nałogu powrócił
ale – nigdy nie pali przy mnie i K.; wychodzi na balkon, w pracy pali przed budynkiem
i… nie śmierdzi
po pierwsze to zalezy od marki papierosów
po drugie od tego, w jakich warunkach się pali (ciasne, niewietrzone pomieszczenie sprzyja zatrzymywaniu zapachów)
po trzecie – dba o higienę
po czwarte – b. częste pranie odzieży (choć powiem szczerze, że ja NIE CZUJĘ zapachu tytoniu na odzieży)
i nie jest tak, że już się przyzwyczaiłam
od innych papierosy wyczuwam na odległość
No to jednak się przyzwyczaiłaś 😉 do zapachu męża 🙂 skoro od innych czujesz a od męża nie….
I zgadzam się co do marki papierosów, miejsca gdzie się pali i dbaniu o higienę 🙂
Miałam męża palacza ale chyba nie bardzo pogrążonego w nałogu bo rzucił jak zaszłam w ciążę 🙂
nigdy nie paliłam,mąz tez nie,ale mamy mnóstwo znajomych i członków rodziny którzy pala…to zależy chyba od ilosci wypalanych papierochów czy osoba smierdzi tytoniem czy nie…. Najgorsze dla mnie jest palenie w domu i w samochodzie… No przeciez to tak smierdzi ze nie idzie wytrzymac..
twój mąz nie pali w domu, robi to gdzies poza domem czyli rozumie ze tego nie akceptujesz ale chyba nałóg jest silniejszy skoro po tylu próbach nie potrafi rzucic…
nie wiem jak to jest ale chyba nie naciskałabym tak bardzo….stara sie ale nie potrafi…
ustaliłabym jednak zasady -tak jak do tej pory -zakaz palenia w mieszkaniu -czeste mycie rak i zębów plus guma do zucia i ograniecznie ilosci wypalanych papierosów…moze tym sposobem uda się minimalizowac az do zaprzestania…
to chyba podobnie jak z dietą (sama się o tym nie raz przekonałam)czym się bardziej staram zeby czegos tam nie jeść to bardziej mnie do tego ciagnie…taka presja ze ciagle mysle ze nie moge…
moge tylko wspolczuc, dla mnie palczacz w domu to cos nie do zaakceptowania!
Walcz z tym, nie popuszczaj!
a ja sie nie zgadzam co do marki papierosow – zawsze wyczuje palacza, tego smrodu (bo dla mnie to smrod okropny) nie da sie nie wyczuc dla kogos kto niegdy nie palil.
Mowie tu nie tylko o smrodzie ubran, ale i o oddechu
podpisze sie 🙂
Mój tato palił zdaje się od 16-roku życia. Nie ważne, czy był okres że papierosy były na kartki, czy nie, palił. Nie skutkowały prośby mojej mamy i zabiegi całej naszej rodziny. Nigdy nie palił w domu, za to chętnie wychodził ze śmieciami 😉 i wynosił rzeczy do komórki 😉 i późno chadzał spać (wtedy jak wszyscy zasnęli, wychodził na balkon i tam kopcił).
Po tylu latach palenia (skończył palić w wieku ponad 50 lat) nie było możliwym, aby nie było od niego czuć papierosów. Śmierdział niesamowicie. I to nie jego ubrania, ale on cały.
Moja mama w walce chowała mu papierosy tak, by nie mógł ich znaleźć. (Potem po wielu latach kryzysu miała w “tajnej skrytce” tyle tego, że mogła spokojnie otworzyć kiosk i je sprzedawać 😉 – popularne, wyborowe i inne.)
Obie z siostrą starałyśmy się uniemożliwiać tacie palenie. Pilnowałyśmy go, prosiłyśmy, robiłyśmy z nim zakłady, ale to nie zdawało egzaminu. I o ile podczas wspólnych wyjazdów na wakacje tata nie palił, o tyle po powrocie zawsze zaczynał. Tłumaczył to tym, że u niego w pracy w pokoju palą, a potem, pracując jako pośrednik ubezpieczeniowy chodzący po klientach tym, że w domach czuć papierosy i go częstują.
Wiem, że nie miał lekko. Tyle razy, ile próbował rzucić………… nie jestem w stanie zliczyć ile.
Przez lata życia z nałogowym palaczem, już na pierwszy rzut oka umiem rozpoznać taką osobę. W przypadku mojego taty wystarczyło posłuchać jego oddechu by wiedzieć, że w danej chwili myśli o paleniu. Nigdy z siostrą nie spudłowałyśmy 😉
Tata przestał palić dopiero jak mu lekarz pokazał jak wyglądają jego płuca. Gdy już miał kaszel jak gruźlik i złe wyniki. Bojąc się końca wreszcie zebrał się w sobie i skończył z nałogiem. Wiem, że nie było i pewnie nadal nie jest mu łatwo, bo nadal chodzi po domach i ubezpiecza ludzi. A ludzie, wiadomo, nie odmawiają sobie przyjemności.
Nauczona doświadczeniem wiedziałam, że NIGDY nie zwiążę się z palaczem. Tak się złożyło, że moim mężem jest człowiek, który jak ja nienawidzi smrodu papierosów i nie wyobraża sobie związania się z palaczem. Nienawidzi do tego stopnia, że nawet podziękował jednej ekipie, która miała wykańczać nam mieszkanie tylko dlatego, że byli w niej palacze. Nikt u nas w domu nigdy nie zapalił i mam nadzieję, że nie zapali. Gdybym złapała własne dziecko na popalaniu,………….. nie wiem, co bym zrobiła, ale…………… na pewno konsekwencje byłyby bardzo surowe. Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie.
Ja mam ten sam problem…. Tzn nie ze mną, ja jestem wielkim przeciwnikiem papierosów i innych używek. Mój M. od wielu lat palił/pali, zanim byliśmy parą wiedzialam o tym ale się nie wtrącałam.. Później(jak już byliśmy ze sobą) powiedziałam mu że nie lubię tego i mi przeszkadza. Obiecał że rzuci dla mnie… Dziś jesteśmy już 7-8 lat ze sobą i nie mam dalej pewności czy pali czy nie. Przez te świństwo nasze małrzeństwo o mało nie zostało zniszczone, wiem że może sobie pomyślicie że jak przez papierosy można coś takiego zniszczyć…owszem można…3 razy złapałam mojego męża na kłamstwie, 3 razy przysięgał że nie pali a ja wyjmowałam papierosy z jego kurtki, spodni czy złapałam go na gorącym uczynku. Dalej cały czas strasznie kaszle mówiąć że to przeziębienie ale jak przeziębienie może trwać latami i nie pomagają syropki itd. I właśnie przez te papierosy ja nie mam do męża zaufania…. poprostu mu nie wierze…. Patrzył mi w oczy i mówił że to nie jego a po jakimś czasie przyznał że to prawda. Że mnie kłamał by mi przykrości nie robić bo wie że ja nie znosze tego. Boli mnie to bo jest mi bardzo cięzko w takiej sytuacji… To jest najgorsze w małrzeństwie- brak zaufania…
Moj smierdzi mimo ze nie pali. Tak fajnie jest w pracy u niego 🙁
moj tato niestety pali dalej, ale glownie dzieki niemu obiecalam sobie, z e nigdy sie z palaczem nie zwiaze. no… moze z bylym palaczem;)
pamietam jak suszylam wyprane ciuchy w lazience i zanim je zalozylam, juz smierdzialy papierosami, bo tato nie mogl sobie odmowic dymka w tym niewielkim pomieszczeniu (balkonu nie mielismy)
albo liez to razy ojciec musial sie zatrzymywac po drodze samochodem, bo zwyczajnie mnie zemdlilo (kiepsko znosilam jazde samochodem + papieros) a i tak wolal sie zatrzymac i mnie na chwile wypuscic, niz odmowic sobie papierosa)
moj maz rzucil palenie jakies 2 lata wczesniej, zanim mnie poznal. ciagle nie pali. czyli mozna. czasami (raz na 1-2 tyg) wyskakuje z lampka koniaku i cygarem na zewnatrz, to gorna granica jaka moge zaakceptowac)
natomiast w twojej sytuacji jest pewnie nieco inaczej. zaakceptowalas meza z nalogiem od poczatku, dopiero w trakcie trawania malzenstwa, okazalo sie, ze nie jest to proste. w tym wypadku raczej podpisalabym sie pod monikachorzow:
{ustaliłabym jednak zasady -tak jak do tej pory -zakaz palenia w mieszkaniu -czeste mycie rak i zębów plus guma do zucia i ograniecznie ilosci wypalanych papierosów…moze tym sposobem uda się minimalizowac az do zaprzestania…
to chyba podobnie jak z dietą (sama się o tym nie raz przekonałam)czym się bardziej staram zeby czegos tam nie jeść to bardziej mnie do tego ciagnie…taka presja ze ciagle mysle ze nie moge…}
staralabym sie sporo wsparcia mu udzielic. (mojemu mezu bardzo pomaga do dzis dlubanie slonecznika)
Przed ślubem mąż przy mnie nigdy nie palił, ale odkąd razem zamieszkaliśmy siłą rzeczy musiał gdzieś się najarać, więc robił to w domu. Mieszkamy jeszcze z moimi rodzicami i oni też palą tyle, że wychodzą na balkon. Z naszego pokoju nie ma wyjścia na balkon, więc była grana kuchnia. Nasze małżeństwo też z tego powodu było już bliskie rozsypki, bo nie chciałam, żeby mnie całował, ani dotykał śmierdzącymi rękami. Oddaliliśmy się od siebie, aż w końcu zawisła grożba rozwodu. Powiedziałam mu, że ten smród papierosów jest odpychający i niestety nie mogę się przemóc, po prostu robiło mi się niedobrze. Wtedy pierwszy raz postanowił rzucić palenie. Potem po prawie roku niepalenia wrócił do nałogu tłumacząc się stresem w pracy (głodne wymówki). Potem już było tylko gorzej. Kolejne próby rzucenia i kolejne powroty. Wczoraj powiedział, że robił to tylko dlatego, że na nim to wymuszałam. Już zapomniał, że przez to prawie rozsypał się nasz związek. Teraz jesteśmy na etapie przeprowadzki do własnego mieszkania i powiedziałam mu, że niech nie myśli, że będzie kiedykolwiek palił w domu. Nie ma prawa przynoszenia papierosów do domu i nie daj Boże jak wyczuję od niego fajki, to będzie cienko.
Jestem w tej chwili tak wściekła na niego, że nic nie zmieni mojego stanowiska. Może jak zobaczy, że ponownie może nas stracić coś zrozumie.
Ale takim sposobem nic nie zdziała, no może jedynie ze mąż będzie dalej to ukrywał, zacznie kłamać.
Paliłam, w ciąży rzuciłam, pozniej znowu wróciłam do palenia, nigdy nie paliłam w domu, zawsze na balkonie. 2 miesiące temu postanowiłam rzucić ‘juz na stałe’, tylko i wyłącznie moja motywacja, doprowadziła do tego ze się udało, wczesniej (palący) mąż nakłaniał mnie do rzucenia, bądź ograniczenia palenia, nigdy to nie pomogło. Postawienie sprawy w taki sposób na pewno mu nie pomoże, ja robiłabym na przekór, taka natura człowieka. Zabranianie, zakazywanie działa odwrotnie- niestety.
D O K Ł A D N I E.
Techniką zakazów, szantażowania czy innych tego rodzaju “sposobów”
nic nie osiągniesz.
Bo to NAŁÓG a nie kaprys.
IMho stawianie sprawy – ja albo papierosy – prowadzi na dłuższą metę donikąd.
Gdybym miała ten problem,
to poszłabym raczej w kierunku wstrząśnięcia gościem,
np. pokazania jak wyglądają płuca palacza
z internetu jakieś foty.
Kilku osobom z mojego roku wystarczyły krótkie opowiastki pewnego profesora,
który opowiedział kilka historii swoich znajomych, np. o nowotworze jamy ustnej u jego koleżanki,
niedawno z resztą pochowanej.
Po tym jednym wykładzie 3 osoby (spośród tych, które znam, bo znam niewielką część wszystkich) rzuciły palenie
a jedna ograniczyła palenie potężnie.
Uważam, że to wysoka skuteczność, jak na 1,5-godzinny wykład
Tylko takie działanie, kiedy ktoś poczuje dogłębnie,
że to W NIEGO uderza to palenie, że to on będzie umierał na raka czy inne choroby,
może moim zdaniem dać jakiś skutek.
No i jakiejś fachowej pomocy trzeba by poszukać.
Na początku może koniec palenia w domu, balkon ewentualnie podwórko, juz bardziej sie ograniczy bo nie bedzie sie chciało wychodzić, szczególnie teraz jak jest zimno. Mój mąż nie pali w domu, tak sie przyjęło ze tylko balkon. Pozniej możecie razem policzyć przepalane pieniądze, -dobry argument. Myśle ze Twój spokój może tu dużo wnieść.
Myślę ze niektóre osoby nie są w stanie rzucić palenia.
Powodzenia dla męża, a dla Ciebie cierpliwości.
Też tak myślałąm,
ale to jednak chyba kwestia tego, czy znajdzie się wystarczająco silna motywacja.
Znam dwa “beznadziejne” przypadki,
w których otarcie się o śmierć
zmobilizowało ludzi do rzucenia palenia, choć wydawało się, że nie są w stanie.
Jednemu musiano amputować stopę (tak, tak, z powodu palenia w sumie)
i dopiero wtedy rzucił palenie.
bardzo, bardzo ci wspolczuje
tak od serca, powaznie
z doswiadczenia wiem, ze rzucanie palenia to glownie sprawa charakteru
sama palilam baaaardzo dlugo, rzucilam na wiesc o ciazy, potem po odstawieniu starszaka natychmiast wrocilam
odstawilam znowu w drugiej ciazy
do teraz nie wrocilam, choc ciagnie mnie okrutnie
ale jakos trwam
pamietam, ze wiele osob probowalo namowic mnie do rzucania, kiedy palilam jak lokomotywa weglowa; zadna motywacja nie byla dosc dobra; powaznie
odpowiadalam, ze pale, bo lubie
teraz wiem, ze kazda metoda jest dobra; kazda
dwojka moich znajomych rzucila przez hipnoze (wiem, ze brzmi jak kosmos jakis, ale na nich naprawde zadzialalo), kolezanka, ktora byla tak strasznie zwiazana z papierosami, ze palila nawet w ciazy, rzucila po serii spotkan z psychoterapeuta (leczyla sie na nerwice i jakos tak wyszlo, ze te papierosy maja zwiazek jako efekt oczywiscie, a nie przyczyna)
jesli twoj maz naprawde chce, ale tak naprawde od serca, rzucic faje, niech sie zacznie sam rozgladac za jakimis sposobami
chetnie potrzymam kciuki
Twoj maz szybciej rozwiedzie sie z Toba niz zerwie z nalogiem. Nie stawiaj go na ostrzu noza bo to tylko pogorszy sytuacje.
Jedynym wyjsciem jest przygotowanie w nowym domu jakiejs zimnej i obrzydliwej komorki z odswierzaczami powietrza i prysznicem z zimna woda. Za kazdym razem jak zechce zapalic pojdzie to tej komorki zapali, pozniej wezmie prysznic zimna woda, zmieni ciuchy i bedzie mogl przyjsc do domu. Zobaczysz jak po kilku razach zdecyduje ze rzuca palenie
A tak naprawde Twoje grozby i prosby nic Ci nie dadza. JAk ” dorosnie ” do rzucenia to rzuci, wczesniej nic z tego nie bedzie. No chyba ze sam w ciaze zajdzie.
Macie racje, groźby przynoszą odwrotny skutek. Muszę jednak trochę ochłonąć, żeby móc normalnie myśleć. Teraz zalewa mnie wściekłość, że tak długo mnie zwodził, robił nadzieje i w rezultacie to były tylko same kłamstwa.
Nie mogę zrozumieć jednego, skoro już raz odniósł taki sukces i prawie rok nie palił to dlaczego mówi mi teraz, że on nie chce rzucić, że to lubi, skoro potrafił tyle czasu żyć bez.
Za każdym razem, kiedy prawda wychodzi na jaw strasznie cierpię. Nie mogę powstrzymać się od płaczu, tym bardziej, że w ciąży łzy lecą mi jak z kranu. Ale bardziej zainteresowany moim stanem jest mój syn niż mąż. On w ogóle nie reaguje i jeszcze ma pretensje, że się czepiam. Szczerze mówiąc zaczynam żałować, że za niego wyszłam. W takich sytuacjach wychodzi z niego brak jakiejkolwiek wrażliwości. Gdyby chociaż przeprosił za swoje zachowanie byłob mi może łatwiej, ale on zachowuje sięjakby nic sie nie stało. Więc cierpię w samotności bez szans na jakikolwiek gest z jego strony.
Sama paliłam. Długo.
I wiele prób podejmowałam rzucania. Wracałam do nałogu paląc coraz więcej….
Niedługo (w urodziny Filipa :)) minie 4 lata odkąd nie palę
Wierz mi, człowiek SAM musi dojrzec do tej decyzji. Prośby i grośby nic nie zdziałają. wypróbowałam na mężu 😉 Też się krył i oszukiwał 😉
Są zasady, których nawet nie musiałam ustalac, sam wie. Nie ma palenia w domu, samochodzie.
Wyznacz granice, ale nic na siłę.
Jeśli nigdy nie paliłaś, ciężko ci to zrozumiec, ale to naprawdę perfidny nałóg 🙁
Mój ojciec rzucił 2 lata temu – za dzień rzucania biorąc sobie urodziny mojego męża 😀
Niedawno rzucił szwagier….
Miej nadzieję że i twój M. kiedyś dojrzeje do decyzji (ja mam 😉 )
Większą będzie miał radochę że,,on sam”, a nie że mu żona dziurę w brzuchu wierciła
Chyba nie do mnie powinny być te słowa 😉
Znasz odpowiedź na pytanie: Jak żyć z palaczem?