nasi rodzice o "ilosci"naszych dzieci

strasznie to brzmi “ilosci”, ale chodzi mi o to co mysla Wasi rodzice na temat wiekszej gromadki, tyle zawsze sie mowi o jedynakach, a jak macie dwojke, trojke, rodzice sie cieszyli? martwili? namawiali na wiecej – mniej? bierzecie ich opinie do glowy?

Strona 12 odpowiedzi na pytanie: nasi rodzice o "ilosci"naszych dzieci

  1. Zamieszczone przez majowamama
    No z tym się nie zgodzę.
    O ile jedynaka moga pewnie wychowywać tylko rodzice, o tyle dziecko posiadające rodzeństwo może wychować brat, czy siostra, w zależności od tego, jak potoczą się losy rodziny.
    Wychowanie to lekko złożony proces. Wychowuje przedszkole, szkoła i niestety relacje z rodzeństwem są również istotnym elementem w procesie wychowawczym. Gry, zabawy, rozmowy przed zaśnieciem również wychowują.

    Jedynak podlega takim samym wpływom środowiska jak inne dzieci – tu więc nie widzę różnic.

    W domu musisz najpierw nauczyć i mądrze poprowadzić pierwsze dziecko, żeby przekazywało tę wiedzę kolejnym.
    WIęc to i tak do Ciebie nalezy wskazanie co dobre a co złe.
    Część roboty przy tłumaczeniu młodszym pewnie załatwi/ą starsze
    ale
    i tak wyznaczanie, kontrolowanie i egzekwowanie standardów panujących w danej rodzinie należy moim zdaniem do rodziców.
    Poleganie na tym, że zrobi to rodzeństwo
    jest iściem na łatwiznę w moim przekonaniu.

    Co do sytuacji wyjątkowych – wychować dziecko może nie tylko brat czy siostra – może też zupełnie obca rodzina.
    Tylko to w sumie niczego nie dowodzi.

    W standardowych sytuacjach to rodzice są od wychowywania,
    jestem o tym bardzo głęboko przekonana.

    Piszę to ja, niezupełnie teoretyk
    Figa z wielodzietnej rodziny 😉

    • Zamieszczone przez annapl
      Tu bym się podpisała 🙂
      Nikt tak jak siostra nie potrafił mnie uświadomić w sprawach dojrzewania czy seksu.
      Ponieważ byłam dość wstydliwa to z nikim innym nie potrafiłam o tym rozmawiać.

      Wybacz, ale to nie jest argument 🙂
      Gdyby umieli to we właściwym momencie i we właściwy sposób zrobić rodzice
      nie byłąbyś za to wdzięczna siostrze 🙂
      Bo to rodziców rola, to oni w dorosły i mądry sposób
      przekazywać dzieciom wiedzę i z tej dziedziny.

      • ja też chciałam mieszkać tam gdzie się urodziłam, miałam tam dom po babci, więc i gdzie mieszkac było…. ale pokochałam faceta, który choć z mojego miasta mieszkał i pracował od dawna w Wa-wie. niewyobrażałam sobie wcześniej mieszkać w stolicy… ale serce nie sługa, mogłam za sercem nie iść… miałaś szczęście że nie tylko Ty chciałaś mieszkać w Twoim mieście ale i Twój mąż… czasem jednak trzeba podjąć trudną decyzję i ja wiem że gdybym nie była sama było by mi łatwiej…

        • Zamieszczone przez awkaminska
          tak czy inaczej czy jedno wychować czy kilkoro nie jste łatwo ;)… ale napweno nie trzeba mieć pieniędzy by decydować się na dzicko kolejne i by je wychować?*i nawet wykształcić, tylko trzeba dużo pracy tego się nieuniknie…

          Ja osobiście uważam,
          że trzeba mieć pieniądze na zapewnienie dzieciom podstawowych potrzeb – nakarmić je czy ubrać.
          Zapewnienie potrzeb fizjologicznych jest absolutnym minimum plus zapewne niezbędne rzeczy do szkoły.
          Nadwyżka kasy nie jest jakoś konieczna,
          choc na pewno mile widziana 😉

          • Zamieszczone przez awkaminska
            ja też chciałam mieszkać tam gdzie się urodziłam, miałam tam dom po babci, więc i gdzie mieszkac było…. ale pokochałam faceta, który choć z mojego miasta mieszkał i pracował od dawna w Wa-wie. niewyobrażałam sobie wcześniej mieszkać w stolicy… ale serce nie sługa, mogłam za sercem nie iść… miałaś szczęście że nie tylko Ty chciałaś mieszkać w Twoim mieście ale i Twój mąż… czasem jednak trzeba podjąć trudną decyzję i ja wiem że gdybym nie była sama było by mi łatwiej…

            moj maz tez jest stad,ale on z tych co im wszedzie dobrze 🙂
            ja wybylam ze swojej dziury na studia, posmakowala duzego miasta i stwierdzilam ze nie chce tak zyc i wracam.

            • Zamieszczone przez Figa
              Ja osobiście uważam,
              że trzeba mieć pieniądze na zapewnienie dzieciom podstawowych potrzeb – nakarmić je czy ubrać.
              Zapewnienie potrzeb fizjologicznych jest absolutnym minimum plus zapewne niezbędne rzeczy do szkoły.
              Nadwyżka kasy nie jest jakoś konieczna,
              choc na pewno mile widziana 😉

              dokladnie
              zreszta zawsze lepiej miec tez pare groszy niz sobie odmawiac roznych rzeczy

              ( co oczywiscie nie oznacza ze kasa jest najwazniejsza na swiecie )

              • chodziło mi że nie trzeba mieć metrarzu 60m minimum by mieć 2 dzieci i pensji 3-4 tys. na jedzenie i potrzeby pieniądze powinny być… z tym że jest jeszcze kwestia co kto uważa za minimum ;). pamiętam jak od jednej mamy usłyszałam że ona nie ma warunków na dziecko nr. 2: dom ponad 100m, blisko chętni do pomocy dziadkowie, ona niepracująca bo mąż z dobrze prosperującą firmą… wszystko zależy od punktu widzenia… ale ona nie chciała mieć kolejnego dziecka i to była tylko wymówka, nie chciała powiedzieć po prostu że nie chce…

                • Zamieszczone przez Figa
                  Wybacz, ale to nie jest argument 🙂
                  Gdyby umieli to we właściwym momencie i we właściwy sposób zrobić rodzice
                  nie byłąbyś za to wdzięczna siostrze 🙂
                  Bo to rodziców rola, to oni w dorosły i mądry sposób
                  przekazywać dzieciom wiedzę i z tej dziedziny.

                  Może to nie jest argument, ale gdybym tej siostry nie miała to byłoby ciężko.
                  Nie każdy rodzic jest tym naj… Może taka jest jego rola, ale w praktyce to się chyba nikomu nie udaje.

                  Ale gdybać nie będziemy 🙂
                  Dałam tylko przykład, że siostra też może w pewien sposób wychowywać.
                  I mimo, że jest to rolą rodziców to w rodzinach wielodzietnych część tego obowiązku spełnia właśnie rodzeństwo.

                  Ciężko by było gdyby rodzice nie potrafili w żaden sposób spełnić swojej roli a nie byłoby rodzeństwa. A takie przypadki się zdarzają…..

                  • Zamieszczone przez kantalupa
                    samotnosc moze byc wyborem i mimo ze uparcie pietnowana spolecznie (sam jak palec to dobry przyklad), moze byc akurat tym, co owemu samotnemu palcowi najbardziej na swiecie odpowiada

                    Tak, tylko akurat w tym wątku mówi się o samotności jedynaków, dla których ich jedynactwo nie było niestety żadnym wyborem….

                    Pewnie mi się zaraz oberwie, ale….uważam, że decydując się na jedno dziecko mamy więcej na uwadze własne dobro i własne potrzeby…. Bez osądzania, czy to źle czy dobrze.

                    • Dla kolejnego dziecka w rodzinie autorytetem często bywa starsze rodzeństwo, a nie kolega z podwórka. Zatem dziecko wychowane przez wspólnego rodzica wg. wartosci dla tej rodziny własciwych. Nie jest to dziecko wychowane w jakiejkolwiek rodzinie wg. jakichkolwiek wzorców. Jak dla mnei to nie bez znaczenia

                      Ale w przypadku posiadania jedynaka nie oznacza to takiej większej pracy dla rodzica jedynaka (jak pisała Awka? – bo do tego co ona pisałą ja się odnosiłam), a wręcz większą dla rodziców większej liczby dzieci?

                      Pierwsze dziecko, obojętnie czy to jedynak, czy z rodz. wielodzietnej prowadzi rodzic. Następne sporo się od niego uczą. To naturalna konsekwencja, nie łatwizna. Będąc z rodziny wielodzietnej powinnaś o tym wiedzieć.

                      Jestem z rodziny wielodzietnej i powinnam tez wiedzieć o tym,
                      że starsze uczą nie tylko rzeczy dobrych, uczą tez złych
                      I nadzór, czujność, uwaga i wpływ wychowawczy ze strony rodziców jest niezbędny.
                      I nie przekonasz mnie, że wszystko to załatwią to dzieci.

                      Dowodzi tylko tego, że nie zawsze to rodzic wychowuje niestety.

                      Napisałaś niestety - a więc i Ty uważasz, że powinni robić to rodzice 😉

                      Często ten starszy brat/siostra zapewni młodszemu nieco więcej niż np. Dom Dziecka

                      Równie dobrze mogę napisać,
                      że często Dom dziecka da dzieciom więcej niż niektórzy rodzice.
                      Tylko czego to dowodzi? Sytuacje wyjątkowe to sytuacje wyjątkowe.
                      Każda jest inna.

                      To akurat nie jest żadną nowością…

                      To czemu tak wytrwale z tym poglądem dyskutujesz?

                      • Zamieszczone przez beamama
                        Tak, tylko akurat w tym wątku mówi się o samotności jedynaków, dla których ich jedynactwo nie było niestety żadnym wyborem….

                        Pewnie mi się zaraz oberwie, ale….uważam, że decydując się na jedno dziecko mamy więcej na uwadze własne dobro i własne potrzeby…. Bez osądzania, czy to źle czy dobrze.

                        Posiadanie rodzeństwa też nie jest żadnym wyborem.
                        Dla Ciebie tłum ludzi jest super
                        dla mnie samotność.
                        Za mnie zadecydowano, że jestem jedną z wielu.
                        Nikt mnie o zdanie nie pytał – to co, mam drzeć szaty?
                        Jest jak jest, nie roztrząsam tego, nie rozpaczam.
                        Biorę życie jakim je mam i układam swoje jak umiem i uważam za słuszne.
                        I co dla mnie ważne – nie oceniam innych matek po tym ile maja dzieci 😉

                        EDIT: Jeszcze jedno pytanie przyszło mi do głowy
                        – CZYJE dobro miałabym brać przede wszystkim pod uwagę: córki, która wcale nie domaga się rodzeństwa
                        czy zdanie koleżanek z forum, które (chyba) uważają (nie znając nas właściwie) że tak będzie dla P./nas lepiej?

                        • Zamieszczone przez beamama
                          Tak, tylko akurat w tym wątku mówi się o samotności jedynaków, dla których ich jedynactwo nie było niestety żadnym wyborem….

                          Pewnie mi się zaraz oberwie, ale….uważam, że decydując się na jedno dziecko mamy więcej na uwadze własne dobro i własne potrzeby…. Bez osądzania, czy to źle czy dobrze.

                          bea, ale dlaczego “niestety”? bo to jest kawalek, ktorego ja zupelnie nie rozumiem
                          dlaczego uparcie zakladac, ze posiadanie rodzenstwa jest lepsze niz tego rodzenstwa nieposiadanie?

                          dlaczego ten dokonany za dzieci wybor posiadania rodzenstwa nie jest juz opatrzony slowem “niestety”?

                          bea, nie mozesz sie wypowiadac o samotnosci jedynakow, bo nie jestes jedynakiem, prawda?
                          i zal ci jedynakow, bo nie mialy tego, co mialas ty

                          podalam argument w temacie samotnosci jakos stanu godnego pozalowania – bo takie glosy pojawily sie wczesniej w dyskusji

                          widzisz, wlasnie usiluje polemizowac z takim poteznym dogmatyzmem, ktory widac w postach i zwolenniczek i przeciwniczek posiadania jednego dziecka – takie wlasnie krytyczne “niestety,” ktore moze byc krzywdzaca ocena

                          dla mnie od dluzszego czasu ta dyskusja wyglada bardziej na podswiadome albo i nie poszukiwanie metod na kategoryzowanie

                          fajnie jest miec rodzenstwo, juz o tym pisalam wczesniej
                          ale nie widze w jakis sposob komus moze stac sie krzywda, bo jest jedynakiem
                          na to, kim jestesmy sklada sie caly potezny wachlarz czynnikow, rodzenstwo to tylko jeden z nich – nie bede mnozyc rzykladow rodzin, gdzie jest tak pochwalana wielodzietnosc a nie ma milosci
                          bo istnieja tez jedynacy wychowywani bez milosci
                          istnieja rodziny wielodzietne, ktore maja cale stado rozpuszczonych i zakochanych w samych sobie potomkow
                          sa cudowni, otwarci jedynacy
                          sa paskudni, samolubni jedynacy
                          sa cudowne, otwarte dzieciaki z wielodzietnych rodzin
                          sa paskudne, samolubne dzieciaki z wielodzietnych rodzin (vide: ja sama osobiscie;))

                          ilosc dzieci nie jest czynnikiem decydujacym, na szczescie 🙂

                          • Zamieszczone przez Figa
                            Posiadanie rodzeństwa też nie jest żadnym wyborem.
                            Dla Ciebie tłum ludzi jest super
                            dla mnie samotność.
                            Za mnie zadecydowano, że jestem jedną z wielu.
                            Nikt mnie o zdanie nie pytał – to co, mam drzeć szaty?
                            Jest jak jest, nie roztrząsam tego, nie rozpaczam.
                            Biorę życie jakim je mam i układam swoje jak umiem i uważam za słuszne.
                            I co dla mnie ważne – nie oceniam innych matek po tym ile maja dzieci 😉

                            EDIT: Jeszcze jedno pytanie przyszło mi do głowy
                            – CZYJE dobro miałabym brać przede wszystkim pod uwagę: córki, która wcale nie domaga się rodzeństwa
                            czy zdanie koleżanek z forum, które (chyba) uważają (nie znając nas właściwie) że tak będzie dla P./nas lepiej?

                            No toż właśnie napisałam, że bez oceniania 😉

                            Oczywiście, że córki, wydaje mi się, że chcę lub nie chcę kilkulatka nie ma wielkiego znaczenia w sensie, że nie bardzo jeszcze wie, co dla niego dobre
                            Tak samo jak nie pyta się pierwszego dziecka czy aby na pewno chce rodzeństwo 😉

                            • Zamieszczone przez Edysia
                              To wytłumacz mi bo zgłupiałam.

                              Dziewczyny pisza w tym i watku podobnym “obok”
                              że chca miec więcej dzieci by na starosc miał sie kto nimi zająć.
                              natomiast z tego co zostało tu napisane jest zupełnie odwrotnie.
                              To dzieci z rodzin wielodzietnych zazwyczaj “uciekają” od rodziców
                              a jedynaki zazwyczaj zostają z nimi.
                              To gdzie tu logika?

                              moze w tym ze łatwiej jest jak dwoje dzieci składa sie potem na opieke nad rodzicami niz jedno. Wyobraż sobie ze masz jedną córke i zaczynasz przewlekle chorowac. Ona ma rodzine ale jakos toba sie musi zająć. Wtedy sama musi pokryc koszt opieki albo zajć cały swój czas. Im wiecej dzieic tym latwiej bo albo bedzie wiecej rąk do pomocy albo wiecej finansów na osobe.
                              Ja nie zakladam ze sie na starosc zwale moim dzieciom na głowe. ale skąd mam wiedziec co bedzie. Pracuje w aptece i wiem ze bardzo wiele osób zajmuje sie starszymi bliskimi. Przychodzą po pieluchy, leki, doglądają kazdego dnia. Niektórzy przychodza całymi rodzinami a inni sami i sie skarzą ze nikt im nie pomaga. Oczywiscie to nie reguła. MOze byc tak ze jest duza rodzina i reszta dzieci sie wypnie… No ale to juz zalezy od wychowania. Ale jak jest jedno dziecko to nikt inny mu nie pomoze
                              Dodam ze ja nie po to mam dwoje dzieci zeby sie mna opiekowału. pisze dlaczego moze byc gorzej jedynakowi jak sa starsi rodzice.

                              • Zamieszczone przez kantalupa
                                bea, ale dlaczego “niestety”? bo to jest kawalek, ktorego ja zupelnie nie rozumiem
                                dlaczego uparcie zakladac, ze posiadanie rodzenstwa jest lepsze niz tego rodzenstwa nieposiadanie?

                                No bo kurcze, choćbym nie wiem jak obiektywnie starała się, starym dobrym sposobem, podzieliwszy kartkę na pół wypisać “za” i ” przeciw” to zawsze więcej będzie za…. Ale wiem, ja nie mogę być obiektywna

                                • Zamieszczone przez annapl
                                  Może to nie jest argument, ale gdybym tej siostry nie miała to byłoby ciężko.
                                  Nie każdy rodzic jest tym naj… Może taka jest jego rola, ale w praktyce to się chyba nikomu nie udaje.

                                  Ale gdybać nie będziemy 🙂
                                  Dałam tylko przykład, że siostra też może w pewien sposób wychowywać.
                                  I mimo, że jest to rolą rodziców to w rodzinach wielodzietnych część tego obowiązku spełnia właśnie rodzeństwo.

                                  Ciężko by było gdyby rodzice nie potrafili w żaden sposób spełnić swojej roli a nie byłoby rodzeństwa. A takie przypadki się zdarzają…..

                                  Wszystko prawda,
                                  ale to nie sprawia, że posiadanie większej ilości dzieci jest remedium na nieporadność/nieumiejętność rodziców w pewnych dziedzinach.
                                  Tobie siostra pomogła,
                                  innej dziewczynce siostra zrobi numer
                                  i namiesza w głowie, czym sprowadzić może na nią niezłe kłopoty.

                                  Posiadanie dzieci w liczbie większej niz jedno nie daje pewności,
                                  że tak będzie lepiej.
                                  Dla jednych rodzin bęzie lepiej
                                  dla innych nie.
                                  A na dodtek żadna rodzina nie może wypróbować obu sytuacji, żeby sprawdzić co będzie lepsze.
                                  Więc i tak wybór zostaje loterią 😉

                                  • Zamieszczone przez beamama
                                    No toż właśnie napisałam, że bez oceniania 😉

                                    Oczywiście, że córki, wydaje mi się, że chcę lub nie chcę kilkulatka nie ma wielkiego znaczenia w sensie, że nie bardzo jeszcze wie, co dla niego dobre
                                    Tak samo jak nie pyta się pierwszego dziecka czy aby na pewno chce rodzeństwo 😉

                                    Ale jak dołozymy do braku tęsknoty za rodzeństwem u naszego dziecka
                                    kompletny brak pragnienia,
                                    tego pragnienia które czułam raz w życiu,
                                    pragnienia posiadania dziecka (tym razem kolejnego)
                                    – naprawdę uważasz, że nadal ważne są “za” i “przeciw” wypisane na kartce?

                                    Nie uważasz, że nieupragnione dziecko może mieć dłuższą kolumnę “przeciw” niż twoja? 😉

                                    • Zamieszczone przez beamama
                                      No bo kurcze, choćbym nie wiem jak obiektywnie starała się, starym dobrym sposobem, podzieliwszy kartkę na pół wypisać “za” i ” przeciw” to zawsze więcej będzie za…. Ale wiem, ja nie mogę być obiektywna

                                      ba, ja tez nie moge do konca;)
                                      dlatego mam dwoch chlopaczkow, a nie jednego adacha

                                      mnie bardzo duzo pomaga w takich rozwazaniach uswiadomienie sobie, ze w kwestii tych “za” i “przeciw” jedynactwa moge byc tylko czytsym teoretykiem, przez ktorego – co wiecej – przemawia glebokie doswiadczenie dzieciaka z rodzenstwem

                                      i dlatego dla mnie nie “niestety”

                                      poza tym wlasnie sobie uswiadomilam, ze w sumie nigdy nie mialam potrzeby przeprowadzania takich rozwazan (za wyjatkiem suchych sytuacji w dyskusjach forumowych)

                                      i jeszcze uswiadomilam sobie, ze nigdy nie bede musiala;) 😉 😉

                                      • Zamieszczone przez beamama
                                        No toż właśnie napisałam, że bez oceniania 😉

                                        Oczywiście, że córki, wydaje mi się, że chcę lub nie chcę kilkulatka nie ma wielkiego znaczenia w sensie, że nie bardzo jeszcze wie, co dla niego dobre
                                        Tak samo jak nie pyta się pierwszego dziecka czy aby na pewno chce rodzeństwo 😉

                                        a tak teoretyzujac – jak ten pierwszy dziec mowi ze rodzenstwa nie chce i mu sie to nie zmienia to co? oczywiscie jak sie urodzi wszystko sie zmieni ( pewnie ) ale zanim to sie stanie? jaka decyzja wtedy?

                                        • Zamieszczone przez Figa
                                          Jedynak podlega takim samym wpływom środowiska jak inne dzieci – tu więc nie widzę różnic.

                                          W domu musisz najpierw nauczyć i mądrze poprowadzić pierwsze dziecko, żeby przekazywało tę wiedzę kolejnym.
                                          WIęc to i tak do Ciebie nalezy wskazanie co dobre a co złe.
                                          Część roboty przy tłumaczeniu młodszym pewnie załatwi/ą starsze
                                          ale
                                          i tak wyznaczanie, kontrolowanie i egzekwowanie standardów panujących w danej rodzinie należy moim zdaniem do rodziców.
                                          Poleganie na tym, że zrobi to rodzeństwo
                                          jest iściem na łatwiznę w moim przekonaniu.

                                          Co do sytuacji wyjątkowych – wychować dziecko może nie tylko brat czy siostra – może też zupełnie obca rodzina.
                                          Tylko to w sumie niczego nie dowodzi.

                                          W standardowych sytuacjach to rodzice są od wychowywania,
                                          jestem o tym bardzo głęboko przekonana.

                                          Piszę to ja, niezupełnie teoretyk
                                          Figa z wielodzietnej rodziny 😉

                                          ale ty jako rodzic tez sie uczysz mając wiecej dzieci. No chyba ze masz studia pedagogiczne i wychowało sie fure rodzenistwa. Skąd osoba mająca pierwsze dziecko i 25 lat wie jak je prawidłowo wychowac. To jest małe słoneczko, oczko w głowie rodziców. Mozna mu pozwalac na wiele i robic błędy bo mając jedna sztuke inaczej to dziekco traktujesz – np wyręczając dziecko w wielu rzeczach – bo tak łatwiej i szybciej i co to dla ciebie za problem nakarmic malucha. jak masz drugie to inaczej podchodzisz do dzieci, z innym nastawieniem. I mozna przeczytac 10 podreczników o wychowaniu i sie na wiele rzeczy nie wpadnie. a mając drugie dziecko wiele rzeczy staje sie oczywistych.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: nasi rodzice o "ilosci"naszych dzieci

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general