Przebaczanie…gdybyście mogły….

Święta to czas przebaczania – tak mówią. W praktyce wygląda to różnie, prawda?
Wczoraj słuchałam świątecznych piosenek, trochę się wyciszyłam i naszła mnie taka refleksja : każda z nas ma komuś coś do przebaczenia, coś do powiedzenia kiedyś bliskiej osobie. Często nie ma już okazji do tego ale gdyby tak się zastanowić to jeśli przebaczymy w naszych sercach to może będzie nam samym lepiej? Zdejmiemy ciężar z siebie.
Ja przebaczam:
Grzesiowi – za odłamanie kawałka serca dawno temu
Gośce – za zniszczenie wielkiej przyjaźni
mojemu tacie – za łzy
mojemu byłemu mężowi – za złe słowa

czy któraś z Was odważy się komuś przebaczyć?

Aga i Ania 3,5

sentymentalna fotka 🙂

Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Przebaczanie…gdybyście mogły….

  1. Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

    popieram ja tez sie od swojej izoluję, za dużo bzdur na mnie nagadała, i że podobno jestem o nia zazdrosna…. Ale to długa historia….

    • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

      Szpileczko, wiem co to znaczy orka z psychiatrą….
      Ściskam Cię……..

      • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

        My mamy podobna sytuacje z męża siostrą.Ja nie zywię do niej żadnej urazy,wybaczyłam jej ale oni nie chcą utrzymywac kontaktu tez głównie z zazdrości i zawiści,smutne to jest:(

        • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

          Pora na bilans.

          W tym roku bylo dosyc wyjatkowo, bo lagodniejszym okiem (bo ja jestem raczej ostra abka 😉 ) spojrzalam na to i owo i troche uporzadkowalam kilka spraw w swoim zyciu:

          Napisalam dlugi i mily list do pewnej bliskiej mi kobiety, z ktora oslabil mi sie kontakt, bo niektore rzeczy widzialysmy zupelnie inaczej i moim zdaniem byla nie do konca w porzadku (nie wobec mnie), ale osoba ta zawsze bedzie dla mnie wazna i ja dla niej tez. Wiem, ze wkrotce ma mi odpisac. 🙂

          Troche komus pomoglam – moze nie dlugodystansowo, bo tego niestety chyba nie jestem w stanie zrobic, ale i tak bylo warto (mam nadzieje, ze przyczynilam sie do usmiechu na kilku buziach).
          Wiem, ze jak sie za duzo mysli o sobie – o swoich zalach, o swoich niespelnionych oczekiwaniach, o swoich pretesjach, problemach itd., to najlepiej wtedy rozgladnac sie i zastanowic sie, co mozna zrobic dla kogos innego. Dawanie pomaga takze dajacemu.

          Poszlam do mojego ojca pierwszy raz od lat i powiedzialam mu, ze mu wybaczam i juz nie czuje zalu za to, jakie mialam dziecinstwo. Pol zycia sie go balam a prawie cale zycie go nienawidzilam, a teraz pierwszy raz w doroslym zyciu zlozylam mu szczere zyczenia swiateczne. Tak jak sie spodziewalam, zbagatelizowal sprawe, ale potem nawet cos-w-rodzaju-mnie-przeprosil, tlumaczac, ze jakiekolwiek “bledy” nie wynikaly z jego zlej woli (co jest bzdura, ale to juz niewazne) i widzialam, ze byl wzruszony.

          Pogodzilam sie ze swoja szwagierka i szwagrem, ktorzy zrobili mi kilka razy kolo d… Konflikt trwal przez pare lat, ciagle podsycany nowymi akcjami z ich strony, a ja tez bylam b. nieugieta (tj. stalam na stanowisku, ze sprawiedliwosc musi byc i ze trzeba ponosic konsekwencje, tylko w tym wszystkim my placilismy najwiecej). To byl prezent swiateczny dla mojego meza (kochany, powiedzial, ze gdybym podarowala mu ferrari, to przy tym to bylby okruszek 😉 ), ale i cos dla swojego spokoju, bo negatywne emocje mnie zzeraly bardziej niz to wszystko na to zaslugiwalo. Podkreslilam, ze nie zmienilam zdania nt. przeszlych spraw, ale mozemy juz zamknac ten rozdzial i miec neutralne stosunki. A jak bedzie dalej, czas pokaze. Nie wykluczam, ze nawet mozemy sie polubic (gdyby pominac tamte – wedlug mnie – swinstwa, to da sie ich lubic). Troche musialam odsunac na bok swoja dume (a mam dosc wyrazne poczucie godnosci), ale mysle, ze tak jest dobrze. Szkoda czasu na hodowanie nienawisci (nie zgadzam sie, ze my sie nia zywimy – to ona zywi sie nami) i na pielegnowanie poczucia krzywdy. Zycie jest zbyt krotkie.

          Wiekszosc ww. spraw kosztowala mnie mnostwo nerwow, towarzyszylo temu conajmniej kilka tygodni trudnych przemyslen, lamania sie, analizowania, ciezkie chwile ogolnie, ale na koncu za kazdym razem mialam kojaco gleboka swiadomosc, ze postepuje wlasciwie. Ze niezaleznie od tego, co czeka mnie od drugiej strony (bo osoba nr 1 mogla olac moj gest, bo ojciec mogl zareagowac znacznie gorzej, bo mlodzi mogli tez zlekcewazyc, ze wyciagam do nich reke, poniewaz od dawna byli dla mnie powietrzem – tak naprawde jeszcze sie okaze, czy nie lepiej bylo mi trzymac ich z daleka ode mnie i mojej rodziny, ale wierze, ze bedzie ok), liczy sie tak naprawde tylko to, co ja robie, bo to ze soba musze wytrzymac cale swoje zycie. 😉 Jak kazdy robie mase bledow i nie zawsze jestem zadowolona ze swoich wyborow, ale ostatnio poszlam chyba we wlasciwym kierunku. Staram sie i ciesze sie, ze sie staram.

          Mam nadzieje, ze nie pozaluje, ze tak osobiscie sie z Wami podzielilam. Z jednej strony bardzo zalezy mi na mojej prywatnosci, z drugiej strony na tym forum czasem nie mozna sie powstrzymac, zeby sie czyms waznym dla siebie nie podzielic… Zreszta wiekszosc z Was to dobrze wie, prawda? 😉

          mama majowego synka ’05

          • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

            W odpowiedzi na:


            abka


            babka,czy zabka??:-)

            W odpowiedzi na:


            Szkoda czasu na hodowanie nienawisci (nie zgadzam sie, ze my sie nia zywimy – to ona zywi sie nami) i na pielegnowanie poczucia krzywdy. Zycie jest zbyt krotkie.


            Bardzo mądra myśl, zresztą w tej wypowiedzi jest ich o wiele więcej
            Bardzo budująca wypowiedż. Ciesze się Majó,że zrobiłas taki wielki krok do ojca to nie było małe wyzwanie. Brawo, ze udało Ci się popłynąć pod prąd.Gratuluję i świątecznie pozdrawiam

            Edited by kotuś on 2006/12/25 18:07.

            • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

              Rany, Szpilki, dopiero teraz to wszystko przeczytalam 🙁 W sumie sprawa dyskusyjna moralnie, ale jak pozwie Cie o alimenty to jak najbardziej do rozwazenia. Nie jest w stanie samodzielnie decydowac o sobie, zaciaga kredyty ktorych nie moze splacic i musza robic to inni, nie umie gospodarowac pieniedzmi, ktore dostaje i pewnie masz jeszcze wiele, wiele innych argunentow. No zycie takie jest – mimo ze to matka, to trzeba jednak zadbac najpierw o siebie i swoje dzieci.

              Antek 2l i 11 m & Zosia 27 III 2007

              • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                Wydaje mi sie ze na chwile obecna przebaczylam tym co mialam przebaczyc. Niektore rzeczy zajely mi bardzo duzo czasu i kosztowaly wiele. Nie czuje do nikogo jakis glebokich uraz i w zwiazku z nikim nie mam uczucia zalu czy bolu. Mam za to duzo wiecej spokoju w sobie. Ale nie zmieni to nigdy faktu, ze pewne relacje zmienily sie bezpowrotnie i nic ich juz na dawne tory nie wroci. Nie zmieni to tez faktu, ze pewnych doswiadczen wolalabym nie miec i na pewno nigdy ich nie zapomne. WYbaczanie nie jest czasem takie latwe. Czasem po prostu gniew i zal musi sie powolutku wypalic i nic nie moze tego przyspieszyc. Moze tylko podlanie ognia benzyna 😉

                Antek 2l i 11 m & Zosia 27 III 2007

                • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                  ja nie mam co komu przebaczać….

                  nikt, jak do tej pory nie skrzywdził mnie na tyle, abym nie

                  zrobiła tego niemal od razu…

                  • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                    ja nie mam co komu przebaczać….

                    nikt, jak do tej pory nie skrzywdził mnie na tyle, abym nie

                    zrobiła tego niemal od razu…

                    • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                      no wlasnie moralnie jest nie do przeskoczenia jeszcze chyba.
                      Brakuje mi takiego ostatniego bodzca jak u kolezanki Olinji

                      marcowe szpileczki

                      • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                        Majówko, chylę czoła – przed Twoją mądrością i podejściem do ludzi/życia/ w przez to w sumie siebie. Ja ciągle jestem przed takimi decyzjami.

                        W odpowiedzi na:


                        Poszlam do mojego ojca pierwszy raz od lat i powiedzialam mu, ze mu wybaczam i juz nie czuje zalu za to, jakie mialam dziecinstwo. Pol zycia sie go balam a prawie cale zycie go nienawidzilam, a teraz pierwszy raz w doroslym zyciu zlozylam mu szczere zyczenia swiateczne. Tak jak sie spodziewalam, zbagatelizowal sprawe, ale potem nawet cos-w-rodzaju-mnie-przeprosil, tlumaczac, ze jakiekolwiek “bledy” nie wynikaly z jego zlej woli (co jest bzdura, ale to juz niewazne) i widzialam, ze byl wzruszony.


                        Chyba ciągle jestem do tego niezdolna – choć nie ma we mnie już szczerej nienawiści, ale żalu wciąż jest wiele. No i w moim przypadku nie ma chęci ojca do takiego “pojednania” – nawet nie wiem gdzie mieszka (choć pewnie, gdyby mi zależało, to bym się dowiedziała, mam kontakt z babcią od strony ojca).

                        Pozdrawiam świątecznie!

                        PS. czy my nie miałyśmy tego samego ojca?? [smutny]


                        M&M

                        • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                          … mojemu tacie…..

                          … zbyt długa lista ZA CO….

                          …. generalnie za to, że go nie było jak być powinien przy mnie, moim bracie i przede wszystkim przy mamie.

                          …przegrał.

                          • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                            Brawo dla tej pani

                            Pozwolę sobie zacytować fragmenty, które nie powinny umknąć niczyjej uwadze:

                            W odpowiedzi na:


                            Szkoda czasu na hodowanie nienawisci (nie zgadzam sie, ze my sie nia zywimy – to ona zywi sie nami) i na pielegnowanie poczucia krzywdy. Zycie jest zbyt krotkie


                            W odpowiedzi na:


                            ale na koncu za kazdym razem mialam kojaco gleboka swiadomosc, ze postepuje wlasciwie. Ze niezaleznie od tego, co czeka mnie od drugiej strony (…), liczy sie tak naprawde tylko to, co ja robie, bo to ze soba musze wytrzymac cale swoje zycie. 😉


                            Naprawdę warto przebaczać i godzić się z ludźmi, nawet jeśli coś boli zbyt mocno – ale wtedy można dać sobie po prostu czas na (jak napisała niżej elik) wypalenie się tych emocji wewnątrz nas.


                            Cyprianek (listopad 2005)

                            • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                              I babka i zabka! 😉
                              Dziekuje za mile slowa.

                              mama majowego synka ’05

                              • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                Kotagus, ja nie we wszystkie Swieta tak… ;))
                                Z moim ojcem jest jeszcze troche inaczej niz z Twoim, bo on nie tyle chcial czy nie chcial sie pojednac, co zawsze udawal, ze jest wszystko w porzadku i nie mial sobie nic do zarzucenia i zawsze pieprzyl takie bzdury i klamstwa w zywe oczy, ze wszystko sie we mnie gotowalo i mnie po prostu odrzucalo (pewnie dlatego tak nie nawidze falszu)… Moze i sam w to wierzyl, choc to by bylo nienormalne. :/
                                Jak napisalam, nie wiem czy zdobylabym sie na to gdyby byl mlodszy i zdrowszy. I jeszcze nie wiem czy nie skonczy sie na tym kontakcie. Tak mialo zreszta byc z zalozenia. Zrobilam to, co mialam zrobic i do niczego wiecej nie zamierzam sie zmuszac. Jak bede czula taka potrzebe to kiedys do niego jeszcze pojde. A moze nie. Zyczylam mu zdrowia i spokoju, ale to nie znaczy, ze chce go w moim zyciu. Tez chce zdrowia (psychicznego rowniez) i spokoju…
                                Pozdrawiam Ciebie i Twoje superowe maluchy. A ksiazka lezy gotowa do oddania, pamietam! 😉

                                mama majowego synka ’05

                                • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                  Oj tak, czas jest bardzo wazny – i lepiej nie robic nic na sile (co nie znaczy, ze ma byc lekko i latwo)…

                                  … Kurcze, Swieta sie koncza… 🙁

                                  mama majowego synka ’05

                                  • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                    tak mi jeszcze przyszlo do glowy ( choc nie znam sie na podstawach prawnych) ze moze wyjsciem byloby pozbawienie praw rodzicielskich. Przed alimentami chroni ( tak mysle) a nie niesie takich konsekwencji dla matki jak ubezwlasnowolnienie. Ale niesie konsekwencje dla Ciebie – i nie mowie tu tylko o prawnych, mam na mysli rowniez psychiczne.

                                    Antek 2l i 11 m & Zosia 27 III 2007

                                    • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                      W odpowiedzi na:


                                      Ze niezaleznie od tego, co czeka mnie od drugiej strony (bo osoba nr 1 mogla olac moj gest, bo ojciec mogl zareagowac znacznie gorzej, bo mlodzi mogli tez zlekcewazyc, ze wyciagam do nich reke, poniewaz od dawna byli dla mnie powietrzem – tak naprawde jeszcze sie okaze, czy nie lepiej bylo mi trzymac ich z daleka ode mnie i mojej rodziny, ale wierze, ze bedzie ok), liczy sie tak naprawde tylko to, co ja robie, bo to ze soba musze wytrzymac cale swoje zycie. 😉 Jak kazdy robie mase bledow i nie zawsze jestem zadowolona ze swoich wyborow, ale ostatnio poszlam chyba we wlasciwym kierunku. Staram sie i ciesze sie, ze sie staram.


                                      Majóweczko cieszę się, ze potrafiłaś to wszystko zrobić i o tym napisać.
                                      Tak naprawdę nie liczy sie to co zrobi druga strona, liczy się to w jaki sposób tworzymy własna godność.
                                      Moim zdaniem uczyniłaś wielki krok w tym kierunku.
                                      Wybacz, ze moze to brzmi trochę mentorsko ale… kilkanaście lat temu przeszłam ten próg. Wybaczyłam ojcu, powiedziałam mu, ze go kocham itp.
                                      Wiem jak sie czujesz… wspaniałe uczucie prawda? :o)))))))))))))))))))))
                                      Dwa lata temu moja przyjaciółka, którą kocham niemal tak jak siostrę okazała sie zwykłą wykorzystywaczką i kiedy nie byłam jej juz potrzebna (po 13 latach) poprostu odwórciła sie plecami nie wyjaśniajac nawet słowem dlaczego.
                                      Cieżki to był czas dla mnie, poroniłam pierwszą ciazę, ona 6 tygodni wcześniej urodziła wspaniałego chłopca. Potrzebowałam jej chyba pierwszy raz w ciagu tych 13 lat. Taaa
                                      Doprowadziłam do rozmowy, twało to dwa lata, i okazało sie, ze całe te 13 lat to była wielka mistyfikacja. Nie chcę o tym pisać bo to i tak nic nie wnosi.
                                      Pomagałam jak mogłam to własnie ona musiała zmierzycsie z chorą matką, z decyzją o leczeniu i ubezwłasnowolnieniu jej. Z decyzją o umieszczeniu mamy w specjalnym osrodku, gdzie bedzie miała odpowiednią opiekę itp.
                                      Pamietam kiedy ta dziewczyna płakała i oswiadczyła mi, ze ona wybrała swój los, że jej obowiazkiem jest opiekowac sie mamą, i ze nigdy nie wyjdzie za maż.
                                      Trwało to za nim udało mi się pokazać jej, ze nie musi rezygnowac ze swojego szczescia, ze moze opiekować sie mamą co nie oznacza niewoli itp.
                                      Wyszła za maż ma synka.
                                      Czy ja jej wybaczyłam?
                                      Tak.
                                      Nasza przjaźń okazała sie raczej jednostronna ale ja nie żałuję niczego co dla niej zrobiłam. Dzisiaj zrobiłabym to samo.
                                      Jest mi cieżko bo to bliska mi osoba ale… to jej wybór i ma do niego prawo…

                                      Majóweczko chcę Ci napisać, że to co zrobiłaś wymagało siły i ogromnej determinacji i gratuluję!!!!!!
                                      Nagroda jest pyszna :o))))))))))))))))))))))

                                      Ścisiakm

                                      Jonatan (20.04.2005)

                                      • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                        Olinko, dziekuje.
                                        Nie wiem tak naprawde czy dobrze, ze to tu napisalam; raz, ze tak osobiscie, dwa – boje sie, ze ktos to moze odebrac jakbym robila z siebie jakas matke Terese, a ja jestem zupelnie nie ten typ. 😉 Akurat w te Swieta cos mnie napadlo i jeszcze watek mnie troche zmobilizowal do przemyslen i dzialan, a jeszcze wczesniej moja 30stka – niezly czas, by pewne rzeczy skonczyc a inne zaczac na nowo.
                                        Przykre z ta Twoja przyjaciolka. 🙁 Uderzylo mnie, ze piszesz, ze ja kochasz niemal jak siostre – nadal, mimo tego, ze tak naprawde nie byla Twoja przyjaciolka? Czy to przejezyczenie?

                                        mama majowego synka ’05

                                        • Re: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                          W odpowiedzi na:


                                          Uderzylo mnie, ze piszesz, ze ja kochasz niemal jak siostre – nadal, mimo tego, ze tak naprawde nie byla Twoja przyjaciolka? Czy to przejezyczenie?


                                          Nie, majóweczko to nie przejęzyczenie.
                                          Widzisz dla mnie przyjaźń to wiecej od dobrej znajomosci, takich dobrych znajomych mam wielu. Przyjaźń jest dla mnie czymś wyjątkowym, innym obliczem miłosci. Tak naprawdę ją jedna traktowałam jak przyjaciółkę.
                                          Nie przejęzyczyłam się, dla mnie miłosć to świadoma decyzja o tym, że kogoś sie kocha to znaczy ten ktoś zajmuje specjalne miejsce w Twoim życiu, sercu.
                                          Kiedyś, kiedy uczyłam się Miłosci wpadła mi w ręce ksiażka M.Questa o miłości. Tam zobaczyłam mądrosć i dojrzałosć. Czytałam E.Fromma “Mieć czy Być” tam też jest madrosc i dojrzałosć i słowa Goettego “Kochać to znaczy pozwolić komuś odejsć”. W tamtym czasie coś sie we mnie buntowało na te słowa.
                                          Dzisiaj je rozumiem i właśnie to napisałam.
                                          To, ze ja pokochałam, dałam jej miejsce w moim zyciu, sercu to była moja decyzja. Nikogo innego i w moim rozumieniu miłosci jeżeli sie decyduję kogoś kochać to bez wzgledu na to co dana osoba z tym zrobi, kocham.
                                          Bo to jest moja decyzja…którą kiedys podjełam wobec tej osoby.
                                          Jezeli ta osoba mnie rani, robi cos z czym się nie mogę w ogóle zgodzić i to nas rozdziela to… pozwolę jej odejsć zachowujac własna godnosć i własny pokój.
                                          Mogłabym pisac o Miłości bez końca… to moze jednak postawie te kropkę. :o)))))))))))

                                          Jonatan (20.04.2005)

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Przebaczanie…gdybyście mogły….

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general