depresja

zastanawiam się

czy z tego można wyjść tak “raz na zawsze”?

nie pytam o siebie, bo wiem, że ja sama sobie winna jestem. jeśli już zaczynam leczenie, to przerywam od razu, kiedy jest lepiej, zamiast doprowadzić sprawę do końca.. człowiek uczy się na błędach, może i ja się nauczę..

ale interesuje mnie, czy można się z tego całkiem wyplątać, zupełnie wyleczyć? czy może jest inaczej – że jak ktoś już ma tendencje depresyjne, to zawsze musi liczyć się z tym, że TO może wrócić, nawet po pełnym leczeniu i dobrych jego efektach?

Strona 29 odpowiedzi na pytanie: depresja

  1. Ale w ogóle, o co chodzi???

    Wątek jest ok. wiadomo, że KAŻDY przypadek jest inny
    i każdy ma ustawione leczenie do swojego przypadku,
    i każdy ma swoje obawy i dla mnie osobiście
    największą pociechą i wsparciem było przeczytanie, że ktoś
    czuje się podobnie, że nie jestem sama z tym, czy z tamtym…

    to na serio pomaga,

    nie sądzę, że osoby, które tutaj się wypowiadają, to
    dziewczyny, które nagle po przeczytaniu stwierdziły, że
    mają depresję, nerwicę,

    myślę, że ten wątek pozwolił uświadomić wielu, że
    coś jest nie tak i pozwolił odpowiedzieć sobie na pytanie,
    czy potrzebuję diagnozy lekarza,

    zakładam, że lekarze nie są mierni i nie wypisują leków
    osobom, które “od wczoraj” mają doła, a tym,
    które po dokładnym wywiadzie przyznają, że trwa to miesiące
    czy lata…

    co do leków…
    są konieczne dla osób, o których pisałam powyżej,

    pozytywne myślenie, spotkania z przyjaciółmi, rzeczone obiady
    są dla ludzi mających chandry, przejściowe kłopoty,

    z tego, co zauważyłam w tym wątku wypowiadają się dziewczyny
    z poważniejszymi dolegliwościami, które wymagają farmakologii,
    żeby na spotkania z przyjaciółmi miały siłę podnieść się z łóżka.

    Nie róbmy z wątku pyskówki, bo to jest bez sensu,
    przecież tutaj chodzi o wygadanie się, wspieranie,
    a nie interpretowanie czy to już depresja czy jeszcze nie…

    • Zamieszczone przez ania_st
      Joanna wiem czym jest depresja
      To co zacytowałam najważniejsze w tym wątku – bo o to chodzi by nie leczyć się samemu, by udać się do specjalisty, by z nim przedyskutować metody leczenia
      Czytając ten wątek jednak można odnieść wrażenie, ze bez chemii depresji nie wyleczysz albo, że chemia załatwi wszystko – tzn od samej pigułki pojawi się “to coś” a przecież ani jedno ani drugie jest nieprawdą
      Samodiagnozowanie ok jeśli jest do granicy uświdomienia sobie problemu, jeśli ma pomóc w podjeciu decyzji by udać się do tego co się zna, pogadać z nim co się dzieje, o leczeniu, alternatywach i tak ja ten wątek widzę

      Nie rozumiem zarzucania mi, że ktoś przeze mnie z leczenia może zrezygnować – kompletnie bezpodstawne stwierdzenie. Jak ktoś nie ma na tyle we własnej głowie by rzucić leki zapisane przez lekarza bo ktoś coś w necie napisał to z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że ten sam człowiek nie będzie miał oporów by leki które są tu polecane sobie załatwić – bo to, że lek jest na receptę nie będzie przeszkodą. Sorki ale tu potrzeba dystansu o którym wspominam – w obie strony

      Samodiagnozowanie jest jednak czasami groźne – jak to z chorobami bywa objawy wielu chorób są wspólne, jednak jak się człowiek o jednym naczyta to pierwsze u siebie dostrzeże, lekarze też stawiają diagnozy zaczynając od najczęściej występujących chorób – w większości bingo, jednak jak jest coś niestandardowego pojawiają się schody. Czytając, że ktoś po czymś ma objawy uboczne większość ma taki charakter, że też zacznie się w swoje ciało wsłuchiwać i nie wykluczone, że tych objawów się doczeka – nawet jeśli ich nie ma lub są minimalne zyskają większą niż to warte wagę. Jest jeszcze inna jednostka jaką jest hipochondria, niestety zaawansowana też wymaga leczenia. Są choroby psychosomatyczne (sama mam co najmniej dwie) w których cholernie istotne są czynniki psychologiczne, w chorobach tych (a mogą dawać obraz złudnie depresję przypominający) istotna jest biofizyka organizmu ale nad tą biofizyką można mieć sporą kontrolę.

      Irena masz cudną siostrę! U mnie stany podobne do tych które opisujesz były swego czasu baaaardzo z cyklem skorelowane – też męczyłam się kilka lat

      Aniu ale mi tego naprawde nie musisz tlumaczyc. Tylko uwazam, ze niektore Twoje wypowiedzi moga zostac przyjete w inny sposob niz myslisz. Widac, ze chcesz pomoc ale moze to zadzialac dokladnie w druga strone..

      Redyna pozwol, ze sie podpisze :). Mam dokladnie takie samo zdanie jednak ciezko mi to bylo w slowa ubrac.

      • Zamieszczone przez JoannaM.
        Aniu ale mi tego naprawde nie musisz tlumaczyc. Tylko uwazam, ze niektore Twoje wypowiedzi moga zostac przyjete w inny sposob niz myslisz. Widac, ze chcesz pomoc ale moze to zadzialac dokladnie w druga strone..

        Redyna pozwol, ze sie podpisze :). Mam dokladnie takie samo zdanie jednak ciezko mi to bylo w slowa ubrac.

        I właśnie nie rozumiem dlaczego są tak odbierane?
        Tylko dlatego, że zauważam, że chorzy kurczowo trzymają się farmakoterapii i bagatelizują inne możliwości – jakimi są angażowanie w działania które zmniejszą pojawianie się myśli negatywnych, wartościowe rozmowy z psychologiem, dieta. Czasami naprawdę rozwiązaniem nie jest zwiększanie dawek leków, a połączenie oddziaływań metod.

        Z Radyną po części się zgodzę
        Niestety nie ze wszystkim, choćby z tym, że lekarze wiedzą co robią – ok część na pewno tak, z drugiej strony wielu lekarzy gna czas, wizyta ze stoperem w ręku, brak czasu na szczerą rozmowę, brak testów osobowości co imo jest bardzo przy stawianiu diagnozy istotne, naprawdę dobry lekarz, to lekarz który docieka, rozważa rożne alternatywy, nie ogranicza się do wpisania czegoś w kartę i wypisania recepty, wyklucza na wstępie inne przyczyny takiego a nie innego samopoczucia.
        W sierpniu znalazłam się na pogotowiu z cholernie wysoką tachykardią(by było ciekawiej któryś raz z kolei) – diagnoza depresji postawiona w 20minut (po tym jak mi nie przeszło po hydroksyzynie), mało się nie przekręciłam dzięki takiej cudownej diagnozie, nim dopiero inny lekarz wyłapał, ze mam groźny dla życia poziom potasu który me serce do tego stanu doprowadził -ech brak elementarnej wiedzy albo rutyna

        • Zamieszczone przez ania_st
          I właśnie nie rozumiem dlaczego są tak odbierane?
          Tylko dlatego, że zauważam, że chorzy kurczowo trzymają się farmakoterapii i bagatelizują inne możliwości – jakimi są angażowanie w działania które zmniejszą pojawianie się myśli negatywnych, wartościowe rozmowy z psychologiem, dieta. Czasami naprawdę rozwiązaniem nie jest zwiększanie dawek leków, a połączenie oddziaływań metod.

          Z Radyną po części się zgodzę
          Niestety nie ze wszystkim, choćby z tym, że lekarze wiedzą co robią – ok część na pewno tak, z drugiej strony wielu lekarzy gna czas, wizyta ze stoperem w ręku, brak czasu na szczerą rozmowę, brak testów osobowości co imo jest bardzo przy stawianiu diagnozy istotne, naprawdę dobry lekarz, to lekarz który docieka, rozważa rożne alternatywy, nie ogranicza się do wpisania czegoś w kartę i wypisania recepty, wyklucza na wstępie inne przyczyny takiego a nie innego samopoczucia.
          W sierpniu znalazłam się na pogotowiu z cholernie wysoką tachykardią(by było ciekawiej któryś raz z kolei) – diagnoza depresji postawiona w 20minut (po tym jak mi nie przeszło po hydroksyzynie), mało się nie przekręciłam dzięki takiej cudownej diagnozie, nim dopiero inny lekarz wyłapał, ze mam groźny dla życia poziom potasu który me serce do tego stanu doprowadził -ech brak elementarnej wiedzy albo rutyna

          miałam identycznie,
          pierwszą rzeczą, którą zrobili to badania krwi,
          dostałam potas i magnez w kroplówce i hydroksyzynę również,
          bo ja z tych panikujących…

          nie mam pojęcia jak mogli Ci zdiagnozować po tachykardii depresję

          na szczęście ja trafiałam na w miarę normalnych lekarzy,
          a ten, który wtedy mnie przyjmował na SORze
          stwierdził, że mam porządną nerwicę.
          Minął rok zanim zaczęłam ją leczyć, o rok za późno,
          żołądek mam w opłakanym stanie.
          Czasami nie warto czekać i wmawiać sobie, że samo przejdzie.

          • Zamieszczone przez ania_st
            I właśnie nie rozumiem dlaczego są tak odbierane?
            a) Tylko dlatego, że zauważam, że chorzy kurczowo trzymają się farmakoterapii i bagatelizują inne możliwości - jakimi są angażowanie w działania które zmniejszą pojawianie się myśli negatywnych, wartościowe rozmowy z psychologiem, dieta. Czasami naprawdę rozwiązaniem nie jest zwiększanie dawek leków, a połączenie oddziaływań metod.

            Z Radyną po części się zgodzę
            Niestety nie ze wszystkim, choćby z tym, że lekarze wiedzą co robią – ok część na pewno tak, z drugiej strony wielu lekarzy gna czas, wizyta ze stoperem w ręku, brak czasu na szczerą rozmowę, brak testów osobowości co imo jest bardzo przy stawianiu diagnozy istotne, naprawdę dobry lekarz, to lekarz który docieka, rozważa rożne alternatywy, nie ogranicza się do wpisania czegoś w kartę i wypisania recepty, wyklucza na wstępie inne przyczyny takiego a nie innego samopoczucia.
            b)W sierpniu znalazłam się na pogotowiu z cholernie wysoką tachykardią(by było ciekawiej któryś raz z kolei) – diagnoza depresji postawiona w 20minut (po tym jak mi nie przeszło po hydroksyzynie), mało się nie przekręciłam dzięki takiej cudownej diagnozie, nim dopiero inny lekarz wyłapał, ze mam groźny dla życia poziom potasu który me serce do tego stanu doprowadził -ech brak elementarnej wiedzy albo rutyna

            AD a) podasz przyklad kto? Dziewczyny badaja hormony, robia testy, niektore mialy terapie. Czasem trzeba zaczac od lekow jak bagatelizowalo sie objawy zbyt dlugo.. Tak jak i w innych chorobach

            AD b) to by bardziej pod nerwice podchodzilo no ale sa lekarze i lekarze niestety 🙁

            Dla mnie ten watek pomogl kilku osobom (w tym mnie) w zrozumieniu, ze nie sa sami ze swoimi problemami i odczuciami. I bardzo budujace jest moc sie wygadac przed kims kto czuje i doswiadczyl czegos podobnego co Ty. Daje to nadzieje, ze moze byc inaczej, lepiej. I o to tu chodzi.. Nikle szanse na to aby ktos sobie leki na lewo zalatwial i leczyl sie na wlasna reke.

            • Zamieszczone przez Redyna
              miałam identycznie,
              pierwszą rzeczą, którą zrobili to badania krwi,
              dostałam potas i magnez w kroplówce i hydroksyzynę również,
              bo ja z tych panikujących…

              nie mam pojęcia jak mogli Ci zdiagnozować po tachykardii depresję

              na szczęście ja trafiałam na w miarę normalnych lekarzy,
              a ten, który wtedy mnie przyjmował na SORze
              stwierdził, że mam porządną nerwicę.
              Minął rok zanim zaczęłam ją leczyć, o rok za późno,
              żołądek mam w opłakanym stanie.
              Czasami nie warto czekać i wmawiać sobie, że samo przejdzie.

              Dokladnie, a wiele z nas tak zrobilo poprzez wplyw innych 🙁
              Teksty uzalasz sie nad soba, czy bagatelizowanie problemu przez bliskich… ehh temat rzeka

              • Ania, ja myślę tak:
                Angażowanie się w różne działania zmniejszające negatywne myśli (ten “obiad”, spotkania z przyjaciółmi, korty czy co tam jeszcze) – jak najbardziej tak! Nikt tego nie neguje, ale w przypadku długotrwałej, silnej depresji to dopiero później, kiedy leki pozwolą w ogóle pomyśleć o wyjściu z domu.
                A tu dużo dziewczyn właśnie na początku tej drogi.
                Widzisz, ja np zaczęłam od terapii, długoletniej, ale (nie umniejszając ogromu pozytywów tejże) i tak skończyłam na lekach.
                Tak do końca nie mogę wyłapać o co dokładnie chodzi Wam w tej dyskusji, bo przecież in meritum wszyscy się zgadzamy, nie?

                [quote=ania_st]I właśnie nie rozumiem dlaczego są tak odbierane?
                Tylko dlatego, że zauważam, że chorzy kurczowo trzymają się farmakoterapii i bagatelizują inne możliwości[/quote]
                No, ale po tym wątku to co innego widać dziewczyny kurczowo trzymają się leków? A które? Raczej to dla nich ostateczność, z tego co piszą

                • Zamieszczone przez JoannaM.
                  Dokladnie, a wiele z nas tak zrobilo poprzez wplyw innych 🙁
                  Teksty uzalasz sie nad soba, czy bagatelizowanie problemu przez bliskich… ehh temat rzeka

                  Najlepszy jest tekst weź się w garść, przecież masz dzieci
                  No nic, tylko się powiesić, bo ja nie wiem, że dzieci mam, trzeba mi to uświadamiać, poczuciem winy można rów mariański wypełnić 🙁

                  • Zamieszczone przez JoannaM.
                    AD a) podasz przyklad kto? Dziewczyny badaja hormony, robia testy, niektore mialy terapie. Czasem trzeba zaczac od lekow jak bagatelizowalo sie objawy zbyt dlugo.. Tak jak i w innych chorobach

                    Ale ja nie odrzucam farmakoterapii – toć piszę w tym wątku o tym, że leki są jak najbardziej dla ludzi, są po to by pomóc tak jak i inne równie istotne metody. Może nie potrafię jasno tego co myślę spracyzować ale pisząc o tym by “coś zrobić”, nie mam na myśli “wzięcia się w garść bo się ma dzieci” – imo nic nie znaczący tekst, mam na myśli wykorzystanie każdej z dostępnych możliwości (no dodam by nie było, że wszystkim elektrowstrząsy proponuję). Wiem, ze może być ciężko, wiem, ze mogą być opory ale czasami pigułka naprawdę wszystkiego nie załatwi. Chcesz przykład – ja jestem takim przykładem – ot ze stanami depresyjnymi praktycznie od wieku dojrzewania – ja jestem z gatunku tych co rozmowy z psychologiem nie uznaję (mam uprzedzenia), długo uważałam, że nie mam powodów by się tak czuć jak czuję, mam wspaniałych rodziców na których zawsze mogę liczyć, mam rodzinę, męża którego kocham z wzajemnością, mam dwóch wspaniałych, zdrowych synów, mamy spokojną pracę – co wiecej chciec od życia? Pojawia się okropne poczucie winy – mam wszystko dlaczego więc wyję, nie mam na nic ochoty, nie mam na nic sił.
                    Rozwiązaniem mojego problemu nie było by wzięcie leku i czekanie na pierwsze efekty bo pewnie z nieba same by nie przyszły, zwiększanie dawek leków też raczej by nie miało sensu. Ale pojawił się ktoś kto uświadomił mi kompleksy i lęki jakie utrudniają mi codzienne życie, podpowiedział jak zmusić się do innego myślenia, co zrobić by wyrwać się z myśli które ze mnie energię zabierały, jak zoranizować się by nie było czasu na ich powrót, podejrzewam, że bez tego powrót do normalnego funkcjonowania raczej był by niemożliwy, albo powierzchowny albo krótkotrwały.

                    AD b) to by bardziej pod nerwice podchodzilo no ale sa lekarze i lekarze niestety 🙁

                    Wiesz co, wtedy cuda się działy, można było wysnuć i wniosek nerwicy z depresją ale mam żal, że jak pacjent trafia na SOR z tym samym po raz kolejny w przeciągu tygodnia, to trzeba mózgownica trochę ruszyć a nie oprzeć się na tym co najczęściej takie objawy powoduje – nawet jeśli ostatecznie doszli byśmy do punktu wyjścia

                    Zamieszczone przez beamama

                    Tak do końca nie mogę wyłapać o co dokładnie chodzi Wam w tej dyskusji, bo przecież in meritum wszyscy się zgadzamy, nie?

                    Ja też 🙂 ogólnie mogła bym się pod Tobą podpisać

                    No, ale po tym wątku to co innego widać dziewczyny kurczowo trzymają się leków? A które? Raczej to dla nich ostateczność, z tego co piszą

                    Może źle się wyraziłam, może nie kurczowe trzymanie się leków ale wiara, że jedynie one pomogą – dla spokoju nie chcę pokazywać palcem bo to nie ma sensu.
                    A skoro biorę lek(albo jeszcze nie biorę) a stan się nie poprawia albo jest dalej chwiejny może naprawdę warto “sobie pomóc” zacząć szukać czynnika który spowalnia powrót do normalnego funkcjonowania? szukać tego co powoduje nawroty? Wiara w wyzdrowienie, wiara w terapię to niezbędny element leczenia – nie tylko tej przypadłości.

                    A w efekt placebo ja bardzo wierzę, nie tylko w tej dziedzinie, dopuszczam, ze nie raz nie dwa mogłam takie leki jeść i mogły mi pomóc – taka ludzka natura – wiara czyni cuda, nie zdarzyło się Wam nigdy poczuć lepiej zaraz po wizycie u lekarza? Zaraz po wzięciu kilku tabletek (które z medycznego punktu widzenia jeszcze nie miały szansy zadziałać)? Nie o nerwicę/depresję tutaj pytam?

                    • Zamieszczone przez ania_st
                      A w efekt placebo ja bardzo wierzę, nie tylko w tej dziedzinie, dopuszczam, ze nie raz nie dwa mogłam takie leki jeść i mogły mi pomóc – taka ludzka natura – wiara czyni cuda, nie zdarzyło się Wam nigdy poczuć lepiej zaraz po wizycie u lekarza? Zaraz po wzięciu kilku tabletek (które z medycznego punktu widzenia jeszcze nie miały szansy zadziałać)? Nie o nerwicę/depresję tutaj pytam?

                      Efekt placebo podziała na chwilę, jeśli już.
                      Prędzej czy później dolegliwość i tak wylezie.

                      • Zamieszczone przez ania_st

                        A w efekt placebo ja bardzo wierzę, nie tylko w tej dziedzinie, dopuszczam, ze nie raz nie dwa mogłam takie leki jeść i mogły mi pomóc – taka ludzka natura – wiara czyni cuda, nie zdarzyło się Wam nigdy poczuć lepiej zaraz po wizycie u lekarza? Zaraz po wzięciu kilku tabletek (które z medycznego punktu widzenia jeszcze nie miały szansy zadziałać)?

                        efekt placebo w leczeniui depresji jest najczestszym powodem odstawienia przedwczesnego lekow lub nawet niezaczecia ich brania – a to poglebia de facto problem. przeciez skoro sobie poradzilam po jednej wizycie/miesiacu – dwoch lekow to nie ma tragedii – wyolbrzymialam i faktycznie po prostu sobie nie radzilam.

                        wszyscy psychiatrzy z ktorymi mialam stycznosc, wlaczenie terapii czy to grupowej czy indywidualnej sugerowali po minimum 6-8 tyg farmakoterapii – jak terapia bedzie miala podwalilny w stabilizacji chemii.

                        • Zamieszczone przez szpilki
                          efekt placebo w leczeniui depresji jest najczestszym powodem odstawienia przedwczesnego lekow lub nawet niezaczecia ich brania - a to poglebia de facto problem. przeciez skoro sobie poradzilam po jednej wizycie/miesiacu – dwoch lekow to nie ma tragedii – wyolbrzymialam i faktycznie po prostu sobie nie radzilam.

                          Z czego to wynika? Przecież pacjent nie wie co bierze? Dla leczącego się wszystko idzie tak jak by był na substancji aktywnej.

                          A to, że pacjenci nie leczą się do końca, niestety to jest problem bardziej ogólny i dotyczy nie tylko tej jednostki chorobowej

                          • Zamieszczone przez ania_st
                            Z czego to wynika? Przecież pacjent nie wie co bierze? Dla leczącego się wszystko idzie tak jak by był na substancji aktywnej.

                            A to, że pacjenci nie leczą się do końca, niestety to jest problem bardziej ogólny i dotyczy nie tylko tej jednostki chorobowej

                            Ania, z ciekawości, to się w ogóle stosuje?
                            Toż to oszukiwanie pacjenta, jakby nie było 😉

                            • Zamieszczone przez beamama
                              Ania, z ciekawości, to się w ogóle stosuje?
                              Toż to oszukiwanie pacjenta, jakby nie było 😉

                              Stosuje, stosuje
                              nie tylko dla testowania nowych leków czy programów klinicznych
                              z ciekawostek – nieco podobne -na oddziale alergicznym by móc mówić o prawdziwej prowokacji np. białkiem mleka ani rodzic ani dziecko nie wiedzą w którym momencie jest na dziecku testowany alergen, w którym momencie odstawiane są leki
                              No jak nic oszukiwanie by sprawdzic czy człowiek sam siebie nie oszukuje 😉

                              • Zamieszczone przez ania_st
                                Stosuje, stosuje
                                nie tylko dla testowania nowych leków czy programów klinicznych
                                z ciekawostek – nieco podobne -na oddziale alergicznym by móc mówić o prawdziwej prowokacji np. białkiem mleka ani rodzic ani dziecko nie wiedzą w którym momencie jest na dziecku testowany alergen, w którym momencie odstawiane są leki
                                No jak nic oszukiwanie by sprawdzic czy człowiek sam siebie nie oszukuje 😉

                                W przypadku depresji to merytorycznie chyba nie do wykonania
                                No chyba, że ktoś wtajemniczony podmieni tabletki w pudełeczku 😉

                                • Gorąco tu się zrobiło 😉

                                  U mnie po zniżce formy (być może związanej z PMSem lub TSH) od ponad tygodnia jest nieźle. Co prawda każdego dnia mam zaplanowane jakieś wyjście, coś do roboty, to na 100% pomaga. No ale w końcu mam siłę, żeby to zaplanować i zrobić. W ogóle zaczęłam robić parę rzeczy, których nie robiłam już bardzo długo. Co też biorę za poprawę. Oby już było tylko lepiej.

                                  • no właśnie, ja też zaraz @ będę mieć, to i może dlatego tak fatalnie się czuję

                                    • Zamieszczone przez Aneta.
                                      no właśnie, ja też zaraz @ będę mieć, to i może dlatego tak fatalnie się czuję

                                      Może. Nic Ci nie lepiej?
                                      Hormony szaleją, więc wszystko jest możliwe.
                                      Ja byłam w złej formie. A jak tylko @ przyszła to mi odpuściło. Zobaczę przed następną jak będzie.

                                      • Zamieszczone przez ania_st
                                        Z czego to wynika? Przecież pacjent nie wie co bierze?

                                        wynika z tego ze ludzie boja sie lekow antydepresyjnych i wszystkiego co zwiazanego z psychiatria bo boja sie latki “psychola” wiec jak jeszcze sa w fazie placebo (bo lek nie rozwinal spectrum dzialania) dochodza do wniosku ze skoro tak szybko pomogl to wymyslili sobie chorobe a lekarz im wmowil – bo przeciez mowili ze trzeba czekac na efekty.

                                        nie mowie o sytuacji kiedy czlowiek nie wie ze ma podawane placebo, tylko kiedy jest swiadomy ze dostaje leki i w pierwszej fazie poprawy rzuca sie na inne metody terapii bez ustabilizowania chemii.

                                        • Zamieszczone przez beamama
                                          W przypadku depresji to merytorycznie chyba nie do wykonania
                                          No chyba, że ktoś wtajemniczony podmieni tabletki w pudełeczku 😉

                                          Niedokładnie zrozumiałam co masz na myśli
                                          Ale z placebo właśnie o to chodzi- tak jak piszesz “ktoś podmienia tabletki”, zwykle wykonuje się test podwójnej ślepej próby – ani pacjent, ani lekarz (bo jak by on znał prawdę np. słabiej mógł by motywować pacjenta, mogło by to zaburzyć wyniki eksperymentów) nie wie co kto dostaje, na oko wszystko jest identyczne.
                                          Udowodniono, że na efekty leczenia ma wpływ nie tylko substancja czynna leków, ale kolor, wielkość, kształt pigułki itd.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: depresja

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general