depresja

zastanawiam się

czy z tego można wyjść tak “raz na zawsze”?

nie pytam o siebie, bo wiem, że ja sama sobie winna jestem. jeśli już zaczynam leczenie, to przerywam od razu, kiedy jest lepiej, zamiast doprowadzić sprawę do końca.. człowiek uczy się na błędach, może i ja się nauczę..

ale interesuje mnie, czy można się z tego całkiem wyplątać, zupełnie wyleczyć? czy może jest inaczej – że jak ktoś już ma tendencje depresyjne, to zawsze musi liczyć się z tym, że TO może wrócić, nawet po pełnym leczeniu i dobrych jego efektach?

Strona 31 odpowiedzi na pytanie: depresja

  1. Domolka, i o to chodzi, małymi kroczkami
    A jak masz coś “dużego” do zrobienia, to podziel na części, koniecznie!

    • Słuchajcie, bo mi to spokoju nie daje
      Ania, ja Cię dobrze rozumiem, prawda? :
      Chodzi Ci o to (w skrócie ;)) aby biorąc leki na depresję nie leżeć i nie pachnieć (gnuśnieć;)) czekając aż zaczną działać, tylko ze swej strony z całej siły pomagać sobie w inny sposób?
      Ja się z tym zgadzam i chyba każdy w tym wątku też.
      O, proszę, Domolka, urządziła urodziny, przygotowała imprezę, wydaje mi się tylko (Domolko popraw mnie jeśli się mylę) że udało jej się to dzięki lekom, które bierze od miesiąca więc już zaczęły działać

      Ania, mnie takie niejasne wrażenie tłucze się po głowie po Twoich wpisach, że obawiasz się, iż po tym wątku dziewczyny zbyt pochopnie zaczną brać leki zamiast próbować innych metod? Tak?

      • Zamieszczone przez beamama
        Słuchajcie, bo mi to spokoju nie daje
        Ania, ja Cię dobrze rozumiem, prawda? :
        Chodzi Ci o to (w skrócie ;)) aby biorąc leki na depresję nie leżeć i nie pachnieć (gnuśnieć;)) czekając aż zaczną działać, tylko ze swej strony z całej siły pomagać sobie w inny sposób?
        Ja się z tym zgadzam i chyba każdy w tym wątku też.
        O, proszę, Domolka, urządziła urodziny, przygotowała imprezę, wydaje mi się tylko (Domolko popraw mnie jeśli się mylę) że udało jej się to dzięki lekom, które bierze od miesiąca więc już zaczęły działać

        Ania, mnie takie niejasne wrażenie tłucze się po głowie po Twoich wpisach, że obawiasz się, iż po tym wątku dziewczyny zbyt pochopnie zaczną brać leki zamiast próbować innych metod? Tak?

        To nie są cukierki, które można sobie iść kupić do kiosku;) Na szczęście….
        No ale jeśli ktoś wie lepiej niż lekarze, którzy rozmawiali z tymi osobami na żywo- to ja nie mam pytań.

        • Zamieszczone przez domolka
          Piszę, żeby podzielić się moim mini sukcesem. Wczoraj wyprawiłam dzieciom urodziny. Nie zaprosiłam zbyt wielu gości, żeby ewentualny spadek formy się nie odbił na imprezie, z pomocą męża (zajmował się dziećmi, kiedy ja gotowałam) przygotowałam dom, upiekłam tort (jeden na dwójkę, na więcej nie starczyło pary) – i było bardzo miło! Dzieci przeszczęśliwe, ja też jakoś z uśmiechem i całkiem niezłą energią (pierwszy raz taka impreza nie była źródłem frustracji, bo nie zdążyłam czegoś tam podać, a że talerzy nie zmieniam co chwila, a że zapomniałam o kawie i takie tam:)) przetrwałam. Naprawdę udane popołudnie i wieczór! I dziś nie zalegałam do popołudnia zdechła, tylko wstałam sama rano – nie zmęczona, nie załamałam się bajzlem w kuchni, tylko na spokojnie, w ratach poogarniałam wszystko! I obiad dziś nawet był home made, a nie gotowizna (nic to, że dzieci pogardziły:) przeżarte wczorajszym słodyczowym przerostem treści nad formą). I na dodatek, zabrałam się za pracę, nic wielkiego kilka stron, wartości miernej, ale jest!
          Wymyśliłam sobie taki sposób wyciągania się z marazmu, bo nie wierzę, żeby taki power się długo utrzymał. Na każdy dzień jakiś drobiazg sobie planuję do zrobienia, jakiś malutki obowiązek, który nie jest częścią całości (że jak nie zrobię, to się reszta posypie – a wtedy dół mam murowany). W telefonie sobie zapisuję i jak mi zadzwoni, to muszę postarać się to zrobić. Dziś np. umyłam podłogę w kuchni (mikroskopijna jest, więc nie narobiłam się, a dumna z siebie byłam, jakbym conajmniej na Everest wlazła). Na jutro jedną półkę dzieciową planuję poukładać (mężowe zajmowanie się dzieciakami w czasie mojej “nieobecności” mocno odbiło się na “porządku:))
          Nie wiem, czy to teraz będzie już tak szło do przodu, staram się nie napalać za bardzo, ale od dawna nie miałam takiego weekendu. Gdyby jeszcze to spanie się unormowało… Miłego tygodnia dziewczyny!

          Domolka-
          Super:)

          U mnie też ok:) odpukać:) Po niemal mies na fluo- mało kiedy już mi się zdarza stan, że nie wstawać z łóżka i w ogóle przestać istnieć- mimo braku obiektywnych przyczyn dodam;) I to właśnie regulują leki.

          Teraz mogę wstać i wyjść:) i robię to! a wtedy przychodzi apetyt na więcej!!!

          • Zamieszczone przez beamama
            Słuchajcie, bo mi to spokoju nie daje
            Ania, ja Cię dobrze rozumiem, prawda? :
            Chodzi Ci o to (w skrócie ;)) aby biorąc leki na depresję nie leżeć i nie pachnieć (gnuśnieć;)) czekając aż zaczną działać, tylko ze swej strony z całej siły pomagać sobie w inny sposób?
            Ja się z tym zgadzam i chyba każdy w tym wątku też.
            O, proszę, Domolka, urządziła urodziny, przygotowała imprezę, wydaje mi się tylko (Domolko popraw mnie jeśli się mylę) że udało jej się to dzięki lekom, które bierze od miesiąca więc już zaczęły działać

            Ania, mnie takie niejasne wrażenie tłucze się po głowie po Twoich wpisach, że obawiasz się, iż po tym wątku dziewczyny zbyt pochopnie zaczną brać leki zamiast próbować innych metod? Tak?

            Hehehe…to już jest tak tłuczone na okrągło w tym wątku, że nie wiem jak już pisać;)
            To są rzeczy dość jasne myślę….i nadal nie kumam ale o so chodzi?

            • ps. ale dziękuję hy hy- ten wątek też mi pomógł odejść od neta- czyli suma sumarum- wyszło dobrze!

              • Zamieszczone przez ahimsa
                ps. ale dziękuję hy hy- ten wątek też mi pomógł odejść od neta- czyli suma sumarum- wyszło dobrze!

                o właśnie, ja też odeszłam od neta 🙂 już nie siedzę całymi dniami odświeżając na zmianę pocztę i czytnik rss, a tak funkcjonowałam

                korzystam w tej chwili z komputera dwa razy dziennie, robię tylko to, co mam do zrobienia i wracam do życia i to też samo przyszło, dopiero teraz.. wcześniej było nie do przeskoczenia

                no u mnie też dobrze,

                tylko na razie nadal trudno mi rano wstać, nie mam rano radości i ciekawości nadchodzącego dnia… ale jak już mnie młoda przekona, że jest baaaardzo głodna i mamusiu no rusz się 😉 to potem już jakoś leci.

                domolka i trzymam kciuki za więcej 🙂

                • Domolka trzymam dalej

                  Zamieszczone przez beamama
                  Słuchajcie, bo mi to spokoju nie daje
                  Ania, ja Cię dobrze rozumiem, prawda? :
                  Chodzi Ci o to (w skrócie ;)) aby biorąc leki na depresję nie leżeć i nie pachnieć (gnuśnieć;)) czekając aż zaczną działać, tylko ze swej strony z całej siły pomagać sobie w inny sposób?

                  uffff choć jedna osoba

                  Ania, mnie takie niejasne wrażenie tłucze się po głowie po Twoich wpisach, że obawiasz się, iż po tym wątku dziewczyny zbyt pochopnie zaczną brać leki zamiast próbować innych metod? Tak?

                  Nie zbyt pochopnie to nie, bo leki to lekarz przepisuje (jak ktoś zdobywa je inną drogą, jego sprawa – jedyne co lekarza wystawiającego recepty bez widzenia pacjenta bym pogoniła) – i raczej są to malutkie dawki, które jedynie troszkę przystymulują, uspokoją, dadzą poczucie “leczę się”, co jak ma komuś pomóc w ozdrowieniu ok – ale sam lek cudów też nie zdziała.
                  W wątku wrażenie, ze bez leków na bank się nie uda co też do końca nie jest prawdą. Lekarz da lek choćby najłagodniejszy choćby dla poczucia bezpieczeństwa chorego.
                  Ale wątek czytają też osoby które jeszcze do lekarza (nie koniecznie wątek czytany jest przez userki di) nie dotarły z różnych powodów – obawa by iść/jeszcze nie jest tak źle, że trzeba do lekarza/osoby które czekają na wizytę – wtedy można spróbować “tych innych”

                  Mnie najbardziej w leczeniu nurtuje to co chyba każda z nas wie jak “cudnie” oszczędza się w NFZ na zdrowiu pacjentów (w leczeniu wszystkich schorzeń)- jak zwykle leczenie zaczyna się po najmniejszej linii oporu, niekoniecznie od metod najbardziej skutecznych a bardzo często od najtańszych -wizyty u lekarza bardzo rzadko, raz na miesiac, dwa albo jeszcze rzadziej, nierzadko bardzo krótkie, ograniczające się do zapytania jak się pani czuje i wypisania recepty za tabletki zapłaci pacjent, nierzadko bez dodatkowej diagnostyki/konsultacji/wykluczenia innych przyczyn schorzenia na zasadzie a może się obędzie i pacjent o nic innego się nie upomni o nic więcej – może zaoszczędzimy na terapiach, lampach – toć to sporo drożej NFZ wyniesie – coś na zasadzie jak pediatra zabierze się za leczenie uszu dziecku, choćby miała zo kwartał antybiotyk bez skrup?łów przepisze i jak nie upomnisz się to o konsultacji u laryngologa nie pomyśli – wyśle dopiero jak będzie tak źle, że laryngo na pierwszej wizycie jedyne co będzie mógł zaproponować to ciachanie migdałów – a gdyby tak pierwsze zapalenie kompleksowo, niekoniecznie antybiotykiem potraktować, lub niekoniecznie samym antybiotykiem potraktować nie trzeba by było stać przed dylematem bólu, szpitala, cholernej narkozy, ogromnego stresu dla chorego…

                  • Zamieszczone przez Aneta.
                    o właśnie, ja też odeszłam od neta 🙂 już nie siedzę całymi dniami odświeżając na zmianę pocztę i czytnik rss, a tak funkcjonowałam

                    korzystam w tej chwili z komputera dwa razy dziennie, robię tylko to, co mam do zrobienia i wracam do życia i to też samo przyszło, dopiero teraz.. wcześniej było nie do przeskoczenia

                    no u mnie też dobrze,

                    tylko na razie nadal trudno mi rano wstać, nie mam rano radości i ciekawości nadchodzącego dnia… ale jak już mnie młoda przekona, że jest baaaardzo głodna i mamusiu no rusz się 😉 to potem już jakoś leci.

                    domolka i trzymam kciuki za więcej 🙂

                    Oj tak, net rujnuje;)

                    jeśli go za dużo:) jak wszystko zresztą. Mam power! Trochę sztuczny a trochę… Nie:)

                    Myślę, że te proporcje zaczna się zmieniać na korzyść tej zwykłej radości zycia w końcu.Ale bez leków to by nie było możliwe- by zacząć.

                    Szydełkuję sobie, piszę, ćwiczę tybetany, zyję! Czyli jest tak normalnie:) w koncuuu. No i wiosna idzie:)

                    • Zamieszczone przez ania_st
                      Domolka trzymam dalej

                      uffff choć jedna osoba
                      Nie zbyt pochopnie to nie, bo leki to lekarz przepisuje (jak ktoś zdobywa je inną drogą, jego sprawa – jedyne co lekarza wystawiającego recepty bez widzenia pacjenta bym pogoniła) – i raczej są to malutkie dawki, które jedynie troszkę przystymulują, uspokoją, dadzą poczucie “leczę się”, co jak ma komuś pomóc w ozdrowieniu ok – ale sam lek cudów też nie zdziała.
                      W wątku wrażenie, ze bez leków na bank się nie uda co też do końca nie jest prawdą. Lekarz da lek choćby najłagodniejszy choćby dla poczucia bezpieczeństwa chorego.
                      Ale wątek czytają też osoby które jeszcze do lekarza (nie koniecznie wątek czytany jest przez userki di) nie dotarły z różnych powodów – obawa by iść/jeszcze nie jest tak źle, że trzeba do lekarza/osoby które czekają na wizytę – wtedy można spróbować “tych innych”

                      Mnie najbardziej w leczeniu nurtuje to co chyba każda z nas wie jak “cudnie” oszczędza się w NFZ na zdrowiu pacjentów (w leczeniu wszystkich schorzeń)- jak zwykle leczenie zaczyna się po najmniejszej linii oporu, niekoniecznie od metod najbardziej skutecznych a bardzo często od najtańszych -wizyty u lekarza bardzo rzadko, raz na miesiac, dwa albo jeszcze rzadziej, nierzadko bardzo krótkie, ograniczające się do zapytania jak się pani czuje i wypisania recepty za tabletki zapłaci pacjent, nierzadko bez dodatkowej diagnostyki/konsultacji/wykluczenia innych przyczyn schorzenia na zasadzie a może się obędzie i pacjent o nic innego się nie upomni o nic więcej – może zaoszczędzimy na terapiach, lampach – toć to sporo drożej NFZ wyniesie – coś na zasadzie jak pediatra zabierze się za leczenie uszu dziecku, choćby miała zo kwartał antybiotyk bez skrup?łów przepisze i jak nie upomnisz się to o konsultacji u laryngologa nie pomyśli – wyśle dopiero jak będzie tak źle, że laryngo na pierwszej wizycie jedyne co będzie mógł zaproponować to ciachanie migdałów – a gdyby tak pierwsze zapalenie kompleksowo, niekoniecznie antybiotykiem potraktować, lub niekoniecznie samym antybiotykiem potraktować nie trzeba by było stać przed dylematem bólu, szpitala, cholernej narkozy, ogromnego stresu dla chorego…

                      ja sie juz dawnoo pozbyłam złudzeń, ze lekarze to od leczenia sa;)
                      No trzeba samemu pogrzebać-jak zawsze nie?:) Czy to uszy czy ta deprecha.

                      Ja np. włóczylam sie po kardiologach itd. z somatyką, która mi akurat wyleczyło odpowiednie leczenie psyche.Więc każdy kij ma dwa konce- bo moze też być w drugą str. Ze latasz po endo, kardio i innych- a wszystko tkwi w głowie.

                      • Ja mialam to szczescie, ze bylam w badaniu klinicznym i przy tej okazji mnie przebadano wzdłuż i wszerz.
                        Czułam sie potwornie chora i byłam pewna, że mi raka wynajdą

                        A pani dr- mówi, że jestem zdrowiutka! badania super- a mialam chyba wszystko co mozliwe robione. I hormony, lipidy, krew, co tydz byłam kłuta.
                        Plus zapis EKG podwójny co tydz przy lekach na depreche.

                        • Zamieszczone przez ahimsa
                          Hehehe…to już jest tak tłuczone na okrągło w tym wątku, że nie wiem jak już pisać;)
                          To są rzeczy dość jasne myślę….i nadal nie kumam ale o so chodzi?

                          No właśnie chcę wyjaśnić o co chodzi
                          Kilka razy byłaś oponentką ania_st w tej ostatniej wymianie postów i też nie wiesz o co chodzi?
                          Tak jak piszę – in meritum wszyscy się zgadzamy 🙂

                          • Zamieszczone przez ahimsa
                            Ja np. włóczylam sie po kardiologach itd. z somatyką, która mi akurat wyleczyło odpowiednie leczenie psyche.Więc każdy kij ma dwa konce- bo moze też być w drugą str. Ze latasz po endo, kardio i innych- a wszystko tkwi w głowie.

                            Dlatego jestem za tym by jednak wszystko sprawdzić, nawet bardziej te “inne” przy depresji powykluczać już na starcie by uniknąc sytuacji, że leczenie nie przynosi skutku/choroba powraca a tak naprawdę to powraca choroba wtórna bo przyczyn pierwotnych nie zlikwidowaliśmy
                            Tylko jak tu się diagnozować jak takich pierdnych badań jak na tarczycę nie może zlecić internista – ok może on nie mieć takiej wiedzy jak endo by je zinterpretować ale odbieramy możliwość posłania pacjenta przez internistę do endokrynologa choćby z podstawowymi badaniami – a tak czekasz na wizytę miesięcy nierzadko 10, po czym dostajesz na pierwszej wizycie skierowanie na ft3, ft4 i lekarz oznajmia, ze bez tego nic więcej powiedzieć nie może – no porażka totalna, kolejna wizyta za 3 miesiące

                            Zamieszczone przez beamama
                            No właśnie chcę wyjaśnić o co chodzi

                            Ponoć jak nie wiadomo o co chodzi to o pieniądze 😉
                            A tak i tak wszyscy kłamią 😉

                            • Zamieszczone przez beamama
                              No właśnie chcę wyjaśnić o co chodzi
                              Kilka razy byłaś oponentką ania_st w tej ostatniej wymianie postów i też nie wiesz o co chodzi?
                              Tak jak piszę – in meritum wszyscy się zgadzamy 🙂

                              No skoro wnikałam- to znaczy chyba, ze wlasnie nie kumam?

                              Ale zasadniczo CHYBA już kumam;) wnioski zostawię sobie

                              • Zamieszczone przez ahimsa
                                No skoro wnikałam- to znaczy chyba, ze wlasnie nie kumam?

                                Ale zasadniczo CHYBA już kumam;) wnioski zostawię sobie

                                Nie bądź taka, podziel się

                                • Zamieszczone przez ania_st

                                  uffff choć jedna osoba

                                  Nie jedna! Ja się z Tobą, w tym temacie również, zgadzam w całej rozciągłości 😀
                                  Oczywiście na podstawie własnych doświadczeń, o których pisać nie będę

                                  • Każdy ma jakieś wizje,
                                    inni mają nawet doświadczenie,
                                    a cel wspólny – wyjście z choroby i tego się trzymajmy! 🙂

                                    Domolka trzymam kciuki za kolejne i następne dobre dni

                                    • Zamieszczone przez beamama
                                      Słuchajcie, bo mi to spokoju nie daje
                                      Ania, ja Cię dobrze rozumiem, prawda? :
                                      Chodzi Ci o to (w skrócie ;)) aby biorąc leki na depresję nie leżeć i nie pachnieć (gnuśnieć;)) czekając aż zaczną działać, tylko ze swej strony z całej siły pomagać sobie w inny sposób?
                                      Ja się z tym zgadzam i chyba każdy w tym wątku też.
                                      O, proszę, Domolka, urządziła urodziny, przygotowała imprezę, wydaje mi się tylko (Domolko popraw mnie jeśli się mylę) że udało jej się to dzięki lekom, które bierze od miesiąca więc już zaczęły działać

                                      Ania, mnie takie niejasne wrażenie tłucze się po głowie po Twoich wpisach, że obawiasz się, iż po tym wątku dziewczyny zbyt pochopnie zaczną brać leki zamiast próbować innych metod? Tak?

                                      Ja tu dodam jeszcze coś od siebie, bo myślę, że dragi mają za zadanie pomóc wstać. Przecież każdej z nas właśnie to “leżenie i pachnienie” najbardziej doskwiera, to nas dobija i to nas do lekarz po leki pcha byśmy w końcu mogły wstać i zacząć żyć, czyli próbować naprawiać nasze życie, małymi krokami zrobić urodziny dzieciom czy umyć podłogę, by w końcu poczuć, że nie leżę i pachnę a wreszcie mam ochotę coś zrobić. Jak już uda mi się to zrobić to w kolejnym etapie pomyślę i przede wszystkim znajdę w sobie siłę na to, by iść na przysłowiowy już tutaj obiad. Ja w tym kierunku myślenia idę.

                                      • Zamieszczone przez gacka
                                        Ja tu dodam jeszcze coś od siebie, bo myślę, że dragi mają za zadanie pomóc wstać. Przecież każdej z nas właśnie to “leżenie i pachnienie” najbardziej doskwiera, to nas dobija i to nas do lekarz po leki pcha byśmy w końcu mogły wstać i zacząć żyć, czyli próbować naprawiać nasze życie, małymi krokami zrobić urodziny dzieciom czy umyć podłogę, by w końcu poczuć, że nie leżę i pachnę a wreszcie mam ochotę coś zrobić. Jak już uda mi się to zrobić to w kolejnym etapie pomyślę i przede wszystkim znajdę w sobie siłę na to, by iść na przysłowiowy już tutaj obiad. Ja w tym kierunku myślenia idę.

                                        Tak jak i ja 😀

                                        • Myślę, że bardzo ciekawy link- też w swietle ostatniej dyskusji.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: depresja

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general