zaskakujace jest zdanie ksiedza:
Dr Tadeusz Bartoś, filozof i teolog, były dominikanin: – Węzeł oblubieńczy to miłość z wyobrażeniem. Mimo wszystko Kościół stara się odchodzić od tego typu religijności. Ona nie jest zbyt zdrowa. Zniekształca religię, powoduje często jej chorobliwe przeżywanie. Ta dziewczyna skazała się na gigantyczne napięcia życia w samotności. Oczywiście będzie tę samotność idealizować, próbować jakość uzasadnić. Nie znam jej, być może ma jakiś szczególny dar, charyzmat. Tak bywa. Często jednak decyzja o pozostaniu dziewicą, małżonką Jezusa, bywa efektem uzależnienia od pewnego typu formy religijności, swoistej religijnej indoktrynacji. Spójrzmy na tę sytuację w ten sposób – ktoś nie może znaleźć sobie partnera, znajduje go we własnej głowie i utrzymuje z nim kontakty. Bez wątpienia to nie jest zdrowy rozwój osobowości. Religia nie powinna służyć ucieczce przed bliskością z drugim człowiekiem.
polecam jak ktos jeszcze nie czytal..
Strona 15 odpowiedzi na pytanie: dziewice konsekrowane
Właśnie w tym sensie, że nie będzie w zakonie, bo padły tu słowa, że w zakonie to przynajmniej jakaś pomoc ludziom jest, a ona nie czyniąc nic konkretnego będzie szła za Jezusem.
A co z tradycja??? Czyz ona nie jest istotna????
fakt, Zbawienie jest z wiary a nie z uczynków alby sie ktoś nie chlubił… ale no własnie. W tym konkretnym przypadku nie mogę sie uwolnic od wrazenia, ze ta “pycha” jednak gdzieś jest w niej. Że to co robi nie do końca jest czyste.
Ale być moze to tylko moja człowiecza próżnosć ma na to wpływ.
Biorac pod uwagę całosc nauki Jezusa podany wcześniej fragment o Marii i Marcie odczytuję jako wskazówkę na temat słuchania ale są i inne które mówia, ze “kto słucha a nie wypełnia nie dostąpi Królestwa…”
Dużo jest na temat owoców jakie niesie nasze zycie.
Oczywiście ich rodzajów jest cała masa nie tylko uczynki bez których “wiara jest martwa”.
Tak wiec za dużo tu dla mnie watpliwosci by uznać, ze jej wybór jest zgodny z wolą Boża.
Ale jak juz pisałam ja jej nie osadzam.
Wyrażam swoje wątpliwosci w świetle tego co sama wiem.
Lauidz do zbawienia zdecydowanie nie jest potrzebna !!! 🙂
Poza tym tradyja moze by zgubna dla wielu ponieważ może być wiązana ze świętością,a przecież tak nie jest.hmmmNa pewno zauwazyłaś już to,że coniektórzy odbębnia tradycję i myslą,że zaliczyli,świętowali Zmartwychwstanie,lub Boże Narodzenie,a przecież Bóg życzy sobie przede wszystkim chwały naszego serca,wdzięczności i miłości za to co uczynił. Czytając ewangelie można zauważyc,że Jezus sam łamał tradycję i zakon przez co spotykał się z krytyka faryzeuszów i uczonych w Pismie.Wszelkie zasady ludzkie, narzucanie zakonu na siłę nie jest dobre.Raczej do Boga duchowo to nie prowadzi nie wliczając w to grzechu oczywiście,bo grzech w Kościele powinien być zabroniony.Wszystko co chrześcijanin robi powinien robic z serca z miłości do Boga,a nie z przymusu:)To nie ma żadnej wartosci przed Bogiemhmmm
A o co konkretnie pytasz?
Co masz na myśli pisząc o tradycji?
Pytam bo chciałabym sie odniesć a to jest jak dla mnie bardzo szerokie pojęcie
EDIT: widze, ze Kotuś juz w sumie odpowiedziała Tobie 🙂
dla mnie podstawową wątpliwością jest to,że nikt ze świętych w Piśmie nie nakazywał zakonu.Jezus raczej od zakonu nas uwolnił:)czego niezmiernie się cieszę!!!:)Jestem wolnym człowiekiem,który słuzy Bogu sercem z miłości:)Ciesze się,że nie musze miec wyrzutów sumienia,że nie wypełniam zakonu,tradycji nie czuję się przez to potępiona.A kiedy jeszcze należałam do KK sumienie mnie zżerało,że czegoś nie zrobiłam zgodnie z nauką KK.Od czasów nowego Testamentu jest łaska i zbawieni bedziemy jedynie z łaski przez krew Chrystusa jeśli przyjeliśmy to przez wiarę. Tylko ci bedą sądzeni przez zakon wg uczynków,którzy łaski Jezusa i nie przyjeli.A z uczynków któż może by zbawiony…???
A jeśli chodzi o Martę i Marię to Bogu podobało się serce Marii,które kochało Jego Słowo,a przeież wiadomo,że Maria do zakonu nie poszła,ale żyła wśród ludzi i to Słowo mogła realizować wśród nich:)
Dziękuję – poczytam z ciekawości, choć uwierz mi, i mówię to z pełnym przekonaniem… mimo róznic, Jezus patrzy na nas wszytkich, szukających Go, z miłością. Daje mozliwośc wyboru wielu dróg, i każda może do niego prowadzić. Piszesz, że do życia w zakonie trzeba mieć powołanie, ale takież trzeba mieć również do życia w rodzinie, do życia w samotności. Różnice, które są między nami, są wciąż wg mnie niewielkie wobec wieczności i wobec Bożego Miłosierdzia.
Ty wybrałaś Baptystów, ja zostałam ochrzczona w Kościele i potem świadomie wybrałam KK jako moją drogę do Boga. Obie kroczymy dobrze i jeszcze wielu tak jak my. Istota wg mnie nie w róznicach obrzędowych ale, jeśli takowa jest, to tylko w naszych sercach. Można być dobrym, gorliwym Baptystą czy katolikiem ale mozna też być “draniem” i oszustem w każdym z tych wyznań. Nie wiem czy jasno się wyraziłam….
Bardzo ważne! KK opiera się właśnie na Piśmie Św. i Tradycji 🙂
o Treadycjii w KK
“Jednak nie całe Objawienie zostało zawarte w Piśmie Świętym. Rzecz ma się podobnie jak ze sztuką kucharską. W książkach kucharskich jest część prawdy dotyczącej umiejętności kulinarnych. W oparciu o to porównanie możemy dostrzec dwa elementy przekazu Objawienia. Po pierwsze, ludzie najpierw nauczyli się gotować, później pisać książki. Podobnie jest w Kościele. Tradycja wyprzedza Pismo Święte. Pierwsze jest wydarzenie, później jest jego zapis. Tradycja jest przed Biblią. Po drugie, w książce kucharskiej nie ma nigdy wszystkiego, bo w książce nie da się przekazać doświadczenia. Doświadczenie zdobywa się nie przez studium książki kucharskiej, lecz przy piecu. Ktoś może mieć Kuchnię Polską otwartą na stole, a jeśli coś ugotuje według jej przepisów, wcale nie musi być udane. Dlaczego? Brakuje doświadczenia. Sztukę gotowania zdobywa się nie przez studiowanie książki, tylko parząc ręce i popełniając błędy przy piecu.
Otóż Kościół ciągle zdobywa doświadczenie życia Ewangelią, najcenniejsze jednak zdobył w pierwszych wiekach, nie unikając wielu błędów. Mamy tę książkę kucharską, czyli Pismo Święte i wieki doświadczenia przechowywane w Tradycji. To najstarsze jest zawarte w tysiącach dzieł tzw. Ojców Kościoła. Są to ludzie, którzy zdobywali doświadczenie i przekazali nam je w swoich kazaniach, homiliach, traktatach, listach. Mówią po ojcowsku: tak smakuje zupa, jeśli nie dodacie soli; tak jak nie ma właściwych proporcji tłuszczu, cukru, śmietany. Ci ludzie sami popełniali błędy, leczyli strutych złymi pokarmami, doskonalili umiejętności. Całe bogactwo literatury pierwszych wieków przekazuje nam Kościół jako doświadczenie.
W tym kontekście możemy rozumieć, na czym polega różnica między podejściem do Pisma Świętego protestantów, a katolików. Protestanci uważają, że ktoś może być świetnym kucharzem, jeśli da mu się do ręki książkę kucharską. Umie czytać, a tam jest wszystko napisane. Kościół katolicki uważa, że aby być dobrym kucharzem, trzeba znaleźć dobrego kucharza i przyjść do niego na praktykę, bo on zawsze robi wszystko zgodnie z przepisami, ale nie musi powoływać się na tę książkę. Dobry kucharz rzadko zagląda do książki. On nie musi tego czynić, on tę książkę zna. To doświadczenie, które posiada, przekazuje drogą praktyki temu, kto chce się nauczyć dobrze kuchcić. Dobry kucharz podprowadzi ucznia do książki i mówi, ja cię wszystkiego i tak nie nauczę, ja jestem specjalistą z zakresu kilkunastu potraw, tam jest przepis na tysiące. Kościół katolicki zawsze prowadzi wiernych do spotkania z człowiekiem, który zna Pismo Święte, a dopiero później wkłada mu w ręce jego tekst. Na tym tle możemy zrozumieć, dlaczego protestanci odrzucili kult świętych. Bo święty, to dobry kucharz. On opanował jakąś umiejętność z tej ewangelicznej kuchni i prowadzi stołówkę, ma swoją specjalność, np. brat Albert “specjalność — chrześcijańskie miłosierdzie”. Podchodząc do Świętego chcemy się nauczyć ewangelicznego życia. Protestanci powiedzieli, nas to nie interesuje, nas interesuje tylko tekst Biblii i dlatego z kultu świętych zrezygnowali.” (cytat z Tajemnica Kościoła, ks. Edward Staniek)
pierwszy raz zabrakło mi słów…
pozostawie to bez komentarza
Wielu mówi do Jezusa Panie, Panie tylko On twierdzi, ze ich nie zna.
Piszesz i mówisz ogólnikami.
Niestety autor przytoczonego przez Ciebie fragmentu radzi isć do kucharza człowieka jak mniemam.
Otóż ten pan zapomniał, ze protestanci uczą sie kucharzenia u samego Mistrza bo wierzą, że On żyje. Jest obecny tu w Duchu Świetym i nie potrzebuja człowieka przewodnika.
Wybacz ale to co przytoczyłaś to nadal rozmyślania człowieka i jako takie wartosci argumetnu wobez Biblii nie maja dla mnie.
Piszesz, że tradycja jest przed Biblią.
No to tu jest sedno własnie różnic i drogi jaką kroczymy.
Żadna nie oparta ściśle na Biblii nie moze byc dobra.
Tak twierdzi sam Mistrz.
Wiec wybacz ale kucharczyki nie mogą byc madrzejsi od Niego.
A skąd wiesz?:) Z kolejnych cytatów w kolejny sposób zinterpretowanych?
Mi ta dyskusja jeszcze bardziej ukazuje, że religia-rzecz względna.
A mówiłaś, że jesteś otwarta i niczego nie krytykujesz…
Ala, jeśli porównamy się do pierwszego apostolskiego Kościoła. Będziemy postępować jak Jezus,Apostołowie,wierzyć w to co oni głosili to już nie będzie to rzecz względna,a jeśli do religii dodamy nauki ludzkie to oczywiście,że takhmmm
z ta interpretacja to nadinterpretacja 😀
dużo jest napisane jak krowie na rowie i nie trzeba wielkiej myśli filozoficznej tworzyc by przeczytać to co jest napisane
no przeciez napisałam, że nic nie napisze to juz nie rozumiem 🙂
to też krytyka?
zatkało mnie, nie że ktos to pisze tylko, ze sie tu pojawiło, znaczy ręce mi opadły bo gosc pisze bardzo tendencyjnie i nie ma o czym mówić
zgadzam sie
I nauczaniow Ojcow Kosciola…
Czyli trzeba wrócić do źródeł? ( tz. gdzie???)
Odp. są wspólnoty neokatechumenalne? Oni wracają do źródeł! I to dosłownie!:)
Chodzi mi raczej o tradycje stanowiona przez wspolnote kosciola na przelo ie wikow – zaczaynajac po Wniebowstopieniu… To co czynily pierwsze wspolnoty Chrzescijaniskie i pozniej nauczanie Ojcow kosciola…
Jezus lamiac tradycje zydowska tworzyl nijakao nowa tradycje – ktor ma swoje podstawy czesto w jego nauczaniu. Ja jestem katoliczka – i w moimm kosciele nie ma kaplanstwa kobiet – i to tylko wynika z tradycji kosciola – taki przyklad.
Nie chodxzi mi o “tradycje” odbebnienia swiat – bo to ciezko nazwac tradycja:) To raczej minimalizm religijny…
W samym kosciele katolicki jest wiele wspolnot, ktore ktore pielegnuja tradyjcje pierwotnego kosciola – i w sumie Biblia i ta tyradycja jest bardzo istitna – np – neokatechumenat.
Duzo ludzi idzie do Zakony=u z milosci… – tego nie mozna im zabronic… Z potrzeby ucieczki pewnie tez sporo, ale nie mozna im odmowic ze nie kieruje nimi rowniez milosc:)
Ogolnie zgadzam sie z tym co piszesz:)
Już tutaj pisałam, ze znam takie wspólnoty. I szczerze je polecam katolikom.
Wracaja do “pierwszego koscioła” i naprawdę warto spedzic z nimi chwile by to zobaczyć. Omijałabym natomiat “Odnowe w Duchu Św.” wg mnie to taka bojówka KK (mam nadzieje nie uraziłam nikogo).
Powrócili też do {pierwszego kościoła” Chrześcijanie ewangelicznie wierzący. Jak sama nazwa mówi. Odrzucili tradycje ludzka a preferuja naukę na podstawie Pisma Świetego. Tych tez polecam 🙂
P. S. jest coś jeszcze takiego, że człowiek, który szczerze szuka, chce spotkac sie z Bogiem. Otwiera sie na działanie DŚw. I wtedy naprawdę wiadomo co i gdzie i jak.
Mnie osobiście to spotkało (nie, nie jestem wyjatkowa w tym) i wiem jak ze sceptycznej osoby, ktora wie, ze Bóg jest, gdzieś tam, czuwa bo własnie darował mi życie ale nie ma pojęcia jak do niego dotrzeć nagle staje sie osoba wierzącą całym sercem, umysłem. Wszystkie klocki tej układanki wskakuja na swoje miejsce.
Pytania istotne maja odpowiedź inne maja czas na nią.
A wszystko za sprawą Jezusa.
Moze kiedys napisze jak to ze mna było.
Znasz odpowiedź na pytanie: dziewice konsekrowane