Cześć Dziewczyny! 🙂
zgodnie z sugestią zakładam osobny wątek na mój przypadek. Dzisiaj zaczęłam przygotowania do in vitro. 2 dc cyklu i po ocenie przez Panią dr moja ilość drobnych pęcherzyków dobrze wróży, więc dostałam na razie gonal 900 w dawce 150 do wstrzykiwania codziennie przez 4 dni, w piątek mam zgłosić się na wizytę i zrobić poziom estradiolu i po tym postanowi co dalej z lekami. Co i w jakiej dawce. Wstępnie zaplanowaną mam Cetrotide 0.25. Robienie zastrzyku z pena to rzeczywiście żadna filozofia, trochę się tego bałam po pierwszej dawce czuję lekkie pieczenie w jajniku, chociaż sama już nie wiem czy to raczej nie jest autosugestia, czy rzeczywiście hormony zaczynają robić swoje.
Trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny, które rozpoczęły swoje protokoły albo dopiero planują czekam z niecierpliwością na radosne wieści z Waszych wątków, licząc że za jakiś miesiąc i ja będę mogła się cieszyć. Pozdrawiam serdecznie. Kolejne informacje postaram się umieszczać na bieżąco.
Strona 9 odpowiedzi na pytanie: In vitro po raz pierwszy
Beatko, nie martw się tym, że masz zlecone takie leki niż inne dziewczyny na formum, każda z nas ma inne przyczyny problemów z zajściem, widocznie Ty nie masz takich wskazań, żeby dokładać inne leki. Ja biorę duphaston i luteinę 2×1 na podtrzymanie żeby poziom progesteronu był utrzymywany i estrofem bo słabo mi przyrastało endometrium.
Jak dbam o siebie? Odpuściłam sport, w domu stram się nie dzwigać, mam zakaz seksu, przynajmniej na razie. Odżywiam się w miarę rozsądnie, zwłaszcza białko i witaminy, oczywiście zero alkoholu.
Co do objawów, mnie od samego transferu ciągną jajniki, ale nie wiem czy nie jest to wpływ tych hormonów, które biorę, teraz czuję je trochę słabiej, piersi nie bolą i nic więcej. Przy poprzednimj nieudanym transferze ból brzucha zaczął się dopiero na kilka dni przed testem, jakieś 5, a dwa dni przed zaczęłam plamić, teraz jest inaczej. Ponieważ nigdy nie byłam w ciąży to tak naprawdę nie wiem jak mam się czuć.
Oczywiście nie mogę się powsrzymać od szukania różnych informacji i obserwowania organizmu, mierzę temperaturę (na razie typowo dla II fazy cyklu 37,3), no i jest sporo śluzu, bez wkładki ani rusz.
pozdrawiam Cię, rozumiem doskonale, że trudno Ci spokojnie usiedzieć, trzymam kciuki za wysoką betę
Dziękuję dziewczynki za wsparcie i poproszę o jeszcze trochę fluidków zwłaszcza od ciężaróweczek. Kciuki za staraczki
Witaj Ito,
U mnie żadne z Twoich objawów nie występują, nic nie czuję i śluzu też brak, pierwszego i drugiego dnia po transferze, miałam wzdęty brzuch i to wszystko, dzisiaj jest trzeci dzień po i nic. Optymizm, też zaczyna się kończyć…
Pozdrawiam i mocno trzymam za Ciebie i inne staraczki
To dopiero 3 dzień po Kochana, to że nie czujesz dużej ilości śluzu nie znaczy że go nie ma, może dzień albo dwa i to się zmienić. Każda z nas czas po transferze inaczej znosiła jedne z bólami inne bez.
Nie pozwalam Ci na pesymizm :Nie nie: myśl o tym że wszystko jest ok, czujemy się tak jak myślimy, wiem że łatwo jest mówić, ale sama to teraz przechodzę i myślę pozytywnie, to działa. Zdarzają mi się oczywiście gorsze chwile, staram się ich jednak nie pielęgnować.
Dzisiaj jestem taka słaba, kręci mi się w głowie i głowa ćmi, jajniki łupią, czuję się taka zmęczona – nie interpretuję tych wrażeń bo bym zaczęła fisiować.
czekam środy jak zbawienia, chciałabym już wiedzieć.
Trzymam kciuki za Twój spokój i pozostałych starających się, doczekamy się
Beat34 i Ito,
Trzymam za was kciuki czas szybko leci 🙂
Droga Ito,
Dziękuję za dobre słowa, weekend przeszedł jakoś spokojnie, choć fale zwątpienia, chciały na siłę się wplątać w radość. Przyjaciele się sprawdzili i trochę uspokoili. W końcu nic nie zmienię, co ma być to będzie…
U mnie nadal żadnych objawów, przestałam czytać forum, żeby bardziej się nie załamywać.
Nie mogę się doczekać Twojej środy i mojego poniedziałku.
Mocno ściskam wszystkie staraczki i ciężarówki i trzymam
Dziękuję za wsparcie mala5_mi i Evika5, to pomaga, naprawdę :Buziaki:
Ito to juz za dwa dni!!!!
Dziewczynki cały czas tu zaglądam i kciukam za WAS! A oto świeżutkie fluidki
Dziekuję Dziewczynki, każda porcja wsparcia i fluidków w cenie 🙂
Beatko brak objawów to może i lepiej, martwiłabyś się pewnie bardziej gdyby Cię coś bolało, zaciskam za Ciebie
u mnie dzisiaj cisza, do tej pory ciągle czułam brzuch wczoraj to tak ewidentnie na @ a teraz cisza, żadnych objawów. Jeszcze dwa dni do testu, korci mnie żeby zrobic sikańca ale boję się zawodu jak nie wyszedłby pozytywnie. Dzisiaj 12 dpo może jutro już coś byłoby widać, jak myslicie? robić??
Trzymam Kciuki za nas wszystkie.
A ja bym zrobiła, co to komu szkodzi. Co ma być to będzie i tak. Wyjdzie pozytywny – boooooooomba!!!!!!!!!!!!!!!! Wyjdzie negatywny ( tfu tfu tfu przez lewe ramie ) to i tak idziesz na betę w srodę, a test może jeszccze nie wyczuć bety, najwyzej sie zdenerwujesz, ale nerwy są przecież cały czas 🙂 Po to są testy zeby z nich korzystać 🙂 Mamy przykład Mała Mi która przed terminem zrobią test i juz.
Ja i tak Ito trzymam przerażliwie mocno kciuki jestem dobrej mysli jak nigdy.
Strasznie mnie korci więc pewnie polecę do apteki po teścik. Rano nic mnie nie kłuło teraz znów zaczęło więc co będzie to będzie. Grunt że nie plamię jak ostatnio, to już dobry znak.
Dzięki za kciuki 🙂
Ojej… załapałam się na końcówkę trzymania kciuków. No to trzymam do środy :). Ale widzę, że się ślicznie układa.
Ito,
Czy już po sikaczu, mam nadzieję, że pozytywnie, dałabyś mi nadzieję, że i u mnie będzie dobrze.
U mnie bez zmian, żadnych objawów, nic nie boli, nawet nabrzmiały brzuch znikł. Dzisiaj zauważyłam tylko, śluz śnieżnobiały, ale wewnątrz.
Mocno trzymam i pozdrawiam
Kciukam za WAS tak mocno że bardziej się nie da! Dobra passa trwa, więc ~~ dołączcie do NAS!
Dziękuję Mała5_mi, to pomaga i jest bardzo potrzebne :Buziaki:
Trzymam kciuki za was dziewczyny….
ja jestem dzisiaj w 8dniu po zapłodnieniu i nie wiem czy dam rade wyczekać do poniedziałku….. nastawiłam sie na sukces, to jest nasza 3 proba i przebiega jak narazie pomyslnie ale mam obawę bo wszystko może sie wydażyc.
Wczoaj pobolewał mnie brzuch jak na okres a dzisiaj juz cisza nic nie czuje nie wiem co myslec !!!!!!!!!!
mooooc
Wiem wiara i nadzieja dodaje siły
dzieki
powiedzcie czy wy też macie taki ból jak na @ wczoraj mnie tak bolało a dzisiaj juz kłuje mnie troche jajnik i piersi bola juz mniej ale ciagle bola…. co mysleć
cześć dziewczyny, dzisiaj sikacz niestety negatywny 🙁 jutro beta wszystko wyjaśni, test był z tych o największej czułości i nic, więc nastawiam się raczej na negatywną betę, mimo to jestem jakaś spokojna, może dlatego, że wiem co chcemy dalej, podjęliśmy decyzję o dalszych próbach.
Czuję się bardzo dobrze, nic mnie nie boli, tak jak cały czas mnie bolał brzuch tak od wczoraj w zasadzie już cisza, nawet piersi są tylko lekko wrażliwe, jedyne co zostało to śluz. Temperatura od dwóch dni niestety o 0,2 stopnia niższa. Jutro się wyjaśni.
Dziękuję dziewczynki za kciuki, trzymam za Was wsparcie to wielka siła, nawet jak nie ma sukcesu to jest łatwiej.
Beatko brak objawów to dobry objaw, a śluz jak widzisz jest tylko siedzi sobie cicho, tylko patrzeć jak będzie wyciekał. 😉
Toska no do trzech razy sztuka za sukces.
Witam dziewczyny, jestem tu nowa…
Mieszkam w Norwegii i to właśnie tutaj zdecydowałam się na IVF. Wszystko zaczęło się 22.10 tego roku:) Dostałam hormon w sprayu do nosa Synarela, który musiałam sobie aplikować do nosa 3 razy dziennie. 5.11. zaczęłam zastrzyki Gonal F, dawka 150 jednostek dziennie… Wszystko było dobrze… 18.11 miałam pobierane jajeczka a było ich aż 18:). Tego samego dnia zapłodniło się 13:) 23.11 miałam mieć transfer (jak to ładnie brzmi po polsku) ale niestety do tego nie doszło i jestem troszkę zdesperowana. Moje wszystkie zarodeczki zostały zamrożone a ja muszę poczekać jeszcze do stycznia. A to z powodu, że wzdęło mnie jak nie wiadomo co, ledwo oddycham i dostałam zastrzyki przeciwzakrzepowe. Jestem teraz na zwolnieniu i mam leżeć:( To hiperstymulacja jajników, powiedzieli mi, że nie mogą “oddać” mi zarodka bo bym wylądowała w szpitalu (tutaj transfer jest tylko jednego zarodka). Pani bioinżynier aż z żalem w głosie mówiła, że szkoda, że tak się stało bo moje jajeczka najlepiej się rozwinęły i są naprawdę duże szanse, że wszystko się zakończy macierzyństwem… Ach, a ja taka rozpromieniona byłam, nawet zaczęłam robić na drutach kocyk dla dzidzi.
Od 10 lat staramy się o dziecko, przeszłam juz chyba wszystko co możliwe, wymyślali mi choroby (w Polsce) a tu w Norwegii od razu zrobili mi laparoskopię i wyszło, że jestem zdrowa ale przyczyna tego, że jeszcze nie jestem mamą została niewyjasnioną. Mimo tego, że byłam juz 4 razy w ciąży, w naturalny sposób poczętą, ale wszystkie moje Aniołki odeszły…
Teraz czekam, aż mi przejdą te boleści brzucha i to przeklęte wzdęcie, bo czuję się jak 5tonowy słoń…
Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy…
Pozdrawiam Was wszystkie i trzymam kciuki za Wasze próby:)
Znasz odpowiedź na pytanie: In vitro po raz pierwszy