poród naturalny czy cesarka co jest lepsze?

lekarz na poczatku ciazy zapewniał mnie ze bede miala cesarke ze wzgledu ze mam przepuchline nad pępkową a teraz gdy jestem w 31 tygodniu ciazy powiedzial mi ze bedzie lepiej jak bede rodzic naturalnie i nie wiem co o tym myslec?? cieszyc sie, czy cokolwiek?? poradzcie mi cos i opiszcie podobne sytuacje. Z góry dziekuje

Strona 28 odpowiedzi na pytanie: poród naturalny czy cesarka co jest lepsze?

  1. Na szczęście nie przyplątało się.

    Cypriann co to znaczy, że lekarz zobaczy czy pozwoli urodzić Ci sn
    To Ty decydujesz i on za wiele nie ma do gadania
    jeśli nie będzie wskazać medycznych- ale jasno i konkretnie wytłumaczonych- nie daj się wkręcić
    może warto zadbać o obecność osoby towarzyszącej ( partner, doula), którzy będa mogli na trzeźwo i z dystansem spojrzeć na przebieg sytuacji?

    • Mąż był poprzednio i teraz też chce, więc wsparcie z jego strony jest, ostatnio nawet “wepchnął się” na blok i stał tuż obok, oczywiście do brzucha mu nie pozwolili zaglądać, ale pępowinę dociął i to on, a nie ja, pierwszy miał małą na rękach:)
      Ja mam spory mętlik w głowie, mam jeszcze drobną ale wadę serca i sporą krótkowzroczność. Jednym słowem temat jest na tapecie… ale jedno wiem, teraz będzie tak, jak ja zdecyduję:) albo jak maluszek:)

      • Zamieszczone przez Bratek
        Gosik przyjadę z przyjemnością za free 😀
        ale obiecaj mi, że będzie ten kolejny raz

        nie obiecam, bo nie wiem…. Niby nie planuję
        ale liczę się z tym, że plany mogą ulec zmianie, jak to w życiu bywa 😉

        • poród w domu nie jest w mojej opinii rozsądnym rozwiązaniem. już się tłumacze dlaczego.
          chciałam urodzić Ludwika w domu. rozmawiałamo tym z moją lekarką, która odpowiedziała dyplomatycznie: “jej” położne przyjmują porody w domu, i prosiły ją czy mogłaby być ewentualnie pod telefonem. powiedziała, że nie, bo w takich sytuacjach nie ma narzędzi na pomoc pacjentce. jedynie co może zastosować to pompa, po które zazwyczaj dzieci wymagają pomocy pediatrycznej.
          ta wypowiedz ostudziła mój zapał. Ludwika urodziłam w szpitalu. połozna i lekarka ktore byly przy porodzie, cos nie bardzo sobie z nim radziły. w koncu pomogł dr L. jak to powiedziala lekarka- idz po L. on ma dlugie paluchy moze pomoze.
          nie chce myslec gdybym z tym duetem byla w domu 🙂 a kobiety z duuuuzym doswiadczeniem.
          polecam natomiast szpital w ktorym jest opcja jak w krk na ujastku: doba hotelowa dla meza. pokoj 2osobowy. na jedym lozku ja, na drugim maz, dziecko raz u jednego, raz u drugiego. nikt nam nie przeszkadzal 🙂

          • Zamieszczone przez Bratek
            nie bardzo rozumiem dlaczego uważasz, że jest duże prawdopodobieństwo, że będzie kolejne cc?
            przepraszam, że ciągnę temat
            sama miałam 3 cc i niestety kazdego bardzo załuję i każde odchorowałam swojego rodzaju traumą i depresją
            ja zwolenniczka porodów naturalnych a los spłatał mi takiego figla

            Koleżanka tak miała “tylko” dwa razy. Za pierwszym podłączyli ją pod oksy, bo była zdrowo po terminie, i doszło do parcia – parła kilka godzin, bo CC nie chciała. Podobno jak w końcu wyjęli małą, miała wgniecenie na główce od kości, która blokowała miednicę.

            Za drugim razem wody same jej odeszły, ale nie zaczęła się akcja porodowa, i chyba podpięli ją pod oksy delikatnie, ale nic z tego nie wyszło przez 24 godziny.

            Zamieszczone przez cypriann
            Temat w sam raz na najbliższe miesiące:) Bardzo byłam nastawiona na SN, i prawie dotrwałam do końca, niestety zrobiłam ten błąd i pozwoliłam przebić wody płodowe, rozwarcie posunęło się tak szybko, że 10 była w godzinę, trochę “pomęczyli” mnie partymi i okazało się, że mała “patrzy już z mojego krocza”. Skończyło się cc i zzo.
            Rano cc a wieczorem i w nocy nikt nie miał ochoty mi pomóc przy małej, więc stałam już pogarbiona przy przewijaku i jakoś dałam radę. Ogólnie dość szybko doszłam do siebie.
            Nie wspominam cc jako traumatycznego przeżycia, lecz sama z siebie bym się na nie nie zdecydowała.
            Najgorzej wspominam pielgrzymki do Pani leżącej ze mną na sali, potrzebowałam ciszy i spokoju i ew. męża, a do niej po 6 osób dziennie, a teściowa od 6 do 22. Nawet położne nazywały ją mamką.
            Teraz mam mętlik w głowie, moja gin przekonuje do cc, ale jak się uprę to zobaczy czy pozwoli urodzić SN.
            Zazdroszczę tym kobietom, które zdecydowały się na poród w domu, i bardzo żałuję że ja sama tego nie wybrałam przy pierwszej ciąży. Rodzisz gdzie chcesz, nie panikujesz gdy lekarz coś wymyśli tylko słuchasz siebie, a komfort po, ogromny… bo jesteś tam gdzie chcesz, w domu wśród bliskich a nie tłumów odwiedzających obcych twarzy…

            Zamieszczone przez Bratek
            Cypriann co to znaczy, że lekarz zobaczy czy pozwoli urodzić Ci sn
            To Ty decydujesz i on za wiele nie ma do gadania
            jeśli nie będzie wskazać medycznych- ale jasno i konkretnie wytłumaczonych- nie daj się wkręcić
            może warto zadbać o obecność osoby towarzyszącej ( partner, doula), którzy będa mogli na trzeźwo i z dystansem spojrzeć na przebieg sytuacji?

            No właśnie… To twój tyłek! Walcz!

            Byłam po terminie z nr 2, lekarz miał wywoływać poród oksy. Poprosiłam o masaż szyjki – niechętnie się zgodziła, “bo to nie działa”. Następnego dnia melduję się w szpitalu, rozwarcie lekko większe niż poprzedniego, ale bez rewelacji. Natomiast ja czułam, że coś się dzieje. Po jakiejś godzinie przychodzi lekarka, i zanim mnie nawet zbada pyta pielęgniarkę, czemu do oksy jestem nie podpięta. Pielęgniarka: “no nie chciała dziewczyna”. Okazało się, że przez tą godzinę ze 2cm poszły, i byłam na jakichś 6. “Przyślemy anestezjologa do pani” -dziękuję n ie chcę ZZO. Znowu szok, i przekonywanie, że nie wiem co mówię. Otóż wiem, za pierwszym razem też nie chciałam. Jeszcze większy szok.

            Tekst dnia: “podepniemy oksy – pójdzie jeszcze szybciej”. Jak powiedziałam, że nie, dziękuję – nie chcę, prawie pospadały ze stołków. Mąż prawie zawału dostał, bo jak tam może nie zgadzać się z lekarzem, nawet śmiał się odezwać w tej sprawie, przy lekarce. 3 vs 1. Powiedziałam im, że jak do południa nie będzie postępu, łaskawie zgodzę się na oksy, ale teraz nie ma szans. Była jakaś 9:00. Lekarka powiedziała ok, ale przebijamy teraz wody. I tu nie wiem czemu, ale się zgodziłam. :/ Szkoda mi jej było, bo bezczynność na nią wyjątkowo źle działała. Jeśli rodziłabym 3 raz, nie dałabym tego zrobić. Lekarka się grzecznie pożegnała, i miała sprawdzić co u mnie po lunchu.

            O 10:00 ledwie wróciłam z łazienki na kozetkę. Mówię M, że to już, a on znad iPhona nawet nie spoglądając: nie… ja wiem jak wyglądasz jak cię już mocno boli. Wydarłam się na niego, choć chyba cenzuralnie, i wreszcie wsadził mnie do łózka, a ja zadzwoniłam po pielęgniarkę – przyszła z zatroskaną miną, ale musiałam ją przekonywać, żeby sprawdziła co się dzieje. Po jakichś 3 sekundach, ze spanikowaną miną wybiegła z sali krzycząc, że mam czekać na lekarza z parciem. Czego oczywiście nie zrobiłam, bo jak czuję parte, to prę, kurna, a nie zaciskam nogi bo lekarz na innym piętrze…

            Lekarz: Proszę się położyć na plecy.
            Ja: nie, tak mi wygodnie.
            L: Przyj!
            Ja: nie muszę zrobić przerwę.

            Parłam sama, widziałam, że wkurzone były nieziemsko, M blady. Mały urodził się w jakieś 25 minut od pierwszych partych.

            W porównaniu z pierwszym nadzorowanym porodem, drugi wspominam świetnie – nic tylko rodzić. Prysznic parę godzin po, samemu. Do domu nas wykopali następnego dnia.

            Gdybym znowu się dała, pewnie znowu wpadłabym w deprechę z bezsilnej złości. A tak nie miałam powodu. 😉

            Zamieszczone przez cypriann
            Mąż był poprzednio i teraz też chce, więc wsparcie z jego strony jest, ostatnio nawet “wepchnął się” na blok i stał tuż obok, oczywiście do brzucha mu nie pozwolili zaglądać, ale pępowinę dociął i to on, a nie ja, pierwszy miał małą na rękach:)
            Ja mam spory mętlik w głowie, mam jeszcze drobną ale wadę serca i sporą krótkowzroczność. Jednym słowem temat jest na tapecie… ale jedno wiem, teraz będzie tak, jak ja zdecyduję:) albo jak maluszek:)

            Chamstwo! Ty się namęczysz, i nawet ci pępowiny nie dadzą przeciąć. A potem chwali się taki przed rodziną: sam ciąłem! Wow – serio? Sam? A my to co? Nie słyszałam jeszcze: wow, całe 9 miesięcy nosiłaś każdego w brzuchu? Sama? I potem jeszcze sama rodziłaś!

            • Eziee – połozna i lekarz z którymi macie wspólny kierunek myślenia to skarb – Ja na takich trafiłam, niestety nie w publicznej słuzbie zdrowia – bo tam zazwyczaj lecą “żeby było szybciej” całkowicie nie rozumiem dlaczego:(

              • Ja jeszcze rodziłam w USA, w stanie w którym położnej nie uświadczysz, bo lata całe temu zastąpili ją położnikiem/chirurgiem, którego świerzbią palce. Bo po co latami się uczyć, tyle kasy na szkołę wydać, a potem jeszcze takie chcą SN rodzić? No muszą sobie coś zoperować!!!

                Byłam sama, nawet M się z moją lekarką spiknął, i jej propagandę mi podprogowo sprzedawał.

                • witam mamusie:)
                  ja polecam naturalny poród moja córeczka urodziła się po nie całych 4 godzinach w wigilie:)

                  • Jestem świeżo po porodzie SN i powiem wam ze choć trwał on niecałe dwie godziny (od odejścia wód a godzinę ze skurczami i z 5 minutową fazą parcia – ledwo do szpitala zdążyłam) to nie mając znieczulenia stwierdzam że poród faktycznie może być traumą… Pierwszego syna rodziłam 5 i pół godziny ale miałam ZZO przez dwie i one jakoś zaburzyło odczuwanie tego bólu nawet kiedy przestało działać. Teraz podczas porodu byłam przerażona tym co czuję… Nigdy co prawda nie zdecydowałabym się na CC “na życzenie” ale jeśli bóle trwają kilkanaście godzin to można mieć traumę… ja do dziś na same wspomnienie partych skurczów mam dreszcze…

                    • Ja też swoją córeczkę urodziłam sn i pomimo bólu nie zdecydowałabym się na cesarkę dobrowolnie. Wprawdzie sam poród do najprzyjemniejszych nie należał, to już parę dni później byłam prawie w pełni sił. Na sali za to spotkałam się z kobietami po cc i one dopiero po zaczęły przeżywać męczarnie… Nie mogły się nawet poruszyć, ani potrzymać dłużej swoje maluszki, bo nie miały sił i wszystko je bolało… Oczywiście nie zawsze tak jest, wszystko zależy od organizmu i tego jak dochodzi do siebie 😉

                      • Ja na pewno nie będę rodzić naturalnie, ze względu na wadę wzroku (konkretnie problemy z siatkówką) lekarz mi to stanowczo odradził. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz. Po porodzie naturalnym podobno od razu oksytocyna uwalnia się do mózgu i dzięki temu matce automatycznie “włącza się” instynkt macierzyński, wielka radość i miłość do dziecka itp., natomiast po cesarskim cięciu organizmowi zajmuje dzień lub dwa zorientowanie się, że dziecka nie ma w środku, żeby zainicjować podobną reakcję. Jak to było w waszym przypadku?

                        • Zamieszczone przez pannamarta
                          Ja na pewno nie będę rodzić naturalnie, ze względu na wadę wzroku (konkretnie problemy z siatkówką) lekarz mi to stanowczo odradził. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz. Po porodzie naturalnym podobno od razu oksytocyna uwalnia się do mózgu i dzięki temu matce automatycznie “włącza się” instynkt macierzyński, wielka radość i miłość do dziecka itp., natomiast po cesarskim cięciu organizmowi zajmuje dzień lub dwa zorientowanie się, że dziecka nie ma w środku, żeby zainicjować podobną reakcję. Jak to było w waszym przypadku?

                          jak dla mnie naukowe brednie, aby kobiety miały parcie na naturalny poród
                          podobnie jak z karmieniem naturalnym że dzieci inteligentniejsze 🙂

                          bardziej zastanawiałbym sie tu ze znieczuleniem
                          koleżanka miała ogólne i rzeczywiście była tak skołowana po tym znieczuleniu że nie pamiętała po przebudzeniu że była w ciąży, co więcej nie pamiętała że jest męzatką 🙂

                          • Miałam cc,było planowane.Zastanawiałam się jak to będzie z laktacją bo podobno po cc jest późno mleko albo wcale.Otóż okazało się że mózg dostaje sygnał że dziecko się urodziło nie wtedy gdy ono przepycha się przez kanał rodny tylko wtedy gdy urodzi się łożysko.

                            I tak jak Klucha napisała duże znaczenie ma rodzaj znieczulenia.

                            A z tą eksplozją radości i wielką miłością do dziecka po porodzie to nie do końca prawda. Wiele kobiet nie przyznaje się do tego że nic nie czuły po porodzie a miłości do dziecka uczyły się z czasem.Oksytocyna nic do tego nie ma.

                            • Zamieszczone przez Klucha
                              jak dla mnie naukowe brednie, aby kobiety miały parcie na naturalny poród
                              podobnie jak z karmieniem naturalnym że dzieci inteligentniejsze 🙂

                              bardziej zastanawiałbym sie tu ze znieczuleniem
                              koleżanka miała ogólne i rzeczywiście była tak skołowana po tym znieczuleniu że nie pamiętała po przebudzeniu że była w ciąży, co więcej nie pamiętała że jest męzatką 🙂

                              Podobno każdy poród jest inny.
                              Tak samo myślę o cięciach. Po 3 swiedzam, że każde zniosłam zupełnie inaczej. I osobiście preferuję znieczulenie w narkozie.

                              • Zamieszczone przez pannamarta
                                Ja na pewno nie będę rodzić naturalnie, ze względu na wadę wzroku (konkretnie problemy z siatkówką) lekarz mi to stanowczo odradził. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz. Po porodzie naturalnym podobno od razu oksytocyna uwalnia się do mózgu i dzięki temu matce automatycznie “włącza się” instynkt macierzyński, wielka radość i miłość do dziecka itp., natomiast po cesarskim cięciu organizmowi zajmuje dzień lub dwa zorientowanie się, że dziecka nie ma w środku, żeby zainicjować podobną reakcję. Jak to było w waszym przypadku?

                                Ja jestem fanem SN, bo ma wiele plusów dla mam i dzieci. Ale np, ty, z wadą wzroku, jesteś świetnym przykładem, że CC jest bardzo potrzebne i ratuje mamy i dzieci w trudnych sytuacjach. Oksytocyna uwalnia się w trakcie porodu w dużych ilościach, a potem np, po porodzie, kiedy karmisz dziecko. Jak karmiłam moje maluchy w pierwszych tygodniach czułam jak mi się macica kurczy, aż bolało.

                                Także nie martw się o oksy, pojawi się, i pewnie będziesz tego żałować. 😉

                                A tak w ogóle, rozumiem, że nie możesz przeć, przy problemach z siatkówką, tak? A rozmawiałaś z lekarzem o CC jak poród się zacznie? Może warto rozważyć opcję pościskania trochę dziecka pierwszymi skurczami, zanim się urodzi?

                                I pamiętaj, że całe to gadanie o porodzie to taka ściema, żeby odwrócić uwagę (przyszłej) matki od prawdziwego problemu – noworodka w domu! O ile temat jest fascynujący i przerażający “przed”, to dopiero potem robi się ciekawie.

                                “Instynkt macierzyński” włącza się i tak. I nie myliłabym go z miłością. Ja miałam problem ze zdefiniowaniem uczuć do pierwszego dziecka, ale jakby ktoś spróbował podejść… Nie martw się o to. I ten wielki zalew miłości, i “aha, to to we mnie siedziało 9 miesięcy, i co teraz?”, to zupełnie normalne reakcje. 😉

                                Zamieszczone przez Klucha
                                jak dla mnie naukowe brednie, aby kobiety miały parcie na naturalny poród
                                podobnie jak z karmieniem naturalnym że dzieci inteligentniejsze 🙂

                                bardziej zastanawiałbym sie tu ze znieczuleniem
                                koleżanka miała ogólne i rzeczywiście była tak skołowana po tym znieczuleniu że nie pamiętała po przebudzeniu że była w ciąży, co więcej nie pamiętała że jest męzatką 🙂

                                Klucha, statystycznie, bo wyjątki są od każdej reguły, ale statystycznie, dzieci karmione piersią mają lepiej. MM nie jest aż tak blisko naturalnego pokarmu, jak jego producenci próbują przekonywać mamy. Czy są mądrzejsze? Trudno to chyba tak określić, ale jeśli na 10000 badanych te karmione MM mają gorsze wyniki w nauce, większe szanse na alergie i cukrzycę, coś w tym jest.

                                To nie znaczy, że czyjeś dziecko będzie głupie, bo mama karmi MM. Albo, że będzie chore.

                                Tak samo jak w dyskusji SN czy CC, pierś a MM to spór o to, czy natura wymyśliła to dobrze, czy pomóc sobie czymś, co wymyśliliśmy sami. I tak samo jak SN jest najlepszą opcją dla ogółu ciężarnych, karmienie piersią jest najlepszą opcją dla większości dzieci.

                                Zamieszczone przez aktyde
                                1. Miałam cc,było planowane.Zastanawiałam się jak to będzie z laktacją bo podobno po cc jest późno mleko albo wcale.Otóż okazało się że mózg dostaje sygnał że dziecko się urodziło nie wtedy gdy ono przepycha się przez kanał rodny tylko wtedy gdy urodzi się łożysko.

                                I tak jak Klucha napisała duże znaczenie ma rodzaj znieczulenia.

                                2. A z tą eksplozją radości i wielką miłością do dziecka po porodzie to nie do końca prawda. Wiele kobiet nie przyznaje się do tego że nic nie czuły po porodzie a miłości do dziecka uczyły się z czasem.Oksytocyna nic do tego nie ma.

                                1. Poza tym, bez przesady – ciało chyba wpadnie na to, że czegoś mu brakuje… Po pierwszym porodzie SN chyba 3-4 dni czekałam na mleko. A caaaały trzeci trymestr nosiłam wkładki w staniku, bo piersi wariowały. A potem jak zaczął się nawał, to myślałam, że zejdę. Po drugim SN nawału nie było, wszystko działało idealnie. Nawet tych cholernych wkładek nie potrzebowałam. Organizm się uczy i dostraja.

                                2. Ja tam się przyznaję otwarcie. Także do depresji poporodowej, w porównaniu z którą ból podczas porodu bez ZZO na życzenie (tzn, zażyczyłam sobie, że nie chcę ZZO ) to pikuś.

                                • Zamieszczone przez Eziee

                                  Klucha, statystycznie, bo wyjątki są od każdej reguły, ale statystycznie, dzieci karmione piersią mają lepiej. MM nie jest aż tak blisko naturalnego pokarmu, jak jego producenci próbują przekonywać mamy. Czy są mądrzejsze? Trudno to chyba tak określić, ale jeśli na 10000 badanych te karmione MM mają gorsze wyniki w nauce, większe szanse na alergie i cukrzycę, coś w tym jest.

                                  To nie znaczy, że czyjeś dziecko będzie głupie, bo mama karmi MM. Albo, że będzie chore.

                                  Tak samo jak w dyskusji SN czy CC, pierś a MM to spór o to, czy natura wymyśliła to dobrze, czy pomóc sobie czymś, co wymyśliliśmy sami. I tak samo jak SN jest najlepszą opcją dla ogółu ciężarnych, karmienie piersią jest najlepszą opcją dla większości dzieci.

                                  skoro o statystykach mowa, mysle, ze warto zastanowic sie nad nimi za kazdym razem, kiedy sie na nie powolujemy.
                                  bo jesli powolujemy sie na statystyki, zastanowmy sie, na jakiej grupie reprezentacyjnej i kiedy prowadzono badania.
                                  czytalam ostatnio calkiem ciekawy artylkul dotyczacy statystyk rodzicielskich w ostatnich dziesieciu latach. i tak na przyklad z prostej obserwacji wynika, ze karmienie piersia jast ciale jeszcze bardziej popularne w grupie matek o wyksztalceniu przynajmniej wyzszym i o dochodach plasujacych rodzine zdecydowanie powyzej sredniej krajowej. wiec niejako te kamione naturalnie dzieci mialy najzwyczajniej ladunek ciut lepszych genow (znowu statystycznie, bo przeciez nie da uciec sie od faktu, ze i idiotom udaje sie skonczyc studia, prawda?)
                                  i tyle w sprawie statystyk i ich praktyknego wykorzystania.

                                  pisalam o tym juz wczesniej: zapytajcie pierwsze lepsze dziecko, czy pamieta jak sie urodzilo lub jak bylo karmione. niemal na 100% nie bedzie tego pamietalo. bo nie o to w jaki sposob, ale z jakim podejsciem zajmujemy sie dzeckiem.

                                  • Ja miałam 2 cesarki i instynkt miałam od początku. Do tej pory mam dreszcze jak przypominam sobie jak malucha wyciągają i mi pokazują – cudowne emocje! Na to nie ma reguły przecież 🙂
                                    Po cesarkach śmigałam jak szalona po oddziale:) Wyszłam do domu już w 2 dobę bo się czułam dobrze, byłam sprawna itd. Na to też nie ma reguły 🙂
                                    Uważam, że i cesarka i poród siłami natury ma swoje plusy i minusy:)

                                    • U mnie było sporo po terminie (który był źle wyliczony, bo znałam dokładną datę poczęcia, ale lekarze mieli to tam gdzie najciemniej), podłączyli mnie pod pompę, dziecko nie schodziło do kanału rodnego przez 8 h, a kiedy zaczęło i pojawiło się parcie (już na sali operacyjnej) zrobili znieczulenie i pokroili. Sam lekarz stwierdził na koniec, że dziecko nie schodziło bo to było za wcześnie…
                                      Poród naturalny, o ile nie ma wskazań medycznych, jest lepszy od cc pod każdym względem. To wygodniejsza opcja ale chyba jeszcze ważniejsze jest to, że po naturalnym matka dostaje dziecko od razu na ręce. Dla nas matek po trudnym porodzie zostaną złe wspomnienia, ale jakoś się z nimi uporamy, gorzej dla maluchów. To czego najbardziej żałuję to, że nie zdobyłam się na postawienie się lekarzom i nie zażądałam przyniesienia dziecka zaraz po operacji. Polecam poczytać co czuje dziecko w czasie narodzin. A kłopotów z instynktem i wypływem mleka nie miałam, jedynie poporodowy dołek.

                                      • Zamieszczone przez kantalupa
                                        skoro o statystykach mowa, mysle, ze warto zastanowic sie nad nimi za kazdym razem, kiedy sie na nie powolujemy.
                                        bo jesli powolujemy sie na statystyki, zastanowmy sie, na jakiej grupie reprezentacyjnej i kiedy prowadzono badania.
                                        czytalam ostatnio calkiem ciekawy artylkul dotyczacy statystyk rodzicielskich w ostatnich dziesieciu latach. i tak na przyklad z prostej obserwacji wynika, ze karmienie piersia jast ciale jeszcze bardziej popularne w grupie matek o wyksztalceniu przynajmniej wyzszym i o dochodach plasujacych rodzine zdecydowanie powyzej sredniej krajowej. wiec niejako te kamione naturalnie dzieci mialy najzwyczajniej ladunek ciut lepszych genow (znowu statystycznie, bo przeciez nie da uciec sie od faktu, ze i idiotom udaje sie skonczyc studia, prawda?)
                                        i tyle w sprawie statystyk i ich praktyknego wykorzystania.

                                        pisalam o tym juz wczesniej: zapytajcie pierwsze lepsze dziecko, czy pamieta jak sie urodzilo lub jak bylo karmione. niemal na 100% nie bedzie tego pamietalo. bo nie o to w jaki sposob, ale z jakim podejsciem zajmujemy sie dzeckiem.

                                        Geny genami, ich bym nie mieszała, ale lepiej wykształceni rodzice pewnie mają więcej pojęcia o dobrym odżywianiu, kobiety dbają o siebie w ciąży, dzieci mają dostęp do lepszych przedszkoli. To wszystko ma wpływ na rozwój maluchów.

                                        Co nie zmienia faktu, że natura głupia nie jest. Poród SN ma wiele plusów dla mam i dzieci, których brakuje przy CC. Karmienie piersią jest najbardziej zbilansowanym pokarmem dla dziecka, i ciało kobiety przystosowuje się idealnie do rozwoju malucha, nawet, kiedy rodzi się wcześniak.

                                        Przy drugim dziecku wdałam się w wątkową dyskusję z dziewczyną, która uważała, że jakiekolwiek wzmianki o przewadze karmienia piersią są a. kłamstwem, b. osobiście ją obrażają. Jak ktokolwiek śmie się odezwać. Moim zdaniem warto, bo może ktoś nie wie, że MM nie jest identyczne z mlekiem matki. Mam znajome, które myślą, że MM ma identyczny skład. Bo tak mówią w reklamach. Widzę też, jak matki na zasiłku i kartkach (mieszkam w Stanach), wydają wszystkie pieniądze na MM, kiedy mogły by spokojnie karmić piersią i ze 60-80$ przeznaczyć na lepsze jedzenie dla starszych dzieci. A są bombardowane informacjami o tym, jakie to MM jest dla nich idealne, bo partner może wstać w nocy i też dziecko karmić.

                                        Czytałam też o wysokiej śmiertelności noworodków w krajach trzeciego świata, gdzie MM jest mieszane z wodą, po której normalny dorosły człowiek nie wyszedł by z toalety przez 2 tygodnie. Karmione piersią, nawet brudną, dziecko miało by jakąś szansę.

                                        Nie jestem fanatykiem i jedynie-słusznie-wiedzącą osobą, nie mam parcia na awantury i wyzywanie się od lepszych i gorszych matek. Jeśli ktoś nie może karmić/rodzić – w ogóle nie ma dla mnie dyskusji. Jeśli ktoś ma problemy, karmienie go brzydzi, bólu porodowego się boi, albo ma wizję wypadającej macicy – uważam, że taka osoba powinna szukać pomocy specjalisty. A o to nie zawsze jest łatwo. Każda mama i tata powinni się edukować na różne tematy – mi się oberwało za sadzanie dziecka za wcześnie. Pojęcia nie miałam, że mogę krzywdę zrobić.

                                        Jedyne co mnie wkurza, to podejście (i nie twierdzę, że twoje) anty, “bo mi się karmienie nie podoba, więc nie może być tak, że ktoś inny ma rację”. CC i mleko modyfikowane ratują życia, rozwiązują problemy i są potrzebne, ale nie w każdym przypadku.

                                        Zgadzam się z tobą, że podejście do dziecka i jego wychowania ma największe znaczenie. Ale jeśli wiesz, że możesz potencjalnie zrobić coś lepiej dla dziecka, i nie ma ku temu przeciwwskazań, to chyba warto to chociaż rozważyć?

                                        PS.
                                        Nie pamiętam nic z tak wczesnego dzieciństwa – wiem, że mama karmiła mnie 5 miesięcy, bo zaszła w ciążę z bratem, i musiała przerwać. Brata karmiła do roku, bo ją tłukła moja babcia, i mama miała traumę, bo brat delikatny nie był, i robił użytek z wyhodowanych wcześnie zębów. Swoje dzieci karmiłam po 9 miesięcy. Potem im się odwidziało, ku mojej rozpaczy. I całe w sumie 18 miesięcy walczyłam z głupotą wokół mnie, bo kto to słyszał w 21 wieku karmić piersią… Przecież mleko modyfikowane mogę podać nawet w restauracji, i nie musiałabym się wstydzić i chować do karmienia.

                                        PS.2.
                                        Chyba wszyscy wiedzą, że statystyka to najbardziej sterowalne narzędzie propagandowe, i na badane grupy należy zwracać uwagę (patrz nagonka na szczepionki powodujące autyzm oparte na badaniu na siedmiorgu dzieci…). 😉

                                        • Eziee, podpisuje się pod wszystkim co napisałaś. Co do karmienia piersią, to niedawno spotkałam się z sformułowaniem “terror laktacyjny” co odnosi się do matek, które karmią mm i jednocześnie wyładowują się na karmiących naturalnie, Bóg wie za co. Niestety mimo różnych kampanii na temat karmienia piersią, producenci mieszanek manipulują faktami i wprowadzają wiele kobiet w błąd, co jest podłe w stosunku do bezbronnych i zdanych wyłącznie na rozsądek rodziców dzieci.
                                          kantalupa, może nie jestem psychoanalitykiem, ale chyba trudno dziś dyskutować z faktem, że relacje z rodzicami we wczesnym dzieciństwie kształtują osobowość. Pamięć to jedno, ale jest też podświadomość. Mózg człowieka intensywnie rozwija się w pierwszych latach życia, a karmienie piersią to nie tylko żywienie, ale też regulowanie wielu procesów w tym rozwoju, budowanie więzi, która zostaje na całe życie itd. To, że czegoś nie pamiętasz nie znaczy, że tego nie doświadczyłaś.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: poród naturalny czy cesarka co jest lepsze?

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general