Z góry przepraszam, że poruszam temat, który był “wałkowany” na forum wiele razy, ale właśnie otrzymałam telefon z przychodni z zaproszeniem na szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce. I wpadłam w niezłą panikę… Naczytałam się już wiele negatywnych opinii na temat szczepień (a tego konkretnego najbardziej) i prawdę mówiąc najchętniej zrezygnowałabym w ogóle ze szczepienia córci na cokolwiek, żeby wyeliminować ryzyko ewentualnych powikłań. Wprawdzie do tej pory wszystkie szczepienia mała otrzymywała w wyznaczonym terminie, skutków ubocznych nie miała żadnych, ale nigdy nic nie wiadomo… Rośnie, rozwija się prawidłowo, nie choruje, po co ryzykować?… Nie wiem, ale po przeczytaniu kilku forumowych wątków w tym temacie odniosłam wrażenie, że bardzo wielu Rodziców nie szczepi swoich pociech odwlekając terminy ile tylko się da, albo toczy wojny z sanepidem całkowicie nie zgadzając się na podanie szczepionki. Czy to rzeczywiście jest takie powszechne zjawisko?
Napiszcie, proszę, jak było u Was, czy też miałyście podobne obawy i czy w rezultacie zaszczepiłyście swoje dzieci oraz jak zareagowały na szczepienie?
Pozdrawiam.
Strona 11 odpowiedzi na pytanie: …szczepić?…
hack dziecko-info.rodzice.pl
dziecko-info.rodzice.pl hack
login
dziecko-info.rodzice.pl31
password
826278
hack dziecko-info.rodzice.pl
dziecko-info.rodzice.pl hack
login
dziecko-info.rodzice.pl69
password
115575
Oliweczko, rozumiem Twoje wątpliwości.
Ale przypisywanie gruźlicy starszym, kaszlącym osobom jest duzym uogólnieniem.
Miałam koleżankę, która była prątkującą osobą w wieku ok. 16 lat ( wykryto to zupełnie przypadkowo i nie było na pierwszy rzut oka widoczne).
oliweczko, a ile udało Ci się odroczyć MMR? pierwszą dawkę czy jakąś nst?
A dlaczego chciałaś odroczyć szczepienie?
Nie wystarczyło iśc do pediatry, powiedzieć, ze chcesz odroczyc z takiego i śmakiego powodu i byłoby po problemie?
U nas to zawsze działa bez pudła – zreszta nasza pediatra jeśli ma wątpliwości i chce poczekać – to pisze stosowne kartki i ja nie musze sobie tym głowy zaprzątać.
To ja się pochwalę Śledzę dyskusję i choć jestem zwolenniczką szczepień obowiązkowych eM ciągle nie szczepiony. Dostał tylko hexe po 6. tygodniu. I po 1.06 nadrabiamy wszystko Ależ się cieszę. W końcu odetchnę z ulgą.
Ja jestem umówiona z dziewięciolatkiem, na szczepienie sześciolatka w połowie czerwca 😀
A tak na marginesie to my mamy niezłą jazdę z tymi szczepieniami.
Dzieciaki odziedziczyły po mnie nieciekawą cechę nieuodparniania się, pomimo podawania niektórych szczepionek.
Odkryłam ją u siebie w przykrych okolicznościach. Przed zajściem w trzecią ciążę szczepiłam się dwukrotnie na ospę, bo wcześniej nie chorowałam, a Dawid był przedszkolakiem. Niestety nie udało się Dawid przyniósł ospę z przedszkola, a ja zachorowałam. Poroniłam. W ten sam dzień kiedy zauważyłam pierwsze krostki u Dawida, pobiegłam zbadać przeciwciała u siebie. Nie było. Po raz kolejny badałam jakiś czas po mojej ospie. Były.
Wniosek jest jeden – ta szczepionka nie zadziałała.
Przed zabiegiem Miśka, badaliśmy przeciwciała na żółtaczkę. “Zaszczepiły się” bardzo słabo. Prawie wcale.
Nie wiem na jakie choroby moi chłopcy są uodpornieni, a na jakie nie. Loteria.
I tak sobie teraz myślę, że Gdyby nie szczepienia obowiązkowe to bylibyśmy momentalnie w posiadaniu jakiejś zarazy.
Tak więc, uważam że:
[LIST]
[*]to nie od rodzice powinni decydować czy szczepią dzieci czy nie
[*]jestem zwolenniczką odraczania szczepień, lub zwalniania z nich dzieci, jeżeli istnieje jakiś powód a nie widzi-mi-się rodziców
[*]kalendarz szczepień powinien być bardziej elastyczny i modyfikowany do potrzeb dzieci
[*]powinno się szczepić nieco starsze dzieci niż obecnie
[/LIST]
No to się wygadałam 🙂
pozwolisz,że sie podczepię pod te wnioski
Na razie jestem na etapie powolnego zbierania się na szczepienie z 6-latką. Zaległe szczepienie o które męczono nas bodajże od października. W poprzedniej przychodni nie chcieli przyjąc do wiadomości że dziecko jest przeziębione bo to przecież nie jest przeciwwskazanie do szczepienia. A hitem był NAKAZ zjawienia się na szczepienie mimo że dziecko było w trakcie leczenia antybiotykami (dwoma!) zapalenia płuc i gorączkowała! Ale że było to poniżej 38,5 – chcieli szczepić. Nosz kur
Zmieniłam przychodnię. Asia przeszła niedawno leczenie antybiotykien i nowa lekarka sama stwierdziła że po leczeniu trzeba odczekać jeszcze 2 tygodnie i dopiero szczepić. Uff… Odetchnęłam.
A jeszcze miałam dopisać nt gruźlicy. Pediatra kiedyś nam powiedział że niestety ta choroba wraca i wcale nie jest tak rzadka i wymarła jak się może wydawać.
Powstaje wiec pytanie, czy kolezanka byla szczepiona na gruzlice?
Jezeli byla, to nie powinna przeciez zachorowac. Jaka jest wiec skutecznosc owej szczepionki?
A wiec kto? Panstwo ma decydowac.
Wiec pytam – czy w razie niepozadanych powiklan poszczepiennych, choroby, czy smierci dziecka, to panstwo wylozy rodzicom tych dzieci kase na leczenie i rehabilitacje?
Ja obowiazek szczepienia widze w ten sposob – mamy wyznaczony kalendarz szczepien zalecanych, ale to rodzice powinni podjac decyzje, czy na dane szczepienie sie godza.
W USA chociazby takie prawo istnieje – jest kalendarz, jest zalecenie szczepienia, ale jest rowniez prawo odmowy rodzica.
My takowego prawa nie mamy i niejako jestesmy zmuszeni dziecko zaszczepic. Wiec skoro mamy demokracje i zyjemy w wolnym kraju, a konstytucja zapewnia nam nietykalnosc osobista, to dlaczego we wlasnym kraju mamy obawiac sie szykanowania, kar pienieznych i sadowych wyrokow?
Poszukam pozniej i wkleje wypowiedz jednego lekarza, co na ten temat mysli.
Jeszcze raz podkresle – dzieci sa dziecmi rodzicow, nie panstwa.
Pozwolisz, ze przyczepie sie do drugiego wytluszczonego przez ciebie zdania, ktore przytoczyla smoki – co mozna uznac za powod odroczenia szczepienia, a co za widzimisie rodzica?
Bo ja, idac do przychodni z dzieckiem zakatarzonym odmawiam zaszczepienia go w tym dniu – to nie moje widzimisie, chociaz w ten sposob np. odbiera mnie lekarz, czy kobieta, ktora szczepienia wykonuje.
Bo na ulotce pisze, ze lekka infekcja i podwyzszona temp. ciala do bodajze 37,5 czy 38 st. C to nie jest zadne przeciwwskazanie.
Wiec co jest?
Gdzie jest ta granica wyznaczajaca realny powod, a to widzimisie?
Ja niestety, jeszcze na takowa nie trafilam. Zwolnienie ze szczepienia dadza mi tylko wtedy, jesli neurolog stwierdzi u mojego dziecka nieprawidlowosci.
A takowych nie ma.
Moja kartka i moje oswiadczenie powinno wystarczyc – bo to jest moje dziecko i na chwile obecna nie wyrazam na nia zgody.
Mam wystarczajacy powod, by sie o nie bac – MMR jest zywa szczepionka, zlozona z 3 zywych wirusow, ktorych w jednej strzykawce byc nie powinno.
A jezeli ktos chcialby wyjasnienia dlaczego, to niech da znac, a napisze.
Amelka skonczyla 3 lata w lutym i ciagle nie ma zaszczepionej MMR oraz szczepienia przypominajacego na 18 mcy.
Moja kartka jest po prostu go warta, gdyz zwyczajnie jej do wiadomosci nie przyjeli.
W zeszlym tyg. dostalam znow wezwanie do zlozenia wyjasnien, ktore juz skladalam przynajmniej dwukrotnie.
Powiedzialam, ze jezeli sprowadza dla mnie pojedyncza szczepionke na odre, to zaszczepie.
Co do rozyczki i swinki, to az takiego palacego parcia nie mam.
Lekarz.
Powód:
[LIST]
[*]dziecko jest chore (nie zaszczepiono mi ostatnio dziecka z katarem, bo to był pierwszy dzień i lekarz uznał, że nie wie czy będzie to zwykły katar czy choroba)
[*]dziecko jest po chorobie
[*]dziecko jest alergikiem (tu trzeba wielkiej rozwagi, kiedy i co można szczepić, żeby nie pogłębić alergii)
[*]dziecko źle zareagowało na jakąś szczepionkę
[*]dziecko ma przeciwwskazania neurologiczne
[/LIST]
Pewnie znalazło by się jeszcze klika. Napisałam te, z którymi ja się zetknęłam.
Natomiast pod widzimisię rodzica podciągam wszelkie stwierdzenia typu:
[LIST]
[*]nie bo nie
[*]nie bo mam wolność wyboru
[*]nie bo nikt mnie nie zmusi
[*]nie bo szczepionki zabijają
[*]nie bo nie wierzę w szczepionki
[*]nie bo mam ważniejsze sprawy na głowie
[*]pójdę, ale na razie nie mam czasu
[*]nie bo na pewno moje dziecko zachoruje na autyzm
[*]itp
[/LIST]
Jestem zdecydowanie przeciwna zniesieniu szczepień obowiązkowych. Wiele kobiet, jak się ich nie zmusi, to po prostu nie pójdzie. Ma ważniejszą pracę, czy obowiązki. Tu nie każdemu włącza się odruch, że musi iść do lekarza jeżeli nie widzi bezpośrednio powodu np choroby dziecka. Nie musi przecież iść dziś, za tydzień, czy za miesiąc, bo dziecko jest zdrowe.
Efektem będzie to, że ileś tam procent nie pójdzie, kolejny odsetek nie zachowa wymaganego odstępu między dawkami, itp. Za parę lat choroby wrócą, zmutują z czymś nowym i będziemy mieli epidemię świńską, ptasią czy krokodylową
I lekarz bierze na siebie cala odpowiedzialnosc za to, ze szczepienie przebiegnie pomyslnie i nie bedzie zadnych problemow…
Niech wiec ktos podejdzie do lekarza i polozy na stole kartke z oswiadczeniem do podpisania – ze dana szczepionka jest w 100% bezpieczna i nie niesie za soba zadnego ryzyka powiklan.
A w wypadku jakichkolwiek problemow, ten sam nieomylny lekarz zwyczajnie umyje od sprawy rece – dlaczego? Bo cala odpowiedzialnosc za szczepienie spoczywa na RODZICU.
Powiem krótko. Uważam, że wiedza medyczna lekarza jest większa niż rodzica.
Wszystko niesie z sobą ryzyko. Dziś mój syn po raz pierwszy poszedł sam do sklepu po chleb. Wiesz jakie to ryzyko? Serio mówię. Syna znam, ale zachowania kierowców na ulicy nikt mi nie zagwarantuje.
Stosowanie leków też niesie za sobą ryzyko. Dziecko mojej przyjaciółki wylądował niedawno w szpitalu w ciężkim stanie – uczulenie na antybiotyk.
Powiem tak – nie sadze, by w przypadku mozliwosci zrezygnowania ze szczepienia, wiekszosc rodzicow zwyczajnie by nie szczepila.
Szczepili by tak, jak teraz – ci, co nie wiedza, ze maja prawo odmowic.
A reszta sceptycznych i ostroznych by sie edukowala – i wowczas mieliby mozliwosc podjecia decyzji takiej, jaka jest wg. nich sluszna.
Ludzie wciaz nadal sie boja nie szczepic i z pewnoscia dla swojego widzimisie nikt by z tego aspektu nie zrezygnowal.
Lekarze powinni nas przede wszystkim przestac oszukiwac, nie falszowac danych i odprowadzac NOPy tak, jak to jma miejsce w kazdym szanujacym sie kraju.
Tylko Polska jakims dziwnym trafem odnotowuje 100% sukcesu w calej tej szczepionkowej polityce – a fakty niestety temu zaprzeczaja.
To trochę tak jak z wierzącymi i spowiedzią świętą. Nikt nie zrezygnuje, ale popatrz ile osób odkłada “na później”.
Znasz odpowiedź na pytanie: …szczepić?…