Z góry przepraszam, że poruszam temat, który był “wałkowany” na forum wiele razy, ale właśnie otrzymałam telefon z przychodni z zaproszeniem na szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce. I wpadłam w niezłą panikę… Naczytałam się już wiele negatywnych opinii na temat szczepień (a tego konkretnego najbardziej) i prawdę mówiąc najchętniej zrezygnowałabym w ogóle ze szczepienia córci na cokolwiek, żeby wyeliminować ryzyko ewentualnych powikłań. Wprawdzie do tej pory wszystkie szczepienia mała otrzymywała w wyznaczonym terminie, skutków ubocznych nie miała żadnych, ale nigdy nic nie wiadomo… Rośnie, rozwija się prawidłowo, nie choruje, po co ryzykować?… Nie wiem, ale po przeczytaniu kilku forumowych wątków w tym temacie odniosłam wrażenie, że bardzo wielu Rodziców nie szczepi swoich pociech odwlekając terminy ile tylko się da, albo toczy wojny z sanepidem całkowicie nie zgadzając się na podanie szczepionki. Czy to rzeczywiście jest takie powszechne zjawisko?
Napiszcie, proszę, jak było u Was, czy też miałyście podobne obawy i czy w rezultacie zaszczepiłyście swoje dzieci oraz jak zareagowały na szczepienie?
Pozdrawiam.
Strona 8 odpowiedzi na pytanie: …szczepić?…
Myslę, że nie tylko…mam podobne przemyslenia.
Zwłaszcza, że Neo udziela się na wątkach dotyczących tylko i wyłacznie szczepień i homeopatii.
Nie widziałam żadnego postu Neo w ktorym napisała by w temacie bo ja wiem… Nocnikowania, problemów ze snem, buntem dwulatka, zasmarkanym noskiem malucha, odpieluszaniem…itp itd.
Czytając posty Neo mam niejasne wrażenie, że jej dzieci dotykają wszelkie możliwe choroby, każdy ich dzień to walka o przeżycie a nie ma w jej postach takiej po prostu…..bo ja wiem…radości życia.
Podzielenia się radością z powodu wyklucia pierwszego ząbka, pierwszego kroczku, dobrych ocen dziecka wszkole, ładnego zjedzenia obiadu w przedszkolu itp… No wiecie o co mi chodzi…o tę radość z posiadania dzieci, której w postach Neo po prostu brak.
Jeszcze dopiszę: Neo – więcej luzu, świat nie kończy się na szczepieniach i homeopatii.
Pomagają Wam homeopaci – super, nie szczepisz dzieci – Twoja sprawa – ale to naprawdę nie znaczy, że w co drugim poście musisz nas indoktrynować.
Ja dopiszę do siebie moje odczucia nt Neo – albo rodzaj “religii” albo sposób na dość specyficzną reklamę siebie samej jako homeopatki.
I uderza mnie to samo co Mamrotkę – takie czarne chmury w jej postach, pisanie o tym jak to wszystkie plagi tego świata spadły na nią i jej dzieci (jeśli tak faktycznie jest to na pewno jej bardzo współczuję), by zaraz doczytać, że zbawiennym okazały się kulki zapisywane przez homeopatę klasycznego (nie wiem czemu w co drugim poście takie sformułowanie pada – homeopata klasyczny), a gdzie radość z pierwszych kroków, uśmiechu, dobrych ocen w szkole, postępów w rozwoju?
Osobliwe.
ja sie odniose.
Szczepionka na ospe chroni czasowo (5-7 lat)
Wiec albo trzeba pilnowac kalendarza i szczepic i wierzyc, ze jak juz beda mieli swoje dzieci to beda pamietac o kolejnym szczepieniu (zeby sie od wlasnej pociechy nie zaraziec), albo przechorowac za mlodu i miec z bańki.
Ja mam bliską koleżankę, z którą ostatnio już tak blisko nie jestem przez fakt tego, że dziewczyna od pewnego czasu mocno przekonywała mnie do zmiany sposobu życia, odżywania, poglądów. Sama wpadła w jakiś dziwny świat, w którym wszystko leczy się aloesem, oczywiście jednej konkretnej firmy, ba, wydała kupę pieniędzy na tzw pakiet startowy tej firmy, by dzięki temu stać się członkiem tego “ugrupowania” (zasada działania podobna do znanych piramid żywcem skopiowana z innych firm, które na takich zasadach działają), namawiała mnie na to, bym i ja się skusiła i do nich dołączyła, co jakiś czas dostaję od niej linki, maile nt cudownej mocy aloesu (ten jej kosztuje majątek), ale jak usłyszałam tekst, że mają w swojej ofercie jakąś galaretkę/żel, którą leczy się praktycznie wszystko (od drobnych zadrapań na skórze (galaretką smaruje się skórę), poprzez anginę (galaretkę trzeba ssać w ustach jak żelkę), wrzody żołądka (tu trzeba galaretkę połknąć) kończąc na grzybicy pochwy), a na pytanie dlaczego tych produktów nie ma w tradycyjnej sprzedaży, dlaczego w aptece tych cudownych leków nie kupię skoro mają taką cudotwórczą moc usłyszałam, że lobby farmaceutyczne w obawie przed silną konkurencją mocy tego aloesu uniemożliwia wprowadzenie go na rynek, a poza tym oni (ta firma) nie muszą starać się o taką sprzedaż, bo mają mocno rozwinięte inne kanały dystrybucji to chciałam zadać to samo pytanie co Ty swojej przyjaciółce – czemu Tobie nie pomaga
Dodam, że dziewczyna jeszcze kilka miesięcy temu miała zupełnie inne nastawienie do życia (wiem, tylko krowa nie zmienia poglądów), ale transformacja mojej koleżanki mnie osobiście przeraża.
Aktualnie jest uczennicą jakiegoś studium, po skończeniu którego będzie mogła wróżyć, układać taroty, uprawiać chiromancję, numerologię i “leczyć” ludzi z różnych przypadłości.
Znajac wiele historii i przejśc od mega łagodnych po mega ciężkie – tak chciałam żeby moje dzieci przeszły ospe za młodu. Kiedy nawet nie będą tego pamietać.
pd. pierwszą ospe podobno przeszłam tak ciężko – z opowiadań znam 😀
tyle że thimerosal jest obecny w kilku szczepionkach – w weikszosci juz go nie ma.
Mam ten sam stosunek do chorób wieku dziecięcego, ale Jula mając 7 lat żadnej z nich nie przeszła – dziwnie to zabrzmi, ale ubolewać zaczynam nad tym, bo wolałabym by chociaż ospę zaliczyła
ja miałam reakcje poszczepienną skutkującą obrzękiem mózgu i innymi atrakcjami.
Wszyscy którzy nie pamietają/nie znają zapraszam
zjadłąm zęby na szczepionkach. Leon nadal jest nieszczepiony – na krztuśca nie będzie szczepiony nigdy więcej.
Obecnie próbuję go doszczepić ale co z nim pójde z zamiarem szczepienia to ma stan podgoraczkowy.
Mam kolejne skierowanie do szpitala na immunologie.
nie była placówkowa 😉
Kuba ospę przechorował – mimo szczepiania. Miał może z 5 krostek na tym się skończyło.
Krzyś szczepiony także – ale…. pomimo, że placówkowy – nie miał szans na styczność z ospą.
A jakoś nie widzę tego jak bym miałą go zarazić żeby przechorował? W jaki sposób?
Mamrotka – nie wiem – to Twoje dzieci. Żadne znajome nie miało ospy? I tak masz nikłe prawdopodobieństwo, że sie zarazi. To że sie Kuba zaraził – może nie wytworzył dużej ilosci przeciwciał.
Wiktorii nie szczepiłam na ospe – miała 2 lata i 2 m-ce jak przeszła ospe (ja w tym czasie ciąże straciłam – prawdopodonie z tego powodu – bo ją wysypało kilka dni po moim poronieniu) i przyniosłam jej z… pracy. W placówce akurat nie było osopy – za to koleżanka w pracy miała półpaśca.
Leon przeszedł w podobnym wieku ospe – załapała sie na trzeci (!) rzut w żłobku.
Dokładnie – przed jednym chronić chciałam, a drugiego nie zaliczyła. Mam jednak nadzieję, że jeszcze zdąży przejść. Choć jej ojciec żadnej choroby zakaźnej nie przeszedł w życiu – ale to żadna gwarancja. Wolę jednak, by zaliczyła to teraz, bo potem to już tylko szczepionki i pilnowanie terminów.
Krztuśca też już nie dostaniemy – za stara jest. Ostatnią szansę miałyśmy w lutym, ale lekarka do szczepienia nie dopuściła więc tylko łapiemy się na błonicę i tężec.
Krztuśca nie żałuję.
To tak w ramach powiązania szczepień z zespołem nagłej śmierci łóżeczkowej, o którym pisała Neo.
Super artukuł – moze nie z naukowego pisma ale dobrze przeczytać Wydaje się być racjonalny, i argumenty “za” do mnie przemawiają 🙂
Kierownik Zakładu Profilaktyki Zakażeń w Narodowym Instytucie Leków dr Paweł Grzesiowski w ten sposób skwitował dyskusję o szkodliwości rtęci: ‘Pewnie państwo nie wiedzą, że zwykła puszka sardynek zawiera więcej rtęci (i to tej bardziej szkodliwej – metylortęci) niż szczepionka, podobnie łosoś i tuńczyk. Na Zachodzie odradza się ich spożywanie przez kobiety w ciąży i małe dzieci, a u nas wszystko zwala się na szczepionki’.
To właśnie cytat z artykułu który wrzuciłam, jest tam jeszcze kilka innych ciekawych rzeczy.
M.in. jest wspomniany przypadek rodzin romskich które nie szczepiły swoich dzieci i było blisko aby wybuchła epidemia odry.
Neo – normalnie Nobla bym Ci dała gdybym tylko mogła ześ się nauczyła linki wstawiać…
Ale słuchaj, po dobroci proszę – to nie jest forum wymiany linków tylko poglądów.
Jeśli więc zarzucasz jakimś linkiem parę słów Twojego komentarza byłoby jak znalazł. Ja też umiem używać googla i wklejać linki….
Wiem, wiem – wkleiłam tylko tę część, by odnieść się do elaboratu, który wkleiła Neo.
Myślałam że może znalazłaś coś jeszcze nt.:) Zaczęłam się interesować tematem mimo że jeszcze chwilkę mam
Znasz odpowiedź na pytanie: …szczepić?…