…szczepić?…

Z góry przepraszam, że poruszam temat, który był “wałkowany” na forum wiele razy, ale właśnie otrzymałam telefon z przychodni z zaproszeniem na szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce. I wpadłam w niezłą panikę… Naczytałam się już wiele negatywnych opinii na temat szczepień (a tego konkretnego najbardziej) i prawdę mówiąc najchętniej zrezygnowałabym w ogóle ze szczepienia córci na cokolwiek, żeby wyeliminować ryzyko ewentualnych powikłań. Wprawdzie do tej pory wszystkie szczepienia mała otrzymywała w wyznaczonym terminie, skutków ubocznych nie miała żadnych, ale nigdy nic nie wiadomo… Rośnie, rozwija się prawidłowo, nie choruje, po co ryzykować?… Nie wiem, ale po przeczytaniu kilku forumowych wątków w tym temacie odniosłam wrażenie, że bardzo wielu Rodziców nie szczepi swoich pociech odwlekając terminy ile tylko się da, albo toczy wojny z sanepidem całkowicie nie zgadzając się na podanie szczepionki. Czy to rzeczywiście jest takie powszechne zjawisko?
Napiszcie, proszę, jak było u Was, czy też miałyście podobne obawy i czy w rezultacie zaszczepiłyście swoje dzieci oraz jak zareagowały na szczepienie?
Pozdrawiam.

Strona 5 odpowiedzi na pytanie: …szczepić?…

  1. W zeszłym roku zmarło dwoje dzieci chorych na autyzm należących do naszego stowarzyszenia. Ich choroba zaczęła się po zaszczepieniu. Wiele dzieci w naszym i nie tylko naszym kraju zmarło na skutek zaszczepienia od razu bądź później na skutek komplikacji wywołanych szczepieniem (szczepieniami). Osobiście znam też wiele dzieci bardzo ciężko okaleczonych przez szczepienia.
    Mam też wątpliwości, czy to dziecko, które zmarło na odrę, nie było przypadkiem chore na jakąś inną chorobę? I pytanie, czy gdyby zostało zaszczepione na odrę konsekwencje nie byłyby też dramatyczne?
    Cały czas brak jest również rzetelnej informacji na temat liczby osób, które były nieszczepione i zachorowały na daną chorobę i zmarły oraz liczby osób, które były zaszczepione na daną chorobę i zmarły na skutek tego zaszczepienia.

    • Zamieszczone przez Neo
      W mojej rodzinie choroby wieku dziecięcego typu świnka, odra, różyczka czy wiatrówka przebiegały łagodnie i bez komplikacji, mimo że te dzieci nie były na nie szczepione wcześniej. Widziałam też w szpitalu dzieci zaszczepione na daną chorobę np. na krztusiec które przechodziły go bardzo ciężko.
      Odkąd nie szczepię swoich dzieci są zadziwiająco odporne… Porównywałam te obserwacje z obserwacjami innych matek. Wszystkie obserwowały to samo: im dziecko miało mniej wstrzykniętych szczepionek tym jest zdrowsze i lepiej radzi sobie z infekcjami, lżej i krócej choruje i ma lepszy układ immunologiczny.
      Dawniej brałam te kwestie na wiarę. Odkąd SPRAWDZAM odkryłam wiele interesujących rzeczy. Myślę że lepiej SPRAWDZAĆ NIŻ WIERZYĆ NA ŚLEPO.

      Ale czekaj, czekaj bo czegoś nie rozumiem.
      Sprawdzasz na własnych dzieciach, tak? Dobrze rozumiem?
      Tak traktując je po trochu jak króliki doświadczalne?

      • Alan ma 4 lata nadal nie szczepiony na odrę świnkę rózyczkę….rok wcześnie dopiero szczepiliśmy na blonnicę,tężec ksztusiec….odkąd zawiesiłam szczepienia młody wyszedl z refluksu, odpornosc mu się wyrównala( w badaniach wyszla niska Ig A miał niskie) no i astma mniejsza nie jeste ciagle na sterydach a tylko w okresie infekcji….wychodzenie z tego wszystkiego zajelo ok1,5 roku…teraz jestem w ciazy i bedę rozmawiać z pediatra o indywidualnym toku szczepień na bobasa…żeby mnie się nie czepiali w przychodni…

        • Mamrotka tak jak pisałam w różnych postach, od lat czytam o szczepieniach. Sprawdzam najpierw informacje. Dawniej kiedy wierzyłam na ślepo lekarzom, niestety nie sprawdzałam informacji. Efektem mojego wieloletniego czytania i sprawdzania informacji są decyzje.

          • Kiedy jeszcze nie sprawdzałam (czyli nie zbierałam informacji) i niestety wierzyłam na ślepo polskim lekarzom wówczas nie protestowałam kiedy polscy lekarze ordynowali sztuczne preparaty immunizacyjne moim dzieciom. Efektem braku sprawdzania były ciężkie choroby moich dzieci. Szczepienia moich dzieci odbywały się bez gruntownego rozpoznania i przy ignorowaniu przez polskich lekarzy bardzo istotnych informacji na temat stanu zdrowia moich dzieci oraz toksyczności szczepionek.

            • Ciekawe kto właściwie eksperymentował na moich dzieciach i traktował je jak króliki doświadczalne? Kto je traktował bez przejęcia, uwagi, dokładnego przeanalizowania danych medycznych?

              • Acha i jeszcze przy podjęciu decyzji o niewstrzykiwaniu moim dzieciom sztucznych preparatów immunizacyjnych wzięłam pod uwagę wieloletnie doświadczenia ze starszych pokoleń w mojej rodzinie. Bo jak wiadomo lepiej nie eksperymentować na dzieciach!!!

                • Neo wiesz…. Nie wiem….
                  Ja jestem za szczepieniami, moze niekoniecznie wszystkimi szczepionkami.
                  Ale np. obydwóch moich chłopców zaszczepiłam na ospę bo stwierdziłam, że wolę ich zaszczepić i nawet jak przechorują to łagodniej niżby mieli przechorować w wieku powiedzmy 25 lat…
                  Chorowanie na ospę w wieku dorosłym to duże ryzyko od komplikacji jakiś począwszy po zgon.

                  • Zamieszczone przez Neo
                    Acha i jeszcze przy podjęciu decyzji o niewstrzykiwaniu moim dzieciom sztucznych preparatów immunizacyjnych wzięłam pod uwagę wieloletnie doświadczenia ze starszych pokoleń w mojej rodzinie. Bo jak wiadomo lepiej nie eksperymentować na dzieciach!!!

                    A czy we wszystkim bierzesz to pod uwagę? a co z wszelakim postępem cywilizacyjnym? Wszystko idzie do przodu, nie cofamy się…

                    • Zamieszczone przez Neo
                      Mamrotka tak jak pisałam w różnych postach, od lat czytam o szczepieniach. Sprawdzam najpierw informacje. Dawniej kiedy wierzyłam na ślepo lekarzom, niestety nie sprawdzałam informacji. Efektem mojego wieloletniego czytania i sprawdzania informacji są decyzje.

                      Ciekawe czemu nigdy nam tu nie podałaś (mylę się?) tych informacji, jakichś rzetelnych badań, tłumaczyłaś się, że linków nie umiesz wstawiać, ale widzę, że to sie już zmieniło….

                      • Beamama już nauczyłam się wstawiać linki jak zresztą widać i będę linkować informacje, do których dotarłam.

                        • Dziewczyny, od jakiegoś czasu zauważyłam, że wypowiedzi Neo są traktowane trochę jakby z przymrużeniem oka. Troszkę jakby swego rodzaju kpina, ironia…
                          Nie odzywam się, bo każdy ma jakiś tam swój pogląd na daną sprawę. A sprawa szczepień i ewentualnych powikłań po nich jest dość kontrowersyjna.
                          Mówicie o linkach, badaniach, i tym podobnych rzeczach na wiarygodność tych obserwacji – podważacie tym samym jej zdanie i zdanie innych osób, które jakoby szczepień zaprzestały lub szczepią wybiórczo. Same podobnych “dowodów” nie przytaczacie…
                          Naprawdę nie jest problemem znaleźć takie informacje, trzeba tylko trochę poszukać. A szuka ten, kto ma wątpliwości – rozumiem, że żadna z Was takowych nie ma…
                          Widziałam wypowiedzi Neo na innych forach i jakoś nie mam podstaw do tego, by jej nie wierzyć. Sama dokopałam się do różnych publikacji, włos się na głowie zjeżył niejednokrotnie i od tego czasu tematu szczepień rozgryźć nie potrafię…
                          Już kiedyś pisałam, że życie “przed” było prostsze – szłam do przychodni w umówionym terminie i szczepiłam dzieci. Chorowały sporo, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, z antybiotyku w antybiotyk, zapalenia ucha (Natalka dosyć często miała), spojówki, oskrzela, nie mówiąc już o zwykłych przeziębieniach.
                          Nie wiem, czy to ma związek z brakiem szczepień, czy może to zbieg okoliczności, ale tej zimy (ba! cały zeszły rok praktycznie – od wiosny począwszy) moje młodsze dziecko nie miało nawet kataru. Całą zimę Amelka była zdrowa jak ryba, zero kataru, zero kaszlu – nawet jak wokół panowało wirusowe zapalenie płuc i inne cuda. Nawet, gdy Natalka przywlokła ze szkoły jakiś katar i kaszel.
                          Nie wiem na karby czego mam to złożyć…
                          Nie jestem przeciwniczką szczepień, raz jeszcze mówię. Ale przyznam się, że bardzo cięzko mi się teraz ponownie do nich przekonać. Chciałabym zaszczepić je “z głową” i pewnie tak niedługo zrobię. Tylko ciągle pytam siebie jak?…

                          • Kasiasta czyżbyś nie zauważyła, że używam komputera?

                            • Zastanawiam się, czy nie wzbudziłabym większego szacunku wśród niektórych polskich kobiet, gdybym po tym jak polscy lekarze okaleczyli moje dzieci nie zgłębiała tego tematu! Po co myśleć. Ot, dzieci okaleczone to okaleczone. W końcu według niektórych polskich kobiet to widać nic takiego! Tragedia moich synów jest traktowana przez niektóre polskie kobiety jak taka śmieszna sprawa. Dla mojej rodziny to tragedia i powód do dogłębnych poszukiwań i analizy tematu! Dla mnie to naprawdę nic śmiesznego! I dla moich koleżanek w podobnej sytuacji też nie. Mnie nie bawi, ze moi synowie przestali mówić i są upośledzeni, skoro mogli być zdrowi! Na naszym forum chorych dzieci żaden z rodziców nie kpi z drugiego, choć czasem kłócimy się o sposoby efektywniejszego leczenia i dobór terapii.

                              • Neo – mam nadzieje, że odniosłam mylne wrażenie, ale dość pejoratywnie brzmi w twych postach słowo “polskie”.
                                Napisałam posta o szczepieniu na ospę – czy mogłabyś się do niego odnieść? jestem ciekawa Twojej opinii.

                                ——

                                I do Wszystkich Userów: prosiłabym powrócić do tematu wątku – o szczepieniach rozmawialiśmy.

                                • Zamieszczone przez oliweczka
                                  Dziewczyny, od jakiegoś czasu zauważyłam, że wypowiedzi Neo są traktowane trochę jakby z przymrużeniem oka. Troszkę jakby swego rodzaju kpina, ironia…

                                  Oli ja Ci napiszę jak ja to widzę.
                                  mi się bardzo nie podoba w neo jedna rzecz. to, że pisze w bardzo niefajny sposób, sposób który imo ma wywołać jedynie panikę przed szczepieniami. używa ogólnikowych sformuowań bez podawania dowodów, który mnie osobiście po prostu wkurza. wszystko w stylu: “polscy lekarze okaleczyli nasze dzieci”, “gdybym nie zaszczepiła moje dzieci byłby zupełnie zdrowe” itp itd.
                                  osobiście zadałam kiedyś neo pytanie o nazwisko lekarki, która rzekomo wbrew jej woli wyrażonej na piśmie, zaszczepiła jej córkę tuż po urodzeniu. niestety nie uzyskałam do dziś odpowiedzi.
                                  przecież gdyby faktycznie zależało jej na ostrzeżeniu kogoś przed realnym zagrożeniem (tu lekarka postępująca wbrew woli rodzica – staram się omijać takich szerokim łukiem) to by mi podała to nazwisko.

                                  pamiętam w jaką sama wpadłam panikę jak zaczęłam czytać informacje nt wątpliwości nagromadzonych wokół szczepień. dodatkowo potęgował to fakt, że moje dziecko miało opóźnienia w rozwoju psycho-ruchowym, a ja silne reakcje poszczepienne w młodości….
                                  jak wiesz zaszczepiłam go w końcu z dość dużym opóźnieniem i nie żałuję. maciek też niewiele choruje (chociaż akurat teraz wszyscy się koszmarnie rozłożyliśmy na dobry tydzień 😉 ale już idzie ku dobremu) i goni rówieśników 🙂

                                  • Mamrotka słów polski lekarz zaczęłam używać, kiedy zetknęłam się z zagranicznymi lekarzami. Różnica w zachowaniu i traktowaniu nas – rodziców i naszych dzieci była nieprawdopodobna. To właśnie od zagranicznych lekarzy dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nie poinformowali mnie nasi polscy lekarze. Leczyłam przez dłuższy czas swoich synów u dr Esser – była zupełnie normalna, taka ludzka, traktowała moich synów jak dzieci, odzywała się do nas uprzejmie i tryskała wiedzą! To była niesamowita odmiana po tych wszystkich polskich lekarzach odnoszących się do nas i naszych dzieci z pogardą, lekceważeniem, trzymających nas w wyznaczonej godzinie godzinami na korytarzu chociaż wizyta dawno wyznaczona a my jechaliśmy kilkaset km. Niczego nie mogłam się od polskich lekarzy dowiedzieć, lekceważenie, pogarda obojętność, i tak lekarz za lekarzem, lekarz za lekarzem. Potem dowiedziałam się, że wśród zagranicznych lekarzy większość jest uprzejma, odwrotnie niż u nas. Udzielają rodzicom rzetelnych informacji, starają się.

                                    • Mamrotka,
                                      jeśli chodzi o ospę wietrzną to wolę, żeby moje dzieci przechorowały, ponieważ wtedy mają odporność na całe życie. Przechorowanie wiatrówki w sposób naturalny daje odporność głęboką – komórkową, a nie tylko zewnętrzną – w przeciwciałach krwi. Po zaszczepieniu po jakimś czasie odporność zewnętrzna zaczyna spadać, może zrobić się niewystarczająca lub żadna. Odporność głęboka zostaje na całe życie. Gdybym zaszczepiła swoje dzieci na wiatrówkę, nie wiedziałabym, do którego momentu są bezpieczne. Druga sprawa to kwestia skuteczności szczepionki, niekiedy nawet po podaniu wymaganych trzech dawek określonej szczepionki odporność nie osiąga wymaganego poziomu (osobiście znam takie przykłady). Trzeba by po zaszczepieniu kontrolować poziom zewnętrznych przeciwciał.
                                      Moja matka pilnowała, żeby jej córki (ja i moja siostra) przechorowały wiatrówkę i różyczkę. Oczywiście po to, żeby nasze dzieci w fazie rozwoju prenatalnego były bezpieczne.
                                      Kiedy byłam w ciąży i nosiłam w sobie córeczkę Ewę, moje bliźniaki, moja najstarsza córka i mój mąż zarazili się wiatrówką. W okresie ich wirusemii ja byłam w trzecim miesiącu ciąży. Oczywiście nie zachorowałam na wiatrówkę, bo kilkadziesiąt lat wcześniej przeszłam ją w dzieciństwie, a moja córeczka była bezpieczna.

                                      • Ostatnio mój syn Maciuś przeszedł wiatrówkę niezwykle lekko, od niego złapała moja najmłodsza córeczka Joasia. Ona również wiatrówkę przeszła leciutko. Myślę, że to dlatego, że Maciuś i Joasia mają dobrą odporność po lekach homeopatycznych, oprócz tego sam przebieg choroby był na bieżąco łagodzony podawaniem tych leków. Maciuś i Joasia przeszli wiatrówkę lżej niż kiedyś mój mąż, bliźniaki, Iwonka a kilka lat później Ewa. Różnica polegała na ilości krostek i tempie ich zanikania.

                                        • Garstka, sprawa z tą lekarką, która wbrew mojej i mojego męża woli zaszczepiła naszą córeczkę na porodówce, nie jest jeszcze zakończona, więc nie mogę na razie podać Ci jej danych. Ale wiesz, który to był szpital.
                                          Kolejna rzecz to powtarzalność takich sytuacji – tak postąpiło wiele pediatr na różnych porodówkach, dlatego poznanie jednego nazwiska nie czyni dziecka bezpiecznym od zaszczepienia wbrew woli rodziców.

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: …szczepić?…

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general