Z góry przepraszam, że poruszam temat, który był “wałkowany” na forum wiele razy, ale właśnie otrzymałam telefon z przychodni z zaproszeniem na szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce. I wpadłam w niezłą panikę… Naczytałam się już wiele negatywnych opinii na temat szczepień (a tego konkretnego najbardziej) i prawdę mówiąc najchętniej zrezygnowałabym w ogóle ze szczepienia córci na cokolwiek, żeby wyeliminować ryzyko ewentualnych powikłań. Wprawdzie do tej pory wszystkie szczepienia mała otrzymywała w wyznaczonym terminie, skutków ubocznych nie miała żadnych, ale nigdy nic nie wiadomo… Rośnie, rozwija się prawidłowo, nie choruje, po co ryzykować?… Nie wiem, ale po przeczytaniu kilku forumowych wątków w tym temacie odniosłam wrażenie, że bardzo wielu Rodziców nie szczepi swoich pociech odwlekając terminy ile tylko się da, albo toczy wojny z sanepidem całkowicie nie zgadzając się na podanie szczepionki. Czy to rzeczywiście jest takie powszechne zjawisko?
Napiszcie, proszę, jak było u Was, czy też miałyście podobne obawy i czy w rezultacie zaszczepiłyście swoje dzieci oraz jak zareagowały na szczepienie?
Pozdrawiam.
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: …szczepić?…
Przychodnię jesienią zmieniłam bo właśnie dla tej dawnej katarek nie był przeciwwskazaniem do szczepień:mad::mad::mad:
Obecna przychodnia bardzo rozsądnie podchodzi do szczepień:)…. Na szczęście!!!!!!!
…i tu muszę się z Tobą zgodzić, niestety… Tak jak przewidywałam, lekarka jak najbardziej zaleca szczepienie, “nie bać się, bo nie ma czego, powikłania zdarzają się niezwykle rzadko, a niezaszczepienie dziecka może być o wiele poważniejsze w skutkach… ble, ble, ble”
… a ja dalej bladozielona ze strachu o malucha…
I też chyba będę grać na zwłokę, przynajmniej do lata 🙁
Rozgrzebałam się w internecie w poszukiwaniu informacji o szczepionkach i reakcjach poszczepiennych (strasznie się późno zrobiło) i natrafiłam na to
Trochę racji mają, ale z drugiej strony trudno zlekceważyć wpisy osób, których dzieci zostały dotknięte przez nieodwracalne skutki poszczepienne. Nie sądzę, żeby te wszystkie przykre historie zostały wyssane z palca. A wiadomo, każdy rodzic chce chronić swoje dziecko przed jakimkolwiek zagrożeniem, choćby minimalnym.
Ech…
Z tego powodu nie szczepimy.. Ja nadal mam wątpliwości i pojawiły się nowe okoliczności, które sprzyjają nam w odłożeniu szczepienia. Syn mojej kolezanki po mmr dostal paralizu jednej strony ( prawdopodobnie szczepienie na rozyczke wywolalo taka reakcje). Fakt paraliz sie cofnal ale co sie nastresowali to tylko oni wiedza:(. Chlopaki dobrze znosili szczepienia ale i tak przeciagalam ile sie dalo ( max tj 8 mies zeby szczepienia nie stracily sensu jak w przypadku naszej hexy).
Ja przeciągnęłam to szczepienie do 3 roku życia.
I nie żałuję. J. zniósł Priorix bardzo dobrze-no ale miał 3 lata.
Teraz nas czeka ostatnia dawka Hexy;) i tyle.
On po salmonelli w wieku 15mies. i wiadomo- jelita walnięte itd, bałam się tych uszkodzeń i szczepionki.
Oczywiście gadano mi tak samo- a NIKT sensownie ze mną porozmawiać nie umiał! ja wiedziałam, że zaszczepię-ale jak skończy 3 lata i tak też zrobiłam.
To MOJE dziecko- a nie pani dr…i w razie czego pies z kulawą nogą potem nie pomoże.
Noooo, nie powiedziałabym 🙂
Sama osobiście byłam świadkiem takiego procederu…
O, i to właśnie kolejny przykład na tą cholerną ignorancję lekarską
Najpewniej, jeżeli tylko byś się uparła i zgodziła na MMR w tym czasie, bez oporów by ją Wam załadowali…
Gosh…
jak my byłyśmy za heksie 3 dawce, to była w poczekalni akurat kobitka z maluszkiem na 2, ale mówiła, że nie będzie szczepiła, bo jej zdnaiem mała ma katar – weszła, zdaniem pediatry dziecię jej było zdrowe, ale ona stwierdziła, ze troche kicha i nie będzie ryzykować – i nie szczepiła, żadnej afery nie było z tego tytułu, wyszła i nikt jej nei zatrzymywał…
i na to liczę i tego się będę trzymała
a to MMR ma jakiś czas po którym się go już nie podaje?
Ważne jest, by rodzic był świadomy tego, że może odmówić szczepienia, jeżeli uzna, że dziecko się nie kwalifikuje – w sensie że ma katar, gorączkę itp.
Pomimo tego, że lekarz uważa, ze bez przeszkód można szczepić.
A druga dawkę MMR dziecko dostaje bodajże w 9 r. życia – więc do tego czasu raczej legalnie przeciągnąć się nie da 🙂
Tym bardziej uniknąć.
Chyba, że wypiszesz się z przychodni i żadnej innej już nie wybierzesz 🙂
Mnie nękano telefonami wieczorem ( po 18.00!!!) z przychodni w spr. tej cholernej szczepionki! generalnie szlag mnie trafił;) chyba nie byłam zbyt miła dla tej pani;)
Ale np. pani dr przekonywała mnie, że na luziku przy lekkiej gorączce ( czyli poniżej 38 stopni) MMR sie podaje. I każdą inną szczepionkę też. Hmm…..
Cieszę się, że po prostu dopięłam swego i zaszczepiłam go w wieku 3 lat.
I tyle. Mati niestety poszedł zwykłym kalendarzem…i żałuję.
Odbiło się to na jego zdrowiu?
Baśka też poszła zwykłym kalendarzem bez dodatkowych szczepień typu rota i pneumokoki. No i jakiś czas temu zorientowałam się, że ostatniej żółtaczki nie zrobiłam ale jakoś nie jest to wg mnie tragedia. 🙂
Jola ma 5 miesięcy i dopiero jedną hexę za sobą. 27 grudnia mamy szczepić drugą ale Baśka z gilem chodzi… pewnie znowu odsunę szczepienie.
Moi dwaj synowie po wstrzyknięciu MMR zachorowali na autyzm, wcześniej mowa prawidłowo im się rozwijała, mówili mama, tata. Potem przestali mówić, zaczęły się trzepotania rączkami i inne zaburzenia typowe dla autyzmu. Oczywiście żadna z polskich lekarek w przychodni nawet nie pisnęła o jakimkolwiek najmniejszym chociaż skutku ubocznym. Moje chłopaki były niedotlenione przy porodzie, ale przed podaniem szczepionki autyzmu nie miały. Oczywiście więcej jest dzieci, które po podaniu szczepionki nie umrą i nie zachorują na jakąś (przynajmniej od razu) groźniejszą chorobę. Taka ruletka. Lekarze manipulując rodzicami powołują się na tezę, że tylko nieliczne dzieci zachorują po szczepionce(lub umrą). Rozmawiałam niedawno z matką, która czytała moje posty i podjęła decyzję o zaszczepieniu MMR. Po zaszczepieniu MMRem jej dziecko zachorowało na autyzm. Lekarze wyśmiewają ją, kiedy im mówi, że przed szczepieniem jej syn był zdrowy. Tragiczne jest to, że lekarze a także rodzice będący pod wpływem propagandy szczepionkowej umniejszają fakt skutków ubocznych szczepień i ignorują tragedie dzieci, które zostały szczepionką okaleczone lub po zaszczepieniu zmarły.
Dosłownie kilka dni temu czytałam, że babcia zawiozła dziecko do szpitala z gorączką i innymi nieciekawymi objawami, lekarze się nie przejęli, odesłali, a chłopczyk potem zmarł. Krewni dziecka oskarżyli lekarzy o bezduszność, ponieważ lekarze nie zajęli się chłopczykiem rzetelnie. Z opisu sytuacji wynika, że tak było rzeczywiście. Chłopczyk zmarł na piorunującą sepsę. Dzień wcześniej był szczepiony.
Matko.. jakbym czytala naszą historie.. współczuje ci bardzo, sama to przeszlam wiec cie rozumiem.F ponad rok rozwijal sie super. wczesnie zaczął mówić, jak miał lekko ponad rok nawijał jak nakrecony i mowa nie sprawiala mu problemu. szczepiony był 7 lipca.. a pod koniec wakacji zauwarzylam ze dziec przestał mowic.. a nawet cofnął sie w mowie, wlasnie trzepotanie raczkami sie pojawiło, zrobił sie strasznie nerwowy, biegał w kółko, nie reagował na świat.. itz.. lekarze szukali roznych przyczyn. Zadna lekarka, zaden ludz nie powiedział mi ze mogą to byc powiklania poszczepienne. dopiero jak trafilismy do normalnej psycholozki ktora mnie wysłuchala dowiedzialam sie ze F ma cechy autystyczne, i najprawdopodobniej są to powiklania poszczepienne.Udowodnic tego sie nie da, a moze i sie da, no ale co to da?? nie cofne czasu. Lekarka jak jej powiedziala ze U Filipa zdiagnozowano autyzm i ja jestem przekonana ze to poszczepionce odpowiedziala mi ze mi sie wydaje a F autyzm moze miec przez coś innego. ale zapyytana skąd niby ten autyzm nic mi nie odpowiedziala. Moze ona sądzi ze to tak jak grypa.. w powietrzu wisi.
Renatkaa09 to miałaś niebywałe szczęście, że psycholog poinformowała cię o przyczynie okaleczenia twojego dziecka. Bo oczywiście lekarze, którzy z racji swojego zawodu tak naprawdę dobrze się orientują w przyczynach określonych schorzeń, nie informują zwykłych ludzi o faktycznych rozmiarach skutków ubocznych szczepień. Mnie lekarze o niczym nie informowali, później dowiedziałam się, że wiedzieli oni o przyczynie choroby moich synów, bo rozmawiali o tym z innymi osobami. Praktycznie każdego dnia na naszym forum logują się kolejne zrozpaczone matki, które po wstrzyknięciu szczepionki najczęściej potrójnej odra, świnka, różyczka zauważają rozwój autyzmu u swojego dziecka. Ale są też matki, których dziecku wstrzyknięto pojedynczą odrę lub których dziecko zachorowało po wstrzyknięciu szczepionki DPT lub innej. Pamiętam jak jedna z matek opisywała jak jej koleżanka zaszczepiła dziecko MMRem i zachorowało ono na autyzm, więc postanowiła swoje dziecko zaszczepić “bezpieczniejszą” szczepionką – pojedynczą odrą. Natychmiast po szczepieniu jej dziecko też zachorowało na autyzm.
Też o tym czytałam – bodajże na dzieci.org.
jak tak was czytam to się przerażam co raz bardziej….
jakie są jeszcze szczepionki przewidziane w kalendarzu do 3-ciego roku zycia dziecka?
Mimo wszystko nie należy popadać w panikę (choć ja w pewnym momencie też wpadłam).
Potrzeba mi było czasu, by oswoić problem. Siedziałam i czytalam do 1, do 2 w nocy i spać nie mogłam później.
Przez to jednak zdobyłam wiedzę, której nie chcą posiadać chociażby moje koleżanki. Wcale się im nie dziwię – wiedza ta jest obarczona ogromnym ciężarem – odpowiedzialności, która nabiera tutaj jeszcze głębszego znaczenia.
Jest to odpowiedzialność świadoma – bo wiem (teoretycznie), na co mogę narazić swoje dziecko nie szczepiąc go (chociażby straszne w skutkach zapalenie istoty białej w mózgu jako powikłanie po przebytej odrze – które może, choć nie musi wystapić – myslę o tym każdego dnia), jednocześnie chcąc móc decydować o tym, co i kiedy wstrzykną mojemu dziecku lekarze.
To taka trochę walka z wiatrakami, ale może kiedyś głosy rodziców i ich prawa w tej materii zostaną wzięte pod uwagę.
Honey, do 3. roku życia Twojej córeczce zostały: MMR po 12. mcu i DTP na 18 mcy. Później już szczepienia przypominające po 5 r. życia.
Edytuje, bo jeszcze do DTP dochodzi Hib i Polio w zastrzyku.
Strasznie przykre co piszecie..
U mnie w Przychodni nei robili mi żadnych problemów..pielęgniarka wyczuła ze robię uniki, spytała wprost, ja szczerze odpowiedziałam co sądzę o tym szczepieniu i o swych obawach- okazało się ze wystarczy podpisać dokument,że jestem poinformowana ze takei a takie szczepienie powinno sie odbyć w tym i tym mcu ale świadomie z niego rezygnuję.
Nie oznacza to ze nie będę mogła zaszczepić
Jeśli zdecyduję za rok czy 2 ze chcę szczepić to oczywiście mogę.
I zaszczepię ale Priorixem.
Starszą szczepiłam w terminie MMR – nei miałam tej wiedzy co teraz- na szczęście wszystko było i jest OK.
Kiedyś byłam zupełnie nieświadoma, wierzyłam i ufałam polskim lekarzom, NIE SPRAWDZAŁAM TEGO CO MÓWIĄ. Potem dowiedziałam się jak jest naprawdę, stałam się świadoma, mnie nikt wcześniej niestety nie informował o tym, czym naprawdę są szczepienia. Gdyby ktoś mnie o tym poinformował, błogosławiłabym i jego i jego dzieci do końca swoich dni. Ja jednak pamiętając jakie straszne spustoszenia i okaleczenia poczyniły szczepienia w organizmach moich ukochanych dzieci informuję matki o skutkach szczepień. Uważam że matki powinny wiedzieć, że szczepienia mają też skutki uboczne, uważam że decyzja o szczepieniu lub o nieszczepieniu powinna być świadoma. Ci, którzy zdecydują się dziecko zaszczepić będą ostrożniejsi, nie pozwolą lekarzowi zaszczepić chorego dziecka, bo to może dla dziecka oznaczać śmierć lub inne komplikacje. Zrobią dłuższą przerwę w szczepieniach i nie będą wstrzykiwać dziecku szczepionek mnogich (skojarzonych), żeby nie zwiększać ryzyka okaleczenia lub śmierci dziecka. Zastosują być może ochronę – podadzą tran, który wyciąga toksyny poszczepienne z organizmu, podadzą odtrutkę homeopatyczną, która często ochroni dziecko przed różnymi poważnymi skutkami szczepienia.
W mediach wciąż opisywane są przypadki dzieci, które urodzone bez żadnych komplikacji, bez niedotlenienia i innych powikłań, w wieku kilku dni, tygodni, miesięcy czy lat po podaniu szczepionki doznały wylewu krwi do mózgu, piorunującej sepsy, wstrząsu czy encephalopatii. Zauważyłam, że wzrasta też świadomość rodziców i krewnych – czytam coraz częściej jak najbliżsi – zamiast pisać: “dlaczego odszedł nasz aniołeczek?” piszą np.: “dziecko mojej siostry urodzone absolutnie zdrowe, po wstrzyknięciu szczepionki dostało wylewu krwi do mózgu i zmarło. Od tamtej pory ja swoich dzieci nie szczepię”.
Wiadomo przecież że wylew krwi do mózgu, piorunująca sepsa czy wstrząs nie bierze się znikąd, musi być przyczyna że zdrowe dziecko nagle umiera lub zapada na ciężką chorobę lub jest ciężko okaleczone. Coraz częściej ludzie zauważają że kilka lub kilkanaście godzin wcześniej temu dziecku wstrzyknięto szczepionkę.
Znasz odpowiedź na pytanie: …szczepić?…