Filozofia zdrowia, Filozofia życia

Dziewczyny, jestem nowa tutaj, szukałam informacji o lekach antyhistaminowych jak Xyzal.. I tak trafiłam na to forum. Jeśli mogę coś dodać – wyleczyłam swoją córę z astmy DIETĄ w ciągu 3 miesięcy skończyły się duszności przy byle infekcji. Wiem jak to jest, też mieliśmy szpital. Uczulenie na pyłki. Dzięki diecie już dawno nie podaje sterydów bo nie ma takiej potrzeby. Jedyny lek teraz podawany to antyhistamin bo jeszcze reaguje błona śluzowa noska na pyłki. I czasem Singular. Ale i to z czasem wyeliminuję. Podaje link do strony o diecie – kontrowersyjnej w prawdzie – ale skutecznej [Zobacz stronę] szukajcie na FORUM tej strony. Nie wyleczycie astmy tylko za pomocą sterydów bez diety. Powiem tylko że trzeba wyeliminować wszystko co kwaśne – surowe – zimne. Pozdrawiam

Strona 11 odpowiedzi na pytanie: Filozofia zdrowia, Filozofia życia

  1. Zamieszczone przez eilish
    Jako całkowity laik w kwestii diety p. Ciesielskiej(za co z góry przepraszam) chciałabym zapytać na czym polega ów “efekt wychładzający”?
    W jaki sposób rózne produkty go wywołują i jakie on może mieć konsekwencje? Co dzieje się z organizmem po spożyciu pokarmu “wychładzającego”?

    Wpadłam do domu tylko na chwilę,
    przepraszam, ale nie ma mnie teraz,
    chętnie odpowiem ale za kilka dni
    pozdrawiam serdecznie
    K

    • W takim razie chętnie poczekam na odpowiedź.
      Również pozdrawiam,

      • Zamieszczone przez olencja
        Ja byłam tutaj:

        Polecany na forum gazety i przez moich znajomych. Przekonało mnie, że prowadzi go lekarz medycyny, przyjmują tam zresztą lekarze różnych specjalizacji.
        Kontakt z panią doktor trudny 🙄 ciężko się czegoś dowiedzieć.
        Badanie drogie (250 zł) – ale część oddali mi z ubezpieczenia, więc nie narzekam.
        Powiem tak, testy skórne i z krwi nie wyszy. Tak jakby nie była uczulona ALE po zjedzeniu np. ketchupu wysypka pojawia jej się na naszych oczach. I tym podobne przypadki.
        Wynik biorezonansu w zasadzie w 100% zgadzał się z moimi 4letnimi obserwacjami. Potwierdził wszystkie alergeny, które podejrzewałam.

        Dzięki olencja. To sytuacja u Was bardzo podobna do naszej, też wiem że Zuzka ma uczulenie, a testy nic nie wykazują…
        Chyba się tam wybiorę, zwłaszcza że to sprawdzone miejsce, do jakiegoś całkiem “obcego” chyba bym nie poszła…

        • Zamieszczone przez kamieniek
          Acha Olencja, owsiankę p. Ciesielska każe skomponować tak aby nam smakowała, podstawowy przepis to:

          1,5 l wrzątku
          szczypta kurkumy
          łyżeczka masła
          kaszka kukurydziana (4 łyżki) – dla dorosłych można bez
          płatki owsiane górskie (8 łyżek)
          cynamon, kardamon, imbir (tyle ile potrzebujesz)
          1/2 łyżeczki soli
          łyżka soku z cytryny

          Na koniec powinna być jeszcze szczypta kurkumy, miód (ok 2 łyżek), szczypta imbiru żeby kończyć na ostrym. Ale ja daję już tylko miód.
          W ogóle daję więcej wszystkiego, bo ta oryginalna owsianka przelatuje przeze mnie w ciągu godziny:) MOja owsianka jest bardzo gęsta, trzyma się łyżki.

          Jeśli chcesz coś znaleźć w archiwum pp musisz wpisywać wyrazy bez końcówek “astm”, “owsiank”,.. wtedy coś tam w miarę sensownego można znaleźć, ale i tak dużo trzeba czytać zanim się trafi 🙂

          Zrobiłam wczoraj.
          Zjadał aż mu się uszy trzęsły.
          Dzisiaj już tez się gotuje.
          Nie mam najmniejszej wątpliwości, że to 100 razy zdrowsze od gotowych kaszek i kleików.

          Ulka niestety nie przełknie, ma to po mnie, na wszystko o konsystencji papkowatej reaguję odruchem wymiotnym.

          • Zamieszczone przez olencja
            Zrobiłam wczoraj.
            Zjadał aż mu się uszy trzęsły.
            Dzisiaj już tez się gotuje.
            Nie mam najmniejszej wątpliwości, że to 100 razy zdrowsze od gotowych kaszek i kleików.

            Ulka niestety nie przełknie, ma to po mnie, na wszystko o konsystencji papkowatej reaguję odruchem wymiotnym.

            Taaaa, owsianeczka pyyycha…
            od owsianki jestem strasznie uzależniona,
            źle się czuję jeżeli nie rozpocznę dnia od owsianki 😉
            U mnie też maluch uwielbia 2 razy dziennie, starsza natomiast ma trochę długie zęby, nie wmuszam – ale karmię ją sama.

            p.s.
            juz jestem i szybko postaram się odpisac na wcześniejsze pytanie tylko ogarnę chałupę..

            • Zamieszczone przez eilish
              Jako całkowity laik w kwestii diety p. Ciesielskiej(za co z góry przepraszam) chciałabym zapytać na czym polega ów “efekt wychładzający”?
              W jaki sposób rózne produkty go wywołują i jakie on może mieć konsekwencje? Co dzieje się z organizmem po spożyciu pokarmu “wychładzającego”?

              Ciesielska pisze, że wychłodzenie powodują: stres, przemarznięcie, wychładzające pożywienie.

              Najprościej mówiąc ten efekt wychładzający jest dokładnie taki, jakbyś przemarzła na dworze i na drugi dzień obudziła się z kaszlem.

              Można się wychłodzić od zewnątrz (zimny wiatr, ulewa, no… wiadomo co) ale i od wewnątrz wychładzającym jedzeniem.
              Podobne wychładzające działanie ma stres, szczególnie przewlekły, (a co się dzieje wtedy z narządami – to trzeba by doczytać na forum tej pani albo w książkach, bo się nie zagłębiałam w to, ale jeśli dobrze jarze to wtedy główne narządy się “kurczą”, zaczynają źle funkcjonować, chodzi tu głównie o żołądek, śledzionę, wątrobę.)
              A za katary odpowiedzialna jest wątroba, to ona produkuje zły śluz. Jeżeli jest wychłodzona, produkuje nadmierne ilości śluzu – czyli skutkiem są częste infekcje, przedłużające się..
              Dzieci które mają notorycznie zielone, obfite, gęste katary – mają bardzo słabiutką wątrobę.
              (U nas po roku stosowania pp zielone, obfite katary się skończyły. Jak jest katar – to smarkanie nosa jest pięć razy dziennie.)

              Gorzej z kaszlem.
              Na kaszel mają duży wpływ silne emocje. Kaszel częściej występuje u dzieci bardzo emocjonalnych, że tak powiem – zakręconych, jak moja starsza córa.
              Pamiętam, że moje dziecię odchorowało każdą imprezę przedszkolną chociaż nie jadło tam ciasta (dzień babci, pasowanie na przedszkolaka).
              Na stres niestety nie mamy znacznego wpływu.

              No… tak to jest mniej więcej z tymi efektami wychładzającymi, ale pewnie sto razy więcej można się dowiedzieć od pani C.
              Ja tak tylko klepię co lepiej pamiętam.

              Pozdrawiam

              • Poza oczywistymi dla mnie zaletami kuchni pp, nie podoba mi się w niej to, że praktycznie uzależniam dzieciaki zupełnie od siebie aż do momentu kiedy nauczą się same gotować, czyli hohoho… Czyli żadnych kolonii, obozów, objazdówek… to będzie duży zgrzyt dla nas, ale mam nadzieję że coś się do tego czasu wymyśli. (Może pojawią się jakieś pp-owe obozy.. Póki co wiem, że są już pp-owe przedszkola i kuchnie szkolne, ale niestety z dala ode mnie.)
                Był akurat taki moment że musiałam wyjechać na parę dni no i był problem – kto zaopiekuje się dzieciakami pod względem żywieniowym…
                jakoś teściowie (wtajemniczeni mniej lub bardziej) dali radę, ale co zrobić jeśli rodzina jest zupełnie przeciwna takiemu żywieniu???
                ja zostawiłam dziadkom kartkę dokładnie taką, jaką dostało przedszkole, babcia gotowała korzystając z przypraw ale bardziej po swojemu, trzymała się głównie wytycznej – zero surowego-kwaśnego-zimnego.
                Chyba było w miarę ok, poza tym że córy jadły kapustę duszoną, brukselkę, kalafior, brokuł – same kapustne a to nie dobrze dla alergika; no dzięki Bogu babcia już na tyle zrozumiała że nie wciskała słodyczy i owoców z wyjątkiem jabłka do naleśników.. chociaż jak wspomniałam gdzie kupuję “dozwolone” lizaki to zaraz po nie poleciała, hheh:)

                • Cześć, mam pytanie bo mam od niedawna tę książkę Ciesielskiej i nie mam w swoim wydaniu tabelek 8 i 9, gdzie mają być podobno zestawione pożywienie kwaśne surowe i zimne oraz produkty wychładzające. Dlatego dopiero tu z forum dowiedziałam się, że barszcz jest wychładzający 🙁 Wnikliwie studiuję treść, ale brakuje mi tych tabelek. Ostatnia z tabelek u mnie jest na stronie 227, i to tabelka 7. Jak jest u Was, w końcu macie te tabelki 8 i 9 o których jest mowa w podsumowaniu czy nie???

                  Ja bardzo się waham czy przejść całkowicie na tę dietę, na razie wprowadzamy elementy, np przestałam podawać mleko na czczo, nie łączę go już z surowymi owocami (a mały tak to lubi 🙁
                  Obiadki też powoli już gotujemy z przepisów, choć mam obawy przed wprowadzeniem rosołu na mięsie (bardzo go uczulał).
                  Ale przyznam, że całkowite odstawienie mieszanki budzi we mnie sprzeczne uczucia. Karmiłam ponad rok piersią, teraz synek jest na Bebilonie Pepti – daję mu go 2 razy dziennie, rano 150ml kaszki i wieczorem 250ml do picia. Sama nie wiem co myśleć o tym wapniu, podobno jest budulcem kości….

                  Jeszcze dodam, że synek ma 14 miesięcy, jest pod opieką alergologa (niby ma AZS i alergię pokarmową, choć my od początku mamy wątpliwości, bo jego objawy skórne – tylko te ma – są kompletnie nieregularne i trudno ustalić, co go uczula, bo raz reaguje na coś a raz nie. Raz ma całkiem fajną skórę, potem dostaje masakrycznego zapalenia na całym ciele 🙁 Zaczęłam notować wszystko w zeszyciku, mam nadzieję, że powoli będzie się nam wszystko rozjaśniało 🙂

                  Byłabym wdzięczna o informacje o tej tabelce, bo mam tylko wypisane, które są kwaśne, słodkie,słone etc, ale nie mam które są zimne, a z tym mam problem 🙁
                  Aha, czy zasada zero kwaśnego wyklucza wszystkie kwaśne potrawy na amen czy można je równoważyć i w ten sposób przemycać?

                  • Zamieszczone przez tliszka
                    Cześć, mam pytanie bo mam od niedawna tę książkę Ciesielskiej i nie mam w swoim wydaniu tabelek 8 i 9, gdzie mają być podobno zestawione pożywienie kwaśne surowe i zimne oraz produkty wychładzające. Dlatego dopiero tu z forum dowiedziałam się, że barszcz jest wychładzający 🙁 Wnikliwie studiuję treść, ale brakuje mi tych tabelek. Ostatnia z tabelek u mnie jest na stronie 227, i to tabelka 7. Jak jest u Was, w końcu macie te tabelki 8 i 9 o których jest mowa w podsumowaniu czy nie???

                    Ja bardzo się waham czy przejść całkowicie na tę dietę, na razie wprowadzamy elementy, np przestałam podawać mleko na czczo, nie łączę go już z surowymi owocami (a mały tak to lubi 🙁
                    Obiadki też powoli już gotujemy z przepisów, choć mam obawy przed wprowadzeniem rosołu na mięsie (bardzo go uczulał).
                    Ale przyznam, że całkowite odstawienie mieszanki budzi we mnie sprzeczne uczucia. Karmiłam ponad rok piersią, teraz synek jest na Bebilonie Pepti – daję mu go 2 razy dziennie, rano 150ml kaszki i wieczorem 250ml do picia. Sama nie wiem co myśleć o tym wapniu, podobno jest budulcem kości….

                    Jeszcze dodam, że synek ma 14 miesięcy, jest pod opieką alergologa (niby ma AZS i alergię pokarmową, choć my od początku mamy wątpliwości, bo jego objawy skórne – tylko te ma – są kompletnie nieregularne i trudno ustalić, co go uczula, bo raz reaguje na coś a raz nie. Raz ma całkiem fajną skórę, potem dostaje masakrycznego zapalenia na całym ciele 🙁 Zaczęłam notować wszystko w zeszyciku, mam nadzieję, że powoli będzie się nam wszystko rozjaśniało 🙂

                    Byłabym wdzięczna o informacje o tej tabelce, bo mam tylko wypisane, które są kwaśne, słodkie,słone etc, ale nie mam które są zimne, a z tym mam problem 🙁
                    Aha, czy zasada zero kwaśnego wyklucza wszystkie kwaśne potrawy na amen czy można je równoważyć i w ten sposób przemycać?

                    Mogę przesłać Ci skan na maila.

                    • Kamienek- jestes tu jeszcze??
                      Jutro robię owsianeczkę:) Mam ogroomną ochotę na nią! w ogóle Ciesielska jest pyszna!!!!
                      Ja przechodzę na to żywienie całkowicie. Dzieciom nie zaaplikuję z różnych powodów….generalnie bo nie upilnuję ich z jedzeniam!

                      • Zamieszczone przez kamieniek
                        milw – menu “Ciesielskich” dzieci jest takie:
                        po przebudzeniu kawa zbożowa gotowana z przyprawami i miodem (od ok roczku)

                        sniadanie – owsianka gotowana na wodzie z przyprawami, miodem, masłem, cytryną, – pycha jak dla mnie (przepis jest w książce i w archiwum też)

                        drugie sniadanie – chlebek czerstwy (3-4 dniowy, kupuję w całości bo krojony szybko pleśnieje) z dodatkiem typu jajko, odrobiną mięska z zupy, jakimś pasztecikiem własnej roboty (zrobionym z warzyw i mięsa rosołowego), albo pastą jajeczną, pastą mięsno-warzywną, ja daję też czasem ser kozi twardy (byle nie twarogowy bo jest kwaśny) – Ciesielska wprawdzie uważa, że wszystkie sery są smakiem kwaśnym – krowie czy kozie, jednak moja córa na niego nie reaguje, a na twarogowy kozi reaguje pokasływaniem.
                        Robię placki bananowe, placki dyniowe, omlety, naleśniki na kozim mleku, a czasem po prostu podaję zupę zamiast drugiego śniadania.
                        Dzieci pepowe jedzą polentę – kaszkę kukurydzianą ugotowaną “na sztywno” i zapieczoną w piekarniku, ale u mnie tej polenty nienawidzą więc używam kaszki kukurydzianej tylko do zagęszczania zup.

                        Zupa jest obowiązkowym posiłkiem każdego dnia – gęsta jarzynowa, byle nie kwaśna, na wywarze mięsno – kostnym (woł, indyk, jagnię, gęś), z cebulą, czosnkiem, marchewką i ziemniakami oraz innymi warzywami. O zupach poczytaj na forum – jest tam bardzo dużo informacji i przepisów tez się znajdzie. Wiem ze dzieci pepowe powinny zjadać zupę nawet 2-3 razy w ciągu dnia. Zupy gotowane na mięsie są bardzo lekkostrawne i wzmacniające.

                        Obiad – ziemniaki puree/kasza gryczana/kluski sląskie/polenta/kasza jęczmienna/ewentualnie kaszo-ryż (samego ryżu nie podajemy bo jest wychładzający)
                        gulasz lub inne mięsko byle było: wołowe/indycze/jagnięce/gęsie
                        (nie jadamy kurczaków bo kwaśne i wieprzowiny bo słone)
                        jarzynka do obiadu – gotowane jarzyny, a jakie to jest w książkach (byle nie kwaśne pomidory czy kapusta kiszona, warzyw kapustnych w ogóle malutko bo mają energię osłabiającą jelita i płuca). Buraki rzadko bo są silnie wychładzające, a jeśli już to tylko zasmażane (mnie bo burakach jeszcze niedawno “wysiadała” laktacja na dwa dni a moja córa pokasływała nazajutrz)

                        Na kolację dzieci do ok 3 lat zjadają owsiankę, a starsze – gęstą zupę jarzynową.

                        Acha, są jeszcze rosołki wołowo- indycze (szczególnie gdy dziecko niedomaga). Raz-dwa razy w tygodniu.

                        To tyle co zdołałam sobie przypomnieć.
                        Nie podajemy makaronów, pierogów bo są w smaku kwaśnym i osłabiają organizm, zakwaszają.

                        Warto na temat każdego produktu poczytać w archiwum forum wpisując nazwę w wyszukiwarkę.

                        A czym słodzic jak miód uczula dziecko?

                        • No jestem skoro już pytasz;) – na zawołanie..

                          Miód używam zamiennie z cukrem trzcinowym (brązowym), u nas 1 kg kosztuje 11 zł czyli o połowę taniej niż miód. A miód – jak nawet za dużo dam, to zawsze bardziej zaśluzuje, natomiast cukier brązowy – nie.

                          Dzieci upilnujesz na pewno, jak tylko w to uwierzysz.
                          Zresztą najważniejsze jest żeby wyeliminować nadmiary, czyli to co kwaśne-surowe-zimne, a właściwie wszystko co lubią można przerobić na ciesielskie (pod warunkiem ze raczej nie chorują).

                          W żywieniu – o czym Ciesielska mało mówi (u Ciesielskiej jest reżim ale trzeba go stosować mądrze żeby nie przegrzać organizmu) – trzeba się kierować też intuicją, więc skoro moja młodsza córa kocha pierogi ruskie – to trudno, jadła je w wakacje prawie codziennie. I to w zestawie z pomidorówką 🙁 Ale nie kruszę o to kopii bo nie widzę już u niej negatywnych reakcji. Jeśli widzisz że twoje dziecko prawdziwie kocha pomidorówkę – to ją dawaj, tylko byle nie była super kwaśna. Ja u swoich dzieci po tylu latach nie widzę już reakcji na zupy teoretycznie kwaśne, normalnie jedzą kapuśniaki, pomidorówki itp.. Najważniejsze że zupa jest ciepła.

                          Natomiast twarda jestem w sprawie słodyczy, pączków, surowych jarzyn i owoców, nabiału. Bardzo tego pilnuję.

                          Latem jadły owoce leśne, czasem nawet lody jak było gorąco 1 gałkę.
                          W tej chwili właściwie nie mam już poczucia że im ograniczam.
                          Samo się jakoś dzieje.
                          Czasem na coś pozwolę poza terminarzem np lizak w tygodniu (chociaż dzień słodyczy mamy w weekend:) i tłumaczę że to wyjątkowo, one to rozumieją.

                          A poza tym można już takiemu nawet 6-latkowi wytłumaczyć ładnie skąd ta kuchnia się wzięła, że w przyrodzie wszystko dzieje się z zachowaniem pewnego porządku, zima jest po jesieni, potem wiosna itd.. kobieta jest jing a mężczyzna jang są przeciwieństwami ale się nawzajem uzupełniają, jedno bez drugiego żyć nie może 🙂 itp.. i tak samo w naszych organizmach procesy dzieją się na zasadzie równowagi jing-jang, równowagi pomiędzy zimnem-ciepłem-wilgocią-suchością, wytłumaczyć dziecku że kwaśny soczek to śluz i potem jest kaszelek – na pewno zrozumie. Chyba łatwiej teraz niż potem nastolatkowi, choć te bywają też mądre…
                          I tak jak mówię – jeśli dzieciak po kilku tygodniach nagle prosi o soczek to znaczy że jest mu potrzebny do zrównoważenia, dać jabłkowy do picia i już, byle nie z lodówki:) dolać trochę wody żeby oszukać. Sama mam czasem ochotę i napiję się łyka.

                          Kuchnia 5 przemian to kuchnia kreatywna, trzeba myśleć. Uczy uważności. Wyostrzają się zmysły, intuicja. To się bardzo przydaje w późniejszym czasie – przekłada się na inne dziedziny życia, chociaż na początku wydaje się, że to tylko siedzenie w garach. To nie prawda. Obserwacja, wyciąganie wniosków to bardzo ważna lekcja dla dzieci.

                          A jeśli chodzi o owsiankę to mojej starszej córce już niestety nie wchodzi:) muszę być bardziej elastyczna na śniadaniu, ostatecznie jedzą w tygodniu tylko 2 razy owsiankę, 2 razy kaszę kukurydzianą, 2 razy płatki jakieś z Lidla z mlekiem kozim,..

                          No i wspomagamy się balsamem kapucyńskim i dziękuję temu forum bo to tutaj go odkryłam i działa rewelacyjnie!

                          No kończę już bo znowu sie rozpisałam.
                          Pozdrawiam serdecznie!

                          • Kamieniek – mogę Cię pomęczyć, bo jesteś tu chyba najlepiej zorientowana w temacie?
                            Nawet nie wiedziałąm, ale elementy diety stosuję od 10 miesięcy (zaproponował nam ją specjalista od medycyny chińskiej). Nie stosuję się do zaleceń kuchni 5 przemian, ale do ogólnych zasad. I mam problem. O ile ja z przyjemnością jem na śniadanie owsiankę (ale w wersji “na ostro”, słodka mnie nie syci), gotuję wszystko na parze, nie smażę, wyelimunowałam mleko, białą mąkę itd. – o tyle moich dzieci przekonać do diety nie mogę 🙁
                            Milka jeszcze zje ze mną płatki owsiane, ale reszta… z kasz tylko gryczana, jaglana, jęczmienna, ryż – minimalnie. Kompoty – Milka owszem, Zoja na siłę (nie podaję im herbat, soki w ilości minimalnej, głównie latem). Unikam surowych owoców, ale innych nie chcą jeść. O słodyczach nie wsponę, bo choć od zawsze jedzą mało, to całkowici wyeliminować jest trudno.
                            Sytuację komplikuje przedszkole, bo o ile w wakacje “ustawiam” je jakoś, to w przedszkolu… jak zaczęły tam jeść białe pieczywo, ciemnego już w domu nie ruszą. O mleko (a raczej jego brak) już się upomniałam, ale co z tego, skoro wiekszość zup ze śmietaną itp…
                            Jak przekonać maluchy do zmian w jadłospisie? Szczególnie, gdy gdzieś posmakowały innej kuchni i do mniej atrakcyjnej (nie oszukujmy się, bułka jest dla dziecka smaczniejsza, niż np. grahamka) smakowo nie chcą wrócić.
                            Nie jestem zbyt radykalna, jeśli chodzi o dietę, ale mam wrazenie, że zaczyna mi się wszystko wymykać spod kontroli…

                            • Cześć,
                              jeśli chodzi o ciemny chleb to ciebie pocieszę – wcale nie jest taki dobry dla dzieci. Bo ciężkostrawny i często zakwasza. Zależy też co rozumiesz pod pojęciem “ciemny”. Graham jest okej.
                              Najlepszy jest pszenno-żytni chleb typu wiejski jak z piekarni HERT, staropolski, często są takie z płatkami ziemniaczanymi, taki nam najlepiej wchodzi i akurat mam łatwy dostęp do niego.
                              Taki typowy ciemny nas zakwasza i to sprawdziłam wielokrotnie.

                              Oczywiście czyste pszenne pieczywo nie jest dobre. Nie kupuję także w ogóle pieczywa w supermarketach.

                              Postaraj się o na prawdę dobry chlebek, nie jakiś tam “baltonowski”, ale też nie wypieki góralskie i inne zakopiańskie bo takich dzieci raczej nie lubią i wcale się nie dziwię:) są ciężkie.
                              Zobaczysz że dzieci jak go spróbują dobrego chleba to nie będą chciały bułek pszennych.

                              Jeśli chodzi o eliminację tych “niedobrych” rzeczy to powinno się dopasować do wieku dzieci, prawdopodobnie nie odstawisz wszystkiego naraz. Trzeba po kolei tłumaczyć dlaczego soczek czy bułka słodka jest niedobra., Odstawiać po kolei.

                              Właściwie to jeżeli zaczniesz serwować dzieciom dania zrównoważone, przyprawione, z dużą ilością cebuli i czosnku, to organizm sam powinien po pewnym czasie zniechęcić się do słodkości i rzeczy niechcianych, po prostu odbierany jest apetyt na te rzeczy. Tak działa ta dieta.

                              Spróbuj herbatki z tymianku, lukrecji i imbiru dla dzieci (jest w książce Ciesielskiej), jest w niej tyle słodyczy że nie trzeba nic więcej.

                              A dzień słodyczy u nas mamy w weekend, więc przez dwa dni daję dzieciom po lizaku (witaminowym z apteki:), kawałku czekolady, czasem trafi się ciasto u Babci, jakiś wafelek.. Jak trafi się impreza to jedzą tortu malutki kawałek. Nie odbieram dzieciom dzieciństwa ale to wszystko dzieje się w jakichś ramach, zgodnie z pewnymi zasadami i moją intuicją. No i jest to możliwe po 3 latach restrykcyjnej diety, bo dawniej bardzo chorowały, właściwie można było policzyć na palcach tygodnie w ciągu roku kiedy były zdrowe, więc przez 3 lata miałam absolutny reżim żywieniowy w domu.

                              Jeśli dziecko nie jest bardzo chorowite to nie trzeba takiego reżimu stosować. Powoli wdrażać zasady, z zaufaniem i cierpliwością, tylko tak możesz osiągnąć sukces. Tak mi się wydaje.

                              A jeśli dziecko jest chorowite to reżim natychmiastowy i konsekwentny – takiemu maluchowi bardzo łatwo jest wpoić nowe zasady bo jest słaby i ma w sobie dużo pokory, nie podskoczy. U mnie to zadziałało parę lat temu.

                              Przede wszystkim sama musisz głęboko wierzyć i ufać, że to co robisz jest dobre dla wszystkich.
                              Pa

                              • Acha, jeszcze a propo’s przedszkola i szkoły – jeszcze 2 lata temu miały wyeliminowaną surowiznę, mleko i sery, soczki, kwaśne zupy, mąkę pszenną…tak jak piszesz itp… Przedszkole trafiło nam się cudowne, więc panie gotowały specjalne zupy i posiłki dla innych dzieci alergicznych, moje nie były więc wyjątkiem. Wtedy było we mnie mnóstwo strachu, więc każde odstępstwo od diety było natychmiast odchorowywane.

                                Teraz już jestem o niebo spokojniejsza i dojrzalsza, i moim dzieciom poleciłam nie dawać tylko surowizny, soków, mleka na śniadanie i kiszonej kapusty która tam jest bardzo kwaśna.
                                A reszta – no, hmm.. aktualnie mam takie podejście że czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.. Całą jakby resztę zjadają. Pierogi ruskie, naleśniki, polewy owocowe, pasty rybno-twarogowe czy nawet twarożek… Zresztą kiedy zobaczyłam kiedyś przypadkiem jaką ilością pasty twarogowej był posmarowany chlebek to zdurniałam – takie NIC po prostu. To są na prawdę symboliczne ilości które już teraz moim dzieciom nie zaszkodzą na pewno.
                                A w domu są inne zasady, dziewczyny wpadają i wcinają michę gęstej zupy a potem jeszcze coś ciepłego na kolację.. Generalnie jak są ustawione tak jak piszesz, to same proszą o to na co mają ochotę. Wczoraj miałam zamówienie na barszcz ( u mnie to jest gęsta zupa, dużo cebuli i marchewki, ziemniaków, czosnku, plus koncentrat buraczany) i słyszałam co chwile “ale pycha” “pycha ta zupa” chociaż wiem, że przedszkolne posiłki też uwielbiają i nie mogłyby się już teraz bez nich obejść.

                                To sobie wypracowałam przez kilka lat, także życzę cierpliwości, uwagi, ufności, mądrości…
                                Pozdrawiam
                                Pa

                                • Jesze do JAIZA –
                                  – jak posmakujesz prawdziwej kuchni 5 przemian (zrównoważonej, przyprawianej) to z całą pewnością stwierdzisz, że ta kuchnia jest zdecydowanie atrakcyjniejsza od “normalnej”. A jak ty w to uwierzysz – to i twoje dzieci. To ci mogę zagwarantować.

                                  Ściskam
                                  Pa

                                  PS Wiem że w polsce organizowane są nawet kursy gotowania, Ciesielska robi chyba w Poznaniu.

                                  • Kamieniek – dzięki za odpowiedź 🙂
                                    Ale spytam jeszcze o kilka rzeczy. Nasz “chińczyk” mówił, że nie powinno się przesadzać z potrawami rozgrzewajacymi, zwłąszcza przyprawami (imbir, czosnek, cebula, cynamon), zwłaszcza u dzieci i zwłaszcza przy nagromadzeniu tzw. wilgosi, bo powstaje wilgotne gorąco, które szkodzi równie mocno, co samo zawilgocenie organizmu. Ja jestem włąśnie w taki sposób “gorąca”, Zojka – zawilgocona, Milka właściwie ok.
                                    Nie bardzo wiem, czym się kierować, czy zaleceniami rozgrzewania, czy równoważąca dietą – taką zalecał chińczyk, ponieważ gorąco czy wilgoć nie są wg niego właściwościami stałymi organizmu i często – zmieniają się, np. ze wgledu na dietę itp.
                                    Poza tym kuchnia 5 przemian operuje w dużej mierze produktami spoza naszego kręgu geograficznego, co przecież nie jest dobre. Modyfikować wiec jakoś te “klasyczne” przepisy? Każda ksiażka, która wpadła mi w ręce byłą włąśnie taka “mało polska”, chińczyk tez radził ograniczanie się do skłądników naturalnie występujących w Polsce.
                                    Wiem, ze dieta działa (u mnie słabym punktem są słodycze, ale poza tym w miarę ok), widzę, ze odpuszczaja mi zatoki i zapalenie krtani – i chciałabym przekonać małe do takiego żywienia. Gdzieś obiło mi się o uszy, że jest poradnik dotyczący wyłącznie żywienia dzieci, ale nic konkretnego nie wiem… Może Ty wiesz?

                                    • A miałaś w ręku książkę Ciesielskiej? – tam jest wyłącznie “polskie” gotowanie.
                                      Faktycznie Tmelie i inne stosują dużo produktów spoza naszej strefy, natomiast fenomen Ciesielskiej polega właśnie na tym, że dostosowała kuchnię chińską do naszych warunków. Są tam tylko polskie mięsa, kasze itp…

                                      A chińczyk jest na pewno mądrzejszy ode mnie, na pewno widział wasze języki i tak dalej, więc słuchaj się chińczyka:)
                                      Na marginesie – imbir nie jest rozgrzewający tylko rozprasza śluz patologiczny, dlatego potrawa rozgrzewająca z dodatkiem imbiru jest okej, bo w razie gdyby był śluz w organizmie to dzięki imbirowi wylezie. Objawia się to na przykład katarami zaraz po przejściu na kuchnię Ciesielskiej. No niestety wnikliwa obserwacja i myślenie, tyle nam zostaje. Trzeba każdą potrawę, a zwłaszcza te rozgrzewające, dobrze równoważyć smakiem kwaśnym i tyle. Czasem kwaśną zupę. Herbatkę z owoców leśnych, kompot, odrobinę jogurtu do kaszy gryczanej..

                                      Gorąco i zimno rzeczywiście są niestałe i zmieniają się w zależności od:
                                      – pór roku
                                      – pory dnia (każdy narząd ma swoje minimum i maksimum w określonych godzinach)
                                      – diety
                                      – poziomu stresu,….

                                      Generalnie trzeba się kierować równoważącą dietą, ale w momentach osłabienia, a także jesienią, zimą, stosować więcej rozgrzewających posiłków.

                                      Znalazłam książkę
                                      osobiście nie czytałam, korzystam z przepisów Ciesielskiej.

                                      • Zamieszczone przez kamieniek
                                        A miałaś w ręku książkę Ciesielskiej? – tam jest wyłącznie “polskie” gotowanie.
                                        Faktycznie Tmelie i inne stosują dużo produktów spoza naszej strefy, natomiast fenomen Ciesielskiej polega właśnie na tym, że dostosowała kuchnię chińską do naszych warunków. Są tam tylko polskie mięsa, kasze itp…

                                        O, dobrze wiedzieć, poszukam sobie i sprawdzę 🙂

                                        Znalazłam książkę
                                        osobiście nie czytałam, korzystam z przepisów Ciesielskiej.

                                        Wielkie dzięki 🙂
                                        Za odpowiedź także, poeksperymentuję w jesienne wieczory 🙂

                                        • Kamieniek – gdzie można kupić lukrecję??? Nawet w necie za bardzo nie ma, byłam na jarmarku staropolskim, tam też nie było 🙁 W aptece???

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Filozofia zdrowia, Filozofia życia

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general