Nie śpię. Monsz mój wyszedł, tzn. trzasnął drzwiami po kłótni o godzinie 17.00.
Od tygodnia przegina, wychodzi kiedy chce, nie tłumacząc się, zaczoł być agresywny, próba rozmowy kończy się wyzwiskami w moją stronę.
Wypomina mi wszystko co mi kupił, posunął się nawet do tego że rozwalił mi telefon na ścianie ( od niego ), bo pisałam z koleżanką.
Ogólnie jakaś paranoja w niego wstąpiła.
Nic się między nami nie zmieniło na codzień.
Spacery, wypady, przytulanki, normalna szczęśliwa para.
Poszedł do nowej pracy, poznał nowych kumpli. ( miesiąc temu ).
Od tygodnia jest nie do poznania.
Dzisiaj po raz kolejny jadłam obiad z córeczką sama.
Dzisiaj też miał mi wynagrodzić swoje zachowanie, nie był sobą, nerwy itd. Tak się Tłumaczył.
I co?… Wszedł do domu mówiąc że idzie z kumplami na piwo.
Jak to? Przeciesz mieliśmy mieć dzień dla siebie.
Wez przestan, bo Ci ukruce twoje przyjemności. Trzask drzwiami.
Nie ma go do tej pory, telefon wyłączony.
Jak miał włączony to nie odpisywał.
Nie wiem co się dzieje. Ma jakąś babę na boku?
Wpływ kolegów? Ale żeby aż taki, by tak traktować żone?
Problemów żadnych, wszystko po staremu.
Ja siedze i nie śpię, a on gdzieś tam się bawi.
Strona 5 odpowiedzi na pytanie: Odchodzę od zmysłów
Dla mnie temat zamknięty.
Kobieta ktura rozwala czyjeś małżeństwo, jeszcze z dziecmi jest nikim !
Mało facetów obok? hm..?
Nie rozumiem, nie zrozumiem. Nie będe sie rospisywać.
Czemu tak wsciekle walczysz.
Potrafiłabyś tak?
Wiesz co, czekałam właśnie na takie pytanie.
Przede wszystkim wściekle o nic nie walczę, bo nie mam o co. Napisałam tylko to co myślałam, podałam również przykład z życia osób, które można powiedzieć, znam. Widać, nie warto było. Zawsze najłatwiej obwinić jedną osobę… Nigdzie nie napisałam, że ta kobieta jest bez winy. Warto jednak czasami widzieć dwie strony, a nie tylko jedną.
Jestem w szcześliwym związku od 12 lat, w małżeństwie od 8. Gdybym chciała, miałabym okazję i wejść z buciorami w inny związek, jak również inne okazje by rozwalić swój. Z żadnych nie skorzystałam, bo po pierwsze nie umiałabym, bo dla mnie rodzina to rzecz święta, a po drugie za wielką wartość ma mój związek, moje małżeństwo, moja miłość do męża – dla mnie i moje wewnętrzne poczucie, kogo mogłabym bezpowrotnie stracić, jak bardzo wartościową osobę, by pakować się w jakieś nawet przelotne romanse.
Tak więc masz moją odpowiedź: Ja nie potrafiłabym.
Ale nie wiem też co kieruje takimi osobami, które to akurat potrafią. Jednak nie skreślam kogoś takiego na biegu, może dlatego, że w takiej sytuacji się nie znalazłam. A człowiek postawiony przed faktem też się może zachować zupełnie inaczej niż by pomyślał.
Życie potrafi zaskoczyć i w sumie nigdy tak naprawdę nie wiemy co by było gdyby…dopóki czegoś nie sprawdzimy na własnej skórze. Oby się nigdy nie przekonać.
Współczuję Ci naprawdę tego co przeżywasz. mam nadzieję, że zaczniesz szukać w nim wielu wad, bo wtedy będzie Ci łatwiej. Masz córeczkę i masz dla kogo co rano wstawać, a jesteś tak młoda, że na pewno przed Tobą jeszcze wiele szczęścia i miłości.
Odpowiedź do Pomidorowej na podobne pytanie.
Nie ma co dyskutować.
Teraz tylko Pomidorowa przytulam Cie mocno i popłacz sobie, bo masz do tego pełne prawo.
zycze ci duzzzzzzooooo sily…
masz dla kogo byc silna
masz dla kogo zyc
masz dla kogo budzic sie kazdego dnia
masz swoje male szczescie
masz swoja coreczke
i pamietaj ze czas leczy ran – jakkolwiek banalnie to teraz dla ciebie brzmi…..
Masz rację.
Temat skończony.
Cierpienia i tego co Pomidorowa czuje i tak jej nikt nie zmniejszy, czegokolwiek by się nie napisało. I tak sama będzie musiała sobie z tym poradzić.
strasznie współczuje, szkoda ze sie nie pomyliłam….trzymam kciuki za to zeby Ci sie zycie szybko ulozylo.
Bardzo mi przykro, że tak życie Cię doświadcza. Przytulam mocno i wierzę, że ułożysz sobie życie na nowo i będziesz naprawdę szczęśliwa.
mam podobne zdanie na ten temat
oczywiscie, ze ta kobieta jest rowniez winna tego co sie stalo ale niezapominajmy o tym, ze Twoj maz ma zone, coreczke i to on ma zobowiazania, to on powinien brac odpowiedzialnosc za swoja rodzine, to on obiecywal Ci milosc i wiernosc, nie wiem czy ta kobieta jest zamezna, czy ma dzieci ale jesli nie to ona bedac wolna osoba szukala kogos z kim ulozy sobie zycie, absolutnie nie pochwalam takiego zachowania, uwazam, ze to podlosc rozbijac rodzine, jej wina jest tu niezaprzeczalna ale to on Cie oszukal, to on Cie skrzywdzil i to przede wszystkim jego wina 🙁
bardzo mi przykro, przytulam Cie mocno
Kasiu, jednak ty miałaś rację.
Bardzo mi przykro
Ja też nie rozumiem obwiniania “tej drugiej” za zachowanie męża.
Jak by nie było, facet jest dorosły, sam odpowiada za swoje czyny; to on jest odpowiedzialny.
Swoją drogą, bardzo współczuję; trzymaj się Pomidorowa, bądź silna!
ja rozumiem o tyle, ze teraz rzadza emocje, a nie racjonalnosc
pewnie to jakis rodzaj ucieczki od spojrzenia na meza zupelnie innymi oczami
nienawisc, wscieklosc, zal musza znalezc gdzies ujscie i latwiej je skierowac wobec obcej, ktora “ukradla” meza, niz wobec meza, ktorego chyba sie idealizuje…
poza tym wtedy mozna troche lepiej myslec o tym, ktorego sie kocha
bo ktos go zaczarowal, to przeciez nie on, bo on mnie kochal i bylo pieknie
a jesli jednak to on sam, to co to wtedy znaczy? ze swiat sie zawalil i nie ma nic
bardzo Ci wspolczuje, pomidorowa
i mam nadzieje, ze uda Ci sie wlasciwie ocenic sytuacje
mnie tez oburzaja kobiety rozwalajace cudze zwiazki, ale tu chyba nie do konca tak bylo…
wyobrazam sobie, ze jakby moj maz sie zakochal w innej i podjal decyzje o zostawieniu nas (wlasciwie to zupelnie sobie nie wyobrazam), to dla niego bylaby to rowniez tragedia i porazka
nie wyobrazam sobie jakichs tam glupich i zlych usmiechow kiedy by sie wynosil – predzej placz i podkrazone oczy
Twoj maz nie tylko znalazl sobie inna, ale sposob, w jaki sie z Toba rozstal… dla mnie to chyba byloby najgorsze, wiesz?
i to ON SAM zrobil, nikt mu nie kazal tak postapic i nie wykrzywil mu usmiechu
trzymam kciuki za Ciebie
dziewczyny maja racje
jestes mlodziutka jeszcze i kupa wspanialych chwil jeszcze przed Toba
ogarniesz sie, dasz rade i bedzie dobrze – nawet jesli nie od razu
zobaczysz
Chciałam napisać podobego posta, więc pozwolisz, że nie będę powtarzała i podepnę się pod Ciebie :).
Dodam, że moim zdaniem NIGDY nie jest tak, że wina leży wyłącznie po jednej stronie (chodzi mi tu o związek dwojga ludzi) – choć nam może się tak właśnie wydawać.
Wiem też, jak trudno o obiektywizm, gdy targają nami tak skrajne emocje…
Dajcie jej spokuj – dziewczyna przechodzi tragedie swojego zycia a wy razczulacie sie nad kazdym slowem ktore wypowiedziala w nerwach, pod wplywem chwili…
Chyba troche za wczesnie aby mowic o trzezwym patrzeniu na sprawe – to sie dzieje teraz a nie rok czy dwa lata temu!!!!!
Moze pozniej wszystko inaczej bedzie wygladalo… okaze sie ze sa nowe fakty… cokolwiek…
Pozwolcie jej tu wylac swoja zlosc i swoj za! na rozsadek i trzezwe spojrzenie na sprawe przyjdzie jeszcze pora!!!!
Nie zapominajcie ze ona go jeszcze kocha… mimo rany….
Pewnie, że dziewczyna przeżywa tragedię, ale…
Uważam, że czasem wysłuchanie kogoś “z boku” może pomóc… otrząsnąć się, spojrzeć na sprawę trochę z dystansem… zdecydować, jak się zachować, a jak nie.
Nie sądzę, by któraś z nas miała złe zamiary odpisując Pomidorowej…
Dodam, że osobiście takiej sytuacji nie przeżyłam, ale dużo pomogłam komuś, kto w takowej się znalazł.
Wylewając swoje żale, złości na forum, jesteśmy narażone (i również się z tym powinnyśmy liczyć) na różne opinie i różne spojrzenia na daną sytuację. Tak było i w przypadku Ona123, nie jedna osoba pokusiła sie nawet o podejrzewanie, że być może to prowokacja. Onej123 na pewno nie było miło, gdy to czytała. A jednak. Tak więc, albo wylewamy swoje żale i liczymy się z konsekwencjami, albo płaczemy w ukryciu.
Poza tym ajax napisała “Wiem też, jak trudno o obiektywizm, gdy targają nami tak skrajne emocje…”
Oj, nucha! Ty uważaj jak Twój mąż już takie teorie głosi!;)
Pomidorowa- jedno jest pewnie-NIE JEST WART!!! łez, miłości… A TY młoda jeszcze, znajdziesz kogoś normalnego. Bo ten facet dla mnie z gatunku, jakiego należy unikac, jak ognia!
Oczywiście, że jest winna, tylko troszkę mniej niż on. Bo przecież nie wiesz co on naopowiadał o Tobie? Że jesteś zołzą, awanturnicą, a może go zdradzasz? A może po prostu wybrał łatwiejsze życie i uciekł od tego, co macie na codzień?Ona albo go przygarnęła albo pozwoliła się przygarnąć. Teraz potrzeba będzie dużo czasu ale masz dla kogo żyć. W tej całej tragedii jest pocieszenie takie, że dobrze, że to teraz nastąpiło a nie za 10 lat, bo Ty jeszcze sobie życie ułożysz i za parę lat znowu będziesz szczęśliwa.
hahaha, no może powinnam się głębiej na tym zastanowić, cholender 🙂 🙂
Nucha-:)
ps. oczywiście, że w tej sytuacji winny jest ON! nie jest bezwolnym dzieckiem, które się “zabiera” żonie!
Ale to jaką pogardą darzę takie baby-to druga sprawa.
Znasz odpowiedź na pytanie: Odchodzę od zmysłów