Powinności kobiety/powinności mężczyzny

Zamieszczone przez kropka1982:Kurczak jak można z czymś takim się nie godzić??!!mąż, ojciec, żywiciel rodziny, wraca po pracy do domu i nie ma dla niego posiłku, bo żonie się nie chciało??
wiem, że jest teraz równouprawnienie, itd. ale dla mnie to absurd, skoro przygotowuje posiłki dla dzieci to w czym problem przygotować porcję więcej??

Ojciec, żywiciel rodziny???
chyba już te czasy minęły, że pan i władca pracował i utrzymywał dom
a żona w garach siedziała i nie mogła nic powiedzieć 😉
A poza tym z tego co czytam żona też pracuje, więc chyba nie problem jak mąż sobie sam obiad czy kanapki zrobi

Przykre jest to, że kompletnie nie możecie się dogadać, porozumieć
Mówisz żonie o tym co Ci nie pasuje?
co chciałbyś zmienić w Waszym życiu?
Co ona na to?

Strona 14 odpowiedzi na pytanie: Powinności kobiety/powinności mężczyzny

  1. super renatka..
    facet marzenie
    janek mojemu wtedy jeszcze nie małżowi powiedział jak do mnie przyjechał : ” ty się nie martw, ja wiem, ze laski na studiach to się *ią, ale będę nad dziewczynami tu czuwał ” nas wszystkich bylo 5 i on jeden królewicz
    mina męża bezcenna :Szok::Szok::Szok:

    • Zamieszczone przez krecik_75
      prawie jak osławiony Janek…
      kto zna tą historię to wie

      napisze w jednym zdaniu
      jak mu dziewczyna jego wtedy ( teraz żona ) przypaliła mleko, to laska się poryczała i błagała nas żebyśmy jej pożyczyły, bo będzie źle…. ( mieszkanie studenckie – jedna lodówka )
      a rano zima nie zima, mróz – 30, ona o 6 dymała do piekarni, bo on tylko ciepłą bułeczkę na śniadanie je
      i takie tam

      Janek rulez 😀

      aż żałuję Kretino, że nadal z nim nie mieszkasz

      • Zamieszczone przez renatkaa09
        kurde..jakbyś o tej lasce od nas pisala..

        ta tez obowiązkowo przed 6 w sklepie zakupy takie jakby rodzina wielodzietna byla.. i sama spory kawalek dzwigala, bo jej A śpi i budzi c nie mozna. potem pomagala przy krowach dla tesciowej..( a wczesniej ona nawet do siana palcem nie dotknela bo smierdzi bo brudne..itd ), potem kąpiel..i na 8 w pracy..( cale miasteczko do przejscia bo on nie zawiezie autem-paliwa szkoda i jej auta nie da bo to jego woz.. Nie jej!
        po pracy.. ona pedem do domu bo on obiad je o 16.30 a jest 16.10..

        A ile ona go nawychwala., jaki on cudowny, ze silny i przystojny i jaki on ma duzy dom, i dwa samochody i jej tesciowa zadbana,i oni tak duzo pieniedzy mają, i on ją tak kocha, i oni wesele na iles tam osob mieli..i i wogole on taki cudowny jest najlepsza partia w parafi.. i wlasnie ją wybral.. och..

        jak sie pobuduje u rodziców to bedzie ona mą sąsiadką.. wtedy ja bede miala swieze wiesci co u nich.

        fajnie ma…

        • Zamieszczone przez krecik_75
          super renatka..
          facet marzenie
          janek mojemu wtedy jeszcze nie małżowi powiedział jak do mnie przyjechał : ” ty się nie martw, ja wiem, ze laski na studiach to się *ią, ale będę nad dziewczynami tu czuwał ” nas wszystkich bylo 5 i on jeden królewicz
          mina męża bezcenna :Szok::Szok::Szok:

          • no i dziś się posprzeczałam z koleżanką na temat tych pożal się Boże powinności

            nawet mi nie jest jej szkoda, super ją chłop wytresował…

            • Zamieszczone przez krecik_75
              no i dziś się posprzeczałam z koleżanką na temat tych pożal się Boże powinności

              nawet mi nie jest jej szkoda, super ją chłop wytresował…

              eee, jak im obojgu pasuje, to serio nic w tym złego
              gorzej jak się dobra dusza znajdzie, co rzuci światło inne na sprawę i jedna ze stron się buntowac zacznie…

              lepiej chyba przemilczec, niz burzyc komus harmonię i spokój w związku
              jedni wolą dominowac, inni nie widzą nic złego w podległosci…

              • Zamieszczone przez majowamama
                eee, jak im obojgu pasuje, to serio nic w tym złego
                gorzej jak się dobra dusza znajdzie, co rzuci światło inne na sprawę i jedna ze stron się buntowac zacznie…

                lepiej chyba przemilczec, niz burzyc komus harmonię i spokój w związku
                jedni wolą dominowac, inni nie widzą nic złego w podległosci…

                to niech o obiektywną rade nie prosi
                sama czuje, że coś nie halo…
                na moje to może dalej z kapciami w zębach biegać
                jej sprawa

                • może to będzie tak obok ale zapytam? obowiązki obowiązkami a co z pieniędzmi kto decyduje o wydatkach, trzyma kasę itd?

                  temat mi ostatnio baardzo bliski

                  • Zamieszczone przez rena12
                    może to będzie tak obok ale zapytam? obowiązki obowiązkami a co z pieniędzmi kto decyduje o wydatkach, trzyma kasę itd?

                    temat mi ostatnio baardzo bliski

                    O codziennych ja bo to ja robię zakupy, nie wyobrażam sobie, że pytam męża ile mogę wydać na obiad 😉

                    Tak też pieniądze na codzienne życie są w mojej dyspozycji głównie, mąż zarządza oszczędnościami. I opłaty robi.

                    • Zamieszczone przez rena12
                      może to będzie tak obok ale zapytam? obowiązki obowiązkami a co z pieniędzmi kto decyduje o wydatkach, trzyma kasę itd?

                      temat mi ostatnio baardzo bliski

                      O wydatkach większych decydujemy wspólnie, o mniejszych informujemy się na bieżąco, żeby wiedzieć ile kasy poszło czy ile potrzeba na coś tam. To ułatwia zarządzanie budżetem.
                      Kasę trzymam ja.
                      Na mojej głowie jest pilnowanie opłat, wykonywanie przelewów, zarządzanie oszczędnościami. Małżowi to pasuje, bo on nie ma do tego głowy.

                      • U nas ja decyduje ile na co sie wydaje.. Malzowi wydaje sie ze to on “rządzi kasą” i niech mu sie tak wydaje.
                        Zakupy robie ja, rachunki oplacam ja itd.. no ale jesli coś tam waznego i innego niz codzienne zakupy trza kupic to decydujemy razem. ( musze tak napisac bo moze przeczytac malzonek kochany )

                        • U nas mąż jest od wydawania, ja od oszczędzania 🙂
                          Nawet nigdy nie wiedziałam ile zarabia.
                          Kasa to u nas temat o którym się w ogóle nie rozmawia.

                          • Zamieszczone przez renatkaa09
                            U nas ja decyduje ile na co sie wydaje.. Malzowi wydaje sie ze to on “rządzi kasą” i niech mu sie tak wydaje.
                            Zakupy robie ja, rachunki oplacam ja itd.. no ale jesli coś tam waznego i innego niz codzienne zakupy trza kupic to decydujemy razem. ( musze tak napisac bo moze przeczytac malzonek kochany )

                            Ł….chyba lepiej byś nie czytał…

                            • Zamieszczone przez Su

                              Obydwoje pracujemy, ja wracam pózniej od M z pracy o jakieś 1, 5 godziny co najmniej( on około 17 30, ja nawcześniej o 19, często około 20).
                              Gotuję tylko 2 letniemu dziecku, czasem on się na coś załapie. Dla dwulatka gotuje się inczej niż dla dorosłego po prostu. Jakby o godzinie 20.00 miała gotować dwa oddzielne obiady, albo oddzielnie przyprawiać to bym sie zastrzeliła. Obiady czasem gotuję dla wszytskich na weekend, czasem gotuje mój M( może nawet częściej niż ja?…hmm) jednak najczęściej w weekendy, zwłaszcza jak jest ciepło jemy ( ja i M) na mieście, bo nikomu nie chce się weekendu przy garach spędzać.
                              Robię pranie wszystkim, ale prasuję tylko sobie i dziecku. Do zmywarki zawsze wszytsko wkłada i wykłada M.
                              Do niedawna sama sprzątałam w soboty, mój M mi trochę pomagał, ale on w soboty też często pracuje. Od jakiś 2 miesięcy przychodzi Pani do sprzatania i prasowania- płacimy jej na zmianę.

                              Generalnie uważam, że wszystko jest kwestią dogadania i tego jak kto się z czym czuje. W kazdym razie nie można dac się wykorzystywać, ani brać wszystkich obowiazków domowych na swoje barki…bo druga strona raczej tego nie doceni, a do tego przywyknie i stanie się to dla niej normą. Normą od której cięzko się będzie odzwyczaić.

                              Zamieszczone przez tora
                              bardzo madre slowa 🙂

                              tak sie wkopalam kiedys w odkurzanie. nasza umowa byla, ze maz odkurza (+ pare innych rzeczy jeszcze, ale o odkurzaniu teraz) kiedys nie mial czasu, odkurzylam ja, niedlugo potem sytuacja sie powturzyla.. i zanim sie obejrzalam.. odkurzanie nalezalo do mnie. nielatwo bylo to odkrecic 😉

                              Dokładnie. Grunt to mądry i w miarę sprawiedliwy podział obowiązków. U nas do niedawna było tak, że maż pracował róznie, najczęściej dużo dłuzej, niż ja a jeśli wpadał wcześniej, to rzucał się do porządków, takich typu wypucowanie podłogi, którą ja codziennie zamiatam i często wycieram (pies w domu). Teraz duzo więcej nie ma go w domu, więc i generalki czekaja dłużej a często rzucamy się równolegle do zaległości. Natomiast gotowaie spada na mnie a on jada z nami, jak się załapie. Co mnie wkurza, to nigdy nie wiem na 100%, czy będzie i jaką porcję przygotować, o ale pies nie narzeka
                              W wolne dni też raczej ja garuję, choć małż potrafi przygotować np.spaghetti ale kotletów np. twierdzi, że nie potrafi no ale skoro ja uszczelek nie zmieniam i innych technicznych kwestii nie robię, to nie egzekwuję krzywego równouprawnienia:Nie nie:
                              A w temacie przyzwyczajania do dobrego miałam już trochę przykładów w swoim otoczenie. Potem ci mężowie zadzwieni, gdzie sie podziały te kanapki, co to zawsze czekały na pana a tu niewolnica wzięła wolne Zaczynało się “z miłości” a potem okazywało się, ze jednak jest to już wymagana powiność…
                              Ciekawy wątek i nie wiem, czy dotrwam do końca, więc już teraz sie wcinam, nie wiem, czy jeszcze w głównym nurcie

                              • Zamieszczone przez Asik.
                                Dobrze napisane 🙂
                                Jeśli komuś pasuje latanie z obiadkiem jak tylko mąż wróci do domu
                                to jego sprawa
                                jeśli komuś innemu nie pasuje to też ma do tego prawo
                                Najważniejsze żebyśmy się dogadywali we własnym domu co i kto ma robić A gadanie o “obowiązkach małżeńskich” to jakaś pomyłka
                                Takie mamy “obowiązki” jakie sobie sami ustalimy we własnym domu,
                                na szczęście nikt nam nie narzuca odgórnie – że kobieta ma lecieć z obiadkiem jak tylko mąż do domu wróci

                                Dokładnie. Tyle, ze z tym dogadywaniem nie zawsze jest to takie oczywiste, bo przynosimy z naszych domów rózne wzorce i nie zawsze to,co dla jednej strony jest oczywiste, dla drugiej jest łatwe do przełknięcia albo do zrealizowania.

                                • Zamieszczone przez esmena
                                  Ja bym do tych obowiązków wynikających z założenia rodziny nie zaliczyła gotowania obiadów, a na przykład szacunek do małżonka, opiekę (w znaczeniu ogólnym) nad dziećmi, pewną dozę odpowiedzialności za zdrowie małżonka Dla mnie te obowiązki są naturalne dla każdego związku i dotyczą w ten sam sposób obu płci.

                                  W zasadzie jak już napisałam (i chyba nie ja jedna) w poście wcześniej: każdy związek/małżeństwo jest inny i to od partnerów zależy, czy i jakie mają obowiązki 🙂 Nie wiem czy jest tu w ogóle o czym dyskutować

                                  Przykładowo: nam jest dobrze tak jak jest. Gdybym wzięła sobie do serca, że mąż i żona mają różne poważne obowiązki i od dziś ja bym szykowała codziennie obiad, to po pierwsze ani ja bym nie była szczęśliwa zmuszając się do tego (nie cierpię gotować), ani on widząc mnie nieszczęśliwą i też lubiący ugotować co nieco. Po drugie to może w takim wypadku skoro nie lubię gotować i wzbraniam się przed codziennym staniem przy garach, to nie powinniśmy brać ślubu? Kropko, zmuszać się czy nie brać ślubu?

                                  No właśnie jak dla mnie ten szacunek wyraża się w tym, że będąc w domu albo wcześniej z pracy dbam o to, by chłop po wielu godzinach roboty miał co zjeść jak wróci do domu. Tak samo jak opieka nad dziećmi oznacza też gotowanie dla nich. I choć zapału do garowania nie mam, to robię to, bo akurat do mnie należy. Co nie oznacza, że dźwiganie obowiązków domowych i związanych z dziećmi w znacznej większosci na własnych barach przy wiecznie nieobecnym przyjmuję z zapałem. Są momenty, kiedy czuję się w całą sytuację wrobiona, no ale cóż – nie zawsze moża być na 100 proc. reżyserem swojego żywota a będąc kredyciarzami frankowymi też nie mamy innego wyjścia jak wszelkimi siłami geerować dochody

                                  • Zamieszczone przez zuzelka83
                                    O wydatkach większych decydujemy wspólnie, o mniejszych informujemy się na bieżąco, żeby wiedzieć ile kasy poszło czy ile potrzeba na coś tam. To ułatwia zarządzanie budżetem.
                                    Kasę trzymam ja.
                                    Na mojej głowie jest pilnowanie opłat, wykonywanie przelewów, zarządzanie oszczędnościami. Małżowi to pasuje, bo on nie ma do tego głowy.

                                    U mnie tak samo. Nawet zakupy swego czasu robiliśmy na zmianę,teraz niestety małż nie ma czasu bo pracuje do późna.

                                    • My gotowania czy sprzątania nie traktujemy jako obowiązku jednej ze stron.
                                      Jeśli ja jestem w domu to normalne jest dla mnie że gotuję obiad, jeśli mąż ma wolny dzień (tylko niedziela) to on gotuje albo jedziemy do rodziców albo do knajpy. Wynika to raczej z trybu życia jaki prowadzimy a wiadomo że jeść trzeba. Nie ma problemu jak ja czegoś nie ugotuję bo idę do koleżanki, na babskie zakupy/ do fryzjera czy kosmetyczki wtedy jemy coś na szybko i nikt żadnych wyrzutów nie czyni. Ja spędzam duużo więcej czasu w domu więc siłą rzeczy więcej w nim robię ale nie traktuję tego jako swojego zniewolenia.
                                      Nie przeszkadza mi taki podział obowiązków i absolutnie nie czuję się z tego powodu kurą domową. Lubię poprostu mieć porządek w domu, jak mąż wraca z pracy to podać mu coś dobrego, posiedzieć przy stole, pogadać. Ale to też działa w drugą stronę, jak ja wracam po pracy to też lubię być tak przywitana.

                                      • Zamieszczone przez banzi07
                                        a ja myślę, ze obowiązek to poczucie odpowiedzialności za daną rzecz czy czynność, więc skoro jedna sobie ustali, że jest odpowiedzialna w domu za gotowanie, druga za sprzątanie, trzecia za ogród a czwarta za opiekę nad dziećmi, to każda powinna to traktować jako swój obowiązek. Nikt nas nie przymusza do prasowania (można chodzić w pogniecionym), do zmywania (można mieć zmywarkę albo używać jednorazówek) sprzątać też nie musimy, jednak to robimy i traktujemy to jako swój i rodziny obowiązek, żeby bylo czysto. Czy nie mowimy do dzieci, ze sprzątanie w jego pokoju to jego obowiązek? Każda kobieta,mężczyzna czy rodzina jest inna i ma inne poczucie obowiązków.

                                        Dokładnie JA się czuje odpowiedzialna za posiłki, bo po prostu nie ma komu zazwyczaj o to zadbać a reszta, czyli porządki należy do obojga nas, tyle, że codzienne “byle szybko” należy do mnie a grubsze interwencje inicjuje małż.

                                        Zamieszczone przez banzi07
                                        Jednak dla zasady obciążam pracami domowymi B, bo inaczej nie doceni tego co ja robie na codzień, jak marudzi, że jest już zmęczony opieką nad G to mu mówię, że jęczy po 2-3 godzinach a ja tak mam 7 dni w tygodniu przez całe dnie i jeszcze czasami w nocy. Wtedy widzę, że docenia mnie jako kobietę i osobę wychowującą dziecko, która ma prawo do czasu wolnego, do czasu dla siebie, bo tez ma prawo być zmęczona.

                                        Mój to jakiś wyjątkowo porządnicki jest i bywa, że się szarpiemy o nie-sprzatanie w wolne dni ale myślę, że niektórym facetom trzeba tak praktycznie pokazać, co znaczy zajmowanie się domem i dziećmi w odróżnieniu od niefrasobliwie określanego “siedzenia w domu”

                                        • Zamieszczone przez zuzelka83
                                          Przeczytałam cały wątek z wielkim zainteresowaniem.

                                          U mnie na kursie przedmałżeńskim kazali ustalić i przegadać: gdzie się będzie po ślubie mieszkać, jaka ma się wizję podziału obowiązków domowych, sprawowania opieki nad dziećmi, sprawowania opieki nad rodzicami czy dziadkami, kwestie pracy zawodowej, ogólnie przyszłego życia.
                                          Poza tym jakie mamy priorytety – trzeba było sobie ułożyć w kolejności co jest najważniejsze: współmałżonek, dziecko, mamusia, teściowa, praca, wylizany dom (to było inaczej określone ale nie pamiętam jak), Bóg i sporo innych – w sumie ze 20 czy 30. Potem porównać swoje listy i przedyskutować czy nam pasuje.

                                          A jeśli chodzi o podział obowiązków domowych, to u mnie jest on elastyczny – jest zależny od sytuacji bieżącej.

                                          A ja wciąż się wczytuję… i mam powoli wrażenie, że moje komentarze, to musztarda po obiedzie a jednak nie mogę się powstrzymać…rzeknę tylko, zże zgadzam się z Gewalią…

                                          A co do treści tych nauk to – Świetne, tylko co innego pogadać (choć z dalszych przykładów widać, że ma to sens) a co innego doświadczyć. Gdybym wiedziała, że praca mojego męża będzie tak wygladać a ja będę praktycznie sama z 3 dzieci, w tym z jednym maluchem…to jak zresztą właśnie mu rzekłam – niewiele by to zmieniło, bo póki się nie zasmakuje takiego życia, to nie ma się prawdziwego wyobrażenia

                                          Znasz odpowiedź na pytanie: Powinności kobiety/powinności mężczyzny

                                          Dodaj komentarz

                                          Angina u dwulatka

                                          Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –...

                                          Czytaj dalej →

                                          Mozarella w ciąży

                                          Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji.

                                          Czytaj dalej →

                                          Ile kosztuje żłobek?

                                          Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko...

                                          Czytaj dalej →

                                          Dziewczyny po cc – dreny

                                          Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała...

                                          Czytaj dalej →

                                          Meskie imie miedzynarodowe.

                                          Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to...

                                          Czytaj dalej →

                                          Wielotorbielowatość nerek

                                          W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać...

                                          Czytaj dalej →

                                          Ruchome kolano

                                          Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche...

                                          Czytaj dalej →
                                          Rodzice.pl - ciąża, poród, dziecko - poradnik dla Rodziców
                                          Logo
                                          Enable registration in settings - general