Wyobraźmy sobie sytuacje następującą:
w grupie waszego dziecka jest zwyczaj,
że rodzice organizują dzieciakom urodziny w salach zabaw.
Nie wszyscy, bo nie każdego stać, nie zawsze jest kasa, itd.
Ale zawsze zaprasza się wszystkie dzieci.
Zwyczajowo też umieszcza się zaproszenia dla dzieciaków
w szafeczkach w szatni.
Dzieciaki je znajdują, pokazują sobie, cieszą się, że będzie imprezka 😉
I pewnego dnia w szafeczkach pojawiają się zaproszenia na urodziny jednego z dzieci.
Ale tylko w niektórych szafeczkach.
Podejrzewam, ze tylko w szafkach tych dzieci, które organizowały urodziny,
bo innego klucza doboru wymyślić nie umiem. no ale to spekulacja jedynie.
Skutek – rozpacz, łzy i niedowierzanie grupki dzieci niezaproszonych,
zaskoczenie i zażenowanie rodziców, który nie potrafią wytaśnić dzieciom,
dlaczego właśnie one nie dostały zaproszenia.
Co byście zrobiły w sytuacji rodzica dziecka zaproszonego
i co w sytuacji rodzica dziecka niezaproszonego?
Będę wdzięczna za odpowiedzi, również obszerne 😉
Strona 14 odpowiedzi na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)
No to mamy piekny początek weekendu, więc ja do edukacji spadam
Miłego weekendu wszystkim życzę 😉
fajny watek
zoabczcie ile pogladaow choc jakby wszystkie takie same
ale jednak rozne 😀
Mnie tam cały czas wydaje się, ze to zaprszanie wszystkich to przyzwyczajenie rodziców -i myślę, ze to głównie dla tych rodziców to problem, że teraz zdarzyło się inaczej niż sobie założyli- skoro dzieci nie widza problemu jak impraza nie jest robiona wcale, skoro nie ma problemów, ze na urodziny przychodzi garstka, taki trochę wyimagowany problem – szczerze dziwnie bym się czuła będąc obciażona zwyczajem zapraszania wszyskich
Mnie tam cały czas wydaje się, ze to zaprszanie wszystkich to przyzwyczajenie rodziców -i myślę, ze to głównie dla tych rodziców to problem, że teraz zdarzyło się inaczej niż sobie założyli- skoro dzieci nie widza problemu jak impraza nie jest robiona wcale, skoro nie ma problemów, ze na urodziny przychodzi garstka, taki trochę wyimagowany problem – szczerze dziwnie bym się czuła będąc obciażona zwyczajem zapraszania wszyskich
Skoro Mat był na urodzinkach dziewczynki X czy powinnam czuć się zobowiązana i ją zaprosić na uroczystość syna?
dziekuje za odpowiedz
wydaje mi sie że trudno mowic o jakims odgórym ustaleniu i tradycji
mysle ze czesc osób tak do tego podeszla – zapraszamy wszystkich jesli robimy
a ktos zrobił po sowjemu – bo on o tedycji nic nie wiedział
ja tez mysle ze to raczej rodzice zrobili problem tam gdzie dzieci przeszły by nad tym do porzadku dziennego – jak do tego że własnie niektorzy nie robia urodzin… Albo do tego że przychodzi niewielka ilość dziaicków.
mam jeszcze pytanie
czy osoba ktora organizuje te urodziny – ta ktora zaprosiła te kilka osób – to osoba- dziecko – które uczeszcza na urodziny innych dzieciaków?
bo rozumiem że skoro zaproszenia raczej otrzymywali wszyscy – jesli takowe urodziny ktos organizował – to albo musi byc w grupce ktora raczej chodziła – albo raczej nie chodziła
bo to wydaje mi sie istotne w sumie.
Ania, jak to zrobiłaś, że wypowiedź Figi zrobiła się jako moja? Przyznaj mi się tu szybko.
zgadzam się w 100%; bardzo to prawdziwe…
Ja też, ale się nie przyznawałam:).
nie pierwszy raz cos takiego sie zdarza – to sie chyba nadaje do archiwum X 😉
No to bardzo malo Pola – rozumiem ze przekaski i tort oddzielnie???? czy to w cenie???U nas zaczyna sie “tradycja urodzinowa” w przedszkolu – jedna dziewczynka robila swoje 3 urodzinki i zaprosila tylko dziewcxzynki z grupy… chlopcy problemu z tym nie mieli – ale to tez chyba kwestia wieku – bo w grupie dziec od 2,9 do 3 lat…
Stara już jestem i nie mam pojęcia
U nas też.
Ostatnio ciekawą rzecz opowiedziała mi sąsiadka, której syn chodzi do 3 klasy. Szkoła publiczna, zwykła podstawówka, ale akurat stoi sobie w sąsiedztwie ekskluzywnych domków (willi). Chodzą tam dzieci ludzi, którzy zarabiają kilka średnich krajowych. Moja sąsiadka do takich nie należy, ale jąk są urodziny, to nie ma, że nie mam i płynie z prądem, tzn. całą klasę zaprasza się do teatru lub kina (ok. 25-30 osób). koszt ok 600-800zł (+ poczestunek) – jedyne odstepstwo od kosztów w przypadku gdzie jest 2 dzieci obchodzących urodziny (koszta na pół).
Na pierwszym zebraniu tłumaczone to było tym, ze dzieciaki krótko mówiąc się “odchamiać” będą.
Poza lekcjami nie robią niestety nic innego jak chwalą się gadżetami lub co rusz to nowymi pojazdami rodziców.
Ot, wpojony system wartości:(
Dla mnie szok – to nasza podstawówka rejonowa i nie zamierzam się głupim zwyczajom podporządkować!
Tymczasem moja pociecha zaprasza na swoje urodziny tych, których lubi. Inne dzieci w grupie działają wg. podobnego klucza:)
Wchodzę w trakcie wątku… 🙂
Nie dziwi mnie, ze zaproszono tylko wybrane dzieci – ze względów finansowych. Nie dziwi mnie, ze zaproszenia zostawiono w szafkach (moim zdaniem najlepsze rozwiązanie), nie widze w tym niedyskrecji. Niedyskretne byłoby wręczanie tych zaproszeń w obecności innych niezaproszonych dzieci. Cała sytuacja stała sie “trudna”, bo zwyczajnie dzieci jak zawsze zaczęły rozmawiać o imprezie i wydało się, że nie wszyscy zostali zaproszeni. To nie do uniknięcia. Życie nie jest bezproblemowe, 5-latkowi można wytłumaczyć kwestie finansowe. Można i należy, w moim odczuciu. Tak bym wyjaśniała zaistniałą sytuację dziecku.
A zgodzę się z Tobą. Błedem byłoby ukrywanie faktu, że nie wszyscy proszeni, bo przecież i tak to by się wydało. Dzieci pewnie opowiadają wrażenia po imprezie.
A dlaczego własciwym “znalezieniem się” w sytuacji ma być albo zapraszam wszystkich albo nie robie imprezy? Bo tak było do tej pory? Przypuszczam, ze gdybyśmy zapytali 5-letniego jubilata to wchodziłaby w grę tylko jedna opcja… 😉 Decyzję jednak podejmują rodzice, wg mnie w oparciu o swoje mozliwości logistyczno-finansowe. Przypuszczam, ze chcą aby ich dziecko było szczęśliwe, że miało swoją imprezę urodzinową. A skoro nie stać ich na zaproszenie wszystkich, to stąd kompromis. Nie wierzę, że rodzice “wybierali” towarzystwo dla swego dziecka. 😀 Jak dotąd nie widziałam, żeby ktoś pomyśłał o jubilacie/ jubilatce i co dla niego oznaczać może podporządkowanie się “zwyczajom”.
Przesadzasz trochę Ula w tym podkreslaniu aspektu materialnego w rozmowie z dzieckiem (mam na myśli te nazbyt emocjonalne sformuowania “mydlić oczy”, “wmawiać”). Uważam, że o aspekcie materialnym wspomnieć można- trzeba, podobnie jak i o innych mozliwych sytuacjach, ale z zaznaczeniem potencjalności podanej przyczyny. No i oczywiście mówię tu już o wyjasnieniu w domu, a nie w szatni gdy obok stoi ta druga dziewczynka, niezaproszona.
Nie przypominam sobie bym gdziekolwiek tak napisala. Wyrwalas moja wypowiedz z kontekstu dluzszej rozmowy i nadinterpretowujesz ją.
Cos Ci sie pomyliło…. nie pierwszy raz w interpretacji moich wypowiedzi
Gdybys przeczytala watek zapewne bys sie dopatrzyla, ze zaproponowalam podanie dziecku kilku rownorzednych wyjasnien (w tym rowniez finansowego), podczas gdy wiekszosc dziewczyn chciala wyjasniac wszystko tylko problemami finansowymi. Nie potrafie przekladac wszystkiego na kase lub jej brak, zwlaszcza gdy nie wiem, ze faktycznie tak jest.
Tyle z mojej strony.
Nic nie wyrwałam i nic nie nadinterpretowuje. Podałam spoisty fragment Twojej wypowiedzi. Piszesz o tym, że “każdy potrafił się odnaleźć” wobec funkcjonującego zwyczaju (przypominam dodatkowo, że Figa mówiła o “zwyczaju” a nie o jakiejś jasno ustalonej, zwerbalizowanej umowie między rodzicami). Jak można inaczej rozumieć Twoją wypowiedz w tym kontekście?
Oczywiście, że się dopatrzyłam. Ja zwróciłam uwagę na coś innego. Przeczytaj powtórnie uważniej. Używasz sformuowań “mydlić oczy” (dziecku), “wmawiać”, a ja zwróciłam uwagę, ze wg mnie jest to emocjonalne naduzycie. Dziecku nalezy sprawy tłumaczyć normalnie, zgodnie ze stanem faktycznym posiadanej wiedzy… No chyba, że Ty w jakiś sytuacjach “mydlisz oczy” albo “wmawiasz”… To wtedy zrozumiem…
Za niegrzeczne uważam natomiast prowadzenie dyskusji w tonie “Gdybys przeczytala watek…”. Dla Twojej wiedzy – przeczytałam.
deja vu….
“Dziecku nalezy sprawy tłumaczyć normalnie, zgodnie ze stanem faktycznym posiadanej wiedzy… ”
Dokladnie. Moje doswiadczenie mowi mi, ze nie za wszystkim stoją pieniądze i dlatego rowniez na inne sprawy zwrócilabym uwage.
Niestety nadal widze, ze nadinterpretowujesz moje slowa. Nie pierwszy raz sie to zdarza, wiec zanim cos mi odpiszesz albo znowu uczepisz sie jakiegos slowa prosze zastanow sie, czy przypadkiem nie jestes do mnie uprzedzona. Prosze tez, bys darowala sobie wycieczki osobiste.
EOT.
No właśnie, aby tego uniknąć zrobilismy urodziny w przedszkolu. tzn. przyniosłam tort, balony a Pani zorganizowała muzyke aby sobie pobrykali. W “prezencie” dostał od dzieci rysunki.
Niesty na Towje pytanie co w takiej syt. nie wiem co napisać, bo dzieciaki są strasznie uczuciowe i napewno musi im byc bardzo przykro. Zresztą wcale się nie dziwię!!
Pozdr.
Czy to nie jest wycieczka osobista z Twojej strony? 😉
Napiszę raz konkretnie i mam nadzieję, że wystarczy – NIE, nie jestem do Ciebie uprzedzona. To, że zdażało nam się miec odmienne zdanie nie powoduje u mnie negatywnych odczuć. Mam nadzieję, ze wyraziłam sie jasno. Życzyłabym sobie abyś i Ty nie żywiła do mnie uprzedzeń, no ale na to nie mam wpływu. Mam nadzieję, że jest na to szansa i że jeśli będziemy się spotykac na jakiś wątkach, to że dialog będzie mozliwy. Ja zawsze cenię dyskusję, zwłaszcza rzeczową. A prywatnie to ja Cię nawet lubię. 😀
A teraz wracając do tematu.
I nie dyskutuję z tym!!!! Zgadzam się.
Powtórzę, jeszcze raz, zwróciłam uwagę na słowa które użyłaś – “wmawiać”, “mydlić oczy”. Uważam, że to pewnego rodzaju manipulacja w tej dyskusji. I tyle.
Znasz odpowiedź na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)