Wyobraźmy sobie sytuacje następującą:
w grupie waszego dziecka jest zwyczaj,
że rodzice organizują dzieciakom urodziny w salach zabaw.
Nie wszyscy, bo nie każdego stać, nie zawsze jest kasa, itd.
Ale zawsze zaprasza się wszystkie dzieci.
Zwyczajowo też umieszcza się zaproszenia dla dzieciaków
w szafeczkach w szatni.
Dzieciaki je znajdują, pokazują sobie, cieszą się, że będzie imprezka 😉
I pewnego dnia w szafeczkach pojawiają się zaproszenia na urodziny jednego z dzieci.
Ale tylko w niektórych szafeczkach.
Podejrzewam, ze tylko w szafkach tych dzieci, które organizowały urodziny,
bo innego klucza doboru wymyślić nie umiem. no ale to spekulacja jedynie.
Skutek – rozpacz, łzy i niedowierzanie grupki dzieci niezaproszonych,
zaskoczenie i zażenowanie rodziców, który nie potrafią wytaśnić dzieciom,
dlaczego właśnie one nie dostały zaproszenia.
Co byście zrobiły w sytuacji rodzica dziecka zaproszonego
i co w sytuacji rodzica dziecka niezaproszonego?
Będę wdzięczna za odpowiedzi, również obszerne 😉
Strona 6 odpowiedzi na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)
ja bym powiedziała że po prostu tak czasem jest że nie można zaprosić wszystkich, z różnych powodów, czasem finansowych a czasem innych. I że na pewno jeszcze będzie wiele fajnych imprez na które dziecko pójdzie.
tyle
a potem wymyślić coś fajnego na ten dzień “w zamian”
To znów jest twój domysł, dodam, że niezbyt słuszny.
100% zgody z mojej strony
niech dziecko samo buduje swoje relacje z innymi
Czy ja wiem, podobno się w szatni licytowały, kto zaproszony a kto nie…
Czyli Figa- nie puścisz dziecka na imprezę?
jasne że tak
ale jeśli zwyczaj był niepisany to takiej sytuacji prędzej czy później można się było spodziewać
i ja myslę że jakos trzeba dziecko przygotować na takie sytuacje w przyszłości
i przekonać że to normalne że czasem zaprasza się niektórych
cholera, czyli jednak.. tego sie obawialam….
bardzo, bardzo niefajna sytuacja 🙁 chyba troszke za wczesnie na takie licytacje – u nas to sie pojawialo w szkole.. albo w przedszkolu nie bylam tego swiadoma
no nie wiem, pisałaś że pójście równa się sprawienie przykrości koleżance
to jak to rozumieć?
no, Figa wlasnie pyta chyba jak to zrobic
Dziecko stwierdziło, że jak nie będzie W. i J. to będzie nudno i ona nie chce.
I że woli Małpy w kosmosie.
No to pójdzie na małpy.
No ok!:) i ja ją rozumiem….
i to jest chyba dowod na to, ze takie imprezy dla calej grupy sa troche naciagane
Ja bym się bała sytuacji – nie idę bo mi nie odpowiada towarzystwo które zaprosił bohater imprezy – dobry moment na pokazanie, że nie na każdej imprezie będę ze swoją ulubioną paczką – na moich urodzinach będzie czas aby zaprosić dokładnie tych których bym najchętniej widziała
Ale w tym wieku to jeszcze nie obowiązek towarzyski;) ma byc fajnie.
A jak dziecko samo nie chce to co? na siłe je ciągnąc?
Dosłownie.
Nie bardzo wiem, co tu wyjaśniać.
Tyle, że JA napisałam
A tu nie ma nic o tym, co sugerujesz.
nie traktowała bym tego jako obowiązku towarzyskiego 🙂 Jestem pewna, że nawet bez Kasi czy Basi (mam tu na myśli niezaproszoną koleżankę) na pewno dzieciaki będą się dobrze bawiły. Na siłe bym nie ciągnęła ale mimo wszystko starała bym się zachęcić utwierdzając w przekonaniu, ze wybór gości dokonany przez jubilata (czy tam jego Rodziców) powinno się uszanować
Nie. Ja się nie boję.
Mam wrażenie, że zajmując sie hiperpoprawnością społeczną,
można przeoczyć dziecko 😉
Czy mniej się boisz sytuacji – pójdę, bo ktoś tego ode mnie wymaga, nie mam ochoty, będę się nudzić, ale skoro oczekuje to trudno, niech mu bęzie? 😉
Imo to nie jest tak, że istnieją rozwiązania jedynie słuszne.
Każdy człowiek odnajduje się w społeczeństwie na swój sposób, i podejmuje swoje decyzje.
Ja wolę, żeby P. podejmowała własne decyzje, niż szła za tłumem zawsze, bo tak trzeba.
I serio nie widzę powodu do ingerowania w jej decyzję.
Wszystko można ale jak nie zapraszasz całej grupy(jeśli taki jest zwyczaj) to można to zrobic tak zeby innym dzieciakom nie było przykro.
Oczywiście też uważam, ze udział w uroczystości suma summarum powinien być ostateczną decyzją mojego dziecka – ale starała bym się pomóc dziecku zrozumieć zaistniałą sytuację – nie idę tylko dlatego, ze ktoś oczekuje (choć to też istotne) ale tłumaczę, ze zabawa mimo wzystko może być miła
Ja bała bym się konsekwencji bojkotu w stylu – nie zaproszę też kasi bo ona mnie(czy tam basi) nie zaprosiła- trochę dziwny powód nie zaproszenia prawda?
Podpiszę się Aniast. Nie podobałoby mi się też takie zakładanie z góry że będzie nudno.
W każdym razie u Niny by mi się nie podobało.
Licytacje o których piszesz wśród pięciolatków to dla mnie mały szok.
Może nasze przedszkole dziwne, może dzieci mniej wrażliwe na takie sprawy, ale nie zdarzają się tego typu sytuacje. Licytują się kto ile kasztanów na podwórku zebrał a nie o to kto jest dokąd zaproszony i na jakie urodziny.
Może Nina jest dziecinna, ale chyba wolę tak.
Pewnie pójdę znowu w swoją interpretacje ale wydaje mi się że gdyby reakcja rodziców na tą imprezę była bardziej naturalna to afera byłaby mniejsza.
Znasz odpowiedź na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)