Wyobraźmy sobie sytuacje następującą:
w grupie waszego dziecka jest zwyczaj,
że rodzice organizują dzieciakom urodziny w salach zabaw.
Nie wszyscy, bo nie każdego stać, nie zawsze jest kasa, itd.
Ale zawsze zaprasza się wszystkie dzieci.
Zwyczajowo też umieszcza się zaproszenia dla dzieciaków
w szafeczkach w szatni.
Dzieciaki je znajdują, pokazują sobie, cieszą się, że będzie imprezka 😉
I pewnego dnia w szafeczkach pojawiają się zaproszenia na urodziny jednego z dzieci.
Ale tylko w niektórych szafeczkach.
Podejrzewam, ze tylko w szafkach tych dzieci, które organizowały urodziny,
bo innego klucza doboru wymyślić nie umiem. no ale to spekulacja jedynie.
Skutek – rozpacz, łzy i niedowierzanie grupki dzieci niezaproszonych,
zaskoczenie i zażenowanie rodziców, który nie potrafią wytaśnić dzieciom,
dlaczego właśnie one nie dostały zaproszenia.
Co byście zrobiły w sytuacji rodzica dziecka zaproszonego
i co w sytuacji rodzica dziecka niezaproszonego?
Będę wdzięczna za odpowiedzi, również obszerne 😉
Strona 3 odpowiedzi na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)
oczywiscie ze jest taka mozliwosc (chociaz Figa napisala o innym kluczu – ale to tylko jej domysly)
Trudno mi oceniac sytuacje i stawiac sie w roli rodzica dziecka niezaproszonego lub zaproszonego, bo jak napisalam jest tu mnostwo mozliwosci, a kazda pociaga za sobą inną rekacje z mojej strony. Do tego widze w jakiej sytuacji znajduje sie jubilat po czyms takim… jak napisalas – life is brutal. Dlatego ja osobiscie odbylabym rozmowe z rodzicem i od tego uzaleznilabym tlumaczenie swojemu dziecku dlaczego stalo sie tak a nie inaczej.
Ja tez tak chce!!!!!!
Rozwiązanie z twojej szkoły było nie halo
i tym dorosłym było mocno nietęgo?
To co czuje taki 5-latek?
Dopisałąm potem, że aż zadzwoniłam i dopytałam i są dodatkowe koszty – bilet 19 pln od ososby
na pyanie główne odpowiedziałam więc teraz zajmują mnie oboczności tematu;)
Dyskusja nam sie przerodziła w rozważania, czy rodzice mogli czy nie mogli tak postąpić.
No pewnie mogli.
Ale każdy z nas wie, że kiedy poruszamy się w obszarze utartych obyczajów,
to każde zachowanie wykraczające poza ten obyczaj jest zaskakujące.
I w tym był problem.
Ze sytuacja była zaskakująca, nikt nie był na nią przygotowany,
bo dotąd było inaczej.
Łatwo sobie przełozyc to na sytuację w świecie dorosłych.
I wiemy, że i w świecie dorosłych nagłe odstępstwo od utartegio obyczaju jest zaskakujące.
A tu dochodzą emocje.
Dlatego pytałam, jak byście tłumaczyły sytuację dzieciom.
Czyli w sumie tez kolo 30 zeta za dziecko. Mnie nie byłoby stać na zaproszenie 25 osobowej grupy Dawida i nie czułabym się w obowiązku tłumaczenia przed rodzicami, dlaczego mnie nie stać
u nas jest dokładnie tak samo
tylko zaproszenia wrecza sie osobiscie – bo szafek nie mają w szkole 😉
figa
podejrzewam że to jednak kwestia finansowa odegrałą rolę lub po prostu nieswiadomosc rodziców solenizanta
wytłumaczyłabym tak jak sama bym uwazała że jest
i tez uwazam że takie zapraszanie wszystkich – bo inni robią…. Nie zawsze jest w porzadku
dziecko kiedys musi zrozumiec że rózne roguły rządzą kontaktami w grupie
jednie sie lubia bardziej – inni mniej – innych sie nie lubi.
kuba chyba to rozumie….
Nie zazdroszczę sytuacji, musiałbym pewnie powoli i ostrożnie wytłumaczyć. Przychylam się raczej do tłumaczenia o drogich biletach itd.
Dziwna jest ta sytuacja, naprawdę, skąd taka dziwna zmiana i dziwna sytaucja.
U Michała w przedszkolu jest tak samo jak u Izy. Od samego początku zapraszane są wybrane osoby. I nie ma większego problemu. Jedni dostają zaproszenia od jednych, inni od innych. My pozwalamy decydować Michałowi, dostaje limit określonej liczby gości i wybiera.
mnie tam ganz egal
ale widzialam kilka spojrzen wymienionych ponad glowami
moze to wiek moich kolegow i kolezanek
5-latek bierze prosciej chyba – bez niuansow i dorabiania filozofii?
dla rodzicow sytuacja nieszczegolna ale jak smoki mowi – nie ma obowiazku tlumaczenia
bo w sumie zaprosic 30 sztuk i liczyc ze przyjdzie 12 to jednak daleko posuniety optymizm chyba..
Normalnie… tak jak tłumaczę chłopcom dlaczego nie mogą mieć każdej zabawki, która chcą, dlaczego nie każdy chce się z nimi przyjaźnić, dlaczego nie każdy ich zaprasza.
Niektórych lubi się bardziej a niektórych mniej i to zależy od tego jacy ci ludzie/dzieci są dla ciebie.
Tłumaczę im, że jeśli chcą byc lubiani to muszą umieć iść na kompromisy, pomagać nie być złośliwym ale to nie zawsze gwarantuje sukces bo po prostu w towarzystwie jednej osoby będą czuć się lepiej a drugiej gorzej.
U nas to działa
Ale też nikt tego nie wymaga
Ja załatwiłabym sprawę inaczej – kontakt bezpośredni z rodzicami,
możliwie dyskretnie,
z zakazem chwalenia się imrezą lub wręcz byłaby to impreza-niespodzianka, żeby się srol nie chwalił w p-lu.
Zawsze to jakaś próba minimalizowania kosztów emocjonalnych zmiany obyczaju…
No dobra, zaczynam mieć poczucie, że przesadzam z przejmowaniem się tą sytuacją.
Ale widziałam przykrość dzieciaka no…
Ale ja nie oczekuję, że rodzic będzie się tłumaczył.
Ja chyba oczekuję jakiegoś delikatniejszego załatwiania takich spraw.
Ale może i racja, że z dziećmi nie ma co się cackać?
Odpłaczą i jakoś to będzie?
Matko, znów wątek skręcił w zupełnie inną stronę, niż mi zależało.
Wyszłam na zołzę, co się ludzi, których nie stać na imprę, czepia
E tam zołzę. Mówisz co myślisz a przecież w wątku, który czytam nikt nie będzie się błotem obrzucał prawda?
A co do cackania to myślę, że dzieciaki trzeba wprowadzc w świat, w którym nie są najważniejsze. Takie po prostu jest życie…. Lepiej stopniowo, niż pozwolic im nagle to odkryc samodzielnie.
optymistka
co do cackania sie zgadzam
chyba
Chyba prawda
Obawiam się, że to dla niektórych było jednak przykre i dość nagłe odkrycie.
Tak przynajmniej wnoszę po objawach…
25-30zł/osoba
a bo to pierwszy raz?
No w sumie…
to taka nowa, świecka tradycja
Znasz odpowiedź na pytanie: rafy towarzyskie przedszkolaków ;)