przeczytalam wlasnie
zaczynajac czytac, juz mialam w glowie cala liste krytyki wobec ksiedza, kobiety, generalnie wszystkiego
w trakcie pomyslalam sobie, ze mi ich zal w tym ich rozdarciu
skonczylam i… zal gdzies zniknal – rzeciez oni sa po prostu szczesliwi i w tym szczesciu najzwyczajniej pogodzeni z zyciem w ukrywanym zwiazku
Strona 2 odpowiedzi na pytanie: kochajac ksiedza
tu się podpiszę
mam wrażenie, że facet jest po prostu wygodny – ma kobietę kiedy chce i wciąż swoje życie księdza, które lubi.
i ma farta, że znalazł kobietę, która się na to zgadza….
mysle tak samo.
mysle, ze osoba wierzaca moze tez czuc sie oszukana przez ksiedza, ktory zyje w taki wlasnie sposob…
fakt.
wydaje mi sie tez, ze babce rowniez jest bardzo wygodnie i ewentualna zmiana stanu owego ksiedza tak naprawde wcale na reke jej nie jest.
tyle mowi o tej akceptacji, milosci, tolerancji dla takiego stanu rzeczy, ze ja jej ani odrobine nie wierze.
pod ciebie sie podepne, ale generalnie mi takie mysli do glowy przychodza
pamietam jak swego czasu w okresie najwiekszego zwatpienia w instytucje kosciola, a kiedy jeszcze obecnosc kosciola w moim zyciu byla dosc istotna, zapytalam ksiedza – bardzo rozsadnego i otwartego zreszta, gotowego dyskutowac o dogmatyzmie – dlaczego nie maja jakiejs bardziej systematycznej selekcji tzw. powolan, bo sadzac po liczbie duchownych, ktirzy popadaja w roznego rodzaju tarapaty (dyskutowalismy akurat o naduzyciach finansowych i wpadkach typu biskup paetz)
powiedzial mi wowczas, ze ksiadz jest tylko narzedziem i lichym posrednikiem, ale ciagle czlowiekiem, dlatego nie mozna upatrywac sie w nim wiernego odbicia drogi chrystusa
w swietle tych slow, dla mnie ksiadz zyjacy z kobieta jest w jakims sensie usprawiedliwiony
nie wiem jakie podstawy biblijne ma celibat, ale popatrzmy same, jak rozne interpretuje sie biblie – np. w srodowisku mormonow z ich wielozenstwem – a to wybitnie religijni przeciez ludzie
nie chce usprawiedliwiac tej pary, ale jakos ten wlasnie pojedynczy wywiad dal mi do myslenia – mozna chyba tak zyc skoro ludzie tak zyja
choc ja osobiscie bym tak nie chciala
Bardzo wycięłaś z kontekstu to zdanie.
Nie mówię już tu o tym przykładzie! ( swoje zdanie na ten temat zawarłam w pierwszych postach)
Tylko o “dziwnych układach”- a bywają najróżniejsze;)
I że generalnie jak ktoś już jest w takim związku-to ma się gdzieś całą resztę;) I nieprzychylne opinie.
Taka refleksja ogólna to była;) do różnych związków….
Bo jaki jest schemat “tego jedynie słusznego”? on wyższy i 5 lat starszy?;)
itd.?;)
Nie podoba mi się takie podejście do życia, do związku
Imo to oszukiwanie samych siebie i wszystkich wokół
takie życie w ciągłym kłamstwie byłoby dla mnie strasznie męczące
A poza tym, wychodzę z założenia, że nic nie musi być “na zawsze”
jeśli coś nam nie odpowiada w dotychczasowym życiu
to po co oszukiwać, kręcić, kłamać
skoro można szczerze porozmawiać i iść dalej swoją drogą w “inne życie”
Skoro ksiądz nie czuje już powołania, zakochał się, chce być z tą kobietą
niech odejdzie z kościoła – nie musi być księdzem do końca życia
niech zwiąże się z tą kobietą i niech sobie żyją spokojnie, z czystymi sumieniami
zauważyłyście że oni tak oboje kochają Pana Jezusa
ale nie są w stanie się do niego razem modlić
….
i ona nie pójdzie do spowiedzi bo to by była obłuda
i do komunii nie idzie od lat
i jest wierząca
i mówi że Pan Bóg ich osądzi i nic ludziom do tego
a on na to pozwala
jednocześnie sam idąc do komunii codziennie
i jego Pan Bóg nie osądzi?
Kanta, można tak żyć, wiele osób tak żyje
ale nie ujęła mnie ta historia
i jak zwykle ona rezygnuje z czegoś dla niego a on robi co mu wygodnie
a wiecie dlaczego on nie rzuci kapłaństwa? bo KK przystaje na takie uklady w ktorym on jest a jeśliby zrzucił dla niej sutannę to mu nie pomoże w żadnym aspekcie
zostaliby sami sobie
wiecie jak trudno takiemu księdzu chociażby znaleźć pracę?
wiec ona kluczy kręci żyje w pozornej konspiracji byleby jemu było dobrze
Własnie o tą sprzeczność mi chodziło.
Nie można żyć blisko Boga w ten sposób postępując.
A mnie właśnie mniej chodzi o związek. A już w ogóle o słuszny lub mniej słuszny.
Tylko o życie i sprawowanie posługi kapłańskiej w grzechu.
Nie w sensie takim, że człowiek jest lichym narzędziem i ma do grzechu prawo. Tylko że dla przyjemności w tym grzechu żyje. Świadomie. (Bo np. niektórzy księża błądzą mniej świadomie w różne rejony typu nietolerancja itd. – ale tu ksiądz żyje w kłamstwie.)
A na co mu akceptacja Kk, skoro on sobie sam wybiera, co słuszne, i interpretuje?
On codziennie przystępuje do komunii?
Aha…
Dokładnie.
Zgadzam się.
Jeszcze sobie o tej pracy myślę, Dorotko…
Wielu ludziom ciężko pracę znaleźć… Rozumiem, że chodzi o pracę dającą życie na poziomie księdza? 😉
To pewnie ciężko po takich studiach. Jak i po wielu innych…
Analogicznie mnie też by było ciężko pracę znaleźć 😉 gdybym odeszła z mojej.
Ile on ma lat?
Ilu ludzi sprząta lub wykonuje podobne zajęcia?
Dla mnie argument pracy jest wygodnicki w obliczu faktu, że jako wierzący miałby tylko dlatego oszukiwać swój Kościół.
jeszcze raz sie pod ciebie podpinam (w nawyk mi wchodzi podpinanie sie pod lee :))
i jeszcze raz napisze to, co mi do glowy przyszlo, tylko najpierw dodam, ze ja sie tylko zastanawiam, nie bronie nikogo, bo sama nie umialabym tak zyc
ktos goraco wierzy w boga i chce byc czescia kosciola
ale dokonuje jakiegos wyboru, ktory w oczach kosciola nie jest wyborem prawidlowym
przy czym ten kosciol nie ma sensownych argumentow na nieprawidlowosc tego wyboru
bo niby czemu sluzy celibat?
mam od zawsze takie podejscie do wszelkich regulacji i zasad: uznaje je, ale lubie wiedziec czemu sluza
moze i ten “ksiadz: ma w sobie taka negacje celibatu?
i generalnie chyba swoim “zwiazkiem” nie robi nikomu krzywdy?
stawiam znak zapytania, bo moja wiedza tutaj jest powierzchowna
Też jestem ciekawa jak to jest – czy sakramenty udzielane przez księdza, który tak żyje są ważne?
Wydaję mi się, że człowiek głębokiej wiary tak nie myśli i nie postępuje jak mu się wydaje za słuszne.
Celibat jest “wymysłem” Kościoła, nie przykazań,a ci co rządzą Kościołem, tworzą zasady, są natchnieni przez Ducha Świętego, w ich decyzjach pomaga Bóg, dlatego są słuszne.
Tak mi kiedyś siostra tłumaczyła.
Wiesz, ile jest zakazów Kk, które “nie robią nikomu krzywdy”, a mimo to istnieją? Kto ma prawo decydować o tym który nakaz sobie odpuścić, bo jest mu niewygodny? Czy na pewno powinien to być ksiądz? Czy Kk wyznaje zasadę, że księża sami ustalają, co jest grzechem? Czy ten ksiądz uzurpuje sobie takie prawo w sposób otwarty? Dlaczego on ma przystępować do sakramentów, a ta kobieta nie?
Czy można powiedzieć, że nie robi krzywdy coś, co budzi takie kontrowersje w społeczeństwie i nawet na tym dość zalicyzowanym forum? 😉
Czy nie jest krzywdą to, jak czują się wierzący wobec takich związków? (szczególnie jeśli dla księdza to nie jest ta jedna jedyna, tylko drugi związek)
Chyba niemal każdy z nas takiego księdza zna… ja kilku.
Chciałabym być dobrze zrozumiana… jak by to powiedzieć… Ja nie oceniam tego księdza w kontekście tego, że pragnie związku. Uważam, że powinien mieć do niego prawo. Uznaję, że takie uczucia się zdarzają. Byłabym ostatnią, która powie: mnie by się to nie zdarzyło.
Ale poza celibatem jest też współżycie bez ślubu i świętokradztwo. Czy to też ów ksiądz pragnąłby zanegować jako boskie przykazanie? Rozumiem, że na spowiedzi doradza młodym współżycie bez ślubu, a nieszczęśliwie zamężnym – związki pozamałżeńskie i rozwody? Wielodzietnym – antykoncepcję; ludziom po ślubie cywilnym – rezygnację ze ślubu kościelnego – wszak przez 1000 lat uznawanego przez Kk za przyzwoity. Itd.
A może po prostu powinien poszukać wśród wyznań chrześcijańskich, które kierują się zasadami, które on wyznaje? Skoro nie akceptuje celibatu i to w sposób czynny, do tego z recydywą.
Jak można celebrować mszę św. w ciężkim grzechu? O to pytam. A nie o sam związek i celibat.
Ano….po prostu jest wygodny i obłudny do tego.
ula, mnie sie to tlumaczenie kupy nie trzyma, tak na chlopski rozum
bo przeciez ci decydujacy o kosciele wielokrotnie popelniali bledy, za niektore kosciol nawet przepraszal (chyba?)
ja rozumiem dogmaty, tzn. ich istnienie
ale jestem czlowiekiem racjonalnym i jak mi moja szefowa kaze nauczyc sie ksiazki telefonicznej na pamiec, to – choc nie bede krytykowac jej autorytetu – zapytam jaki w tym cel
i pewnie jesli nie bedzie mi umiala tego wjasnic, zmienie prace
pewnie sytuacja ksiedza jest inna – moze on naprawde potzrebuje wykonywac posluge, ma powolanie
brakuje mi jakiegos sensownego ogniwa w tym wszystkim po prostu
Podobno są, więc aż dziw, że wszyscy księża jawnie nie grzeszą 😉
Skoro niby mają być naśladowcami Chrystusa i nie powinni pozwolić, by grzech kierował ich życiem, ale jeśli już kieruje… to bez różnicy 😉
Tylko na co te wszystkie składane śluby i przyjmowane zobowiązania.
I po co obieranie takiej drogi życia, gdy ktoś nie jest na to gotowy.
To ogromne wyzwanie, nie przyjmuje się powołania z dnia na dzień.
A przecież jest tyle innych dróg służenia Bogu, które celibatu i życia w kłamstwie nie wymagają.
Ileż wątpliwości co do decyzji Kk mają wierni…
Czy tacy wierni jednak powinni zostawać jego duchownymi, by narobić sobie jeszcze więcej wątpliwości? Czy są w stanie obiektywnie wykonywać tę posługę – np. przy spowiedzi?
Tego, ja także racjonalnie, nie ogarniam. Po co zostawać w takim wypadku księdzem. To nie jest jedyna droga służby Bogu. Po co wybierać tę, z którą się nie zgadzam?
Znasz odpowiedź na pytanie: kochajac ksiedza